Czytaj tekst

Transkrypt

Czytaj tekst
Tropami Francji
w Polsce
Katarzyna Szymańska
Klasa III a
I LO im. gen. Władysława Sikorskiego
we Włoszczowie
Któż z nas nie słyszał o dzielnych Galach z niewielkiej wioski, którzy zawzięcie
bronią się przed atakiem Rzymian i przy okazji pomagają innym w odzyskaniu wolności lub
zdobyciu tego, czego pragną? Oglądając filmy animowane czy czytając komiksy
przenosimy się w inny, bajeczny świat, w którym wszystko wydaje się łatwiejsze dzięki
magicznemu napojowi dającemu nadludzką wręcz siłę. Może i jest on podobny do tego z
gumijagód, ale kto wie? Może druid mieszał w kotle z Bunią? Może on sam przekazał jej
tajemne składniki?
Jak Asterix, Obelix, Panoramix, Idefix czy inni Galowie wpłynęli na Polskę? Byli
obecni w życiu każdego z nas, wszyscy śledziliśmy ich przygody jako małe dzieci. Jeszcze
dziś chętnie wracamy do ich potyczek z niezdarnymi i fajtłapowatymi Rzymianami, którzy
chyba zapominali, że mieli być odważni w obecności tego, który wpadł za młodu do
kociołka z magicznym napojem i już go nie potrzebował, tego samego, który tak dzielnie
zajadał dzikie dziki, czy tego, którego wąsy zabawnie podkręcały się po spożyciu kilku
kropel mikstury przygotowywanej przez druida. Gdybyśmy nie kochali Asterixa, Obelixa i
ich przyjaciół, na pewno nie interesowałyby nas filmy z ich udziałem. A jest inaczej.
Każdy obraz z odważnymi i sprytnymi Galami przyciągał do kin rzesze ludzi, rzesze
nas – Polaków, którzy chętnie wracali do wspomnień z dzieciństwa. Dlaczego stacje
telewizyjne emitują filmy i kreskówki o Astrixie? Bo my, Polacy, kochamy ich wszystkich.
Patrząc na nich nie przejmujemy się już naszymi kłopotami – przecież pomóc może także
Idefix, bez którego Obelix nie chciał wyruszyć na żadną misję.
Galowie wywarli ogromny wpływ na nasze umysły. Gdybyśmy nie oglądali ich
przygód w okresie dzieciństwa, być może nie bylibyśmy tymi osobami, którymi jesteśmy
dzisiaj. To oni nauczyli nas nie godzić się na niesprawiedliwość, nauczyli nas, jak pomagać
tym, którzy tej pomocy potrzebują, nauczyli nas, że jeśli tylko będziemy tego chcieli,
będziemy w stanie osiągnąć wszystko, będziemy w stanie wznieść się na szczyt i sięgnąć po
naszą gwiazdkę z nieba.
A co my, Polacy, lubimy robić najbardziej? To chyba oczywiste – jeść. Śniadanie to
najważniejszy posiłek dnia. Nie powinien być zatem lekceważony. Francuzi i Polacy wiedzą
o tym najlepiej. Croissant – pyszny rogalik, który rozpływa się w ustach, pieszcząc nasze
podniebienie eksplozją smaku. Czyż może być coś lepszego niż dobrze zaczęty dzień? Do
tego potrzebne jest wstanie prawą nogą i poranna gimnastyka, a śniadanie, na które składa
się francuski rogalik i filiżanka kawy (lub herbaty, bo nie wszyscy muszą lubić
rozpuszczalną lub sypaną czy wszechobecne cappuccino), pozwala wyzwolić energię na
pełną zmagań przygodę, jaką jest życie.
A jeśli śniadanie ma trwać dłużej, bo do domu przyjechała dawno niewidziana siostra
albo ukochana osoba ma na 9:00 do pracy, dlaczego nie zacząć dnia od bagietki? Pyszna,
francuska, i w dodatku wystarczająca na dłużej bułka, z którą wszystko smakuje lepiej. A
my, Polacy, lubimy wszystko, co dobre, czyż nie? Dlatego jeśli przygotujemy śniadanie, na
które składa się bagietka i konfitura, której receptury sekretnie strzeże babcia, nie musimy
martwić się, że dzień będzie zły. Każdy z nas lubi rozpoczynać nowe wyzwania, a pełen
smaku posiłek na pewno w tym pomaga.
Dlaczego mężczyźni tak wiele czasu poświęcają na przygotowanie auta do jazdy?
Dlaczego lubią patrzeć na to, jak lakier, zroszony letnią wodą, lśni w porannym słońcu?
Dlaczego tak pilnują, aby żadna rysa nie pojawiła się na ich ukochanym samochodziku?
Może dlatego, że to Citroën? Francuski samochód, którego reklama wyzwala niezwykłe
uczucia nie tylko w męskiej części widowni znajdującej się przed odbiornikiem
telewizyjnym. Ten wdzięk, ta klasa, ten temperament, ta oszałamiająca prędkość, ten wiatr
we włosach, który czujesz nawet wtedy, gdy okna w domu są zamknięte, a na zewnątrz 30°C... Nic dodać, nic ująć. My Polacy uwielbiamy samochody, ich zwinność, ich szybkość,
ich zawrotne manewry, których byśmy sobie nigdy nie wyobrażali. Na polskich drogach
(nawiasem mówiąc: drogi te nie są takie jak francuskie) widać coraz więcej samochodów
marki Citroën, które delikatnie suną po asfaltowej nawierzchni (no chyba że droga jest
wyboista, to wtedy podskakują ) i cieszą nasze oczy.
Ukochane auta mają zapewniać bezpieczeństwo, mają być takim pudełkiem, które
przenosi nas z miejsca na miejsce i pozwala na odkrycie nowych zakątków Polski. Dzięki
samochodom marki Citroën jest to możliwe. Rodzinne podróże przez kraj, wypełnione
śpiewem i śmiechem auta, to najlepszy widok w życiu. Każdy z nas odbył taką podróż,
której nigdy nie zapomni, bo była niezapomniana – dzięki tej atmosferze panującej w aucie,
dzięki wspólnemu spędzeniu czasu, na które Citroën pozwolił.
Jest jeszcze jedna ważna sprawa. Mimo że mówi się, iż Polacy czytają coraz mniej,
to jedno pozostaje niezmienne - „Trzej muszkieterowie”. Wszyscy znamy Portosa, Aramisa,
Atosa i D'Artagnan'a. Szpady, piękne stroje, uroczyste bale, śmiertelne intrygi dwulicowego
kardynała – znamy to zarówno z książek, jak i filmów, których na podstawie trylogii
powstało mnóstwo. Jaki wpływ miało to na Polskę? Podobny do tego, jaki wywarli Asterix i
przyjaciele: dzięki odważnym muszkieterom Polacy pamiętali o podstawowych
wartościach, jakie powinien reprezentować sobą każdy człowiek. Opowieść o tym, że
prawda i męstwo mogą zdziałać cuda, stała się jedną z najchętniej przytaczanych w
rodzinnym gronie. Dlaczego tyle osób tak chętnie ogląda pojedynki? To wszystko przenosi
nas w czasie do czasu, gdzie każda panna mdlała na widok boskiego D'Artagnan'a, gdzie
wszyscy złodziejaszkowie bali się wystawić buta za próg, byle tylko muszkieterowie
darowali im życie.
Polacy kochają takie historie, ponieważ przypominają nam o tym, co my sami
przeszliśmy jako naród – ile musieliśmy wycierpieć, aby odzyskać wolność, ilu ludzi
musiało poświęcić życie, aby współczesna Polska wyglądała tak, jak teraz.
Wielu Francuzów przyjeżdża do Polski na wakacje. Najchętniej odwiedzanym
miejscem jest nasz piękny Kraków, gdzie każdy może poczuć się jak w domu. Możesz stać
się kimkolwiek zechcesz: dyskotekową divą, księżniczką na zamku (ale bez ziarnka grochu
pod poduszką), księciem na białym koniu (chociaż mnie osobiście bardziej podobają się
rumaki o sierści czarnej), tańczącą w fontannie nimfą czy po prostu tym, kim na co dzień
nieraz nie możesz być – po prostu sobą.
Dzięki temu, że Francuzi przyjeżdżają do nas, do Polski, my podróżujemy do ich
Ojczyzny. Ile młodych kobiet marzy o tym, by ich ukochany mężczyzna oświadczył się w
Paryżu, mieście miłości? My wszystkie o tym marzymy, nawet jeśli się do tego głośno nie
przyznajemy. Wieża Eiffla, której pomysłodawcą był Eiffel (o czym może nie wszyscy
wiedzą), jest symbolem Francji, symbolem, na którym każda z nas chciałaby otrzymać ten
jeden, jedyny pierścionek (ewentualnie przyszłego męża w pakiecie).
Czego brakuje mi w Polsce, a co jest niepowtarzalne we Francji? To muzyka. Może i
walce, nokturny i jakieś inne szalenie ważne kompozycje obiły się nam o uszy, ale brakuje
mi muzyki zwykłej, codziennej. Alizée, Brigitte Bardot, Dalida, Édith Piaf – one może i są
znane, ale co z resztą? Brakuje mi prawdziwie francuskiej muzyki w radioodbiorniku. A ona
jest po prostu... piękna. Głos Maxima Nucciego wprawia mnie w zachwyt tak przerażający,
że czasami trudno mi odróżnić świat prawdziwy od tego baśniowego, wyobrażonego dzięki
dźwiękom wydobywającym się z gardła tego cudownego piosenkarza. Talent.
Co jeszcze sprawia, że dla mnie Francja przestaje być tylko państwem na mapie? To
francuskie filmy i książki, mniej znane niż „Trzej muszkieterowie”. Honoré de Balzac,
Albert Camus, Henri Bergson, Victor Hugo i inni – według mnie my, Polacy, powinniśmy
poświęcić im więcej uwagi. Ich litery spisane w słowa, słowa spisane w zdania, zdania
spisane w całe powieści – ich trud i wysiłek powinien być, przynajmniej według mnie,
bardziej doceniany. Dlaczego bakcyl dżumy znajduje się w każdym z nas? Dlaczego? Sami
musimy dotrzeć do odpowiedzi, a podpowiedź uzyskamy w historii Camusa.
Tak powoli kończy się podróżowanie po Polsce w poszukiwaniu Francji. Może i
francuskich elementów w polskiej kulturze jest więcej, ale nic tak nie przypomina nam o
niej jak nasze własne serca, w których każdy z nas ma specjalna część dla tego kraju. I ta
część wypełniona jest miłością. Jedyną, niepowtarzalną, nieziemską. Miłością.

Podobne dokumenty