the PDF file
Transkrypt
the PDF file
Kalasancjusz_6_2015:Layout 1 Czerwiec 2015 2015-06-24 nr 6 (39) 12:50 Strona 1 PISMO PARAFII ŚW. JÓZEFA KALASANCJUSZA W RZESZOWIE 4 czerwca 2015 r. oddawaliśmy cześć Jezusowi Chrystusowi podczas uroczystości Bożego Ciała, a już 28 czerwca będziemy się żegnać z ojcem Januszem Furtakiem SP, który rozpocznie pracę misyjną w dalekim Chile. Ojcze Januszu! Dziękujemy za wszystko i Szczęść Boże! Parafianie i redakcja Kalasancjusza Rzeszowskiego Kalasancjusz_6_2015:Layout 1 2 2015-06-24 KALASANCJUSZ 12:50 Strona 2 RZESZOWSKI Walcz w dobrych zawodach o wiarę, zdobądź życie wieczne! – to hasło przewodnie Parafiady, która w naszej parafii odbyła się 30 i 31 maja 2015 r. już po raz dwunasty. W każdym roku patronem jest inny Święty, w ubiegłym roku był to św. Jan Paweł II, w tym roku św. Tymoteusz. Przygotowania do imprezy trwały kilka miesięcy. Trzeba było poszukać sponsorów, zaplanować rozstawienie stanowisk, zapewnić catering, zorganizować sędziów do poszczególnych konkurencji, zapewnić służbę medyczną, wybrać patrona, zaprojektować logo XII Parafiady. Dużo pracy kosztowało zorganizowanie II Biegu Kalasancjusza. W organizację włączyło się wielu dobrych ludzi, bardziej lub mniej związanych z naszą wspólnota parafialną. Dziękujemy im serdecznie! W sobotę był czas na rywalizację sportową i konkursy. Rozegrane zostały zawody piłki nożnej, inni grali w siatkówkę, koszykówkę i ping-ponga, był również turniej szachowy. Odbył się także konkurs plastyczny i konkurs wiedzy z Listów św. Pawła do Tymoteusza. Po sportowej sobocie nadszedł czas na tradycyjny Rodzinny Piknik Parafiadowy. Inauguracja Parafiady poprzedzona była Eucharystią, a po niej Ojciec Prymicjant Dariusz Lorenc SP wspólnie ze wszystkimi uczestnikami Mszy i osobami zgromadzonymi już na zewnątrz odmówił modlitwę, którą wszyscy otrzymali na obrazkach z wizerunkiem św. Tymoteusza: Boże, Ty uczyniłeś św. Tymoteusza gorliwym Pasterzem i głosicielem Twojej Ewangelii, spraw za jego wstawiennictwem, abyśmy walcząc o wiarę, stali się wiernymi świadkami Jezusa Chrystusa, a przez to zdobyli życie wieczne. Gdzie Ty żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen. Zebrani otrzymali błogosławieństwo od o. Dariusza i rozpoczęliśmy świętowanie. Jak to zwykle bywa przy tego typu okazjach, każdy mógł spróbować pysznych ciasteczek lub zjeść smaczną kiełbaskę z grilla, zupę z kociołków, pierogi u „Pasibrzucha” i jego świty. Równolegle z poczęstunkiem odbywała się druga część rozgrywek sportowych – wyciskanie sztangi, ringo i – oblegane przez młodszych i starszych parafiadowiczów – strzelanie z łuku. Tak jak w zeszłym roku ogromną popularnością cieszył się II Bieg Kalasancjusza, który odbył się w rożnych kategoriach wiekowych, począwszy od maluszków. Uczestniczyło w nim ponad 300 osób. Pobiec mógł każdy, bo nie liczyła się szybkość, ale wytrzymałość – dystans wynosił 1500 m w kategorii open. Ale na tym nie koniec. Po wręczeniu nagród najwytrwalsi włączyli się we wspólne taneczne pląsy. Dzięki naszym niezawodnym animatorom – Agatce Chmiel i Damianowi Ruszlowi – każdy mógł poczuć się mistrzem tańca na trawie... Ulubionym utworem o. Piotra Jałako Ding dong song wysłaliśmy taneczne pozdrowienia do Chile... O. Piotr przesłał do nas gorące podziękowania, nie ukrywając wzruszenia… Parafiada odbyła się kolejny raz dzięki wielkiemu zaangażowaniu osób związanych z naszą wspólnotą parafialną oraz dzięki sponsorom, którzy zostali wymienieni na następnych stronach naszej gazety parafialnej. Gratulujemy laureatom konkursów i rozgrywek sportowych. Było ich tak wielu, że nie sposób ich wszystkich wymienić. Liczymy na równie liczne uczestnictwo za rok. Zapraszamy serdecznie. Ewa Dziedzic Kalasancjusz_6_2015:Layout 1 2015-06-24 12:50 Strona 3 KALASANCJUSZ RZESZOWSKI 3 Kalasancjusz_6_2015:Layout 1 4 2015-06-24 KALASANCJUSZ 12:50 Strona 4 RZESZOWSKI Pierwszego dnia Parafiady odbył się turniej piłki nożnej dla uczniów klas 1–6. Uczestniczyło w nim 6 drużyn, w których grało 47 zawodników. Zawody stały na bardzo wysokim poziomie, o czym świadczą 83. strzelone bramki. Bezkonkurencyjna okazała się drużyna o nazwie Gang Albanii, drugie miejsce zajął Gang Polski, a trzecie – drużyna Hajsowników. Słowa uznania za grę należą się także pozostałym drużynom tj. Gang Plebanii, FC Placki i FC Gang. Nowością w tym roku miała być nagroda Fair Play. Kryteria rankingu obejmowały styl gry, ale także zachowanie w trakcie meczów i w ich przerwach. Z przykrością muszę przyznać, że mimo wnikliwej obserwacji, nie wyłoniliśmy zwycięzcy. Oprócz nagród za zdobycie trzech pierwszych miejsc zostały także przyznane wyróżnienia dla najmłodszego uczestnika, który grał w drużynie Hajsowników i króla strzelców turnieju grającego w Gangu Albanii. Dodatkowo najlepszy strzelec otrzymał zdjęcie z autografem obecnego na turnieju Jana Domarskiego, strzelca złotej bramki na Wembley w Londynie w 1973 r., która przesądziła o awansie naszej reprezentacji na Mistrzostwa Świata w 1974 r., które odbyły się w Niemczech. Turniej zaczęliśmy i zakończyliśmy przy dobrej pogodzie, obeszło się bez większych urazów, sędziowie nie pokazali czerwonej kartki, a organizacyjnie zdaliśmy egzamin na 5+. Poprzeczka przed kolejną Parafiadą została podniesiona naprawdę wysoko. Przy okazji chciałem podziękować wszystkim za pomoc w organizacji turnieju. Grzegorz Stęchły Wigilia Paschalna Drugi dzień Parafiady to dalszy ciąg konkurencji sportowych, w których uczestniczyło wielu zawodników. Każdy z nich po męczących konkurencjach chciał zregenerować siły i nie miał z tym problemu, ponieważ Parafiada to nie tylko sport, ale także pyszne jedzenie. Były ciastka, pierogi, bigos i kiełbaski, ale nowością w menu była węgierska zupa gulaszowa, robiona w dwóch wielkich kotłach, pod którymi paliły się drewniane szczapy. Każdy mógł zobaczyć poszczególne etapy przygotowania tej potrawy – było na co popatrzeć, a piękny zapach unosił się nad głowami i zapraszał do jej skosztowania. Przepis na zupę jest ściśle strzeżoną tajemnicą przywiezioną prosto z Węgier, a produkty, kolejność ich wkładania do kotła i przyprawianie jest ustalone i stosowane od lat. Po czterech godzinach nastąpiła długo oczekiwana chwila, czyli degustacja. Kolejka nie miała końca, a byli w niej mężczyźni, kobiety, dzieci , był kucharz ze statku, pani z Japonii, no i oczywiście Ojcowie z naszej parafii, dla których nie było taryfy ulgowej. Niektórzy stali dwa a nawet trzy razy zachwycając się jej smakiem. Zgodnie z powiedzeniem Wszystko co dobre, szybko się kończy, tak było z naszą zupą. Ogień wygasł, kotły puste, ale dobry humor i poczucie pysznie wykonanej pracy zostało. Już tego dnia planowaliśmy kolejne spotkanie w plenerze z węgierską zupą gulaszową. Agnieszka i Grzegorz Stęchły Kalasancjusz_6_2015:Layout 1 2015-06-24 12:50 Strona 5 KALASANCJUSZ RZESZOWSKI 5 Piękna pogoda oraz żarzący się węgiel sprawiły, że kiełbaski opalały się jak nad morzem. Uśmiech dzieci i ich wdzięczne oczy dodawały mi sił – Pasibrzuchowi Grillującemu. Tego dnia przekonałem się, jak pięknym doświadczeniem jest służba innym ludziom i pomaganie naszym wspaniałym Ojcom Pijarom… Wspaniale jest właśnie wtedy, kiedy możemy doświadczyć radości bycia we wspólnocie naszej rodziny parafialnej, życzliwej, radosnej i wzajemnie się wspierającej. Praca z tak wspaniałymi ludźmi była dla mnie prawdziwą przyjemnością! MS 31 maja 2015 roku przedszkole Niebieski Motylek włączyło się w organizację tegorocznej Parafiady i zorganizowało szereg atrakcji dla najmłodszych uczestników w wieku od zera do sześciu lat. Żłobkowicze i przedszkolaki na imprezę zaprosiły swoich rodziców, rodzeństwo oraz przyjaciół. Rodzinny nastrój, słoneczna pogoda i przyjemna atmosfera sprawiły, że dzień ten był wyjątkowy, zarówno dla dzieci jak i dla rodziców. Największymi atrakcjami dla dzieci była dmuchana zjeżdżalnia, która cieszyła się ogromnym zainteresowaniem, malowanie buziek, różnego rodzaju konkursy, konkurencje sportowe, pokaz pierwszej pomocy przedmedycznej, bańki mydlane, wata cukrowa „pop-corn”, a także baloniki w wymarzonym kształcie. Każdy mógł znaleźć coś interesującego dla siebie. Wszyscy uczestnicy mieli okazję wykazania się wiedzą, pomysłowością i zręcznością. Znakomita aura sprzyjała wszelkim zabawom na świeżym powietrzu. Cała impreza przebiegła w atmosferze radości i zadowolenia, o czym świadczyły uśmiechy widniejące na twarzach zarówno dzieci jak i dorosłych, a festyn zakończył się późnym popołudniem. Motylek Kalasancjusz_6_2015:Layout 1 6 2015-06-24 KALASANCJUSZ 12:50 Strona 6 RZESZOWSKI Ostatnie dwa dni maja 2015 r. przeżywaliśmy pod hasłem: Walcz w dobrych zawodach o wiarę, zdobądź życie wieczne. Było to hasło XII Parafiady Regionalnej im. św. Józefa Kalasancjusza w Rzeszowie. Patronem tegorocznej Parafiady był św. Tymoteusz. To właśnie do niego św. Paweł skierował powyżej przytoczone słowa. Młody biskup Efezu, wierny współpracownik św. Pawła wypraszał nam potrzebne łaski w czasie Parafiady. Szczególnie miał rozpalać nasze serca pragnieniem nieba, pragnieniem walki o życie wieczne, do którego każdy z nas został powołany. Ponadto podczas Parafiady w kaplicy nowicjatu trwała Adoracja Najświętszego Sakramentu. Grupa osób nieustannie modliła się za to dzieło i jego uczestników. Bowiem „świątynia” to jeden z trzech filarów idei parafiadowej opartej na triadzie: „świątynia-stadion-teatr”. Jednak największą popularnością, jak co roku, cieszyły się rozgrywki sportowe, gry indywidualne i zespołowe. W sobotę został rozegrany turniej piłki nożnej, siatkowej i koszykowej oraz turniej tenisa stołowego i szachowy. Ponadto przeprowadzono konkurs plastyczny oraz wiedzy ze znajomości pierwszego i drugiego listu św. Pawła do Tymoteusza. Niedziela, drugi dzień Parafiady, przeżywana była przede Ojciec Prymicjant Dariusz Lorenc SP błogosławi parafian wszystkim jako wspólny rodzinny festyn. Oczywiście nie zabrakło także konkurencji sportowych: ringo, przeciąganie liny, łucznictwo, rzut piłką lekarską, wyciskanie sztangi oraz II Biegu Kalasancjusza itp. Najmłodsi uczestnicy Parafiady także odnaleźli odpowiednie dla siebie zajęcia i zabawy. Jeśli chodzi o teatr, 14 czerwca mogliśmy cieszyć się wspaniałym przedstawieniem „Czerwony Kapturek szuka księcia” wystawionym przez naszą grupę teatralną „Atmosfera”. Podsumowując Parafiadę, coraz bardziej widzę, że jest to dobre Boże dzieło. Pan Bóg hojnie nam błogosławił i niezwykle pięknie i ofiarnie posłużył się ludźmi, naszymi parafianami, ale nie tylko. Za to jestem bardzo wdzięczny tym wszystkim, którzy z dobrej woli włączyli się w to dzieło; w przygotowanie, koordynację, ofiarną pracę i wsparcie materialne. Bardzo dziękuję! Kochani, bez waszego hojnego serca i zaangażowania nie byłoby tej XII Parafiady. Niech Pan Bóg wszystkim błogosławi, św. Józef Kalasancjusz wyprasza potrzebne łaski, a św. Tymoteusz rozgrzewa do walki o wiarę, do zdobywania życia wiecznego. Wszystkim życzę nieba – tam dopiero będą rozgrywki! O. Dawid Borkowski SP Kalasancjusz_6_2015:Layout 1 2015-06-24 12:50 Strona 7 KALASANCJUSZ 1Up Studio filmowe Catering ANIA, Bogusław Kaszuba „Arkadiusz” – Przedsiębiorstwo Handlowo-Usługowe, Hurtownia Słodyczy K. Świętochowska Hipermarket Auchan BOWIM – PODKARPACIE sp. z o.o. Drukarnia CyfroDruk Hurtownia Zabawek DINO Domex sp. z o.o. DROGTAR Spółdzielnia Mieszkaniowa „Energetyk” Drukarnia EUROPRINT Hamilton Sundstrand Poland sp. z o.o. Senator Kazimierz Jaworski Mechanika Pojazdowa, Lesław Kowal Lary Zębatka, Sklep i serwis rowerowy Andrzej Polak, ZMM MAXPOL Zakład Pracy Chronionej Centrum Medyczne MEDYK, Rzeszów, ul. Szopena 1 Miejski Zarząd Budynków Mieszkalnych Sp. z o.o. Narodowy Bank Polski, Oddział Okręgowy w Rzeszowie Kawiarnia „Niebieskie Migdały” Gazeta Codzienna NOWINY Ochotnicza Straż Pożarna w Rzeszowie-Wilkowyi RZESZOWSKI 7 Stanisław Pepera Aneta Perlak-Urban Stowarzyszenie na Rzecz Rozwoju i Promocji Podkarpacia „Pro Carpathia” Sławomir Wojtyś, Prezes Przedsiębiorstwa Projektowo-Geodezyjnego PROGEZ sp. z o.o. Podziemna Trasa Turystyczna w Rzeszowie Polskie Radio Rzeszów Rzeszowianka sp. z o.o. Zakłady Mięsne SMAK GÓRNO Robert Paździor, Prezes Zarządu SPAR Polska S.A. SYKOMA S.A., Monika Pudło Henryk Wolicki, Pełnomocnik Prezydenta Miasta Rzeszowa ds. oświaty, opieki społecznej i osób niepełnosprawnych Piekarnia, Jan Wszołek Prywatny Żłobek ZIELONY MOTYLEK, Niepubliczne Przedszkole NIEBIESKI MOTYLEK Wszystkim sponsorom, zarówno tym, którzy podali nazwiska lub nazwy firm, oraz anonimowym dobrodziejom i wszystkim osobom, które włączyły się w tworzenie Parafiady składamy serdeczne podziękowania: Bóg zapłać! O. Dawid Borkowski i o. Mariusz Rabczak Kalasancjusz_6_2015:Layout 1 8 2015-06-24 KALASANCJUSZ 12:50 Strona 8 RZESZOWSKI W czwartek 4 czerwca 2015 r. wielka rzesza naszych parafian oddała część Chrystusowi podczas Procesji Eucharystycznej, która zgodnie z planem Ojca Proboszcza przy pięknej, słonecznej pogodzie, przeszła ulicami naszej parafii po Mszy św. odprawionej o godz. 9.30. Pierwszy ołtarz został skonstruowany przez członków Oazowego Kręgu Rodzin Domowego Kościoła i mieszkańców ul. Lwowskiej (stanął przed domem przy ul. Lwowskiej 135). Przy ołtarzu zaśpiewały dzieci z Małego Chóru św. Józefa Kalasancjusza pod dyrekcją pani Gabrysi, co było pewną nowością, bowiem w poprzednich latach przy wszystkich ołtarzach śpiewał zawsze parafialny chór „Kantylena”. Następnie przecięliśmy ul. Lwowską, by przejść na osiedle bloków zbudowanych w większej części przez Spółdzielnię Mieszkaniową „Energetyk”. Tam, przy bloku nr 98, rodzice dzieci obchodzących pierwszą rocznicę I Komunii Świętej oraz okoliczni mieszkańcy zbudowali ołtarz przystrojony bukietami kwiatów. Co ważne, był to pierwszy w historii parafii ołtarz zbudowany na tym właśnie osiedlu na uroczystość Bożego Ciała. W tym miejscu w imieniu mieszkańców chciałbym podziękować wszystkim, którzy włączyli się w budowę naszego osiedlowego ołtarza i złożyli ofiarę na piękne kwiaty. Naprawdę imponująco wyglądała procesja idąca między blokami, to wspaniałe świadectwo naszego przywiązania do Jezusa Chrystusa. Trzeba też wspomnieć, że przy osiedlowym ołtarzu wielopokoleniowy chórek pod dyrekcją pani Gabrysi (tej od scholki) zaśpiewał: Niech nas ogarnie łaska Panie Twa… Procesja przecisnęła się następnie wąskim chodniczkiem do ulicy Olbrachta, by oddać cześć Jezusowi przy ołtarzu zasłaniającym zakład fryzjerski. Ołtarz zaskoczył mnie swoją wielkością, Jezus spoglądał na nas z imponującej rozmiarami ikony i muszę przyznać, że Wspólnota Przyjaciół Oblubieńca pokazała, na co ją stać. Ołtarz tonął w zieleni i kwiatach, a Przyjaciele Oblubieńca chwalili Pana Ojciec Proboszcz Jan Taff SP przy pierwszym ołtarzu radosnym śpiewem. Od trzeciego ołtarza przeszliśmy ulicą Olbrachta do kościoła, który tego roku stał się jednocześnie czwartym ołtarzem Bożego Ciała. W czasie Oktawy Bożego Ciała szliśmy z procesją wokół kościoła wyjątkowo do środy, bo w czwartek była Msza św. z modlitwą o uzdrowienie i uwolnienie. Warto jeszcze przypomnieć, że w naszym kościele parafialnym możemy oddawać cześć Chrystusowi w najświętszym Sakramencie codziennie podczas Adoracji od godz. 17.00 do 18.00. Igor Witowicz Kalasancjusz_6_2015:Layout 1 2015-06-24 12:50 Strona 9 KALASANCJUSZ Ojciec Dawid Borkowski SP przy drugim ołtarzu Ołtarz Wspólnoty Przyjaciół Oblubieńca RZESZOWSKI 9 Kalasancjusz_6_2015:Layout 1 10 2015-06-24 KALASANCJUSZ 12:50 Strona 10 RZESZOWSKI Z Ojcem Januszem Furtakiem, pijarem, wyjeżdżającym do Chile, rozmawia Stanisław Alot Skąd się Ojciec wywodzi? Wiemy, że z Pasierbca, ale czego moglibyśmy się dowiedzieć o rodzinie, o rodzeństwie, o mamie i tacie? Słyszałem o historii rodziny Furtaków, spisanej przez s. Halinę Furtak, drukiem wydaną, nie czytałem jeszcze. Może ją pożyczę i przeczytam? – Nie mam jej, były dwa egzemplarze, ale gdzieś się rozeszły. To najstarsza siostra, druga w starszeństwie napisała o rodzinie. Zresztą dziewięć lat w życiu rodziny to dużo. Jestem młodszy, nie było mnie przy tamtych zdarzeniach. Ale z sześciorga rodzeństwa troje w zakonach – to rzadkość. Wróćmy do rodziny małego Janusza i do ścieżki z Pasierbca do pijarów prowadzącej. – Z pijarami zetknąłem się we wsi mojej, w Pasierbcu, a pierwszym pijarem, jakiego poznałem, był o. Józef Tarnawski, który przyjechał z nauczycielami na Dni Skupienia do Pasierbca na dwa, trzy dni; to było w czerwcu. Po mszy zaproponował przyjazd do Krakowa, na Dni Skupienia. I tak się zaczęło. Potem regularnie cztery razy w roku w różne miejsca na takie Dni jeździłem, najczęściej spotykałem tam właśnie o. Tarnawskiego, młodego księdza od powołań. Zrobił na mnie mocne wrażenie, miał charyzmat i po maturze zdecydowałem się wstąpić do pijarów. Dla młodego chłopaka ze wsi, miasto Kraków, formacja pogłębiająca życie duchowe była czymś wspaniałym. Chodziłem w Pasierbcu do kościoła, byłem ministrantem, ale o pomoc w rozeznaniu powołania raczej było ciężko, o kierownika duchowego – też. Matura była w Krakowie czy u siebie, na Sądecczyźnie? – W Limanowej, w technikum mechanicznym, po pięciu latach. Wówczas mówiło się, że po technikum będzie zawód, lepsza praca. Mnie wówczas tak bardzo nie interesowały przedmioty zawodowe, projekty, byłem bardziej humanistą. Miło szkołę wspominam. Który to był rok? – 1993. Ale pamiętam swoją myśl: w technikum mam o jeden rok dłużej na zastanowienie, rok więcej na podjęcie decyzji co po maturze – praca, wyjazd, powołanie? Bo wychowywałem się przy kościele, moja matka chrzestna gotowała na plebanii, zachodziłem do niej, pomagałem, poznałem plebanię od kuchni. Byłem ministrantem, byłem lektorem, w pewnym okresie trochę kościelnym – na zmianę z innymi ministrantami – gdy kościelny, już starszy człowiek zakończył służbę, a nowego nie było. Kiedy nastał nowy proboszcz, budowniczy, przystępowałem do Pierwszej Komunii Św. Widziałem jak się Pasierbiec zmienia z „nowym”, obecnym proboszczem; dla gospodarstwa z krowami pasącymi się pod kościołem wyrosły stopniowo nie budynki gospodarskie, ale ośrodek rekolekcyjny, w innych „stajniach” – dom pielgrzyma. Najważniejsze było przygotowanie do koronacji obrazu, wszechstronne. Uczestniczyłem w Koronacji w 1993 r. Tydzień po koronacji pojechałem do nowicjatu, do Łowicza. Po były studia w Wyższym Seminarium Duchownym Zakonu Pijarów Krakowie, a potem parafia daleko od domu? – Tak, w Bolszewie. Trzy lata. O. Janusz Furtak SP podczas II Parafiady Regionalnej w 2005 r. Fot. Piotr Wąsacz I po Bolszewie do Rzeszowa? – Tak. A skąd pomysł, by chodzić i jeździć po górach z młodzieżą i dorosłymi? W Bolszewie gór nie było. – No właśnie dlatego. Dla bolszewiaków wyjazd w góry był zawsze atrakcją. Zacząłem często jeździć w góry; w wakacje, na ferie zimowe, w ciągu roku. I to wcale nie w Tatry, doceniłem wtedy wyjazdy w Beskid Wyspowy; potem nawet na wzgórza na Kaszubach jeździliśmy. Nawet zwykłe – dla mnie – przejście przez górę do Pasierbca było dla mych parafian wyprawą górską. Kiedyś dla mnie nie była to jakaś przyjemność, ale teraz, z oddalenia, z Bolszewa, zyskiwała na atrakcyjności. Była dobra współpraca z gminą, ze szkołą, wyjazdy w ramach klubu sportowego – w ramach zagospodarowania czasu wolnego dzieci i młodzieży. Środki też się znalazły. A opiekunowie jechali bezinteresownie. Wiem, że ludzie mieszkający w górach, nie lubią po górach chodzić. Od tego są turyści, czyli „goście”. Płacą, to niech sobie chodzą. Dla górali to nie atrakcja. – Dla mnie Tatry to były góry. W szkole mieliśmy grupę kolegów i katechetę, ks. Andrzeja Mulkę, tego od „Promyczków Dobra”, gazety i zespołu, teraz z Nowego Sącza. Wówczas był wikarym w naszej parafii i starał się działać z młodzieżą: pielgrzymki, wycieczki, ogniska również dla dorosłych i rodzin, nawet przejścia piesze na odpusty do sąsiednich parafii. I pierwsza wycieczka w Tatry, zapamiętana na zawsze, dla wszystkich pierwsza tatrzańska. Tylko jeden spośród nas był w Tatrach. Szliśmy na Świnicę, złapała nas burza, dziewczy- Kalasancjusz_6_2015:Layout 1 2015-06-24 12:50 Strona 11 KALASANCJUSZ RZESZOWSKI 11 nom buty rozpadły się po dziesięciu minutach i musiały wracać boso, a wszyscy zmokli i wystraszyli się – góry huczały i waliły się na nas. Nabrałem szacunku dla Tatr. Był Ojciec w naszej parafii najbardziej „turystycznym” kapłanem. Wielu parafian bardzo sobie chwaliło i chwali wędrówki, pielgrzymki łączone z wysiłkiem fizycznym, przezwyciężaniem własnych słabości, wchodzeniem na górki i góry z Bogiem. Jest u pijarów taka specjalność? Bo będzie nam tego w parafii brakowało… – Wędrówką jest życie człowieka... Jeśli mowa o „specjalności pijarów” to jest nią wychowanie poprzez szeroko rozumiany sport, kulturę. „Ruch” w duszpasterstwo włączył w naszych czasach o. Józef Joniec, pijar – twórca Ruchu Parafiadowego. Mogłem od pierwszych lat mojego życia zakonnego poznawać Parafiadę. Na mojej pierwszej pijarskiej placówce w Bolszewie koło Gdańska takim wzorem był o. Marian Młynarczyk, który już od dobrych kilku lat działał w tym duchu. Sam był założycielem Parafialnego Klubu Sportowego działającego w ramach Katolickiego Stowarzyszenia Sportowego Rzeczpospolitej Polskiej – jednego z pierwszych klubów parafialnych w Polsce. Organizował w ramach duszpasterstwa wiele akcji sportowych, rekreacyjnych zapewniając aktywne, twórcze spędzanie czasu dzieciom i młodzieży. Tak się złożyło, że w tym czasie o. Marian jako siedemdziesięcioletni współbrat zachorował nagle – musiałem przejąć po nim wiele spraw i Parafialny Klub Sportowy. Kiedy znalazłem się w Rzeszowie, pomyślałem, że należy w parafii umożliwić dzieciom i młodzieży dobre spędzanie wolnego czasu. Po trzech miesiącach zaczęliśmy z kilkoma osobami starania o formalne powołanie Parafialnego Klubu Sportowego; było to w końcu 2003 r., a w styczniu 2004 roku już formalnie Parafialny Klub Sportowy CALASANZ był zarejestrowany w Urzędzie Miasta. Z wdzięcznością wspominam bardzo dobrą współpracę z Radą Dzielnicy Wilkowyja i wolontariuszami. W ramach działań klubowych zaczęła działać świetlica, uruchomiliśmy sekcję turystyczną Klubu z przeróżnymi wycieczkami jednodniowymi w okolice, dłuższe wyjazdy, obozy wędrowne np. w Sudetach. Została zorganizowana w tymże roku I Parafiada Regionalna w Rzeszowie i nasi młodzi parafianie wzięli udział w Międzynarodowej Parafiadzie Sportowej Dzieci i Młodzieży w Warszawie. Z radością włączyliśmy się w specyficznie podkarpacki zwyczaj wyjazdów w Wielki Piątek na Drogę Krzyżową, najpierw na Smerek, później na Tarnicę. O. Proboszcz Wojciech Kałafut wyremontował piwnicę pod plebanią i tak powstała kawiarenka. To wszystko dzięki wielu świeckim współpracownikom. Nikt nigdy nie pobierał wynagrodzenia za służbę, za poświęcony czas. Tak zaczęła się modlitwa na boisku przed meczami, modlitwa w drodze na basen; Msze św. przy kapliczce na polanie w czasie wycieczki. Wszystko to oscylowało wokół hasła o. Stanisława Konarskiego: Dokładajcie starań, kształcąc umysł naukami, serce cnotami, ciało ćwiczeniami. W nowszej wersji lansowanej przez Stowarzyszenie Parafiada hasło to brzmi: Ruch rzeźbi umysł, serce i ciało. A z kolei dla mnie duchowym patronem we wszelkich poczynaniach oprócz założyciela Zakonu Pijarskiego i patrona parafii św. Józefa Kalasancjusza, był bł. Piotr Jerzy Frassati i jego słowa – „Ku szczytom”. Proszę opowiedzieć o swojej rodzinie, o rodzeństwie. – Rodzice nie żyją. Mama zmarła prawie miesiąc po moich święceniach, piętnaście lat temu. Miałem urlop po święceniach i prymicjach, miałem je łącznie, w Pasierbcu. Zjechało się całe rodzeństwo, dwie siostry z Włoch, ze Zgromadzenia św. Jana Chrzciciela, dwaj bracia z robót z Niemiec zjechali, trzecia siostra, zamężna w Pasierbcu. Miałem być O. Janusz odprawia Mszę św. na turystycznym szlaku w 2005 r. Fot. Piotr Wąsacz w domu cały miesiąc. Mama była na święceniach, na obiedzie uroczystym w parafii, a na drugi dzień gorzej się poczuła, nie mogła wychodzić z domu. Kiedyś Mama często chodziła do kościoła, a kiedy zaniemogła, Ksiądz proboszcz pozwolił na odprawianie mszy przy Mamy łóżku, w domu. Przynosiłem Pana Jezusa z kościoła, czasem odprawiałem Mszę św. w domu. I wtedy Pan Jezus przez moje ręce przychodził do Niej. To była szczególna formacja dla mnie. I kiedy Mama wymagała trochę więcej opieki, czasu, akurat moje siostry mogły być przy niej. Ta siostra trzecia miała rodzinę, dzieci, pracowała, byłoby jej samej trudno. A kiedy siostrom kończył się miesięczny urlop, mnie też – Mama zmarła. W momencie śmierci wszyscy, całe rodzeństwo, byliśmy przy niej. Po pogrzebie rozjechaliśmy się: bracia do Niemiec, ja do Bolszewa, siostry do Włoch, ale rozjeżdżaliśmy się z pokojem w sercu. Dziękowaliśmy Panu Bogu, bo to była ewidentna Łaska Boża. I nie baliśmy się mówić, że to zasługa Mamy, jej świętości, to nagroda Pana Boga dla niej. Przed wielu laty to najmłodsza siostra miała zostać w domu rodzinnym i z rodzicami – chorującymi wówczas na nowotwór – i ona, najmłodsza, – kończyła właśnie studia pomaturalne – zapytała rodziców: Czy mogę ja też pójść do zakonu, bo bardzo bym chciała. Co wy na to? Mama bez zastanowienia odpowiedziała: Jak tak – to idź. Zawsze się znajdzie ktoś, kto nam szklankę wody poda. To było dość heroiczne, nie było pretensji, nie było wyrzutów, choć mieli zostać sami. Siostra pracująca w Krakowie wróciła do domu, została w domu rodzinnym, założyła rodzinę, zrezygnowała z pracy. I nagrodą dla Mamy i dla nas był ten ostatni etap jej życia, gdy wszystkie dzieci, nawet z Niemiec, nawet z Włoch, nawet spod Gdańska – mogły być przy Mamie. Kalasancjusz_6_2015:Layout 1 12 2015-06-24 KALASANCJUSZ 12:50 Strona 12 RZESZOWSKI Piękna opowieść, wiele mam i wiele dorosłych dzieci będzie czytało ją ze wzruszeniem. Ostatnio Ojciec zniknął z parafii, był w Hebdowie, organizował spotkanie ogólnopolskie. Co to było za spotkanie i czemu było poświęcone? – Mają spotkania proboszczowie, mają młodzi kapłani, mają i magistrowie nowicjatów. Jest ich w Polsce kilkudziesięciu, a zwykle uczestniczy około trzydziestu i zależy to również od wybranego na spotkanie miejsca – ze Szczecina rzadko przyjechałby magister na Podkarpacie. W tym roku wypadło na mnie. Najważniejszym punktem jest zwykle aspekt formacyjny od strony duchowej, ludzkiej, psychologicznej omawiany przez zaproszonego gościa – specjalistę. Wybrałem naturalnie nasz Hebdów i zaprosiłem znanego w naszej parafii pana Michała Piekarę, uprzedzając go, że słuchaczami będą kapłani, którzy spotykają młodych ludzi na samym początku formacji zakonnej, i ze spotykają się z młodymi ludźmi chłonnymi, ale jeszcze niepewnymi swego powołania, i że to zwykle pierwsza tak długa nieobecność w domu, i że nowicjat zdarza się raz i już się go nie powtarza. Czy wykład, konferencja pana Michała i Hebdów, ponorbertański klasztor we władaniu pijarów przykuły uwagę magistrów nowicjatu? – Tak, pan Michał wygląda bardzo młodo, ale jego bogate doświadczenie i jako ojca, głowy rodziny i jako psychoterapeuty zaskoczyło słuchaczy, a Hebdów, przedstawiony przez o. Eugeniusza Grzywacza w ponad czterogodzinnej wędrówce zachwycił. Ktoś, kto mieszkał w klasztorze norbertańskim na terenie Czech czy Niemiec przyznał, że nigdy nie usłyszał o norbertanach tyle, ile dowiedział się u pijarów, od o. Eugeniusza. i rano w sobotę z radością pojadę z pielgrzymami – jeśli tylko grupa się zbierze. Chętnie nawet zostanę na całość Odpustu (w Pasierbcu – S.A.), a wy wrócicie nad ranem, by w niedzielę powitać nowego proboszcza. Żeby tylko udało się znaleźć w szkole w Pisarzowej kogoś, kto uruchomi prezentację. Uprzedzimy i księdza Adama Gula i p. dyrektor szkoły. – Wyjazd o 8.00, nie za wcześnie, o 11.00 moglibyśmy być na miejscu, potem do Szczyrzyca, by zobaczyć muzeum i powiedzieć o cystersach i wrócić do Pasierbca na 18.00, potem Msza św. o północy i powrót do Rzeszowa – nad ranem – po obowiązkowej wizycie na kawie z mlekiem od krowy w domu moim rodzinnym. Dziękujemy za 12 lat, dziękujemy za duszpasterzowanie w górach, w ruchu, w sporcie, dziękujemy za pracę z nowicjuszami, za humor i mnóstwo energii. Co Ojcu sprawiło radość w naszej parafii? Z czego jest Ojciec zadowolony? – Jestem wdzięczny za pobyt w Rzeszowie, za wspólne wzrastanie w wierze i nawracanie się. Rzeszów pod wieloma względami jest oryginalny. Radość sprawiała mi praca z dziećmi, z młodzieżą. Bardzo jestem wdzięczny za wrażliwość i troskę o kapłanów, za nieustanną pamięć w modlitwie, za zamawiane Msze św. przy różnych okazjach, za niezliczone grupy Margaretek, modlących się za kapłanów. Bardzo dziękuję. Szczęść Boże Ojcze Januszu! Łącznie z celą pokuty dla norbertanów? – Tak, ale to tylko jeden ze szczegółów. Zaczyna Ojciec nową część życia – Chile. – Właśnie. Zaczynam od nauki języka hiszpańskiego, zupełnie obcego. Święty Kalasancjusz po czterdziestce zaczął zupełnie inaczej żyć, wielu innych też, więc ja też zaczynam nowy etap. Może jednak u nas, w Polsce, potrzebujemy nowej ewangelizacji. Nowicjuszy mało, marnych czy złych propozycji dla młodych ludzi zatrzęsienie, Chrystofobia raczej się zwiększa, chrześcijanie giną na świecie częściej niż kiedyś, może więc czas na apostołów trzeciego tysiąclecia w Polsce, o Europie nie wspomnę? – Kryzys każdemu daje do myślenia, jest złożony, papież Franciszek na różne sposoby podpowiada. Jest wolność dla każdego człowieka, jeśli on nie chce – nie da się na siłę. Pan Jezus, za którym tłumy chodziły, wszystkich nie nawrócił. My, duchowni musimy pewnie spokornieć, jeśli Łaska Boska nie przyjdzie z pomocą, to trzeba się z porażką liczyć. Ale nigdy nie można zostawić ludzi samym sobie – ani w Polsce, ani w żadnym kraju. Dopóki jest odprawiana Msza św. – świat istnieje. Co chciałby Ojciec przekazać nam odjeżdżając naprawdę daleko od Polski? – Kochajcie Jezusa i Maryję! Bądźcie dumni z Ojczyzny, dbajcie o nią! Pamiętajcie też – proszę – nadal o mnie i współbraciach, jak choćby o o. Piotrze Jałako, który już dwa lata temu wyjechał do Chile, czy o o. Mariuszu Kożuchowskim pracującym w Chinach. A pojedzie Ojciec na pielgrzymkę do Pasierbca, Pisarzowej i Szczyrzyca 29 sierpnia 2015 r.? – Jeśli Bóg pozwoli – tak. Wyląduję o 23.00 w Rzeszowie O. Janusz Furtak SP podczas tegorocznej procesji Bożego Ciała. Fot. Igor Witowicz Kalasancjusz_6_2015:Layout 1 2015-06-24 12:50 Strona 13 KALASANCJUSZ RZESZOWSKI 13 Fragmenty wykładu Michała Piekary pt. „Największy sekret udanego małżeństwa” wygłoszonego w naszej parafii 18 czerwca 2015 r. w ramach cyklu konferencji, dyskusji i warsztatów pod hasłem „ Jak sobie radzić z…” Co zrobić, by nasze małżeństwa się odnowiły? Aby nastąpiła przemiana w naszych małżeństwach, najpierw musi dokonać się przemiana naszych serc. Greckie słowo metanoia oznacza przemianę, ale też nawrócenie. Nawrócenie jest nieodłącznie powiązane z żalem za grzechy, który jest jednym z pięciu warunków dobrej spowiedzi. Często dobrze robimy rachunek sumienia, spowiedź jest szczera, jest zadośćuczynienie, ale równie często brakuje żalu za grzechy. Okazuje się, że żal jest najważniejszy, szczery żal w sercu jest początkiem naszego nawrócenia. Dlaczego stale spowiadam się z tych samych grzechów? Bo widocznie szczerze nie żałuję, bo nie ma we mnie doskonałego żalu. Zmiana mojego życia zaczyna się od żalu nad tym, jak daleko odszedłem od swoich ideałów, jak daleko jestem od swoich postanowień, które sobie czyniłem na przykład w Wielkim Poście. Może to być żal spowodowany tym, że zaprzepaściłem jakieś możliwości i szanse, które Pan Bóg mi dawał. Żal z tego powodu, że nie potrafię się upokorzyć, prosić o przebaczenie, bardziej się zaangażować, zrezygnować z siebie… Zmiana zaczyna się od żalu, który jest warunkiem koniecznym, aby nastąpiło nasze nawrócenie. Największa tajemnica, sekret udanego małżeństwa polega na PRZEMIANIE SERCA. Na początku drogi przemiany serca musimy pozwalać Bogu, by wychowywał nasze serce. W tym miejscu chciałbym kilka słów powiedzieć o królu Salomonie, o którym zapewne wiele słyszeliście i znacie go zapewne z mądrości, słynnej salomonowej mądrości. Muszę wam powiedzieć, ze Salomon był skończonym głupcem, bo stracił wszystko, co Bóg mu dał… W Pierwszej Księdze Królewskiej czytamy, że serce młodego Salomona było całkowicie oddane Bogu. Salomon był wówczas człowiekiem mądrym, zdawał sobie sprawę z braku doświadczenia, ze swojej słabości, dlatego prosił Boga o mądrość. Bóg dał mu mądrość, majętność, sławę, pokój. Bóg dał mu więcej, bo Salomon prosił o tak mało. Salomon miał serce oddane Bogu, ale powoli zaczyna się w nim coś zmieniać, jego serce zaczęło stygnąć. Wbrew Bogu, który wyraźnie zakazał Izraelitom wiązania się z kobietami innych narodowości, Salomon do grona kilkuset żon i nałożnic dołączył kobiety innej krwi. Salomon tracił czujność, zaczął oddawać cześć innym bogom, a umierając nie miał już żadnej relacji z Bogiem. Tym samym Salomon stracił mądrość, skończył życie jak głupiec… Historia Salomona uczy nas, że nie jest ważne jak zaczynamy. Ważne jest to, jak kończymy. To jest ważna nauka, bo być może myślisz, że popełniłeś w swoim małżeństwie tak wiele błędów, że tak dużo czasu straciłeś, że nie ma przed tobą przyszłości… Muszę ci powiedzieć, że historia Salomona daje ci też nadzieję, bo podobnie jak on możesz zacząć dobrze i skończyć źle, ale możesz zacząć źle i skończyć dobrze… Chcę ci dziś powiedzieć, że jeśli patrzysz na lata, które minęły i jesteś z nich niezadowolony i odczuwasz olbrzymi żal, że tak to wyglądało, że przegrałeś tak wiele bitew w swoim życiu, to chcę ci powie- Michał Piekara z żoną Ulą i dziećmi przed wygłoszeniem wykładu w dolnym kościele Ojców Pijarów dzieć, że to nic. Bo nie jest ważne, jak zaczynasz, ale jak kończysz. Jeszcze masz do powiedzenia ostatnie słowo. Ale historia Salomona uczy nas jeszcze jednej rzeczy. Musimy być czujni. Jeśli nie jesteś czujny, to tracisz relację z Bogiem, a kiedy tracisz relację z Bogiem, to nie będziesz mógł pozwolić Bogu kształtować twojego serca. A zatem historia Salomona jest przestrogą dla mnie i dla ciebie, przypominając nam, co może się stać, kiedy stracimy czujność. Ale chciałbym wam jeszcze opowiedzieć historię człowieka, który bardzo źle zaczął, ale bardzo dobrze skończył. To jest historia św. Pawła, Apostoła Narodów. To człowiek, który przewędrował i przepłynął setki kilometrów, aby głosić Ewangelię. Jak zaczyna się historia św. Pawła? Czasem wydaje się nam, że św. Paweł był herosem. Okazuje się, że ci, którzy żyli w II wieku po Chrystusie, opisywali Pawła jako zgarbionego chuderlaka o krzywych nogach… Przyznaję, nie tak sobie go wyobrażałem. Paweł zaczął bardzo źle, prześladował chrześcijan. Dopiero, kiedy spotkał żywego Jezusa, coś zaczęło się w nim zmieniać. To pokazuje nam, że kształtowanie naszego serca musi zacząć się od spotkania z Bogiem. Wiemy, że na widok Jezusa spłoszony koń zrzuca Pawła na ziemię. Być może ty też masz jakiegoś konia, na którym biegniesz przed siebie na oślep i tak jak Paweł musisz dać się zrzucić Bogu z tego konia. Być może twoim koniem jest praca, być może jesteś tak zadufany w sobie, tak bardzo opierasz się na tym, co posiadasz, że Bóg musi ci to odebrać, musi cię zrzucić z konia, żebyś zaczął opierać się na Nim. Upadek z konia boli, ale od tego zaczyna się WYCHOWYWANIE SERCA. Paweł zderza się też ze światłem, światło go oślepia. Jednocześnie to światło, które go oślepia, daje mu przejrzeć. Kalasancjusz_6_2015:Layout 1 14 2015-06-24 KALASANCJUSZ 12:50 Strona 14 RZESZOWSKI Ciebie Bóg też może oświetlić prawdą o sobie samym, o tym, jakie masz przekonania na temat siebie, swojego małżeństwa, na temat Boga. Bo być może masz wiele wiedzy z katechezy, ale nigdy nie spotkałeś żywego Boga. Dlatego Bóg będzie chciał, żebyś przejrzał. Paweł oślepł i przez trzy dni tkwi w ciemności. To są trzy dni jego duchowego zmartwychwstania. Nie jadł, nie pił, może nawet myślał o swojej śmierci, coś w nim wewnętrznie umierało. To jest moment jego przemiany. Tak często Pan Bóg wybiera te momenty, w których nie chcemy się nawrócić, może stoimy w trudnym momencie naszego życia, jest nam ciężko. Być może jest to ta ciemność, w której Bóg chce, żebyś się nawrócił. Bo zawsze nawrócenie następuje w ciemności, w odrzuceniu, w oddaleniu, w upokorzeniu. Jeśli chcemy budować nasze życie w oparciu o Boga, prowadzić życie ukryte w Bogu, musimy się nawracać i pozwalać Bogu, by kształtował nasze serca. Drugim etapem nawrócenia jest OCZYSZCZENIE. Kiedy Paweł odzyskał wzrok, przez trzy lata przebywał na pustyni, to był czas jego oczyszczenia. W Ewangelii według św. Jana czytamy: Ja jestem prawdziwym krzewem winnym, a Ojciec mój jest tym, który [go] uprawia. Każdą latorośl, która we Mnie nie przynosi owocu, odcina, a każdą, która przynosi owoc, oczyszcza, aby przynosiła owoc obfitszy. Wy już jesteście czyści dzięki słowu, które wypowiedziałem do was. Wytrwajcie we Mnie, a Ja [będę trwał] w was. Podobnie jak latorośl nie może przynosić owocu sama z siebie - jeśli nie trwa w winnym krzewie – tak samo i wy, jeżeli we Mnie trwać nie będziecie. Ja jestem krzewem winnym, wy – latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić. (J 15, 1−5). Ci, którzy nie przynoszą owocu, są odcinani. Ci, którzy przynoszą owoc, są oczyszczani, żeby przynosili jeszcze obfitszy owoc. Jeśli zaczynasz się zbliżać do Boga, musisz się liczyć z tym, że będzie chciał cię oczyszczać, a oczyszczanie boli. Oczyszczanie to bolesny proces. Dla mnie św. Paweł jest znakiem nadziei. Przypomina mi, że zawsze można się przemienić, że nie ma takiego miejsca, z którego Pan Bóg nie mógłby nas wyciągnąć, choćby była to największa ciemność i ślepota. Jest taki fragment w Liście do Koryntian, w którym Paweł mówi, że nie chciałby już się wywyższać, chce być nikim, chce umrzeć dla samego siebie. Naucz się umierać dla samego siebie. Na początku naucz się umierać dla samego siebie w małych rzeczach, z miłości do innych. W Ewangelii wg św. Marka czytamy: Jeśli ktoś chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. (Mk 8, 34). Ile razy czytaliśmy te słowa? I te, że jeśli ziarno ma wydać plon, musi obumrzeć. A my chcemy widzieć plon bez obumierania. Co to znaczy umierać dla samego siebie? Może to znaczy, że mimo zmęczenia będę zajmował się dziećmi, pomogę żonie. Że będę rezygnował z przyjemności w imię miłości po to, by sprawić przyjemność komuś innemu. Że będę prosił o przebaczenie, chociaż jestem przekonany o swojej racji – bo stawiam relację ponad rację. Umierać dla samego siebie, to milczeć wtedy, kiedy chcę tak dużo mówić. Umieranie dla samego siebie może oznaczać bardzo wiele rzeczy w twoim życiu, które sam musisz odkryć. Jeśli zaczniesz umierać dla siebie, twoje relacje z ludźmi się zmienią, przestaniesz szukać korzyści dla siebie, zaczniesz szukać korzyści dla innych. Przestaniesz patrzeć na ludzi jak na źródło twojego zysku, twojej przyjemności, przestaniesz patrzeć na nich z perspektywy, co mogą ci dać. Oznacza to, że zaczynasz szukać rozwiązywania problemów w sobie, a nie w innych. Św. Jan od Krzyża mówi, że jeśli chcesz być oczyszczony, to Usiłuj zawsze skłaniać się: nie ku temu co łatwiejsze, lecz ku temu co trudniejsze; nie do tego co przyjemniejsze, lecz do tego co nieprzyjemne; nie do tego co smakowitsze, lecz do tego co niesmaczne; nie do tego co daje spoczynek, lecz do tego co wymaga trudu; nie do tego co daje pociechę, lecz do tego co nie jest pociechą; nie do tego co większe, lecz do tego co mniejsze; nie do tego co wzniosłe i cenne, lecz do tego co niskie i wzgardzone; nie do tego aby pragnąć czegoś, lecz do tego by nie pragnąć niczego, nie szukając tego co lepsze wśród rzeczy stworzonych, ale tego co gorsze. Jeśli szukamy wciąż tego, co wielkie i łatwiejsze, to jeszcze długa droga przed nami, byśmy zaczęli umierać dla samych siebie. Mistrzowie życia duchowego mówią, że musisz zacząć swoją przemianę od tego, że będziesz mniej jadł i mniej mówił. Od tak prostej rzeczy musisz zacząć. Jeśli zaczniesz panować nad swoim językiem, to okaże się, że zaczniesz panować nad swoją seksualnością, pożądliwością, nad swoim gniewem, nad lenistwem. Zacznij mniej jeść niż potrzebujesz i mniej mówić niż chciałbyś powiedzieć, a zobaczysz, jak bardzo zacznie zmieniać się twój charakter. W Księdze Mądrości Syracha jest taki fragment, w którym czytamy: Bo w ogniu doświadcza się złoto, a ludzi miłych Bogu – w piecu utrapienia (Syr 2, 5). Jeśli chcesz, żeby twoje serce było wolne od tego wszystkiego, co nie pochodzi od Boga, musisz Bogu pozwolić spalać twoje serce… Mistrzowie życia duchowego mówią, że przemiana twojego serca tylko w części zależy od ciebie. Bo to Bóg daje Kalasancjusz_6_2015:Layout 1 2015-06-24 12:50 Strona 15 KALASANCJUSZ RZESZOWSKI 15 łaskę zmiany, przemiany serca. Musisz podejmować trud przemiany, ale to Pan Bóg daje wzrost! O modlitwie mówiłem bardzo wiele podczas licznych wykładów, mówiłem o gorliwości w modlitwie, o tym, że powinniśmy chodzić w Bożej obecności każdego dnia. Chcę powiedzieć jeszcze o wspólnej, rodzinnej modlitwie. Pomyśleliśmy sobie kiedyś, że u nas w domu powinniśmy stworzyć dla Boga jakieś szczególne miejsce, w którym będzie się czuł jak u siebie… Stworzyliśmy w naszym domu miejsce modlitwy, z krzyżem, z Pismem Świętym, dywanikiem. Jeśli chcemy się pomodlić, idziemy zawsze właśnie tam, jest to szczególne miejsce naszego spotkania z Bogiem. Takie miejsce modlitwy jest też miejscem pojednania, bo najłatwiej wszystkie spory rozwiązywać pod krzyżem. Ważne jest również to, jak spędzamy niedzielę. Niedziela jest często dniem kłótni, sporów, zwłaszcza przed wyjściem do kościoła. Starajcie się, by nie było w niedzielę elementu napięcia i nerwów, zaplanujcie wyjście na Mszę św. na późniejszą godzinę, żeby nie robić wszystkiego w pośpiechu i w nerwach. Możecie wprowadzić do waszych rodzin element katechezy. My na przykład w niedzielę po śniadaniu siedzimy sobie razem i czytamy Ewangelię z danego dnia, to jest moment, w który wyjaśniamy dzieciom, co będzie czytane podczas niedzielnej Eucharystii. Ja więcej mówię, Ula przygotowuje dzieciom rebusy, gry, kolorowanki. Jest to niezwykły czas przygotowania do Eucharystii. Panowie! Jest to dla was niesamowita możliwość, żeby dzieci wprowadzać w świat wiary! Jeśli myślisz, że to katecheci przekażą twoim dzieciom wiarę, to jesteś w będzie. Największy wpływ ma przekazywanie wiary twojemu dziecku masz ty sam – jako ojciec. Nie wy, drogie panie, ale wy, drodzy panowie! To ty jesteś odpowiedzialny za przekazywanie wiary. Jeśli mówisz, że twoje dziecko zeszło na manowce swojego życia, to zadaj sobie pytanie, ile czasu poświęciłeś jako ojciec na to, żeby wprowadzać je w świat wiary, nie tylko przez swoją postawę, ale wyjaśniając to, co przeżywasz w swoim świecie wiary. Protestanci przeprowadzili ciekawe badania, które miały odpowiedzieć na pytanie, w jakim procencie cała rodzina się nawróci, kiedy nawrócą się, kolejno: dziecko, matka i ojciec. Okazało się, że nawrócone dziecko nawróci całą rodzinę tylko w 4% sytuacji (na 100 rodzin nawrócą się 4 rodziny), za nawróconą matką pójdzie 19 procent rodzin, ale za nawróconym ojcem pójdzie aż 93% rodzin, czyli na 100 rodzin nawrócą się 93 rodziny! To ojciec ma decydujący wpływ na wiarę rodziny. Musimy być czujni, bo Szatan będzie chciał nam odebrać tę tajemnicę jedności w Bogu. Pismo Święte mówi o Szatanie, który jest złodziejem, zabójcą i kłamcą. Szatan będzie chciał nas okraść z jedności i prawdy, jest zabójcą, chce zabijać w tobie miłość do innych – wtedy kiełkuje w tobie egoizm. Jest też kłamcą. Szatan mówi, że nic się w tobie nie zmieni, że jesteś stracony, chce cię okraść z nadziei. Spróbuj umierać dla samego siebie. Spróbuj podjąć ten trud i wysiłek, a po pewnym czasie zobaczysz, jak zmieniają się twoje relacje między tobą a twoją żoną, między tobą a twoimi dziećmi. Życzę wam i sobie, żebyśmy potrafili z determinacją, jak mówiła św. Teresa od Jezusa, umierać dla samego siebie, by nasze rodziny mogły wciąż ożywać. Spisał i opracował Igor Witowicz 16 2015-06-24 KALASANCJUSZ 12:50 Strona 16 RZESZOWSKI Ja chcę niepodzielnie panować w sercach ludzkich, dlatego proś o przyśpieszenie Mego panowania w duszach przez Intronizację (słowa Jezusa, które usłyszała Służebnica Boża Rozalia Celakówna). W dniach od 5 do 7 czerwca odbyło się w Krakowie sympozjum z okazji 20-lecia Wspólnot dla Intronizacji Najświętszego Serca Pana Jezusa, w którym brali udział reprezentanci wspólnot z prawie wszystkich diecezji Polski; była spora grupa z naszej diecezji, byli też nasi parafianie. Sympozjum rozpoczęło się w pierwszy piątek miesiąca w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach koronką do Miłosierdzia Bożego, a po Mszy św. pod przewodnictwem ks. bpa E. Nowaka obejrzeliśmy sztukę „Śladami Króla królów”. Dzień zakończyliśmy wspólną adoracją Najświętszego Sakramentu w kaplicy wieczystej adoracji Najświętszego Serca Pana Jezusa. W drugim dniu nawiedziliśmy grób śp. o. Jana Mikruta, długoletniego opiekuna naszych wspólnot, który prowadził rekolekcje intronizacyjne w 2009 roku w naszej parafii. Po dotarciu do łagiewnickiej auli, jako pierwsza wystąpiła pani Ewa Nosiadek – założycielka i Animatorka Krajowa Wspólnot dla Intronizacji NSPJ – podsumowując rozwój Dzieła Intronizacji NSPJ, doceniła wkład wszystkich osób w systematyczną modlitwę wynagradzającą Sercu Bożemu za grzechy osobiste, rodzinne i całego społeczeństwa, a przede wszystkim o intronizację Najświętszego Serca Jezusa w Polsce i na świecie. Cytując słowa naszego ks. bpa Jana Wątroby „liczę na to, co wy na kolanach wymodlicie”, nawiązała do aktualnych wydarzeń, że potrzebna będzie nasza modlitwa za prezydenta Andrzeja Dudę, za przyszłe zmiany i prosi o dołączenie tych intencji podczas modlitwy Wspólnoty o Intronizację NSPJ. Następnie wystąpił ks. prof. Janusz Królikowski, który przedstawił temat: „Intronizacja NSPJ a kwestia społeczna”. Zauważył na wstępie, że modlitwa to największy czyn w polityce, to czyn polityczny, który obejmuje cały świat. I jeśli mówi nam się o wycofaniu z polityki, to chce nas się pozbawić modlitwy, czyli tego, co jest duszą życia chrześcijańskiego, naszego udziału w życiu politycznym, który jest skuteczniej- Członkowie Wspólnoty NSPJ z Rzeszowa z ks. prof. W. Kubikiem SJ Statua Rozalii Celakówny w bazylice Ojców Jezuitów w Krakowie Kalasancjusz_6_2015:Layout 1 szy niż kartka wrzucona do urny. Mówiąc o związku ekonomii z katolicką nauką społeczną zauważył, że aby uzdrowić bałagan ekonomiczny, potrzebujemy zaangażowania społecznego Kościoła jak też każdego chrześcijanina. Przypomniał, jak ważny jest udział katolików choćby w wyborach. II Sobór Watykański wskazuje, że „uczestniczenie katolika w wyborach jest to wkład w dobro wspólne”. Ocenił niską frekwencję, np. pięćdziesięcioprocentową w ostatnich wyborach, jako grzech społeczny wynikający z lenistwa katolików. Zauważył, że kult NSPJ przyczynia się do odbudowy życia społecznego, ponieważ indywidualne akty religijne – takie jak pokuta, nawrócenie, wynagrodzenie – mają wymiar społeczny. Jak napisał św. Jan Paweł II „dusza, która się nawraca, podnosi cały świat”, czyli indywidualne nawrócenia powodują odnawianie społeczeństwa, gdyż wszyscy tworzymy jedną ludzkość, rodzinę tak poranioną i podzieloną przez grzech. W przerwach miedzy wystąpieniami miały miejsce prezentacje wspólnot z poszczególnych diecezji, które prowadzili animatorzy diecezjalni. Ks. Janusz Podlaszczak, nasz opiekun diecezjalny, przedstawił 26 wspólnot z diecezji rzeszowskiej. Po uroczystym obiedzie i Koronce do Bożego Miłosierdzia nawiedziliśmy grób Służebnicy Bożej Rozalii Celakówny. Kulminacyjnym punktem w obchodach 20-lecia Wspólnot był udział we Mszy św. sprawowanej w Bazylice Ojców Jezuitów w Krakowie z okazji 250. rocznicy ustanowienia Święta Najświętszego Serca Pana Jezusa, której przewodził ks. bp Jan Szkodoń. Po Mszy św. odbyło się spotkanie z ks. prof. Władysławem Kubikiem, odpowiedzialnym za proces beatyfikacji Służebnicy Bożej Rozalii Celakówny. Opracowała Lucyna Górska Kalasancjusz_6_2015:Layout 1 2015-06-24 12:50 Strona 17 KALASANCJUSZ RZESZOWSKI 17 A gdyby Ewangelię opatrzyć komentarzem kaznodziei i poety z dwudziestego wieku? Najkrócej brzmiące polecenia Jezusa ułożono w porządku alfabetycznym, opatrzono cytatem z Ewangelii i komentarzem ks. Twardowskiego. Sformułowania dojrzewały przez lata homilii i konferencji rekolekcyjnych w kościele Sióstr Wizytek w Warszawie, skąd – wraz z refleksjami z wielu publikacji – stworzyły niniejszy wybór. Ewangelia była dlań istotą życia, a wierność słowom Chrystusa – jego celem – napisała o ks. Twardowskim Aleksandra Iwanowska, która teksty wybrała, ułożyła i opracowała. Przytoczę kilka zaledwie myśli ks. Twardowskiego, gwarantując, że każdy czytelnik znajdzie dla siebie klucz od kłopotów, uspokojenie po bezsennych nocach, iluminację. A może „tylko” przyjdzie mu do głowy – no, rzeczywiście, dlaczego tak wcześniej nie pomyślałem? Dużo mnie kosztował wybór z wyboru, by zachęcić czytelników krótkim tekstem. Gdy czytelniku weźmiesz książkę do ręki toś przepadł, nie oderwiesz się łatwo. Najpierw dłuższy fragment: Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą (Ewangelia wg św. Mateusza 5, 8) (…) Kiedy jako młody ksiądz pracowałem na Żoliborzu, zbliżył się do konfesjonału młody człowiek, prosząc o spowiedź przedślubną i o podpisanie kartki, jaką się daje nowożeńcom. Dodał, że jego narzeczona nie żyje, właśnie wczoraj utonęła, uległa katastrofie na łodzi. Zdziwiłem się. Pierwszy raz miałem taką sytuację, by podpisywać narzeczonemu kartkę o przedślubnej spowiedzi, chociaż narzeczona nie żyje. Powiedział: Ona utonęła, ale jest w Bogu i musi wiedzieć, że byłem u spowiedzi przedślubnej. Teraz krótszy: Obłudnicy, umiecie rozpoznawać wygląd ziemi i nieba, a jakże obecnego czasu nie rozpoznajecie? I dlaczego sami z siebie nie rozróżniacie tego, co jest słuszne? (Ewangelia wg św. Łukasza 12, 56-57) (…) Ciekawe, że do grobowców wkładano kiedyś pszenicę, złotą pszczołę, broń, tabliczki z napisami. Teraz kładą kwiaty, różańce, obrazki. Kasprowiczowi włożono Księgę ubogich. Nikt jednak nie kładzie do trumny zegarka, bo zegarek w trumnie straszy. Leży obok umarłego i mówi: za późno, za późno… I bardzo krótki: Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu; a kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego. (Ewangelia wg św. Jana 3, 18) (…) Nie przesądzajmy, nie mówmy, że ktoś jest poza Bogiem. Bóg pamięta o tych, których wiarę tylko On sam jeden zna. Mnie zachwycił ten tom, dostępny dla wszystkich grup wiekowych. Mądre teksty. Na wakacje jak znalazł. Stanisław Alot Ważne jak Katechizm. Księdza Twardowskiego myśli o życzeniach Pana Jezusa, teksty wybrała, ułożyła i opracowała Aleksandra Iwanowska, Kraków 2011 r. Prawie dziewięćdziesiąt lat temu pisano książki dla dzieci. A dzieci czytały. U postępowej elity raczej czytano dzieciom. Ale potem dzieci też czytały. I wówczas powstała ta książka. Z ogromnej dumy i radości, że znów mamy Polskę, że to właśnie my Polski doczekaliśmy. Ale najpierw dwa miliony Polaków walczyło w cudzych mundurach na frontach „wielkiej wojny”, nazwanej potem pierwszą wojną światową. I coraz więcej z nich walczyło o Polskę, ginąc tuż przed zmartwychwstaniem Państwa Polskiego. I jak dzieciom, kilkuletnim, wytłumaczyć skomplikowaną sytuację Polaków bez państwa walczących o Polskę, której nie było i niewielu – polityków, Europejczyków – chciało zobaczyć. I wówczas Bronisława Ostrowska wymyśliła narratora – zabawkę, misia – który dzieciom to wszystko opowie – z niewielka pomocą dziadka, ojca, mamy, a nawet zaśpiewa – są tam teksty, czasem zwrotki jedenastu polskich znanych piosenek (niemieckiego hymnu, francuskiej i rosyjskiej piosnki ostatecznie nie musimy dzieciom śpiewać). Opowiemy dziecku o powstaniu wielkopolskim, o Komendancie, o Francji i o Lwowie, o pysznie przedstawionych różnicach miedzy okupantami – Rosjanami, kozakami, Niemcami, Prusakami, Bawarami i Francuzami i „kolorowymi” żołnierzami walczącymi z Niemcami. Dzieci, właściciele „Pana Niedźwiedzkiego” czytają Sienkiewicza – to trzeba wyjaśnić, bo w szkole nie można tego czytać, „automobil”, „aeroplan” i „taboryta” – trzeba objaśnić, „Wystawę Grunwaldzką we Lwowie” i „skauta” też, ale proszę mi wierzyć – jeśli wywalczenie Polski po pierwszej wojnie światowej coś dla nas znaczy – to ta książka na grubym mięsistym papierze, z dużą czcionką – korzystną dla dziadka i dziecka – jest w domu polskim potrzebna. Jest w antykwariatach, jest w internecie – za kilka złotych. W grubych okładkach. Nic dziwnego, że w Polsce Ludowej ta książka, jak wiele innych, była nieznana. Teraz wróciła, choć bez reklamy. Szkoda, że jej w dzieciństwie nie czytałem. Ale chociaż miałem Sienkiewicza… Stanisław Alot Bohaterski miś, czyli przygody pluszowego niedźwiadka na wojnie. Dla dzieci od lat 10 do 100 spisała Bronisława Ostrowska. Kalasancjusz_6_2015:Layout 1 18 2015-06-24 KALASANCJUSZ 12:50 Strona 18 RZESZOWSKI Dnia 14 czerwca 2015 r. mieliśmy przyjemność zaprezentowania Państwu przedstawienia pt. „Czerwony Kapturek szuka księcia”. Bajka, którą wszyscy znają od dzieciństwa, wróciła w nowej odsłonie, sprawiając radość nie tylko dzieciom, ale także i tym „troszkę” starszym. Chcieliśmy Was zabrać do świata, w którym wszystko się może zdarzyć, w którym drzewa potrafią tańczyć, a Czerwony Kapturek, ku zaskoczeniu wszystkich, wyruszył na poszukiwanie księcia… Jak uczą nas ojcowie światowej „baśniografii”, bracia Grimm, każda bajka powinna zawierać puentę. Jaki morał niesie w koszyczku nastoletnia dziewczynka ubrana w czerwony kubraczek? Warto podążać za marzeniami, nawet mimo przeciwności, ponieważ „dziś zmienisz przyszłość, zmienisz wszystko, bo bardzo tego chcesz”. W tym miejscu chcieliśmy bardzo podziękować tym wszystkim, którzy już zaczęli zmieniać ten świat – przez podanie życzliwej dłoni... Dziękujemy Kubie Jamrozkowi za użyczenie swojego głosu do zwiastuna, który jest nadal obecny na stronie parafialnej (zachęcamy do obejrzenia krótkiej dawki energii). Jesteśmy wdzięczni pani Lucynie Niemiec za pomoc w stworzeniu wspaniałych kostiumów. Panowie Kuba Malec i Paweł Sołtys poświęcili długie godziny na „walkę” ze złośliwie psującym się sprzętem elektronicznym, za co składamy staropolskie „Bóg zapłać!”. Chcieliśmy również podziękować za wsparcie duchowe Ojcom, pod których czujnymi oczyma możemy się rozwijać. A nade wszystko kierujemy słowa podziękowania wszystkim, którzy zechcieli poświęcić swój czas na obejrzenie naszego dzieła, a także wesprzeć nas finansowo. Bez Was nasza praca nie miałaby żadnego sensu! Dziękujemy! OB SADA SPAKTAKLU: Czerwony Kapturek – Zuzia Wąsacz Żaba – Dominik Pyjor Krzycząca Księżniczka – Kasia Tarnawska Piękny Książę 1 – Hubert Polek Śnieżka – Julia Różańska Krasnoludek 1 – Michał Kaczmarek Krasnoludek 2 – Andrzej Maciocha Krasnoludek 3 – Krzysztof Pater Hobbit – Michał Kubrak Smok – Filip Kaczmarek Piękny Książę 2 – Tomek Stachyra Wiedźma – Martyna Lelek Wilk – Konrad Jaworek Babcia – Ada Dziedzic Drzewo 1 – Wojtek Niemiec Drzewo 2 – Damian Ruszel Narrator – Dawid Oczoś Szalony Kapelusznik – Agata Chmiel Na prośbę wielu osób, „Czerwonego Kapturka” ponownie przedstawimy Państwu na przełomie sierpnia i września! Zapraszamy!!! Agata i Damian Kalasancjusz_6_2015:Layout 1 2015-06-24 12:50 Strona 19 KALASANCJUSZ RZESZOWSKI 19 Nowa strona internetowa parafii! Zapraszamy na stronę parafialną w odświeżonej szacie graficznej oraz z nowymi możliwościami. Wydarzenia z życia parafii, ponad 150 galerii, 250 wpisów, aktualne ogłoszenia, archiwalne numery Kalasancjusza Rzeszowskiego, multimedia parafialne, kalendarz wydarzeń, propozycje... Najnowsze informacje także poprzez newsletter i profil na facebooku. Kalasancjusz_6_2015:Layout 1 20 2015-06-24 KALASANCJUSZ 12:50 Strona 20 RZESZOWSKI Nie wyście mnie wybrali, ale Ja was wybrałem. Idźcie i głoście, że kocham każdego i pragnę go zbawić Jako członkowie zawiązanej przy naszej parafii Wspólnoty Przyjaciele Oblubieńca, w sobotę 20 czerwca 2015 r. uczestniczyliśmy w ogólnopolskim święcie Wspólnoty w Białymstoku. Podczas uroczystości otrzymaliśmy Ikonę Przyjaciół Oblubieńca oraz posłanie do Głoszenia Dobrej Nowiny. W niedzielę modliliśmy się w Sokółce, w miejscu Wielkiego Cudu Eucharystycznego, za owoce naszej wspólnoty i naszą parafię. Dziękujemy Naszemu Panu za ten czas wypełniony radością i wzajemną życzliwością. Przyjaciele Oblubieńca Na zdjęciu moment przyjęcia Ikony Przyjaciół Oblubieńca przez członków naszej rzeszowskiej wspólnoty w kościele Ojców Pijarów, 22 czerwca 2015 r. K A L E N DA R I U M WA K A C Y J N E 28 czerwca – pożegnanie o. Janusza Furtaka SP – wizyta misjonarza z Chile o. Piotra Jałako SP 6 lipca – całodzienna Adoracja Najświętszego Sakramentu. Dla wspólnot, grup modlitewnych będą wyznaczone godziny adoracji. Na modlitwę w dowolnym czasie zapraszamy wszystkich. Najcenniejsza wobec Chrystusa Eucharystycznego jest modlitwa w milczeniu. 22–24 sierpnia – Triduum – przygotowanie do Odpustu Parafialnego. 23 sierpnia – pożegnanie o. Jana Taffa SP 25 sierpnia – Uroczystość Odpustowa Patrona Parafii św. Józefa Kalasancjusza – Jubileusz 25-lecia kapłaństwa rodaka o. Józefa Tarnawskiego SP oraz o. Kazimierza Chowańca i o. Jerzego Szwarca 29 sierpnia – Pielgrzymka do Sanktuarium MB Pocieszenia w Pasierbcu, odwiedziny grobu pijara-męczennika o. Józefa Górszczyka w Pisarzowej i opactwa cystersów w Szczyrzycu (informacje i zapisy w zakrystii) 30 sierpnia – wprowadzenie nowego proboszcza o. Tomasza Jędrucha SP MSZE ŚW. W LIPCU I SIERPNIU W NIEDZIELE I ŚWIĘTA: godz. 6.30, 8.00, 9.30, 11.00, 12.30, 18.00 W DNI POWSZEDNIE: godz. 7.00, 18.00 SPOWIEDŹ przed każdą Mszą świętą. PORZĄDEK INNYCH NABOŻEŃSTW: • Wystawienie i Adoracja Najświętszego Sakramentu codziennie w godz. 17.00–18.00. • Pierwszy i trzeci poniedziałek miesiąca o 17.00: Adoracja Najświętszego Sakramentu, modlitwa w intencji Ojczyzny – prowadzi wspólnota modlitewna. • Wtorek po Mszy św. o 18.00: Adoracja Najświętszego Sakramentu oraz modlitwa w intencji kapłanów, powołań do kapłaństwa i życia konsekrowanego przez wstawiennictwo św. Józefa Kalasancjusza – prowadzi grupa modlitewna. • Druga i czwarta środa miesiąca o 17.30: Różaniec, o 18.00 Msza św. w intencji Róż Różańcowych Rodziców Modlących się w Intencji Dzieci; po Mszy św. Nowenna do Matki Bożej Nieustającej Pomocy. • Czwartek po Mszy św. o 18.00: adoracja Najświętszego Sakramentu prowadzona przez Wspólnotę dla Intronizacji Najświętszego Serca Pana Jezusa i modlitwa w tej intencji. • Pierwsze soboty miesiąca: Nabożeństwo Pierwszych Sobót Miesiąca o godz. 18.00 – Msza św., piętnastominutowe rozważanie jednej z tajemnic różańcowych, Różaniec. Na czas wakacji i urlopów Parafianom i Gościom życzymy wypoczynku i regeneracji sił, błogosławionych chwil w gronie bliskich osób, zachwytu nad pięknem świata. Niech nie braknie okazji do pogłębienia czy może odnowienia więzi z Jezusem Chrystusem, który daje moc i siłę do wypełniania codziennych obowiązków. Niech Wam Bóg błogosławi! Duszpasterze i Redakcja Wydawca: Parafia Rzymskokatolicka pod wezwaniem św. Józefa Kalasancjusza w Rzeszowie, ul. Lwowska 125, 35–301 Rzeszów, tel. 17 853 62 62, e-mail: [email protected] Teksty do redakcji można wysyłać na adres: [email protected], www.rzeszow.pijarzy.pl Skład: Anna Maternia; Druk: EuroPrint Rzeszów, ul. Wspólna 4, tel. 17 860 05 60; Redakcja zastrzega sobie prawo skracania i adiustacji tekstów oraz zmiany ich tytułów.