część. 2 - Gimnazjum nr 1

Transkrypt

część. 2 - Gimnazjum nr 1
Z doświadczeń nauczycieli konsultantów i nauczycieli
Kirgistan – kraj, który mnie zauroczył
Wspomnienia nauczyciela polonijnego - cz. II
5. Jak wyglądała moja praca
Uczyłam języka polskiego początkujących i zaawansowanych w sześciu grupach. Na zajęcia przychodziły dzieci oraz młodzież i dorośli. Wszyscy byli
chętni do współpracy, dzieci i młodzież dodatkowo
uczęszczały na zajęcia rozwijające ich zainteresowania artystyczne. Z przyjemnością organizowało się
z nimi różne przedsięwzięcia, a było ich sporo. Święto
Niepodległości, 15-lecie „Odrodzenia”, występ podczas przyjęcia inauguracyjnego naszego Konsula
Generalnego czy wieczoru polsko-kirgiskiego biznesu, jasełka, Dzień Emigranta, Święto Konstytucji
3-go Maja, Ostatni Dzwonek to tylko niektóre z nich.
W kalendarzu uroczystości były również święta kirgiskie, wspomnę chociażby przygotowania do występu
na Nooruz – Święta Nowego Roku i Wiosny, jednego
z najważniejszych świąt obchodzonych przez narody
Azji Środkowej.
Próby odbywały się nie tylko w budynku Assamblei
Narodu Kirgistanu, ale i w Bialej Sali (tajemniczo to
brzmi) Kirgiskiego Narodowego Konserwatorium.
Uwielbiałam atmosferę Konserwatorium, specjalnie
przychodziłam wcześniej, aby posiedzieć sobie w holu
i słuchać dźwięków różnych instrumentów dobiegających z sal. Poznałam rektora Konserwatorium, który
jest mężem pani prezes naszego stowarzyszenia.
Zaprzyjaźniłam się z profesorami ( a są to czołowi
artyści Kirgistanu) i regularnie uczestniczyłam w kon-
Jurty kirgiskie
16
Nauczyciel i Szkoła nr 6 (59)
certach. Przysłowie chińskie mówi, że dusza każdego
narodu ukryta jest w jego melodiach. Poznając pieśni,
muzykę, tańce innych narodów, wzbogacamy się wewnętrznie, poszerzamy swoją wiedzę. Razem z wiedzą
dochodzi świadomość i w rezultacie zrozumienie oraz
szacunek dla innej kultury, języka, tradycji. Ja nauczyłam się hymnu Kirgistanu, trochę języka, oprócz koncertów muzyki poważnej i estradowej słuchałam komuzów
(ludowych instrumentów kirgiskich), pieśni ludowych,
recytacji eposu o Manasie. Chodziłam także na występy
tancerzy, podziwiałam tańce ludowe narodów zamieszkujących ten niewielki kraj i, nie ukrywam, czuję, że mój
Kirgistan „nadal mi w duszy gra”.
Pracowałam także w Ogólnokirgiskim Radiu „Dostuk”, prezentowaliśmy programy polsko-kirgiskorosyjskie w audycji „Polonia”. Mój głos jest nagrany
w czołówce reklamowej „Dostuka” obok 17 innych
uczestników różnych narodowości. Fajnie jest mieć
świadomość, że ja wróciłam już do Polski, a mój głos
będzie słyszalny w Kirgistanie jeszcze co najmniej przez
trzy lata. Pisałam artykuły do czasopisma „Polonus
w Kirgistanie”, przeprowadzałam wywiady z ciekawymi ludźmi. Szczególnie mile wspominam rozmowę
z goszczącym w Biszkeku naszym muzykiem jazzowym Arturem Dutkiewiczem, który wraz ze swoim
Trio prezentował swoją nową płytę „Prana”.
Z doświadczeń nauczycieli konsultantów i nauczycieli
Zaszczytem dla mnie było towarzyszenie w Biszkeku
poetce Annie Frajlich, która wraz z mężem i siostrą
odwiedziła Kirgistan – kraj swojego urodzenia. Korespondujemy ze sobą do dzisiejszego dnia, z utęsknieniem czekam na jej książkę Na dachu świata.
Pomagałam również w redagowaniu pism urzędowych w naszym Konsulacie Honorowym w Republice
Kirgistanu. Miałam pełne ręce roboty, ale byłam szczęśliwa i nie miałam czasu na tęsknotę.
6. Z polonistą po rosyjsku –
specyfika mojej pracy
Wszyscy moi biszkeccy uczniowie, tak starsi jak
i młodsi, byli pilni i chętni do współpracy, ciekawi
wszystkiego, co polskie, a tym samym bliscy mojemu
sercu. Nie mogę jednak pominąć trudności w nauczaniu języka, z jakimi nauczyciel spotyka się w Biszkeku
i w ogóle za wschodnią granicą. Pierwszy problem
polega na tym, że język polski jest dla większości tutejszych Polaków językiem obcym. Moi uczniowie,
mimo iż mają polskich dziadków czy rodziców, nie
wynieśli znajomości języka polskiego z domu. Choć
uważają się za Polaków, ich językiem ojczystym jest
rosyjski. Taka sytuacja nieco ogranicza możliwość
działania nauczyciela. Na przykład lekcje o polskiej
literaturze czy kulturze, sztuce, historii są ciężkie do
zrealizowania. Przyznam się, że tęskniłam za takim
literackim polskim, gramatyką, teorią literatury.
Problemem kolejnym jest utrudniony kontakt tych
ludzi z Polską. O ile dzieci i młodzież co roku wyjeżdżają do Polski na kolonie dzięki projektom i gościnności wójta Raciechowic, to większość moich dorosłych
uczniów nigdy nie była w ojczyźnie swoich przodków.
W związku z tym nie miała możliwości wykorzystania swoich językowych umiejętności w praktyce,
a to sprawia, że czują się w tym języku niepewnie.
Ze mną woleli rozmawiać po rosyjsku, zamiast wykorzystać okazję do stosowania polskiego w żywej mowie.
Paradoksalnie nauczyciel polonista zmuszony jest
do porozumiewania się z Polonią w języku rosyjskim.
W ogóle ktoś, kto przyjeżdża do pracy w Azji Centralnej język powinien znać, chociażby tylko po to, żeby
przejść urzędników, no i prowadzić życie zawodowe
i towarzyskie.
Polski nie jest językiem łatwym również dla osób
rosyjskojęzycznych, dlatego podziwiam tych, którzy
przychodzili na moje lekcje i cierpliwie uczyli się na
pewno z potrzeby serca. Nie mają przecież perspektywy wyjazdu do Polski, ale chociaż poprzez nasze
spotkania coraz lepiej poznawali ten daleki kraj, który
również jest ich ojczyzną. Bardzo zdolnymi uczniami
są Kirgizi i Rosjanie, oni chcą po prostu poznać język,
aby wzbogacić i rozwinąć swoją osobowość.
Święto Niepodległości Polski
(od lewej w drugim rzędzie:) Aleksander Zlatkin – Konsul Honorowy RP w Kirgistanie,
(w środku w ostatnim rzędzie:) Andrzej Papierz – Konsul Generalny RP w Ałmaty na południowy Kazachstan i Kirgistan,
(pierwsza od prawej:) Zenona Ślązak-Biegalijewa – prezes Polskiego Stowarzyszenia kulturalno-Oświatowego „Odrodzenie”
Nauczyciel i Szkoła nr 6 (59)
17
Z doświadczeń nauczycieli konsultantów i nauczycieli
7. „Żakszyłyk” i „żamandyk”,
czyli jacy są Kirgizi
Kirgizi dzielą życie codzienne i wydarzenia na
„żakszyłyk” – uroczystości o charakterze radosnym (np.
narodziny dziecka, ślub) i „żamandyk” – smutne momenty (np. pogrzeb). Uważają, że „odległość między
nimi jest jak między powieką i rzęsami”. Radują się,
kiedy są szczęśliwi, opłakują chwile smutne, żyją
w pewnej wynikającej z tradycji równowadze.
Podoba mi się w tutejszych mieszkańcach ich
otwartość, tolerancja i ciekawość świata, która jednak
nie zagraża własnym tradycjom, są przywiązani do tego,
co kirgiskie, a jednocześnie potrafią zrozumieć inne kultury. Kultura kirgiska to mocne więzi rodzinne, dzięki
którym ludzie nie są pozostawieni samym sobie, zawsze
mogą liczyć na swoich krewnych. Szacunek dla starszych, który, niestety, coraz bardziej zanika w Europie,
tu jest na porządku dziennym. Jednak zauważyłam też
wiele rzeczy, które mnie raziły. Myślę, że w mieszkańcach
Kirgistanu bardzo dużo siedzi jeszcze cech sowieckich.
Te najbardziej mnie denerwujące to brak zaangażowania we wspólne dobro, brak inicjatywy i pomysłowości, bierność, wszystko musi być odgórnie sterowane.
Jeszcze inna cecha odziedziczona po poprzednim
systemie to brak kultury i wrażliwości wobec drugiego człowieka. Widać to wszędzie: na ulicy, gdzie pieszy nie ma żadnych szans w konfrontacji z kierowcą,
nawet na pasach, w urzędach, środkach komunikacji,
wielu sklepach, gdzie ludzie nie używają słów typu:
„przepraszam”, „proszę”, czy „dziękuję”.
Ja jednak w większości spotykałam ludzi życzliwych,
bo żadna zła przygoda mnie tam nie spotkała, zawarłam wiele bliskich znajomości, gościłam w domach
kirgiskich i uzbeckich i ich gościnność może być tak
samo przysłowiowa jak polska. Wielu Kirgizów prowadzi koczowniczy czy półkoczowniczy tryb życia,
żyją w jurtach, są pasterzami. Człowiek na koniu jest
najczęstszym widokiem w tym kraju, tak przy ruchliwych drogach, jak i wysoko w górach. Kirgizi mówią,
że „koń to skrzydła człowieka”, jest on największym
przyjacielem opiekuna. Tu nie zgodziłabym się z tytułem reportażu Ryszarda Kapuścińskiego, że Kirgiz
schodzi z konia. Do dzisiaj bardzo tęsknię za tymi,
których tam poznałam.
8. Kirgiska przyroda
Kirgistan to kraj, który mnie zaczarował. Przede
wszystkim góry, które zajmują 93% powierzchni kraju. Byłam parę razy w Tien-szan i jesienią, i zimą.
Oczywiście na najwyższym szczycie Piku Pobiedy
nie, bo to aż 7439 m n.p.m., ale wąwóz Ala Arcza czy
Dolinę Ałamedyńską zawsze będę wspominać.
18
Nauczyciel i Szkoła nr 6 (59)
Niesamowite było „spotkanie” z Issyk-Kulem, drugim co do wielkości jeziorem górskim świata, zwanym
„perłą Kirgizji”. Kąpiel była cudowna, idealna temperatura wody, jej piękny kolor, czystość, przejrzystość,
wielkie kamienie na dnie, no i widok na ośnieżone
szczyty Tien-szanu.
W Kirgistanie znajduje się ponad dwa tysiące jezior,
warto wspomnieć też o drugim co do wielkości jeziorze Song-Kul, położonym 3000 m n.p.m. Tu woda
jest zimna, przezroczysta, osnuta delikatną mgiełką.
Konie biegają tu luzem, majestatycznie w miejscu stoją jaki, a wokół jurt rozlega się beczenie owiec.
Egzotyzm Południa widziałam w Karakulu, Dżalalabadzie i Oszu, gdzie weszliśmy na Górę Sulejmana.
Tu czuje się klimat Azji Środkowej i świata islamskiego, w przeciwieństwie do Biszkeku, który trąci ciężkim sowieckim stylem. Jednak wszędzie warto iść na
bazar, ale taki, gdzie można posmakować i poczuć lokalną żywność, przyprawy, suszone owoce, smakołyki
i podziwiać rękodzieła z jedwabiu i filcu. W Biszkeku
znajduje się największy bazar Środkowej Azji „Dordoy”,
ale tam można się pogubić, poza tym jest dużo taniej
chińszczyzny, ja uwielbiałam prawdziwie orientalny bazar „Osz”.
Moim ulubionym miejscem w Kirgistanie jest niezwykle urokliwa miejscowość Arslambob, gdzie do
wszystkich uroków przyrody dochodzi jeszcze egzotyzm Południa i niezwykle dla mnie pociągająca
kultura uzbecka. Wraz z przewodnikiem dotarłam
do wielkiego wodospadu na 2200m. Co ciekawe wodospad nie wygląda na wielki, bo wypływa małym
strumyczkiem spomiędzy dwóch olbrzymich skał i
spadając w dół sukcesywnie się zwiększa. Jednak ta
spływająca „nitka” liczy aż
83 m. Byłam też przy mniejszych wodospadach i na
pikniku w lesie orzechowym, który ma powierzchni
prawie 600 ha. Nie zapomnę nigdy gościnnego domu
Ibrahima położonego na wysokiej skarpie, z rzeką szumiącą w dole i ze wspaniałym widokiem na góry.
Droga z Biszkeku na południe jest niesamowita.
Jedzie się przez ośnieżone góry niższego Tien-szanu,
zwanego przez Kirgizów Susamyr-Too, przekracza się
przełęcz Ala-Bel na wysokości 3175 m n.p.m. i zjeżdża
się do doliny rzeki Naryn, która ma kolor turkusowy,
a góry są po prostu różnokolorowe, na drodze często
mija się stada owiec, bydła, czasami trzeba poczekać,
aż uparte osiołki zdecydują się zejść z jezdni.
Atutem Kirgistanu jest przyroda, w wielu miejscach
dziewicza, gdzie jeszcze chciałabym się wybrać. Mam
nadzieję, że jeszcze nie raz odwiedzę ten cudowny kraj,
gdzie zostawiłam wielu bliskich memu sercu ludzi….
Opracowała: Krystyna Sadura-Pałac
nauczyciel Gimnazjum nr 1 w Tarnobrzegu
w roku szkolnym 2013/2014 pracujacy w Kirgistanie
fot. K. Sadura-Pałac