Łuk - prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF

Transkrypt

Łuk - prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
51-611 Wrocław, ul. Wieniawskiego 38
www.piotr-liszka.strefa.pl
+ Łuk Boga wycelowany przeciwko bezbożnym. „Wtedy sprawiedliwy stanie z
wielką śmiałością przed tymi, co go uciskali i mieli w pogardzie jego trudy.
Gdy ujrzą, wielki przestrach ich ogarnie i osłupieją na widok
nieoczekiwanego zbawienia. Powiedzą pełni żalu do samych siebie, będą
jęczeli w utrapieniu ducha: To ten, co dla nas – głupich – niegdyś był
pośmiewiskiem i przedmiotem szyderstwa: jego życie mieliśmy za szaleństwo,
śmierć jego – za hańbę. Jakże więc policzono go między synów Bożych i ze
świętymi ma udział? To myśmy zboczyli z drogi prawdziwej, nie oświeciło nas
światło sprawiedliwości i słońce dla nas nie wzeszło. Nasyciliśmy się na
drogach bezprawia i zguby, błądziliśmy po bezdrożnych pustyniach, a drogi
Pańskiej nie poznaliśmy. Cóż nam pomogło nasze zuchwalstwo, co dało
chełpliwe bogactwo? To wszystko jak cień przeminęło i jak wieść, co
przebiega; jak okręt prujący pieniącą się toń: śladu jego nie znajdziesz, gdy
przeszedł, ni bruzdy po jego spodzie wśród fal; jak się nie znajdzie żaden
dowód przelotu ptaka, szybującego w przestworzach: trzepoczące skrzydła
przecięły lekkie powietrze, uderzeniem piór smagane i prute z gwałtownym
szumem - znaku przelotu potem w nim nie znajdziesz. Jak gdy się strzałę
wypuści do celu, rozprute powietrze zaraz się zasklepia, tak że nie poznasz
jej przejścia - tak i my: zniknęliśmy, ledwie zrodzeni, i nie mogliśmy się
wykazać żadnym znakiem cnoty, aleśmy zniszczeli w naszej nieprawości. Bo
nadzieja bezbożnego jak plewa wiatrem miotana i jak lekka piana rozbita
przez burzę. Jak dym się rozwiała od wiatru, zatarła się jak pamięć
chwilowego gościa. A sprawiedliwi żyją na wieki; zapłata ich w Panu i
staranie o nich u Najwyższego. Dlatego otrzymają wspaniałe królestwo i
piękny diadem z rąk Pana; osłoni ich bowiem prawicą, ochraniać ich będzie
ramieniem. Jak zbroję przywdzieje swoją zapalczywość i uzbroi stworzenie ku
odparciu wrogów. Jak pancerzem okryje się sprawiedliwością i jak przyłbicą
osłoni się sądem nieobłudnym. Weźmie świętość za puklerz niezwyciężony i
jak miecz wyostrzy gniew nieubłagany, a razem z Nim świat będzie walczył
przeciw nierozumnym. Polecą z chmur celne pociski błyskawic, pomkną do
celu jak z dobrze napiętego łuku, a gniewne grady wyrzucone zostaną jak z
procy. Wzburzą się przeciw nim wody morskie i rzeki nieubłaganie ich
zatopią. Podniesie się przeciw nim powiew mocy i jak wichura ich zmiecie.
Tak nieprawość spustoszy całą ziemię, a nikczemność obali trony
możnowładców” (Mdr 5, 1-23).
+ Łuk ciągły zakreślany w dowolnie małym przedziale czasu przez wszystkie
punkty materialne pozwala umysłowi ludzkiemu wyprowadzić prawo sił
panujące na tym łuku. „Czas bez czasu (...) więc nic zgoła nowego nie ma
pod słońcem (...) Eklezjasta (tł. Biblia Tysiąclecia) / Na kłopotliwe
konsekwencje ścisłego determinizmu zwrócili uwagę zarówno Leibniz, jak i
Laplace. Jeśli wszystkie nasze prawa ruchu mają postać równań, które dla
ustalonej teraźniejszości wyznaczają przyszłość w sposób jednoznaczny i
całkowity, to jakiś doskonały byt, mając pełną wiedzę o stanie początkowym,
mógłby przewidzieć, opierając się na tak surowym materiale, całą historię
Wszechświata. Chociaż często cytuje się wypowiedź Laplace'a o podobnej
1
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
treści, a determinizm fizyki klasycznej zyskał nawet jego imię (mówimy o
„determinizmie Laplace'a”), to gwoli sprawiedliwości należy przypomnieć, że
ideę tę wcześniej i bardziej wyraźnie przedstawił Boscovich […]. Pisze on
następująco o determinizmie i ciągłości ruchu: «Pozostawiając na boku ruchy
wynikłe z działania jakiejś woli, dowolny punkt materialny musi wytyczać
jakąś ciągłą linię krzywą. Zagadnienie wyznaczenia tej krzywej sprowadza się
do następującego ogólnego problemu: mając dane kilka punktów
materialnych i mając dane dla każdego z nich: punkt przestrzeni, w którym
się znajduje w dowolnym czasie, początkowy kierunek i początkową prędkość
w wypadku wystrzelenia punktów albo prędkość styczną do toru ruchu w
wypadku, gdy punkt jest już w ruchu, oraz prawo sił wyrażone przez ciągłą
krzywą, takie jak prawo siły […], chcemy znaleźć trajektorię każdego z
punktów. (...) Mimo że problem tego rodzaju przekracza możliwości ludzkiego
umysłu, to każdy geometra łatwo zauważy, że ma on zdeterminowany wynik.
(...) umysł, który miałby zdolności konieczne do właściwego zajmowania się
tym problemem, który byłby na tyle błyskotliwy, aby pojąć jego rozwiązanie
(umysł taki mógłby nawet być skończony, o ile tylko skończona by była
liczba rozważanych punktów, a pojęcie krzywej przedstawiającej prawo sił
dane by było przez jakąś skończoną reprezentację), taki umysł, jak
powiadam, mógłby wyprowadzić prawo sił z jakiegoś ciągłego łuku,
zakreślanego w dowolnie małym przedziale czasu przez wszystkie punkty
materialne. Jeśli znane by było prawo sił, a również położenie, prędkość i
kierunek wszystkich punktów w dowolnym momencie czasu, to umysł taki
mógłby przewidzieć wszystkie konieczne ruchy i stany w przyszłości.
Podobnie mógłby przewidzieć wszystkie zjawiska, które z nich z
koniecznością wynikają»” /J. D. Barrow, Teorie wszystkiego. W poszukiwaniu
ostatecznego wyjaśnienia (Theories of Everything. The Quest for Ultimate
Explanation, Oxford University Press, New York 1991), przeł. J. Czerniawski,
T. Placek, Wydawnictwo Znak, Kraków 1995, s. 61.
+ Łuk hermeneutyczny Odległość między nadawcą a odbiorcą sensu zdania
prawdziwościowego określona jest przez czas. „W kulturze zachodniej
panowało przez wieki ogólne przekonanie, że prawda, zwłaszcza wyższa, jest
całkowicie niszczona przez czas i dlatego należy albo uniezależnić ja
całkowicie od czasu, albo w przeciwnym razie skazać ja z góry na relatywizm.
Dopiero w XVIII w. w hermeneutyce dostrzeżono, że żadna prawda nie
istnieje poza czasem i każde zdanie prawdziwościowe żyje w środowisku
historycznym, gdzie czas określa w pewien sposób autora zdania, jego
odbiorcę, a także „odległość” między nadawcą a odbiorcą sensu zdania („łuk
hermeneutyczny”). Stąd również i w dziedzinie poznań religijnych czas nie
tylko nie może, ale i nie powinien być eliminowany. Po prostu powinien być
uwzględniany przy konstruowaniu systemu poznań prawdziwościowych.
Wymaga tego najnowsza metodologia, także teologiczna (por. moją pracę:
Metodologia teologiczna, Lublin 1998)” /Cz. S. Bartnik, Prawda i czas,
„Arcana” nr 25 (1/1999), 5-11, s. 5/. „jest porządek prawd wiary, głoszonych
w imieniu Boga i porządek prawd-tez teologicznych, które są dziełem
ludzkim, czyli ludzkim opracowaniem i wyjaśnieniem prawd objawionych.
[…]. Rdzeń chrześcijaństwa polega na posłuszeństwie wiary (oboedientia
fidei), czyli na słuchaniu Boga przez człowieka. Oznacza to, że sam Bóg
określa wiarę i Kościół swoim Autorytetem. Urząd Nauczycielski Kościoła zaś
2
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
interpretuje otrzymane objawienie w imię Boże. Człowiek może posłuchać,
albo nie posłuchać. Sam jednak nie może tworzyć prawd wiary. Toteż błąd
główny wielkich „rewizjonistów” prawd wiary polega na tym, że człowiek czyni
się sędzią Boga, podczas gdy tylko Bóg może być właściwym arbitrem swojej
prawdy. Nastał dziś – wbrew pozorom – epoka szczególnie religiorodna.
Rozwija się swoista „inżynieria religijna” – wszyscy, społecznicy, filozofowie,
politycy, inteligenci, konstruują sobie chętnie jakąś religię, czy pseudoreligię,
posługując się najczęściej treściami chrześcijańskimi: faszyzm, marksizm,
ewolucjonizm, strukturalizm, liberalizm, postmodernizm, nie mówiąc już o
New Age, spirytyzmie, astrologii, numerologii, kabalistyce itd. Jakby chce się
potwierdzić tezę Feuerbacha, że to człowiek stwarza religię, nie Bóg /Tamże,
s. 6.
+ Łuk hermeneutyczny osoba kolektywna pozwala na pełną komunikację
między jednostkami oraz między wspólnotami a basi. Istnienie osobowe
jednostki jest z istoty swej relacją do istnienia społecznego (esse commune,
esse sociale). „Osoba nie może zaistnieć ani trwać, ani rozwijać się bez
innych osób stworzonych, a przede wszystkim Niestworzonych. U podstaw
genezy osób nie może być byt nieosobowy, bo osoba – jak już mówiliśmy –
jest nieskończenie doskonalsza niż świat nieosobowy. Świat nieosobowy
musiałby mieć w sobie nieskończoną doskonałość osoby albo taką realną
możność, a to byłoby sprzecznością. Dlatego – logicznie – prastare mity,
świadczące o wielkiej mądrości rodzaju ludzkiego co do swych początków,
widziały bezpośrednie źródło osób ludzkich, a także społeczności
naturalnych, jak rodzina, ród, szczep, naród, w umyśle Bożym i w woli Bożej.
Realne istnienie osobowe jest niewytłumaczalne bez innego istnienia
osobowego, a raczej bez zespołu istnień osobowych, bo istotą osoby i jej racją
jest całkowita relacja ku innym. Stąd i istnienie wspólne jest realnością, choć
pochodną. Osoba kolektywna jest jakby niszą życia dla osób indywidualnych,
pewnym
sklepieniem
ontycznym
i
zarazem
pewnym
łukiem
hermeneutycznym, który pozwala na pełną komunikację między jednostkami
oraz między wspólnotami a basi. Wolno zatem powiedzieć także, że istnienie
osoby indywidualnej jest od razu dowodem istnienia zespołu osobowego,
czyli społeczności osobowej, a w konsekwencji i osoby społecznej” /Cz. S.
Bartnik, Dogmatyka Katolicka, t. 1, Redakcja Wydawnictw KUL, Lublin 2000,
s. 414/.
+ Łuk hermeneutyczny wychodzi z życia, przechodzi przez dzieło literackie i
powraca do życia. Akt interpretacji, według Gadamera (1960), obejmuje trzy
elementy: rozumienie, wyjaśnienie i zastosowanie. P. Ricoeur (1985)
zauważył, że Gadamer zaczerpnął to pojęcie interpretacji z pietystycznej
hermeneutyki biblijnej, która odróżniała trzy subtilitates: subtilitas
comprehendi, subtilitas explicandi et subtilitas applicandi. Ricoeur zamiast o
akcie interpretacji mówi o łuku hermeneutyczny, który wychodzi z życia,
przechodzi przez dzieło literackie i powraca do życia. „W rozumieniu
interpretowanego faktu historycznego podstawowym problemem jest
przezwyciężenie oddalenia czasowego; oddalenie czasowe, według Gadamera,
ustawia prawdziwe miejsce hermeneutyczne, gdyż wprowadza obiektywizację
badanego przedmiotu, ma sens historyczny i wyznacza przynależność do
jakiejś tradycji” 04 75. Mussner F. zastosował zasady Gadamera dla
interpretacji chrystologii Janowej. „Wykazał, że ewangelista ma świadomość
3
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
dystansu, który oddziela dwa horyzonty: horyzont postaci historycznej
(Jezusa) i horyzont autora. Te dwa horyzonty myśli ewangelista łączy w
jedną, aktualną syntezę”. Oddalenie czasowe pokonuje żywa tradycja
Kościoła, która zlepia wydarzenia historycznego życia Jezusa z sytuacja
aktualną. Autor czwartej Ewangelii przekazuje wiarę Kościoła pod koniec I
wieku, którą ukazuje w świetle historii Jezusa. Jan nie jest poza „kołem
hermeneutycznym”, jest w jego wnętrzu, jest w żywej wspólnocie eklezjalnej.
Chrystologia Janowa, według Mussnera, „stanowi połączenie (nie
pomieszanie) dwóch horyzontów historycznych: Jezusa historycznego, który
przychodzi do ewangelisty za pośrednictwem tradycji, i samego ewangelisty
04 76.
+ Łuk Józefa silny. „Zebulon osiądzie nad brzegiem morza, nad wybrzeżem
dla okrętów. Jego granice sięgną aż po Sydon. Issachar – osioł kościsty,
wylegujący się między zagrodami: gdy spostrzegł, że ma dobre leże, że [jego]
ziemia – przyjemna, pochylił plecy do dźwigania brzemion, stał się najemnym
sługą. Dan będzie sądził swój lud jako jeden ze szczepów Izraela. Dan wężem
będzie przy drodze, żmiją przy ścieżce, kąsającą pęciny konia – aż jeździec
runie do tyłu. (Twojej, o Jahwe, wyczekuję pomocy!). Gad: gromada zbójów
go napadnie, on jednak będzie ścigał uchodzących! Aszera chleb jest tłusty,
to on dostarczy przysmaków królewskich. Neftali – ścigła łania, miłe układa
on słowa. Józef – latorośl płodna, latorośl płodna przy źródle; odrośla pną się
po murze. Niepokoić go będą miotając pociski, napastować go będą łucznicy,
wszakże łuk jego silnym pozostanie, a mocne będą ramiona jego – w rękach
Potężnego [Boga] Jakuba, przez imię Pasterza, Skały Izraela, dzięki Bogu
twego ojca – niech cię wspiera – dzięki Bogu Wszechmocnemu: niech ci
błogosławi. Błogosławieństwami niebios z wysoka, Błogosławieństwami
głębiny, ziejącej w dole, Błogosławieństwami piersi [matczynej] i łona!
Błogosławieństwa ojca twego. Przewyższyły błogosławieństwa odwiecznych
wzgórz, wspaniałość starożytnych pagórków; niech spłyną one na głowę
Józefa, Na czoło książęcia pośród braci. Beniamin to wilk drapieżny: rankiem
zdobycz pożera, wieczorem rozdziela łup. Ci wszyscy to dwanaście szczepów
izraelskich; a to jest to, co powiedział do nich ojciec, błogosławiąc ich. I
pobłogosławił każdego z nich osobnym błogosławieństwem. (Rdz 49, 13-28).
+ Łuk mocarzy się łamie „Anna modliła się mówiąc: Raduje się me serce w
Panu, moc moja wzrasta dzięki Panu, rozwarły się me usta na wrogów
moich, gdyż cieszyć się mogę Twoją pomocą. Nikt tak święty jak Pan, prócz
Ciebie nie ma nikogo, nikt taką Skałą jak Bóg nasz. Nie mówcie więcej słów
pełnych pychy, z ust waszych niech nie wychodzą słowa wyniosłe, bo Pan
jest Bogiem wszechwiedzącym: On waży uczynki. Łuk mocarzy się łamie, a
słabi przepasują się mocą, za chleb najmują się syci, a głodni już
odpoczywają, niepłodna rodzi siedmioro, a wielodzietna więdnie. To Pan daje
śmierć i życie, wtrąca do Szeolu i zeń wyprowadza. Pan uboży i wzbogaca,
poniża i wywyższa. Z pyłu podnosi biedaka, z barłogu dźwiga nędzarza, by go
wśród możnych posadzić, by dać mu tron zaszczytny. Do Pana należą filary
ziemi: na nich świat położył. On ochrania stopy pobożnych. Występni zginą w
ciemnościach, bo nie swoją siłą człowiek zwycięża. Pan wniwecz obraca
opornych: przeciw nim grzmi na niebiosach. Pan osądza krańce ziemi, On
daje potęgę królowi, wywyższa moc swego pomazańca. Elkana udał się do
Rama - do swego domu. Chłopiec pozostał, by służyć Panu przy kapłanie
4
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
Helim” (1 Sm 2, 1-11). „Synowie Helego, istni synowie Beliala, nie zważali na
Pana ani na prawa kapłańskie wobec ludu. Jeżeli kto składał krwawą ofiarę,
gdy gotowało się mięso, zjawiał się sługa kapłana z trójzębnymi widełkami w
ręku. Wkładał je do kotła albo do garnka, do rondla albo do misy, i co
wydobył widełkami - zabierał kapłan. Tak postępowali ze wszystkimi
Izraelitami, którzy przychodzili tam, do Szilo. Co więcej, jeszcze nie spalono
tłuszczu, a już przychodził sługa kapłana i mówił temu, kto składał ofiarę:
Daj mięso na pieczeń dla kapłana. Nie weźmie on od ciebie mięsa
gotowanego, tylko surowe. A gdy mówił do niego ów człowiek: Niech najpierw
całkowicie spalę tłuszcz, a wtedy weźmiesz sobie, co dusza twoja pragnie,
odpowiadał mu: Nie! Daj zaraz, a jeśli nie – zabiorę przemocą. Grzech owych
młodzieńców był wielki względem Pana, bo ludzie lekceważyli ofiary dla Pana.
Samuel pełnił posługi wobec Pana jako chłopiec ubrany w lniany efod. Matka
robiła mu mały płaszcz, który przynosiła co roku, gdy przychodziła wraz z
mężem złożyć doroczną ofiarę. Heli błogosławił Elkanie i jego żonie, mówiąc:
Niech Pan da ci potomstwo z tej żony w zamian za uproszonego, którego
oddała Panu. I wracali do siebie do domu. Pan wejrzał na Annę: poczęła i
urodziła trzech synów i dwie córki. Samuel natomiast wzrastał przy Panu” (1
Sm 2, 12-21).
+ Łuk ostry Elementy architektury takie, jak sklepienie krzyżowo-żebrowe,
łuk ostry, czy też przypora nie decydują wcale o nowym stylu. Wszystko to są
środki konstrukcyjne (wykształcone lub zapoczątkowane już w architekturze
przedgotyckiej), służące do realizacji celów artystycznych. Architekci
zachodnich rejonów Francji stosują już około połowy XII w. sklepienia
żebrowe z mistrzostwem, w którym nie przewyższają ich wcale współcześni
im budowniczowie gotyccy. Wertykalizm i strzelistość proporcji również nie
charakteryzują architektury gotyckiej. (Por O. von Simson, Katedra gotycka,
Warszawa 1989, s. 25) Wystarczy sobie tylko przypomnieć monumentalizm
budowli z Cluny, czy Santiago de Compostella, by uświadomić sobie, że
wcześni mistrzowie gotyccy świadomie rezygnowali z efektu niezmiernej
wysokości w swych budowlach, a raczej zachowywali skalę współmierną do
ludzkich proporcji Sz1 64.
+ Łuk ostry Gotyk odróżnia od romanizmu przede wszystkim łuk ostry,
sklepienie żebrowe, nie wertykalizm i strzelistość. Dwie zasadnicze cechy
architektury gotyckiej nie mają, ani precedensu, ani paraleli. Są to:
wykorzystanie światła oraz związek zachodzący pomiędzy strukturą
tektoniczną a zewnętrzną postacią architektury. W kościele romańskim
światło jest czymś ostro odcinającym się od ciężkiej, mrocznej, napierającej
masy ściany. Ściana gotycka jest natomiast jakby przepuszczalna: światło
wsącza się w nią i przenika przez nią, zespala się z nią i przeobraża ją. (Por
O. von Simson, Katedra gotycka, Warszawa 1989, s. 26) Kolorowe witraże
gotyckich okien zastępują pokryte barwnymi malowidłami ściany budowli
romańskiej. Okna te nie są wyciętymi w ścianie otworami, przez które ma
wpadać światło; są one przenikniętymi światłem ścianami Sz1 65.
+ Łuk owalny typowy dla baroku. Wnętrze kościoła barokowe w Ouro Preto;
w środku wszystko jest łukiem, wielokątem, ma kształt jajowaty, jak globus
Kolumba, jak jajko odkrywcy. „brazylijski barok afroluzytański Minas Gerais,
najbogatszego regionu złotodajnego w wieku XVIII. Tutaj Mulat Aleijadinho
stworzył dzieło uważane przez wielu za szczytowe osiągnięcie
5
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
latynoamerykańskiego baroku. Wyrzeźbione przez Aleijandinha posągi
dwunastu proroków na schodach prowadzących do kościoła w Congonhas do
Campo unikają symetrii rzeźby klasycznej” /C. Fuentes, Pogrzebane
zwierciadło, tłum. E. Klekot, Wydawnictwo Opus, Łódź 1994, s. 188/. „Jak
włoskie figury Berniniego, choć tak odległe od nich, jeśli chodzi o geografię,
rzeźby Aleijandinha to posągi w ruchu, trójwymiarowe bryły, które spływają
ku widzowi jak fala; posągi zbuntowane, powykręcane w swojej mitycznej
udręce i ludzkiej złości. Kolisty charakter baroku polegający na zmianie
miejsca, z którego się patrzy, nie wyróżnia żadnego punktu widzenia;
potwierdza nieustanną zmianę. Nie ma zgody pomiędzy uporządkowanym
światem nielicznych a światem w nieładzie należącym do wielu. Hołd tym
zasadom Mulat-architekt oddaje w kościele Matki Bożej del Pilar w Ouro
Preto, wielkim górniczym mieście brazylijskim. Z zewnątrz kościół stanowi
doskonały prostopadłościan, w środku jednak wszystko jest łukiem,
wielokątem, ma kształt jajowaty, jak globus Kolumba, jak jajko odkrywcy.
Świat jest okrągły i można go oglądać z różnych punktów widzenia. Wizja
Aleijandinha łączy się w ten sposób z wizją artystów Iberii i Nowego Świata.
W Congonhas i Ouro Preto nasze widzenie jednoczy się na nowo, widzimy
dwojgiem oczy, nasza cielesność jest pełna. […] Aleijandinho otoczony przez
sny, pracujący w nocy, być może ucieleśnia sny swoich współczesnych. /
Nowa kultura amerykańskiego baroku, kultura indoafroiberyjska, w miarę
jak przyjmowała własny kształt, zaczęła domagać się głosu. Znalazła go w
wierszach największej poetki Ameryki kolonialnej” /Tamże, s. 189/.
„Urodziła się jako Juana de Asbaje w roku 1651, w środkowym Meksyku. […]
W tym świecie religii i humanistyki [czyli w klasztorze], zjednoczonych na
chwilę, stanie się znana jako siostra Juana Inés de la Cruz. […] O konflikcie
rozumu i uczuć” /Tamże, s. 190/. „Zmarła w roku 1695 mając 44 lata. […]
Jej barokowa poezja potrafiła znaleźć formę i słowa dla wyrażenia obfitości
Nowego Świata, jego nowych nazw, nowej geografii, roślin i zwierząt, których
nigdy przedtem nie widziały oczy Europejczyków. […]. Synkretyzm religijny,
afro amerykański barok, euroamerykańska poezja siostry Juany – mieszczą
się w pojęciu „wymiany atlantyckiej”, jak badaczka historii Peggy Liss
nazywa łączącą sieć handlu, kultury i polityki, dzięki której po roku 1492
oba kontynenty zbliżyły się do siebie” /Tamże, s. 191.
+ Łuk rozpięty między ostatnim poruszanym a pierwszym Poruszającym (w
sobie zaś Nie Poruszanym). Argument kinetyczny za istnieniem Boga jest
jednym z argumentów św. Tomasza z Akwinu, które znane są jako „pięć
dróg”. W argumencie tym występują trzy punkty węzłowe. Jednym z nich
(obok struktury zmiany i niemożności cofania się w nieskończoność) jest
Pierwszy Poruszyciel, „Primus Movens”. „W ostatnim kroku „niebyt”
stworzony wpada w byt bytującego, a ostatecznie w Pierwszy Byt Poruszający
(ens primum movens). Wszakże Najwyższy Byt (Summum Ens) jest gdzieś
dalej i wyżej niż primus movens, który sugeruje błędnie trochę tę samą
płaszczyznę bytu i linię sekwencji. Nie jest to zwykły wniosek „więc” (ergo),
lecz raczej zakończenie rozumowania i osiągnięcie „zrozumienia” (intellectio).
Z kolei nie jest to „tylko” rozumowanie i jedynie płaszczyzna samych pojęć.
Oddaje to porządek samego bytu. Kto by się ograniczył do samych pojęć,
doszedłby jedynie do pojęcia Pierwszego Poruszyciela (Primus Movens).
Tymczasem ergo w tym całym argumencie kończy rzeczywisty ruch, który był
6
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
prawdziwie „drogą”: od konkretnego poruszanego do bycia poruszanym, od
tego zaś ku wewnętrznej różnicy między rzeczywistością sprawiającą ruch a
możnością ruchu, od tej różnicy z kolei do relacji względem innego
poruszającego”. „Ostatecznie można powiedzieć, że istnieje łuk rozpięty
między „ostatnim” poruszanym a „pierwszym” Poruszającym (w sobie zaś Nie
Poruszanym). Poruszający i poruszany to nie tylko wytwór myśli, lecz
zjawisko empiryczne. Myśl odkrywa byt jako zawsze coś pierwszego w owym
ruchu. Byt ma prymat przed poznaniem. Pierwszy jednak Poruszyciel nie
tkwi całkowicie w bycie. Stąd byt skończony odsłania i rozjaśnia po części
Byt Subsystentny i swoją relację do niego. Pierwszy Poruszyciel jawi się jako
immanentny w stosunku do ciągu bytów, ale i zarazem transcendentny” /Cz.
S. Bartnik, Dogmatyka katolicka, t. 1. Lublin 1999, s. 104.
+ Łuk sklepieniem przedsionka bazyliki syryjskiej (Turmanin, VI w.).
„Bazylika III. Typy Bazylik – 2. Bazyliki typu orientalnego budowane
wyłącznie z kamienia, cechuje zwarta kubiczna forma całej budowli, brak
przestrzennego atrium, transeptu i empor; we wnętrzu stosowano z zasady
sklepienia nad nawami, które dzieliły archiwolty wsparte często, w miejsce
kolumn, na słupach. Typową cechą lokalną były boczne wejścia (Kalb-Lusa,
V w.). Obok b. trójnawowych występowały także jednonawowe z trójdzielnym
prezbiterium, złożonym z półkolistej apsydy i prostokątnych pastoforii (Deir
Seman, V w.). Dla bazyliki syryjskiej charakterystyczne były ozdobne fasady,
często z 2 wieżami, między którymi na dole znajdował się głęboki
przedsionek, poprzedzony schodami, sklepiony łukiem, wyżej zaś otwarta
kolumnowa galeria (Turmanin, VI w.). Apsyda i pastoforia były niekiedy
zamknięte prostokątnym murem i nie uwidoczniały się na zewnątrz (Ruweha,
V w.), niekiedy zaś nawy boczne kończyły się apsydami i tworzyły razem z
centralną nawą zespół 3 apsyd, występujących z lica ściany (Kalat Seman,
480). W Syrii południowej, gdzie budulcem był bazalt, bazyliki sklepiano
niekiedy płaskim dachem, spoczywającym na łukach transwersalnych
(Tafha, IV w.)” 3. Bazyliki typu cyrkowego stanowiły odrębną grupę
rzymskich bazylik cmentarnych, zwanych extra muros; ich cechą
charakterystyczną był sposób rozwiązania ściany tylnej w postaci półkolistej
apsydy, zajmującej całą szerokość budowli, oraz otoczenie nawy środkowej, z
wyjątkiem fasady, oraz apsydy – obejściem (tzw. De ambulatorium). Z
wykopalisk znane są 4 bazyliki tego typu: I o św. Sebastiana (320-356) przy
via Appia, wzniesiona nad memoria Piotra i Pawła; 2° św. Agnieszki z połowy
IV w. przy via Nomentana, łącząca się z mauzoleum córki Konstantyna
Wielkiego; 3° św. Piotra i Marcellina z ok. 324, przy via Labicana łącząca się
z mauzoleum św. Heleny, matki Konstantyna; 4° św. Wawrzyńca z ok. 320
na Campo Verano, obok późniejszej b., znanej jako św. Wawrzyńca za
Murami 4. Bazylika typu krzyżowo – kopułowego była szczytowym
osiągnięciem
bazyliki
wczesnochrześcijańskiej;
łączyła
elementy
hellenistyczne i orientalne, której wczesnym przykładem jest kościół św.
Jana w Efezie (z pocz. V w.), przykładem rozwiniętym – kościół extra muros w
Resafa w Mezopotamii z 2. połowy VI w „/B. Filarska, Bazylika, III. Typy
bazylik, w: Encyklopedia katolicka, T. II, red. F. Gryglewicz, R. Łukaszyk, Z.
Sułowski, Lublin 1985, 150-152, k. 151/. „Bazylika wczesnochrześcijańska
stanowi prototyp, na którym wzorowano się przez wiele wieków w
budownictwie kościelnym. W okresie renesansu wykształtował się nowy typ
7
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
bazylik, w którym nawy boczne utworzone były z 2 rzędów kaplic (np. kościół
S. Andrea w Mantui, S. Salvatore w Wenecji), które w późnym renesansie
zaczęto łączyć z sobą (np. katedra w Salzburgu). Ten typ rozwinął się nast. w
budownictwie barokowym (m.in. kościół S. Ignazio w Rzymie). Typ
bazylikalny budowli kościelnych stosowano także w połowie XIX w.” /Tamże,
k. 152.
+ Łuk spina stworzenie pierwszego człowieka z jego ponownym stworzeniem
w świecie niebiańskim. Tertulian sformułował cztery definicje człowieka,
jedna z nich to definicja filozoficzna, jako zwierzę rozumne, dwie oparte na
Biblii, ostatnia jego własna. Wiele razy powtarza, że człowiek to ciało (caro),
obdarzone tchnieniem życia, czyli duszą ludzką /J. Leal, Notas para un
estudio semántico de la concepción Tertulianea del Hombre sobre la
resurreción de la carne, “Augustianum” 1 (1998) 83-119, s. 90/. Tertulian
mówi również o zjednoczeniu ciała z duszą, zwłaszcza odnośnie do
Chrystusa, unikając błędu, który popełnił później Apolinary z Laodycei.
Dusza sama nie jest człowiekiem, najpierw istniał człowiek jako ciało, a
dopiero później stworzona została dusza. Tertulian przesadnie podkreślał
rolę ciała, przeciwko gnostykom. Szczególnie wyraźnie czyni to w traktacie De
resurrectione, który jest ostatnim z cyklu wyjaśnień poszczególnych
artykułów reguły wiary (regula fidei) /Tamże, s. 94/. Rozpoczyna od
stworzenia, poprzez historię zbawienia (historia carnis), a kończy na życiu
wiecznym. Ciało jako stworzone nachylone jest ku nicości, podobnie jak całe
stworzenie, które powstało z niczego (universa de nihilo produxerit). Historia
zbawienia z dziele Adversus Praxean nazwana została oikonomia. Cała
struktura tego dzieła symbolizuje historię zbawienia, tworzy łuk spinający
stworzenie pierwszego człowieka z jego re-kreacją, ponownym stworzeniem w
świecie niebiańskim /Tamże, s. 97/. Człowiek jest prochem w ręku Boga
(limus, in manus Dei). Kluczem do antropologii u Tertuliana, podobnie jak u
św. Pawła, jest chrystologia. Stworzenie człowieka dokonane zostało przez
Chrystusa, który przyszedł w swoim ciele. Wieczność Syna Bożego ogarnia w
sposób dla nas niepojęty całość dziejów świata. Stworzenie człowieka
dokonuje Syn Boży w tajemnicy swego wcielenia i zmartwychwstania,
działając misteryjnie wstecz czasu. Zwieńczeniem stworzenia będzie
przebóstwienie człowieka na końcu czasów, również w mocy Paschy.
Wcielenie dokonałoby się niezależnie od grzechu Adama, dla zbawczego
pojednania ludzi z Bogiem, dla przeprowadzenia ludzkości z raju ziemskiego
do raju niebiańskiego /Tamże, s. 103/. W zmartwychwstaniu ciało zostaje
uduchowione. Od początku do końca w dziele stworzenia i zbawienia
człowieka uczestniczą, wspomagając się wzajemnie Syn Boży i Duch Święty
/Tamże, s. 105.
+ Łuk swój Jonatan oddał Dawidowi. „Kiedy właśnie przestał przemawiać do
Saula, dusza Jonatana przylgnęła całkowicie do duszy Dawida. Pokochał go
Jonatan tak jak samego siebie. Od tego również dnia Saul zabrał go do siebie
i nie pozwolił mu już wrócić do domu ojcowskiego. Jonatan zaś zawarł z
Dawidem związek przyjaźni, umiłował go bowiem jak samego siebie. Jonatan
zdjął płaszcz, który miał na sobie, i oddał go Dawidowi, jak i resztę swojego
stroju – aż do swego miecza, łuku i pasa. A Dawid wyprawiał się i wiodło mu
się dobrze, dokądkolwiek go Saul posyłał. Saul więc ustanowił go dowódcą
wojska. Dawid był lubiany nie tylko przez cały naród, ale też przez dworzan
8
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
Saula. Gdy przybyli oni i wracał Dawid po zabiciu Filistyna, kobiety ze
wszystkich miast wyszły ze śpiewem i tańcami naprzeciw króla Saula, przy
wtórze bębnów, okrzyków i cymbałów. I zaśpiewały kobiety wśród grania i
tańców: Pobił Saul tysiące, a Dawid dziesiątki tysięcy. A Saul bardzo się
rozgniewał, bo nie podobały mu się te słowa. Mówił: Dawidowi przyznały
dziesiątki tysięcy, a mnie tylko tysiące. Brak mu tylko królowania. I od tego
dnia patrzył Saul na Dawida zazdrosnym okiem. A oto nazajutrz duch,
zesłany przez Boga, opanował Saula, który popadł w szał wewnątrz swojego
domu. Dawid tymczasem grał na cytrze, tak jak każdego dnia. Saul trzymał
w ręku dzidę. I rzucił Saul dzidą, bo myślał: Przybiję Dawida do ściany. Lecz
Dawid dwukrotnie tego uniknął. Saul bardzo się bał Dawida: bo Pan był z
nim, a od Saula odstąpił. I dlatego Saul odsunął go od siebie, a ustanowił
wodzem nad tysiącem żołnierzy: i tak odbywał wyprawy na oczach ludu” (1
Sm 18, 1-13).
+ Łuk wojenny strzaskany w kawałki przez Mesjasza. „Księga Micheasza.
Naukę Izajasza kontynuuje dokładnie Micheasz, wnosząc pewne nowe
elementy o pochodzeniu i istocie Mesjasza (Mi 5, 1.3 n.), Jego Matce (5, 2),
oczyszczonej „Reszcie” (2, 12; 5, 6 n.), oraz już w końcu VIII w. przed Chr.
zapowiadając niewolę narodu (1, 16), zniszczenie Jerozolimy i świątyni (3,
12). Prorok widzi w Mesjaszu i Jego królestwie misteryjny powrót
Praczłowieka i Raju: „A ty, Betlejem Efrata [starsza nazwa], najmniejsze
jesteś pośród plemion judzkich. Z ciebie wyjdzie Ten, który będzie władał w
Izraelu, a pochodzenie jego od początku do dni wieczności. Przeto Pan wyda
ich aż do czasu, kiedy porodzi mająca porodzić. Wtedy reszta braci jego
powróci do synów Izraela. Powstanie On i paść będzie mocą Pańską, w
majestacie imienia Pana, Boga swego. Osiądą wtedy, bo odtąd rozciągnie swą
potęgę aż po krańce ziemi. A Ten będzie pokojem...” (Mi 5, 1-4). Proroctwo
Zachariasza. W okresie związanym z niewolą, po zburzeniu Jerozolimy w
roku 587 przez Nabuchodonozora II (Nebokadnezara), króla Babilonii 605562, motywy mesjańskie czasami zanikają, a czasami wybuchają z większą
mocą w postaci David redivivus, co oznacza zwrot ku lepszej przyszłości
przez intencjonalną ucieczkę w przeszłość (Jr 17, 25 nn.; 22, 24-30; 23, 5-6;
31, 31-34; Ez 17, 1-10; 21, 32; 34, 23-24; 37, 22-25; Am 9, 11-15; Ps 89 i
inne). Deutero-Izajasz określenie Mesjasza przenosi nawet na Cyrusa II
Starszego, króla perskiego (559-529), zaratusztrianistę, działającego z
mandatu Boga (Iz 41, 8; 45, 1). Tuż po powrocie z niewoli Zachariasz, kapłan
i prorok, nawiązuje do Dawidowicza w Zorobabelu, ale maluje też postać
Mesjasza kapłańskiego w arcykapłanie Jozuem (rozdz. 1-14). Nadzieje
mesjańskie po niewoli wiązano z Potomkiem Dawida szerzej (Ag 1, 3 nn.; 2,
20-23). Jednakże pod koniec zdaje się dominować rys mistyczno-duchowy:
„raduj się wielce, Córo Syjonu, wołaj radośnie, Córo Jeruzalem!” /Cz. S.
Bartnik, Dogmatyka Katolicka, t. 1, Redakcja Wydawnictw KUL, Lublin 2000,
s. 512/. „Oto Król twój idzie do ciebie, sprawiedliwy i zwycięski. Pokorny jedzie na osiołku. On zniszczy rydwany w Efraimie (Samarii) i konie w
Jeruzalem (pojednanie), łuk wojenny strzaska w kawałki, pokój ludziom
obwieści. Jego władztwo będzie sięgać [...] aż po krańce ziemi”1 (DeuteroZachariasz 9, 9-10). Księgi Machabejskie. W okresie machabejskim nastąpiła
dość radykalna sekularyzacja idei Mesjasza. Czeka się na restytucję
politycznego władcy i doczesnego królestwa. Przy tym odrodzenie religii i
9
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
zachowanie Przymierza są raczej tylko wyrazem tych doczesnych oczekiwań
królewskich (1 Mch 2, 27 nn.)” /Tamże, s. 513.
+ Łuki przyporowe Gotyk dotarł na Śląsk przez Czechy, przez co zachował
jeszcze wiele cech gotyku francuskiego. Wart zauważenia jest fakt, że na
śląskiej ziemi architekci wypracowali lokalną odmianę gotyku, tzw. gotyk
śląski. Zachowało się wiele przykładów tego gotyku (fara św. Elżbiety we
Wrocławiu, kościół św. Marii Magdaleny we Wrocławiu, kościół św. Mikołaja
w Brzegu, św. Stanisława i Wacława w Świdnicy czy św. App. Piotra i Pawła
w Strzegomiu). Cechą gotyku śląskiego jest jego strzelistość i wysmukłość,
szczegółnie wysokie są nawy główne w zestawieniu z nawami bocznymi.
Wymienione kościoły zachowały układ bazylikowy i dwuwieżowe fasady (por.
wzorce francuskie). Redukcji nie uległy łuki przyporowe, które powodują, że
kościoły te podobne są do okrętów morskich o rozpiętych linach. Nie pozbyto
się również pinakli obciążających łuki przyporowe Sz1 72.
+ Łuki przyporowe katedry gotyckiej wspieraja ją od zewnątrz Pole
prostokątne przęseł nawy katedry gotyckiej otrzymuje filary arkadowe o
równej grubości w punktach narożnych. Służki filarów biegną od ziemi do
nasady sklepienia i znajdują swą kontynuację w żebrach aż do klucza
czterodzielnego teraz sklepienia. Ciągły rząd takich namiotowych przęseł
powoduje spokojne narastanie przestrzeni w kierunku zachód-wschód.
Zewnętrzna konstrukcja przyporowa składa się z wieńca skarp, z których
wysuwają się łuki przyporowe, wspierając z zewnątrz sklepienie i ściany
nawy. Mury są pod względem tektonicznym zbyteczne. Zamiast nich wielkie
okna w bocznych murach naw i w prezbiterium wypełnione są kolorowymi
witrażami, a okna ścian szczytowych nawy głównej i transeptu mają formę
rozet. Są one obrazowymi nośnikami programów teologicznych, przede
wszystkim źródłem nierealnego oświetlenia świątyni W. Koch, Style w
architekturze, Warszawa 1994, s. 150; Sz1 66.
+ Łuki przyporowe podtrzymują sklepienie katedry gotyckiej Elementy
konstrukcji świątyni w gotyku nie są skrywane przez zdobienia, bo same w
sobie stanowią wartość estetyczną. Uległy nobilitacji w stopniu nie znanym
ani przedtem, ani potem. Gotyckie malarstwo ścienne nie skrywa szkieletu
architektonicznego, ale go akcentuje. Szkielet świątyni gotyckiej sam w sobie
jest wspaniałą ozdobą, ale i posiada funkcję tektoniczną. Np. żebra prócz
tego, że posiadają niezaprzeczalną wartość estetyczną, rozkładają ciężar
sklepienia na przypory i łuki przyporowe. Forma i funkcja w gotyku
wzajemnie się przenikają. I nie tak łatwo powiedzieć, czy forma jest pochodną
funkcji, czy też funkcja – pochodną formy Por O. von Simson, Katedra
gotycka, Warszawa 1989, s. 29; Sz1 66.
+ Łuki, których środki pokrywają się ze środkiem sfery zaliczane są do linii
równoległych. Ta zasada wyklucza linie równoleżnikowe „Płaszczyzna ma
zerową krzywiznę. W geometrii euklidesowej suma wewnętrznych kątów
trójkąta wynosi 180 stopni, a linie równoległe nigdy się nie spotykają. Sfera
ma dodatnią krzywiznę. Kąty trójkąta sumują się wtedy do wartości większej
niż 180 stopni, a linie równoległe zawsze się przecinają. (Do linii
równoległych zalicza się łuki, których środki pokrywają się ze środkiem sfery.
Ta zasada wyklucza linie równoleżnikowe). Siodło ma ujemną krzywiznę.
Suma kątów trójkąta narysowanego na siodle jest mniejsza od 180 stopni.
Istnieje nieskończona liczba linii równoległych do danej, przechodzących
10
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
przez ustalony punkt” /M. Kaku, Hiperprzestrzeń. Naukowa podróż przez
wszechświaty równoległe, pętle czasowe i dziesiąty wymiar, tłum. E. L.
Łokas i B. Bieniok, wyd. Prószyński i S-ka, Warszawa 1995, s. 66/.
„Riemann chciał wprowadzić do matematyki nowe pojęcia, które
umożliwiałyby opisanie wszystkich powierzchni, bez względu na to, jak
bardzo byłyby skomplikowane. Prowadziło to nieuchronnie do ponownego
zastosowania pojęcia pola, stworzonego przez Faradaya. […] pole Faradaya
przypominało pole rolnika zajmujące wycinek dwuwymiarowej przestrzeni,
ale rozszerzone na trójwymiarową przestrzeń. Dowolnemu punktowi
przestrzeni przypisujemy zbiór liczb, określających w nim wartość siły
magnetycznej i elektrycznej. Riemann wpadł na pomysł, by w każdym
punkcie przestrzeni wprowadzić zbiór liczb opisujących, jak bardzo jest ona
wygięta lub zakrzywiona. Na przykład na zwykłej dwuwymiarowej
powierzchni Riemann przypisał każdemu jej punktowi zbiór trzech liczb
całkowicie opisujących jej zakrzywienie. Odkrył też, że do opisania własności
takiej przestrzeni w czterech wymiarach przestrzennych potrzeba w każdym
punkcie zbioru dziesięciu liczb. Zbiór ten wystarcza, aby zapisać całą
informację o tej przestrzeni, bez względu na to, jak bardzo jest pomarszczona
czy zniekształcona” /Tamże, s. 67.
11

Podobne dokumenty