Pobierz gazetkę

Transkrypt

Pobierz gazetkę
Wydanie
styczniowe
2013r.
Ile razy zdarzyło się Wam usłyszeć „Zachowuj się
normalnie!” albo „Nienormalny jesteś”? Może
urażę tym kilka osób, ale chyba każdy, kto jest
nudny chociaż trochę mniej niż flaki z olejem, od
kogoś to usłyszał. Str.2
Postanowienia noworoczne jak grzyby po deszczu
wyrastają w notesach, zeszytach, kalendarzach,
komputerowych dokumentach, zwykle po to, by
na kolejne dwanaście miesięcy właśnie tam pozostać – i tylko tam. Str.3
Nowotwory dotykają coraz więcej ludzi. Każdy z nas jest
narażony na tego typu chorobę. Wystarczy, że ktoś z naszych krewnych ma raka, a wtedy również nam może przytrafić się takie nieszczęście. Rak skóry jest najczęstszym nowotworem złośliwym u człowieka. Str.4
Redaktor Naczelny:
Marta Julia Ruczyńska
Z-ca redaktora naczelnego:
Ewa Bogusławska
Skład i grafika:
Paweł Szulik
Zdjęcia:
W szkole (i nie tylko) często bywa tak, że nie z wszystkimi możemy się dogadać. Czasami chce się powiedzieć komuś do słuchu
tak, by w końcu zrozumiał jak bardzo jest hmm… w błędzie (nie
używając mocniejszych słów w artykule).
Str. 5
Natalia Łoś
Redaktorzy:
Marta Ruczyńska,
Katarzyna Kirsun, Ewa
Bogusławska, Anna Pietrzak,
Alicja Wyszkowska
Nienormalność normalności
Ile razy zdarzyło się Wam usłyszeć „Zachowuj się normalnie!” albo
„Nienormalny jesteś”? Może urażę tym kilka osób, ale chyba każdy, kto jest
nudny chociaż trochę mniej niż flaki z olejem, od kogoś to usłyszał. Zastanawiam się jednak, co definiuje jakieś zachowanie jako normalne? Moda, mentalność… I w ogóle jakim prawem, ktokolwiek miałby potępiać kogokolwiek, jeżeli ta osoba swoim zachowaniem nikogo nie krzywdzi?
Może teraz wszyscy powiedzą, że ich to nie obchodzi,
że przecież każdy może robić
co chce. Tylko w takim razie,
niech ktoś mi wyjaśni, dlaczego jeżeli gdy tylko nie
wygląda się i nie zachowuje
tak jak większość, jest obgadywanym czy wyśmiewanym? I tak ogólnie, to zamiast krytykować wszystkich wokół, można by czasem spojrzeć samemu na siebie i odpowiedzieć na jedno
proste pytanie: „Czy ja jestem taką doskonałością, żeby móc z czystym sumieniem
krytykować innych?”(Pozdrawiam wszystkich, którzy na to pytanie odpowiedzieli „tak”, wierzcie mi, sama chciałabym poznać takie ideały) .
Aczkolwiek odbiegam od tematu. Ciekawa jestem, kto
powiedział, że normalne jest akurat noszenie rurek, a
nienormalne chodzenie w dwóch różnych skarpetach.
Niby chcemy uchodzić za społeczeństwo nowoczesne,
a tak naprawdę krępują nas stereotypy i uprzedzenia,
nawarstwiające się od wielu, wielu lat. Pozwalamy, aby
takie relikty przeszłości kształtowały nasz światopogląd. Bezwiednie szufladkuje się ludzi, patrząc tylko na
pozory. Dlaczego mamy być „normalni”, tacy jak
„wszyscy”? I kim w ogóle są ci „wszyscy”, od których
można się różnić lub nie? Są oczywiście osoby, których
opinia innych naprawdę nie obchodzi, ale są też tacy,
którym pewnie nie jest miło słyszeć dużo różnych komentarzy na swój temat.
Może ktoś, obgadując innych, rozpaczliwie stara się podnieść swoje poczucie własnej wartości, ale to
chyba nie jest najlepszy sposób. Świat byłby strasznie
nudnym miejscem, gdyby wszyscy wyglądali w ten
sam, lansowany przez „ekspertów mody” o wątpliwej
estetyce gustach, sposób, zachowywali się poprawnie.
Mnie osobiście trochę marzy się społeczeństwo, które
nie patrzyłoby na mnie krzywo, nawet gdybym pomalowała włosy na kolor sinopapuziaty i zawiązała na
STR. 2
nich czerwone wstążki albo śpiewała z koleżankami piosenki w języku polskim, niemieckim czy choćby po aramejsku. Oczywiście, możecie powiedzieć, że przecież nikt mi
tego nie broni…I ciekawa tylko jestem, ile osób po przeczytaniu tego artykułu, nienormalną nazwie właśnie mnie.
Marta Julia Ruczyńska
GAZETKA TRZYNASTKA
To już tradycja?
Postanowienia noworoczne jak grzyby po deszczu wyrastają w notesach, zeszytach,
kalendarzach, komputerowych dokumentach, zwykle po to, by na kolejne dwanaście
miesięcy właśnie tam pozostać – i tylko tam. Urządziły się wygodnie, swobodnie i
komfortowo, a chęci wprowadzenia zmian brak, zatem nie ma powodu, by plany zamienić w czyny, a myślenie w zdecydowane działanie. Gorzkie, ale prawdziwe.
Ktoś kiedyś powiedział, że nowy rok
to moment dobry
dla ludzi słabych,
którzy nie mają w
sobie dość siły na
metamorfozę
w
chwili, gdy ją rozpoznają; zorientują
się, że jest konieczna. No, coś w tym
musi być, skoro
niemal każdy z nas
taką listę postanowienia tworzy sobie, chociażby w
głowie, właśnie w
tym okresie. Bo
a tm osfera
je st
sprzyjająca, bo to
początek
czegoś
nowego, a rozdział
w życiu, w którym
obecne były porażki i błędy zakończył się nieodwołalnie. Więc porywają się ludzie z motyką na słońce, wypisują cele gargantuiczne lub zbyt ogólne, niesprecyzowane, na które wystarczy zerknąć tylko, by się zniechęcić – od dzisiaj codziennie biegam, schudnę 20 kg, wezmę się do nauki, zaoszczędzę, nauczę się pięciu języków, zacznę wcześnie wstawać. O konkretnych krokach mowy nie ma, a notes leży na dnie szuflady przez
następne dni, tygodnie, miesiące, aż w grudniu przychodzi pora na podsumowania. I przychodzi wtedy też
wielkie zdziwienie, że niczego nie udało się osiągnąć.
Nie, to nie ma sensu. Najmniejszego.
W każdym razie trzeba przyznać, że pora rzeczywiście
jest korzystna, chociaż zamiast rozmyślać, analizować i
rozważać potrzebę zmian, lepiej zacząć działać. Gdy
cel ustalony – realny, osiągalny, mierzalny, ambitny –
wystarczy zamienić go w czyny. W czasie, gdy cały
świat jak jeden mąż tworzy na początku roku listę postanowień, warto też pamiętać, że to jednak tylko symbol. Przeżyliśmy rzekomy koniec świata, wymieniliśmy kalendarze na nowe, w których dwójkę zastąpiono
trójką i to jedyna zmiana, bo życie toczy się dalej w tym
samym tempie. Ale wypunktowanie rzeczy, które war-
GAZETKA TRZYNASTKA
to zrealizować w tym roku, to fajna sprawa. O ile oczywiście budzą motywację i wiarę w sens działania, a nie są
schematem powielanym dla zasady.
Ewa Bogusławska
STR. 3
Mam haka na raka – 6 edycja!
Nowotwory dotykają coraz więcej ludzi. Każdy z nas jest narażony na tego typu chorobę. Wystarczy, że ktoś z naszych krewnych ma raka, a wtedy również
nam może przytrafić się takie nieszczęście. Rak skóry jest najczęstszym nowotworem złośliwym u człowieka. Zapadalność na czerniaka jest z każdym rokiem
większa, ponieważ nasz styl życia jest mniej aktywny i wolimy się opalić w solariach, które są głównymi czynnikami rakotwórczymi zaraz po słońcu.
ga!
Wyczekujcie
nas
J
Na stronie będziemy publikować dotychczasowe osiągnięcia i plany związane z pracą nad
projektem. Pomysłów jest coraz więcej i mam
nadzieję, że z waszą pomocą i wsparciem innych uda nam się wszystkie je zrealizować.
Wejdź i sprawdź, jakie są objawy choroby
oraz jak wygląda jej przebieg. Upewnij się, że
nic ci nie grozi. Pamiętaj, że żadna z osób,
które zachorowały na raka skóry nie była
świadoma zagrożenia. Bądź pierwszy!
Opalanie się w godzinach wczesnego popołudnia jest równie niebezpieczne jako czynnik powodujący raka skóry. Można to jednak zmienić i żyć dłużej bez groźnych chorób jakimi są nowotwory.
W Polsce ruszyła kolejna, 6 już edycja
projektu pt: ”Mam haka na raka”, której
głównym celem jest zdobyć wiedzę z zakresu profilaktyki nowotworów skóry oraz
zachęcić do czynnych badań. Wraz z grupą
moich koleżanek Asią Bystrek, Darią Kłos i
Dominiką Laszuk będziemy rozgłaszać i
propagować informacje na temat badań
oraz leczenia raka skóry i nowotworów z
tym związanych. Od niedawna zaczęłyśmy
istnieć w Internecie, tworząc własną stronę
internetową. Nasz fanpage znajduje się na
facebook’u i nosi nazwę MAM HAKA NA
RAKA – Morąg. Potrzebujemy Waszej pomocy i jak największej ilości lajków! Już
niedługo znajdziemy się na ulicach MorąSTR. 4
GAZETKA TRZYNASTKA
Cienka czerwona linia
W szkole (i nie tylko) często bywa tak, że nie z wszystkimi możemy
się dogadać. Czasami chce się powiedzieć komuś do słuchu tak, by w
końcu zrozumiał jak bardzo jest hmm… w błędzie (nie używając mocniejszych słów w artykule). Znane jest powiedzenie, że lepiej jest pomyśleć, a później powiedzieć to, co ma się na myśli. Co jednak, gdy
nie zawsze się tak dzieje? I to nie tylko ze strony uczniów.
Raz podczas lekcji jeden z nauczycieli wprost zasugerował
dziewczynie , że jest potocznie
mówiąc głupia. Moim zdaniem ,taka sytuacja nigdy nie
powinna mieć miejsca. Jak
mogę szanować kogoś, kto
nad sobą nie panuje na tyle,
by nie powstrzymać się od komentarza? Szczerze, od tej
chwili zaczęłam uważać tego
człowieka za zwyczajnego
…………., a nie człowieka,
który jest wykształcony na
pewnym poziomie. Zrozumiałe jest, że
czasami uczniowie mogą przekroczyć
pewne podstawowe normy. Można jednak wyrazić takie sprawy dużo delikatniej i inteligentniej.
Inną sprawą jest to, że również
uczniowie często postępują podobnie.
W końcu jak można nazwać sytuację
gdy, uczeń sugeruje nauczycielowi, że
jest chory i powinien iść do lekarza
(bynajmniej nie z powodu zwykłej empatii i troski o zdrowie). My także powinniśmy uważać na to, co mówimy.
Istnieje tylko jedna różnica; my tłumaczymy się młodością i niewyparzonymi
językami, a nauczyciele zmęczeniem i
zwykłym wyczerpaniem z powodu
STR. 5
tych samych błędów, które muszą poprawiać.
Każdemu może się zdarzyć powiedzieć parę słów za dużo, jednak chyba
żadne z wytłumaczeń nie są w końcu wystarczające. Wszyscy powinniśmy czasem
pohamować swe zapędy dyskusyjne i nie
pozwolić sobie za dużo, by potem nie żałować.
Katarzyna Kirsun
GAZETKA TRZYNASTKA
Studniówka Marzeń
Czas na zakup czerwonej podwiązki, słonika na szczęście i kreacji
na… bal, który wprowadza nas w dziwny i jakże trudny świat dorosłych. Studniówka. Sto dni do matury. Sama nazwa w sobie niemalże przyprawia o dreszcze, jednak myśl o świetnej i ostatniej
niestety zabawie ze swoją klasą, przyprawia raczej o słodkie rozanielenie. Czy i nas spotka to samo?
Większość z nas marzy o wspaniałym zakończeniu szkoły. A
nic tak nie odpręża nas jak przedmaturalny bal, czyli tak
zwana STUDNIÓWKA. Pierwsze próby poloneza za Wami,
kreacje pewnie niektóre już przygotowane, termin u kosmetyczki i fryzjerki zaklepany. Osoba towarzysząca zaproszona,
niecierpliwiąca się równie jak wy. Wszystko pięknie jak w
bajce. Ups. Przepraszam. Chciałoby się tak rzec, lecz…stres
zżera niesamowity. A pytania bez odpowiedzi ciągle tlą się w
głowie. „Czy będę wyglądać najładniej ze wszystkich?”, „Czy
nowe buty nie będą mnie zbytnio uwierać?”, „Chyba zapomniałem kroków poloneza!”, „Nie mam osoby towarzyszącej,
więc pewnie będę się nudzić…”. To tylko niektóre problemy.
Jestem pewna, że nie każdy z Was jest w 100% zadowolony.
Mimo wszystko, przecież zawsze jest jakieś „ale”. Zawsze
zastanawiałam się, jak to jest patrzeć na kalendarz i, nerwowo zaciskając dłonie, odliczać dni do balu maturalnego. Jestem w zupełności przekonana, że każdy z Was stara się zrobić wszystko, aby ta impreza była jednym z najpiękniejszych
wspomnień. Dlatego też, aby bardziej poznać Wasze zdanie
zadałam kilka pytań kilku tegorocznym maturzystom.
Anna: Co sądzisz o miejscu na tegoroczną studniówkę?
Uczennica nr.1: To miejsce to istna porażka. Mam wielkie
pretensje do organizatorów, że nie mieliśmy w tej kwestii nic
do powiedzenia.
Uczennica nr.2: Cieszę się, że impreza odbędzie się w Morągu, ale szkoda, że sala jest na tyle mała, że wszyscy ledwo się
pomieszczą, a poloneza musimy tańczyć podzieleni na dwie
grupy.
A: Czy masz już jakieś pomysły na swoją kreację?
Ucz.nr.1: Nie mam ani sukienki, ani butów, więc jestem jeszcze w kompletnej rozsypce.
Ucz.nr2: Strój mam już niemal gotowy, ale gorzej z makijażem i fryzurą - tutaj jestem w kropce.
A: Czego oczekujesz od studniówki, jakie są Twój oczekiwania?
Ucz.nr.1: Mam nadzieję, że będę się dobrze bawić i uda mi się
namówić jakiegoś Pana do tańca.
Ucz.nr.2: Nie mam oczekiwań, bo nigdy nic z nich nie wychodzi, ale chciałabym po prostu dobrze się bawić.
A: Czy masz jakieś obawy, pretensje związane ze studniówką?
Ucz.nr.1: Mam ogromny żal, że nie mieliśmy nic do powiedzenia w kwestii wyboru zespołu, miejsca, ogólnie rzecz biorąc czegokolwiek.
Ucz.nr.2: Szkoda, że impreza, która miała się odbyć w Morągu, by było taniej i więcej osób mogło w niej uczestniczyć
wcale nie różni się kosztami od studniówek z poprzednich
lat.
Tak więc, jak sami widzicie moi drodzy, zdania są podzielo-
ne. Niektórzy robią wszystko na ostatnią chwilę, inni od
dawna mają już wszystko zaplanowane. Jedni są zadowoleni z miejsca studniówki, inni nie za bardzo, jednak nigdy wszystkich się nie zadowoli. Tegoroczna studniówka
odbędzie się 18 stycznia o godzinie 19 w Sali Zespołu
Szkół Zawodowych i Ogólnokształcących. Niestety zmiana miejsca z zamku Karnity na tę właśnie salę rozbudziła
wrzawę kontrowersji. Sama nazwa miejsca nie brzmiała
już tak przychylnie i prestiżowo jak Zamek Karnity, jednak moim zdaniem niektórzy powinni patrzeć na tę sytuację nie pod kątem takim, że szklanka jest do połowy pusta, lecz do połowy pełna. Drodzy maturzyści, zamiast
doszukiwać się samych wad, zacznijcie szukać zalet. W
Zamku Karnity całe przyjęcie odbyło się znacznie później
niż zakładano, tutaj, na miejscu, gdzie na pewno zdąży
dojechać każdy z Was i nie będzie znacznego problemu z
noclegiem będziecie mogli bawić się do samego końca
bez żadnych problemów. Po za tym, czy to naprawdę
ważne gdzie, a nie, z kim i jak będziecie się bawić? Zapomnijcie o wszelakich problemach i po prostu zatańczcie
poloneza tak jak tylko najlepiej potraficie, zjedzcie więcej
niż na Wigilii, tańczcie dłużej niż w Sylwestra i przeżyjcie
tę wspaniałą, ostatnią licealną imprezę jakby to miała być
Wasza ostatnia rozrywka do końca roku szkolnego. Co w
sumie wcale nie musi być kłamstwem, matura depcze już
po piętach, a od studniówki do matury dzielić już Was
będą tylko trzy miesiące!
Na koniec, ja i redakcja życzymy Wam Studniówki, którą
będziecie długo wspominać!
Anna Pietrzak