digitized by ukrbiblioteka.org
Transkrypt
digitized by ukrbiblioteka.org
Und die begannen ihn wieder zu schlagen. Da sagt er: „Drei Eier hab’ ich gefunden.“ — Sie kommen endlich zu jenem Grafen; die anderen sind vorausgegangen, er aber blieb im Zimmer ganz in der Ecke stehen. Da kam es plötzlich über ihn, daß er seine Notdurft verrichten mußt’; und er schiß in seine Mütze. Sie kommt nun zu ihm, da fragt er sie: „Warum so hitzig, Gnädige? — Und sie sagt: „Denn ich hab’ Feuer im Arsch.“ — Da sagt er: „Ich hab’ da drei Eier, so will ich sie rösten.“ — Sie aber er widert: „’s ist ein Luftloch da, da fliegen’s heraus.“ Und er sagt, er habe einen Spund, so werd’ er’s verstopfen. Da sagt sie: „Deine Rede und meine Rede, sie klappen beide so, man müßt’ nur noch warmen Dreck dran legen!“ — „Bitt’ schön, Gnädige, den hab’ ich auch!“ — Sie läßt ihn’s weisen. Und der nimmt und breitet seine Mütze aus: er hat da warmen Dreck und einen Spund und die drei Eier. Da sagt sie nun: „Solch ein Mann tut mir grade not!“ — Und er erwidert: „Was du wolltest, das hast auch bekommen!“ Erzählt von Ivan Krytysyn in Koźyći, Bez. Horodok, am 6. August 1893, aufgezeichnet von Ossyp Rosdolśkyj. 298. Chytryj Iwan. Za pańszczyny jeden cfidycz za jakuś prowynu zamknuw w pokoju swojim chłopa Iwana i okomona swoho, pana. Daw jim het jisty i pyty pid dostatkom i skazaw: Pamiętajcie sobie! Ja was zamykam w swojim salonie na dwa dni i macie co jeść i pić do syta, ałe gdy mi się który zesra, to dostanie piędziesiąt kijów. — Sydyf Iwan z panom w salońi i jidiaf ta pjuf obydwa, aż jim ne dobre. Nareszfi pryjszła nicz, zrobyłoś temno, a śwityty ne buło czym. Ot i każe Iwan do pana: Pane, szczo tut robyty? Sraty sia chocze! — A pan każe: A szczo, Iwane, woźmy, sery w żmeńi, a potim jidż, bo ty czuw, szczo didycz kazaw. — Ta pewno szczo tak wypadaje! — każe Iwan.— I win piszow do bjura, wziaw arkusz biłoho paperu, taj jde do odnoho kutka sraty, a pan pytaje: Nu, Iwane, wże seresz? — A wże zaraz budu, tilko na krisło wylizu. — Nu, to ja jdu do poroha, każe pan, bo bude duże smerdity — i piszow do poroha. — A Iwan tym czasom wyliż na krisło, pidstawyw arkusz paperu taj nasraw na neho. Potim wstaw, wziaw himno z paperom taj prylipyw do biłoji steli z paperom. — A pan pytaje: A szczo, Iwane, ty wże wysraw sia? — Wże! — każe Iwan — a teper jim. — I staw ciamkaty rotom, niby to win jisf. Pociamkaw tak, pociamkaw tej każe: Nu Bohu diakowaty, wże mene mynuły buky. —_Ą pan każe: Oj Iwane, myńi także wże chocze sia sraty! — Nu to syrit, pane, ta jiżte tak, jak ja robyw, każe Iwan, koły choczete, szczob was buky mynuły. — A jak że ty jiw? pytaje pan. — A Iwan każe: A wo, wziaw, persze nasraw w jidnu żmeniu, potim nastawyw druhu i tymczasom z teji jiw, a wkincy wyjiw i z druhoji. — Ha! śiw panok i tak zrobyw, jak Iwan kazaw. Muśiw neboraczyśko. Rano prychodyt didycz tej każe do okomona: No, który z was srał?! — My oba, proszę pana, każe pan. — Nu i dzież twoje gówno, ekonomie? pytaje joho didycz. — Ja zjad, prószy pana. — A twoje gdzie? pytaje Iwana. — Awo! pokazuje toj na stelu. — A todi didycz każe: Ty panie ekonomie będziesz gumnojadem, a ty Iwane ekonomem! I szcze panowy kazaw wsypaty desiaf bukiw. Zap. A. Weretelnyk. digitized by ukrbiblioteka.org