Fiszka nr 10

Transkrypt

Fiszka nr 10
2013-04-07
strona 1/2
Okruszki
Fiszka nr 10
Z głębokości Szeolu wzywałem pomocy, a Ty usły­
szałeś mój głos. Rzuciłeś mnie na głębię, we wnę­
trze morza, i nurt mnie ogarnął. (...) Ale Ty wypro­
wadziłeś życie moje z przepaści, Panie, mój Boże!
Gdy gasło we mnie życie, wspomniałem na Pana,
a modlitwa moja dotarła do Ciebie, do Twego
świętego przybytku” (Jon 2,3­8). Daleką drogę
„(...) Miłosierdziem swoim ścigam grzeszni­
ków na wszystkich drogach ich i raduje się serce
Moje, gdy oni wracają do Mnie. Zapominam o go­
ryczach, którymi poili Serce Moje, gdy oni wracają
do Mnie. (...) Powiedz grzesznikom, że zawsze cze­
kam na nich, wsłuchuję się w tętno ich serca, kie­
dy uderzy dla Mnie. Napisz, że przemawiam do przebył Jonasz aby zrozumieć, że tylko wołanie do
nich przez wyrzuty sumienia, przez niepowodzenie Boga może go ocalić. Teraz był już gotowy, aby zai cierpienia, przez burze i pioruny, przemawiam nieść ostrzeżenie Niniwie: „«Wstań, idź do Niniwy,
przez głos Kościoła (...)” („Dzienniczek” św. Sio­ wielkiego miasta, i głoś jej upomnienie, które Ja ci
zlecam». Jonasz wstał i poszedł do Niniwy, jak po­
stry Faustyny, nr 1728).
Jedną z najbardziej spektakularnych ucieczek wiedział Pan (...)” (Jon 3,2­3). Obawy Jonasza
przed Bogiem w Starym Testamencie jest historia sprawdziły się, gdy tylko przesłanie od Boga dotarJonasza. Jonasz był blisko Boga, był Jego proro- ło do miasta, jego mieszkańcy opamiętali się i zakiem, Bóg do niego przemawiał. Jednak często wła- częli pościć. Król i dostojnicy zaapelowali do ludzi:
sne wyobrażenia, poglądy, chęci brały górę i Jonasz „(...) niech żarliwie wołają do Boga! Niech każdy
nie wykonywał poleceń Boga, wręcz Mu się prze- odwróci się od swojego złego postępowania i od
ciwstawiał. „«Wstań, idź do Niniwy ­ wielkiego nieprawości, którą [popełnia] swoimi rękami”
miasta ­ i upomnij ją, albowiem nieprawość jej do­ (Jon 3,8). Miasto i ludzie zostali uratowani. „Zoba­
tarła przed moje oblicze». A Jonasz wstał, aby czył Bóg czyny ich, że odwrócili się od swojego złe­
uciec do Tarszisz przed Panem (...)” (Jon 1,2­3). go postępowania. I ulitował się Bóg nad niedolą,
Bóg swoje, a Jonasz swoje. Prorok nie chciał za- którą postanowił na nich sprowadzić, i nie zesłał
nieść ostrzeżenia zagrożonemu miastu. Jak sam jej” (Jon 3,10).
Nie podobało się to jednak Jonaszowi. Tak barprzyznaje obawiał się, że ludzie w Niniwie posłuchają jego przestrogi. „(...) Dlatego postanowiłem dzo źle mu było z tym, że ludzie w Niniwie opauciec do Tarszisz, bo wiem, żeś Ty jest Bóg łagodny miętali się, a Bóg nie zesłał na nich kary, że zaprai miłosierny, cierpliwy i pełen łaskawości, litujący gnął umrzeć. Prorok znowu zbuntował się, nie
się nad niedolą” (Jon 4,2). Wsiadł więc na okręt podobała mu się decyzja Boga. Jeszcze chwilę
płynący do Tarszisz. Ale na morzu rozpętała się bu- wcześniej żarliwie modlił się do Niego, cieszył się
rza i pokrzyżowała jego plany. Jednak nawet w ta- z własnego ocalenia, a nie potrafił przejść nad tym,
kim momencie Jonasz zachowuje się buntowniczo. że Bóg ocalił innych ludzi. Wysłuchał ich modlitwy,
Zamiast wraz z załogą ratować okręt, schodzi pod przyjął ich posty i miłosiernie darował im winy.
pokład i zasypia. To szczególne zachowanie. Wie, W rozmowie z Bogiem Jonasz nie daje się przekoże przeciwstawił się Bogu, wie skąd ta burza, ale nać, że ocalenie miasta było dobre i sprawiedliwe.
nic nie robi, tylko śpi. Dowódca okrętu woła do nie- „Na to rzekł Bóg do Jonasza: «Czy słusznie się
go „(...) Dlaczego ty śpisz? Wstań, wołaj do Boga oburzasz? (...)» Odpowiedział: „Słusznie gniewam
twego, może wspomni Bóg na nas i nie zginiemy” się śmiertelnie»” (Jon 4,9).
Zachowanie Jonasza jest
(Jon 1,6). Bóg nakazał Jonaszowi wstać i iść do Ni-
niwy, dowódca okrętu nakazuje mu wstać aby ratować życie swoje i załogi, ale Jonasz nie chce zbudzić się ze swojego snu. W końcu jednak załoga
orientuje się, że popadli w tarapaty z powodu Jonasza. Prorok informuje ich, że uratować mogą się
tylko w jeden sposób: wyrzucając go za burtę.
W morzu Jonasza połyka wielka ryba i to jest kulminacja jego kłopotów. Bedąc niemal na dnie,
w beznadziejnej sytuacji, zdaje sobie w końcu sprawę, że tylko Bóg może go uratować. Długo mocował się z Bogiem, ale nareszcie jest gotowy na wypowiedzenie wspaniałej modlitwy. „W utrapieniu
na wskroś ludzkie,
pełne wzlotów i upadków. Raz uwielbia Boga, by
za chwilę złościć się na Niego. Tak blisko mu do
szczerej modlitwy ale też do tego, żeby całkowicie
zamknąć się na Boga i „zasnąć”. Szczerze ucieszyć
się z własnego ocalenia i za chwilę odmówić innym
Bożego Miłosierdzia. Na szczęście jednak „(...)
Miłosierdziem swoim ścigam grzeszników na
wszystkich drogach ich i raduje się serce Moje,
gdy oni wracają do Mnie”.
Aleksander Kamiński
moim wołałem do Pana, a On mi odpowiedział. wykorzystano: rekolekcje o Bożym Miłosierdziu - o.Janusz
Chwast, o.Łukasz Woś (OP - dominikanie)
2013-04-07
strona 2/2
Fiszka nr 10
Kamienie w ogródku
Święta Wielkanocne za nami. Trwamy w radości Zmartwychwstania Pańskiego, do której przygotowywaliśmy się przez cały okres Wielkiego Postu.
Droga Krzyżowa, Gorzkie Żale, liturgia kolejnych
wielkopostnych niedziel. Później Wielki Tydzień,
radosne „hosanna” Niedzieli Palmowej, po której
wkroczyliśmy z Jezusem w Triduum Paschalne,
czas męki i tajemnicy Odkupienia, aż w końcu
w Niedzielę Zmartwychwstania stanęliśmy przy pustym grobie śpiewając „Alleluja! Jezus żyje!”.
Nie bez powodu wracam dziś do religijnych
przeżyć i wydarzeń ostatnich tygodni. Chcę, aby
każdy miał je przed oczami, zanim przejdę do tematu dzisiejszego artykułu. Otóż, w Londynie, w budynku dekonsekrowanego kościoła, od pewnego
czasu odbywają się tzw. Niedzielne Zgromadzenia,
czyli nabożeństwa dla ateistów. Jeden z pomysłodawców tak je reklamuje: „Te spotkania mają
w sobie wszystko to, co najlepsze w Kościele, bez
konieczności wiary w jakieś okropne dogmaty. Lu­
bię to poczucie wspólnoty… No i pieśni. Przecież
każdy lubi śpiewać!” A więc witajcie w kościele
bez Boga! Zamiast hymnów – piosenki Queen
i Steviego Wondera. Zamiast czytań z Biblii – naukowe wykłady. Zamiast księdza dwóch komików...
perstition» Steviego Wondera.” (religia.onet.pl
„Witajcie na ateistycznym nabożeństwie!”). Oto
kolejny przykład, w którym świętość miesza się
z profanacją, prawda z fikcją i grą pozorów,
a wszystko w imię budowania jakiejś dziwacznej
wspólnoty w połączeniu ze świetną rozrywką. I tu
miejsce na refleksję. Przecież nie brak świeckich
form szeroko pojmowanej rozrywki, którą przeżywać można w towarzystwie innych osób. Istnieje
szeroka oferta imprez muzycznych, sportowych,
festynów, przeróżnych grup zrzeszających zainteresowanych z różnych dziedzin. Dlaczego więc ktoś
wpadł na szalony, moim zdaniem, pomysł wykorzystania w takim celu formuły Mszy Świętej? Poszczególne elementy liturgii nie mają na celu dostarczenia ludziom dobrej zabawy, Msza Święta nie
jest bezwysiłkowym i niezobowiązujacym spotkaniem towarzyskim. Uczestnicząc w Eucharystii dotykamy Boga Żywego i Prawdziwego. Jesteśmy
wspólnotą w Kościele. Ksiądz nie ma nas bawić zza
ołtarza. My to wiemy. Dlaczego więc zezwala się
na takie praktyki? Dlaczego nie słychać w mediach
głosów oburzenia? Mało tego, sporo osób przyklaskuje temu pomysłowi, bo można się spotkać, pośpiewać, miło spędzić czas i w efekcie iść do domu
z poczuciem komfortu (bo nikt nie gderał, że mam
się nawrócić) i satysfakcji (bo zabawa była przednia). W poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie dlaczego tak jest, spotkałam się z następującym
stwierdzeniem jednego z anonimowych internautów: „Szatan jako niszczyciel nie potrafi samo­
„Gdyby na Niedzielne Zgromadzenie trafił
przypadkiem człowiek chodzący do kościoła, na
pewno odnalazłby tu wiele znajomych elementów.
«Msza» zaczyna się pieśnią śpiewaną przez
P. Evans wraz z entuzjastycznie brzmiącym chó­
rem – tyle że zamiast kościelnego hymnu słyszymy dzielnie nic stworzyć, może tylko naśladować
«Don't Stop Me Now» grupy Queen («Wybraliśmy i przekręcać dzieła Boga, tworząc ich karykatu­
kawałek, który można zaśpiewać efekciarsko ry.” Z taką właśnie obraźliwą karykaturą Mszy
i z emfazą!»). W trakcie «nabożeństwa» są czyta­ Świętej mamy do czynienia w przypadku opisanych
nia, jest czas na pełną refleksji ciszę, jest nawet ta­ powyżej Niedzielnych Zgromadzeń z Londynu.
ca (trzeba zapłacić za wynajęcie budynku), a także I znów w lśniącym papierku zamiast cukierka znaj«znak pokoju» przekazywany osobom stojącym lub dujemy kamień. Jeśli zorientujemy się w porę, to
siedzącym obok. Ba, jest nawet coś w rodzaju ka­ jest szansa, że nie połamiemy na nim zębów.
zania. Tematem dnia są «cuda», a przemawia
Joanna Kamińska
dr Harry Cliff, fizyk z Cambridge. (…) A później
całe zgromadzenie wstaje, aby zaśpiewać… «Su­
Koło Stowarzyszenia Rodzin Katolickich przy parafii Świętej Rodziny w Piekarach Śląskich.
przewodniczący:
skarbnik:
Joanna Grajewska-Wróbel
Aleksander Kamiński
sekretarz: Magdalena Ślęzak
opiekun: ks. Damian Gatnar
e-mail redakcji: [email protected]
e-mail koła: [email protected]
Katolicka Szkoła Podstawowa Stowarzyszenia Rodzin Katolickich Archidiecezji Katowickiej
41-940 Piekary Śląskie, ul. Bytomska 81A, telefon: 724 704 741