SZKOŁA MOICH MARZEŃ Tak mogę powiedzieć o szkole w Islandii
Transkrypt
SZKOŁA MOICH MARZEŃ Tak mogę powiedzieć o szkole w Islandii
SZKOŁA MOICH MARZEŃ Tak mogę powiedzieć o szkole w Islandii , którą miałam okazję zobaczyć. Szkoła, o jakiej marzyłam jako dziecko i której ideę starałam się wprowadzać, pracując jako pedagog. Szkoła ma być dla dzieci „radością i przyjemnością,” tak mówili tam nauczyciele. Wnioskuję z tego, że wymaga to dużego trudu i cierpliwości od nauczycieli oraz dobrej współpracy z rodzicami. W szkole uczniowie zwracają się do wszystkich po imieniu, bez względu na zajmowane stanowisko. A wszystko odbywa się z pełnym szacunkiem, co widać na każdym kroku. Uśmiechnięte, odważne, wyluzowane dzieci nie boją się szkoły, mówią, że bardzo ją lubią. Trudno się temu dziwić, bo wychowanie opiera się na szacunku, akceptacji, budowaniu poczucia własnej wartości, pochwale. MOTTO SZKOŁY: NAUKA - SAMODZIELNOŚĆ- ZADOWOLENIE Podstawą programu nauczania jest tolerancja, wartości chrześcijańskie i współpraca oparta na demokracji, a głównym zadaniem szkoły jest przygotowanie uczniów do życia i pracy w społeczeństwie. Polskie dzieci, które tam spotkałam, pomimo że tęsknią za rówieśnikami z kraju, również wolą szkołę w Islandii, gdyż jak mówią.„….nauczyciele nie krzyczą, są przyjaźnie nastawieni i sporadycznie zadają prace domowe.” Pierwsza rzecz, która zwróciła moją uwagę, to cisza, spokój w czasie lekcji, ale i na przerwach. Dzieci wychodzące z klasy na przerwę nie krzyczą, nie biegają, są wyciszone, jakby wszystkie dostały krople uspokajające. Każde dziecko ma opracowany indywidualny program nauczania. Wywiadówki odbywają się indywidualnie, a dla rodziców nie mówiących w języku islandzkim zaprasza się tłumacza, by mogli dobrze zrozumieć, co nauczyciel chce im przekazać. Świadczy to o podmiotowym traktowaniu uczniów i rodziców. Rodzice nie są obciążani wynikami za naukę dziecka, jak mówią nauczyciele, to zadanie szkoły. Bardzo podobało mi się, że w tak zwanym pokoju nauczycielskim (nazwałam go „pokojem pracowniczym”) przebywają wszyscy pracownicy szkoły: panie sprzątaczki, woźne, nauczyciele, kucharki, wszyscy razem. Tam mają czas na przerwę, piją kawę, jedzą drugie śniadania. Nie różnicuje się osób pracujących w szkole na lepszych i gorszych. Obok jest też bogato wyposażony w sprzęt i potrzebne materiały pokój do pracy, służący przygotowaniu się do zajęć. Dzieci nie mają wspólnych szatni, łazienek i korytarzy, ale są bloki dla poszczególnych grup wiekowych, dzięki czemu maluchy i starsza młodzież nie muszą razem przebywać. Ogromną wagę przywiązuje się do zdrowia dzieci. Wskazane jest, aby 2 razy w tygodniu jadły ryby, a słodycze w szkole są zabronione. Dzieci obowiązkowo (bez względu na pogodę) na dwóch długich przerwach wychodzą na boisko, a po szkole chodzą w skarpetkach. Rzadko które dziecko miało na nogach kapcie. Nikt nie robił z tego problemu. Myślałam nawet, że to dla zdrowia ze względu na płaskostopie. Dyżury pełnią woźni szkolni, a nauczyciele w czasie przerw odpoczywają. Klasy są z reguły około 15 osobowe. Dzieci trafiające do szkoły w czasie roku szkolnego najpierw uczą się w małych grupach lub indywidualnie. Jak opanują pożądany program oraz język islandzki, trafiają do klasy. Zauroczyła mnie pracownia gospodarstwa domowego. Obszerna sala z szafkami, zlewozmywakami, kuchenkami, lodówkami. Na zapleczu w spiżarni znajdują się potrzebne produkty. Nauczyciel wyświetla przepis, a dzieci samodzielnie lub w grupach gotują. Podobnie są wyposażone pracownie: artystyczna (farby, pędzle, papier, kredki różnego rodzaju) i techniki, gdzie dzieci rozwijają potrzebne w życiu umiejętności. Nie muszę chyba dodawać, że bezpłatne są również podręczniki, które funduje państwo. Niski parterowy budynek szkolny, powiedziałabym zwyczajny, szary, ale jest coś, co urzeka, trudno nawet do końca uchwycić, co: beztroska dzieci, zadowolenie, uśmiech nauczycieli i wszechobecny SZACUNEK. Łucja Kołpakowska