el0514_202_decyzje_A

Transkrypt

el0514_202_decyzje_A
ellepsychologia
mnie na niego. Rodzinny budżet nie
zostanie przez to zrujnowany”.
A gdyby dopuścił do głosu logikę,
to może by powiedział: „Pół roku
nie będę nim jeździć, bo będzie za
zimno. To bezsensowny wydatek”?
Decyzja podjęta tylko w sposób logiczny nie musi być dobra. W naszej
kulturze od czasów Kartezjusza panuje kult racjonalnego myślenia.
Szkoła też głównie tego nas uczy.
I podejmując decyzje, faworyzujemy
analizę intelektualną, bagatelizując
intuicję, sferę uczuciową.
Trudno decydować się na 30-letni
kredyt, biorąc pod uwagę uczucia.
Chcesz zmienić pracę, ale boisz się ryzyka.
Rzucić narzeczonego, ale przeraża cię samotność.
Kupić mieszkanie, ale nie wiesz, czy pakować się
w kredyt. Wahasz się. Radzisz się znajomych.
I czujesz, że cokolwiek zrobisz, będziesz żałować.
Jak podejmować dobre decyzje – pytamy
psychologa i coacha Krzysztofa Kalutę.
rozmawia Agnieszka Sztyler-turovsky
A jeśli odpowiedź brzmi: ,,Stać mnie”?
Czas na dodatkowe pytania, np.:
„Jak ta decyzja wpłynie na moją rodzinę?”. Bo jeśli to np. dom pod miastem, to trzeba będzie dojeżdżać
do pracy, odwozić dzieci do szkoły.
Można w nieskończoność
to analizować i nadal nie widzieć,
co zrobić.
By wiedzieć, trzeba być pewnym, co
jest dla nas naprawdę ważne i dobre.
Dla nas, niezależnie od tego, co myślą o tym znajomi albo jaki model życia lansowany jest w mediach. Jeśli
podejmujemy decyzję w zgodzie
ze swoim światem wartości, łatwiej
znieść kompromisy. Warto brać pod
uwagę i to, co podpowiada serce.
Analiza intelektualna na niewiele się
zda, gdy np. kobieta się zastanawia,
czy ma mieć dzieci.
Planujemy kupno samochodu.
Odwiedzamy salony, czytamy
opinie. I wybieramy ten, o którym
się mówi ,,awaryjny”. Ale dobrze się
w nim czujemy i ma fajny kolor…
Krzysztof Kaluta Jeśli umiemy się
zji, stosujemy mechanizm racjonalizacji. W ekstremalnym wydaniu wygląda to tak: ktoś kupuje kabriolet
i mówi: „Jestem alergikiem. Muszę
mieć otwierany dach, bo klimatyzacja jest szkodliwa”.
do tego przyznać, to znak, że mamy
wgląd w siebie. A to podstawa dobrych decyzji! Gorzej, gdy szukając
usprawiedliwienia dla swoich decy-
A jeśli miałby wgląd w siebie, to…
Analizując, czy to dobry czas,
jeśli chodzi o jej karierę, sytuację
materialną, zawsze uzna,
że to nie w porę?
Powiedziałby np.: „OK, kupuję. Nie
jest to konieczny wydatek, ale fajnie
się czuję w tym samochodzie. Stać
Tak. Tu czysta logika się nie sprawdza. Powinna zapytać siebie, czy rodzina jest dla niej ważna. Jeśli tak, to
zdjęcie east news
ZdecyDuj się
Oczywiście. Gdy decyzja dotyczy finansów, intelekt powinien mieć większe znaczenie niż „logika” serca. Jeśli
kupujemy dom czy mieszkanie, musimy zadać sobie pytanie: „Czy mnie
będzie na to stać?”. Dziś i za 20-30
lat, jeśli planuję kredyt.
ellepsychologia
sygnał, że chce mieć dziecko.
A jeśli chce, ale się boi i w nieskończoność tę decyzję odkłada?
Musi przyjrzeć się tym emocjom. Lęk
zwykle jest złym doradcą, ale może
go zdemaskować, konfrontując z faktami. Może wmawia sobie, że jeśli
urodzi dziecko, to zniszczy sobie karierę. A gdy rozejrzy się wokół, zobaczy, że w firmie jest wiele kobiet, które urodziły dzieci, a kariera im się
nie zawaliła.
A może nie chodzi o pracę?
Ale o to, że koleżanki mają dzieci,
a celebrytki obnoszą się z macierzyństwem. I ona widzi, że do układanki „idealne życie” brakuje
jej jednego elementu – dziecka.
Cieszysz się, że jesteś racjonalna?
Uważaj! Czysta logika tak jak
nadmierne emocje bywa złym doradcą.
wić, czy woli żyć skromniej, ale pracować w przyjaznej atmosferze i mieć
czas na życie osobiste. A jeśli teraz zależy jej głównie na dużych pieniądzach, może sobie powiedzieć:
„Wchodzę w to. Na razie szukam dobrych stron tej sytuacji”. I mieć świadomość, że czeka ją praca niezgodna
z jej wrażliwością, predyspozycjami
psychicznymi. Nie wmawiać sobie,
że to idealna praca, ale uznać, że to
najlepsza opcja na jakiś czas.
Na jak długo?
Jeśli nie mamy kontaktu z sobą, to często sterują nami poglądy innych. I robimy coś, a potem żałujemy, bo decyzja nie była „nasza”. Albo w kółko
kalkulujemy i podejmujemy decyzje
tylko na podstawie logicznej analizy.
Gdy robimy coś wbrew sobie, to zawsze ponosimy spore koszty. Samooszukiwanie się i udawanie przed sobą, że wszystko jest świetnie, prędzej
czy później i tak wyjdzie.
Te podjęte pod wpływem emocji
bywają lepsze?
Trzeba będzie za to zapłacić – samopoczuciem, frustracją, poczuciem winy albo i zdrowiem. Bywa, że ktoś
robi wówczas życiowy zwrot o 180
stopni. Jung mówił, że jeśli bardzo
długo zaniedbujemy w sobie jakiś obszar, to prawdopodobnie on i tak dojdzie do głosu. Tyle że z obszaru nieświadomego. I w jakiś zaskakujący,
nieplanowany sposób.
Absolutnie nie. Emocje – niezależnie
od tego, czy pozytywne, czy negatywne – bywają złym doradcą.
Zaciemniają obraz. Dostajemy np. e-mail, który nas zirytował. Jeśli pod
wpływem impulsu natychmiast odpiszemy, to w 99 proc. przypadków,
gdy och łon iemy, b ę d ziemy
żałować.
A co z decyzjami zawodowymi?
Dziewczyna dostaje np. propozycję
zmiany pracy. Kusi ją wyższa
pensja, ale boi się zmiany...
Podczas rozmowy z pracodawcą może poczuć, że „nadają na innych falach”. Albo że atmosfera w firmie to
nie jej bajka. Nie mówię oczywiście,
by tylko tym się kierowała, ale że takie wrażenia też są bardzo ważne.
A jeśli czuje, że to nie jej bajka?
Ma odpuścić, nawet jeśli pieniądze
są świetne?
Wszystko zależy od tego, co jest dla
niej dobre i ważne na tym etapie życia, kariery. Powinna np. się zastano-
I co wtedy?
To stąd się biorą spektakularne historie o tych, którzy z dnia na dzień rzucili pracę w korporacji i pół roku włóczyli się z plecakiem po Azji?
Tak. I świetnie się czyta takie historie, ale zwykle ten nagły bunt jest objawem niedojrzałości. Bo w mądrych
decyzjach nie chodzi o to. Rewolucyjne zmiany zwykle wiążą się z bardzo dużymi kosztami, stratami.
Jak tego zawczasu uniknąć?
Zadawać sobie w kółko wspomniane
pytanie: „Co jest dla mnie ważne?”.
Zwykle odpowiedzi na to pytanie same się ujawniają w sytuacjach ekstremalnych, np. gdy ktoś ciężko zachoruje. Lepiej nie czekać na takie
zdarzenia i pytać siebie o to
zawczasu.
A jeśli pytamy: „Czego chcę?”, ale
nie jesteśmy pewni, czy odpowiedź
jest nasza?
Łatwiej o pewność, jeśli na co dzień
nie uciekamy od swoich myśli, uczuć
np. w telewizję, pracę czy sport.
Bo nawet jogging czy fitness, które
miały nas relaksować, bywają formą ucieczki.
A jeśli ktoś całe lata ucieka
od swoich myśli, a nagle na decyzję
ma kilka dni? Jak ma pomóc sobie
doraźnie?
Choćby zrobić najzwyklejszą tabelkę „za i przeciw”. I spróbować się
wyciszyć, np. wyjeżdżając na weekend, by pobyć sam na sam z sobą
i z przyrodą lub z kimś bliskim.
Niech wyobrazi sobie konsekwencje
podjęcia takiej, a nie innej decyzji
w najdrobniejszych szczegółach.
Oczywiście z sobą w roli głównej.
By sprawdzić, co poczuje, jakie obrazy pojawią się wówczas w głowie.
I niech nie ignoruje też sygnałów
z ciała – przyjemnych, a szczególnie negatywnych, jak np. niepokój,
przyspieszone bicie serca. Może
pójść też na jedno spotkanie do coacha, warsztat psychologiczny czy
kupić płytę z nagraniami uczącymi
relaksacji. I niezależnie od tego, czy
skorzystamy z takiej pomocy, czy
nie, warto pamiętać o jednym:
bierzmy pod uwagę nie tylko racjonalne argumenty, lecz także odczucia. Przy podejmowaniu decyzji rozum i serce to idealny duet.
Krzysztof Kaluta
Psycholog i coach.
Współpracuje z Instytutem
Psychoimmunologii IPSI
w Warszawie.