Dzieci nas biorą - Filmoteka Szkolna

Transkrypt

Dzieci nas biorą - Filmoteka Szkolna
Dzieci nas bior [wywiad]
K. Bielas
„Gazeta Wyborcza – Magazyn” 2002, nr 12
Z reyserem SAWOMIREM FABICKIM i operatorem BOGUMIEM GODFREJOWEM, twórcami
krótkometraowego filmu „Mska sprawa” nominowanego do Oscara, rozmawia KATARZYNA
BIELAS
Wasz film opowiada o 13-latku z patologicznej rodziny, poddanym presji ojca i szkoy. Jakiego
chopca szuka Pan do tej roli?
Sawomir Fabicki: Wraliwego, inteligentnego, z wyobrani. Z twarz ju troszeczk skaon, na której
wida, e co ju przeszed. Casting zrobiem w odzi, wybieraem sporód 400 chopców. Na pocztku
mylaem, e skoro bohater ma pochodzi - nienawidz tego okrelenia - z nizin spoecznych, to aktor te
musi by stamtd. Szukaem wic w szkoach bauckich, a Bauty to tzw. rejony patologii spoecznej, ódzki
odpowiednik warszawskiej Pragi. Pomys okaza si moj totaln pomyk.
Dlaczego?
S.F.: Poniewa dzieci z patologicznych rodzin byy zamknite i nie mona byo nimi sterowa. To bya totalna
ciana, warstwa obronna - nie podchod do mnie, nie wejd w kontakt z tob. Kompletne - jak ja to mówi –
„Enemo”. Z nimi w normalnym yciu nikt waciwie nie rozmawia. Inne z kolei bardzo szukay kontaktu
i wida byo, e s strasznie rozedrgane emocjonalnie. Z takimi dziemi te nie mona pracowa, bo moe
im si sta co z gow. Na planie filmowym duo si dzieje, s emocje, wiata, stres, kto czego wymaga.
Moe si to okaza niebezpieczne dla psychiki.
Jak wygldao to szukanie?
S.F.: Na pocztku chodziem po szkoach i rozmawiaem. Staraem si by kumplem, nie trzeba byo mówi
do mnie „prosz pana”. Zadawaem osobiste pytania: - Czy masz rodzestwo? Czy kiedykolwiek pobie si
z bratem lub siostr? Jeeli tak- to o co? Opisz mi to. Pytaem te: - Co najstraszniejszego w yciu ci si
przydarzyo?
Co najstraszniejszego Pan usysza?
S.F.: Ojciec bije pasem z klamr i to uderzenie strasznie boli. Pobi dziecko za to, e bawio si aparatem
fotograficznym i wypstrykao cay film. Na ogó syszaem o biciu przez dorosych. Dzieci nie wyrzdzaj
sobie nawzajem takich krzywd. Potem przyszy próby z gr. I tu okazywao si czsto, e temat, który
zadawaem do grania, dotyczy dziecka osobicie, uruchamia pokady bolesnych emocji i dziecko zaczynao
paka. Ja nie chc wywoywa takich emocji, nie chc wykorzystywa faktu, e kto by np. bity. Zostawao
coraz mniej chopców. Badaem ich wyobrani, inteligencj, wraliwo - w jaki sposób chopak ripostuje,
jak dialogujemy, czy potrafi go sprowokowa. Jeli opisywa co w obrazkach i z detalami, znaczyo to, e
ma wyobrani. Mówiem: jestem twoim starszym bratem - i kazaem co od siebie wycign, ksik, któr
ukradem, albo jak tajemnic. Bartek Idczak, którego w kocu wybraem, od razu udajc brata zaczaj mi
si stawia, ochrzania, nie dawa si zby. Jeli go szantaowaem, zagrywa t sam pik: - jeli tak, to ja
powiem mamie, e palisz papierosy. To byo inteligentne, ja pal non stop. Zauway to i wykorzysta.
Jak prawdziwy Bartek mia si do pierwotnego wyobraenia o bohaterze?
S.F.: Fizycznie inaczej go sobie wyobraaem, ale by najlepszy. I mia co smutnego w buzi. No i nie
pochodzi z Baut. Bartek ma normaln rodzin, nie zauwayem tam adnej patologii w relacjach.
Nie byo mu trudno zagra
dziecka z takiej rodziny?
S.F.: Jego zadaniem byo zagra emocje, strach, bezradno. Np. w scenie, w której czyta uwagi
w dzienniczku i wie, e ojciec bdzie go za nie bi. Duo z nim rozmawiaem przed ujciem, wczu si w to
na zasadzie psychodramy. Bartek w ogóle wczuwa si w to, co gra. Ale z tym bywa rónie. W scenie, w
której trener maltretuje Bartka na boisku, reakcje chopców byy czysto mechaniczne. Mówiem im dokadnie,
co maj robi - podnie gow, popatrze na koleg itd. Oczywicie aden z nich nie oglda naprawd tej
sceny. Kogo mogem, wyrzuciem wtedy z planu, nawet wikszo ekipy.
Czy chopcy grajcy w filmie znali scenariusz?
S.F.: Nie. Nie chciaem, eby myleli ogólnie nad filmem, zastanawiali si, co bd robi dzi, jutro.
Chciaem, eby - o ile to moliwe przy tym trudnym temacie - mieli jak najwicej komfortu i eby mogli skupi
www.filmotekaszkolna.pl
si na konkretnej scenie. Wiedzieli, co bd robi w cigu najbliszych dwóch godzin.
„Msk spraw” oglda si jak film dokumentalny. Jakimi rodkami si to osiga?
Bogumi Godfrejow: Kamer stawia si w jednym miejscu, co sugeruje jeden punkt, z którego si obserwuje,
tak jakby widz sta i tylko obraca gow w lewo lub w prawo. Tam, gdzie si da - to jest trudne we wntrzach
- uywa si bardzo dugich obiektywów. Dziki temu jestemy oddaleni od bohaterów, nie czuj si przez
nas skrpowani, lepiej wyraaj emocje. We wntrzach - kamera z rki, eby móc si zbliy, wej w
sytuacj, a nie przeszkodzi. Taka jest konwencja filmu dokumentalnego. Widz przyzwyczai si do estetyki
podgldania. Sawek zmusi mnie, ebym wicej obserwowa, ni kreowa, reagowa na ywo.
Dobrze si znalicie?
B.G.: Mymy si nie znali, do dzi go nie znam. Byem midzy III a IV rokiem i nagle przyszed do mnie
kolega z dyplomem i zaproponowa film. To by dla mnie olbrzymi ciar psychiczny. Nawet zaczynaem
pali, eby si do Sawka upodobni, by bliej.
Wczeniej powsta
dokument „Wewntrzny 55”, którego akcja koncentruje si wokó
wiszcego na szpitalnym korytarzu aparatu telefonicznego. To by
te film o dzieciach, tym razem
chorych.
S.F.: Mnie dzieci bior, wzruszaj. Lubi si im przyglda. Miaem pomys na zupenie inny film - o tym, jak
dzieci z poraeniem mózgowym, po wypadkach, rehabilitowane, ucz si zapina guzik. Wzorowaem si na
wspaniaym filmie dokumentalnym Andrzeja Brzozowskiego „Jajko” o niewidomych dzieciach w orodku
w Laskach. Jedziem po rónych szpitalach, ale okazao si, e nigdzie nie ma lekcji zapinania guzika.
Wstpne zaoenie okazao si totaln bzdur. Nagle zobaczyem, e na korytarzu jest straszny ruch wokó
telefonu. Usiadem, zaczem obserwowa, co si dzieje. Okazao si, e tu jest prawda, tu s emocje
i o tym trzeba zrobi film. O tym, jak dzieci tskni za rodzicami, czuj si samotne i bardzo potrzebuj
kontaktu. O rozce. Wystarczyy dwa dni zdjciowe, „Mska sprawa" wymagaa dziesiciu.
Interesuj Pana tematy spo
eczne. Nie chce Pan by dokumentalist?
S.F.: Uwielbiam stare dokumenty- Karabasza, Kielowskiego, oziskiego. Ale takich filmów ju nie mona
robi, zmienia si estetyka dokumentu. To, co si teraz dzieje, odrzuca mnie, ale widz tego wymaga.
Poza tym, eby zrobi co wanego, trzeba by wchodzi z butami w czyje ycie. Wiem to, bo chciaem robi
film o wykorzystywaniu seksualnym dzieci przez dorosych. W fabule, z aktorami, mog sobie pozwoli na
duo wicej.
Razem zrobilicie dwie reklamy spo
eczne: „Dziecistwo bez przemocy” o dziewczynce
zncajcej si nad misiem i pos
ugujcy si ostrymi rodkami protest przeciw niehumanitarnemu
traktowaniu koni.
B.G.: Nie zrobilibymy ich, gdyby nie „Mska sprawa”, po niej nam to zaproponowano. To ja naciskaem,
eby to byo brutalne, std pomys z szalejcymi, umierajcymi komi w wagonie. Koni ju nie transportuje
si pocigiem, ale kolej kojarzy si nam z transportami, z bydlcymi wagonami, z cierpieniem. Chciaem
uderzy obrazem.
Jakie ma Pan oczekiwania wobec reysera?
B.G.: Reyserzy na ogó mówi: „Suchaj, wytumacz mi, o co chodzi z tymi obiektywami?”. Sawek
powiedzia tylko: „Oddaj ci to, ale jak co spierdolisz, to koniec”. W 1999 roku, w szkole, zrobiem
z reyserem Michaem Fazlejewem film „Claire”. To byo science fiction zainspirowane opowiadaniem Raya
Bradburry'ego „Poczwarka”. W pewnym laboratorium napromieniowaniu ulega kobieta. Zapada w piczk
i pokrywa si dziwnym kokonem, inni si niepokoj, nie wiedz, co jest grane, i w kocu chc j zlikwidowa.
Chciaem pokaza, co potrafi. Kokon zrobilimy z kawaków folii, ywicy epoksydowej i mki ziemniaczanej.
Film dosta Zot Kijank na festiwalu autorów zdj filmowych Camerimage. Sawek powiedzia, e gdyby to
zobaczy wczeniej, to nie wziby mnie do „Mskiej sprawy”.
Tu si Pan podda
?
B.G.: To dziki Joasi, onie Sawka, montaystce w szkole filmowej, jestem autorem tych zdj. Ona mnie
zaproponowaa. Zrozumiaem, jak wany jest reyser i e bez niego nie ma filmu. Pomagaem Sawkowi
stworzy jak wizj. Czuem si narzdziem uytym w dobrym celu. I tak powinno by.
Ja w ogóle czuj si jeszcze strasznie niedojrzay. Pochodz z Krakowa, chodziem do liceum plastycznego
i wcale nie marzyem, eby zosta filmowcem. Nigdy nie byem zafascynowany szko filmow ani etosem
kina polskiego. Najchtniej ogldaem filmy typu „Koyaanisqatsi” Godfreya Reggio. Malowaem, rysowaem,
podobao mi si liternictwo - do tej pory, jeli mog, sam robi czoówki, fotografowaem, kino miao by tylko
kolejnym medium. Chyba strasznie odchodz od tematu...
S.F.: Nie szkodzi. W kocu masz nominacj do Oscara.
www.filmotekaszkolna.pl
B.G.: Dochodziem do wszystkiego maymi kroczkami, przekonywaem si, jak rol spenia obraz, e moe
oszukiwa. Nie czuj si mocny intelektualnie, kieruj si intuicj. Dziaaj na mnie obrazy. Nie czytam duo,
tak jak Sawek, jeli ju, to science fiction albo co, co pobudza mnie wizualnie, bardzo lubi komiksy,
malarstwo - Muncha, ekspresjonizm niemiecki... Lubi Orwella, wszystkie systemy totalitarne, zniewolenie
umysu, tajemnic, skaenie. Kocham Now Hut. Chciaem, eby zdjcia w „Mskiej sprawie” te byy
skaone, zepsute.
To znaczy?
B.G.: Obraz jest brudny, ziarnisty, bohaterowie maj widoczne rysy, pory. Nie uywalimy pudru, nie
tuszowalimy twarzy. Jestem dumny, e udao mi si stworzy obraz subtelnie kolorowy, barwno-biay,
monochromatyczny. Inaczej ni Sawek, nie chciaem, eby film by czarno-biay, bo uwaam, e los Bartka
mógby by przez to tanio aosny. Czarno-biay film, tak samo jak fotografia, któr dalej uprawiam, jest
zawsze adniejszy ni kolorowy, szlachetniejszy - i to moe by zbyt sodkie, stanowi przeszkod
w odbiorze.
Co daje szkoa filmowa? Jak si czuje czowiek od razu po jej ukoczeniu?
S.F.: Szkoa jest inkubatorem. Wychodzi si i nagle jest si na tratwie, na gbokim oceanie. W szkole s
zawsze jakie pienidze i tzw. wolno artystyczna.
B.G.: I kamera na tam 35 mm - mielimy j jako jedyni studenci na wiecie! Wszdzie na wiecie uywa
si tylko kamer wideo. Nad moim dyplomem czuwali prof. Jerzy Wójcik i Witold Sobociski. Kiedy
mylaem, e profesorowie w filmówce stosuj zbyt przestarzae metody, eby nas czego nauczy, ale to
nieprawda. Oni z wiekiem nabieraj niesamowitej intuicji i wiary, e obraz jest czym wicej, ni si
wszystkim wydaje, czyli ustawieniem kamery itd. Dziki nim zrozumiaem, e nie bdz, kierujc si intuicj,
nie musz wyciga z siebie jakich gotowych wiatów.
Chciaby Pan wyjecha
do Hollywood?
B.G.: Chciabym pojecha i wróci.
eby dosta
nominacj do Oscara, trzeba mie
za sob nieze lobby. Kto Wam pomaga?
S.F.: Rzeczywicie, nasz film powsta, jak mówi moja ona, za górami, za lasami. Obejrza go w wersji
roboczej - tu, w Polsce - Janusz Kamiski, dwukrotny laureat Oscara, i powiedzia, e moe by szansa. To
on opowiada o nim w Stanach. Nasze lobby to dobra wola ludzi, którym film si spodoba. Normalnie to
producent robi szum, rozdaje kasety przed i po nominacji. Ale producentem naszego filmu jest Szkoa
Filmowa w odzi, nie wymagam, by to robia, bo by po prostu zbankrutowaa. Film i tak by ciki do
wyprodukowania - wychodzi poza ramy filmu dyplomowego, mia nie 15, lecz 30 minut, dzieci, zwierzta,
heavy temat...
Cay czas zastanawiam si, dlaczego mody czowiek robi film jakby z dawnych lat.
S.F.: Lubi dawne kino, lubi oglda wiat, w którym yj. Ostatnio np. uwielbiam jedzi metrem,
przyglda si ludziom, obserwowa róne sytuacyjki. Kiedy robiem „Msk spraw”, moja córka bya
dopiero w drodze. Wpadlimy z on w panik - wyda dziecko na wiat to szalona odpowiedzialno. Jak
by dobrym rodzicem? Boj si o córk, ale wiem, e nie mog chowa dziecka w inkubatorze.
Najstraszniejsze jest to, e Bartek, bohater naszego filmu, po tym, jak si skocz napisy kocowe, bdzie
musia wyj z klatki w schronisku dla psów, w której ukry si przed wszystkimi. Bdzie musia wróci do
pieka.
www.filmotekaszkolna.pl

Podobne dokumenty