Full Metal Jacket
Transkrypt
Full Metal Jacket
Rower numeru: Superior Team Racing G7 Full Metal Jacket Sprawdzamy czy metalowe rowery do wyczynu to przeszłość. Oto test jednego z ostatnich topowych modeli ściganckich, zbudowanego w oparciu o metalowe rurki. Pewien charyzmatyczny zawodnik dobrze rozpoznawany w peletonie, z sukcesami posługiwał się Superiorem potajemnie zakamuflowanym w barwy sponsora. Ciekawe, czy na nas też tak będzie działał ten metaliczny rower o czeskich korzeniach? Rama Na pierwszy rzut oka całość jest bardzo prosta, a na łamach katalogu ciężko odróżnić egzemplarz metalowy od węglowego… nie tylko karbon ma patent na czerń. Dopiero dokładniejsze oględziny „na żywca” pozwalają dostrzec nieco cieńsze przekroje, a także skutecznie zakamuflowane przez smołową czerń lakieru cieniowanie zewnętrzne. Zdecydowane zwiększenie średnicy rur XTROLITE G7 wyraźnie widoczne jest w dolnej i górnej rurze w okolicach delikatnie klepsydrowatej główki i przy mufie suportu. Delikatne spawy są wyraźnie gładkie. Główka mieści typowe stery zintegrowane w standardzie oversize, a rurę podsiodłową ozdabia mocarny zacisk z podwójnym śrubowaniem i, co ciekawe, podwójnej średnicy wewnętrznej umożliwiającej montaż także na rurze średnicy 31.8mm. Rury z XTROLITE G7 w innych miejscach, utrzymują przekrój okrągły bez szaleństw w średnicach. Pierwszym z wyjątków jest spód rury dolnej przy łączeniu z główką, gdzie - właśnie za sprawą wygładzonych spawów - wzmacniający gusset wydaje się na pierwszy rzut oka efektem fluidformingu. Dolne rury tylnego trójkąta, w odróżnieniu od klasycz- nych cienkich okrągłych przekrojów górnych, przyjmują wyraźnie profilowane kształty. Od zwyczajnych owalnych przy suporcie, przez wyraźnie spłaszczone w poziomie, po klasyczne okrągłe przy haku koła. I to drastyczne spłaszczenie w poziomie, imitujące te z rozwiązań softail, ma być uzasadnieniem dla vibration control system? Przeczytacie już za chwilę. Na obu odcinkach trójkąt ukształtowano w klasyczny s-stay, a w okolicach węzłów profile usztywniono typowymi poprzeczkami. Haki kół o skromnej muskulaturze są elementami z kutego płata alu. Powiewem nowych trendów jest mufa suportu w standardzie BB30. Typowe dla Czechów jest prowadzenie linek pod dolną rurą. Otwory na bidon nie kolidują z obejmą przerzutki klasycznej ani top swing. Szczupłość ramy wizualnie potęguje czarny niczym węgiel matowy lakier, który wespół z białą i czerwoną grafiką nadaje całości agresywnego wyglądu. Przy tych gabarytach przekrojów mocnym uderzeniem (w kręgosłup) zaskakuje sztywność, zaś - mimo wrażeń wzrokowych i natrętnych sloganów lightweight butted tubes - dziwi niemała masa ramy w rozmiarze 18”, tym bardziej, że kompletny rower nie przekracza dychy. Korba FSA stanowi najciekawszy i niezwykle minimalistyczny element napędu. Tylko trzy śruby mocują zaledwie dwie koronki. Test wykazał, że w sporcie jest to niezwykle praktyczne. Zwróćcie uwagę na zmieniająca się średnice dolnej rury ramy 106 bikeBoar d #5 maj 2010 bikeBoar d #5 maj 2010 107 W perspektywie idealnie widać powiększone średnice „przywęzłowych” fragmentów rur. Czerwone miski sterów idealnie komponują się z przyjętą stylistyką roweru Sporych gabarytów uchwyt hamulca zapewnia sztywność i wspiera działanie R1. Designerskie podejście projektantów podkreślają zabawkowe w działaniu zaciski, a także anodowany pająk kasety Wyposażenie, czyli czas na kwiatuszki A tu jest czym oko ucieszyć. Ze standardów dostępnych w klasie wyższej napęd oparty o XTR w sumie mógłbym jedynie zaznaczyć. Wzmianki o jego skuteczności i subtelnej kulturze pracy wystarczyłyby na kanwę niejednego peanu. Kaseta i łańcuch o amerykańskim rodowodzie, mimo że stanowią oczywiste cięcie kosztów, nie muszą wstydzić się w obliczu japońskich produktów, w tym najwygodniejszych moim zdaniem cyngli. Czerwony pająk kasety designersko współgra z ramą, a SRAM-owski łańcuch jest jak najbardziej oczywisty również z uwagi na nie-shimanowskie blaty korby. FSA Afterburner w wersji BB30 i dwurzędowej konfiguracji, szturmem zdobywającej rynek, są największym smaczkiem napędu. Niecodziennym rozwiązaniem jest mocowanie blatów na trzy śruby - zakup nowych będzie bolesnym finansowo doświadczeniem. Ponadto dostępność zamienników nie powala. Co do sztywności koronek nie mam wątpliwości - grube płaty skąpo frezowane nie drgną ani o milimetr przy najmocniejszych depnięciach. Brawo za BB30. Kulturę zmiany biegów sprawdziłem niejako z przymusu, bo możliwość działań z blatu w pełnym zakresie kasety nie wymagała sięgania do cyngli. Przy większości obciążeń redukcja i multiplikacja nie budzą zastrzeżeń, jednak po raz kolejny z uznaniem należy spojrzeć na wschód. Daleki - żeby nie było wątpliwości. Komentarza wymaga kompatybilność przerzutki xtr z napędem 2x9. Wewnętrzna szerokość wodzika jest minimalnie za mała do bezszmerowej pracy łańcucha w całym zakresie. Użycie najwyższej koronki kasety i blatu skutkuje delikatnym szlifowaniem łańcucha o ścianę prowadnika. W wypadku małej koronki korby z takim skutkiem spotykamy się przy użyciu 1-2 najmniejszych. Te ostatnie konfiguracje są jednak wyłącznie hipotetyczne. R7 zdominował w ostatnim czasie stajnię testowanych przeze mnie rowerów - siła umów marketingowych Manitou czy klasa produktu? Pewnie i jedno, i drugie, choć w przypadku drugiego nie mam wątpliwości. Super Absolute 2010 nie zawodzi - 90PSI pod moją wagą spełnia wszystkie zachcianki. Pełne otwarcie kompresji i liść się nie wymknie, zaś 2/3 skręcenia to ideał w ferworze walki xc - duże nierówności wypluwa bez przeżuwania nie połykając zbyt wielu watów. W tego typu rowerze prosiłby się jednak niższy widelec z 80 mm skoku. Formula R1: doceniam przyzwoitą 108 bikeBoar d #5 maj 2010 siłę i dobrą modulację. O blokowaniu koła jednym palcem można zapomnieć, ale skuteczne i precyzyjne zatrzymywanie nie stanowi problemu. W połączeniu z bardzo lekką i wyrazistą pracą klamki znajdują się na mojej liście faworytów tuż obok hamulców XTR. DT 240 zawsze toczyły się wyjątkowo lekko, ale skromniejsze uszczelnienie wersji „s” z G7 w odniesieniu do moich poczciwych Hugi 240 uczyniło z nich swoiste perpetum mobile. Na trasie nie mam nic przeciwko temu, niestety dzięki nieodłącznym u nas wyścigom w błocie żaden mechanik z głodu przy nich nie umrze. Na drugim końcu cieniowanych competitionów 2.0/1.8 kręcą się następcy uznanych obręczy 4.2d. Zestaw jest dostatecznie sztywny, przyzwoicie lekki, a przy odpowiedniej dbałości (głównie o łożyska) długowieczny. Ale najbardziej podoba mi się w nim komplet zabawkowych wręcz zacisków zacisków, których obsługę każdy nowy użytkownik powinien intensywnie ćwiczyć niczym jazdę po mokrych korzeniach. O RoRo Evo już raz się wypowiedziałem - jest to guma delikatna i delikatności wymagająca. Raczej nie na beskidzkie czy sudeckie wypady, tym bardziej wyścigowe. Pochwały należą się im za niesamowite trzymanie w gliniastym, sypkim terenie mojej rundy testowej i oporność na błoto, którego też im nie oszczędziłem. Na przystawkę podano dramatycznie sztywny aluminiowy kokpit FSA i egzotycznego ONE, z wygodnymi chwytami na czele oraz biżuterię w postaci węglowej sztycy K-Force Lite. Plus za wygodne, przynajmniej dla mnie, siodło Fizik Antares i minus za brak pedałków. „Race. No sport”, czyli o jeździe słów kilka Po kilkuset metrach miałem wrażenie, że ja już na tym jeździłem. Czar prysł jednak w momencie, gdy puściłem na moment kierownicę. 710 kąt główki w połączeniu z SAG-iem widelca, niewielkim ciągiem i 420-milimetrowej długości tyłem sprawia, że Superior jest niesamowicie skrętny. Ciasne zakręty w terenie, wąskie agrafki pokonywane w szybkim tempie na trasie XC przelatuje niczym młody szczeniak. Złożenie w skręt jest niesamowicie intuicyjne. Na drugim końcu kija jest konieczność korekty toru podczas szybkiego pokonywania długich łuków. Nisko umieszczony suport sprawia, że pomimo lekkiej nadsterowności i nerwowości G7 cały czas prowadzi się niczym po szynach. Testowana18-tka jest bardzo długa i pozwa- 610 mm 72.5° SUPERIOR TEAM RACING G7 Cena: 9599 zł Współczynnik bB: 100 g za 99 zł* 71° 420 mm 300 mm 1070 mm Rama: aluminium xtrolite G7 Rozmiary: 15”, 17”, 18”, 19”, 20” Geometria: rozmiar testowany: 455 mm – 18” Masa kompletnego roweru: 9690 g Masa ramy: 1583 g Masa przedniego koła: 1510 g Masa tylnego koła: 1888 g Skok amortyzacji przód: 100 mm Przedni widelec: Manitou R7 Super Absolute (1560 g) Piasty: DT Swiss 240S Obręcze: DT Swiss XR400 Opony: Schwalbe Rocket Ron Evolution 2.1 (435 g, dętka: 165 g) Korby: FSA Afterburner BB30 42/27T (175 mm) Kaseta: SRAM PG-990 (11-32) 9-rz. Łańcuch: SRAM PC-991 Przerzutka przód: Shimano XTR FD-M971 Przerzutka tył: Shimano XTR RD-M971 la wygodnie rozciągnąć grzbiet, a przy tym umożliwia zastosowanie nieco krótszych mostków. One także mają niemały wpływ na szybkoskrętność w ciasnym terenie, ale i nerwowość w łatwiejszym. Mimo sporej długości 18-tki jej wysokość wraz ze wspornikiem długości 350 mm ogranicza zawodnikom powyżej 177 cm wzrostu zakres rozciągnięcia nóg. Mając 180 cm czułem to wyraźnie, bo zazwyczaj ustawiam siedzenie na wysokości zapewniającej wyprost stawu kolanowego w zakresie 10-150. Aby zapewnić wygodne kręcenie i względny komfort dla mięśni przesunąłem siedzenie nieco bardziej w tył niż zazwyczaj. Rower bardzo dobrze się wspina, głównie za sprawą krótkiego trójkąta i dobrego dociążenia koła. Bardziej strome trasy wymagały obniżenia mostka, jednak myszkowania na podjazdach nie zaobserwowałem. G7 jest wręcz stworzony do sztywnego szarpania na podjazdach i sprintach. W tej materii nie spotkałem wielu tak skutecznych rowerów. Do tego stopnia, że dopiero spojrzenie w specyfikację wyprowadziło mnie z błędu - kaseta ma max koronkę 32, a nie 34 jak się tego spodziewałem po wspinaczkach bez zrzucania z płyty. Sztywność węzła suportowego sprawia, że każdy wat idzie w koło, jednak próby kołysania na siedząco uwidaczniają podatność boczną węzła sztycy, i bardzo dobrze. Duża sztywność podłużna przenosi każdą nierówność terenu. Węglowa sztyca K-Force Lite z wyraźnym seatbackiem jest w tym Manetki: Shimano XTR SL-M970 Klamki: Formula R1 Hamulce: Formula R1 160 mm Kierownica: ONE 2016 (600 mm) Wspornik kierownicy: FSA OS-99 (95 mm) Łożyska sterów: IHS Wspornik siodełka: FSA K-Force Light (350 mm) Siodełko: Fi’zi:k Antares k:ium Pedały: - rowerze na wagę złota. Zapewnia ona minimum komfortu w sytuacji, gdy na łatwiejszym odcinku wyścigu chcemy dać nogom odetchnąć lub, aby podczas szosowego treningu nie czuć się niczym flanelowa koszula prana przez energiczną babcię na starej tarce. Vibration control system to wyłącznie placebo na impulsy z często powtarzających się garbów. Na mnie nie działa. Efektywność przekazania napędu i zastosowana konfiguracja czyni G7 idealnym wyborem i trwałym narzędziem dla zawodnika walczącego głównie w agresywnym, lecz nie tak długim jak maratony, ściganiu XC. Nie bez znaczenia są lekkie i sztywne koła. Niska masa rotująca pozwala w krytycznych momentach wyskoczyć jak z procy. Szerokie kierownice to obecnie trend powszechny nawet w xc jednak w przypadku tak ortodoksyjnego sprzętu XC widziałbym chętniej klasyczne 580 mm i szczątkowe rogi. Na mecie i co dalej? Początkowy sceptycyzm w stosunku do aluminiowej ramy w tej klasy rowerze ewoluował w trakcie testu najpierw do zrozumienia, a następnie uznania zamysłów projektanta. Team Racing G7 nie pozostawia jednak złudzeń co do przeznaczenia. Kończąc klasyczny wyścig XC docenicie wiele cech Superiora nie zwracając uwagi na cierpienia płynące z oczywistych niedogodności. Jednak te same jego cechy na finiszu długich dystansów i wielogodzinnych eskapad górskich odbiją się riderowi czkawką. W obliczu pierwszych szorstkich wrażeń narastającą do końca testu chęć „poszarpania” się ze sztywnymi, technicznymi pagórkami należy odczytać jako zwycięstwo Superiora z moimi początkowymi obawami. Tekst: Jarek Hałas Więcej zdjęć roweru znajdziecie na www.bikeBoard.pl.