z rozdziału Czym jest prawdziwa miłość i dlaczego współczesny
Transkrypt
z rozdziału Czym jest prawdziwa miłość i dlaczego współczesny
Armando Torno z wprowadzenia Dialog Scoli i Realego doprowadza do Chrystusa, który poza wszelką filozofią wyjaśnia, kim jest człowiek i jak moŜe on zrozumieć samego siebie. Oczywiście, w rozmowie zostaje podjęte zagadnienie miłości; Kardynał i Filozof nie zapomnieli teŜ o pięknie, Kościele, wierze, a nawet o demokracji i korzeniach Europy. Słuchając tych dwóch rozmówców, spostrzegamy – taki efekt wywrze na czytelniku lektura ksiąŜki – Ŝe powoli otwierają się przestrzenie, dzięki którym nasze horyzonty się poszerzają i przenika je zmysł krytyczny. Angelo Scola z rozdziału Czym jest prawdziwa miłość i dlaczego współczesny człowiek nie potrafi kochać Potrzeba miłości jest prawdziwym wyzwaniem stawianym przez współczesne, pluralistyczne i pozbawione ładu, społeczeństwo przede wszystkim nam, chrześcijanom, poniewaŜ splot pojęć: szczęście – wolność, dwóch wielkich kategorii postmodernizmu, opiera się na kategorii miłości, o której mówią wszyscy i wszędzie: nie ma słowa, które byłoby uŜywane częściej i nie ma bardziej sponiewieranego doświadczenia. Jesteśmy juŜ na tym etapie, kiedy miłością nazywamy rozmaite doświadczenia, łącznie z ich przeciwieństwami. Ale w końcu wszyscy zaczynają mieć dość tego „pomieszania języków”. Dlatego cieszę się, Ŝe Benedykt XVI opowiedział się zdecydowanie za jednością miłości i tym samym przezwycięŜył dyskusje – mam na myśli spór, jaki w latach trzydziestych XX wieku toczyli ze sobą Rousselot i Geyger, a takŜe te, które rozgorzały po dokonanej przez Nygrena prowokacyjnej interpretacji myśli św. Augustyna – na temat opozycji między miłością pojętą jako dawanie siebie, miłością czysto ekstatyczną, i miłością fizyczną, miłością-potrzebą, miłością-pragnieniem. PapieŜ stwierdził, Ŝe eros i agape tworzą jedność przekraczającą element polaryzacji, dialogiczności i napięcia, który występuje w kaŜdym ludzkim doświadczeniu miłości. Chodzi więc o to, by odpowiedzieć na ten głód, na to ogromne pragnienie miłości, jakie współczesny człowiek nosi w sobie. To miłość jest słowem-kluczem do wyjaśnienia skończoności. Nie ma innego słowa, ale jak je uczynić zrozumiałym? UwaŜam, Ŝe trzeba podjąć wezwanie Husserla i powrócić do rzeczy w sobie, czyli do podstawowego doświadczenia miłości. Głównym punktem odniesienia dla zrozumienia, czym jest ludzkie doświadczenie miłości (tak uwaŜa równieŜ Benedykt XVI), jest relacja męŜczyzna – kobieta. Zawsze zdumiewało mnie twierdzenie św. Tomasza, Ŝe w najbardziej tragicznym doświadczeniu człowieka, doświadczeniu śmierci, ból Ŝony z powodu utraty męŜa jest większy niŜ ból matki po utracie dziecka. Trzeba więc powrócić do „rzeczy w sobie”. Co się dzieje w tym wyjątkowym, ale zawsze ambiwalentnym (ambiwalentnym, poniewaŜ moŜe stanowić punkt wyjścia do odkrycia i realizowania „ja”, albo przeciwnie, do jego rozpadu) wydarzeniu, jakim jest zakochanie się? OtóŜ zakochanie się moŜe we mnie otworzyć najbardziej podstawową drogę do odkrycia miejsca innego w moim Ŝyciu. Odwołuję się tu do wielkiej intuicji antropologicznej Hansa Ursa von Balthasara, który mówiąc o „jedności dualnej” twierdzi, Ŝe są trzy wielkie rodzaje biegunowości konstytuujące podstawowe doświadczenie człowieka. Trzy, poniewaŜ nie jest to tylko polaryzacja duszy i ciała, lecz takŜe męŜczyzny i kobiety oraz osoby i wspólnoty. Biegunowość męŜczyzna – kobieta oznacza, Ŝe kaŜdy z nas ma zawsze przed sobą inny, dla niego nieosiągalny, sposób bycia osobą. JeŜeli pod względem płci jestem męŜczyzną, to zawsze mam przed sobą, od pierwszego momentu – moŜna powiedzieć, od poczęcia – inny sposób bycia osobą, sposób kobiecy. Musimy przyznać, Ŝe przed Janem Pawłem II w Kościele mało zastanawiano się nad antropologicznym wymiarem bycia męŜczyzną lub kobietą: zajmowano się przede wszystkim aspektem moralnym tego faktu. Mamy więc okazję, by powrócić do rzeczy samej. Chodzi tu o powrót do wymiaru antropologicznego, aby odkryć piękno miłości takŜe w jej nieuchwytności, jak pisze Evdokimov. W dwóch ksiąŜkach, które napisałem na ten temat, mówię o misterium małŜeńskim, by pokazać, Ŝe istnieje nierozdzielna jedność między zróŜnicowaniem seksualnym umoŜliwiającym dawanie siebie, czyli miłością w sensie właściwym, a otwarciem na Ŝycie. W tym kontekście uwaŜam za profetyczną, bardziej w sensie antropologicznym i kulturowym niŜ moralnym, encyklikę Humanae vitae Pawła VI. PapieŜ tłumaczy w niej bowiem, iŜ oddzielenie w akcie małŜeńskim w sposób automatyczny, mechaniczny wymiaru zjednoczenia od wymiaru prokreacyjnego przez antykoncepcję chemiczną byłoby rozbiciem jedności tych wymiarów, istotnej dla misterium małŜeńskiego. Jeśli nasza epoka uczyni moŜliwym systematyczne klonowanie człowieka, a więc rodzenie oddzieli od seksualności, wówczas misterium małŜeńskie zostanie całkowicie zniszczone. Powstaje więc potrzeba przezwycięŜenia imperatywu technologicznego – „jeŜeli coś moŜna zrobić, to trzeba to zrobić” – i przyjęcia odpowiedzialności za utrzymanie w jedności tych trzech wymiarów: zróŜnicowania seksualnego, które strukturalnie orientuje na dawanie siebie, które jest otwarte na Ŝycie, a więc na miłość jako dar, nie przekreślając miłości-potrzeby. Oto jedność miłości. Stąd bierze się konieczność łączenia intuicji Platońskiej z intuicją św. Augustyna. PoniewaŜ nawet: „BoŜe mój, BoŜe mój, czemuś mnie opuścił?”, „Nie moja wola, ale Twoja niech się stanie” oznacza, Ŝe Jezus przyjmuje krzyŜ, gdyŜ wie, Ŝe Ojciec obejmuje Go swoją miłością, Ŝe nie pozwoli Mu obrócić się w nicość. Najszlachetniejszy akt miłości ekstatycznej – ofiara krzyŜa – nie jest autodestrukcją. To nam mówi zmartwychwstanie. Nie moŜna zatem przedstawiać krzyŜa jako przykładu miłości czysto ekstatycznej, w której problem spełnienia siebie zostaje zniesiony. Nigdy nie moŜna uniknąć realizowania siebie. Miłość w sensie pełnym, która w bytach cielesnych znajduje swoją płodność w nieuchronnym otwarciu się na Ŝycie, wymaga, aby wszystkie trzy elementy konstytuujące misterium małŜeńskie występowały razem. Kiedy mówię młodym o miłości, nie stawiam najpierw nakazów moralnych. Oczywiście, dochodzę do implikacji moralnych, bez nich bowiem nie moglibyśmy odkryć znaczenia ofiary jako warunku prawdziwości pragnienia. Proponowalibyśmy tylko cząstkową i zniekształconą ideę miłości. Mówiąc o miłości, zaczynam jednak od powrotu do korzenia „rzeczy” i młodzi się rozpalają. Potem moŜe przyjść ludzka słabość – ale to jest inny problem, który dotyczy wszystkich epok, nie tylko naszej. UwaŜam, Ŝe to społeczeństwo, które splugawiło eros w tym sensie, Ŝe uczyniło z niego „zły znak”, szybko dojdzie do ponownego odkrycia wartości miłości. MoŜna juŜ zresztą dostrzec pewne symptomy tego powrotu do miłości. Myślę tu o doświadczeniu wielu młodych Amerykanów, którzy – nie będąc katolikami – zapisują się do stowarzyszeń postulujących zachowanie dziewiczej czystości aŜ do ślubu. To zjawisko w Stanach Zjednoczonych narasta. To nie moŜe być czysty przypadek, to oznacza domaganie się prawdy o miłości.