sojusznicy, powiernicy, sędziowie

Transkrypt

sojusznicy, powiernicy, sędziowie
SOJUSZNICY, POWIERNICY, SĘDZIOWIE...
Kuba Jabłoński
W Polsce każdego roku sądy orzekają ponad 40 tysięcy rozwodów. Szacuje
się, że w naszym kraju w rozbitych rodzinach wychowuje się ponad dwa miliony
dzieci! Dlatego postanowiliśmy rozpocząć cykl poświęcony Dorosłym Dzieciom
Rozwiedzionych Rodziców (DDRR). Chcemy pokazać, jakie skutki pozostawia rozwód
w psychice dziecka i jak mogą one zaważyć na jego dorosłym życiu. Pokażemy też, jak
można pomóc dzieciom i ich bliskim.
Narastające poczucie osamotnienia, nagłe przypływy i odpływy nadziei, złość
przeplatana z poczuciem winy, stuprocentowa pewność na przemian z absolutnym
zwątpieniem, poczucie chaosu i zagubienia – to tylko niektóre z przeżyć, jakich doświadczają
małżonkowie stojący w obliczu rozwodu. Związane z tą sytuacją cierpienie sprawia, że oboje
prawie całą swoją uwagę kierują w dwie strony: do wnętrza siebie – aby móc się lepiej
rozeznać w świecie swoich uczuć, zachowań i myśli, lub na zewnątrz – aby szukać wsparcia
u innych, znaleźć zapomnienie we wszystkim, co nie łączy się z domem. W takich
warunkach nie potrafią być cierpliwi, uważni i wyrozumiali dla swoich dzieci. Nie potrafią też
znaleźć dla nich czasu. Nie znaczy to, że przestają je kochać albo kochają mniej – sami
tracą stabilność oraz poczucie bezpieczeństwa i nie mogą ich dać swoim dzieciom. Taka
sytuacja rodzinna może powodować powstawanie u dzieci urazów psychicznych.
Opiszę teraz sytuacje, które moim zdaniem są źródłami urazów dla dzieci
przeżywających rozwód wraz z rodzicami. Jeśli te urazy nie zostaną odpowiednio wcześnie
skorygowane, będą dawały o sobie znać w późniejszym, dorosłym życiu dziecka. Sytuacji
urazowych jest bardzo dużo, dlatego dla przejrzystości tekstu podzieliłem je na grupy. Oto
one.
Spirala zaniedbania
Na fascynującej, ale jednocześnie trudnej drodze życia dzieci napotykają rozmaite
przeszkody. Z większością z nich sobie nie radzą – odczuwają wówczas różne
emocje, począwszy od złości, a skończywszy na lęku. Proszą wtedy, co naturalne, o pomoc
rodziców, albo też rodzice, widząc, co się dzieje, sami im jej udzielają. Dzieci uczą się w ten
sposób proszenia o pomoc i korzystania z niej. W przypadku rozwodu małżonkowie
przeżywają zawirowania związane z rozpadem rodziny i nie mają wystarczająco dużo
siły i czasu na wspomaganie dzieci w poznawaniu i uczeniu się życia. Osamotnione dziecko
próbuje radzić sobie ze swoimi problemami, choć ciągle, w sposób nieświadomy, pragnie
pomocy matki i ojca. Próbuje więc zwrócić na siebie ich uwagę – to jego wołanie
o pomoc. Niestety, skłóceni rodzice często odbierają takie zachowania jako dowód
krnąbrności i nieposłuszeństwa, odpychają więc dziecko lub nadmiernie je karzą. Taka
reakcja rodziców pogłębia w nim poczucie osamotnienia, złość czy lęk. W efekcie dziecko
sprawia jeszcze więcej kłopotów.
Jola opowiedziała mi taką historię: „Kiedy ojciec odszedł, przestałam się uczyć. Nikt
tego nie zauważał, bo nie przynosiłam złych ocen, a matka prawie nie wychodziła
z pracy. To chyba był jej sposób na to, co się stało. W szkole było coraz gorzej. Miałam już
takie zaległości, że nie byłam w stanie ich nadrobić. Zaczęłam wagarować, podrabiać
podpisy, ciągle kłamać. W domu jak ognia unikałam rozmów o szkole. Nie zawsze się
udawało. Dochodziło wtedy do karczemnych awantur. Było mi żal matki, ale nie mogłam nic
poradzić”.
1
Z kim wolisz być
Skłóceni rodzice często domagają się od swoich dzieci, aby zadeklarowały, z którym
z nich chcą być, chodzić na spacery czy na zakupy. Zapominają, że dzieci potrzebują ich
obojga równie mocno i ostatnią rzeczą, jaką chcą zrobić, jest złożenie takiej swoistej
deklaracji lojalności.
Joanna opowiadała mi, że jej matka wielokrotnie pytała ją, z którym z rodziców woli
coś robić, na przykład pójść do kina. Czuła wtedy ogromne zakłopotanie i smutek, zupełnie
nie wiedziała, co ma odpowiedzieć. Na domiar złego usłyszała kiedyś, jak matka ze złością
mówi do ojca: „Zobacz, jaki jesteś podły, nawet twoja córka nie chce z tobą iść na
spacer”. Joanna rzeczywiście nie chciała pójść na spacer z ojcem, ale wyłącznie dlatego, że
w telewizji był ciekawy program. Od tego momentu słowa matki: „Z kim
wolisz...?”, powodowały, że Joanna najchętniej zapadłaby się pod ziemię. Co gorsza, każde
takie pytanie zmniejszało jej poczucie własnej wartości.
Rozsądź, kto z nas ma rację
Kłócący się matka i ojciec nierzadko chcą, aby dzieci osądzały, które z nich ma
rację. Zapominają, że w złości wykrzykują pod swoim adresem rzeczy często głęboko
niesprawiedliwe, czasami wręcz okrutne. W ogóle nie zwracają uwagi na to, że dla ich
przerażonej córki czy wystraszonego syna jest to odpowiedzialność ponad dziecięce siły.
Radek ze łzami w oczach wspominał sytuacje, kiedy rodzice domagali się od niego
rozstrzygnięcia, które z nich miało rację w kłótni. Mimo wewnętrznego sprzeciwu ulegał ich
prośbom i rozstrzygał. Najgorsze jednak było dla niego to, że rodzice kompletnie nie zwracali
uwagi na jego osądy. Z czasem na samą myśl o rozmowie z nimi odczuwał zniechęcenie
i ogarniała go apatia. Nie potrafił im jednak odmówić i to powodowało, że narastała w nim
złość na samego siebie.
Jesteś moim sojusznikiem
Obciążeniem zazwyczaj przekraczającym siły dziecka jest obarczanie go
tajemnicą, na przykład o romansie. Z jednej strony bowiem dziecko pragnie jej
dochować, aby nie zawieść zaufania matki czy ojca, z drugiej zaś zdaje sobie sprawę, że jest
w tym coś złego, że właściwie oszukuje drugiego z rodziców.
Helena dobrze pamięta, że gdy miała około 11 lat, ojciec zaczął zabierać ją w soboty
na spacery na przykład do parku czy do zoo. W tych miejscach – najpierw
przypadkowo, a później już nie – spotykali ciocię Wandę. Helena szybko zauważyła, że przy
tej kobiecie ojciec zachowywał się zupełnie inaczej niż w domu – uśmiechał
się, żartował. Dla niej jednak najważniejsze było to, że spełniał niemal każdą jej
zachciankę. Początkowo Helenie bardzo się to podobało – miała nareszcie takiego
tatusia, o jakim zawsze marzyła. Jednak po pewnym czasie zorientowała się, że łączy go
z ciocią Wandą coś znacznie poważniejszego niż przyjaźń. Ojciec poprosił ją, żeby nie
mówiła matce o jego spotkaniach z tą kobietą. Zgodziła się, ale z czasem ta tajemnica coraz
bardziej jej ciążyła. Wiedziała jednak, że jeśli powie matce, to w domu stanie się coś
naprawdę złego. Słyszała bowiem kłótnie rodziców, w czasie których matka krzyczała do
ojca, że na pewno ma kochankę. W czasie takich awantur Helena czuła się ogromnie
zagubiona i przestraszona. Była przekonana, że od tego, czy zdoła dochować
tajemnicy, zależą losy jej rodziny. Milczała, starając się znaleźć jakiś sposób, żeby nic nie
czuć.
2
Zobacz, jaki jesteś do niego podobny
Zdarza się, że w trakcie rozwodu lub po nim dziecko służy jako „worek
treningowy” dla sfrustrowanego i mającego głębokie poczucie krzywdy rodzica. W takiej
sytuacji znalazł się Krzysztof: „Dostawałem wręcz szału, gdy matka mówiła mi, że jestem
podobny do ojca. Mówiła to zawsze, gdy się z nią nie zgadzałem, gdy zostawiłem bałagan
w pokoju albo zrobiłem coś inaczej, niż ona sobie wyobrażała. Czułem się wtedy postawiony
pod murem, upokorzony. Kłóciłem się z matką, bo wcale nie chciałem być podobny do
ojca. Najgorzej jednak było wtedy, gdy mówiła, że mam te same co ojciec złe cechy
charakteru. Twierdziła na przykład, że jestem jak on złośliwy (a on naprawdę taki był). Wtedy
czułem się podle, najchętniej przestałbym istnieć. W takich sytuacjach albo na cały dom
krzyczałem, albo zamykałem się w sobie. Szczerze powiem, że bywały chwile, kiedy miałem
ochotę uderzyć matkę. Dużo mnie kosztowało, żeby tego nie zrobić. Po takich awanturach
potrafiłem parę godzin przeleżeć w łóżku i gapić się w sufit. Matka kompletnie nie
rozumiała, co się wtedy ze mną działo, mówiła tylko: Niepokoję się o ciebie, wziąłbyś się za
coś konkretnego”.
Jesteś moim powiernikiem
Skłóceni rodzice często czynią z dzieci swoich powierników, obciążają je swoimi
urazami i żalami. To również sytuacja, w której niewielkie jeszcze siły dziecka są
zdecydowanie niewystarczające, aby udźwignąć ciężar powierzanych mu problemów.
Po rozwodzie rodziców Wanda spotykała się z ojcem. Ten wypytywał ją wtedy
o to, co się dzieje w domu. Wanda opowiadała mu wszystko ze szczegółami i cieszyła się, że
ojciec wciąż interesuje się rodziną. On jednak koncentrował się głównie na tym, co matka
jego zdaniem źle zrobiła, jak mogła coś lepiej powiedzieć, staranniej wykonać. Nastoletnia
Wanda bardzo często kłóciła się z matką i uważała ją za małostkową, pozbawioną
wyobraźni, tchórzliwą i głupią. W czasie tych kłótni pozwalała sobie na wiele, bo
wiedziała, że ojciec opowie się po jej stronie. Dopiero z czasem zorientowała się, że on po
prostu wykorzystuje ją do swoich rozgrywek z żoną. Jeszcze po latach wstydziła się, że
kiedyś była tak niesprawiedliwa dla matki.
Ciche dni
Ciche dni są skutkiem większości kłótni małżeńskich. Bez względu na to, jak często
się zdarzają i jak długo trwają, mają negatywny wpływ na dziecko. Jest on szczególnie
silny, gdy w trakcie owych cichych dni staje się ono obiektem wyżej opisanych manipulacji.
Ojciec Zbyszka miał zwyczaj raz na jakiś czas iść po pracy z kolegami na
wódeczkę. Wracał do domu pijany. Matka stawała się wtedy bardzo agresywna i wylewała
na męża wszystkie swoje żale. Ten nie pozostawał jej dłużny i wybuchała
bardzo głośna, wielogodzinna awantura. Po jej zakończeniu przestawali się do siebie
odzywać – nierzadko taki stan trwał tydzień. „Wreszcie matka dawała się przeprosić i powoli
do naszego domu wracało życie” – opowiadał Zbyszek. „Kłótnie były okropne, ale znacznie
gorsze były ciche dni. Nie wiedziałem, co mam zrobić. Chciałem wejść do pokoju
ojca, porozmawiać z nim, dać mu znać, że go kocham, a jednocześnie bałem się, że matka
potraktuje to jako zdradę. Chciałem mieć ich oboje, a tak naprawdę nie miałem
żadnego”. Opisane mechanizmy oczywiście nie stanowią zamkniętej listy. Mogą pojawiać się
osobno, mogą też wystąpić wszystkie naraz. Łączy je jedno: powodują w dzieciach głębokie
urazy, które bardzo często negatywnie odbijają się na ich dorosłym życiu.
3
Tekst został opublikowany w miesięczniku „Charaktery” nr 3, 2005 r.
4

Podobne dokumenty