POŻEGNANIE Ś.P. MACIEJA GRZEGORZA BĘBNOWSKIEGO
Transkrypt
POŻEGNANIE Ś.P. MACIEJA GRZEGORZA BĘBNOWSKIEGO
POŻEGNANIE Ś.P. MACIEJA GRZEGORZA BĘBNOWSKIEGO Radomsko, dn. 17.01.2015r. Być może nie będzie to typowa mowa, jaką zwykli wygłaszać ludzie podczas uroczystości pogrzebowych bliskich zmarłych, nie mniej jednak doszedłem do wniosku, że skorzystam z możliwości, by powiedzieć te kilka słów – nie tylko o zmarłym, ale sądzę, jestem pewien, że dla zmarłego byłyby ona bardzo ważne. Może nie będzie to powiedziane do końca składnie, może ktoś inny zrobiłby to na moim miejscu lepiej, dobrałby lepszych słów i choć mam za sobą wiele wystąpień to nigdy nie przyszło mi wygłaszać tego typu mowy, toteż mogę nie do końca wiedzieć, jak to się robi, ale z pewnością należy powiedzieć kilka słów o zmarłym. Z reguły o zmarłych mówi się albo dobrze, albo nie mówi się wcale, wobec tego kilka rzeczy przemilczę, wszak zdajemy sobie sprawę jaką ostatnimi laty ścieżkę życiową wybrał Maciek, ale to nie zmienia faktu, że odszedł młody człowiek, przed którym, gdyby tylko chciał, stało morze możliwości. Człowiek zaradny, wbrew pozorom. O dobrym sercu, wbrew pozorom. Człowiek, który może nie zawsze, albo nie do końca w odpowiedni sposób okazujący swe uczucia, ale kochający – wbrew pozorom – swoje dzieci – Patrysię i Piotrusia, bo tak właśnie pisał o nich w listach do szpitala tuż po ich urodzeniu. I jeżeli chowają one do swego ojca urazę pozostaje mi w imieniu Maćka poprosić je o wybaczenie. Maciek zostawił też siostrzeńca, ciocie, wujków, całą rzeszę kuzynów i znajomych, ale tak naprawdę, naprawdę bliską osobę zostawił tylko jedną – siostrę. Ja i nie tylko ja od wielu lat byłem świadkiem tego, jak Małgosia, czyli siostra Maćka, wielokrotnie podejmowała próby pomocy Maćkowi. Niezliczona ilość danych mu szans, całe godziny rozmów, albo jak to Maciek mówił „umoralniania”, wiadra wylanych łez, mnóstwo nieprzespanych nocy, pełnych obaw, niepokoju i myśli o tym „Gdzie jest Maciek…?”, „Jak mu pomóc…?”. I gdy po wielokroć okazana pomoc okazała się być bezskuteczna, gdy po raz któryś sytuacja wracała do punktu wyjścia, gdy powtarzane jak mantra prośby nie były spełniane, a rozsądek i wielu wokół (w tym ja) mówili: „Odpuść!”, „To już nie ma sensu…”, „I tak już nic nie zmienisz…”, siostra Maćka i tak się nie poddawała i po raz kolejny wyciągała do niego pomocną dłoń i nie dawała za wygraną. A gdy nie wiedziała jak może pomóc zawierzała sprawę Bogu, modląc się za Maćka. Na miarę swoich, wydawać by się mogło, skromnych możliwości doświadczonej przez życie kobiety, wykonała pracę tytaniczną i często osamotniona w tym, zrobiła dla Maćka o wiele więcej niż zrobiłby ktokolwiek inny na jej miejscu, wielokrotnie zapominając o sobie i swoich potrzebach. Z dwóch znanych przysłów związanych z nadzieją siostra Maćka wyznawała w jego przypadku zawsze tą, że nadzieja umiera ostatnia. Kiedy dwa tygodnie temu, dopiero po trzech latach od śmierci taty Maćka i Gosi, postanowiliśmy zrobić porządek w jego rzeczach, część z nich wyrzucić, kilka rzeczy zostawiliśmy, ale już nie z sentymentu, ale dlatego, że może przydadzą się Maćkowi. Wtedy pod nosem siostra Maćka powiedziała, że „Maciek może wyjdzie jeszcze na ludzi…” – do końca liczyła, że sytuacja się jakoś rozwiąże, ale nie w ten sposób w jaki się rozwiązała, wszak 44 lata to nie wiek na umieranie. Gdy dowiedzieliśmy się o śmierci Maćka moja mama zaczęła sobie wyrzucać, że może mogła coś jeszcze dla niego zrobić, że może gdyby jeszcze jakoś spróbowałaby pomóc Maciek dalej by żył, i że ma nadzieję, że rodzice jej to wybaczą. Właśnie te słowa, te niczym nieuzasadnione wyrzuty sumienia, skłoniły mnie do tego, by powiedzieć te kilka słów. Bądź pewna, że Wasi rodzice są na pewno z Ciebie dumni, a Maciek z pewnością nie raz dziękował za to, że ma taką wspaniałą siostrę. Jestem też przekonany, że gdyby śmierć nie przyszła do niego tak niespodziewanie i dostałby możliwość spotkania się z Tobą przed śmiercią objąłby Cię, pocałował w czoło, powiedział jak bardzo Cię kocha, zapewne przeprosiłby za różne rzeczy, ale przede wszystkim powiedziałby: „Gośka, dziękuję za wszystko!”. I właśnie w obecności tu zgromadzonych, w imieniu Maćka chciałbym Ci to powiedzieć, a wszystkich, którym sprawił przykrość, zawiódł, chciałbym w jego imieniu przeprosić. Na zakończenie chciałbym podziękować wszystkim za udział w uroczystości pogrzebowej i prosić o nie składanie po niej kondolencji. Chciałbym także prosić wszystkich o modlitwę w intencji Maćka: Wieczny odpoczynek racz mu dać Panie, a Światłość Wiekuista niechaj Mu świeci, niech odpoczywa w Pokoju Wiecznym, Amen.