Biskupińska kuchnia Jacqui Wood
Transkrypt
Biskupińska kuchnia Jacqui Wood
mężczyźni zbierają się, aby pogawędzić przy wspólnie w ten sposób pitym trunku. Ksenofont, przemierzający Mezopotamię na przełomie V/IV w. p.n.e., wspomina o zwyczaju picia jęczmiennego piwa przez słomki. Według niego był to mocny napój, chyba, że się rozcieńczy go wodą i bardzo dobry, jeśli ktoś już się do niego przyzwyczai. Rurki zachowują się w materiale archeologicznym rzadko, ponieważ najczęściej były trzcinowe i niekiedy znajdujemy tylko ich wykonane z brązu końcówki z otworami. Z cmentarza królewskiego odkrytego w Ur pochodzi natomiast kilka rurek luksusowych, o długości około metra, wykonanych ze srebra, złota i lapis lazuli, przeznaczonych dla członków społecznej elity. Produkcja piwa była wadzona pod koniec lat 80. eksperymentu - wszystkim prosta i nie wymagała spe- XX w. przez pracowników smakował i nikt się nie rozcjalnych urządzeń. Moż- Anchor Brewing Company chorował. Piwo miało około na je było przygotowywać z San Francisco. Podstawą 3,5-4% zawartości alkoholu, w domach, istniały również rekonstrukcji był wspomnia- podobny do cydru wytraw„państwowe” browary. Jed- ny już „Hymn do Ninkasi”. ny smak, z wyraźnym zapanym z miejsc, gdzie warzo- Co prawda nie zachowano chem daktyli i nie było ani no i sprzedawano piwo były wszystkich rygorów niezbęd- trochę gorzkie. Co prawda niekiedy podkarczmy, które były zareje- nych w archeologii doświadstrowane, posiadały rodzaj czalnej (na przykład użyto dawana jest w wątpliwość zawartość alkoholicencji na wyszynk, lu w mezopotama ich właściciele płaciskim piwie, ale przeli podatki. Piwo przyczą temu teksty mógotowywano na miejwiące o jego dziascu, a pozostałości po produkcji wykorzy- Miedziane filtry umieszczane na końcu trzcinowych ru- łaniu. Zachował się stywano jako paszę. rek do picia piwa. Emar, pólnocna Syria, ok. 1300-1150 utwór, rodzaj pioPonieważ nasze in- r. p.n.e. (M. M. Homan, Beer and Its Drinkers: An An- senki biesiadnej, deformacje nie są do- cient Near Eastern Love Story, Near Eastern Archa- dykowanej szynkarce na otwarcie karczkładne, a wiele tech- eology 67: 2, 2004: 88) nicznych terminów browar- drożdży współcześnie stoso- my, który jest swojego roniczych jest ciągle nieja- wanych w browarze), ale re- dzaju peanem na cześć piwa. snych, zapewne nigdy nie zultat wydaje się bliski ory- W pierwszej części wymiepoznamy prawdziwego sma- ginałowi. Napój został po- nione są różne naczynia służąku sumeryjskiego piwa. Naj- dany na spotkaniu stowarzy- ce do jego warzenia, między ciekawsza próba jego od- szenia piwowarów, i - jak re- innymi „kadź gakkul, która tworzenia została przepro- lacjonował jeden z autorów wprawia nas w szczęśliwy na- strój” i „kadź lamsare, która sprawia, że serce się raduje”. W dalszej części bogini Ninkasi albo szynkarka (tekst nie jest w tym miejscu jasny) krąży wokół piwa, czując się wspaniale, pijąc piwo w błogim nastroju, pijąc alkohol w upajającym nastroju ... moje serce jest wypełnione radością. Zapewne piwo spożywane na co dzień w większych ilościach było słabe, nic bowiem nie wskazuje na to, by mieszkańcy starożytnej Mezopotamii spędzali życie na rauszu. Jednak zawartość alkoholu w niektórych gatunkach piwa z pewnością mogła „uderzyć do głowy”, o czym świadczą m.in. opisane w mitach nierozważne i nierozsądne działania bóstw, podejmowane po wypiciu dużej ilości trunku. Dorota Ławecka Instytut Archeologii Uniwersytet Warszawski Biskupińska kuchnia Jacqui Wood Przez kilka sezonów - od końca lat dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia do początków tego wieku - Jacqui Wood, nasza koleżanka prowadząca w starym gospodarstwie na granicy Walii i Anglii tak zwaną zagrodę archeologii doświadczalnej, przyjeżdżała na festyny biskupińskie z grupą pasjonatów aby prezentować tajniki najdawniejszej kuchni. Jacqui jest osobą ze wszech miar niebanalną. Postawna, fertyczna blondynka, zamaszyście gestykulująca i obdarzona perlistym śmiechem, w niezwykle obrazowy sposób opowiadała o pozyskiwaniu raków i małży, zbieraniu wszelakich ziół i wodorostów, połowie ryb i polowaniu na dzika, lecz przede wszystkim na oczach zwiedzających pitrasiła na ogniu i we wrzątku specjały, którym warto poświęcić trochę uwagi. Codziennie nasz zaopatrzeniowiec dostarczał do stoiska Jacqui 5 kilogramów różnego rodzaju wiktuałów, ryby, drób, wołowinę i cielęcinę, co powodowało swą ilością chwilowy ból głowy u wodza Wiesława. Poza mięsem angielscy wolonta- riusze gromadzili zieleninę skąd tylko się dało, zarówno z włościańskich ogródków jak i z terenu rezerwatu oraz ze strefy brzegowej jeziora. Połówka drewnianej, klepkowej beczki została wkopana tak, że z ziemi sterczała krótko krawędź wylewu. Do wody w beczce wrzucano rozgrzane kamienie polne z sąsiedniego ogniska. Zanim woda zaczęła głośno bulgotać, co bardzo się podobało najmłodszym widzom, ekipa Jacqui dokładnie wypełniała jej komendy zawijając mięso i jego dodatki w trawy i liście wodnych szuwarów. Oczywiście zawartość takich paczuszek była odpowiednio przyprawiona ziołami z najbliższej okolicy, bez pieprzu, goździków, cynamonu bądź gał- ki muszkatołowej, które pojawiły się w Europie na północ od Alp dopiero w epoce Renesansu. W gotującej się wodzie tak owinięte dania - co chroniło je również przed bezpośrednim kontaktem z rozgrzanymi kamieniami - pozostawały do jednej godziny. Po ich wyjęciu z beczki należało trochę odczekać aby całkiem wystygły. Potem zawartość takiego zestawu wykładano na gorące, płaskie kamienie, aby bezpiecznie oddzielić treść od zielnego opakowania. Potrawy przygotowane w ten sposób (współcześnie bywają też gotowane na parze, także w postaci słodkiej, mięsnej lub jarzynowej) Anglicy określają jako pudding. Danie to ma swoje korzenie w zamierzchłej przeszłości i można je było komponować z produktów akurat dostępnych pod ręką kucharza. Poniżej podajemy wybrane, 3 pradziejowe receptury na pudding, z których 2 były pomyślnie zrealizowane przez Jacqui Wood w Biskupinie. Kosztowano je do ostatniego kąska, chwaląc delikatność i aromat. Receptura trzecia to przykład potrawy mieszkańców terenów nadmorskich i zalewowych. 1. Pudding pokrzywowy - szczaw, rukiew wodna, mlecz, pokrzywa, szczypiorek, duża łyżka mąki jęczmiennej, sól. Można podawać z jagnięciną i chlebem. 2. Pudding z mirtem - dwa pęczki liści głogu, pęczek liści szczawiu, janowiec ciernisty, gałązki mir- Na okładce swej książki poświęconej pradziejowej kuchni Jacqui Wood prezentuje potrawy w biskupińskim, festynowym stoisku tu, miseczka owsianki, sól do smaku. Podawać z mięsem przepiórki, kuropatwy lub cietrzewia. 3. Pudding z nadmorskimi wodorostami - sałata morska, burak morski (smakuje jak szpinak), skałoczep (rodzaj małża), ślimaki lub małże inne od skałoczepu, miseczka owsianki, jajko. Wskazane jest podać filet z ryby. Wojciech Piotrowski Muzeum Archeologiczne w Biskupinie Receptury zaczerpnięto z książki Jacqui Wood Prehistoric cooking, 2003.