pobierz

Transkrypt

pobierz
Moje podróże
ZWIEDZANIE LEPROZORIUM W CABO BLANCO
Formalności związane z naszym przeniesieniem z Guariquen do Piritu
trwały kilka dni. Postanowiłem wykorzystać jeden dzień na pogłębienie
moich wiadomości dotyczących trądu, jednostki chorobowej mało
znanej w Europie. Można to było naskuteczniej osiągnąć odwiedzając
rodaków pracujących w kolonii dla trędowatych w Cabo Blanco.
Posłałem żonę do matki naszych kolegów Stosiów w celu obejrzenia
ich wytwórni wódek. Sam zaś wynająłem taksówkę, udając się do
leprozorium umiejscowionego nad Morzem Karaibskim, w odległości
trzydziestu kilometrów od Caracas.
Gdzie to nie ma naszych rodaków ! Naczelny chirurg nazywał się
Sobczak, farmaceutą leprozorium był magister Malinowski, a jednym z
dermatologów pani Epstein.
Po zakładzie oprowadzał mnie mgr Malinowski. Pozostali rodacy byli
w tym czasie nieobecni, załatwiali jakieś sprawy w Ministerstwie
Zdrowia. Chodziliśmy od pawilonu do pawilonu oglądając ciekawsze
przypadki. Widok tych ludzi był naprawdę wstrząsający. Niektórzy mieli
twarze guzowate zwane po łacinie facies leontina (lwia twarz). U innych
widziało się okropne zniekształcenia nosa wskutek zniszczenia chrząstek
i kości. Często trąd atakuje narząd wzroku, wywołując ślepotę. Kikuty
wielu chorych pozbawione były częściowo lub całkowicie palców rąk i
stóp. Niesamowity wygląd mieli ci pacjenci, u których zaatakowany był
nerw twarzowy. Na skutek porażenia nerwu, twarze tych ludzi
przybierały ironiczny, maskowaty wyraz, tak jakby kpili sobie ze
wszystkiego.
Postacie chorobowe, o których istnieniu dotychczas nie wiedziałem,
to trąd płuc, trudny do odróżnienia od gruźlicy i trąd z wyglądu podobny
do szkarlatyny, przebiegający z wysoką gorączką i kończący się
zazwyczaj rychłą śmiercią.
Choroba Hansena gnębi nie tylko ciała, ale i dusze. Wyrywa
człowieka z jego środowiska, odcina od rodziny, izoluje od społeczeństwa. W istocie rzeczy trąd jest chorobą znacznie mniej zaraźliwą i groźną
niż gruźlica. Udziela się trudno, a ilość zgonów w skali światowej jest
stosunkowo mała. Prątki trądu i gruźlicy są do siebie podobne i barwią
się w rozmazach tą samą metodą. Występują jednak w innych
skupiskach. Pałeczki trądu w pakietach podobnych do cygar ułożonych
w pudełkach, a pałeczki gruźlicy bezładnie, z dala od siebie.
W ostatnich latach istnieje tendencja do leczenia trądu nie tylko w
zakładach zamkniętych, jak dotychczas, ale także i w lecznictwie
otwartym. Chorzy, nie obawiając się odosobnienia, są mniej skłonni do
ukrywania swojej choroby. Jednak w lecznictwie otwartym mogą być
leczeni tylko chorzy nie rozsiewający prątków.
Trąd leczono dawniej olejem uśpianowym. Obecnie stosuje się
przetwory sulfonowe: Prominę, Diasone i DDS, a także środki przeciwgruźliczne: Streptomycynę, Izoniazyd i Rifampicynę.
Kolonia Cabo Blanco powstała z inicjatywy doktora Martina Vegasa,
jednego z pierwszych lekarzy wenezuelskich posiadających specjalizację
z dermatologii. Leprozorium składa się z kilkunastu pawilonów dla
chorych i z budynków zajmowanych przez personel służby zdrowia.
Wybór miejsca na kolonię okazał się niefortunny. Z jednej i drugiej
strony mieszczą się tam luksusowe kąpieliska, a w pobliżu wybudowano
1
duże lotnisko La Maiquetia, na którym lądują niemal wszystkie samoloty
przylatujące do Wenezueli zza granicy.
Magister Malinowski zadowolony był ze swojej pracy. Uważał, że
prawdopodobieństwo zarażenia się jest prawie żadne, zarobki zaś
wysokie. Warto tu dodać, że trąd występuje głównie w krajach
tropikalnych i zależy, jak się wydaje, od braku genetycznie uwarunkowanej odporności wrodzonej na tę chorobę.
2