Rośnie bańka na europejskich obligacjach

Transkrypt

Rośnie bańka na europejskich obligacjach
Termometr Inwestycyjny 18 września 2014 r.
Rośnie bańka na europejskich obligacjach. Polski rynek też pod presją –
o aktualnej sytuacji na rynkach obligacji rozmawiamy z Dariuszem
Laskiem, Dyrektorem Inwestycyjnym ds. Papierów Dłużnych, i Robertem
Ślepaczukiem, Szefem Inwestycji Ilościowych w Union Investment TFI
W mojej ocenie doszliśmy już do takiego
momentu, w którym ruchy ze strony RPP
nie będą miały wystarczającej mocy, aby
zniwelować choćby po części presję ze
strony globalnych rynków.
Dariusz Lasek
Dyrektor Inwestycyjny
ds. Papierów Dłużnych
Spojrzenie makro chwilowo
nie ma większego znaczenia.
Tak naprawdę liczy się to, co
zrobią Fed i EBC, co zmienią
w swojej retoryce.
Robert Ślepaczuk
Szef Inwestycji
Ilościowych
W ostatnim czasie przez światowe rynki obligacji przetoczyła się korekta.
Szczególnie ciekawą sytuację możemy zaobserwować w strefie euro, gdzie –
mimo spadków – obligacje niektórych krajów są wyceniane lepiej niż przed
kryzysem, choć ich kondycja gospodarcza nie napawa optymizmem. Skąd taki
dysonans?
D.L.: Wydaje się, że winę za oderwanie się rentowności obligacji krajów peryferyjnych od ich fundamentów
gospodarczych ponosi Europejski Bank Centralny. Już od dłuższego czasu dostarcza on bankom komercyjnym
gotówkę pod zastaw aktywów, którymi są m.in. obligacje rządowe Hiszpanii, Grecji czy Portugalii. To celowe
działania – mają one poprawić aktywność ekonomiczną w tych krajach. Dopóki EBC będzie prowadził taką
politykę, inwestorzy będą mogli zarabiać.
Takie działania noszą znamiona pompowania bańki…
D.L.: Zdecydowanie tak. Na obligacjach skarbowych krajów południa Europy niewątpliwie rośnie bańka
spekulacyjna. Sytuacji, w której obligacje Włoch są oprocentowane niżej niż papiery amerykańskie, nie można
uznać za normalną. To o tyle niebezpieczne, że wsparcie ze strony EBC nie będzie trwało wiecznie i nie wiemy,
co się stanie, kiedy ten sztuczny handel się skończy i wszystko wróci do normy. Przedsiębiorstwa i rządy
powinny przygotować się na to, że sytuacja na rynku długu w pewnym momencie może się odwrócić.
Czy EBC powinien generować tak duże ryzyko?
D.L.: Gra toczy się o wzrost gospodarczy. Instytucja kierowana przez Maria Draghiego zakłada, że jeśli się
on pojawi i uda się go utrzymać, to Europa wyjdzie z kłopotów. Z tego względu EBC przedkłada dostęp do
tańszego finansowania dla przedsiębiorstw nad ryzyko wynikające z nadpłynności.
Na ile polityka EBC przekłada się na polski rynek długu?
D.L.: Szaleństwo na rynkach europejskich spowodowało, że na tle innych krajów Polska stała się atrakcyjna dla
inwestorów. Weźmy jednak pod uwagę, że kupując 10-letni papier o oprocentowaniu 3%, milcząco zakładamy,
że w perspektywie 10 lat średnie krótkoterminowe stopy procentowe w Polsce nie wzrosną powyżej tego
poziomu. Moim zdaniem to dość ryzykowne założenie, zwłaszcza że jeszcze niedawno ogólne przekonanie
członków Rady Polityki Pieniężnej było takie, że w Polsce stopy nie mogą spaść poniżej 4%. Kluczowe
pytanie brzmi, kiedy inwestorzy się ockną i stwierdzą, że obecne oczekiwania są jednak zbyt oddalone
od rzeczywistości.
Czy ewentualna październikowa obniżka stóp może mieć jakieś przełożenie na
polskie obligacje?
D.L.: Rynek już dyskontuje obniżki zapowiedziane przez RPP. Pozostaje pytanie, czy cięcia mogą się zwiększyć.
Rynek zapewne będzie spekulował, jednak istnieje ryzyko, że przereaguje. W mojej ocenie doszliśmy już do
takiego momentu, w którym ruchy ze strony RPP nie będą miały wystarczającej mocy, aby zniwelować choćby
po części presję ze strony globalnych rynków.
Jakie to ma uzasadnienie w sytuacji makroekonomicznej?
R.Ś.: Problem polega na tym, że spojrzenie makro chwilowo nie ma większego znaczenia. Tak naprawdę liczy
się to, co zrobią Fed i EBC, co zmienią w swojej retoryce. Od dłuższego czasu zachowanie indeksów giełdowych
jest uzależnione od zachowania banków centralnych. Najpierw inwestorzy czekali na czerwcowe posiedzenie
EBC. Potem, po ogłoszeniu pozytywnego komunikatu o zwiększeniu masy pieniądza w obiegu w Europie,
nastąpiła pozytywna reakcja, a później otrzeźwienie po ogłoszeniu kolejnych danych makroekonomicznych.
Przez kolejne dwa miesiące – znów oczekiwanie na posiedzenie, tym razem wrześniowe, i znowu pozytywna
decyzja (zmniejszenie kosztów pieniądza i wpompowanie nowych pieniędzy do systemu). Po tygodniu
pozytywnej reakcji na podstawowych europejskich indeksach mamy ponownie spadek o kilka procent w ciągu
2–3 dni.
Czyli powinniśmy jedynie bazować na decyzjach banków centralnych?
R.Ś.: Warto też zwrócić uwagę na to, co się dzieje obecnie w Wielkiej Brytanii i Szkocji. Referendum
w sprawie odłączenia się Szkocji od Zjednoczonego Królestwa odbędzie się 18 września – wydarzenie to
zbiegnie się z wygaśnięciem kontraktów. To może zachwiać rynkami, szczególnie że w ostatnim tygodniu
w reakcji na najnowsze sondaże obserwowaliśmy zwiększoną zmienność na funcie oraz brytyjskich akcjach
i papierach dłużnych.
Masz pytania?
☎
800 567 662
(22) 449 03 33 (od poniedziałku do piątku, od 8.00 do 18.00) [email protected]
@ www.doradcy.unionklub.pl