Rozdział 4 - WordPress.com

Transkrypt

Rozdział 4 - WordPress.com
Rozdział Czwarty „Problemy z pęcherzem” by Rick
- Ulka, ulka wstawaj znowu się spóźnisz, boże jutro obiecuję kupię ten budzik! - Czasami
czuję się przy swojej mamie jak przy dyktatorze.
- Już wstaję mamo, daj mi tylko chwilkę... - gdy już próbowałam się podnieść poczułam
między udami jakbym miała nadmuchany balon, moje serce przyspieszyło było to uczucie nie
do opisania.
W krótką chwilę wstałam z łóżka, spoglądając na moją mamę.
- Ulka, szybko ściągaj tego pull-coś tam, szybko lub wyślę cię w nim do szkoły - chichotała
mama która dotknęła mojego krocza naciskając na pull-up
- Yyy, mamo to jest trochę zawstydzające! - poczułam jak moje policzki stają się z blado
białych - jasno czerwone ze wstydu.
- Nie marudź, oj moja panno znowu się zsiusiałaś, co ja mam z tobą zrobić, ehh przebierz się i
mykaj do szkoły - mówiła mama która momentalnie odpięła mi mojego pull-up.
Spoglądając na niego mogłam stwierdzić że był ciężki lecz moja mama nic nie powiedziała,
cała kochana mamusia. Momentalnie wystrzeliłam do łazienki następnie udałam się do
kuchni aby szybko coś zjeść, złapałam za świeżego tosta z serem i wybiegłam z domu jak z
procy, wcześnie się oczywiście ubrałam
- Ula, ula! znowu się zmoczyłaś! Jak ja mam kobieto z tobą wytrzymać zachowujesz się jak to
powiedzieć dziecko, pluszaki to jedno ale moczenie łóżka jeszcze te pieluchy!
- Lili, to nie są pieluchy tylko pół pampersy pull ups! - wykrzyknęłam głośno, następnie
obróciłam się w lewo i w prawo aby zobaczyć czy ktoś nie szedł obok mnie. Widać na
nieszczęście szedł jakiś młody chłopak może miał dwadzieścia lat, rozbawiony całą sytuacją
przeszedł obok moja twarz stała się czerwona. Mogłam przysiądź że słyszałam jak Lili zemnie
się śmieje z moich oczu poleciały mimowolne krople łez wbiegłam do szkoły następnie do
łazienki szybko przemyłam oczy i nałożyłam makijaż, dzisiaj była najgorsza lekcja ale nie
obchodziło mnie to najgorsze było to w tym wszystkim że Lili śmiała się ze mnie. Lekcja
odbywała się z panią Malendowicz najsurowszą nauczycielką jaką znała ta szkoła usiadłam w
ławce nie sprawiając kłopotów słuchając nudnych lekcji na temat tego różnicy między DNA a
RNA.
- Ula, ula nadal się gniewasz? - mówiła Lili półszeptem
- Zwariowałaś, nie na tej lekcji siedzimy cicho pamiętasz oraz tak jestem zła na ciebie i to
bardzo. - mówiłam szeptem.
- Weź nie gniewaj się, tylko przyznaj to było zabawne. - mówiła Lili trochę cichym głosem.
- Nie obchodzi mnie to, wiesz że to nie moja winna, jesteś wredna.
Poczułam jak mój pęcherz alarmuje, starałam się usiedzieć spojrzałam na zegarek jeszcze
tylko dwadzieścia minut.
- Chcesz abym była wredna dobra to teraz poznasz mnie wredną: Woda, rzeka, morze, krople,
deszcz, szsz.
Wszystkie słowa Lili dawały mi obraz wielkiego jeziora, mój pęcherz nie wytrzymał po chwili
moją bieliznę zalała ciepła fala moczu razem z tym nastąpiło podniecenie gdzie jęknęłam
głośno, ciepły mocz spływał mi po nogawce gdzie pozostawił po sobie ślad. Siedziałam tak z
dziesięć minut aż kiedy, zadzwonił dzwonek miałam w po dziurki w nosie Lili i jej
zachowania!
Na przerwie usiadałam w rogu sali aby nikt nie widział moich poplamionych nogawek,
rękami zakryłam swoją twarz i wzdychałam. Mogłam zadzwonić do mojej mamy aby mnie
zabrała lecz by musiała przerwać swoją pracę, nie chce jej fatygować, zaczęłam płakać w
swoją rękę czując bezsilność.
- Ula, nie płacz ja nie chciałam, pamiętasz przyjaciółki na zawsze, proszę cię nie płacz damy
radę, przepraszam cię za tamto, mam pomysł ubierz spodenki na w-f a jeansy wrzuć do
plecaka.
Jak powiedziała Lili tak zrobiłam zdjęłam mokre spodnie, założyłam spodenki od w-fu.
Reszta lekcji minęła spokojnie poza w-fem na którym powiedziała że jestem niedysponowana
w tym czasie zdążyłam pogodzić się z Lili nie wspominałyśmy więcej o tej sytuacji a jedynie
spędzałyśmy ten czas w szkole dobrze się bawiąc, lekcje mijały bardzo szybko aż przyszedł
czas powrotu do domu. Wchodząc do domu usłyszałam standardowe pytanie jak to każda
osoba wracając ze szkoły do domu.
- Jak było w szkole? - pytała się ciekawska mama.
- Sama wiesz jak codzień - odburknęłam i udałam się do łazienki. Odłożyłam plecak na zimne
płytki następnie wyjęłam z niego parę jeszcze to wilgotnych jeansów, dotykając wilgotnego
miejsca poczułam jak moje serce przyspiesza staje się coraz szybsze, spoglądając na pralkę
przez szklane drzwiczki mogłam zauważyć że nie zmieści tam się nawet jedna para spodni,
szybko myślałam aż wykombinowałam schowałam te spodnie do szafki
pod lustrem którą ukryłam za papierem toaletowym a ręcznikami.
Po udanym ukryciu dowodów mojej zbrodni udałam się na obiad, gdzie siedziała moja mama
a na obiad było moje ulubione spaghetti z sosem pomidorowym, widząc takie danie od razu
człowiek robi się głodny a gotowanie mojej mamy mogłam porównać do umiejętności pani
Magdy Gessler, niestety nie dałam rady zjeść całego obiadu zabrałam swój talerz do mycia,
następnie udałam się do pokoju gdzie czekali wszyscy moi pluszowi przyjaciele.
- Cześć wszystkim, szczególnie tobie Łatku! - powiedziałem przytulając się do niego
- Widzisz, wszystko się dobrze skończyło co byś beze mnie zrobiła - zaśmiała się Lili.
- Nie, wiem ale jesteś najlepszą przyjaciółką jaką znam uwielbiam cię Lili!
- Ja ciebie też Ulu, wybacz mi tam te docinki za te pluszaki.
- Już ci dawno wybaczyłam głuptasie.
Dzień mijał normalnie kiedy zaczęłam zabawę z pluszakami, właśnie byłam w trakcie
wydawania jednego z herbacianych przyjęć dla pana Uszatka kiedy do pokoju wpadła moja
mama z wielkim krzykiem i jeansami które nie zdążył jeszce wyschnąć.
- Psia mać! - powiedziałam sobie pod nosem.
- Ja rozumiem, moczysz się w nocy ale w dzień? Kochanie jeśli masz jakiś problem naprawdę
możesz mi o tym powiedzieć chyba nie obejdzie się bez.
- Proszę tylko tego nie mów - krzyknęłam wręcz z piskiem.

Podobne dokumenty