Złapać obligacyjna hossę

Transkrypt

Złapać obligacyjna hossę
Termometr Inwestycyjny 16 maja 2014 r.
Złapać obligacyjną hossę – o sytuacji na rynkach obligacji rozmawiamy
z Dariuszem Laskiem, Dyrektorem Inwestycyjnym ds. Papierów Dłużnych
Dopóki hossa na rynku obligacji
trwa, warto z niej korzystać, będąc
jednocześnie przygotowanym na
możliwe odwrócenie koniunktury
w kolejnych miesiącach.
Dariusz Lasek
Dyrektor Inwestycyjny
ds. Papierów Dłużnych
Rentowność polskich obligacji 10-letnich spadła już poniżej 4%. Czy w kontekście
bieżącej sytuacji makroekonomicznej można mówić o ich przewartościowaniu?
Nie użyłbym takiego sformułowania, ale lepiej zachować ostrożność. Większość tegorocznego potencjału
wzrostowego została już zrealizowana, więc gdy na rynkach zachodnich nadejdzie w końcu oczekiwana
a niezrealizowana dotąd korekta, polskie papiery skarbowe znajdą się pod presją.
Nie należy się zatem nastawiać, że trwająca od stycznia „minihossa” na obligacjach
utrzyma się do końca tego roku?
Z oszacowaniem punktu zwrotnego, w którym trend wzrostowy osiąga swoje apogeum, zawsze jest pewien
kłopot. Dopóki bowiem trwa hossa, dopóty są inwestorzy skłonni do tego, by kupować aktywa, jeszcze
bardziej windując ich ceny. W Polsce już od wielu miesięcy panuje spory optymizm, a rynek w pełni wchłania
emisje obligacji przez Ministerstwo Finansów. Co więcej, inflacja pozostaje niska, a największe banki
centralne świata są gołębie. Dopóki hossa na rynku obligacji trwa, warto z niej korzystać, będąc jednocześnie
przygotowanym na możliwe odwrócenie koniunktury w kolejnych miesiącach.
Wracając do emisji obligacji przez Ministerstwo Finansów – czy w związku
ze sfinansowaniem już ok. 82% potrzeb pożyczkowych na 2014 r. można się
spodziewać, że w drugiej części roku kolejne przetargi zostaną zawieszone?
Nie sądzę, ponieważ nie ma takiej potrzeby. Najprawdopodobniej resort finansów skorzysta z relatywnie
niskiego oprocentowania obligacji, prefinansując potrzeby pożyczkowe państwa na przyszły rok. Taka polityka
jest prowadzona od 2008 r. i jak dotąd bardzo dobrze się sprawdza. Co więcej, zwiększa bezpieczeństwo
finansowe Polski.
Na jaką okoliczność?
Przykładowo, gdyby w Europie doszło do znacznego pogorszenia się sentymentu na rynku długu
i gwałtownego wzrostu rentowności w wyniku dominacji strony podażowej, Polska mogłaby na kilka miesięcy
zawiesić emisje. Prefinansowanie pomogłoby naszemu krajowi przetrwać najgorszy okres bez uszczerbku
dla budżetu.
Czyli ewentualne zaostrzenie kryzysu na Ukrainie raczej nie zaszkodzi polskiemu
rynkowi obligacji?
Pogorszenie się sytuacji za wschodnią granicą z pewnością nie wpłynie bezpośrednio na kondycję polskiego
rynku papierów dłużnych, ale może się w nieznacznym stopniu przełożyć na wzrost krajowego PKB, co zresztą
jest już uwzględniane w oficjalnych prognozach. Taki rozwój wydarzeń mógłby pośrednio wpłynąć również
na inflację.
W jaki sposób?
Gdyby w wyniku eskalacji konfliktu polski eksport do Rosji i na Ukrainę został ograniczony, a nawet
wstrzymany, więcej towarów pozostałoby w Polsce. To z kolei przełożyłoby się na spadek ich cen, a tym samym
ograniczyłoby wzrost inflacji.
Czyli byłaby to pozytywna informacja dla rynku długu?
Tak, ponieważ utrzymująca się na niskim poziomie inflacja powinna przekonać Radę Polityki Pieniężnej do
pozostawienia stóp procentowych bez zmian przez dłuższy okres, a nawet do ich obniżki. Scenariusz cięcia
stóp przez RPP wydaje się tym bardziej prawdopodobny, że inflacja w kwietniu wyniosła zaledwie 0,3%.
Patrząc na wyniki funduszy obligacyjnych, można dostrzec, że od początku roku
najbardziej wyróżnia się subfundusz UniObligacje: Nowa Europa. Skąd tak dobry wynik?
Na osiągnięcie stopy zwrotu powyżej 6% pozwoliły przede wszystkim inwestycje w Turcji. Po wcześniejszych
spadkach tamtejszy rynek obligacji zaczął w szybkim tempie odrabiać straty.
A czy dalsze ograniczanie QE3 może mieć negatywne skutki dla przyszłego
kształtowania się rentowności tureckich obligacji?
Oczywiście może, ale moim zdaniem nie jest to czynnik kluczowy. Wszystko dlatego, że w ostatnim czasie
Turcja na powrót stała się modna i obecnie inwestorzy kierują się przede wszystkim sentymentem. Ograniczanie
luzowania ilościowego w USA zeszło na dalszy plan. Nie znaczy to jednak, że Turcja stała się bezpiecznym
rynkiem do inwestowania. W dalszym ciągu należy się liczyć ze znacznymi wahaniami rentowności, choć w tym
wypadku podjęte ryzyko może się opłacić. Szczególnie jeśli turecka lira zacznie się umacniać.
Na koniec przyjrzyjmy się jeszcze strefie euro. Po ostatnim posiedzeniu
Europejskiego Banku Centralnego oczekiwania co do luzowania polityki monetarnej
są wyjątkowo wysokie. Jak Pan ocenia prawdopodobieństwo takiej decyzji?
W przeszłości instytucja kierowana przez Maria Draghiego więcej mówiła, niż robiła, dlatego do wszelakich
zapowiedzi podchodzę z rezerwą. Spośród możliwości, którymi dysponuje EBC, kolejna runda LTRO obecnie
wydaje się mało prawdopodobna. Z kolei obniżka stóp procentowych może mieć miejsce, ale jej oddziaływanie
na rynek będzie raczej niewielkie.
Zatem ponownie skończy się na słowach?
Niekoniecznie, ale warto mieć na uwadze, że zachowawczość EBC jest w pełni uzasadniona. Rentowności
obligacji krajów peryferyjnych strefy euro w ostatnich miesiącach obniżyły się do niebywale niskich poziomów.
W wypadku papierów portugalskich, włoskich czy hiszpańskich są one niższe niż oprocentowanie obligacji
polskich, co zwiększa ryzyko szybkiego ruchu powrotnego w bliższej lub nieco dalszej przyszłości. EBC ma
świadomość, że w takiej sytuacji podgrzewanie nastrojów mogłoby doprowadzić do katastrofy. Dlatego
niezależnie od tego, na co zdecyduje się bank, będzie to decyzja wyważona.
Masz pytania?
☎
800 567 662
(22) 449 03 33 (od poniedziałku do piątku, od 8.00 do 18.00) [email protected]
@ www.doradcy.unionklub.pl