Paraliż - prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF

Transkrypt

Paraliż - prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
51-611 Wrocław, ul. Wieniawskiego 38
www.piotr-liszka.strefa.pl
+ paralitycy leczeni przez Jezusa. „I obchodził Jezus całą Galileę, nauczając
w tamtejszych synagogach, głosząc Ewangelię o królestwie i lecząc wszelkie
choroby i wszelkie słabości wśród ludu. A wieść o Nim rozeszła się po całej
Syrii. Przynoszono więc do Niego wszystkich cierpiących, których dręczyły
rozmaite choroby i dolegliwości, opętanych, epileptyków i paralityków, a On
ich uzdrawiał. I szły za Nim liczne tłumy z Galilei i z Dekapolu, z Jerozolimy,
z Judei i z Zajordania.” (Mt 4, 23-25)
+ Paralitycy Samarii uzdrawiani przez diakona Filipa. „Szaweł zaś zgadzał się
na zabicie go. / Prześladowanie Kościoła jerozolimskiego / Wybuchło
wówczas wielkie prześladowanie w Kościele jerozolimskim. Wszyscy, z
wyjątkiem Apostołów, rozproszyli się po okolicach Judei i Samarii. Szczepana
zaś pochowali ludzie pobożni z wielkim żalem. A Szaweł niszczył Kościół,
wchodząc do domów porywał mężczyzn i kobiety, i wtrącał do więzienia. /
Działalność Filipa w Samarii / Ci, którzy się rozproszyli, głosili w drodze
słowo. Filip przybył do miasta Samarii i głosił im Chrystusa. Tłumy słuchały
z uwagą i skupieniem słów Filipa, ponieważ widziały znaki, które czynił. Z
wielu bowiem opętanych wychodziły z donośnym krzykiem duchy nieczyste,
wielu też sparaliżowanych i chromych zostało uzdrowionych. Wielka radość
zapanowała w tym mieście. Pewien człowiek, imieniem Szymon, który
dawniej zajmował się czarną magią, wprawiał w zdumienie lud Samarii i
twierdził, że jest kimś niezwykłym. Poważali go wszyscy od najmniejszego do
największego: Ten jest wielką mocą Bożą – mówili. A liczyli się z nim dlatego,
że już od dość długiego czasu wprawiał ich w podziw swoimi magicznymi
sztukami. Lecz kiedy uwierzyli Filipowi, który nauczał o królestwie Bożym
oraz o imieniu Jezusa Chrystusa, zarówno mężczyźni, jak i kobiety
przyjmowali chrzest. Uwierzył również sam Szymon, a kiedy przyjął chrzest,
towarzyszył wszędzie Filipowi i zdumiewał się bardzo na widok
dokonywanych cudów i znaków. / Apostołowie Piotr i Jan w Samarii / Kiedy
Apostołowie w Jerozolimie dowiedzieli się, że Samaria przyjęła słowo Boże,
wysłali do niej Piotra i Jana, którzy przyszli i modlili się za nich, aby mogli
otrzymać Ducha Świętego. Bo na żadnego z nich jeszcze nie zstąpił. Byli
jedynie ochrzczeni w imię Pana Jezusa. Wtedy więc wkładali [Apostołowie] na
nich ręce, a oni otrzymywali Ducha Świętego. Kiedy Szymon ujrzał, że
Apostołowie przez nakładanie rąk udzielali Ducha Świętego, przyniósł im
pieniądze. Dajcie i mnie tę władzę – powiedział – aby każdy, na kogo nałożę
ręce, otrzymał Ducha Świętego. Niech pieniądze twoje przepadną razem z
tobą – odpowiedział mu Piotr – gdyż sądziłeś, że dar Boży można nabyć za
pieniądze. Nie masz żadnego udziału w tym dziele, bo serce twoje nie jest
prawe wobec Boga. Odwróć się więc od swego grzechu i proś Pana, a może ci
odpuści twój zamiar. Bo widzę, że jesteś żółcią gorzką i wiązką nieprawości.
A Szymon odpowiedział: Módlcie się za mną do Pana, aby nie spotkało mnie
nic z tego, coście powiedzieli” (Dz 8, 1-24).
+ Paralityk przyniesiony do Jezusa „Pewnego dnia, gdy nauczał, siedzieli przy
tym faryzeusze i uczeni w Prawie, którzy przyszli ze wszystkich miejscowości
Galilei, Judei i Jerozolimy. A była w Nim moc Pańska, że mógł uzdrawiać.
1
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
Wtem jacyś ludzie niosąc na łożu człowieka, który był sparaliżowany, starali
się go wnieść i położyć przed Nim. Nie mogąc z powodu tłumu w żaden
sposób go przynieść, wyszli na płaski dach i przez powałę spuścili go wraz z
łożem w sam środek przed Jezusa. On widząc ich wiarę rzekł: Człowieku,
odpuszczają ci się twoje grzechy” (Łk 5, 17-20).
+ paralityk przyniesiony do Jezusa.. „On wsiadł do łodzi, przeprawił się z
powrotem i przyszedł do swego miasta. I oto przynieśli Mu paralityka,
leżącego na łożu. Jezus, widząc ich wiarę, rzekł do paralityka: «Ufaj, synu!
Odpuszczają ci się twoje grzechy». Na to pomyśleli sobie niektórzy z uczonych
w Piśmie: On bluźni. A Jezus, znając ich myśli, rzekł: «Dlaczego złe myśli
nurtują w waszych sercach?» Cóż bowiem jest łatwiej powiedzieć:
Odpuszczają ci się twoje grzechy, czy też powiedzieć: «Wstań i chodź». Otóż
żebyście wiedzieli, iż Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania
grzechów - rzekł do paralityka: «Wstań, weź swoje łoże i idź do domu!» On
wstał i poszedł do domu. A tłumy ogarnął lęk na ten widok, i wielbiły Boga,
który takiej mocy udzielił ludziom.” (Mt 9, 1-8)
+ Paralityk uwolniony od grzechów „On widząc ich wiarę rzekł: Człowieku,
odpuszczają ci się twoje grzechy. Na to uczeni w Piśmie i faryzeusze poczęli
się zastanawiać i mówić. Któż On jest, że śmie mówić bluźnierstwa? Któż
może odpuszczać grzechy prócz samego Boga? Lecz Jezus przejrzał ich myśli
i rzekł do nich: Co za myśli nurtują w sercach waszych? Cóż jest łatwiej
powiedzieć: Odpuszczają ci się twoje grzechy, czy powiedzieć: Wstań i chodź?
Lecz abyście wiedzieli, że Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania
grzechów - rzekł do sparaliżowanego: Mówię ci, wstań, weź swoje łoże i idź do
domu! I natychmiast wstał wobec nich, wziął łoże, na którym leżał, i poszedł
do domu, wielbiąc Boga. Wtedy zdumienie ogarnęło wszystkich; wielbili Boga
i pełni bojaźni mówili: przedziwne rzeczy widzieliśmy dzisiaj” (Łk 5, 20-26).
+ Paralityk uzdrowiony cieleśnie i duchowo. „Sakramenty uzdrowienia. Przez
sakramenty wtajemniczenia chrześcijańskiego człowiek otrzymuje nowe życie
w Chrystusie. Przechowujemy jednak to życie „w naczyniach glinianych” (2
Kor 4, 7). Obecnie jest ono jeszcze „ukryte z Chrystusem w Bogu” (Kol 3, 3).
Jesteśmy jeszcze w „naszym przybytku doczesnego zamieszkania” (2 Kor 5,
1), poddani cierpieniu, chorobie i śmierci. To nowe życie dziecka Bożego
może ulec osłabieniu, a nawet można je utracić przez grzech” (KKK 1420).
„Nasz Pan Jezus Chrystus, lekarz naszych dusz i ciał, który odpuścił grzechy
paralitykowi i przywrócił mu zdrowie ciała, chciał, by Kościół mocą Ducha
Świętego kontynuował Jego dzieło uzdrawiania i zbawiania, które obejmuje
także jego członki. Jest to celem dwóch sakramentów uzdrowienia:
sakramentu pokuty i namaszczenia chorych” (KKK 1421). „Ci zaś, którzy
przystępują do sakramentu pokuty, otrzymują od miłosierdzia Bożego
przebaczenie zniewagi wyrządzonej Bogu i równocześnie dostępują
pojednania z Kościołem, któremu, grzesząc, zadali ranę, a który przyczynia
się do ich nawrócenia miłością, przykładem i modlitwą” (KKK 1422). „Nazywa
się go sakramentem nawrócenia, ponieważ urzeczywistnia w
sposób
sakramentalny wezwanie Jezusa do nawrócenia, drogę powrotu do Ojca, od
którego człowiek oddalił się przez grzech. Nazywa się go sakramentem
pokuty, ponieważ ukazuje osobistą i eklezjalną drogę nawrócenia, skruchy i
zadośćuczynienia ze strony grzesznego chrześcijanina” (KKK 1423). „Nazywa
się go sakramentem spowiedzi, ponieważ oskarżenie – spowiedź z grzechów
2
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
przed kapłanem jest istotnym elementem tego sakramentu. Sakrament ten
jest również „wyznaniem”, uznaniem i uwielbieniem świętości Boga oraz Jego
miłosierdzia wobec grzesznego człowieka. Nazywa się go sakramentem
przebaczenia, ponieważ przez sakramentalne rozgrzeszenie wypowiedziane
słowami kapłana Bóg udziela penitentowi „przebaczenia i pokoju”. Nazywa
się go sakramentem pojednania, ponieważ udziela grzesznikowi miłości Boga
przynoszącej pojednanie: „Pojednajcie się z Bogiem” (2 Kor 5, 20). Ten, kto
żyje miłosierną miłością Boga, jest gotowy odpowiedzieć na wezwanie Pana:
„Najpierw idź i pojednaj się z bratem swoim” (Mt 5, 24)” (KKK 1424).
+ Paralityk uzdrowiony przez Chrystusa mocą Ducha Świętego. „Kościół żywo
poleca wiernym, by przyjmowali zawsze Komunię świętą, gdy uczestniczą w
sprawowaniu Eucharystii. Zobowiązuje ich do tego przynajmniej raz w roku
(KKK 1417). „Ponieważ w sakramencie Ołtarza obecny jest sam Chrystus,
należy Go czcić kultem adoracji. „Nawiedzenie Najświętszego Sakramentu...
jest dowodem wdzięczności, poręką miłości i obowiązkiem należnej czci
względem Chrystusa Pana” (KKK 1418). „Chrystus, przechodząc z tego
świata do Ojca, dał nam w Eucharystii zadatek swojej chwały; udział w
Najświętszej Ofierze utożsamia nas z Jego Sercem, podtrzymuje nasze siły w
czasie ziemskiej pielgrzymki, budzi pragnienie życia wiecznego i już teraz
jednoczy nas z Kościołem niebieskim, ze świętą Dziewicą Maryją i wszystkimi
świętymi” (KKK 1419). „Przez sakramenty wtajemniczenia chrześcijańskiego
człowiek otrzymuje nowe życie w Chrystusie. Przechowujemy jednak to życie
„w naczyniach glinianych” (2 Kor 4, 7). Obecnie jest ono jeszcze „ukryte z
Chrystusem w Bogu” (Kol 3, 3). Jesteśmy jeszcze w „naszym przybytku
doczesnego zamieszkania” (2 Kor 5, 1), poddani cierpieniu, chorobie i
śmierci. To nowe życie dziecka Bożego może ulec osłabieniu, a nawet można
je utracić przez grzech” (KKK 1420). „Nasz Pan Jezus Chrystus, lekarz
naszych dusz i ciał, który odpuścił grzechy paralitykowi i przywrócił mu
zdrowie ciała, chciał, by Kościół mocą Ducha Świętego kontynuował Jego
dzieło uzdrawiania i zbawiania, które obejmuje także jego członki. Jest to
celem dwóch sakramentów uzdrowienia: sakramentu pokuty i namaszczenia
chorych” (KKK 1421).
+ Paralityk uzdrowiony przez Piotra Apostoła: „Kiedy Piotr odwiedzał
wszystkich, przyszedł też do świętych, którzy mieszkali w Liddzie. Znalazł
tam pewnego człowieka imieniem Eneasz, który był sparaliżowany i od ośmiu
lat leżał w łóżku. Eneaszu – powiedział do niego Piotr – Jezus Chrystus cię
uzdrawia, wstań i zaściel swoje łóżko! I natychmiast wstał. Widzieli go
wszyscy mieszkańcy Liddy i Saronu i nawrócili się do Pana. Mieszkała też w
Jafie pewna uczennica imieniem Tabita, co znaczy Gazela. Czyniła ona dużo
dobrego i dawała hojne jałmużny. Wtedy właśnie zachorowała i umarła.
Obmyto ją i położono w izbie na piętrze. Lidda leżała blisko Jafy; gdy więc
uczniowie dowiedzieli się, że jest tam Piotr, wysłali do niego dwóch
posłańców z prośbą: Przyjdź do nas bez zwłoki. Piotr poszedł z nimi, a gdy
przyszedł, zaprowadzili go do izby na górze. Otoczyły go wszystkie wdowy i
pokazywały mu ze łzami w oczach chitony i płaszcze, które zrobiła im Gazela
za swego życia. Po usunięciu wszystkich, Piotr upadł na kolana i modlił się.
Potem zwrócił się do ciała i rzekł: Tabito, wstań! A ona otwarła oczy i
zobaczywszy Piotra, usiadła. Piotr podał jej rękę i podniósł ją. Zawołał
świętych i wdowy i ujrzeli ją żywą. Wieść o tym rozeszła się po całej Jafie i
3
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
wielu uwierzyło w Pana. [Piotr] zaś jeszcze przez dłuższy czas przebywał w
Jafie u niejakiego Szymona, garbarza” (Dz 9, 32-43).
+ Paraliż czasu przezwyciężyły dopiero religie monoteistyczne, podejmując
pielgrzymowanie ku ostatecznemu zbawieniu. „Dla społeczeństw o silnie
rozwiniętej tradycji, przeszłość była zawsze depozytariuszem prawdziwej
wiedzy. Egipcjanie wierzyli, że porządek świata ustanowiony na Początku
Czasu (Tep Zepi), utrzymywał się dzięki ciągłości władzy boskich faraonów.
Tradycyjną historię Chin otwiera tzw. epoka Pięciu Cesarzy, z których każdy
reprezentował jedną z pięciu podstawowych cnót i odpowiadających im typów
działania. Kolejności tej przestrzegali później ich następcy, uważani za Synów
Nieba oraz jedynych gwarantów odwiecznego ładu. Grecy i Rzymianie
nawiązywali do złotego wieku w dziejach ludzkości; podobne zaś przekonania
o nadrzędnym porządku rzeczy i jego ziemskich strażnikach pojawiają się –
niczym refren – u wielu archaicznych kultur. Powtarzalne cykle przyrody
umacniały ludzi w chęci powielania idealnego Prawzoru we wszystkich
dziedzinach życia, po to, by nie dopuścić do powstania odstępstw między
światem ustanowionym na Prapoczątku a światem tworzonym przez
człowieka. Ten swoisty paraliż czasu przezwyciężyły dopiero religie
monoteistyczne, podejmując pielgrzymowanie ku ostatecznemu zbawieniu,
jednak i one wskazywały na nieuchronność boskich zamiarów” /A. DrapellaHermansdorfer, Idea jedności w architekturze, Oficyna Wydawnicza
Politechniki Wrocławskiej, Wrocław 1998, s. 18.
+ Paraliż ducha ludzkiego u niegodziwca potępionego. „Wielkie są Twoje sądy
i niezbadane, dlatego pobłądziły dusze nieumiejętne. Niegodziwcy, co
zamyślili ujarzmić lud święty, legli, uwięzieni ciemnością, zniewoleni długą
nocą: zbiegowie przed wieczną Opatrznością - zamknięci pod strzechą. Ci,
którzy mniemali, że się ukryją z grzechami tajemnymi pod ciemną zasłoną
zapomnienia, pogrążeni zostali w ciemnościach, wielce zatrwożeni i
przerażeni zjawami. Bo i chroniąca ich kryjówka nie zabezpieczała przed
strachem: rozlegały się wokół przerażające odgłosy, ukazywały się ponure
zjawy o posępnych twarzach. I ani żadna siła ognia nie mogła dać światła,
ani jasne płomienie gwiazd nie zdołały rozświetlić owej strasznej nocy. I
ukazywały się im tylko przeraźliwe ognie samopalne, a wystraszeni owym
nieznanym zjawiskiem, za gorsze brali to, na co patrzyli. Zawiodły kłamliwe
sztuczki czarnoksięstwa, spadła haniebna kara za przechwalanie się
mądrością. Ci, którzy przyrzekali duszę schorzałą uwolnić od strachów i
niepokojów, sami chorowali na strach wart śmiechu. Bo nawet gdy nic
przeraźliwego ich nie straszyło, przerażeni tupotem bydląt i syczeniem gadów
zamierali ze strachu, nie chcąc nawet spojrzeć w powietrze, którego z żadnej
strony nie można uniknąć; tchórzliwa bowiem jest nieprawość, gdy sama się
potępia i zawsze przymnaża trudności, dręczona sumieniem. Bo strach to nic
innego jak zdradziecka odmowa pomocy ze strony rozumowania, a im
mniejsze jest wewnątrz oczekiwanie pomocy, tym bardziej wyolbrzymia
nieznaną, dręczącą przyczynę. A ich w tę noc rzeczywiście bezwładną i z
czeluści bezwładnej Otchłani wypełzłą, uśpionych snem zwyczajnym raz
trapiły zjawy straszliwe, to znów upadek ducha obezwładniał, padł bowiem
na nich strach nagły i niespodziewany. I tak padał każdy, gdzie się kto
znajdował, i był więziony, zamknięty w więzieniu bez krat. Czy to był rolnik,
czy pasterz, czy robotnik pracujący na pustkowiu – zaskoczony ulegał
4
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
nieodpartej konieczności: wszystkich ich skrępował jeden łańcuch mroku. I
czy to wiatr świszczący, czy wdzięczny śpiew ptaków wśród gęstych gałęzi,
szum wody wartko płynącej, czy potężny łoskot spadających skał,
niedostrzeżony bieg brykających zwierząt, groźny ryk bestii straszliwych czy
echo odbijające się od górskich rozpadlin – obezwładniały ich, napełniając
strachem. Cały bowiem świat był zalany światłem i oddawał się pracy bez
przeszkody: tylko nad nimi uciążliwa noc się rozpostarła, obraz mroków,
które miały ich ogarnąć. A sami byli dla siebie większym ciężarem niż
ciemność” (Mdr 17, 1-20).
+ Paraliż grzechu ludzkości uzdrawiany. Człowieczeństwo Chrystusa
wyrażało moc Bożą, ponieważ Jezus jest osobą Bożą. Wszelkie działanie
Jezusa jako człowieka było działaniem osoby Bożej. „Bóstwo i
człowieczeństwo Zbawiciela, na które „wchodzili i zstępowali aniołowie Boży”,
jest drabiną, którą widział we śnie Jakub: anielskie zadanie duchów
niebieskich polega głównie na tym, by stało się osiągalne podstawowe orędzie
historii, że Słowo stało się ciałem i mieszka pośród ludzi (por. J 1, 51).
Oznacza to, że niebiosa stoją otworem. Sołowjow określił terminem teandria
hipostazę. Według definicji chalcedońskiej, objawiło się to na obliczu, które
wczuwa się w położenie osób i rzeczy i zostało poorane łzami płynącymi z
powodu przyszłych losów Jerozolimy i śmierci Łazarza; smuci się też z
powodu swych bliskich, ponieważ musi ich pozostawić, idąc na śmierć. Był
Synem Dawida i domagał się od tych, którzy szli za Nim, aby powierzyli Mu
swe życie z nadzieją otrzymania stokroć więcej: takie jest życie wieczne, które
zaczyna się już tutaj na ziemi. W żadnej części świata nie rozumie się tak, jak
w Ziemi Świętej, że życie wieczne zaczyna się już na ziemi”. Jezus uzdrawia z
paraliżu grzechu. „Człowiek sparaliżowany był znakiem paraliżu, który
dotknął koła rządzące, gubiące się w formalizmie szkodliwym dla człowieka.
W takiej sytuacji oblicze Chrystusa wyraża energię, którą Bóg posługuje się
wobec grzesznika aż do wyzwolenia go z paraliżu grzechu. Anioł Pański, który
od czasu do czasu zstępował tam i poruszał wody, był figurą Mesjasza” /N.
Bux, Oglądać oblicze Jezusa w Ziemi Świętej, w: Tajemnica Trójcy Świętej,
Kolekcja „Communio” 13, Pallotinum 2000, 259-273, s. 265.
+ Paraliż Kościoła krytykującego siebie w sposób masochistyczny. „Léo
Moulin, przez pół wieku profesor historii i socjologii na uniwersytecie w
Brukseli, autor wielu fascynujących książek, jest jednym z najbardziej
znaczących intelektualistów w Europie. Chyba najlepiej zna średniowieczne
zakony religijne i jak rzadko kto bardzo podziwia mądrość ówczesnych
mnichów. Zaraz po odsunięciu się od lóż masońskich, których był aktywnym
członkiem („Bardzo często – powiada – przynależność do nich jest
nieodzowna, jeśli chce się zrobić karierę uniwersytecką, dziennikarską lub
wydawniczą: wzajemna pomoc «braci masonów» nie jest mitem, jest
rzeczywistością”), przyjął postawę świeckiego racjonalisty, którego
agnostycyzm graniczy z ateizmem. […] mówi: „Mistrzowska propaganda
antychrześcijańska zdołała wytworzyć u chrześcijan, zwłaszcza u katolików,
złą świadomość, opanowana niepokojem, jeśli nie wstydem, z powodu
własnej historii. Siłą stałego nacisku, od reformacji aż do naszych czasów,
zdołała przekonać was, że jesteście odpowiedzialni za całe, albo prawie całe,
zło na świcie. Sparaliżowała was na etapie masochistycznej autokrytyki, aby
zneutralizować krytykę tych, którzy zajęli wasze miejsce” /V. Messori, Czarne
5
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
karty Kościoła, tł. A. Kajzerek, Księgarnia św. Jacka, Katowice 1998, s. 11/.
„Czy na przykład ktoś dziś zapyta, jakie w epoce Galileusza było stanowisko
uniwersytetów lub innych instytucji cieszących niewielką popularnością
społeczną wobec hipotez kopernikowskich? Kto dziś pyta o moralność oraz
idee wyższych urzędników i sędziów żyjących w XVII wieku? Albo, co jeszcze
bardziej paradoksalne, komu przyjdzie na myśl krytykować dzisiejszych
urzędników, sprawujących władzę w Mediolanie, za przestępstwa popełnione
prze rodziny Visconti i Sforza?” /G. Biffi, Przedmowa, w: V. Messori, Czarne
karty…, s. 8.
+ Paraliż prac polowych w samym środku żniw w roku 1934. „W czerwcu
1934 r. Federación de Trabajadores de la Tierra (stanowiąca 47% wszystkich
członków UGT, i zrzeszająca ponad 25% pracowników rolnych) ogłosiła pod
presja dołów strajk rolny. Largo Caballero i członkowie Komitetu
Wykonawczego UGT, będący w trakcie przygotowań do zbrojnego powstania,
usiłowali w ostatniej chwili zapobiec strajkowi, jednak na próżno. Doszedł on
do skutku, paraliżując prace polowe w samym środku żniw” /M. Tuñon de
Lara, Rewolucja liberalna. Epoka współczesna, w: M. Tuñon de Lara, J.
Valdeón Baruque, A. Domínguez Ortiz, Historia Hiszpanii, Kraków 1997,
Część trzecia, 387-666, s. 555/. W roku 1936 w wyborach szesnastego
lutego wygrał Front Ludowy. 18 lipca 1936 rozpoczęła się wojna domowa. W
maju 1937 „napięcia pomiędzy różnymi siłami katalońskiej lewicy
doprowadziły do zbrojnego konfliktu, wywiązały się uliczne walki pomiędzy
anarchistycznymi bojówkami i POUM z jednej strony, a komunistami z
PSUC, UGT i związanej z Esquerrą Generalitat. Uliczne walki ciągnęły się
przez wiele dni. Do zawieszenia broni nie skłoniła walczących stron nawet
mediacja dwóch ministrów anarchistycznych (Garcii Olivera i Federiki
Montnesy), którzy specjalnie w tym celu przybyli do Barcelony. Prieto, by
zaprowadzić porządek, musiał wysłać w miejsce konfliktu okręty, 1500
guardias de asalto i 20 samolotów. W końcu, 7 maja, sekretarz generalny
CNT, Mariano R. Vázquez, zdołał nakłonić anarchistycznych ekstremistów do
opuszczenia barykad. Tygodniowe walki kosztowały około tysiąca zabitych i
dwa tysiące rannych, ponadto obniżyły wyraźnie prestiż Republiki na arenie
międzynarodowej. […] W nowym rządzie przewagę ponownie mieli socjaliści,
choć tym razem bliżsi centrum PSOE […] Nie zdołał on zapobiec w
pierwszych dniach urzędowania „zniknięciu” przywódców POUM Andrésa
Nina, ofiary, nie ma co do tego wątpliwości, radzieckiego GPU” /Tamże, s.
580/. Rok 1939, 5 marca konstytuuje się Rada Obrony (m.in. Casado,
Besteiro, Mera), „która ogłasza delegalizację rządu Negrina. […] walki
wybuchły jednak w Madrycie. […] Na atak ze strony rady komuniści
odpowiedzieli siłą. […] Pod mur stawiano dowódców jednej i drugiej strony,
[…] walki na ulicach Madrytu pochłonęły ponad dwa tysiące ofiar. Można by
rzez, iż republikanie świadomi nadciągającej klęski zdecydowali się w ten
sposób popełnić samobójstwo” /Tamże, s. 589.
+ Paraliż protestantyzmu oficjalnego zwalczany przez mistyków
protestanckich heretyckich. „Od czasu opublikowania prac Maxa Webera
/Por. M. Weber, Die protestantische Ethik und Geist des Kapitalismus (19041905), tekst powtórzony w Gesamelte Aufsätze zur Religionssoziologie, t. 1,
Tübingen 1920, przekł. Pol. M. Weber, Szkice z socjologii religii, tłum. J.
Prokopiuk, H. Wandowski, Warszawa 1983/ i E. Troeltscha /Por. E.
6
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
Troeltsch, Sociallehren der Christlichen Kirchen und Secten, Tübingen 1912;
Die Bedeutung des Protestantismus für die Entssehung der moderne Welt,
Leipzig 1915/ znana jest rola, jaką w historii idei, a nawet w historii po
prostu, odegrali drugorzędni sekciarze protestanccy. To właśnie tam, w
owych środowiskach „fantastów” i „entuzjastów” jak nazywano ich w okresie
reformacji, wśród heretyków tułających się od miasta do miasta żarzył się
ciągle ten sam płomień duchowej odnowy, który przygotował i podsycał
reformację. I rzecz można, że przeciwnicy, wszyscy ci, którzy nienaruszonym
zachowali ten pierwotny poryw, wszyscy ci, którzy w rodzącej się reformacji
kontynuowali ruch idei poczęty ze średniowiecznej mistyki, nieuchronnie
przechodzili do opozycji. Ludzie tacy, jak Schwenckfeld /Kaspar; 14901561/, Denk, Karlstadt, nie znali ani kompromisu, ani rezygnacji. Na
przekór organizującym się zadziwiająco szybko Kościołom protestanckim,
wypracowującym nową hierarchię, nową dogmatykę i nową ortodoksję,
ponownie wprowadzającym między człowieka i Boga zewnętrzne
pośrednictwo, chcieli oni bronić mistycznych marzeń o bezpośredniości; tym,
którzy władali „literą: i „ciałem”, twórcom „nowego papizmu”, przeciwstawiali
swą religię „duchową”, religię „człowieka wewnętrznego” oraz swe własne
pojęcie „ducha”. I byli to rzeczywiście „entuzjaści” i „fantaści”, nie mający
żadnego pojęcia o rzeczach przyziemnych. Mierni filozofowie, kiepscy
teolodzy” /A. Koyré, Mistycy, spirytualiści, alchemicy niemieccy XVI wieku. K.
Schwenckfeld – S. Franck – Paracelsus – W. Weigel, przeł. Leszek Borowski
(Mystiques, spirituels, alchimistes du XVIe siècle allemand, Édition Gallimard
1971, Gdańsk 1995, s. 8/. „A jednak, rzecz dziwna, gdy rozmaite ortodoksje,
zużywając swe siły w nie kończących się i sterylnych bojach dogmatycznych,
zapadają na postępujący paraliż, „spirytualiści” wypracowują, a przynajmniej
naszkicowują, wątki religijne i metafizyczne, które zostaną przejęte i
rozwinięte przez wielkich teologów i wielkich filozofów ubiegłego stulecia”
/Ibidem, s. 9.
+ Paraliż sumienia Paryża spowodowało przekonanie intelektualistów o
konieczności współpracy ze Stalinem przeciwko faszyzmowi. „W listopadzie
1940 roku Harold Rosenberg napisał dla „Partisan Review” długi i
rozdzierających serce artykuł o upadku Paryża. Nie dziwiło go, że miasto
padło bez walki. W jego mniemaniu stolica Francji poniosła klęskę dużo
wcześniej, kiedy jego intelektualiści ulegli wpływom Frontu Ludowego.
Przywoływał w swoim tekście obraz metropolii, która była stolicą świata,
uosobieniem modernizmu” /S. Guilbaut, Jak nowy Jork ukradł ideę sztuki
nowoczesnej. Ekspresjonizm abstrakcyjny, wolność i zimna wojna, tł. E.
Mikina, Wydawnictwo Hotel Sztuki, Warszawa 1992, s. 86/. «Nikt niemal nie
kwestionował – w mieście komunardów, mieście Rimbauda, Couberta, Zoli –
przyjęcia, z jakim spotkało się idiotyczne widowisko dawane przez
moskiewskiego stupajkę, z jego groteskowym apelem do prostaczków
wszystkich krajów […] Jakaż to „wyższa konieczność” sparaliżowała sumienie
stolicy nonkonformizmu? Tą wyższą koniecznością był antyfaszyzm»
(Archibald MacLeish był Bibliotekarzem Kongresu. W 1941 roku opublikował
American Cause, gdzie kontynuował swój atak na intelektualistów, którzy
byli przeciwni „wojennemu patriotyzmowi”). „Nation” z 18 maja 1940 roku
opublikował artykuł Archibalda MacLeisha zatytułowany The Irresponsibles.
[…] Stanowisko poety było dość mgliste, ale jego ataki na faszyzm przyjęte z
7
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
uznaniem przez lewicę, były użyteczne i komunistom, i artystom
apolitycznym” /Tamże, s. 87/. „Dwight Macdonald odpowiadał, że
niebezpieczeństwo zagraża kulturze, kiedy czyni się z niej instrument dla
wyrażania i popierania oficjalnych przekonań politycznych. MacLeish z kolei
uważał za niepojęte i potępienia godne to, że inteligencja amerykańska
potrafi przyglądać się z boku zagładzie kultury europejskiej” /Tamże, s. 88.
+ paraliż uzdrowiony przez Jezusa. „Gdy wszedł do Kafarnaum, zwrócił się do
Niego setnik i prosił Go, mówiąc: «Panie, sługa mój leży w domu
sparaliżowany i bardzo cierpi». Rzekł mu Jezus: «Przyjdę i uzdrowię go». Lecz
setnik odpowiedział: «Panie, nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój,
ale powiedz tylko słowo, a mój sługa odzyska zdrowie. Bo i ja, choć podlegam
władzy, mam pod sobą żołnierzy. Mówię temu: Idź! - a idzie; drugiemu:
Chodź tu! - a przychodzi; a słudze: Zrób to! - a robi». Gdy Jezus to usłyszał,
zdziwił się i rzekł do tych, którzy szli za Nim: Zaprawdę powiadam wam: U
nikogo w Izraelu nie znalazłem tak wielkiej wiary. Lecz powiadam wam:
Wielu przyjdzie ze Wschodu i Zachodu i zasiądą do stołu z Abrahamem,
Izaakiem i Jakubem w królestwie niebieskim. A synowie królestwa zostaną
wyrzuceni na zewnątrz - w ciemność; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów».
Do setnika zaś Jezus rzekł: Idź, niech ci się stanie, jak uwierzyłeś. I o tej
godzinie jego sługa odzyskał zdrowie.” (Mt 8, 5-13)
+ Paraliż wewnętrzny osoby ludzkiej tworzony przez szatana. „Kuszenie i
zwodzenie. Szatan działa warunkowo, nie wprost, nie determinująco, nie od
wewnątrz osoby ludzkiej, jak Bóg, lecz pośrednio – przez pozyskanie jakiejś
zgody na to ze strony człowieka. Nie wnika on w umysł człowieka, w wolę ani
w mechanizmy działaniowe, ale gotuje „zewnętrzne” zasadzki w postaci
podstępnych informacji, nakłaniania, zamieszania, chaosu, ciemności,
niewiedzy, ignorancji, słabości, wad, grzechów i wszelkich innych obciążeń
negatywnych człowieka. Działa poprzez pokusę, zwodniczość, nadmierne
rozbudzanie pożądliwości, utopie, nierealizm, nieopanowanie, wybujałe
namiętności, zwątpienie, depresję, niewiarę, pochlebstwo, rozbijanie
osobowości, no i przez opętanie. Mówiąc zbiorczo – jest to chyba głównie
wpływanie poprzez wyobraźnię człowieka, wyobraźnia bowiem to jakby
zwrotnica między wnętrzem a zewnętrzem człowieka, a jej obrazy,
wytworzone i percypowane, są na styku świata cielesnego i duchowego. Może
dlatego szatan był zawsze przedstawiany bardzo obrazowo. Poprzez
rozbudzanie złudnych, tylko pozornie dobrych obrazów fantazji
winterpretowuje się na swój sposób w układy spraw, w bieg zdarzeń, w
historię człowieka i w konkretną sytuację, która jest jakby witrażem, przez
który patrzy się na całą rzeczywistość. Szatan wspiera też w tajemniczy
sposób ciąg dziedziczenia zła, kumulacji, społeczną imitację zbrodniczych
czynów ludzkich i negatywny horyzont rozumienia w hermeneutyce religijnomoralnej. Innym razem pogłębia nieciągłość, rozbicie ciągów, brak pamięci
zdarzeń, osłabia wrażliwość na dobro, prawdę i inne wartości, z reguły
karykaturuje wolność, zwłaszcza społeczną, pogłębia zmęczenie osobowe
oraz taedium vitae (wstręt czy niechęć do życia i istnienia), a wreszcie próbuje
zakłócić wyższą twórczość osoby ludzkiej, indywidualnej i zbiorowej. Próby i
wyzwania, jakie nam nieustannie stawia życie, chce obrócić w klęski, dezercje, defetyzm, w strach, w paraliż wewnętrzny osoby. Stara się podsuwać
desperackie i bezbożne interpretacje tragedii, cierpień, bólu, nieszczęść,
8
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
niepowodzeń, bezowocności działań i prac. Wokół człowieka, jako jednostki i
jako społeczności, rozpościera sytuację i atmosferę, sprzyjającą rozwojowi
zła: grzech świata, grzeszne struktury gospodarcze, społeczne i kulturowe,
oraz zewnętrzne ogólne zarzewie grzechu (por. Mt 4, 1 nn.; 1 P 5, 8-9; Ef 6,
11-18)” /Cz. S. Bartnik, Dogmatyka Katolicka, t. 1, Redakcja Wydawnictw
KUL, Lublin 2000, s. 490/. „Oczywiście, że każda pokusa pochodzi od
diabła, który zresztą, choć rozpoznaje dobrze dane człowieka, jego historię i
kontekst relacji do Boga, to jednak przede wszystkim nie ma poznania świata
łaski. Są pokusy, trudne do przezwyciężenia, pochodzące od ciała ludzkiego,
„pożądliwości oczu i pychy tego życia [...] pochodzących od świata” (1 J 2,
16). Ponadto jest jeszcze wiele innych pokus: ograniczoność człowieka, głupota, lenistwo duchowe, dezorganizacja psychiczna, niski rozwój, brak
kultury duchowej. Osobnym problemem są obciążenia naturalne: genetyczne, atawistyczne, nałogi, uzależnienia używkowe, uwarunkowania
środowiskowe. W każdym razie człowiek jest najbardziej podatny na
ulegnięcie pokusie szatańskiej z powodu grzechu pierworodnego i z powodu
swoich grzechów uczynkowych śmiertelnych: „kto grzeszy, jest dzieckiem
diabła, ponieważ diabeł trwa w grzechu od początku [...]. Każdy, kto narodził
się z Boga, nie grzeszy” (1 J 3, 8-9. Por. DH 291, 1347-1348; 1511; 1521,
1668)” /Tamże, 491.
+ Paraliżowanie aktywności Rosjan przez reżim Mikołaja I. Mesjanizm
narodowy kryje w sobie sprzeczności, widoczne również u Chomiakowa.
Bierdiajew pisze, że według niego „posłannictwo Rosji związane jest z tym, że
naród rosyjski – to naród najpokorniejszy w świecie. Lecz naród ten pyszni
się swoją pokorą. Rosjanie – to naród zupełnie niewojowniczy, kochający
pokój, a równocześnie naród, który powinien rządzić światem. Chomiakow
obwinia Rosję o grzech pychy z powierzchownego sukcesu i pozornej sławy.
U dzieci i wnuków słowianofilów sprzeczność ta spotęguje jeszcze się; będą
oni po prostu nacjonalistami, czego nie można powiedzieć o prekursorach
słowianofilstwa. Sprzeczność kryła się także w stosunku słowianofilów do
Zachodu” /Mikołaj Bierdiajew, Rosyjska idea, wyd. 2, Warszawa 1999 (N. A.
Bierdiajew, Russkaja Idieja. Osnownyje probliemy russkoj mysli XIX i naczała
XX wieka, Sud’ba Rassii, Moskwa 1997), s. 51/. Przemiana okcydentalisty w
słowianofila nie była w Rosji XIX wieku czymś wyjątkowym. Przykładem jest
I. Kirijewski. Lecz nawet jako słowianofil związany był uczuciowo z
Zachodem. Tak o nim pisze Mikołaj Bierdiajew: „Powiada, że rosyjskie
wykształcenie jest jedynie wyższym stopniem zachodniego, a nie czymś
zupełnie innym. Czuje się w tym uniwersalizm słowianofilów, który potem
zanika. I. Kirijewski był największym romantykiem wśród słowianofilów. Do
niego należą słowa: „Najlepsza rzecz w świecie – to marzenie”. Wszelka jego
aktywność paraliżowana była przez reżim Mikołaja I. Był najbliższy Pustelni
Optińskiej, duchowego centrum prawosławia, a pod koniec życia ostatecznie
pogrążył się we wschodniej mistyce, studiował pisma ojców Kościoła.
Chomiakow był naturą bardziej męską i realistyczną. I. Kirijewski nie
pragnął odtworzenia zewnętrznych cech starej Rosji, a jedynie duchowej
jedności Kościoła prawosławnego. Tylko jeden K. Aksakow, duże dziecko,
wierzył w doskonałość przedpiotrowej instytucji” /Tamże, s. 52.
+ Paraliżowanie działalności spiskowców wskutek atmosfery szpiegomanii,
narastanie podejrzliwości po ujawnieniu prowokacji policyjnej. „W 1880 roku
9
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
anarchiści we Francji zamierzali rozpocząć akcję terrorystyczną na większą
skalę. […] prefekt policji paryskiej Ludwik Andrieux […] Anarchiści marzyli w
tym czasie o wydawaniu nowego pisma, […]. Prefekt Andrieux postanowił
przyjść im z pomocą. […] miał zamiar przeniknąć poprzez redakcję
subwencjonowanego przez siebie pisma do samego centrum ruchu
anarchistycznego” /J. Kossecki, Tajemnice mafii politycznych, Wyd.
Szumacher, Kielce 1991, s. 5/. „Dać gazetę anarchistom, to znaczyło tyle, co
założyć telefon między pokojem spiskowców a gabinetem prefekta policji“. […]
i ukazało się pismo „La Révolution Sociale”. «Jeżeli prawdą jest, że spiskowcy
skłonni są do nieufności, to dodać należy, że najczęściej podejrzenia ich idą
w fałszywym kierunku. Łatwo zarzucają szpiegostwo swym towarzyszom, lecz
gdy jakiś agent wciśnie się do ich grona, przyjmują go jak brata i dają się
wziąć na jego obietnice. Skłonny jest do złudzeń człowiek, który od długiego
czasu żyje nadzieją: podejrzliwy i naiwny – oto cecha konspiratora” (L.
Andrieux, Souvenirx d’un préfect de Police, Paris 1885, t. I, s. 167)” /Tamże,
s. 6/. „Cel mój przede wszystkim polegał na tym, aby tym łatwiej rozciągnąć
nadzór nad szanownymi towarzyszami, grupując ich dookoła pisma” (tamże,
s. 339-344). „Andrieux pisze, że ataki jego przeciwników były niewinne w
porównaniu z tymi, za które sam płacił od wiersza” (tamże, s. 339-344). […]
Prowokacja policyjna została ujawniona. […] Rewolucjoniści […] Poczuli się
oszukani i ośmieszeni. […] wzrosła podejrzliwość i wytworzyła się atmosfera
„szpiegomanii”, która paraliżowała działalność” /Tamże, s. 8/. „Tajne
sterowanie społeczeństwem […] jest niewątpliwie skutecznym instrumentem
działania politycznego, ale mimo to nie powinno być przecenione. Granice
jego skuteczności zakreślają warunki społeczno-ekonomiczne i polityczne, w
których jest ono stosowane. Analizy procesów tajnego sterowania nie można
więc traktować jako jakiegoś uniwersalnego klucza do historii. […]
Najprostszy sposób sterowania społeczeństwem oparty jest na przymusie
fizycznym. […] Bardziej subtelna, zarazem w dłuższych okresach
skuteczniejsza metoda sterowania społeczeństwem to przymus ekonomiczny.
Już jednak starożytni kapłani egipscy wiedzieli, że najlepiej sterować można
ludźmi za pomocą odpowiednio użytych informacji. […] wiedzieli oni, że
utrzymanie przez nich monopolu władzy wymaga utrzymania w tajemnicy
określonych informacji dotyczących celów i metod skutecznego sterowania
społeczeństwem” /Tamże, s. 9.
+ Paraliżowanie rozkwitu intelektu jako najwyższej sfery ludzkiej natury
czynione jest przez filozofię współczesną. „Gdy moje przekonania prowadzą
mnie do wniosku, że filozofia nie ma innych zadań, jak rozwijać logikę i
„oczyszczać” oraz wyjaśniać język, w takim razie nie wypada mi nic innego,
jak opowiedzieć się za neopozytywistycznym lub analitycznym modelem
filozofii. Wówczas jednak – jeśli jestem chrześcijaninem – grozi mi herezja
fideizmu. Wszystkie wielkie problemy klasycznej filozofii – jak głęboka
struktura bytów, Bóg, sens świata, natura człowieka, jego powołanie i
nieśmiertelność – przechodzą wyłącznie na teren wiary. /wiara nie ma
oparcia w filozofii, pozostaje tylko fideizm/ Intelekt przyrodzony nie ma na
ten temat nic do powiedzenia. Ci, którzy tak myślą, najczęściej nie zdają
sobie sprawy, że wchodzą na tak zwodniczą ścieżkę fideizmu, a ponadto, że
degradują człowieka, paraliżując rozkwit najwyższej sfery ludzkiej natury,
jaką jest życie przyrodzonej mądrości” /S. Swieżawski, Rozmyślania o
10
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
wyborze w filozofii, „Roczniki Filozoficzne” 39/40 (1991-1992) z 1, 35-41, s.
36/.
„ani
logiczny
neopozytywizm,
ani
introwertyczno-etyczny
egzystencjalizm, ani idealistyczno-esencjalistyczna fenomenologia nie
uwzględniają w filozofii tego, co najważniejsze. Tylko konsekwentny realizm,
gnozeologiczny i ontyczny, pozwala dotrzeć poznawczo do rzeczywistości
niezależnej od mego subiektywizmu, a także przekroczyć granicę porządku
istotowego i dotrzeć do istnienia, a więc do samego sedna obiektywnej
rzeczywistości. W ten sposób pierwszy etap procesu dokonywania wyboru
kończy się opowiedzeniem się za jednym z typów filozofowania – w moim
przypadku
na
wyborze
filozofii
realistycznej,
i
to
możliwie
najkonsekwentniejszej” /Tamże, s. 37.
11

Podobne dokumenty