Nr 8/ 16 - 30 Kwiecień 1974 r.
Transkrypt
Nr 8/ 16 - 30 Kwiecień 1974 r.
ŁOWIEC POLSKI ORGAN P O L S K I E G O ZWIĄZKU Ł O W I E C K I E G O D W U T Y G O D N I K NR 8 (1467) ^6 - 30 KWIETNIA 1974 R CENA ZŁ. 3.00 z OBRAD NACZELNEJ RADY ŁOWIECKIEJ P iąte w bieżącej kadencji posiedzenie Naczelnej Rady Łowieckiej odbyło się 28 marca br. Obrady otworzył prezes N R L . gen. doc. d r Tadeusz Pietrzak w i t a j ą c wszystkich przybyłych, a w ś r ó d nich wiceministra L e ś n i c t w a i P r z e m y s ł u Drzewnego mgr Henryka P i ę t k a i prof. dr Kazimierza Secomskiego. Następnie obszerne, z a w i e r a j ą c e wiele interesujących informacji sprawozdanie z prac Z a r z ą d u Głównego PZL przedstawił zebranym p r z e w o d n i c z ą c y ZG, dr inż. Jerzy K r u p k a . W okresie od 29 listopada ub. r. do 28 marca br. działalność Z a r z ą d u G ł ó w n e g o k o n c e n t r o w a ł a się m: in. na przygotowaniu i opracowaniu projektu planu finansowogospodarczego ZG i • ZW P Z i - na rok 1974 75, mającego s p r o s t a ć p o w a ż n i e zwię kszonym (w p o r ó w n a n i u z latami poprzed nimi) zadaniom w y n i k a j ą c y m ze znoweli zowanej ustawy łowieckiej, szczególnie w dziedzinie gospodarici łowieckiej i w za kresie organizacyjnym. Opracowano r ó w nież szereg danych statystycznych, z k t ó rych m . i n . wynika, ż e stan członków P Z L na 1. I . 1974 r. wyniósł 53 893 osoby i zwię kszył s i ę w p o r ó w n a n i u z rokiem 1973 o 1543 osoby. W c h w i l i ot>ecnej podział so cjalny członków naszego Zrzeszenia przed stawia się n a s t ę p u j ą c o : 19,3 proc. r o t w t n i ków, 15.4 proc. chłopów. 33,8 proc. pra c o w n i k ó w u m y s ł o w y c h . 10.8 proc. wojsko wych i p r a c o w n i k ó w M O . 14.6 proc. pra c o w n i k ó w leśnictwa. 0.9 proc, uczącej s i ę młodzieży i 5,2 proc. innych. Uprawnienia selekcjonerskie posiada 23 897 członków PZL. czyli 44,3 proc. Według opracowa nych prognoz w roku 1980 Polski Związek Łowiecki będzie liczył 60—65 tys. człon k ó w . W y n i k a to m . i n . z obserwacji i ana liz n a t ę ż e n i a napływu k a n d y d a t ó w na kursy dla nowo w s t ę p u j ą c y c h . W ciągu ostatniego roku p o w s t a ł o 10 nowych kół i obecnie liczba ich wynosi 22.'>7. Dzierża w i ą one 4736 o b w o d ó w łowieckich o łącz nej powierzchni 26 514 739 h% Wiele czasu Z a r z ą d G ł ó w n y P Z L po święcił: — wprowadzeniu nowej siatki plac dla p r a c o w n i k ó w etatowych P Z L : — opracowaniu „ I n s t r u k c j i zagospoda rowania łowieckiego l a s ó w " : — opracowaniu nowych k r y t e r i ó w od strzału jeleni i rogaczy oraz projektu no wego „ R e g u l a m i n u p o l o w a ń " : — analizie przebiegu i s k u t k ó w akcji W'yplaty o d s z k o d o w a ń przez kola łowiec kie, k t ó r e w ub. r. wyniosły w skali k r a jowej ponad 8 m i n zł (10 proc.). Następnie przewodniczący Zarządu G ł ó w n e g o P Z L p r z e d s t a w i ł dane obrazu j ą c e wzrost polowań dewizowych, z k t ó rych w sezonie 1973 74 do kół łowieckich i O H Z P Z L w p ł y n ę ł o ponad 10 m i n zł. Wfłływy uzyskane w t y m samym okresie przez Skarb Państwa wyniosły ponad 1 m i n dolarów. W e d ł u g danych uzyskanych ostatnio, w ciągu d w ó c h ubiegłych lat podniósł s i ę znacznie stan ptactwa ł o w n e g o , a szczegól nie kuropatw i b a ż a n t ó w . 1 tak w- roku 1973 do p u n k t ó w skupu p r z e d s i ę b i o r s t w a ..Las" dostarczono 121 tys. b a ż a n t ó w i 350 tys. kuropatw (w r. 1972 analogicznie 60 i 95 tys. sztuk). W okresie o b j ę t y m sprawozdaniem. Za rząd G ł ó w n y o m a w i a ł [>onadto program TREŚĆ m i ę d z y n a r o d o w e g o sympozjum na temat b a d a ń nad zającem mającego o d b y ć się pod koniec bieżącego roku w Czempiniu, k o o r d y n o w a ł prace nad projektem Regu laminu Komisji Upowszechnienia Psa Myśliwskiego (na wniosek Z W PZL) oraz pracami przygotowawczymi do planowa nej na rok przyszły ogólnopolskiej wysta wy współczesnej sztuki łowieckiej. R ó w n i e ż sprawom strzelectwa m y ś l i w skiego p o ś w i ę c o n o w t y m czasie w Z a r z ą dzie G ł ó w n y m wiele uwagi. Powierzono Z a r z ą d o w i W o j e w ó d z k i e m u w Poznaniu o r g a n i z a c j ę z a w o d ó w „Mistrzów Strzelec twa M y ś l i w s k i e g o " (z okazji otwarcia no wo wybudowanego Wojewódzkiego O ś r o d ka Strzelectwa Myśliwskiego w dniu 22 lipca br.). natomiast ZW P Z L w Lodzi or ganizację mistrzostw krajowych (6—8 w r z e ś n i a br.). Omawiano organizację k u r sów dla sędziów i i n s t r u k t o r ó w strzelec twa (Poznań i Rzeszów — kwiecień br.) oraz zaakceptowano nowe formy atrakcyj nych z a w o d ó w strzeleckich (Puchar Ziem P o ł u d n i o w y c h ) w Katowicach i Ś w i ę t o Winobrania w Zielonej G ó r z e . W zWŁązk.u z p r z y p a d a j ą c ą l k w i e t n i a br. 75 rocznicą ukazania się pierwszego numeru „ Ł o w c a Polskiego". Zarząd G ł ó w ny Polskiego Z w i ą z k u Łowieckiego, prag n ą c n a d a ć temu niecodziennemu w historii prasy polskiej jubileuszowi jak najbar dziej uroczysty charakter, postanowił w czerwcu bieżącego roku z o r g a n i z o w a ć spe cjalne obchody tego jubileuszu. Sprawy ..Łowca Polskiego" b ę d ą jednym z punk tów obrad n a s t ę p n e g o posiedzenia Naczel nej Rady Ł o w i e c k i e j , z a ś 22 i 23 czerwca planuje się zorganizowanie w Warszawie spotkania r e d a k t o r ó w naczelnych euro pejskich pism łowieckich. W spotkaniu tym w e z m ą udział przedstawiciele naj wyższych w ł a d z P Z L , zainteresowanych resortów. Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich oraz korespondenci zagranicz nych pism akredytowani w Polsce. W czerwcu u k a ż e s i ę t e ż podwójny, p o ś w i ę cony jubileuszowi numer „Łowca Pol skiego". N a s t ę p n i e d r J. K r u p k a p o i n f o r m o w a ł Radę, iż I marca br. odbyło s i ę spotkanie ministra L e ś n i c t w a i Przemysłu Drzew nego, m g r Tadeusza S k w i r z y ń s k i e g o z pre zesem N R L Tadeuszem Pietrzakiem, na k t ó r y m o m ó w i o n o m . i n . s p r a w ę dotacji M L i P D dla Polskiego Z w i ą z k u Łowiec kiego w kwocie 20 m i n zł na prowadzenie gospochirki hodowlanej w lasach oraz przesunięcia terminu w y d z i e r ż a w i a n i a ob w o d ó w łowieckich do 31 marca 1975 roku. Po dyskusji i p r / y j ę c i u przez N a c z e l n ą Radę Łowiecką sprawozdania Zarządu Głównego, skarbnik Z G P Z L płk Antoni Czarnowski p r z e d s t a w i ł i uzasadnił zało żenia przedłożonego projektu planu f i nansowego ZG i ZW P Z L na 1974 rok. w s k a z u j ą c na konieczność dalszego rozwi jania przez Związek działalności gospo darczej, w k t ó r e j w a ż n ą rolę odgrywa eksport zwierzyny. Preliminowane 9 m i n zł na inwestycje nie zaspokajają w pełni potrzeb, dlatego też należy p i ^ t e r o w s ć i n westycje hodowlane, szybko się r e n t u j ą c e . Musimy mieć bowiem zapewnione fundu sze, z a r ó w n o na pokr>'Cie przeprowadzo nych podwyżek płac etatowych pracowni k ó w P Z L j a k i działalność inwestycyjną oraz fundusz ochrony łuwi.sk, których nie są w stanie p o k r y ć w p ł y w y , m. in. ze skła dek członkowskich. Po w n i k l i w e j i wszechstronnej dyskusji Naczelna Rada Ł o w i e c k a u c h w a l i ł a budżet P Z L na rok 1974 w wysokości 91 428 050 złotych. Ze złożonego n a s t ę p n i e przez z-cę prze wodniczącego G ł ó w n e j Komisji Rewizyj nej, płk. S t a n i s ł a w a Morawskiego sprawo zdania wynika, że w P Z Ł zatrudnionych jest w c h w i l i ot>ecnej niespełna 410 pra c o w n i k ó w etatowych co w nowej sytuacji, po przejęciu gospodarki w lasach, nie mo że z a p e w n i ć prowadzenia p r a w i d ł o w e j go spodarki łowieckiej. P ł k Morawski postu lował t a k ż e rozpatrzenie możliwości spo pularyzowania „Zachodni^o Poradnika Łowieckiego", w s k a z u j ą c na celowość do cierania tego czasopisma do wszystkich kół łowieckich. Kolejne sprawozdanie z działalności K o misji Hodowlanej N R L p r z e d s t a w i ł płk Ryszard Skowron. Komisja ta w ostatnim okresie z a j m o w a ł a się opracowj-waniem nowych k r y t e r i ó w selekcyjnego o d s t r z a ł u zwierzyny p ł o w e j . Po d,vskusji j a k a w y w i ą z a ł a się nad sprawozdaniem G ł ó w n e j Komisji Rewizyjnej oraz K o m i s j i Hodow lanej N R L , glos z a b r a ł przewodniczący Komisji Ekonomicznej, prof. d r Kazimierz Secomski. W y s t ą p i e n i e prof. Secomskiego poświę cone było perspektywicznym problemom rozwoju gospodarki łowieckiej w Polsce, zainicjowanym przez Wydział Rolny K C PZPR. Dyskutowano m . i n . s p r a w ę od s z k o d o w a ń , przeanalizowano stan gospo darki w lasach, przy czym przedstawiciele P Z L zwrócili u w a g ę na n i e z a d o w a l a j ą c y stan wielu przekazywanych kołom łowiec k i m u r z ą d z e ń . Omawiano r ó w n i e ż sprawy transportu, m a t e r i a ł ó w drzewnych niezbę dnych do budowy u r z ą d z e ń łowieckich w lasach oraz problem bazy karmowej. N a s t ę p n i e prof. Secomski wskazał, iż j e d n y m z ważniejszych stojących przed P Z L z a d a ń jest obecnie systematyczne z w i ę k s z a n i e funduszu Ochrony łowisk oraz opracowanie dla z a r z ą d ó w wojewódzkich wytycznych p l a n ó w t^zwoju łowiectwa w naszym kraju. W dalszej cz'ęści obrad sekretarz Z a r z ą du G ł ó w n e g o p ł k Ignacy Stachowiak o m ó wił proponowane zmiany w kryteriach se lekcyjnego odstrzału zwierzyny p ł o w e j . Z a s a d n i c z ą i n t e n c j ą tych zmian jest prefe rowanie masy poroża i ogólnej poprawy jakości trofeów. Po zgłoszeniu i przyjęciu uwag dotyczących tego problemu, na wniosek gen. T. Pietrzaka, Naczelna Rada Ł o w i e c k a p o s t a n o w i ł a projekt nowelizacji k r y t e r i ó w selekcyjnego o d s t r z a ł u zwierzy ny płowej przestać do konsultacji k o m i sjom hodowlanym Z a r z ą d ó w W o j e w ó d z kich P Z L i po zebraniu ich uwag o m ó w i ć raz jeszcze przed ostatecznym zatwierdze niem, na n a s t ę p n y m posiedzeniu Naczelnej Rady Łowieckiej w czerwcu br. W ostatnim punkcie obrad N R L rozpa trzyła i zatwierdziła wniosek Kolegium O d z n a c z e ń Łowieckich o nadanie „ Z ł o m u ' , z okazji jubileuszu 90-lecia powstania oraz w uznaniu zasług dla polskiego łowiectwa, najstarszemu obecnie w naszym kraju. Otwockiemu Kółku Myśliwskiemu i m . Św. Huberta. NUMERU 7. O B B A D N A C Z E L N E J R A U V Ł O W I E C K I E J — ! • Z K O Ł I Ł O W I S K • I . I S T Y D O R E D A K C J I — 3 • P R O b A Z R E W I D O W A N I A Z A S A D O D S T R Z A Ł U H O D O W L A . N E G O S A R N 1 J E L E N I — W ł a d y s ł a w F a n A s k I ~ I * „ O O D S T R Z A L E L A l 9 I K O Z " — M I r t l a l P a l l c t l l e b — im O K R A W E K D Z I K O Ś C I — Zbigniew S l p d l M k l — « • W I E L K O P O L S K A K Y N O L O G I A Ł O W I E C K A — Wacław Lekińskł — 7 • PIERWSZE W POLSCE ODŁOWY CIETRZEWI — L » z c k K » y » ( p r Sawicki — t • ZACZAROWANE KOŁO? — Zyirmuni Ł a t > ^ k l — ) • * POTRZEBA W S P Ó L N E G O DZIAŁANIA — Tadpuiu PrrzyAski — I I • TRENING STRZELECKI MYŚLIWEGO — L u d w i k RadyAskt — 1 2 « Z E STARYCH K R O N I K • N A P O L K A C H Z KSIĄŻKAMI — 13 • K A L E N D A R Z Y K > l V ! i L I W S K I — tS • W Y K A Z O D Z N A C Z O N Y C H — U , I i z KOŁ I ŁOWISK • LISTY DO DLA UCZCZENIA XXX-lecia PRL Zarząd Wojewódzki Polskiego Zwigzku t< wieckiego w Lodii informuje, że myśliwi mcista Łodzi i województwo dio uczczenia XX'V-lecia PRL, pozo czynomi w swoich zokłodach procy, podejmujg szereg iobowiqzan jako Zrzeszenie FV>lsJci Zwigzek Łowiec ki. I tok, między innymi: - myśliwi miasto Łodzi ogłosili dzień 31 marca br. zielong niedzielg i zosodiili na strzelnicy w Nowosolnej 10 000 szt. sodzonek sosny oraz 2 000 szt. krzewów, - myśliwi 11 kół łowieckich z powiatu piotrkowskiego losodzili w porozumie niu z Administrocjg Losów Państwowych 11 ho losu w swoich obwodach, - hasłem łódzkich myśliwych jest; „30 000 drzew no XXX-lecie PRL". Zobowiązanie to zostało wykonane pfzei myśliwYCh miosta Lodzi i powiatu piotrkowskiego. Wiele kół podejmuje zobowiguinia we własnym zokresie. Rzucamy hasło myśliwym całej Poliki; „300 000 szt. drzew no XXX-lecJe PRL". Wypodnie to średnio po sześć drzewek na jed nego myśliwego. Będzie to piękny czyn w ramach ochrony środowisko człowieka. Pnewodnieiqcy Wojewódikiego Zarzgdu łowieckiego Edward Gwóidt Wnyki przy paśniku w dniu 1" grudnia 1973 roku uda łem się do obwodu nr 350 ..Karlów" w powiecie noworudzkim w rejon tzw. „wodospadów", gdzie 13 grud nia w godzinach wieczornych, mieszkańcy Kolonii Leśnej w Rad kowie słyszeH płacz sarny prawdo podobnie zawisłej na wnyku. Na miejscu natrafiłem na świeży ślad obuwia gumowego na białej stopie prowadzący z głębi lasu w kierunku Kolonii Leśnej. Po szczegółowym sprawdzeniu okazalej się, że był to ślad kłusownika, który nieopodal paśnika pozastawiał na przesmykach wnyki na zwierzynę płową. Na przestrzeni około 15 m znalazłem cztery wnyki wykonane z linki pólstalowej, wyplecionej z liny używa nej przy dźwigach. Zdjąłem wnyki i pr> śladach poszedłem w kierunku Kolonii Leśnej. Siad prowadził do zabudowań Zbigniewa Karpiela, który od dłuższego czasu podejrze wany był przez :^lużt>e leśną i my śliwych o kłusownictwo Na.stępnego dnia w godzinach ran nych. funkcjonariu.sze z posterunku MO w Radkowie przeprowadzili re wizję u podejrzanego Zbigniewa Karpiela, znajdując dowody jego przestępcjurj dziatalnuści w postaci głowy, badyli i skóry z lani, skóry z dzika, 4 skórek zajęcy. I skórki r piżmaka, mięsa z lani i sarny, jak również patrochy z lani i sarny ukryte w zabudowaniach gospodar czych. Ponadto znalezicno dwa wny ki ze śladami sierści i farby, takie same jak zdjęte poprzedniego dnia w lesie. Organu MO wszczęły postępowa nie przygotowawcze o przestępstwa z art. 55 pkl. 8 ustawy z dnia 17.06. 59 r. i art. 199 S 1 K K . Na mocy wy mienionych artykułów Sąd Powia towy w Nowej Rudzie w dn. 15 marca 1974 roku wymierzył oskar żonemu Zbigniewowi Karpielowi karę 1 roku i 6 miesięcy pozbawie nia wolności zawieszając wykona nie orzeczonej kary na okres 3 lat, grzywnę w wysokości 7000 zl.. kwo tę 8000 zl, z lylulu odszkodowania za pozyskaną i przywłaszczoną zwierzynę oraz koszty postępowania jadowego w kwocie 4400 zl. a po nadto podanie wyroku do publicz nej wiadomości w prasie lokalnej. 7,ygtryd JSerafin Niniejszym komunikujemy, że dla uczczenio XXX-lecta PRL myśliwi z kół łowieckich powiatu lubińskiego w dniu 7 kwietnio br. wysodzilt w romoch czynu społecznego 18 tysięcy drzew no terenie Nodleśnictwo Lu bin i Chocianów. Czyn ten podjęto z inicjatywy Powiotowej Rody Łowieckiej w Lubinie. Noszym udziołem w czynie społecznym chcemy dać wyraz poparcia dla progra mu budowy socjolizmu i dalszego wszech stronnego rozwoju PRL. Łowczy Powiatowy Antoni Mordalski W sprawie lisów Z dużym zainteresowaniem przeczytałem ar tykuł p. Barbary Rzebik-Kowalskiej pt. ,.Pokarm lisów i innych ssaków drapieżnych w Polsce", ogłoszony w nr 3 ..Łowca Polskiego". Całkowi cie zgadzam .się z autorką co do nieszkodliwości lisa w gospodarce łowieckiej. Uważam jednak, że badania przeprowadzone przez Zakład Zoolo gii Systematycznej i Doświadczalnej PAN w Krakowie nie wyczerpują zagadnienia. Badami bowiem osobniki dorosłe, a nic nie wspomina się w pracy o jego małym potomstwie. Okres roz mnoży lisa przypada w tym samym czasie e'> Oslotnio otrzymaliśmy miły list od członków Koła Ligi Ochrony Przyrody przy Szkole Podstawowej w Glinie (pow- Ostrów Mazowiecka) Szanowny Panie Redaktorze. Bardzo prosimy ti wydrukowanie naszego podziękowania myśliwym z Kola Łowieckiego ..Mykita" z Ostrowi Mazowieckiej panom: J. Ja godzińskiemu. A. Skalikowi i A. świderkowi, za nagrody, które od myśliwych otrzymujemy. Życzymy wszystkim kołom takiej współpra cy, jak nasza. Przy okazji chcieli byśmy podzielić się nowinkami z naszego podwórka. Glina to pięknu miejscowość letniskowa, w kolo jest las, obok rzeka Bug. Mamy w szkoli drużynę harcerską i posta nowiliśmy zorganizować kolo Ligi Ochrony Prz>Tody. Początkowo ro biliśmy wszystko potajemnie, była to po prostu taka akcja „niewidzial nej ręki". Oczyszczaliśmy pasy przeciwpożarowe, zbieraliśmy na siona, dokarmialiśmy zwierzynę i ptaki. Zastęp klasy V I I i V I I I bu dował karmniki i zbi<'ral wnyki. Tak pracowaliśmy przez rok. Po r o ku, pewnego majowego poranka przyjechał d o szkoły nadleśniczy Jan Jagodziński z nadleśnictwa Ostrów Mazowiecka i zarejesirowiił nasze koło. To dodało nam otuchy i zaczęliśmy jeszcze lepiej praco wać. Ubiegłego roku dostaliśmy w nagrodę tysiąc złotych, wypchanego bażanta, a nasza pani i opiekunka kota. J. Mikołajczyk, w nagrodę su szarkę elektryczną d o włosów. Do kola należą wszyscy harcerze, b o pa ni jest drużynową. Uczestniczy liśmy też przy bud<łwie drogi, a na 30-lecie Polski Ludowej zasadzimy hektar lasu. 9 lutego zorganizowa liśmy wieczorek z konkursem na temat znaczenia ochrony przyrody. Pragniemy też nawiązać współpra cę z redakcją ..I^owca Polskiego" i zasyłamy wiele pozdrowień. Koto I.OP w Glinip przewodnicząca: MałROsia Siwek Od redakcji: Dziękujemy za ser deczny list i przepraszamy, że nie mogliśmy skorzystać z zaproszenia na Wasz wieczorek. Obiecujemy, że przyjedziemy na następny. Prosimy o li.sty. REDAKCJI okres rozmnoży sarn. zajęcy i królików oraz wy siadywania jaj przez kuropatwy i bażanty. Lup w tym okresie jest łatwy i lis chwyciwszy kure domową czy bażanta, może nakarmić jednorazo wo cale gniazdo i ma czas, by pomyśluć o zdoby ciu pokarmu dla siebie. Natonua.<it karmiąc mło de małymi gryzoniami musi kilkakrotnie udawać się na polowanie, by zaspokoić ich głód. Wydaje mi się, że w okresie karmienia szcze niąt lis jest w pewnym stopniu szkodnikiem w gospodarce łowieckiej, lecz nie dlatego, że jest to okres łatwego zdobycia grubszej sztuki, lecz jedynie ze względu na karmienie potomstwa. Wystarczy odszukać zamieszkałą norę lisa, by przekonać się, jakie resztki leżą u jej wylotu: zajęcze skoki, cewki koźląt sarn. skrzydła i pió ra bażantów i kuropatw nie mówiąc o dużei iloś ci piór ptactwa domowego. Czytałem kiedyś w zagranicznym piśmie łowieckim (zdaje się „Wild und Hund"), ze pewien It^śnik strzelił wiosną lisa, którzy okazał się karmiącą matką. Dwa dni trwały poszukiwania gniazda. Po rozkopaniu no ry znalazł w niej, prócz ślepych szczeniąt, 19 młodych zajączków (o Ile dobrze pamiętam — może było więcej), które ojciec lis znosi! małym, nie zdając sobie sprawy, że jest to jeszcze po karm dla małych bezwartościowy. Przez dwa dni — jeden lis — 19 zajęcy! Sądzę, że przed ostateczną opinią w sprawie nieszkodliwości lisa w gospodarce łowieckiej, na leżałoby opracować dodatkowo zagadnienie, czym lis karmi potomstwo od momentu pobieraniu przez małe pokarmu stałego, do czasu usamo dzielnienia się młodych. Nie jest to zagadnienie łatwe, gdyż trzetła by zdobyć większą ilość żołądków małych lisków w różnym wieku, by odpowiedź była autorytatyw na, lecz dopiero wówczas będzie można ostatecz nie określić sprawę nieszkodliwości lisa dla go spodarki łowieckiej. Zygmunt Nlegolewskl Za wcześnie na wnioski Zainteresował mnie artykuł Pani Barbary Rzebik-Kowalskiej. który ukazał się w 3 numerze „Łowca Pol skiego" w cyklu ..Nauka — Prakty ce". Niestety, do tej pracy zakradł --I-; pewien zasadniczy błąd. zmieniaj;^cy sens t>adań i prowadzący do wniosków krańcowo różnych nd tych, jakie należałoby wyciągnąć. Tat>ela nr 1 str. 4 nosi tytuł: ..Wy niki badali nad pokarmem ssaków drapieżnych". Cyfr podanych w ta belce nie neguję z tego prostego względu, że nie ja prowadziłem ba dania. Są na pewno rzetelne. Pro ponuję jednak zmienić nieco tytuł przez dopisanie na jego końcu: pozyskanych w okresie jesiennozimowym". Jest pewne, że na apel ZZSiD w Krakowie, żołądków do starczyli wyłącznie myśliwi, którzy zdobywali lisy i inne drapieżniki wtedy, gdy ich futro przedstawia wartość, od listopada do marca włącznie (5 miesięi-y na 12 możli wych). Dlatego budzą sprzeciw dwa kolejne tytuły rozdziałów: „Ssaki -— podstawowy pokarm lisa" i ..Ptak — kolejny składnik pokarmu lisa". Już na wstępie Autorka podaje, że „Ł analizy t>adanego materiału, pod.><tawą pekarmu lisa w ciągu całego roku...". Nie zgadzam się. a wraz ze mną nie zgodzi sie zapewne wielu, by tylko dwa na tysiąc lisów jada ło jajka. Gdybyśmy przebadali tt; samą ilość lisów w każdei porze ro ku, a więe po 25". latem. zimą. je•łienią i wiosną ukazałoby się. że. poczciwy lisek nie przejdzie obojęt nie obok gniazda nie wypiwszy ja jek, które lubi w równym stopniu jak pisklęta. Oczywiśeie. w grę wchodzą gniazda naziemne lub po łożone do 1,5 m nad ziemią. Z tałK'li wynika, że wprawdzie 2 na 1000 lisów jadają jajka, ale stanowiły cne 0,00". suchej ma.sy czyli dokładni',nic! z całkowicie lub częściowo strawio nym pokarmem. Jeleniowate, znaj dowane w żołądkach lisów i kun pochodzą rzekomo ze zjedzonej pa dliny, ale w praktyce zdarza się często, że zaprzysięgły tępiciel gry zoni — lis, zarżnie i kozlaka. Rozdział „Sprzymierzeniec upraw rolnych" odznacza się podobnie jak całość dużą pochopnością w wycią ganiu wniosków, co jest konsek wencją błędu w samym założeniu. Jeżeli weźmiemy pod uwagę żołąd ki drapieżników pozyskanych w okresie od połowy marca do końca maja. stosunek jaj, piskląt i mło- ' dych zajączków do pozostałych składników pokarmowych, a więc ssaków drobnych, przedstawiać się będzie odwrotnie. Można by wyciąg nąć wnioski, źe drapieżniki jedzą wyłącznie lub prawie wyłącznie pisklęta, jaja i młode zajączki. Nie jestem wrogiem drapieżni ków, doceniam ich rolę w przyro dzie, lecz nie pora jeszcze chyt>a na takie wnioski, jakie nasuwają się po przeczytaniu omawianego arty kułu. Sądzę, że należy poczekać na dokładniejsze wyniki badań. Juliusz Patis DOM MYŚLIWSKI W KRAKOWIE Krakowscy członkowie PZL wy stąpili z inicjatywą zbudowania Do mu Myśliwskiego: siedziby woje wódzkich władz PZL. muzeum ło wiectwa, klubu, biblioteki, c-zytelnl. Dom zostanie zbudowany kosztem fiamych myśliwych, którzy na ten cel dobrowolnie się opodatkowali — każdy myśliwy t}ędzie świadczył rocznie na rzecz Komitetu Budowy Domu wkładem wartości jednego zająca. Tą drogą t>ędzie można szybko zebrać potrzebne fundusze. Warto dodać, że już wiele miast w Polsce, m. in.: Poznań i Zielona Góra zbudowały podobne domy. Podobnie budzą wątpliwość pozy cje dotyczące udziału występowania Prezes Kola ,.Soból" z Krakowa. w pokarmie lisa kury domowej, ku Jan Bober w imieniu zarządu złożył ropatwy, bażanta i kaczki krzyżów jako pierwszy w województwie ki, a także frekwencja ptaków do kwotę 2 tys. zl na fundusz budowy mowych (i ptaków Iowny:;!i) razL'm. , domu i wzywa wszystkie pozostałe Dlaczego nie obliczono tycti pojycji? 190 kół do pójścia w ślady „Sobo la". Pieniądze Komitet Budowy Do Sądzę, źe ..sporadyczne obserwa mu prosi przekazywać na konto cje leśników i myśliwych" mają HZL w Krakowie, PKO. I OM. nr wartość znacznie większą niż to su 4-9-487 z zaznaczeniem: „Dom My geruje Autorka, choćby dlatego, że śliwski". <»)' obserwują oni życie, a nie żołądki 3 sie poroża, nie będące szóslakami. tM;dą nieja ko pośredniczyły w dążeniach hodowlanych d;i uzyskania jakościowo dobrego ekotypu i poroża sarny. Z inną kozą potomstwo ich moiee być na wet słabe, o jakości preez nas niepożądam-j. Forma silnego szóstaka. to parostki pu<izukiwaiie. powiedzmy ,,na ściani;", bezwzględnie cen ne w hodowli. Jednak pod względem hod:)wlanym dobry 2--5-letni kozioł widłak. Lty nawel szydlarz o grubych parostkach i wysoki;'j ich wadze będzie sztuką wartościową. Publikowanaswego czasu w ..Łowcu Polskim" zdjęcia i opi sy tak zwanych medalowych selektów, które w świetle najnowszych t>adan takimi nie są, j ile nie osiągnęły wieku dojrzałego, są dowodem, żc takich sztuk strzelać nie powmniśmy. Km. A n d r £ « i S t a c h u r s k i Próba zrewidowania zasad odstrzału hodowlanego sarn i jeleni WŁADYSŁAW FAFIŃSKI Oprocowanie ninieisie było podslowq dyskusji na posicdieniu Komisji Hedowfanej NRL nad imianq kryteriów selekcji iwierzyny płowej, (red.) Z ASADY odstrzału hodowlanego zwierzyn> płowej zostały u nas wprowadzone w 1954 r. zaś w niektórych krajach Europy obowiązują, już od 1934 r. Poczynione od tego okresu praktyczne obserwacie oraz zdobycze na uki zmuszają do zrewidowania i zmiany nie których ich kryteriów. nie wrażliwa jest sarna i reaguje, np. u osob ników męskich, bardziej lub mniej zniekształ coną formą poroża. Obserwacje z okresu ostat niego chociażby stulecia wskazują, że iljkroć tylko stan sarn poważnie malał (np. po woj nach!. wśród przerzedzonej populacji uwydat niały się korzystne cechy, jak wzrost wagi tu szy, lepsza jakość parostków. Ważnym czynni kiem są też warunki klimatyczne oraz rodzaj ostatntej zimy. Na wstępie omówienia tego istotnego dla go spodarki łowieckiej zagadnienia, należy przy pomnieć kilka czynników pośrednio wiążących sie z tą sprawą, a wyraźnie rzutujących na op tymalne uzyskanie właściwych efektów. Kolejnym czynnikiem, który winniśmy brać pod uwagę, jest jakość osobnicza. Zdrowe, sil ne sztuki o dużym ciężarze tuszy i w pełni wie ku powinny być chronione. W udniesi^-niu do osobników płci męskiej. l>ez względu na jakość pcroża. Wyjątek powinny stanowić tylko roga cze i byki o wyjątkowo złym. słabym w dan.-} klasie wieku porożu. Pierwszym z nich jest potrzet>u uzyskania i utrzymania w każdej zagospodarowanej i będącej przedmiotem hodowli populacji zwierzyny pło wej właściwej struktury płciowej, drugim — utrzymanie należytej struktury klas wieku. Udo wodniono, że w naturalnych warunkach struk tura płciowa wynosiła 1:1. Należy ją w tej pro porcji utrzymać, a nawet zwiększyć do 1,2:1 na korzyść osobników męskich. Klasy wieku po winny kształtować się następująco (dane doty czą okresu przed łęgami zwierzyny, tj. miesią ca kwietnia): 1) u jeleni — roczniki 1-roczne 2—4-letnie 5—10-letnie I I lat i starsze Po uwzględnieniu wymienionych czynników, można przystąpić do omówienia Elównvch -r-asad odstrzału hodowlanego sarn i jeleni. N'e będą one jeszcze ostatecznie ukształtowane, gdyż po pewnym czasie trzeba będzie uzupełnić je nowymi wskazaniami nauki i praktyki. — około 17"i> stanu ogólnego — ., 27"« — 47", — ,. 9"razem 100"<. Przyrost: około 28"" ogólnego stanu wiosennego lub W - stanu łan. 2) u sarn — roczniki 1-roczne około 2ff'« stanu ogólnego 2—4-le1nie ,. 4ff".. 5 lat i starsze .. 26".. Przyrost: około 60".. stanu wiosennego lublOO".' stanu kóz. W tak uksztallowsinych populacjach należy t)ezwzględnle prowadzić intensywny odstrzał wśród micdzieży (koźlęta, cielęta), który winien wyno sić okolu 50—55'. Ł-alej puli odstrzałowej JŁ-dntgo sezonu. Intensywny winien też być odstr/at sztuk w młodych klasach wieku (1—2-rocznych). Trzecim istotnym czynnikiem jesl właściwe zagęszczenie osobników na określonej p o w i e r z - ^ chni. Szczególnie wrażliwym i r;,*ażującym na^^ przcgęszczenie osobnicze w lowiske gatunkiem Jest sarna. Przy nadmiernym stan' rn w ło wisku nie może być mowy o wyhaoo.. 'niu zdro wych, silnych i pod względem trofeów jakoś ciowo okazałych i-ogaczy i byków. Działają tu wtedy zjawiska stresowe, gdyż szczególnie u sarny osobniki męskie przepędzają się wzajem nie z i tak niewielkich, zajmowanych orz:;z n i leiytoriów. Skutkiem tego mogą być: ogranicza nie żeru i nasilenie chorób, na które szczigól4 I. S A R N A Ogólną zasadą w odniesieniu do rug^czv. z uwagi na dużą różnorodność form parostków oraz ich zmienność u tych samych osobników w poszczególnych latach, na co mata wpływ • rodzaj ostatniej zimy oraz ewentualni' opano wanie przez pasożyty wewnętrzne (s;r»vkac'.. giez. motylica) — powinno byc zachowanie w ło wisku osobników, które mają dużą masę w po rożu, bez względu na jego kształt i formę. Acz kolwiek docelową w naszej hodowli jest forma szóstaka. to jednak pośrednią drogą do uzyska nia tego powinna być ochrona rogaczy o silnym porożu. Sztuka mająca takie parostki moż? w skrzyżowaniu z odpowiednio zdrową i noi^.ącą w sobie nie znane nam jeszcze cechy ĘL^n:ityczne. kozą. wydać zdrowe i jakościowo dobre poicmstwo. Dlatego zdrowe osobniki o dui-jj ma Drugą. istotną zasadą, klórii powinniśmy przyjąć powinno być uznawanie za sztuki łow ne, a więc dojrzale, rogaczy w wi'jku dupiern >—7 lat. W ogóle odstrzał sztuk łownych nie po winien przekraczać lO"" puli odstrzałowej sztuk męskich, a nawet należałoby go obniżyć do oko ło 7"... Jak już wspomniano, szczególnie int'.::t)sywny odstrzał należy prowadzić wśród rogaczy JL-dnorocznych. czyli z pierwszym porożem. Po sezo nie polowań na rogacze, teoretycznie nie powin ny pozostawać w łowisku żadne gu^ikarze i ko ziołki o tykach cienkich i o długości do 5 cm. Aby ten postulat mógł być zrealizowany, kozioł ki te nie powinny być zaliczane myśliwym na poczet dokonanego odstrzału z otrzymanego w kole przydziału. Sztuki takie należałoby tez strzelać nawet po okresie polowań, t j . po 20 października, aż do zrzucenia przez nie poro ża. W realizacji tego postulatu pomóc też m^Ż^• wypłacana myśliwym urzędowo ustalona, zry czałtowana premia (strzałowe). Powinna ona byc jednakowa dla wszystkich kategorii obwoJ.iw łowieckich w kraju. W sezonach po ostrych i długich zimach, co powinno być corocznie poda wane do wiadomości ogółu myśliwych, odstrzał kczlów z pierwszym porożem winien być ogra niczony do guzikarzy i szpicaków o długości t y K do 3 cm. Odpowiednio powinny być też zlagcdzone kryteria w pozostałych klasach wieku ko złów. Bardzo ostra selekcja musi być prowadzona wśród kozłów z drugim porożem. Jako selek cyjne powinny być uznawane w tej klasie wie ku szydlarze i widłaki o cienkim i niewysokirp porożu, którego grubość tyk nie przekracza jed nego centymetra, a wysokość 10 cm. W seionacli po łagodnych zimach kryteria te należałoby za ostrzyć w tym sensie, że za przeznaczon:.'go dc odstrzału rogacza z drugim porożem mógłby byt uznany kozioł o parostkach naw^-t wyższycn jeżeli będą one przy tym cienkie, bL'z masy. Odstrzał selekcyjny rogaczy trzyletnich i star szych powinien być prowadzony pod kątem usu wania sztuk: a) słabych fizycznie i o słabym porożu: b) o słabym, cienkim porożu. Za se lekcyjnego powinien być uznany śzóstak j cien kim porożu, bez masy. Natomiast kwalifikowa ne dotychczas do selektów grube szydlarze czy widłaki powinny być zaliczane do kozłów przy szłościowych, jeżeli naturalnie nie są osobnika mi starymi (powyżej 6 lat). Jako cechy w oce nie selekcyjności absolutnie nie można brać piod uwagę długości odnóg w parostkach. Ten sam kozioł osadza w poszczególnych latach parostki o różnej długości, a nawet ilości odnóg bocz nych. Po ostrej zimie poroże lego samegj roga cza może t>ardzo znacznie zmienić się pod względem cech zewnętrznych, jak masa. kształt. 5 nawet i forma. Wszystko to wskazuje, że efe kty zabiegów hodowlanych u sarny uwidocznia ją się dużo wolniej niż u jelenia. Według V O Ę ta wpływ na to ma też dużo mniejszy wagowe udział parostków sarny w stosunku do wagi ca łej sztuki. Wynosi on okolu 2".. wagi osobnika, podczas gdy u jelenia waha się w granicach —6"". przy czym populacja sarny. t>ędąc dużi: liczniejsza od populacji jelenia, pozwala na du żo wolniejsze ..wyłanianie się" pożądanych przez nas jakościowych elektów w hodowli tej żwirrzyny. II. iELEŃ Obck podanych na wsli;pie ogólnych uwm do tyczących hodowli zwierzyny płowej, w odnie sieniu do jelenia należy jeszcze dodać jeden bardzo istotny czynnik; mianowicie wielkoabszarowość prowadzonej gospodarki z tym gatun • kiem zwierzyny. Obwód łowiecki je.it itanowczu za małą jednostką dla hodowli jelenia, klóry ma przecież tendencję do migracji i to częsl" dużej, co niejednokrotnie uchodzi nasz-.;i uwa dze. Właściwą gospodarkę hodowlaną jeleniem mcźna prowadzić d.ysponując dużym areałem powierzchni, na której zwierz ten występuj.: oraz odpowiednio liczną jego populajją (mini mum sto sztuk). Ze względu na ogranic?on;.> za gęszczenie jeleni na określonej j^dnostc* po wierzchni, taką ilość można utrzymać w kom pleksach leśnych o wielkości minimum 4,5—5 tys. ha. Bubenik określa przestrzeń życiową jednej i tej samej populacji jeleni aż na 30 tys. h a . Niejednokrotnie będą to tereny kilku sąsia dujących ze sobą obwodów łowieckich. Przy ta kim .stanie zwierzyny, prowadząc zgodną z przy jętymi zasadami gospodarkę, można wyhodować „ o O D S T R Z A L E Ł A Ń I KÓZ" (głos w zainteresowaniem przeezylatem artykuł kol. Juliana Bohusza na temat odstrzału a# łań i kóz. .sprawy dyskutowanej od wielu lat. Chciałbym również zabrać głos i pokazać pewne rozwiązania praktyczne. Otóż zgodnie z ustaleniami X I I Wojewódzkie go Zjazdu Delegatów PZL w Zielonej Górze, opracowano program rozwoju łowiectwa na Zie mi Lubuskiej. W dniu 3. I . 1973 r. został on za twierdzony przez WRL i przesłany do kół ło wieckich w celu realizacji. Program ten ma speł nić trzy główne zadania; — zatrzymać postępujący od wielu lat spadek pogłowia zwierzyny grubej, — podnieść jakość tej zwierzyny przez stosowa nie odpowiednich zabiegów hodowlanych, a w szczególności przez stosowanie rzeczywi stej selekcji przy odstrzale zwierzyny płowej, — wprowadzenie bażanta do lubuskich łowisk. Trzeba z zadowoleniem stwierdzić, że wszystkie koła przyjęły ten program z wyjątkiem niektó rych kół. z siedzibą Poza terenem naszego wo jewództwa, a które dzierżawią u nas obwody. Zgadzam się z kryteriami odstrzału propono wanymi przez kol. Bohusza, chociaż wydaje mi się, że nie Jest również błędem, aby dokonywać odstrzału sztuk młodych oszczędzając sztuki w sile wieku. Chodzi bowiem między innymi o to, aby uzyskiwać więcej rekordowych trofeów. Nasz program dopuszcza tytko indywidualny odstrzał zwierzyny płowej i wyłącznie przez se lekcjonerów. Stoimy na stanowisku, że nie może być mowy o jakiejkolwiek .selekcji zwierzyny pło wej bez indywidualnego"odstrzału i wiedzy teore tycznej, popartej wiadomościami praktycznymi, dotyczącymi selekcji. dojrzale osobniki, osiągające kulminację rozwo j u wieńca, co u sztuk zdrowych, silnych, moż,' mieć miejsce w wieku 12—14 lat. Wykluczyć należy więc raz na zawsze dolną granicę wieku odstrzału jeleni łownych wynoszącą 10 lat. Jest lo niewątpliwie jeden ze szkodliwych czynni ków niweczących założenia i cele właściwe] ho dowli tej zwierzyny. Należy w tym miejscu pod kreślić, że bardzo szkodliwie oddziałują tak zwane polowania dewizowe. Niektóre łowiska zostały przez .nie Już poważnie zdewastowana. Podobnie jak u rogaczy, odstrzał hodowlany jeleni-byków powinien być bardzo intensywnie przeprowadzany wśród osobników młodych. Znane powiedzenie: .,kto chce strzelać kapital ne byki łowne, powinien strzelać przede wszyst kim .słabe szpicaki". musi być konsekwentnie realizowane. Już odstrzał cieląt powinien być w pełni wykonywany pod kątem Jakościowym (najsłabsze osobniki), zgodnie z planowymi za łożeniami ilościowymi. Podejmowane tu i ów dzie próby ustalania górnej granicy ciężaru określonych miesiącach dla koźląt i cieląt oraz kóz i łań uznawanych jako selekcyjne, napoty kają na duże opory ze strony wielu myśliwych. Chcąc Jednak zaprowadzić właściwą gospodar kę hodowlaną, a czas już chyba byśmy do tego doszli, trzeba przełamać tego rodzaju opory. Wśród jeleni byków z pierwszym porożem na leży prowadzić zdecydowanie silną redukcję, usuwając te wszystkie szpicaki. których jroroże jest cienkie i nie osiąga minimum 30 cm w.vsokości, bez względu na jakdść zakończenia tyk. Jeśli c h o d z i ć byki z drugim porożem, za nie pożądane w łowisku uznać należy wszystki.^ szydlarze, bez względu na masę poroża: selek tami też są wszystkie widłaki. W odróżnieniu od sarny, u jelenia w drugim porożu wymagać należy formy co najmniej szóstaka i to o gru bych, tępo zakończonych tykach. Szóstaki o ostro zakończonych tykach i oczniakach wyraź nie dłuższych od opieraków należy kwalifiko wać do kategorii selektów. Wśród byków średnich i starszych klas wie ku, t j , od czterech lat wzwyż, można by prze jąć dotychczas obcwiązując^^ kry'eria odstrzału hodowlanego, ze zwróceniem większej uwagi na masę poroża zróżnicowaną w poszczególnych rejcnach kraju oraz z wykluczeniem szkodliwej ?asady uznawania za selekcyjne tych jeleni, które w wieku czterech i więcej lat nie są obu stronnie koronne, t>ez względu na masę poroża. Tę pseudowadę należy bezwzględnie wyL-limincwać z zasad odstrzału hodowlanego. Jedno stronnie koronny byk w wieku nawet 4 lat. nie mówiąc Już o starszych, nie jest selektem, gdy ma odpowiednią do swego wieku i rejonu kra ju masę poroża. Ten sam osobnik może z po dyskusji) Minął już rok od wprowadzenia tych zasad po zyskiwania zwierzyny płowej i choć jeszcze za wcześnie na pełną ocenę, niemniej jednak już je.st wiadomo, że mamy znacznie wyższy procent tuszY zwierzyny zdanej do punktów skupu w klasie I . Indywidualny odstrzał daje realne szanse pre cyzyjnego strzału na większą odległość. Uważam, że polując indywidualnie można bez szkody od strzelić zwierzynę nawet na odległość powyżej 100 m. oczywiście z broni gwintowanej. Dlatego też proponujemy aby odstrzału zwierzyny płowej dokonywali wyłącznie selekcjonerzy. Celem umo żliwienia uzyskania uprawnień selekcjonerskich organizujemy szkolenia i egzaminy w terenie (w powiatach), jeżeli zgłosi się ponad 10 kandyda tów. Osobiście uważam, że mamy już praktyczne potwierdzenia, iż nie ma trudności w pozyska niu zwierzyny na polowaniach indywidualnych. Nie płoszymy zwierzyny w jej ostojach, co z punktu widzenia hodowli ma t)ardzo ważne zna czenie. Oczywiście, przechodząc na odstrzał i n dywidualny musimy obwód łowiecki odpowied nio zagospodarować, a w szczególności w urzą dzenia takie, jak: ambon> stałe i prowizoryczne. Zwierzyna w zależności od upraw w polu prze nosi się tam, gdzie Jest dla niej najodpowiedniej sza karma, a zatem ambony prowizoryczne wir>ny być przenoszone. Oczywiście, nie neguję inne go sposobu polowania indywidualnego niż przy pomocy ambon. W oparciu o doświadczenia myśliwych zielono górskich stwierdzam, że w kołach łowirekich gdzie zastosowano i przestrzega się zasad indy widualnego pozyskania zwierzyny płowej jesl zawsze zwierzyna, ponieważ nie ie»t płoszona w ostojach, jak również polowanie indywidualne wodzeniem nasadzić w następnym roku wie niec obustronnie koronny. Selektów trzeba sztikać w młodych rocznikach. Wśród byków klas średnich selekty powinne być raczej wyjątkami, powiedzmy z powodu „przeoczenia" ich, gdy by ty szpicakami lub byczkami w trzecim roku życia. W odniesieniu do sztuk żeńskich i młodzieży należy utrzymać dotychczas obowiązującą zasa dę z tą różnicą, że powinien być ustalony gór ny ciężar szttiik selekcyjnych, z uwzględnieniem okresu roku. rejonu kraju dla koźląt i cieląt oraz wieku dla sztuk dorosłych. Sztuki S3lekcyjne prowadzące młode mogą być odstrzeliwane dopiero po 1 grudnia tub nawet stycznia, względnie po odstrzeleniu prowadzonych. s-.;lekcyjnych koźląt czy cieląt. Należy też wprowa dzić zakaz strzelania jeleni i sarn podczas polo wań zbiorowych — pędzonych z naganką. Doz wolone mogą być jedynie tak rwane ciche pę dzenia w pełnym lego słowa znaczeniu. W tym miejscu chciałbym też ustosunkować się do niektórych wypowiedzi, zawartych w artykule dyskusyjnym kol. Juliana Bo husza pt. .,0 odstrzale łań i kóz" („LP" nr 11460). Nikt nigdy nie stwierdził jeszcze i nie stwierdzi, że tania-licówka nie jest potrzebna chmarze. Moje ponad trzydziestoletnie bezpo średnie obserwacje życia jeleni w pełni potwier dzają to. Że każdej chmarze jeleni, z wyjątkiem naturalnie chmar składających się z samych byków, przewodzi i to mądrze, jedna lania, ma jąca cielę. Nie jest to zawsze sztuka stara, a jedynie mająca największe doświadczenie ży ciowe. Ona daje hasło do ruszenia na żerowis ko, zejścia z niego, najbardziej czuwa nad bez pieczeństwem chmary. Bez jej ,.zezwolenia" chmara nie opuści swej ostoi, oiaktycznit.' na nic też się nie zdecyduje. Taka jest biologiczna reguła życia jeleni. To samo prawo eliminuje z chmary osierocone cielę, które miało dobrą, zdrową matkę, t>o taką jest licówka. Nie można więc nazwać nietykalności takiej sztuki ana chronizmem. Chyba zachodzi tu bardzo poważ ne nieporozumienie. Tak samo strzelanie na po lowaniu zbiorowym, w pędzeniu, do jeleni i ro bienie przy tym dubleta. do tego niezgodnego z planem pozyskania, co myśliwy stwi-jrdza do piero po fakcie, nie powinno być praktykowaiie. Trzeba przeciwstawiać się praktykom strzelania zwierzyny płowej na polowaniach zbiorowych. W przeciwnym wypadku niepotrzebne- są zasa dy odstrzału hodowlanego. Pod(*nie. moment czy myśliwy ma blisko, czy daleko do swego ło wiska, nie może decydować o sposobie dokoiY. wania odstrzału, który musi być dokonywany 7awsze ood kątem selekcji. Należycie można to wykonać tylko drogą odstrzału indywłduallego nie wpływa ujemnie na wynik polowań zbioro wych na zwierzynę czarną. Z praktyki również wiadomo, że polując Indy widualnie każdy myśliwy ma kontakt ze zwie rzyną i do rzadkości należy nie wykonanie od strzału. Natomiast często bywa, że myśliwy przez kilka polowań zbiorowych nie dochodzi do strzału, a jeżeli strzela, to skuteczność jest zni koma. Na podstawie wyliczeń w kilku naszych ko lach łowieckich o przeciętnych kwalifikacjach strzeleckich, średnia ilość naboi na odstrzelenie 1 sztuki zwierzyny płowej '\» polowaniach indy widualnych wynosi 1,5 naboju, natomiast na po lowaniach zbiorowych — 4. Nie mówiąc o po strzałkach, co eliminuje się prawie całkowicie w polowaniach indywidualnych. Na źle przygo towanych polowaniach zbiorowych bardzo czę sto nie ma pokotu, są za to znaczne koszty. Kol. Bohusz przyjął w swoich rozważaniach o pozyskaniu zwierzyny istnienie absolutnie czy stego poła, czego prawie w terenie nie spotyka my, stąd obawy o trudności w pozyskaniu zwie rzyny drogą polowania indywidualnego są nie uzasadnione. Czy na polowanie indywidualne trzeba wię cej czasu? — chyba nie, pod warunkiem, że jest zwierzyna i mylMwy posiada dobre przygotowa nie teoretyczne i praktyczne. Myśliwy udając się na polowanie indywidualne winien zasięgnąć informacji od .służby leśnej lub łowczego koła gdzie aktualnie bytuje zwierzyna, na którą chce zapolować i gdzie najchętniej żeruje, w ten spo sób może uzyskać lepsze efekty. Wyłączając odstrzał zwierzyny płowej ze zbiorowych polo wań w dużym' stopniu zwiększamy również bez pieczeństwo na polowaniach. Ri.'asumując. uważam, że czas najwyższy aby zaniechać polowań zbiorowych na zwierzynę pło wą, chyba, że zachodzi potrzeba odstrzału re dukcyjnego. Korzyści są następujące: — zapewniamy prawidłowy rozwój i kierunek hodowli oraz ochronę zwierzyny, a w szcze gólności dokonujemy rzeczywistej selekcji: — uzyskujemy lepsze efekty ilościowe i jakoś ciowe (więcej tusz w k l I ) : — więcej emocji i przeżyć w knie'. MICHAŁ PAUCHLEB prezes WRŁ w Zielonej Górze lub podczas typowego, cichego pędzenia, gdy myśliwi stają z dala od penetrowanego przez jednego, a najwyżej dwóch naganiaczy ostępu, na znanych przesmykach zwierzyny, z głęboko widocznym przedpolem I mogą sptokojnie doko nać wyboru sztuki czy sztuk do odstrzału. Nie mogę też zgodzić się z sugestiami zmie rzającymi do oszczędzania sztuk młodych. Obo wiązują kwwiem zasady, że w każdej klasie wie ku musi być przeprowadzany odpowiednio usta lony odstrzał ilościowy, naturalnie wybiórczy, w lym najliczniejszy właśnie wśród młodzieży • osobników w drugim roku życia, o czym Jul wspomniałem poprzednio. Kiedyś, w warun kach pierwotnych, wobec istnienia silnego opo ru środowiska, zaledwie około 30"« młodzieży miało możność dożycia do jednego roku. Olbrzy mią większość likwidowały drapieżniki, ostre zimy itp. W naszych zabiegach hodowlanych musimy optymalnie zbliżać się do tych pierwot nych warunków. Zresztą konieczność dokonywa nia licznego odstrzału młodzieży dyktują nam jeszcze inne warunki. Tak samo uważam, że właśnie październik jest najbardziej odpiowiednim okresem wybiór czego odstrzału zwierzyny płowej. Właśnie w październiku, szczególnie w pogodne, słoneczne popołudnia, kiedy zwierzyna chętnie wychodzi na otwarte przestrzenie, możemy dokonywać właściwego odstrzału hodowlanego. Naturalnie nie może być mowy o osierocaniu koźląt czy cieląt. Któż bowiem odstrzeliwuje matkę od młcdego! Jeżeli oboje są sztukami selekcyjny mi, ws-zyscy wiemy, że najpierw strzelimy mio-" dego. Mamy jeszcze w naszych szeregach myśli wych pctrzebujących należytego etyczno-moralnego ukierunkowania i podbudowy w zakresie łowiectwa. Nie mylmy zatem im drogi. Na zakończenie chciałbym wspomnieć o poru szanej już w ..Łowcu" nowej formie polo wania zbiorowego. nazwijmy go „polowa niem zbiorowym z amlwn". Przebieg jego jest następujący. Myśliwi stawiają się na określon;] wczesnoporanną łub popołudniową godzinę na zbiórkę. Na odprawie lasują numery amtH>n. zajmują je na 2—3 godziny i dokonują z nich cdstrzalu zwierzyny. Wyniki tych polowań nic są wcale gorsze od polowań tradycyjnych, a ko rzyści wielorakie — spokój w łowisku, właściwy wyt>ór sztuk do odstrzału, precyzyjne strzajf itp. Czy nie warto i u nas zastosować tej metody, cgraniczaiąc polowania zbiorowe na zwierzynę grubą jedynie do dzików i to wyłącznie na bia łej stopie? WiBdystaw Fafłrtskł 5 • NA KULAWY SZTYCH • NA KULAWY SZTYCH . NA KULAWY SZTYCH • w bezlistnym stanie krze wów — a wszystko to w skomplikowanej, po plątanej szachownicy blasku i cienia. Coś mi zalśniło w oczach jak zajączek rzu cony lusterkiem. Wpatrzyłem się w to miej sce. Promień słońca uderzył w siwe obrze żenie (isiej mordki. Stal mykita duży, dolodny, puszysty, wpatrzony w coś, czy wsłu chany. Po chwili dopiero pobiegł dalej, pomigał kitą między gałązluimi i zniknął. nierozpcsnawalnyc/i Okrawek dzikości Zbigniew Siedlecki jA początku kwietnia pojechałem „w teren po U n i i " czyli bez strzelby, służbowo. * Zaiatwiwszy, co miatem załatwić wra całem płocką szosą do Warszawy. Ale wio senne stonce było tak ciepłe, pogoda tak nę cąca, że odziei za Wyszogrodem zatrzymałem wóz na fioboczu i ruszyłem polem w kierunku Wisty. Było tak sucho, że można było chodzić po miedzach i drogach potnych w zwykłych miejskich buiach. l\/ Szedłem sobie spacerkiem, z myśliwskiego nawyku wypatrując kotlinek zajęczych i kuropatwiego pomiotu przy miedzach. Ale nie wiele zobaczyłem: raz się zajączek długo przytajony, wyrwał z kotliny, ze trzy razy iurknęty kury. Pola tu zresztą nietypowe; choć do miasta daleko przypominają .pod miejskie, badylarskie 'tereny. Ozimin niewie le, za to całe hektary ^tlantacji malin; brąiowoczerwonawe badyle, już puszczające odro binę zielem ciągnące się w dhigich regular nych rzędach. Plantacje tru/^kawek, szare jeszcze, tniezazielenione. brzvdkie. A nowei lu I ówdzie, bliżej chatup. tunele foliowe, z da leka przypominające sfalowaną wodę — tu się hoduje wcze.tne warzywa, f^o tak, te oko lice to największy na świecie rejon uprawy malin. W pobltskim Płońsku zbudowano wiel ką zamrażalnię, gdzie się ten delikatesowy owoc zamraża t wysyła na Zachód za dewizy. A więc ToiiiŁCtwo już specjalizujące się w sadoumictwie, warzywnictwie, rolnictwo zu żywające więcej niż przecięt nie na wozów sztticznych, herbicydów, insektycydów, fungi cydów, akarycydów. mottiskx>cydów, antywylegaczy, retardentów i wszelkiego chemiczne go świństwa. A zwierzyna nie l u b i opytanta > opryskiwania... Trafiłem też na rozkopki: rowy r ułożonymi na dnie czerwonymi rurkami drenarrfcrmi, jeszcze Ttie zasypane. No lak, w Polsce, która wespół z NRD zalicza się do najuboższych w wodę krajów ettropejskich, określenie „melio racja" jest synonimem odwadniania. No i tak „meliorujemy" na sucho, a tymczasem wody w studniach zaczyna brakować, kraj stepo wieje, a jeśli wiosna, jak tegoroczna, wypad nie sucha — p o pciach wiafr kurz nosi. / tean też zwierzyna nie lubi. Wyplątałem się spomiędzy rowów i zoba czywszy linię sosnowego miodnika, ruszyłem żywiej. Ledwo wszedłem między sosenki wy' startowa! mi spod T t ó y kogut. A mfodntfc ckazat się złudzeniem: rto tylko linia sosenek na wiślanej skarpie, od razu między drzewkami zaniebieszczyla się i zasrebrzyta Wisła. Szero ka, obrzeżona zaczynającą się zielenić wifclinq,' w nurcie kępy zarosłe bezltstni/mi jeszcze drzewami, liczne szarozółte łachy piaszczyste, bo woda niska jak w sierpniu. Zacząłem spuszczać się w dói po stromiżnie skarpy. Przed spadnięciem rs^owaly mnie pnie sosenek i brzózek, l a m i n a i głóg łapały mnie za ptaszcz, a dzikie róże i jeżyny cze piały się spodni, które tym schodzeniem z pie ca na łeb zostały mocno nadwerężone. Ale za lo nim o5t(tyn<|łem dołrty taras — pcdnicnłem kitka kur t>ażancich. Spojrzałem z dota na skarpa. Przeilicznu. Zakrzaczona bezładnie, dziko, w łysych miej scach aż żółto od k w i a t ó w podbiału, na brzóz kach tftyskających białymi pniami pojawia się pierwszy natot najjaśniejszej, najdelikatniej szej zieleni: u y ó r y zwieńczona sosnami, k t ó rych ciemnozielone łapy mieszają się z obło kami z rzadka p t y n ą c y m i po niebie. Poszedłem czesanych brzegiem wiosennym pod prąd, wiatrem. wśród U wifclin podnóża skarpy, na p ł a c h c i e soczystozielonej oziminy zobaczyłem koguta. Tak wspaniale puszył się w słońcu u.'szysCfcimi swoimi mongolskimi ko lorami, że same nogi poniosły mnie w je30 stronę. Nie podniósł się. uciekał przede mną na piechotę, niechętnie i niespiesznie. Tak doprowadził mnie do gąszczu na skarpie, ak' niespodzianie krzaki rozstąpiły się przede mną. Zrobiłem kilkanaście kroków w (unelu z tarniny — i oto znalazłem się w jarze o stromych ścianach dwudziestometrowej wy sokości. Cicho tam ttyło. uroczyście. Podsze dłem jeszcze kawałek naprzód i przystanąłem, podziwiając urodę tego zakątka: pokręcone sosny, szarozielonkawe pnie osik, czarne gra bów i a*ł4zów. p l ą t a n i n ę gałązek kaliny, wa wilcze-tyjco, głogu i m n ó s t w o innych. wrzynka Fut. W ł o d / i i n t p i ' / Łapiński Jarem wyszedłem na górę i z n a l a z ł e m się powrotem na szczycie skarpy. A tam zndw furknęło mi spod nóg kiłka bażantów, dwie parki kuropatw... Patrząc wzdłuż Wisły zo baczyłem masyw drzew, po zimowemu jeszcze rudziejących niespadtymi liśćmi — dęby. Po kwadransie znalazłem się w autentycznej, naj prawdziwszej dąbrowie, jakich niewiele już w PCłsce pozostało, choć co krok spotykamy pozostałości po nich w postaci nasw; „Dąbro wa", „Dębe". „Dąłtki", „Dębina". „Dąbrówka", „Dąbrówno^'... Było to ze sto hektarów dą browy rozłożonej na kapryśnych stromych pagórkach i wzgórzach poprzerzynanych mniejszymi i większymi krętymi jarami i wą wozami. Gęsto tam było cd b a ż a n t ó w . du>ufrrctnie spotkałem kozę w burej zimcwej 2 sukni. Pora była wracać. Wdrapałem się na górę skarpy, a że się przy tym zadyszałem, przy siadłem na wielkim polodowcowym kamieniu i odpoczywałem. Siedziałem w miejscu poło żonym ma granicy dwu ś w i a t ó w . Po jednej ręce miałem pola z plantacjami malin i tru skawek gdzie każdy skrawek ziemi był upra wiany, wykorzystywany, a po drugiej nie użytki: s'carpę. wzgórza, wąwozy, krzaki, dą b r o w ę . W tę garbatą ziemię nie m o ż n a wejść z pługiem, dlatego zostawiono ją w spokoju taką, jaka była od bardzo dawna. Kto wie. czy nie od czasów, kiedy lu właśnie Wista ustabilizowała swoje koryto. Zostawiono bez użyteczny okrawek dzikości, przypadkową en klawę wśród gruntów uprawianych maszy nami i chemią. Okrawek, na którym znajdują schronienie zwierzęta. Kontrast między cywilizacją a dzikością sprawił, że naszły mnie myśii o t y m , co będzie dalej. Czy cywilizacja połknie i ten okrawek? Oczywiście, traktorem go się s t r a t o w a ć nie da, ale na pewno za ćwierć wieku, albo i wcześniej na wiślanej skarpie wyrosną domy wypoczynkowe, dnem jarów będą biegły wy asfaltowane dróżki z kaszami na śmieci, a w dąbrowie usiowi się ławeczki dla spacercwiciów i slupy latarń. Zwierzyna nie będzie już miała żadnego schronienia, będzie się musiała kontentować pclami gęsto posypy wanymi nawozami i chemicznymi ś r o d k a m i ochrony roślin. Ale kto wie. może będzie inaczej? Może rozszerzy się ten okrawek dzikości. Przecież wcześniej czy p ó ź n i e j ioby wcześniej niż póź niej) sprawy podnoszone dziś przez ..ochro niarzy", uważanych za szlachetnych mania ków, muszą znaleźć powszechniejsze zrozu mienie. Wcale nie z ptatonicznej miłości do przyrody fchoć i ona powinna stać się .silnym mctywem ludzkiego działantaj. ale z dobrze pojętego interesu ekonomicznego. Musi przyjść czas. w którym pod presją medo%latku wody. przesolenia ^ gleby, niekorzystnej zmiany w składzie flory glebowe) — także rolnizy i eko nomiści .tpojrzą na poła jako na nie lylko plantacje roślin użytkowych, ale jako na agrobiocenozy. Będzie się szukać śr-jdków zarad czych w izw. niołej retencji, czyli w ibiyrni- Jcach. 2(łiorni'jzfcach. .vIou-kach z a t r z y m u j ą c y c h irśród pol jak najwięcej wody; w p3.sach drzew, remizkach. żywaptolach osłabiających wiairy i .sianoiriących wylęgarnię owadów hamujących iairincwą roimnożę owadzich .s'iA:odniA;óu- roślin. Wtedy te pola. dziś puste, gładkie, geumeiryczne. o i y w i ą się rpmizkami. oc2kami wody, fcępami drzew, l i n i a m i żywopłclów. Bażanty i kuropatwy będą miały pod do-stai/cicm miejsc do giiiazdouania. Zając nie będzie musiał wygrzebywać kotlinek tylAro na gładkiej roli. może i sarna zacznie bytować vśród tak urozmaiconych pól. Na pewno nie będzie to mariaż cywilizacji z dzi'iością, o tym ani marzyt' przy powszech nym niedostatku środków żywności, który ka że maksymalnie wykorzystywać glebę. Będzie ro zapewne, miejmy nadzieję, cywilizacja roz sądna, we własnym interesie licząca iię 2 przyrodą. Wielkopolska kynologia łowiecka WACŁAW LESIŃSKI Konkuisy SROD wiciu czynników, kształtujących dziś nowe w sensie społecznym 1 gospodar czym, oblicze łowiectwa, coraz większą n>lę odgrywa kynologia łowiecka. Jej dynamiczny rozwój zachęca mnie do podjęcia próby podsu mowania sukcesów i niepowodzeń w tej dzie dzinie na terenie Wielkopolski. Bardzo ruchliwe w pierwszych latach swego istnienia (pomimo zat>oru pruskiego) ..Polskie Towarzystwo Łowieckie w Poznaniu" zajęło przychylne stanowisko w sprawie upowszechnie nia wyżła wszechstronnego, zwanego wówcza.s wyżłem dowodnym. Głównym inicjatorem imprez kynologicznych i prawidłowego łowiectwa byt Ludwik Niedbat. autor książek sławiących wielkopolskie knieje, podręcznika w zakresie układania wyżłów do wodnych, regulaminu popisów wyżłów wszech stronnych oraz założyciel pierwszej księgi rodo wodowej. Opracowany regulamin został przedstawiony Prezydium Towarzystwa i na jego podstawie od były się w latach 1909—1913 pierwsze konkursy wyżłów we wszechstronnej pracy na terenie Iwna i Wojnowic pod Bukiem. Ten pierwszy regula min w dużym stopniu nie stracił do dziś na ak tualności. W oparciu o praktyczne doświadczenia zamie rzano już wtedy uzupełnić regulamin i wyelimi nować z konkursów p.sy pracujące jednostronnie. Wpis do księgi rodowodowej miały tylko psy sprawdzone, uzyskujące I . I I . I I I nagrody z do^ kladną rejestracją zalet i wad w pracy oraz eksterieru. Po pierwszej wojnie światowej Ludwik Nied bat opublikował we wszystkich czasopismach odezwę apelującą do myśliwych polskich o wskrzeszenie organizacji konkursów wyżłów do wodnych. W kwietniu 1922 roku grono myśliwych-kynologów w Poznaniu powołało do życia Stowarzy szenie Kynologiczne, które z kolei przyłączyło się do istniejącej już Organizacji Łowieckiej (lecz z własnym statutem) pod nazwą: Centralny Oddział Kynologiczny Polskiego Związku Myśli wych. Stówarzy.szenie to organizowało co roku konkursy wyżłów. Z chwilą powstania w Warszawie Centralnego Związku Stowarzyszeń Łowieckich, nastąpiła także reorganizacja Centralnego Oddziału Kyno logicznego. W 1926 roku kilka towarzystw kynologicznych zrzeszyło się w Związek Stowarzy.szen Kynolo gicznych, który stawiał sobie za cel upowszech nienie rasowych psów myśliwskich poprzez or ganizację wystaw i konkursów według obowią zujących od wielu lat rcgulammów. Również w Warszawii' i Małopolsce organizo wane byty w okresie mitozy wojennym próby i konkursy, lecz były tu raczej próby jednostron ne;, zazwyczaj w suchym polu. zwłaszcza dla psów ras angielskich. Miały one zatem okrt:ślonc znaczcnte hodowlane. Nie wiemy, czy ówczesne konkursy dały przyczynek do założenia doku mentacji rodowodowej. Jedno jest pewne, że właśnie w Wielkopolsce zapoczątkowano spraw dzanie wyżłów we wszechstronnej pracy. W roku 1928 obserwatorem ..Konkursu premio wanego w y ż ł ó w był poeta-myśliwy Julian Ejsmund. który rozentuzjazmowany popisami psow wyraził swoje uznanie wielkopolskim kynolo gom. To on nazwał Wielkopolskę ..mózgiem i sercem polskiego łowiectwa". Wszelkie imprezy kynologiczne w tym okresie byty jednak nieliczne i z niewielką obsadą. Za zwyczaj właścicielami ps(>w byli ludzie zamożni lub zarobkowo układający je dla śmietanki my.śliwskiej. Trzeba dodać, że dobry wyżel ko sztował wtedy tyhr. co trzy krowj' lub dubeltów ka wysokiej kla.sy. W takiej sytuacji nawet nic^H^órzy właściciele z i e ^ ^ j ' otwierali ośrodki tre sury psów m y ś l i w f l f f n ( n a przykład w Goraju i w Gostyniu), przewidując z nich większe zyski aniżeli z gospodarki rolnej. Na podstawie pierwszej wówczas księgi rodo wodowej można stwierdzić, że nie brakowało psów naprawdę doskonałych. Pozostawiały om' jednak wiele do życzenia pod względem eks- W lerieru. ponieważ było wtedy bardzo modne krzyżowanie wyżłów kontynentalnych z psami ras angielskich. Dopiero pod koniec dwudziesto lecia spotykało się liczniej psy importowane, które kojarzono z rodzimymi. Po okresie okupacji hitlerowskiej, kynologię włączono w zakres pracy Polskiego Związku Ło wieckiego. W jego szeregi zaczęli napływać l u dzie pracy, dla których możliwość polowania, bez wielkich nakładów finansowych i szczegól nych przywilejów, stała się jedną ze zdobyczy .socjalnych, nieosiągalnych w dawnym ustroju. Nowe. korzystne dla łowiectwa warunki, przy czyniły się także do rozwoju hodowli psa myś liwskiego. Hodowlę Irzetia było jednak budować od podstaw, gdyż pozostałe po wojnie psy. naj częściej opuszczone przez poprzednich właścicie l i , nie miały żadnej dokumentacji i przed-stawialy bardzo zróżnicowany materiał hodowlany. Dopiera przy pomocy naczelnych władz PZŁ i Ministerstwa Rolnictwa województwo nauze otrzymało kilka dotwych psów z imfłortu, które poprawiły w sposób zasadniczy jakość użytkową i eksterierową. Różnymi sposobami starano się upowszechnić w WielkopoLsce psa myśliwskiego: prz.vznawano dotacje dla hodowców, zaczęto nieśmiało organi zować pierwsze próby polowe wyżłów, fieldtrialsy i konkursy. Dzięki poparciu władz wojewódzkich PZŁ i osobiście prezesa mgra Andrzeja Śliwińskiego, popularyzacji kynologii w radio, telewizji i 1<»kalnej prasie oraz w ..Łowcu Polskim", kilku zaledwie entuzjastów potrafiło obudzić prak tyczne zainteresowanie rasowym psem myśliw skim wśród wielkopolskich członków PZŁ. Systematyczne szkolenia, obowiązek zdawania egzaminów z dziedziny kynologii łowieckiej przez tcandydatów na członków PZŁ i egzaminy dla seiekcjonL-rów w zakresie prowadzenia psa na sfarbowanym tropif były pionierską inicja tywą w naszym Zrzeszeniu. Również dzięki dynamicznemu rozwojowi ho dowli wszystkich ras, niezależnie od wielkich stawek wyżłów na próbach i konkursach, po raz pierwszy w Polsce zorganizowano w Poznaniu próby pracy i konkursv spanieli, wybudowano pierwsze .sztuczne nor>' dla egzaminu psów v^ pracy pod ziemią, przeprowadzono pierwsze próby polowe i konkursy psów gończych — oga rów polskich (zostały one w 19157 roku zareje strowane przi'z Mit;dzynarodową Federacje Ky nologiczną dzięki pomoc>' ppłk KaraWfka z Wrocławia i aktywu poznańskich myśiiwychkynologów). Dokonano powszechnego przeglądu w.szystkich psów na terenie województwa i wydano atesty uprawniające do wykonywaniu polowania. Psy wielkopoLskich myśliwvth brały i biori! udział w licznych krajowych i zagranicznvch wystawach psów rasowych, na których zdobywa ją tytuły Zwycięzców i Championów. Powołano do ż>cia naukowe studium kynologii łuwieekic) i zorganizowano siedem .sympozjów, populary zując wiedzę o czworonożnym przyjat^ielu myśli wego. Organizowano wiele wystaw fotograficz nych pt. ..Czy znasz psy myśliwskie świata.'". ..Pies myśliwski w fotografii". ..Pies Twoim przy jacielem", wystawy filatelistyczne o tematyce myśliwskiej i kynologicznej, organizowano rewie ..psiej urody", wygłaszano na terenie powiatów wiele ciekawych, ilustrowanych przezroczan>i odczytów, wydawano starannie graficznie opra cowane foldery zapraszające menerów i gości na ciekawe i bogutt imprezy. Oto krótki zarys pracy wielkopolskiego akty-, wu łowieckiego, której obfite plony są widoczne. Nie wolno także zapominać o korzystnej di:i r o i w i j u hodowli psa myśliwskiego uchwale X I Wojewódzkiego Zjazdu Delegatów PZŁ w Poxnaoiu. klóra mówi: ..Zwiększenie efektywności po;owan i owiązanych z tym przyjemności wy maga dalszef^o rozwoju hodowli p.-6w myśliw skich Mimo, 7.v województwo poznańskie posia da najwięcej psów myśliwskich zarejestrowanycłi w Związku Kynologicznym w Polsce, spra wdzonych użytkowo i eksterierowo. to jednak ilość psów małych ras. odpowii'dnio u!ożonvch zwłaszcza do polowań na grubą zwierzynę, jest w y Z I ó w c i e s u ) sit; £ v w s / . e w i e l k i m puwodr^nlein nadal niewystarczająca. W związku z tym wszystkie koła łowieckie winny: w .szerokim stopniu rozwijać hodowlę psa myśliw.<ikiego, przydatnego do polowań leśnych, nadal bez względnie egzekwować otrawiązek polowania na ptactwo łowne z udziałem psa. Ponadto wprowa dza się otx>wiązek posiadania przez każde koło łowieckie, dzierżawiące obwody leśne, psa myś liwskiego ułożonego do polowań na. grubą zwie rzynę". Treść tej uchwały wytycza dalszy kierunek pracy aktywu kynologicznego i odzwierciedla rangę, jaką zdobył pies myśliwski w wielko polskiej organizacji łowieckiej. Duże korzyści przyniosło także przełamanie regionalnych opłotków i nawiązanie współpracy z Wojewódzkimi Komisjami Kynologicznymi w Warszawie i Wrocławiu. Dzisiaj, z perspektywy kilkudziesięciu lat istnienia naszego Zrzeszenia można śmiało po wiedzieć, że kynologia w ostatnich latach nabra ła nieznanego przedtem rozmachu. Znaczenie psa docenia już ogół myśliwych, lubiących e f e K tywne. ładne i przynoszące wiele emocji polo wania. Osiągnięcia poznańskiej kynologii są także zauważane w krajach o dużej kulturze kynolo gicznej, o czym świadczą liczne artykuły i pu blikacje w obcej prasie fachowej. W rasie wyżłów szorstkowłosych jesteśmy naj mocniejszym ośrodkiem w kraju. Nie wolno również zapominać, że protoplastą niemieckich wyżłów szorstkow*łosych był występując-y do lat isiim (zwłaszcza na ziemiach zachodniej Polski) wyżet o kędzierzawym twardym włosie ..p o 1•s k i w u d o I a Z". Zaborcy nie przebierali w środkach, naszego idealnego w pracy Wł»dnej i tesnej psa użyli do wyhodowania wyżló'* .szorstkowłosych. W 1878 roku Prusacy, chcąc wyeliminować słowo ..polski" wodotaz powołali klub hodowców niemieckich wyżłów szorstkowłosych i z?gubili naszą polską rasę dalszymi krzyżówkami. Nie.stety. udało się im to, gdyż nieliczna grupi< pol skiej elity łowieckiej nie była zbytnio zaintere sowana utrzymaniem polskiego wyżła dla przyszłych pokoleń. ..Polskiego wodotaza" możeO O K O N C Z E N I E NA S T R . 10 Pokaz psou' wstępujących m y s i l w ! > k i c h na k u r s a c h do P Z L . (Fot. autora) dla nowo PIERWSZE W POLSCE ODŁOWY CIETRZEWI Tekst i zdjęcia LESZEK KRZYSZTOF SAWICKI D ługo c z e k a ł e m na tę wiado mość, aż wreszcie o północy obudził mnie telefon inż. C z e s ł a w a Sielickiego z Tuchc^i. — Proszę przyjeżdżać, zaczy namy — usłyszałem w stucłiawce. — Spotkamy się na terenie n a d l e ś n i c t w a Grajewo, w leśni czówce Kapice nad Bierzą. Wszystkich zastałem już na miejscu akcji. Wszystkich, to znaczy szefa ekspedycji o d ł o w ó w kuraków zastępcę dyrektora Technikum L e ś n e g o w Tucholi nf>gr. inż. C z e s ł a w a Sielickiego, g r u p ę uczniów T e c ł t n i k u m , l e ś n i czego Kazimierza Majewskiego i jego trzech a s y s t e n t ó w : Fran ciszka Z a r z y c k i ^ o , strażników k)wieckich B r o n i s ł a w a i Romana Sokołowskich. Omawiali w ł a ś n i e plan d z i a ł a n i a . Tokowiska w y j ą t kowo wczesne w t y m roku, zosta' ły j u ż zlokalizowane. Trzeba rozwiesić sieci w z d ł u ż najlepsze go. Mitkrołnis „ r u m u n a " dociera ROTplnmntf 8 sieci t y l k o (> k m w g ł ą b bagna, n a s t ę p ne sześć brniemy po k ę p a c h i t r z ę s a w i s k a c h d ź w i g a j ą c sieci i drągi. Z a p a d ł już mrok kiedy w r ó c i l i ś m y do samochodu. Sieci rozpięte na wysokości 8 m i d ł u gości 900 m o c z e k i w a ł y na naj bliższy ranek w odległości 70 m od tokowiska, w miejscu c z ę s tych przelotów cietrzewi. Zaled wie k i l k a godzin snu i o 2.00 w nocy szef ekspedycji podrywa nas r. łóżek. Znowu ta sama droga :ia bagna t y m razem przy 8° mrozie. Rozstawieni w z d ł u ż l i n i i sieci czatujemy w krzakach i za roślach. Niestety, ani jeden ptak nie wpada w sieci. Z m a r z n i ę t a i oszroniona sieć n a p i ę ł a się i przy uderzaniu cietrzewi nie bpadła z zaczepów. Ptaki odbija ły się o nią. Zahaczamy sieć de likatniej, lecz wtedy zrzuca ją nawet l e k k i podmuch wiatru. Olbrzymia powierzchnia • sieci, mimo bardzo cienkiej nici i oczek 9 X 9 cm, stawia d u ż y opór. Zmieniamy więc zawieszenia. Nie w l i n i i prostej, lecz oo 50 m z a ł a m a n i e sieci pod k ą t e m 25°. To powinno przynieść rezultaty. Część sieci przenosimy na inne tokowisko odlegle o 8 k m od pierwszego. T u przez b a g i e n n ą ilrogę często p r z e l a t u j ą cietrze wie nawet w ciągu dnia, a pióra w sieciach p o d s u w a j ą myśl usta lenia w tym miejscu dziennych d y ż u r ó w . Z k a ż d y m dniem zdo bywamy więcej doświadczeń i kiedy najbliższego ranka k t ^ u t siada na mojej budce, wiem już, że trzeba go szybko spłoszyć, dofłóki panuje p ó ł m r o k i nie w i d a ć dobrze sieci. Biegnę do nie go z krzykiem. Leci koszącym lotem prosto w sieci. Jest! Są pierwsze dwa. Ostrożnie w y j ę t e nawet się nie szamocą. Jeszcze tylko pierwsza historyczna ob r ą c z k a , k t ó r ą z a k ł a d a m y na no gę ptaka ze znakiem P Z L D-9766 i kogut w ę d r u j e do specjalnej skrzynki. Aby był spokojniejszy Pierwsze nakiywamy skrzynkę workiem. Pierwszy sukces dodaje nam otu chy. Nie czujemy zmęczenia, ant mrozu, który twardo trzyma rai\kami. W powrotriej drodze, w p e ł n y m słońcu spotykamy łosie schodzące z żerowisk. A już nie lada sensację przynoszą nam dy żurni chłopcy, którzy zmieniając się przy sieciach o godzinie 15.00 spotkali... trzy w i l k i . Odległość 60 m . Popędziły przez bagna w kierunku rzeki Ełk i obwodu r a j grodzkiego. Stwierdzamy po tro pach, że srfy spacerkiem po ba giennej drodze tuż przy wilczej ambonie. Szybko m i n ą ł tygodniowy po byt na o d ł o w a c h . K u r y b ę d ą od ł a w i a n e w drugiej fazie, w pełni tokowiska, kiedy zaczną przy chodzić na miejsce godów. Na razie mamy cztery koguty. Zło żyła się na to praca sześciu uczDALSZY k"«ut\' CIĄG NA STU. 11 Takte] woliery jeszcze me b y ł o ; li^ejator Odłowów cietrzewi inż. Cz. Sielicki . ,1 HCltretar^ KW PZPR w Bydgoszczy, tow. Józef Majchrz-iik (drugi od lewej) .^^-gLO jEMrf«?wail s(ę (rrzebłegienł catej akcji ty- 9 c i ą g ó w , o t w i e r a c z y , -izkla i p o r c e l a n y , b u t e l e k p ł a skich i t e r m o s ó w w skórze, biżuterii i o/.dób do ka peluszy ł kamizelek, u b r a ń i o b u w i a . żyrandoli, p r z e i i ^ n y c h ambon, latarek, n a m i o t ó w , krokomie rzy, p a s t o r a ł ó w do broni kulowej I wielu, wielu i n n y c h p r z e d m i o t ó w , k t ó r e m a j ą — j e ś l i u d a .się u r u c h o m l ć ich p r o d u k c j ę ~ wztMgacie asortyment w naszych sklepach i u r o z m a i c i ć szarość strojów 1 wyposażenia myśliwych, przysporzyć dewiz z i c h e k s p o r t u i s p r z e d a ż y n a mieJKCu d l a KOŚCI za granicznych. P r z y o k a z j i tej p e ł n e j n a j l e p s z y c h nadziei ru/n i o w y na p r z y s z ł o ś ć , z a p y t a ł e m dlaczego dopiero t e r a z p o d j ę t e / o s t a ł y te s t a r a n i a i d l a c z e g o w B e r l i n i e . P r a d z e czy B u d a p e s z c i e , nie m ó w i ą c i u ż o p r z e d s i ę b i o r c z e ) J u g o s ł a w i i te s p r a w y .^ą d a w n o za łatwione. Wyroby z p o r o ż y w y k o n m n e przez E. BCartynowskiego. Fot. A. Iwanowski Zaczarowane koło? ZYGMUNT ŁABĘDZKI T R Z E & A n i « l a d a z a n i e d b a ń , a b y u ' k r a j u o tah bogatych t r a d y c j a c h ł o w i e c t w a , w d n i u dzi siejszym w y t w o r z y ć tak raZa<-y i u c l t i ż l l w > d e f i c y t a k c e s o r i ó w m y ś l i w s k i c h . modiliwoAci p r e p a r o w a n i a t r o f e ó w oraz p r o d u k c j i pamiątek. Nie d a w n o p r z y j e c h a l i d o J e d n e g o z n a s z y c h crentratnych u r z ę d ó w oficjalni goicie z A u s u i i . p o h l e w a ż o k a z a ł o się, że są m y ś l i w y m i i p r o s i l i , aby o p r o w a d z i ć i c h po naszych sklepach myśliwskich, chciano p r z y tej okazji k u p i e dla nich drobne upo m i n k i . Niestety nie m o ż n a b y ł o wyl>rać nic z tego c z y m r o z p o r z ą d z a . . J e d n o ś ć Ł o w i e c k a - , a po^.a na s z y m s k l e p e m nic p o d o b n e g o nigdzie n a w e t w P K O nie ma. D z i w i o n o się. że w sklepach z p o r c e l a n ą nie m a a n i s e r w i s ó w s t o ł o w y c h ant s z k l a n e k , c z y kieliszków ozdobionych motywami lo\^-ieckimi, a u j u b i l e r ó w s p i n e k czy broszek z g r a n d ł a m l . Co r o k u o t r z y m u j e katalogi z F r a n c j i . NRK, Betgii 1 A n g l i i . O p r ó c z p i ę k n y c h w y d a w n i c t w , pozwa lających obejrzeć i pomarzyć, dowiaduję się że t a m Jeśli k t o ś c h c e k u p i ć prezent m y A l t w e m u lub sobie np. k o m p l e t k i e l i s z k ó w o z d o b i o n y c h z w i e r z ę tami wysyła zamówienie, podając nuintr katalo gowy wybranego a r t y k u ł u i otrzymuje towar za zaliczeniem. W t a k i sam s p o s ó b k a ż d y m o ż e k u p i e w y p r a w i o n e s k ó r y l i s i e . tx>rsucze. s a r n i e . J e l e n i e i dzicze do d e k o r a c j i m o d n y c h dzis w n ę t r z w y k ł a d a n y c h t>oazerią i u r z ą d z o n y c h zydlami przed k o minkiem. A u n a s ? N i e c l i a j k t o s s p r ó b u j e cos z t e g o k u p i e . t>a n a w e t J a k i ś I n n y n i ż s t a n d a r d o w y pas my ś l i w s k i , torb*; c z y f u t e r a ł , nie m ó w i ą c j u ż o d o b r j c h s z c z o t k a c h czy w y c i o r a c h , l u b p r z y b o r a c h d o elaboracjl amunicji. W sklepach m a m y bardzo waskt, mocno opatrzo n y t J a k ż e d z h v n i « u b o i ; i ^eKtaw u p o m i n k ó w . WIELKOPOLSKA KYNOLOGIA ŁOWIECKA dokończenie ze strony 1 m y dzisiaj o g l ą d a ć na starych rycinach, które w . c k a z u j ą na liczne w s p ó l n e cechy e k s t e r i e r u z niemieckimi w y ż ł a m i starszego pokroju. Mamy n a t o m i a s t z a c h o w a n ą jeszcze do dziś j e d y n ą jKiIską ra.sę p s ó w m y ś l i w s k i c h — p o l s k i e ogary, o k t ó r y c h pisał j u ż w p o ł o w i e XVII w. wojewoda poznański Jan z Ostroroga. autor . . M y ś l i s t w a z o g a r y " . M o ż n a .sobie w y o b r a z i ć w jakiej estymie były wtedy w Wielkopolsce psy g o ń c z e . N i e b e z p r z e s a d y m o ż n a p o w i e d z i e ć , ze poznańscy myśliwi-kynolodzy byli jednymi z 10 Koj^mauialem n i e d a w n o na ten t e m a t f. w i c e p r e z e s e m z a r z ą d u ..JednoScl Ł o w i e c k i e j " k o l . A n t o nim Netkowskim. W pełnej troski o poprawę istniejącego stanu rzeczy roznr>owte. udowodnił m l . że Z a r z ą d w i d z i ten problem, rozważał go wielokrotnie, podejmował i podejmuje p r ó b y aby s y t u a c j ę p o p r a w i ć . W y s z ł y w i ę e 30 s i e r p n i a 1973 r . o p r a c o w a n e prze/. Z a r z ą d s z c z e g ó ł o w e w y t y c z n e d l a pionu handlowego, tak w samym Zarządzie, jak i do k i e r o w n i k ó w s k l e p ó w , k t ó r y m d a n o szerokie u p r a w n i e n i a do z a m a w i a n i a r ó ż n y c h w y r o b ó w bez p o ś r e d n i o u p r o d u c e n t ó w . J e d n o c z e ś n i e dano Im n i e o g r a n i c z o n y l i m i t w ś r o d k a c h o b r o t o w y c h n a te cele. Z a r z ą d o d w o ł a ł się r ó w n i e ż w tej s p r a w i e do znanej i cenionej o p e r a t y w n o ś c i K o m i t e t ó w C z ł o n k o w s k i c h dzl&lających przy sklepach, aby wspól n y m i silami u z u p e ł n i ć i p u s z e r / y ć a.wrtyment to warów. O t r z y m a ł e m o d p o w i e d z . ' prawit- tak reweiucyiną Jak p r z e d s t a w i o n e w y ż e ] z a m i e r z e n i a . chociaż u tonacji minorowej. Otóż Z a r z ą d z w r a c a ł się wielo k r o t n i e do pr/.eniyHłu p a ń s t w o w e g o , s p ó ł d z i e l c z e g o . 1 d o r z e m i o i U a . P r z y r o z m o w a c h p y t a n u 7. r e g u ł y ile s e t e k t y s i ę c y , ba m i l i o n ó w s z t u k , o b e j m u j e za m ó w i e n i e . P o n i e w a ż m y ś l i w y c h iest w P o l s c e SS t y s i ę c y i o b o w i ą z u j ą b a n k o w e d e c y / j e u zapasach i r o t a c j i t o w a r ó w , n a j l a l w i e j m e z a m a w i a ć . tMi m a ł y c h s e r i i n i k t nie c h c e p r z y j ą ć d o p r o d u k c j i , c h y ba t e p r y w a t n i w y t w ó r c y , ale t a m l o k o w a ć z a m i t w l e ń . . J e d n o ś ć Ł o w i e c k a - n l « m a p r a w a . N a t e i sa me] zasadzie m o ż n a o c z e k i w a ć , że z a w i s n ą w p r ó ż n i t a k ż e decyzje Z a r z ą d u zawarte we wspomnianych w y t y c z n y c h dla k i e r o w n i k ó w s k l e p ó w l K o m i t e t ó w Członkowskich. I H ó w i l m i k o l . N e l k u w s k ł . Ze ^ w i e d z . a j ą e s k l e p y ł o w i e c k i e w C z e c h o s ł o w a c j i . N R D i na Węgrzech, o s z o ł o m i o n y iKigactwem r ó ż n y c h a r t y k u ł ó w od b i żuterii, galanterii, skarpet, u b r a ń , toreb i sakwoja ży, futerałów i p a s ó w , g w i z d k ó w , wabikow. pods U w e k p o d p o r o ż a oraz. b o g a c t w a r ó ż n y c h a r t y k u łów typu m y ś l i w s k i e g o , pytał k i e r o w n i k ó w lamteiszych s k l e p ó w k t o to p r o d u k u j e , co na l o I c h b a n k i , j e ś l i m e k t o T e z a r t y k u ł ó w , g ł ó w n i e te d r o ż s z e , nie M ą tak s z y l ł k o . j a k w y m a g a j ą przepisy b a n kowe. O k a z u j e s i ę . ż e t e g o t y p u s k l e p y nie s ą t a m o b j ę te r y g o r a m i b a n k o w y m i uot>ee sez.onowego w a h a nia n i e k t ó r y c h a r t y k u ł ó w m a s o w o w p e w n y c h okresach w y k u p y w a n y c h przez t u r y s t ó w , a p r o d u k cję zlecają kierownicy sklepów prywatnym wy twórcom, którzy różnorodnością i poziomem arty stycznym w y r o b ó w k o n k u r u j ą między sobą. C h c i a ł b y m Jeszcze w r o c l e d o s e k l a i p o r c e l a n y o tematyce łowieckiej. Podobno, zdaniem p l a s t y k ó w , t r a d y c y j n a podobizna g ł u s z c a , b a ż a n t a , dzika czy rogacza jest... brzydlca. P r o p o n u j ą o n i r ó ż n e n o w o czesne r y s u n k i i m a l u n k i w n i c z y m nie przypomi n a j ą c e w i z e r u n k ó w z w i e r z ą t . W rezultacie niczego s i ę n i e p r o d u k u j e . t>o d l a w i ę k s z o ś c i m y ś l i w y c h d z i k m u s i b y ć d z i k i e m , a nic s u r r e a l i s t y c z n y m p o t w o r k i e m w n i c z y m nie p r z y p o m i n a j ą c y m i m k n i e i i ł o wieckich przeżyć. P o d s u m o w a n i e l e g o w s z y s t k i e g o Jest s m u t n e i d o ś ć nie z r o z u m i a ł e . M a m y w n a s z y c h s z e r e g a c h kolegów pracujących w instytucjach, które m o g ł y b y n i e ż y c i o w e p r z e p i s y h a m u j ą c e w y t w ó r c z o ś ć i za o p a t r z e n i e m y ś l i w y c h z ł a g o d z i ć l u b z m i e n i ć i dac Zarządowi ,.Jedności Łowieckiej" prawo zamawiania gdzie i u k o g o chce p o t r z e b n y c h t o w a r ó w oraz sprzedawania ich w o k r e s a c h r z e c z y w i s t y c h , a nie b a n k o w o sztucznych, s p o ł e c z n o ś ć m y ś l i w s k a b y ł a b y b a r d z o w d z i ę c z n a , g d y b y m o g ł a k u p i ć w k r a j u t o co m a j ą o d d a w n a nasi . s ą s i e d z i . P r z y b y ł o b y t a k ż e de wiz jeśli .sprzedawałyby n i e k t ó r e z tych a r t y k u ł ó w t a k ż e stoiska Baltony i P K O . G d y b y to wszysLko . . c h w y c i ł o " , to w s k l e p a c h myśliwsltich. oprócz jednakowo brzydkich I mato f u n k c j o n a l n y c h f u t e r a ł ó w na b r o ń . b ę d ą w r e s z c i e futerały różnorodne, w tym walizkowe. twarde, m i ę k k i e , i r a m y k a n e na z a m k i b ł y s k a w i c z n e , p e ł n a galanteria dla p s ó w . s k ł a d a n e wyciory (także w etui), szczotki metalowe, wtnsiane oraz 7 b a w e ł n y , o c h r a n i a c z e do l u f i lunet. przybor.v do elalioracji amunicji, różnorodne torby t «akwoJaże myftliw.sJcie. p a s y . t r o k i , k a m i z e l k i , o b u w i e , s p i n k i , k r a waty, biellzm. rękawiczki (również cienkie), różnorodne kapelusze /. o z d o t } a m i — od pę d/la do r o ż n y c h / n a o / k o w . skarpety, w k ł a d k i do b u t ó w , ś p i w o r y , podgrzewacze kieszonkowe, bar dzie) r ó ż n o r o d n e n o ż e i kordelasy, a nawet szafki do p r z e c h o w y w a n i a b r o n i . Na z a k o ń c z e n i e Z a r z ą d ó w : . . J e d n o ś c i Ł o w i e c k i e j " wypada życzyC nlezłomności w swoich zamierze n i a c h i o s i ą g n i ę c i a d o b r y c h w y n i k ó w , co m o ż e d o p r o w a d z i wreszcie do p o p r a w y tego rodzaju zaopa trzenia m y ś l i w y c h . P e ł n e uznanie bud^ą wytyczne Z a r z ą d u „ J e d n o ś c i Ł o w i e c k i e j " w sprawie podjętych starań o produk c j ę n a k r y ć s t o ł o w j - c h z e m b l e m a t a m i P Z L i ^kizer u n k a m i z w i e r z ą t ł o w n y c h , a w i ę c : szluccOw. k o r k o Pomyśleć także warto o wysyłkowej sprzedaży, w t y m w y p r a w i a n y c h s k ó r . podstawek do p o r o ż y a t a k ż e n u r u c h o m i e n i u przy r uszni kar mach preparatornl trofeów. pierwszych, kturz> u z n a l i p o l : . k i e g o o g a r a jak<i psa o w y b i t n y c h c e c h a c h u ż y t k o w y c h w n o w o c z e s n y m ł o w i e c t w i e . Udov. o d n i l i ś m y p r z y d a t n o ś ć t y c h g o ń c z y c h na p o d s t a w i e d w u k r o t n i e z o r g a nizowanych prób i konkursów w Golejewku. K ę p n i e i A n t o n i n i e . S ą d z ę , że r o z w ó j ..gończa*-s t w a " je.st j u ż s p r a w ą t K z s p o r n ą . W k r i ^ g u w i e l k i c h p r o b l e m ó w g o s p o d a r c z y c h i s o c j a l n y c t i jes' t a k ż e m i e j s c e n a t a k i e h o b b y j a k k y n o l o g i a . Vp r a w i a n a k o n s e k w e n t n i * . ze znawstwem, dajt j a k i ś p r z y c z y n e k do osiągnięć- naszego k r a j u i na t y m o d c i n k u . ży w p ł y w na z d r o w o t n o ś ć naszych z w i e r z o s i a n ó w . S ą t a k ż e nie t y l k o ozdotią krajobrazu, ale I k o m p o n e n t e m naszych biocenoz. C i e s z y m y się. żc ołx.i:nie wszyscy o b y w a t e l e Polski L u d o w e j m o g ą u p r a w i a ć sport m y ś l i w s k i we wszystkich jego, j a k ż e r ó ż n o r o d n y c h , for mach, p r z e ż y w a ć myśliw.skie emocje jakich do.starcza doł>r>- w y ż e ł i p ł o c h a c z c z y p o s o k o w i e c w polu. w o d z i e i w lesie. M o g ą p o d z i w i a ć c i ę t o ś ć - i o d w a g ę m a ł y c h p s ó w w p r a c y p o d z i e m i ą , a po sfarbowanym tropie dojść postrzelonego zwierza z posokowcem. Ukoronowaniem myśliwskiej kyn o l c g i i jest i l>ędzie n i e p o w t a r z a l n y u r o k g r v o g a r ó w w j e s i e n n e j k n i e i i p r a c a psa .,pK>djastrzębiego" z ptakiem łowczym. Chciałbym w t y m miejbcu w s p o m n i e ć także, iż i n i c j a t y w a reaktywowania polowania z pta k a m i ł o w c z y m i wy.szla r ó w n i e ż z g r o n a m y ś l i wych poznańskich, którzy chcą kynologię zwią zać z sokolnictwem. Pies i p t a k łowczy wzbogacają myśliwskie emocje. w s k r z e s z a j ą dawne tradycje oraz w y k a zują, że ptaki d r a p i e ż n e nie są konkurentami myśliwego, stanowią natomiast w a ż n y czynnik s e l e k c j i n a t u r a l n e j , a i c h d z i a ł a l n o ś ć ]30siada d u Cała skarbnica naszego l u d o w e g o łowiectwa stoi przed n a m i o t w o r e m , trzeba t y l k o chcieć i u m i e ć z n i e j c z e r p a ć , t r z e b a w i e d z i e ć , ż e ol>ok strzelby jest jeszcze w i e l e i n n y c h działów ło w i e c t w a , nie zawsze i nie dla wszystkich od krytych i znanych. WmUw Lesłaski Potrzeba wspólnego działania PORTRETY ZWIERZĄT (z leśnego atelier Włodzimierza Puchalskiego) m lutego br. w Garnizonowym Klubie Oficer skim w Kołobrzegu spotkało się z władza mi pwwiatowymi LOP oraz przedstawicie lami Koła Łowieckiego „Darzbór" kilkunastu nauczycieli ~ opiekunów szkolnych kół LOP. W naradzie uczestniczyli przedstawiciel Wydziału Rolnictwa i Leśnictwa Urzędu Powiatowego w Kołobrzegu, sekretarz Zarządu Okręgu LOP oraz wizytator lospektraatu Oświaty w Koło brzegu. Potrzet>ę wspólnego działania dostrzegli człon kowie „Darzboru" już dawniej. Wiele szkół, le żących na „terytorium" tego kola od lat chroni i dokarmia zwierzynę. To jednak nie wystarcza Ochrona, nawet wzorowa, w jednym komplek sie mało daje. — Trzeba dążyć do tego — powiedział nan łowczy „Darzboru", kol. Franciszek Składnik by wszystkie ogniwa działające :j powiecie na wiązały ścisłą współpracę ze szkołami. Trzebu. pójść dalej: nakn-ślić wspólnie plan owej współ pracy. Teraz, gdy dochowallAmy się ładnego sta nu zwierzyny drobnej (27—29 zajęcy na 100 h?* i dobry wyjściowy stan kuropatw), gdy w na szych obwodach leśnych jest wiele zwierzynv grubej, nie jest nam olwjętne kto z nami sąsia duje. W powiecie kołobrzeskim, podobnie zresztą jak i w innych powiatach tego województwa, dokarmianie zwierzyny, szczególnie drobnej nie napotyka na* trudności. Rodzice — producenci płodów rolnych chętnie dają pewien procent karmy na potrzeby tej akcji. Złe natomiast. gdv zespół młodych iopowców zacznie się intereso wać bliżej tym, kto stawia pułapki na zwierzy nę, kto niszczy zieleń. Gorzej jest. gdy w tych sprawach interweniuje nauczyciel — wychowaw ca i opiekun szkolnego kola LOP. Nie ma póź niej łatwego życia w środowisku i to jest chyba główną przyczyną słabego jeszcze zaangażowa nia się szkół i nauczycieli w ochronę żywych za sobów przyrody. „ T a b u " jest również kwestia psia, chociaż w niektórych miejscowościach, dzięki osobistemu zaangażowaniu dzieci, pilnują cych, by ich czworonożni przyjaciele byli wią zani przy budach, bądź znajdowali się w za mkniętych ogrodzeniem podwórkach — odnoto wuje się pewną poprawę. Właśnie na sprawę c h o d z e ń zwróciła szcze gólną u w a g ę nauczycielka ze szkoły w Górawinie, p. Zyskowska. W Koszalińskiem trwa akcja „Lad i porządek". Można dzięki niej zmobilizo wać rolników do [lostawienia zwartych ogrodzeń wokół swych posesji. W dużym stopniu zreduko wałoby to ilość psów włóczących się po polach i lasach. Niestety, władze terenowe mało przy wiązują wagi do tej sprawy. Jeżeli już jest plot wybitnie nieestetyczny po prostu się go rozbiera i nie stawia nowego. W sprawy ochrony zieleni i zwierzyny winna być t>ardziej, zdaniem dyskutujących, zaangażo wana gminna służba rolna. Niewiele ona, jak dotychczas, wnosi w dzieło zachowania natural nego środowiska i ochrony żywych zasobów przyrody. Tym kwestiom warto chyba poświęcić więcej czasu i uwagi na sesjach terenowych rad narodowych oraz zebraniach wiejskich. Proble my związane z psią kwestią, ochroną zwierzyny przed kłusownikami, a wysokiej zieleni przed bezmyślnym niszczeniem, winni chylia poruszyć tam ludzie z autorytetem, nie lękający się kon sekwencji swego wystąpienia. ODŁOWY KociOf płoskonos Wniosek, jaki mi SIĘ nasunął w związku z wy stąpieniami terenowego aktywu LOP na temat 'vnykarstwa i kłusownictwa jest prosty: tere nowe ogniwa PLZ winny chyba sporządzić ja kiś zespolony plan walki z tą trapiącą łowiska plagą. Stwierdzono, żc gdy w jednym rejonie grupy Iopowców czy myśliwi zlikwidują wnyki, wkrótce nowa ich kolonia ukaże się w daLszych rejonach obwodu, a nawet w obwodach sąsied nich^ należących do innych kół łowieckich. Jeżeli sąsiad nie w y k r y ł ich i nie zlikwidował, obwód, który się pozbył wnykarza, ma spokój. M. in. w wielu rejonach obwoidów „Darzt>oru" od dłuższe go czasu nie stwierdza się zastawionych wny ków. Ujawnianie kłusowników i karanie ich za ów proceder zdarza się rzadko. Mieszkańcy wsi na ogól wiedzą, kto chadza na taki „przemysł", wokół spraw tych trwa jednak zmowa milcze nia, którą czasami tylko przerywają dzieci. Młodzi topuwcy t>ędą mieli w przyszłym roku więcej czasu na działalność związaną z ochroną przyrody, w tym i ns prace na rzecz łowisk. Przewiduje się bowiem dodatkowe, kilkudniowe ferie jesienne, oprócz dni wolnych od nauki w okresie świąt Bożego Narodzenia, jeszcze prawie dwa tygodnie wolne od nauki w styczniu i l u tym oraz kilkudniowe, jak dotychczas, (erie wio senne. Ważne to t>ędzie szczególnie dla szkoliiyt-n k ó t t O P działających na wsi. CIETRZEWI Dokońtaenie ze str. g niów, leśniczego do spraw ło wieckich z Tucholi, Andrzeja Jaroszewskiego, olbrzymie zaan g a ż o w a n i e czterech p r a c o w n i k ó w alp z n a d l e ś n i c t w a Grajey/o. ich niedospane noce i codzienne dziesiątki k i l o m e t r ó w po bag nach, przygotowanie sieci i d r ą gów oraz 5łK) 1 spalonego paliwa i samozaparcie kierowcy. Nie da się chyba przeliczyć na złotówki tego olbrzymiego wysiłku, zapa łu i serca, k t ó r e włożono w rea lizację idei inż. Sielickiego. Przez 5 lat pi'acował on nad technolo gią wychowu piskląt cietrzewi ze sprowadzonych j a j . zanim praystąpil do obecnego etapu. Teraz badania idą w kierunku obser wacji wychowu piskląt przez cieciorki, kury b a ż a n t a czarnego i kury l i l i p u t k i . B ę d ą d t ^ o n y w a ne obserwacje przebiegu całości tokowiska, ż e r o w a n i a cietrzewi, najchętniej branej przez nie kar my oraz całości życia i zachowa nia się p t a k ó w . Wracamy do Tucholi. Zaintere sowanie sztuczną h o d o w l ą cie trzewi znalazło w woj. bydgoskim wielu m e c e n a s ó w , łącznie z I sekretarzem K W PZPR tow. J ó Jak proponują wykorzystać je opiekunowie? Oczywiście akcja ochrony i dokarmiania zwie rzyny. Nadto, co jest bardzo istotne, na sadzenie krzewów w obwodacłi. Niezależnie od tego padła propozycja wskrzeszwiia wiosną i jesienią „zie lonych niedziel". Ujawniono więc poważną re zerwę sił, dzięki której można będzie załatwić problem stałych remiz. Spotkanie było ciekawe i chyba wiele dało. Szkoda tylko, że główni organizatorzy — człon kowie „Darzboru", władze powiatowe LOP i ni żej podpisany, oglądali się co chwila na drzwi, którymi powinni wejść zaproszeni na spotkanie przedstawiciele innych kół łowieckich powiatu kołobrzeskiego oraz łowczy powiatowy. ,,Darzt>ór'* podjął się organizacji, rozesłał zaproszenia do nauczycieli z całego powiatu, zaprosił wymie nionych na wstępie gości. Łowczy tego koła, kol. Franciszek Składnik na posiedzeniu PRL poin formował członków zarządów oraz łowczego po wiatowego o spotkaniu. — Wiedzieli wszyscy — stwierdził — nie przy szedł nikt. Nie chodzi już o partycypowanie w kosztach spotkania. Stać nas na to. Ale, jak wspomniałem, nie jest nam obojętne, kto z na mi sąsiaduje... zefem Majchrzakiem, miłośni kiem przyrody i łowiectwa, który specjalnie przyjechał a s y s t o w a ć przy wpuszczaniu cietrzewi do woliery, zbudowanej na terenie obwodu łowieckiego Technikum Leśnego w Borach Tucholskich. Teren został doskonale wybrany. Dwa hektary bagna, pi'ze2 k t ó r e p r z e p ł y w a rzeczka Szumianka i dwa hektary gruntu suchego zos tały przykryte s i a t k ą o powiei-zchni 42,5 tys. m*. Na wysokości 4 metrów zawieszono s i a t k ę na dwóch tysiącach slupów, pod trzymywaną przez plastikowe pasy o wadze 6 ton. Na terenie tym zasadzono 4700 drzew i krze w ó w (jarzębina, tarnina, malina, brzoza, olcha), u r z ą d z o n o 16-arowe poletko z truskawkami, po ziomkami, konopiami, lnem, ko niczyną białą oraz przeniesiorio TADEUSZ PERZYMSKI 10 mrowisk i 2 automaty z kar mą, k t ó r a zawiera 12 s k ł a d n i k ó w paszy m a j ą c y c h u z u p e ł n i ć j a d ł o s pis cietrzewi. Całość A otoczona jest 5-ha pasem ochronnym. Koszt tego przedsięwzięcia w y niósł 220 tys. zł, natomiast rze czywista w a r t o ś ć została wycenio na na m i l i o n trzysta tysięcy zło tych. Różnicę pokrył w k ł a d spo łecznej pracy uczniów i nauczy cieli Technikum L e ś n e g o w T u choli: tysiące godzin ich pracy, pomoc n a d l e ś n i c t w a w Tucholi, jak r ó w n i e ż o k r ę g o w y c h z a r z ą d ó w lasów p a ń s t w o w y c h w T o runiu, Białymstoku. Olsztynie. W r o c ł a w i u oraz Z a r z ą d u Woje w ó d z k i e g o P Z Ł w Kielcach. Ten cały wysiłek złożył się na p r ó b ę olbrzymiego i ciekawego przed sięwzięcia zamkniętej hodowli cietrzewi. U Dzielimy się doświadczeniami Trening strzelecki myśliwego LUDWIK RADYNSKI Fot. W nr 4/74 „Łowca FolskieKo" /. br. prze czytałem felieton kol. Zbigniewa Sie dleckiego pt. „Sucha zaprawa" z pizym r u ż e n i e m oka t r a k t u j ą c y o tieningu strze leckim w tzw. m a r t w y m sezonie. Ja chciał bym na ten sam temat, tylko już p o w a ż n i e . Nasz m a r t w y .sezon łowiecki jest długi — trwa bowiem od zakończenia polowań 'zbiorowych na zające aż do kaczek, jeśli nie kuropatw, bo nie wszyscy myśliwi m a j ą szczęście mieszkać w pobliżu większych z b i o r n i k ó w wód z rozle wiskami, względnie s t a w ó w rybnych stano wiących tereny kacze. O głuszcach dziś już nie ma mowy, w y b r a ń c a m i losu są ci, którzy wyciągną w swych kołach łowieckich los na cietrzewia-koguta, lub m a j ą możność strzele nia paru słonek na ciągu. Bo i kaczory, chyba słusznie, idą częściowo pod ochronę. Letnie koziołki?... też jeden, dwa strzały i koniec. Ale do tematu! Więc trening strzelecki. Za znaczam na wstępie, że moim zdaniem polo wanie nie jest miejscem na trening strzelec k i . Tak mnie w>'chowywano. Opanowanie sztuki strzelania w stopniu co najmniej na trójkę z plusem, to dopiero karta w s t ę p u na teren łowiecki, I tu pierwsze credo. Nauka strzelania, w późniejszych zaś latach trening strzelecki to przede wszystkim strzelanie k u l a m i do celów nieruchomych — do tarczy. M a ł o k a l i b r o w y karabinek, dystans 10 —20 k r o k ó w — w domu tekturowa tarczka na pudle z piachem, względnie w o g r ó d k u na bezpiecznym kulochwycie. I s t r z e l a ć d o k ą d d z i u r k i po poci.skach nie z a c z n ą w ł a z i ć j e d n'a na d i- u g ą. Można to n a s t ę p nie urozmaicić ś c i n a n i e m k n o t ó w zapalonych świec na tli> kulochwytu. Ostatni punkt pod stawowej nauki strzelania to strzelanie do wyrzucanej na wysokość 5—6 m e t r ó w w gó rę blaszanej tarczki u średnicy ca 20 cm, z od ległości kilkunastu ki'oków. Gdy tarczk.n bę dzie za k a ż d y m prawie strzułem trafiana i będzie d z w u n i c — I etap nauki strze lania do celów nieruchomych - - chlubnie u kończony. Ukończona nauka strzelania do ce lów nieruchomych, bowiem i wyrzucana pio nowo w górę tarczka kończąc unoszenie się i rozpoczynając upadanie jest j a k ą ś chwilę po zornie jakby zawieszona nieruchomo w po wietrzu. Konieczne tu jesl jednak bardzo s/ybkie I d o k ł a d n e celowanie i błyskawiczny strzał. r>odajmy l u i znakcentujmy, że taki rzetel nie przeprowadzimy trening zostawia t r w a ł y ślad na całe życie. 1 to w strzelaniu z k a ż d e j broni. Do sti zelania zaś kulami zawsze b ę dziemy podchodzić pewni .siebie i tyiko „dcs t r z e l i w a ć s i ę " do aktualnie trzymanego w r ę k u sztucera. Taka była moja nauka strzelania tod 7 do 10 roku życia), tak uczyli się strzelać wszyscy bodaj znani mi dobrzy strzelcy, tak też ra dzi S w i ę l o r z e c k t ' ) . który p r z e s t u d i o w a ł wiele ksiiiżek, zagranicznych i naszych t e o r e t y k ó w ' ) a i sam był d o s k o n a ł y m strzelcem. Teoria i praktyka zgodne są co do lego. że o zdolnościach strzeleckich decyduje iloczyn pewnycff wrodzonych cech indywidualnych i że są one funkcją ogólnej s p r a w n o ś c i fizycz nej. Cechy te to przede wszystkim jakość wzroku, szybkość orientacji oraz umiejętność b ł y s k a w i c z n e j decyzji strzału — bardzo różna u różnych strzelców. Szybkość tej decyzji de 12 cyduje głównie o naszych zdolnościach w strzelaniu m y ś l i w s k i m — do celów luchomych. Zależność od „ogólnej s p r a w n o ś c i f i zycznej" to przede wszystkim zależność od sprawnie i t>ezbłędnie działającego systemu nerwowego, precyzji i szybkości r u c h ó w , spo strzegawczości, pewności siebie i opanowania. Podam tu przykład. S t r z e l a ł e m nienajgorzej z pistoletu — najczęściej z Parabellum — i m i a ł e m bardzo dobre w y n i k i . Gdy któregoś dnia w y p a d ł o mi strzelanie, a miałem w a ż k i e powody do denerwowania się, do tego stopnia nie mogłem się skupić, że nie t r a f i a ł e m do tarczy. D r u g i m i ostatnim etapem nauki strzelania dla myśliwego jest strzelanie do celów rucho mych, oczywiście już na specjalnych strzelni cach. Polecam trzy rodzaje ć w i c z e ń : a) strze lanie k u l a m i do toczonych po ziemi kul. czy k r ą ż k ó w drewnianych. Nieodzownym jed nak warunkiem przy tym jest, by w c h w i l i strzału w i d a ć było, jak p a d a j ą kule. j a k i po p e ł n i a m y błąd. Bez tego, to bardzo pożyteczne ćwiczenie traci całkowicie s w ą w a r t o ś ć ; b) strzelanie z broni ś r u t o w e j do rzucanych ręcznie pod r ó ż n y m i , z w y ł ą c z e n i e m r z u t ó w J eszcze o ..Safari z obiektywem" (Nr 2 1461 ,,Łowca Polskiego") poświęcone gepardowi (Acinonyx jubatus) zawierało pewne stwierdzenia, z który mi nie można się zgodzić. Otóż gepard je:>t ga tunkiem wyróżniającym się dwoma niezwykl.vmi cechami: olbrzymią szybkością, jaką rozwijać potrafi na krótkich dystansach oraz niezdolnoś cią wciągania pazurów. Te dwie charakterystycz ne cechy, związane z tiudową i zwyczajami tego zwierzęcia, stawiają je w rzędzie ssaków o wy bitnie jednostronnej specjalizacji, nie typowej dla wszystkich innych przedstawicieli rodziny kotów. Mylne jest więc stwierdzenie jego podo bieństwa, zarówno w wyglądzie zewnętrznym, jak i w trybie życia z lampartem (Panthera pardu.s). Jeżeli w ogólnym ubarwieniu fierści (me skóry!) i występowaniu cętkowunia można się dopatrzyć pewnego podobieństwu, o tyie kształ tem różnią się oba te gatunki już na pierwszy rzut nka. Lampart, silnie zbudowany, dzięk' sto sunkowo krótkim, masywnym nogom, luźnemu związaniu łopatek i lekko obwisłej partii t>rz>.isznej. robi wrażenie długiego i przyziemnego, a w ruchach zachowuje właściwą kotom miękkość. Dość duża głowa, zawieszona na muskularnej -szyi posiada czaszkę równomiernie rozbudowaną w części przedniej i tylnej. Gepard jest kotem o sylwetce wysoce nietypowej dla całej rodziny. Jest uderzająco szczupły, o ..podkasanym" brzu chu, wysokich i cienkich kończynach, długijj szyi i zdecydowanie małej głowie. Budowa tu ka znamionuje zdolności rozwijania wyjątkow^-j szybkości (zwraca uwagę podobieństwo proporcji ciata i dźwigni — z chartem, najściglejszą rasą psów). Partia mózgowioczaszki jest silniej roz winięta od trzewioczaszki. co nadaje zwierzęciu specyficzny ,.wyraz twarzy". Te rzucające się w oczy różnice w budowie lamparta i geparda związane są z dwoma zgoła odmiennymi formami daleko posuniętego wy specjalizowania w zakresie chwytania ofiar. I tu dochodzimy do podstawowych różnic w trybie życia i zwyczajach obu gatunków. Lampart — to typowy samotnik. Pary napot kać można zasadniczo tylko w okresie godowym. Andrzej Iwanowski pionowych, kątami k r ą ż k ó w z blachy o śred nicy ca 15 cm. Mogą to być oczywiście krążki cementowe; c) strzelanie do r z u t k ó w w y r z u canych z maszynek. Maszynek winno być k i l ka, rzucających pod różnymi k ą t a m i . T y l k o w tym wypadku będziemy mieli wszechstronne ćwiczenie. I tu drugie credo: Ż a d n e g o zawieszania na ścianie w i z e r u n k ó w p t a k ó w w locie i ..przy mierzania się" do nich z z a k ł a d a n i e m przed dziób tzw, poprawki celu. To nie nie daje. Branie p o p r a w k i c e l u do celu rucho mego jest odruchem instynktownym u k a ż d e go żywego stworzenia i naginanie zdrowego instynktu do nierealnej sytuacji może być na wet szkodliv/e. Tak więc w naszym m y ś l i w s k i m treningu strzeleckim p o w i n n i ś m y strzelać tylko do ce lów będących istotnie w ruchu. Tylko to daje właściwy efekt i w p r a w ę w strzelaniu. 1) B. Swlętorzecki: ..PodsUwy łowiectwa" oraz ..Zarys teorii strzału ś r u t o w e g o " . 2 ) Gen. M a r y a ń s k ł : . . S p o n s t r z e l e c k i l Jego t r e ning". gepa r d zie Je.st on zwierzęciem nocnym. Poluje z zasadzki, bądź stara się podejść swą ofiarę na dystans pa ru skoków. Zwierzyny, której ustępuje szybkoś c i ą w biegu, a do której nie może się zbliżyć niepostrzeżenie — nie próbuje nawet atakować. Jeżeli atak zaskoczenia zawiedzie — nie ściga ofiary. Przy tropieniu posługuje się przede wszyst kim węchem. Upolowaną zdobycz chroni przed hienami i szakalami, wciągając ją na drzewo. Do tak zabezpieczonej spiżarni z zasady powraca. Korzysta również z wyłożonej padliny. Gepard jest par e x c e l l e n Ł T zwierzęciem dzien nym i jednocześnie typowym wzrokowcem. Wiatr posiada stosunkowo słabszy. Poluje sam lub w niewielkich grupach rodzinnych. Upa trzywszy z daleka ofiarę, usiłuje j ą podejść na odległość do stu metrów i wówczas rzuca się błyskawicznie w pościg. Dzięki niezwykłej szyb kości może on na niewielkiej przestrzeni dogonić nawet tak rącze antylopy, jak impala czy thompson. Żywi się wyłącznie świeżo przez siebie sdiwytaną zdobyczą. Ze znalezionej padliny nie korzysta. Jak z powyższego porównania wynika, trudno jest doszukać się podobieństwa pomiędzy obu wymienionymi gatunkami, a raczej można mówić o dzielących je głębokich różnicach. St. Hubert Wolański Dzl^fcuj^r uzupefnienjf wyjaśnia, fari tt koł. 51. WołniUAłetnu tematu, nie było do zdjęcia macji o tym dzenie o podobieAatwie. oka. dwóch i podanie geparda zwierzęciu przedstawicieli lamparta. 2a wyczerpujące „Łowca intencją 2 obiektywem", mentarza da redakcja autora w kUku — tak i Mtąd Potakiego" rultryki rdunUicft dokładnej znalazło oczywiście rodziny ko infor- aię na pierwKzy kulow ..Sa — stwier^ rzut gepar czego u r w a ł o m u p a l c e o t a z poważnie uszkodziło oczy i p o k i e r e s z o w a ł o głowę. Kannego strażnika odesłano w dość groźnym stanie do Warszawy, g d y ż m i e j s c o w y felczer n i e p o d j ą ł s i ę w y j ę c i a o d ł a m k ó w metalowej łuski / głowy. ł KWIECIEŃ 1914 P»le m i ł o s l e n i z l e . M y ś l i w y c h zainteresuje niewąt p l i w i e s p r a w d z o n y w s z c z e g ó ł a c h fakt psiej m i ł o ś c i m a c i e r z y ń s k i e } . O l ó ł p a n S. z K ó r n i k a p o d P o z n a n i e m posiada w y ż l i c a t r e s o w a n ą według metody Oberlandera także na drapieżniki. Wyżlica ma obecnie szczenięta, z k t ó r y c h k i l k a utopiono. R ó w n o c z e ś n i e n a s p i c h r z u z b o ż o w y m s ą s i e d n i e j posia d ł o ś c i k o t k a u ł o ż y ł a swoje k o c i ę t a . Kotce pozosta w i o n o t y l k o Jedno m ł o d e , ale nawet o to Jednu k o c i a m a ć nie c h c i a ł a s i ę iro!łka<;. K o c i a k z g ł o d u począł ^łosnu piszczeć i żalić się przejmującym m i a u c z e n i e m . P o s ł y s z a ł a te s k a r g i w y ż l i c a , o d s z u k a ł a o p u s z c z o n ą s i e r o t ę , z a n i o s ł a l e k k o do swego g n i a z d a m i ę d z y s / c / . e n l ę t a , u ł o ż y ł a sie i l i ż ą c p r z y jaźnie narkarmlła. Kociak się uspokoił natych m i a s t . P o ż n i e J J e d n a k o d n i e s i o n o )(u d o l e g o w i s k a k o t k i . W y ż l i c a p r z e c i e ż z n o w u go o d s z u k a ł a , p r z e n i o s ł a I p o m i e ś c i ł a m i ę d z y s w o j e m ł o d e . G d y koci^w k o ń c u z u p e ł n i e u s u n i ę t o , w y ż l i c a d ł u ż s z y czas nie c h c i a ł a się u s p o k o i ć , s k o m l ą c 1 s z u k a j ą c . S k r z y n k a do Itsiów gniazdem s ł k u r e k . Nieraz s i ę zdarza, ż e p t a c t w o obiera sobie najdziwacznlejsir.e miej.sca na b u d o w ę swych gniazd, aby Jednak s k r z y n k a d o l i s t ó w s ł u ż y ł a za g n i a z d o p t a s i e j r o d z i n y , lego c h y b a jeszcze nie b y ł o . A z d a r z y ł o się t a k w ł a ś n i e w W e s t f a l i i , g d z i e w u b . r. p a r a s i k o r e k u w i ł a sobie g n i a z d o w p r y w a t n e j s k r z y n c e na listy, przybitej u drzwi w e j ś c i o w y c h domu jednego / miejscowych obywateli i w y c h o w a ł a tam swole p o t o m s t w o . Widocznie schroni.sko to s p o d o b a ł o się bardzo ptaszkom, skoro z nastaniem wiosny przy b y ł y do s k r z y n k i d w i e p a r y s i k o r e k i u s t a ł y sobie tam gniazdka. Co n a j d z i w n i e j s z e , ż e p t a s z k i nie b o j ą sic w r z u c a n y c h d o s k r z y n k i l i s t ó w , a n i w y bierania korespondencji 1 w y s i a d u j ą pilnie swoje potomstwo. M a s o w y m u r d e r e a slunl. Gazety angielskie zasy pują p o c h w a ł a m i jakiegoś m r Jamesa Sutherlanda. k t ó r y w ł a ś n i e p o w r ó c i ł z K o n g o , g d z i e p o l o w a ł na s ł o n i e . I cói t e n c z ł o w i e k z r o b i ł t a k w i e l k i e g o , ż e dziennikarze angielscy p o d n o s z ą jego c h w a l ę pod nlebio.sa7 O t ó Z S u l ł i e r ł a n d poluje J u ż od 1 1 lat i b y l w niemieckiej i portugalskiej Afryce Wschod niej, w angielskiej Afryce ś r o d k o w e j , w kraju T a n g a n i k i i nad Jeziorem Niassa, a w c i ą g u tego czasu ubll ni mniej ni więcej, jeno «U starych słoni (!). T w i e r d z i o n p r z y l y m . t e p o b u d k ą d o t e g o b y ł a mu t y l k o . . . n a m i ę t n o ś ć m y ś l i w s k a ( t ) . I > z i w n a rzecz, ż e p r a s a a n g i e l s k a , k t ó r a Jest b a r d z o c z u ł a na p u n k c i e ochrony zwierząt, owego Sutherlanda. masowo m o r d u j ą c e g o s ł o n i e , u w a ż a za... b o h a t e r a C ) . B e z względnie p o t ę p i a m y takie postępowanie. * Wypadek pr/y robieniu ładunków. Strażnik ło wiecki, niejaki B u l i k z W o l i Serockiej (pow. sied lecki), b a w i ą c y na u r l o p i e u r o d z i c ó w , w y b i e r a j ą c s i ę na p o l o w a n i e , z a c z ą ł n a b i j a ć m e t a l o w e y l l z y w ten s p o s ó b , że n a j p i e r w w s y p a ł p r o c h do gilzy i p r z y b i w s z y go p r z y b i t k ą w o j ł o k o w ą , z a c z ą ł na stępnie wbijać kapiszon silą, t r z y m a j ą c przy lej o p e r a c j i p a l c e w e w n ą t r z ł u s k i . P r z y t y m .sposobie elat>oracJL n a t m l . m u f i i a ł n a s t ą p i ą w y b u c h , w s k u t e k K ł u s u w i ł i n w u przy puniocy alkoholu, W p e w n y m r e w i r z e w Czechach, gdzie z w i e r z o s t a n b y l nader o b f i t y , t a k s i ę r o z p o w s z e c h n i ł o k ł u s o w n i c t w o , że n a d z ó r m u s i a n o w z m o c n i ć 1 llczt>ę g a j o w y c h z n a c z n i e p o w i ę k s z y ć . Wot>ec t e g o k ł u s o w n i c y n i e m i e l i m o ż n o ś c i u p r a w i a n i a »vvego p r o c e d e r u , lecz m i m o l o l e ś n i c y vvidzietl n i e r a z w c / e s n y m r a n k i e m p r z e c i ą g a j ą c y c h przez las / . n a n y c h i m d o b r z e r a b u s i ó w . Nie m o ż n a ich było nawet zaczepić, me m i e l i bo w i e m p r z y sobie ż a d n e j b r o n i . A ż oto p e w n e g o d n i a dwaj gajowi przychwycili k ł u s o w n i k a , który szybko u n o s i ł z lasu s a r n ę . S t r z a ł u n i e b y ł o w c a l e s ł y c h a ć , a m u s i e l i b y K " prz.ecleż gajowi s ł y s z e ć , g d y ż zjiajd o w a l i s i ę w [>obłiżu. Wot>ec t e g o do.szli d o w n i o Stanisław Uzięgielewski; „Jeleń", Haństwowe Wydawnictwo Rolnicze I Leśne, War szawa 1973, Wydanie I I , stron 344, cena zl. 35.— OtMWiązkieta recenzenta jest zarówno wykaza nie walorów książki jak i wytknięcie błędów, względnie usterek, tym bardziej, gdy chodzi o prace monograficzne, które chcemy traktować ja ko podręcznik, z którego czytelnicy mogą się cz'-t?'iś nauczyć. W.szystkie niewątpliwe pozytywy omawianej pracy zostały już podniesione przy okazji recen zowania pierwszego wydania ,,Jelenia", dlatego też w niniejszej recenzji ograniczę się przede wszystkim do uwag krytycznych. Drugie, tak szybkie wydanie książki świadczy wymownie o lym. jak bardzo potrzebne są tego rodzaju monografie. Ale też od drugiego wydania mamy prawo więcej wymagać. Autor powinien chyba usunąć z niegr wszystkie błędy i usterki pierw.śzego wydania, opierając się zarówno na re cenzji tego wydania jak i najnowsz.ej literaturze. Jakkolwiek Autor wprowadził sporo zmian i po prawek, to jednak zadanie to w pełni nie mstało wykonane. W obu wydaniach np. znajduje się biedny opi.formowania się poroża u jelenia. Nie ma również w II wydaniu obowiązującej normy lizawek, cho ciaż wytknięlo Un błąd w recenzji l wydania. Przy npisi<' jjlosu jelenia-byka p(xlczas rykowi ska, autor .sugeruje nowe określenia, nie wspomi na natomiast wcale o stękaniu byków. Jest lylko mowa o ..płaczliwym stękaniu'" cielaka, co nie jest wyrażeniem najszcąę.śjjwszym. Większo.ść bardzo nieudanych rysunków pierw szego wydania została zastąpiona lepszymi lub też zdjęciami, ale zdarzy! się i odwrotny przypa dek. Bardzo dobry rysunek bez numeru na sti. T.i poprzedniego wydania został za.stąpiony bardzo nieudolnym (ry.s. 23). Przy wycenie wieku podaje AuU>r przestarzałe, niedokładne zresztą badania latwratoryjne Eidmanna (kąt nachylenia siekaczy, szlif koron), a pomija metodę poznawania wieku po słojach zi mowych na cemencie korzenia, zastosowaną po raz pierwszy w 1959 na łosiach w Kanadzie przez Sergeanta i Pimlotta. a następnie przez wielu in sku, że sarna c h y b a sama z d e c h ł a . Pomimo to. zmusili o n i owego k ł u s o w n i k a do z a t r z y m a n i a się. B/eby z b a d a ć s p r a w ę . J a k i e ż było zdumienie gajow y c t i . Kdy p r z e k o n a l i się. że sarna z o s t a ł a zabita ż e l u / n ą p a ł k ą , k t u r ą k ł u s o w n i k t r z y m a ł Jeszcze w ręku. Nachyliwszy się nad zwierzęciem gajowi s t w i e r d z i l i , ż e o d s a r n y b i j e o d ó r a l k o h o l u . J a k .się n a s t ę p n i e o k a z a ł o , nie m o g ą c s t r z e l a ć , k ł u s o w n i c y wzięli się na t a k i s p o s ó b , że w i ą z k i k o n i c z y n y na s y c a l i a l k o h o l e m i r o z r z u c a l i Je w m i e j s c a c h n a j o h ę t n i e j o d w i e d z a n y c h p r z e z .sarny. ł Najdelikainiejszy w ę r h . Organ powonienia u całow i e k a Jest z n a t u r y b a r d z o w y d e l i k a c o n y . W m i a r ę lat p s u j e s i ę j e d n a k w s k u t e k p a l e n i a t y t o n i u , u ż y wania ostrych przypraw, silnych perfum itp. V zwierząt ł o w n y c h organ powonienia, w przeciwień stwie do c z ł o w i e k a , w y k s z t a ł c a s i ę z u p ł y w e m lat i często bardziej decyduje o t>ezpieczeństwie zwie rzęcia, niż z m y s ł w z r o k u 1 s ł u c h u . Dzik. Jeleń, r y ś c z y l i s p o t r a f i ą z w ę s z y ć n i e b e z p i e c z e ń s t w o z odle< g l o s c i k i l k u s e t m e t r ó w , p i e s m y ś l i w s k i , c z y plea śledczy potrafią tropie g o d z i n a m i po w y s t y g ł y c h ś l a d a c h . W o b e c p o w y ż s z e g o przez d l u g i czas u w a l a n o w ę c h t y c h z w i e r z ą t za n a j b a r d z i e j wykształ c o n y , ale o t o o b e c n i e z n a k o m i t y e n t o m o i o g fran cuski. Fabre. d o w i ó d ł , że n i e k t ó r e m o t y l e m a j ę t a k d e l i k a t n e o r g a n a p o w o n i e n i a , ż e wot>ec n t c h n a j d o s k o n a l s z y w ę c h psa s t a j e s i ę o r d y n a r n y m z m y s ł e m . Fabre stwierdził d o ś w i a d c z a l n i e , że samiczka w y c z u j e w o h s a m c a na o d l e g ł o ś ć k i l k u n a s t u k i l o m e t r ó w 1 na t a k ą t e ż o d l e g ł o ś ć p o t r a f i go d o s i e b i e z w a b i ć . F a b r e s t a w i a J a k o p e w n i k , ż e ze w s z y u k i c h s t w o r z e ń na ś w i e c i e n a j s u b t e l n i e j w y c z u l o n y organ powonienia m a j ą t w z w a r u n k o w o motyle, ł Wałka miedzy urtem a w y i l c m . Terenem nie zwykle ciekawej walki w s w l e d ę zwierzęcym była niedawno zagroda wiejska w olcolicy D a r m s z t a d u , Oto pewnego p o p o ł u d n i a nad podwórzem pojawił się o l b r z y m i orzet. w y w o ł u j ą c n i e b y w a ł y popłoch w ś r ó d licznych k u r l k u r c z a k ó w . Przez dłuższy czas z a t a c z a ł w p o w i e t r z u k r ę g i , c o r a z t o m n i e j s z e , z a m i e r z a j ą c r z u c i ć się na dorodnego koguta, k t ó r y K o t ó w d o r o z p a c z l i w e j o b r o n y s w e g o s t a d k a , ocze k i w a ł a t a k u . Kled.y w ł a & n l e . o b n i ż a j ą c l o t . orzeł zbliżył s i ę do swej p e w n e j zdobyczy, nagle z gan k u d o m u w y p a d ł rosły w y ż e l l rzucił się k u napa.stnikowi. M i ę d z y o r ł e m a psem w y w l ą z a t a się zacięrta w a ł k a , t r w a j ą c a p r a w i e 10 m i n u t , g d y ż ż a d e n z p r z e c i w n i k ó w nie c h c i a ł u s t ą p i ć . W y ż e ł otrzyinał k i l k a n a ś c i e k r w a w i ą c y c h r a n . ale nie u l e g ł . W k o ń cu o r z e ł w i d z ą c , iż nie p o k o n a p r z e c i w n i k a , u m k n ą t / trudem. l>o 1 o n nie w y s z e d ł z w a l k i bez szwankuWuem nych na wszystkich gatunkach zwierzyny płowej. Pozwala ona określić wiek z dokładnością do jed nego roku. W Polsce pierwsza metodę tę zastoso wała mgr Ewa Szabik z Wydziału Biologii UJ z Krakowa. Przy opisie wścieklizny autor podaje objawy, które można stwierdzić tylko na zwierzęciu w za grodzie, nie podaje natomiast charakterystyczne go dla tej choroby objawu u wszystkich dzikich zwierząt, którym jest brak wrodzonego lęku wo bec człowieka. Rysunek pługu do odśnieżania (rys. M) pocho dzi od Bindseila a nie Hat>era. jak mylnie po dano. W opisie polskich wystaw trofeów łowieckich przed wojną, pominięta została piękna wystawa we Lwowie w 1927 r,. na której nie było tylko trofeów z województwa poznań-skiego. Uderzyła mnie też stosunkowo skąpa literatura: w pierwszym wydaniu 40 pozycji, w drugim 46 pozycji. Tymczasem w tekście znalazłem 12 na zwisk (wspólne prace liczę za jedno nazwisko!, na które autor się powołuje, a nie umieścił ich w spisie literatury. Są to w porządku alfatietycznymi Eidmann, Frank i TrSger, Harke. Hajek, Hediger. Hobusz, Kupczyński. Lettow-Vorbeck. Mottel. Muller, Rosener i StubtK-. Ulrich. Vorreyer cytowany jest w tekście z datą 1964. a w spisie literatury pud datą 1966, Wydaje się, że należało lo uporządkować w II wydaniu. Monografia jest zawsze pracą kompilacyjną. a aktualną literaturę podaje się między innymi również dla czytelnika, który chciałby .się zająć bliżej jakimś zagadnie nii-m. Pomimo tych usterek powtórzyć mogę za recerizentem 1 wydania, że całość jest opracowana z bardzo dużą znajomością rzeczy i w sposób, świadczący o silnym zaangażowaniu autora za.ówno w hodowlę jelenia jak i polowania,* Podkreślić też trzeba znaczną poprawę szaty graficznej, lepszy papier, bardziej nowoczesne łamanie, lepsze fotografie. Pfotr Sumiński 13 z żłrfobnej karty Kolega Włodzimierz K i e r w i ń s k i z m a r ł w grudniu 1973 r. Był to towarzysz spod znaku Św. Huberta nie pospolity w ś r ó d naszej twaci m y ś l i w s k i e j , czlow i ^ wielkiej etyki, znawca p r z e p i s ó w i p r a w łowieoktcłi, znawca pola i kniei oraz zasad łiodowli zwierzyny. Społecz n i k na n i w i e łowieckiej, przyjacielski i koleżeński na polowaniacłi i w życiu codziennym. Niezwykle p(^^xbiy w oko licznościach złych czy dobrych, dowcip ny w swych niezliczonych opowiast kach m y ś l i w s k i c h i innych, na k a ż dą okoliczaiośó dnia czy wieczora. R o z m i ł o w a n y w przyrodzie, niezmordo wany w polu i w lesie, do ostatnich swoich dni s t a r a ł się d o t r z y m a ć kroku m ł o d y m . C e c h o w a ł go kompletny brak zachłanności na zdobycie zwierzyny: przez wiele lat polowaliśmy w naszym kole, a nikt nie p a m i ę t a jakichkolwiek n i e p o r o z u m i e ń czy sprzeczek na temat s t r z a ł ó w spornych. WŁODZIMIERZ KIERWlUrSKI W Polsce Ludowej byl jednym z pierwszych Przewodniczących Woje wódzkiej Rady Ł o w i e c k i e j w Warsza wie. Przez swój zmysł organizacyjny, pracowitość, towarzyskie wyrobienie i koleżeńskość przyczynił się w pierw szym okresie po okupacji do odtworze nia ł o w i e c t w a , do budowy domu P Z L w Warszawie. W okresie Jego kadencji t ę tniło życie w lokalu na Nowym Ś w i e cie, o d b y w a ł y się spotkania towarzyskie konkursy brydżowe, wieczornice kół ł o wieckich itp. Za zasługi dla Polskiego Z w i ą z k u Ł o wieckiego, organizację wielu kół ł o wieckich w terenie został odznaczony n a j w y ż s z y m odznaczeniem łowieckim „ Z l o m " i Z ł o t y m Medalem ?ia«ł.i>g;i Ło wieckiej. Prezydium W R N w Warszawie przyznało M u złotą o d z n a k ę „Za zasłu gi dla w o j e w ó d z t w a warszawskiego". Od c h w i l i założenia kola łowieckiego „ K n i e j a " przy Ministerstwie L e ś n i c t w a i P r z e m y s ł u Drzewnego, był jego człon kiem, zawsze a k t y w n y m , i n t e r e s u j ą c y m się życiem koła i h o d o w l ą . Walne Zgro madzenie w 1973 roku uchwaliło nada nie M u tytułu członka Honorowego Koła. Jako major w stanie spoczynku, kawalerzysta jeszcze z I wojny ś w i a t o w e j , miał szereg odznaczeń tiojowych i zaw sze fason i dowcip u ł a ń s k i . . Niech Ci, Drogi Przyjacielu, stare sosny polskich tx)rów! Z a r z ą d ł członkowie Koła Łowieckiego ..Knieja" przy Ministerstwie L e ś n i c t w a i P r z e m y s ł u Drzewnego W d n i u 8 p a ź d z i e r n i k a 1973 roku z m a r ł nagle w wieku #4 lal Dnia 12 Listopada 1973 r. z m a r ł w w i e k u 45 łat Kol«ga Kolega JAN RENKOWSKI dhłgoletni członek Kota Łowieckiego Nr 1 w Cłtodzieży. W zmar łym u t r a c i l i ś m y szlachetnego, etycznego myśliwego i serdecznego Kolegę. Cześć Jego p a m i ę c i ! szumią JAN PORĘBSKI długoletni członek i sekretarz Koła Ł o w i e c k i e g o „Darz Bór" w Tarnowie oraz sekretarz Powiatowej Rady Łowieckiej w Tarno wie. W z m a r ł y m straciliśmy serdecznego Kolegę, etycznego my śliwego i oddanego towarzysza łowów. Cześć Jego p a m i ę c i ! Z a r z ą d i f»ionkowie Kola Łowieckiego „Darz B ó r " w Tarnowie Zarząd i członkowie Koła Ł o w i e c ł i i e ^ Nr 1 w Chodzieży W dniu 19 listopada 1973 r. z m a r ł w Opolu w wieku 70 lat Kolega W d n i u 22 p a ź d z i e r n i k a 1973 roku z m a r ł w wieku 72 lat Kolego SYLWESTER GŁÓWCZYŃSKI dłitgoietni członek Koła Łowieckiego „ O i z e l ' we W ł o c ł a w k u . Szlachetny człowiek, wzorowy i etyczny myśliwy, serdecmy Kolega i wielki miłośnik przyrody. ROMAN KOWALSKI współuczesŁnik budowy Polskiego IL,owiectw-a na Odzyskanej Opolszczyznie. Były członek W R L w Opalu. CzJonek, założyciel i były łowczy Koła Ł o w i e c k i e g o Nr 1 w Opoiu (dawne Koło rm. Św. Huberta). Prawy człowiek, niestrudzony ipcpularyzator zasad etyki łowieckiej. G o r ą c y miłośnik przyrody, zapale l y myśliwy i pszczelarz. N i e o d ż a ł o w a n e g o Towarzysza Ł o w ó w z głębokim żalem żegnają Zarząd 1 członkowie Kola Łowieckiego Nr 1 w Opolu Cześć Jego p a m i ę c i ! Myśliwi Kola Łowieckiego ..Orzeł" we Z g ł ę b o k i m żalem zawiadamiamy, że w d n i u 4 stycznia 1974 r. a m a r ł w w i e k u 52 lat Kolega inż. TEOHL KOWALSKI członek Koła Ł o w i e c k i t ^ o Nr 148 we Wrześni, naczelny d y r ^ l o r W.Z.P.G.R. w Poznaniu, działacz wielu organizacji i s t o w a r z y s z e ń polityczno-spolecznyrfi i rolniczych, odznaczony Orderem Sztan daru Pracy 1 i I I klasy. Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski, Z l o l y m K r z y ż e m Zasługi, r ó ż n y m i medalami i odznakami dla rozwoju W o j e w ó d z t w a P o z n a ń s k i e g o i Zielonogórskiego, b r ą zowym Medalem Zasługi Łowieckiej. W z m a r ł y m tracimy szla chetnego człowieka, etycŁnego myśliwego, serdecznego i nieza pomnianego tcwarzysza łowów. Cześć Jego p a m i ę c i ! Zarząd 1 członkowie Kota Łowieckiego Nr 148 „Gwardia" we Wrześni 14 Dnia U grudnia 1973 r. z m a r ł w w i e k u lat Kolega MIECZYSŁAW MAZEPA długoletni działacz i .pracownik Z a r z ą d u Wojewódzkiego P Z Ł w Lublinie, były komisarz ds. akcji wilczej i były członek Woje wódzkiej Rady Łowieckiej w Lublinie. Odznaczany medalami za Zeislugi Łowieckie i Z ł o m e m . Ż e g n a m y ze smutkiem Kolegę oddartego sprawom łowiectwa, miłośnika przyrody, w y c h o w a w c ę młodych myśliwych, niezapomnianego towarzysza It-wćw. Cześć Jego p a m i ę c i ! Wojewódzka Rada Łowiecka Karzad Wojewódzki P Z L w Lublinie Dnia 13 grudnia 1973 r. z m a r ł Kolega ALEKSANDER RUDEK długoletni członek Gliwickiego Kota Łowieckiego ..Daniel" w Gliwicach. W z m a r ł y m u t r a c i l i ś m y szlachetnego człowieka, ser decznego Kolegę i wiernego towarzysza łt>wów. Cześć Jego p a m i ę c i ! Z a r z ą d i członkowie Kola Łowieckiego „Daniel" w Gliwicach OGŁOSZENIA ri/iyJTJmKrz w muju wolnu polowuc n<ł ni<>lt;pujttt:L' łwivraita łowne: 29 maja na Clusaczr—Itofruty i cietrzewie—koguty. Przez cftty miesiąc na dziki - odyńct:. przetatki. warchlaki, lisy. jenoly. Icbórze, słonki, bataliony (wyłącznie samczyki), i lyskł. Od 21 maja na sarny—kozły. Przez cały rok wolno strzelać willii, jastrzębie (golębiarze). kroyulce, bloŁniaki stawowe (od przylotu do odlotu), wrony siwe, sroki i gawrony. GODZINY WSCHODU I ZACHODU SŁOŃCA I KSIC2YCA H a ł (czas środkowoeuropejskt) Data 1 I 3 4 i 6 7 8 9 10 tl 12 13 I« ł3 16 11 m IV 30 11 n 31 34 2i IS 27 SS » Swit 3.21 3.tS 3,17 3.15 3,t3 3.10 3.H 3M 3.(K 3.02 3.«e 2,59 2,57 2J5 2,M 2Jl 2.49 2.47 2,tS 2.44 £.4Z Z,W i.n 2,36 2.39 2.34 2.U 2 ^ 1.31 2,29 3.ZS Słońce Wschód Zachód 4.W 4.04 4,01 4.01 Zmrok 19.91 10.03 19.04 19.46 19.48 10.50 19.52 10.54 19.56 19.58 10.59 10.01 20.03 29.06 sajn 20.09 20.10 ZO.tl 20.13 20.15 29.15 20.19 20.21 20.22 20,24 20.2« 20.28 20.30 20.33 20.33 30.35 20.3G 20.3S 20.39 i9.e< 19.91 19,99 10.11 19.13 19.14 19.16 łO.IS 19,19 19J1 l»,t3 10,24 10,39 19,27 3,37 3,95 3.93 3,52 3,90 3.40 3.46 3,49 IM 3,42 3.40 3.39 3.37 3,36 134 3.13 3.32 3.30 3,29 3M 3.n 3J6 1.29 3,24 3,33 3.22 io,zr 19.39 10.31 19,33 10,34 10.36 10.37 19.39 19.40 19.41 19,42 19.44 19,45 19.46 KslęZyc Wschód Zachód 13.20 14.40 19.50 17.16 IS.32 19.45 20.51 11.43 22.39 23,13 23.42 — 0.06 o.zi 0.45 1.01 1.18 t.l« 1.57 2.23 2.55 3.33 4.35 5.44 7.02 8.25 9.48 11.09 12.29 13.47 15.03 1.43 2.03 2.32 2.43 3,06 3.33 ^ 4,07 4.40 5.37 6.34 7.37 8.43 0.4) 10,53 i 13,09 13.14 14.25 14.29 18.95 ltl.l3 IS.29 9 20.39 31.37 22.23 22.56 13.26 23.49 - > 9,99 0.28 0.48 U n i e w a ż n i a m l e g i t y m a c j e l*2t, wyfUknu p r z e / Z a r z ą d W o j e w ó d ^ c k i F Z L Warszawa. Jan Daltia. 137 74 d a l t s t a e h . o d b i ó r p u 20 inaja. Ł l u t t e n i u s ? K i e ł b a s k a . K o n i n . J. T u w i m a 2 I teł. 244-10. 144/74 U n t e w a ż a t a m £gublonq legity macie PZL, w y d a n a przez Z a r z ą d W o j e w ó d z ki w Poznaniu na nazwisko Andfzej Kmiecik. 139 74 Unie waAiitam / g u b i o n ą ł ^ L w y d a n a przez Z a r / . ą d Opole. Kosok P a w e ł . S u k c 4 lata wyZel n i e m i e c k i szorst kowłosy, hodowlaną, tresowaną, rodo w o d o w ą , spneedam. L u b l i n . K u n i c k i e g o 90'7 M S z c z e p a ń s k i . 139 74 legitymacje Wojewódzki 145 74 S p r z e d a m l u n ę l i ; J a p o ń s k ą ix. F l w k . u l . O b r . S t a l i n g r a d u 10 1 m . 33. J . Ja n i a k , t e l 45-59. 146 74 Unlewatełam zgubioną legitymacji; F Z L w y d a n ą przez Z a r z ą d W o j e w ó d z k i Warszawa. Arkadiusz Szczepański. 141 i 4 D o s k o n a l e j | a k - t ś r i r/utki Htr/eleckie - - .sportowe s t a n d a r d s ł u ż ą c e d o t r e ningów i z a w o d ó w slrztiłecktch z bro ni ś r u t o w e j posiada do sprzedania ..Wytwórnia Rzutków Strzeleckich58-210 M o ś c i s k o , w i e ś N o w l z n a . Ł ą k o w a 10. p o w . D z i e r ż o n i ó w R z u t k i p a k o w a n e s ą w k a r t o n y p o 144 szt. i d o s k o nałe znoszą transport .samoctiodowy lub kolejowy. Rzutki m o g ą być zby w a n e r ó w n i e ż za p o ś r e d n i c t w e m R z e mieślniczej SpołdztetnI Zaopatrzenia I Zbytu w Dzierżoniowie. 147 74 Unieważniam zgubfuną legitymacje F Z L n r 3132 w y d a n ą p r z e z / a r z ą d W o j e w ó d z k i P Z L w T o r u n i u na n a z w i s k o Konstanty Grudzina. 142 71 Unl«wafailam zgubioną legitymacji: P Z L w y d a n ą przez Z a r z ą d W o j e w ó d z k i w O L s z t y n l e na n a z w i s k o Włodarczyk Ryszard. Braniewo. 148 74 D o M k o o a l y wal>tk ie s r e b r n ą mem b r a n ą ( k n i a z i e n i e z a j ą c a ) na lisy. k u n y i inne. Karta d ź w i ę k o w a do n a u k i z i n s t r u k c j ą . K o m p l e t 272 z ł . W a b i k na k o z i a ze srebi-nn m e m b r a n ą 120 z l . W y s y ł k a za z a l i c z e n i e m p o c z t o w y m . R o m a n H i l l i k . N i e p o ł o m i c e I m a j a 32. 143 74 S p r z e d a m po 10 m a j a l o k s t e r l e r y -szorstltowtose po rodzicach polujących s p r a w d z o n y c h u ż y t k o w o na d z i k i , no ry i wode. M . Ada P r z y j a ź ń złota me dalistka wystawy Jubileuszowej, dy p l o m I I s t o p . u. O c t a v l B D i n o Digo. Zwycięzca Roku Jubileuszowego, 'ózef lx>ta. u l . G a ł c z y ń s k i e g o i l c / 1 4 . 12-221 R u c i a n e - N i d a . t e ł . R u c i a n e 23 w e w 66 d o g o d z . 14.00. 15214 W związku z a r t y k u ł e m „OI»»erwujm y j e l e n l o w M e " (L..P. 4—1974). a u t o r p r o s i o n a d s y ł a n i e i n f o r m a c j i na a d r e s : Piotr Topiński Instytut Ekołogit PAN 09-150 D z i e k a n ó w . 140 74 Sprzedam złote u ż y t k o w e szczenięta r a s y c o c k e r .spanie! p o r o d z i c a c h m e - Warszawskie Przedsi^iorstwo Produkcji Leśnej „Las" w Siedlcach zawiadamia, że z dniem 1 kwietnio 1974 roku została przeniesiona siedziba Bazy Pozyskania Rui>a Leś nego i Skupu Zwierzyny Łownej „Las" z Worszowy, ul. Tar czyńsko Nr 4/6 do nowej miejscowości — Warszawa—Wło chy, ul. Mikowa 129. Dojazd kolejowy na trasie: Warszawa Śródmieście — Sochaczew przystanek Ursus-Północny. Dojazd outobusami linii 173 i 373 z Dworca Ochota do Włoch z przesiadkg na autobus linii 149 do końca. 136/71 P o p r a w k i ś r e d n i e d l a m i a t i t n a d z i e ń 15 maja*. Swil IMiasto Słonce Wscbód Lublin Kielce Kraków Bielsko Łódź Wrocław I^/iian Szczecin Słupsk Gdańsk Olsztyn Bydgoszcz Białystok Rzeszów e.oo . — 0,03 •.97 •.19 0,I» -f- 0.04 9,11 + 0,19 + ».06 + 9,19 + O.IC + 9.21 + 0.9C — 0.01 — 0.06 0.07 — 9.13 + 9.03 + + + + + + + + — f -ł — 0.22 9.16 0.10 0.03 0.04 0.09 0,B5 0.15 + a.os a.w + Zachód — 0.10 — 0,93 — 9.94 0.09 4- 9.M + 9,13 + 0.1* + 9.31 + 0,19 + 9.1t — 0.tT f 0.17 - 9,03 — 0.11 Zmrok — 9.12 — o.» .— — 4 + + + -ł+ 9.97 0.03 0.OG 9.10 9.16 0.33 0.30 0.23 4- 0.18 4- 9.19 — 0.01 — O.IS PTTK Zakład Produkcyjny FOTO-PAM Worszowa-Praga, ul. Grodzieńska 51 tel. 19-38:91 w. 7 kupuje P O R O Ż E JELENIA, DANIELA I ŁOSIA bez desek, czaszek, śrub itp. w cenie 80 zł za 1 kg - jako surowiec do produkcji pomictek. w dniu 29 grudnia 1973 r o k u z m a r ł Kolega dr JAN KOSTECKI wieloletni członek naszego Koła. dobry Kolega. Cześć Jego p a m i ę c i ! Zarząd 1 Członkowie Kola Łowieckiego ..IMszary" w Warszawie APEL DO I^YSLIWYCH łnstrtut Zoologiczny PAN, 83-010 SobieszewM, Stocja Ornitologie zno Córki Wscłtodnie pfosi uprzejmie Kolegów Myśliwych o przesyłanie na podany wyżof adres obrgczełi str2olonych lub tnoleiionrch ptołiów, i podoniem gatunku ptako oraz daty i dokładnego miejsca potyskaraa. Każda toko wiadomość mo duże znaczenie dła mi^zynarodowej ałłcji b<idoń nod migraciami ptoctwo. Z góry serdecznie dziwujemy. W Y D A W C A : P o l s k i Z w i ą / . e k I . o w ł e c k I — Z a r z ą d G ł ó w n y , (Hi-O?** WsrM/.iiWa. N o w y S w i a i 35. n - l . zA-20-al —3 i 26-46-13. k o n t o N B P X V O M 15a2-!i-l.S«906 o r a / k o n t o P K O ni I-H-ISU-OIO. t t ł C D A K C J A - Z . G w ł a ń ^ k l , A . K r y ń s k i ( r e d . nac/..). R. T e r e n t j e w ( s e k r . r e d . ) . W . K u l i ń s k i ( r e d . t e c h n . ) . A . I w a n o w s k i ( l o t o r e p o r t e r ) . K O M I T E T R E D A K C Y J N Y : A , B r z e z i e l U . E. F r a n k i e w i c z . Z . G o l a A s k ł , A . K r y ń s k i ( p r z e w o d n i c z ą c y ) . J . E . K u c b a r s k t . M . K u r e k , W . M a z u r e k , G , M r » c x k o w » k i . T . P a a l a w n k i , J, S s e l ą g i e w ł e z . B . Z i e U ń s k i . R e d a k t o r . . Ł O W C A P O L S K I E G O " p r z y j m u j e w e w t o r k i i c z w a r t k i w gotiz. 10—12: w i n n e d n i i godT^iny p o u p r z e d n i m t e l e f o n i c z n y m p o r o z u m i e n i u . R e d a k cja zastrzega sobie p r a w a s k r ó t ó w , p o p r a w e k i u z u p e ł n i e ń w p r z y p a d k u w y k o r z y s t a n i a w d r u k u n a d e s ł a n e g o m a t e r i a ł u r e d a k c y j n e g o . R ę k o p i s ó w nie z a m ó w i o n y c l i R e d a k c j a n i e z w r a c a . P r e n u m e r a t a r o c z n a 72.— z l . C e n n i k o g ł o s z e ń : /.a c e n t y m e t r k w a d r a t o w y zt 20.—. D r o b n e d o 15 w y r a z ó w za w y r a z z l ł.— N e k r o l o g i zl 10.— za c m k w a d r a t o w y . M ) e l « c a z a s t r z e ż o n e 50 p r o c . d r o ż e j . S k ł a d " 1 m o m a ż . . D o m S ł o w a P o l s k i e g o " . W a r s z a w a , d r u k P o z n a ń s k i e Z a k ł a d y GI'8fl<^z^e i m . M . Ka.<<>paaka. N a k l o d 35 000 egz.. p a p i e r r o t o g r . k l . V l i i d e k « 3CESI Z a m . 360<> W-90 15 ŚWIAT, KTÓRY NIE POWINIEN ZAGINĄĆ! Fet, L«łi*li K r t f u M Sawicki W ludowych legendach bagna zaludnione były tojemniczym* stworami, iyly No szczęście nie wszędzie jeszcze dotarli. Te zdjęcia wykonano w dolinie Bie tom, jak wiadomo, wilkołaki, nod moczoromi przemykoly się topielice, lai noco brzy w leśnictwie Wólka Pioseczyńsko. Największe w Zochodnie) Europie bagno po oparzeliskach migotały błędne ogniki. Dziś świat mo coroz mniej tajemnic, nizinne ciqgnq się nieprz''rwanie ponod 80 km wzdłuż Biebrzy aż do Norwi 1 do- nikt już nie wierzy w wilkołaki oni w Złego, który wodzi zagubionych wędrowców' tychczos zachowały swój pierwotny chorokter, Źyjq tu głuszce i cietrzewie, ptactwo Zresztg jak tu wierzyć, skoro i bagien jest coroz mniej: wraz z nimi ging bajecz wodne, po suchych kępach przemykoiq wilki, w największych ostępach możno ne stwory. Znocinie gorzej, że znikajq również prawdziwi mtesrkaiicy urociysk - spotkać losie. cietrzewie, bataliony, kaczki, dziesigtki gotunków wodnego ptactwa. Zycie zo- Miejmy nadzieję, że nie zginq, że cały ten bagienny świat będzie mógł istnieć obok naszego stechnicyzowanego świata jako jego dopełnienie. {t«r} miera na bagnach gdy wkraczajq tam mełioronci. O D Z N A C Z E N I BRĄZOWYM M E D A L E M ZASŁUGI ŁOWIECKIEJ WOJEWÓDZKA R A D A ŁOWIECKA W KRAKOWIE Jnzef A d a m u s piotr Anlol Tadeu37. B a b i a r z .idzef B a n a c h Juzef Baran C z e s ł a w B e lec Stefan Bester .lu/et Biegaj Jan Bies S t a n i s ł a w Bigoiiinfilcł Kazimierz Bilek K a r o l Bizon Stefan B l a c h u r a Zygmunt Bober P i o t r BroB Ludgard Buełtowiecki JOzef B z i b z i a k W a l e n t y CI>romy Tadeusz Piotr Ciepły .Ioxet C i e s z y ń s k i Jan I g n a c y C i e ś l i k Adam C/aderski Jozef Czupek Piotr Czosnyka T a d e u s z D(|brcis Franciszek Dmochowski A i c k » n d c r I>orman Jer/y DrOZdi J<«ei F o ł t y n franclszek Gaida l y i u s Gajda Julian Gajewski tugeniuaz Galmach J^Tf^f Garuii Karol Wojciech G^dzinskt'' Bielan Gulinowski S t a n i s ł a w Gotda Gustaw G ó r e c k i ^'dwaid Gruszka Anioni Gr/.yb Koman Hauer WladysiRU Jakubowski J c r / y .Tanicki W ł a d y s ł a w .lanOR/. Jan Jarosz Krunisław Jezuiek Adoi i Kaczmarczyk J ń / e f Kalisz Ałeksandei Kałwa Stanisław Kanta Euł^eniiis/ Kapcia .fattus/. K a w a l e r s k i Henryk KlelkuckI Piotr K l a m k a Julian Kolanko Eugeniusz K o ł e k Józef Kołodziejczyk • Stanisław KopeC Władysław Kopiński M lecz y l i a w K o r c z a k Jan Korpata .lerzy M a r i a n Kotarba Jan Kozak Alojzy Kozioruwitki .lan K r z y n s k ł Piotr Kucia Jan K u l b a c k t Jan Kulig Władysław Kuśnierz Wojciech K u ż m a Stanisław Kwak A n d r z e j L.anz A n d r z e j L.uranz * Wacław Labędzki Czesław Łachut S t a n i s ł a w Luszcy J a n t-yson Fiancis/fk Majcherkiewtcz Bole>law Matusiak Wincenty Matysiak Stanisław M(;żynski S t a n i s ł a w Moniowsiki Henryk Morawski Ignacy M o t y k a Włodzimierz Mukoniielow Ily.szard N i e d z i e l s k i Franciszek Noga Piotr Noga Franciszek Nusek Zbigniew Olszewski A l e k s a n d e r Oracz W ł o d z i m i e r z Ossowski J«n Pacult Stefan P a i ą k Marian Parole Henryk Partyka Julian Pawełek J ó z e f Pawtow^łu J<v.ef P i c k i ^ - l n i a k Jan P i k u l Stanisław l*lwonski Wojciech Plewiński Siunislaw P o d k o ś c i e l n y Marcin Pogoda Tadeusz P u m a d u w s k I H e n r y k l*orszke Karot Prus/.ynsKi Zbigniew PtaMński Jo/et Kajfura Czesław Kakowskl Piotr Rams TadeuRZ R a Z n y Marian HomaAskl Stanisław Sanak Wojciech Semik Jarosław Sienkiewicz Michał Sikora Władysław- Sikora Andrzej Slaby J a n Skap^tki Kazimierz Skudlarski W ł a d y s ł a w Sobieraj Jan Sordyl Stelnn S t o d o ł a TadeuNZ S t a n c o Jan Stawowczyk Walenty Stawowczyk Mieczysław Stelmacłi Ja<) Sti>pien Ji-n S t u d z i ń s k i Jan Suski Bronisław Szczeklik Tadeusz Szeplycki E d w a r d Szopa ra<'euKZ S z o r n e l t d w a r d Antoni Szynila Antoni Śliwa Władysław Sliua Józet Tarnowski Daniel Tokarz Stanisław Tomaszek Andrzej Tomek Jan Tomic/ek Piotr Tyniosie«-Kv. Jozef Urban Michał Urbanc/yk Franciszek Walach l^ugeniusz W a w r o Michał Wujnur JOzef W ó j c i k Marian Wójcik Janusz wójUTwlcz Jan '/-alaslnski Zbigniew Zawisza Władysław Zuziak Adam Józef Zych Zmudka WOJEWÓDZKA RADA tX)WlECKA W LUBLINIE Ignacy Koszatko WOJEWÓDZKA R A D A ŁOWIECKA W LODZI Władysława Ajnenkici Władysław Baucin .lozet B i e l e c k i J o z e f Btaszcz.yk J f r z y Brzeski Józef Budzisz Jan Burchard Irena B y k o w s k a Joachim Chrzanowski Jozef Cielecki Jan C z a p l i ń s k i Marcin Czarnecki Hleronlnt Czekalski Ł*on Crernek .ran C z e r w i ń s k i Jan Czuba S t a n i s ł a w Alek.sander Drela Stnnisłau Gajek Cestaw G a b r y J o ń c z y k Leon Gębicki Stefan G ę b i c k i M i e c z y s ł a w Gniewam-;^wski Bogusław Grabałowski DALSZY CIĄG W N A S T Ę P N Y M N-RZG