Pole bitwy
Transkrypt
Pole bitwy
Pole bitwy Mira Wszelaka Autorski przegląd prasy. Jednego dnia pokonaliśmy Rosję i zdobyliśmy Berlin, choć mamy zamęt w armii i dziadka w Wehrmachcie. Tak, to był „Polski dzień w Berlinie”. Może nie na miarę oczekiwań naszych antenatów, ale jednak. Zwłaszcza, że jak pisze „Gazeta Wyborcza” „Polki zrzuciły z tronu carycę tyczki Jelenę Isinbajewą”, niepokonaną dotąd Rosjankę, która strąciła wszystkie próby. Medale na lekkoatletycznych mistrzostwach świata na razie zapewniają nam w klasyfikacji medalowej trzecie miejsce, za to w dzisiejszej prasie zarezerwowały sobie czołówki. Przez pierwsze strony przetacza się także „Burza w armii” - taki tytuł dała „Polska”. „Rzeczpospolita” zastanawia się jaki będzie los gen. Skrzypczaka, „GW” już daje tytuł „Ostatni bój generała” zaś „Dziennik” pozostawia wszystko „W rękach prezydenta”. Także redaktorzy podzieleni są w opiniach, czy generał miał prawo stawiać się wojskowemu betonowi i krytykować ministra. W obronie staje m.in. gen Petelicki (były dowódca GROM-u), który w wywiadzie dla „Polski” mówi wprost: „Beton niszczy armię, a Klich to kryje”. Symbolem owego betonu jest gen. Czesław Piętas, absolwent Sztabu Generalnego ZSRR, obecnie sekretarz stanu w MON. Petelicki przypomina, że Piętas zna się z Klichem jeszcze z Krakowa, gdyż razem pracowali w szeroko opisywanej przez media fundacji żony ministra. Ludzie Piętasa obsadzani są w strukturach wojskowych. W takiej sytuacji łatwo sobie wyobrazić, gdzie jest miejsce młodych, zdolnych i nierzadko wykształconych na zachodnich uczelniach żołnierzy... No, ale skąd mielibyśmy o tym wszystkim wiedzieć, skoro „beton” nakazuje, by armia była „jednym wielkim niemową”. A co na to minister Klich? W wywiadzie dla „Dziennika” nie kryje osobistego rozżalenia w stosunku do gen. Skrzypczaka: „Dwukrotnie w chwilach dla niego krytycznych podałem mu rękę. Zapewniałem go publicznie, że powalczę o jego drugą kadencję na stanowisku dowódcy Wojsk Lądowych”. No i kto by pomyślał, że ministra spotka taka niewdzięczność. Gorąco było także w ministerstwie skarbu, zwłaszcza w gabinecie ministra Grada, który z nadzieją czekał na stoczniowy przelew z Kataru (lub być może z Izraela, bo któż to wie), no i się nie doczekał. Również o zapowiadanej dymisji ministra w związku z takim scenariuszem jakoś cicho się zrobiło. Nikt nie mówi o bezprecedensowym blamażu rządu…. mamy taki sielankowy, wakacyjny nastrój, który nieco tylko zburzył zamęt w armii. A wszystko być może skończy się tym, że PiS wykorzysta ten wątek do kolejnej kreskówki…. I na zakończenie o „Poplątanej pamięci”, która to męczy redaktorów „GW”. Otóż z przytaczanych przez gazetę badań Pentoru wynika, że z oporami przyznajemy się do wydarzeń, które przynoszą nam wstyd (w sumie nic odkrywczego). O tym jednak, że takie były w czasie II Wojny Światowej przekonanych jest zaledwie 17 proc. Polaków, i to - jak ubolewa „GW” „mimo powszechnej wiedzy o Jedwabnem, gdzie Polacy w 1941 r. zabili kilkuset Żydów. Okazuje się, że popularniejszy jest pogląd, że masakra była dziełem Niemców”. Tak, jest „popularniejszy”, bo oczywiście fakty nie mają tu wielkiego znaczenia. „GW” musi więc swoją "powszechną wiedzę" o Jedwabnem, jeszcze bardziej „spopularyzować”. Z badań wynika także, że pamięć o wojnie jest zróżnicowana regionalnie. Na Śląsku np. aż 20 proc. ankietowanych przyznaje się do dziadka w Wehrmachcie. No, ale to na Śląsku…. 18 sierpnia 2009 16:52