Co dalej z ustawą, która kredyty frankowe "przewalutuje po kursie
Transkrypt
Co dalej z ustawą, która kredyty frankowe "przewalutuje po kursie
instytut studiów podatkowych Co dalej z ustawą, która kredyty frankowe "przewalutuje po kursie udzielenia"? prof. Witold Modzelewski Współtwórca Instytutu Studiów Podatkowych Gdy zadłużeni w kredytach frankowych usłyszeli, że jest szansa na "przewalutowanie ich długu po kursie z dnia zaciągnięcia", pojawiła się nadzieja na ograniczenie politycznego dyktatu banków w naszym systemie politycznym. W ciągu ostatnich lat kilka zagranicznych banków faktycznie rządzi na naszym podwórku: dla nich pisze się ustawy, nie tylko dotyczące prawa bankowego i finansowego, lecz również innych dziedzin prawa, polityka fiskalna rządu jest podporządkowana ich interesom, a nadzór finansowy państwa jest finansowany z pieniędzy instytucji finansowych. Przykłady można mnożyć, zresztą znamy je bardzo dobrze. Faktu ich wszechwiedzy nikt już nie ukrywa, co publicznie potwierdził w rozmowie z dziennikarzami sam szef banku centralnego, swoiście łagodząc nieco narrację twierdząc, że ponoć tak jest wszędzie. Z reguły jesteśmy przekonywani, że tak jest dobrze, bo jest to cechą "zachodu" i "normalności", a my mamy się cieszyć, że wszystko jest w należytym porządku. A każda zmiana status quo "zagraża stabilności finansowej państwa", a z tego przecież za Boga nikomu nie wolno nic zrobić. Dlatego też gdy ponad półmilionowej grupie kredytobiorców wciśnięto kredyty (często mimo braku zdolności kredytowej!), których wielkość uzależniono od zmian kursu walutowego, a ów dług wzrósł nawet ponad dwukrotnie, każdą próbę naprawy wyrządzonego zła torpeduje się właśnie owym zagrożeniem dla interesów banków, bo one w naszym kraju są czymś wyjątkowym. Ich interesy mają nadrzędny charakter nad interesami obywateli a przede wszystkim państwa, bo tu rządzą banki. Problem w tym, że są to bardzo złe rządy, co potwierdza nie tylko ciągły wzrost zadłużenie w kredytach frankowych. Należy postawić podstawową tezę, czy rządy banków są sprzeczne z interesem publicznym, a przede wszystkim fiskalnym państwa. Chyba są. Dlaczego? Odpowiedź jest jednocześnie skomplikowana i bardzo prosta. Rzeczypospolita Polska jest dobrem ogółu obywateli i jako demokratyczne państwo prawa ma realizować interesy większości, a nie kilku banków. To chyba dość oczywiste, bo taka jest w Polsce norma konstytucyjna. Zarazem istnieje zasadnicza sprzeczność interesów naszego państwa, a zwłaszcza finansów publicznych, z interesem tychże podmiotów. Widać to gołym okiem: banki mają się dobrze, realizują gigantyczne zyski, nie płacą jakiegokolwiek podatku typu obrotowego, a finanse publiczne są w opłakanym (najoględniejsze określenie) stanie. Utracone dochody budżetowe od lat wynoszą co najmniej 4% PKB, czyli grubo ponad 60 mld zł, a niekiedy szacują ową „dziurę Szczurka” na około 90 mld zł (ponad 50 mld zł z VAT-u i 40 mld zł z CIT-u). Czy straty te są tylko czynnikiem nieudolności rządzących? Czy głębokie załamanie dochodów budżetowych jest również w interesie banków? I tu dochodzimy do sedna problemu: oczywiście tak jest, ale gdy władza działa w interesie kilku banków, to jakieś tam dochody podatkowe są dla niej problemem drugorzędnym, bo ministrów finansów dzieli się na dwie kategorie: 1. "minister do spraw podatków", który dba o dochody budżetowe, zmniejszając deficyt i dług publiczny po to, aby nie dać zarobić "instytucjom finansowym", 2. "minister do spraw długu publicznego", który zwiększa ów dług, aby owe instytucje mogły "uczciwie zarobić". Materia³y prasowe – 2015 instytut studiów podatkowych Jakich mieliśmy ministrów w ciągu ostatnich lat? Nie muszę odpowiadać, bo wszyscy wiemy: spadały dochody budżetowe i rósł dług publiczny, a tzw. rynki nie tylko wysoko ceniły sobie nasze rządy, lecz również dawały nagrody "najlepszym ministrom finansów" za ich wielkie sukcesy. Można przypomnieć znaną od wieków tezę, że dobry minister finansów jest zły, bo dba o to, aby wielcy płacili podatki, a nie tylko mali i nieważni. Przecież dziś całość dochodów budżetowych z podatku dochodowego od osób fizycznych pochodzi z opodatkowania pracowników, emerytów i rencistów. Dobrze, sprawowane w interesie publicznym rządy ministra finansów, cechuje szczególna dbałość o dochody budżetowe, bo czym lepszy mamy system podatkowy, tym mniejszy jest zarobek banków pochodzący z finansowania deficytu i mniejsze wydatki na obsługę długu publicznego. To rozumie każdy: albo rząd chroni interesu publicznego, albo działa w interesie banków. Albo albo. Musimy postawić na nogach, to co w Polsce stoi na głowie. Czy się coś zmieni poznamy po dwóch bardzo czytelnych sygnałach: 1. powstanie projekt i uchwalenie ustawy, która "przewalutuje" owe kredyty frankowe po kursie udzielenia, 2. główni ekonomiści banków przestaną być traktowani przez media jako wyrocznie w sprawach finansów publicznych. Najbliższy czas pokaże, czy się tu coś zmieni. http://biznes.onet.pl/podatki/analizy/co-dalej-z-ustawa-ktora-kredyty-frankowe-przewalutuje-po-kursie-udzielenia/kdvezy Materia³y prasowe – 2015