Co mi się w szkole nie podoba, czyli kij w mrowisko Jestem

Transkrypt

Co mi się w szkole nie podoba, czyli kij w mrowisko Jestem
Co mi się w szkole nie podoba, czyli kij w mrowisko
Jestem nauczycielem. Niektórzy złośliwi twierdzą, że nauczyciele bardzo lubiliby
swoją pracę, gdyby nie uczniowie. Najlepiej, gdyby ich wcale nie było, wtedy nauczyciele
chodziliby do pracy z przyjemnością.
Moi drodzy, uprzejmie zawiadamiam, że w szkole uczniowie mi nie przeszkadzają.
Przeszkadzają mi natomiast śmieci, które młodzi ludzie pozostawiają wszędzie: pod ławkami,
na ławkach, pod krzesłami, na krzesłach, na parapetach, pod parapetami, w doniczkach i na
kwiatkach (z pewnością w celu ozdoby). Kiedy pewnego dnia przyszłam do szkoły i udałam
się do sali 144, na pierwszych schodach zobaczyłam rozdeptaną bułkę z szynką. No cóż,
może ktoś nie zauważył, że mu spadła, pomyślałam i poszłam dalej. Ale już na drugiej nitce
schodów leżała następna bułka, też z szynką. Wyrwało mi się wtedy nieparlamentarne słowo,
za co bardzo przepraszam ucznia liceum, który szedł za mną. Nauczyciel też człowiek, choć
wymsknąć mu się nie powinno, to jasne. Poszłam dalej, a na parapecie przy sali 142 zastałam
ogromną plamę rozlanej kawy. Oczywiście, nikt się do niej nie przyznawał, co innego, gdyby
kawa była w kubeczku. O dziwo, kubeczka nie było, uf, ktoś sprzątnął.
Żarty żartami, ale mi do śmiechu nie jest. Wyznaję zasadę, że każdy powinien po
sobie posprzątać, czasami nawet sama zbieram porozrzucane po szkole papierki. Tym razem
spieszyłam się na lekcje, dałam znać osobom sprzątającym.
Czy też dostrzegacie ten problem? Co zrobić, aby było lepiej? Przyznam, że nie wiem,
i obawiam się, iż spełnią się prorocze słowa z filmu animowanego o naszej szkole
zrealizowanego przez uczniów obecnej klasy 2E LO – „Góra śmieci zakryje dzieci” (i
nauczycieli, i pozostałych pracowników też).
Lidia Gapińska