Ucieczka Cenzora - Filmoteka Szkolna

Transkrypt

Ucieczka Cenzora - Filmoteka Szkolna
Ucieczka Cenzora. Rozmowa z Wojciechem
Marczewskim
Tadeusz Sobolewski
„KINO” 1990, nr 05
TADEUSZ SOBOLEWSKI: - Poprzedni twój film - „Dreszcze” - powsta
w 1981 roku,
przetrwa
e stan wojenny, wszystkich kolejnych ministrów i cenzorów. Po dziewiciu latach przerwy
robisz nastpny film: „Ucieczk z kina Wolno”. Masz okazj tym filmem przerzuci pomost nad
latami osiemdziesitymi, w których dowiadczylimy tyle niewoli i zarazem tyle wolnoci. Czy da si
jeszcze dzi wróci do tamtych szesnastu miesicy, nawiza do myli, które przerwalimy 15
grudnia?
WOJCIECH MARCZEWSKI: - Chyba ju nie. To si ju urwao. Trzy lata temu, kiedy pisaem
scenariusz „Ucieczki z kina Wolno”, nie chciaem niczego kontynuowa, do niczego nawizywa. Po
prostu, szukaem powodu, dla którego miabym odezwa si po tak dugim czasie. Szukaem sytuacji
i bohatera, wystarczajco dla mnie wanego.
Ja ze stanu wojennego wyszedem ze „szczkociskiem”. Bya we mnie taka ch - naplu w twarz.
I równoczenie wiedziaem, e tego mi robi nie wolno. Próbowaem wiec postawi mojego bohatera cenzora - w sytuacji mieszniejszej, bardziej absurdalnej. Chciaem go uczowieczy. W rezultacie sta si
postaci dramatyczn. Teraz wydaje mi si, e film, który mia by komedi bdzie mia do ciemny koloryt.
- Tak mi si te zdawa
o, kiedy czyta
em scenariusz.
- Ale chc te, eby to byo mieszne. I myl, e w paru momentach udao mi si osign efekt
rozbuchanego absurdu. Na przykad w scenie, gdy Wacaw, mody asystent cenzora, nagle zaczyna piewa
w kinie. Nomenklatura oszalaa. Sekretarz (Fronczewski) - rozbiegany, znerwicowany, niepewny. Cenzor
(Gajos) - to czowiek umczony, na pi minut przed zawaem. Wacaw (Zamachowski) wydaje si bardziej
odporny, wiey, moe dlatego, e z prowincji. Ale i on w kocu kupuje idee wolnoci, któr wnosi do tego
filmu ,,Purpurowa róa z Kairu” (cytuje Woody Allena, mam na to zgod). W wiecie, w którym yje mój
cenzor, znalaz si film nioscy powiew wolnoci. Wolno rozszerza si jak duma. Objawia si to poprzez
piew. Oto w knajpie kto nagle wstaje i zaczyna piewa. To samo robi Wacaw. To samo dzieje si w tle.
„Panie - mówi urzdnik - to jaka duma dwikowa, dwanacie chórów si zarejestrowao”. I wszyscy
piewaj piknie. Angauje najlepsze polskie gosy.
- Co piewaj?
- Mozarta „Requiem”. Kocówka filmu oparta jest na „Rex tremendae”. Przedtem idzie „Tuba mirum”.
Wymylilimy z Koniecznym, e Mozart bdzie dawkowany krótkimi fragmentami. Rozerwane elementy
muzyczne powoli zo si w cao. A w kocu, w momencie wejcia cenzora na ekran, chór penym
gosem zapiewa: „Rex tremendae...”
- „Królu wiecznej wszechmocnoci, zbaw mnie, ród
o pobonoci...”
- Cenzorskie alleluja. Bo on - cenzor -jest zakochany w bohaterce filmu. I dlatego przechodzi na
drug stron ekranu. A potem, razem z innymi bohaterami filmu, bierze udzia w ucieczce w inn
rzeczywisto, w histori, która jest przeciwwag dla tego, co go otacza. Fotografujemy w prawdziwych
urzdach, na ulicach odzi. Ale take na dachach. ód ma wyjtkowo pikne dachy. Czarne, kryte pap.
Jak spojrze std, ode mnie, z pitego pitra hotelu Grand, ma si perspektyw dwóch kilometrów dachów.
One s inne ni dachy Starówki warszawskiej, gdaskiej, krakowskiej - paskie. Architektura ódzka ma co
z grafiki.
- Fina
, rozegrany na dachach, skojarzy
mi si, nie wiem czemu, z epizodem z „Mojego
wieku” Wata. Winiowie spaceruj po dachach ubianki i s
ysz dolatujce z miasta strzpy muzyki.
Bach -jako powiew wolnoci. Moe w tym filmie uda si pokaza, e my tu w Polsce zawsze bylimy
w niewoli i w jakim sensie nadal w niej jestemy. A zarazem -zaywamy euforii wolnoci. Natomiast
ci, co s wolni naprawd, wcale o wolnoci nie myl, nie jest ona dla nich problemem.
- Piszc t scen, nie mylaem o Wacie. Ale to prawda, jeli chodzi o problem wolnoci, jestem
nastawiony sceptycznie. Gdy patrzy si na wiat przez wizienne okienko, wszystko, co na zewntrz wydaje
si pikne, A potem gdy ju wejdzie si w t rzeczywisto, dostrzega si w niej kolejne ograniczenia
www.filmotekaszkolna.pl
i bariery. cznie z tymi, które sami sobie stwarzamy.
- Wiec nie ma ucieczki?
- Jest. Ale gdy si wchodzi w wiat wolnoci, w wiat imaginacji, nawet tam trzeba paci cen za
swoje przesze winy. Mojego cenzora przeladuje posta, któr niegdy usun z filmu. Nazywa si
„Raskolnikow”. Gra go Peszek. Raskolnikow pojawia si przy cenzorze jak wyrzut sumienia, obserwuje go.
A jednak równie on, cenzor, trafi w kocu na dach, który jest miejscem ucieczki dla wielu ludzi.
Nadspodziewanie wielu.
- Chodzi
y s
uchy, e to film o cenzurze i o cenzorach. Mona si by
o obawia, czy to nie
bdzie troch spónione. Ale teraz ju wiem, e chodzi nie tyle o cenzur jako instytucj, co o
cenzora w nas samych. I o zniewolenie, które jest sta
ym elementem ycia polskiego. W filmie,
dziejcym si na tylu p
aszczyznach -bo i „film w filmie”, i Woody Allen, i aluzje do „Mistrza
i Ma
gorzaty” - jest jeszcze jedna p
aszczyzna odniesie: historia Polski. Bo okazuje si, e rewersem
naszych najpikniejszych kart powstaczych by
o w
anie zniewolenie. Przy tym jest co
znamiennego w fakcie, e tak wielk potrzeb wolnoci odczuwa w
anie ten, który j tpi
.
- Tak bywa. Bardzo mi zaleao, eby nie robi filmu o cenzurze w dosownym znaczeniu, bo
przecie wielu ludzi znajdowao si i znajduje w podobnej sytuacji, jak mój bohater. Chodzi tu o kadego, kto
tumi wasne myli, pragnienia. Przecie take ci, których cenzurowano, uprawiali pewn gr.
-Dziennikarze wiedz najlepiej, ile przyjemnoci dawa
a taka gra. W artykule, który
przedstawia
em szefowi, pewne myli przeznacza
em na odstrza
, myla
em: on mi to skreli, ale
tamto zostawi... Czy nie wchodzi
o si w ten sposób w pakt z cenzorem?
- Mój scenariusz, cho peen wyrozumiaoci dla natury cenzora, przez dwa lata nie móg by
zaakceptowany. Miaem niez rozmow, troch w tym stylu jak mówisz, tyle e nie z cenzorem,
a z urzdnikiem, który mia zaakceptowa scenariusz. „Wie pan - mówi - to s obrazy jak z Chagalla, mae
miasteczko, dachy...”. Ja na to: ,,Wcale nie mae miasteczko. Due wojewódzkie miasto!” - ,,Nie, nie” - mówi
on – „burzy mi pan ca wizj. To musi si rozgrywa w maym miasteczku”. W dwie minuty potem: ,,No,
a jeli mae miasteczko, to nie ma w nim cenzora, tylko, powiedzmy, kierownik wydziau kultury...”.
- W scenariuszu wystpuj wszelkie moliwe instancje kontrolujce. Kim jest na przyk
ad ten
brodacz, który wszdzie wietrzy ,,semitów”?
- Rozdzieliem t posta. Cz jego kwestii przydzieliem SB, bo to, co pierwotnie mówi esbek,
wydao mi si zbyt prymitywne. Postanowiem go podeprze intelektualnie, da mu wicej przebiegoci,
lepsze argumenty. Peniejszy czowiek, po prostu...
- Najsmutniejsze, e filmowa mi
o cenzora - Ma
gorzata - rozp
ywa si na ekranie z chwil
wy
czenia projektora.
- Ale potem znów si pojawia. Jest w filmie sugestia, e mog nam odebra wszystko. Ale gdy
przekroczymy pewne bariery, bdzie to ju niemoliwe. Zawsze mona jeszcze wej na dach, a okae si,
e w ten dziwny sposób yje spora cze mieszkaców miasta...
Nie umiem jeszcze mówi o tym filmie. Nie jest to moment, kiedy mógbym co skomentowa,
usprawiedliwia, wyjania, czy lekko oszuka. Nie chc mówi za duo. Jest kilka dobrych scen, cho nigdy
nie wiadomo, czy zo si w dobr sekwencj... Trafie na moment niepewnoci.
- Tote nie dociekam, nie pytam o wyk
adni. Usi
uj tylko wyobrazi sobie to, czego jeszcze
nie ma. Ca
y urok jazdy na plan polega na tym, e film jeszcze nie istnieje.
- Film zawsze jest porak, poniesion wobec wasnej wyobrani. Chodzi tylko o miar, o to, ile
poniej wasnego wyobraenia w kocu wyldujesz.
- Co si zmieni
o w ostatnich kilku, kilkunastu latach, jeli chodzi o relacj reyser-widz. Czy
sta
o si to tylko w Polsce, czy w ogóle, w wiecie? Filmowiec wiele straci
ze swojej dawnej
charyzmy.
- Tylko niewielu moe dzi wywalczy sobie status artysty. Przewaajca wikszo bdzie musiaa
po prostu by sprawna i wygodna dla producenta. Jeli czyja pozycja ronie - to wanie jego. Paradoks
polega na tym, e w Polsce nie ma producentów. Nie jest nim ten, kto daje pienidze. Prawdziwy producent
wybierajc temat tworzy ca „chemi” ekipy filmowej. On decyduje, czy dany tekst jest dobry wanie na ten
czas, kto ma go reyserowa, a kto fotografowa. Kto gra gówn rol. Mdry producent nie bdzie rzdzi
w sposób ostentacyjny. Ale de facto wanie on jest naczelnym realizatorem caoci. Kiedy pierwszy raz
spotkaem Puttnama, zastanawiaem si jaka waciwie jest jego rola? Do kogo mona go porówna? Nie
pasuje zupenie do popularnych wyobrae producenta. Powiedziabym raczej, e to dyrektor bardzo
dobrego teatru, który potrafi skompletowa wietny zespó, repertuar, reyserów, scenografa, tak, eby
www.filmotekaszkolna.pl
wszystko wspó
gra
o. Kim bd polscy producenci? Skd przyjd? Nie sdz, eby nimi byli kierownicy
produkcji.
- Mówi si wiele o „kinie europejskim”. Czy mylisz, e jako kinematografia rzeczywicie
stoimy przed progiem europeizacji?
- Kino polskie niemal zawsze by
o kinem europejskim. Zamiast dorównywa Europie, trzeba raczej
równa do Ameryki.
- A nie tworzy konkurencji?
- Nigdy na tym polu nie bdziemy konkurencj. Zreszt, o czym tu mówi? Póki mia
em w filmie
zdjcia we wntrzach naturalnych, wszystko sz
o w europejskim, wiatowym wrcz rytmie. Ale gdy tylko
pojawi
si nieskomplikowany problem reprojekcji, zacz
o si sypa. Nasz pracownik, pod wzgldem
mentalnoci, znajduje si gdzie pomidzy ZSRR a reszt wiata. Sprzt i technik mona uzupe
ni z dnia
na dzie. Ze zmian mentalnoci bdzie gorzej. Nie staniemy si Europejczykami ani z w
asnej woli, ani
z nakazu. To musi sta si samo. Gdy bdziemy europejskim krajem, wtedy i nasze kino stanie si
europejskie. Pierwszy etap tego procesu ju nastpi
: zosta
nam odebrany przeciwnik w postaci
Ministerstwa Kultury i Sztuki, które by
o dotd w pewnej mierze ekspozytur cenzury.
- Jakie jeszcze przeszkody widzisz na drodze do „europejskoci”?
- Nacjonalizm, kombatanctwo... Par lat spdzi
em za granic. I czujc si Polakiem, potrafi
em
artowa ze swojej polskoci. Gdybym nie wyjeda
, pewnie nie by
bym do tego zdolny. Cho pewne
sk
onnoci wynios
em ju z domu. Wiele zaley od naszej sytuacji zewntrznej: kade powstanie, kada
wojna powoduje zacinicie gard
a, zastygniecie w patriotycznym grymasie. A tych sytuacji historia nam nie
oszczdzi
a. To tylko Amerykanie, majcy poczucie tej ogromnej si
y, mog sobie pozwoli na okruciestwo
wobec siebie, bo s pewni w
asnej pozycji.
- Mam wraenie, e musimy w szybkim czasie przeskoczy z XIX wieku, wieku insurekcji,
w którym tkwilimy do wczoraj, do wieku XXI (bo dwudziesty ju niemal si skoczy
). Ale
równoczenie myl, e wiele moemy przy tym straci, by moe niewiele zostanie z ca
ej tradycji,
która nas stworzy
a. Ju dzi wida przepa miedzy mitem Polaka-rycerza, a Polakiem handlujcym
na wszystkich bazarach Europy i Azji.
- Obawiam si, e Zachód srodze si zawiedzie, trwajc przy zbyt wygórowanych oczekiwaniach
wobec nas. To, co naprawd moemy wnie do Europy, dotyczy poszczególnych jednostek, które nie da
y
si zniszczy w latach poprzednich i których obecna wolno nie zniszczy. To moe by nawet liczca si
grupa osób. Natomiast nie wierz, eby Europa wschodnia mia
a oywi kulturalnie Zachód, jak si
niektórym zdaje. Pod jednym wzgldem otwieramy si na wiat, a pod innym zamykamy.
- Co masz na myli?
- Klerykalizm.
- Naród sam tego chcia
. Chroni
si do Kocio
a, a Koció
by
z narodem. Konieczno
owego „chronienia si” na razie usta
a, ale moe si tak jeszcze nie spieszmy.
- Spójrzmy od strony politycznej: Koció
by
jedyn si
, która w ostatnich 10 latach nie ucierpia
a,
wrcz ros
a, i to zarówno w oczach pierwszej Solidarnoci, w stanie wojennym, jak i przy obecnym rzdzie.
PZPR znik
a, Solidarno os
ab
a. Na jedyn si
z prawdziwego zdarzenia wyrós
Koció
. Teraz on moe
sta si cenzorem. Co do mnie, ju przy okazji „Zmór” zetkn
em si z cenzur kocieln.
W „Ucieczce z kina Wolno” jest taka scena: w kinie idzie g
upi film, publiczno rozbawiona,
z ekranu pada dowcip, i w tym momencie dwie zakonnice siedzce na sali (oczywicie statystki) mia
y
parskn miechem. Natychmiast mia
em szemranie w ekipie.
- Poczu
e si niepewnie?
- Jeli chcemy si europeizowa, musimy zrewidowa nasz stosunek do Kocio
a i do kleru. Nie
mówi o ludziach g
boko wierzcych. Mówi o tych, którzy faktycznie s niewierzcymi, a których Koció
utrzymuje w swojej orbicie. Dzi, jeli jakikolwiek szowinizm móg
by nam grozi, by
by to szowinizm religijny.
Nie s
ycha, eby ktokolwiek chcia
dotkn tego problemu w filmie. Nie pozwala na to le pojta
przyzwoito.
- Czy wierzysz w powstanie nowych totalizmów? Niekoniecznie zaraz, niekoniecznie tu. Jaki
masowy dyktat mylenia, zachowania?
- Bd na pewno takie próby, i to udane. Totalitaryzm powstaje zawsze na ruinach dawnych
systemów, z przesytu wolnoci, z niewydolnoci demokracji. Jest jeszcze inny czynnik „totalizujcy”: mass
media, które zunifikuj wiat. To take doprowadzi do kryzysu, zmczenia. A w kocu - do ucieczki.
- Narodziny odruchów totalitarnych w duszy pojedynczego cz
owieka? To twój temat. O ile
www.filmotekaszkolna.pl
wiem, o tym mia by „Bohater na ole”. Dlaczego nie doszo do realizacji?
- Popad
em w konflikt z autorem. Bulatovi, co niezwyk
e, postanowi
napisa w
asn powie drugi
raz na nowo. O ile przedtem jego wyobrania i jzyk by
y barokowe, teraz sta
y si wrcz rokokowe, przyby
o
ornamentów. Mój scenariusz oparty by
na pierwszej wersji ksiki, która mi bardziej odpowiada
a. Chcia
em,
eby to by
a historia wychowywania ma
ego, totalitarnego monstrum. Bulatovi, który wtedy przyjecha
do
Warszawy na zaproszenie Narodowej Rady Kultury, uzna
, e mój scenariusz jest „za bardzo w gucie
Wolnej Europy”. I tak rozstalimy si.
- Zacze uczy w szkole filmowej w Kopenhadze?
- To dalej trwa.
- Co dao ci to dowiadczenie?
- To, e przez d
uszy czas mog
em y normalnie. Je normalne niadania.
- Jacy s twoi studenci?
- Szalenie wstydz si swojej prowincjonalnoci. Udaj „Europejczyków”. Ja tymczasem staram si
wydoby z nich to wszystko, co ukryte pod spodem. Ich uk
adno kryje kompleksy. Na przyk
ad kompleks
wojenny, wci istniejcy w Danii - e tak atwo poddali si Niemcom. Mam studenta, którego nazywam
Suzuki, z powodu motocykla. Pochodzi ze wsi. Wszystko, co proponowa
do zrobienia, by
o kompletnie
bezosobowe: adaptacje literatury wiatowej. Odrzuca
em mu po kolei tematy. Wtedy zabra
kamer do domu
i przywióz
film o swoim ojcu. Zobaczy
em dopiero, jakie dramaty kryj si pod mask pozornego spokoju.
Dopiero ta próba mia
a warto.
- Mówisz to ze wzgl
du na nas. Chodzi oczywicie o nasz, przyspieszon i sztuczn
„europeizacj
”.
- Jeli moje w
asne problemy stan si problemami europejskimi, wtedy i moje filmy bd
europejskie. Bo przecie film mona robi tylko o tym, co jest wane dla mnie, co mnie boli. W jakim sensie
- zawsze robi si film o sobie. Ja w to nadal wierz.
Rozmawia
Tadeusz Sobolewski
stycze 1990 r.
www.filmotekaszkolna.pl

Podobne dokumenty