Eryk Piworowicz

Transkrypt

Eryk Piworowicz
Eryk Piworowicz, 10 lat
Kubuś na diecie
Wpis 1. ,,Brak miodu’’:
Pewnego dnia, w stumilowym lesie zabrakło miodu. AleŜ się wtedy zmartwiłem!
Bardzo lubię miód. A więc - zabrakło mi miodu i poszedłem do królika po choć jeden dzban
tego cudownego eliksiru, ale i u niego teŜ mojego przysmaku nie było. Za to zaspany królik
nagle zaczął się mnie czepiać, Ŝe niby jestem za gruby i muszę schudnąć. Bzdury na kółkach!
Poszedłem do Prosiaczka, ale i tu usłyszałem podobne słowa, tyle Ŝe, jak na
Prosiaczka przystało – grzeczniejsze, Ŝe się zaokrągliłem. Niby, w którym miejscu. Sweterek
przecieŜ ciągle na mnie pasuje. U Tygryska ta sama śpiewka. Stwierdził, Ŝe za mało się
ruszam i stąd nadwaga. Na drzewo po miodek wchodzę, więc zaŜywam ruchu codziennie.
Zajrzałem tego dnia teŜ do Sowy , Krzysia, Kłapouchego a nawet pani Hefalump i co? I brak
miodu. W jednym tylko wszyscy byli zgodni – powinienem się odchudzać! TeŜ pomysł! Chcę
miodu i tylko to mnie interesuje!
Następnego dnia wszyscy przyjaciele stawili się moim domku i wręczyli mi prezent Zaproszenie na turnus odchudzający dla anonimowych grubasów w Pacanowie!!
To Ŝarcik jakiś??Miodowy kryzys oznacza dietę??
CóŜ było robić, najwyraźniej po prostu tak miało być. Następnego dnia spakowałem
się i wyruszyłem w podróŜ. Na dworcu wszyscy przyjaciele Ŝegnali się ze mną i słowem
podnosili na duchu. Jedynie Kłapouchy powiedział: „Na peeeewno nie schuuuudnie” .
Zignorowałem to, ale gdy pociąg ruszył, poczułem nagły głód i uświadomiłem sobie, Ŝe od
kilku dni nie zjadłem. Ani kropelki miodku!
Wpis 2 ,,PodróŜ i pierwsze ćwiczenia’’:
Jechałem cały dzień i całą noc po drodze widziałem wiele dziwnych miejscowości np.:
Bolko Lolkowo, Reksiowo, Mrówkowo i Wisznię Małą. Następnego dnia, gdy w końcu
dotarliśmy na miejsce, moim oczom ukazał się budynek z napisem „Europejskie Centrum
Bajek w Pacanowie”. Udałem się do recepcji. Pani była bardzo uprzejma i wyrozumiała, dała
mi karteczkę z napisem: sala nr 250 na 5 piętrze. W drodze do pokoju minąłem tajemniczo
wyglądający gabinet – „ laboratorium miodu”. Pomyślałem, Ŝe tam warto kiedyś zajrzeć.
Rozpakowałem się i poszedłem na pierwsze zajęcia. Sala była ogromna i tyle było tam
sprzętu do ćwiczeń, Ŝe z wraŜenia zaburczało mi w brzuszku. Pan instruktor fitnessu zawołał
mnie do siebie i pokazał bardzo dziwne i męczące ćwiczenia. Noga w górę, ręka w dół,
przysiady i podskoki… Zmęczyłem się strasznie.
Wpis 3 „Silna wola”:
Następnego dnia rano z głodu nie mogłem wstać. Na śniadanie były tylko marchewki
i woda, no i dla nieco mniejszych misiów - płatki owsiane. Od samego patrzenia na te
marchewki /których nie cierpiałem/, burczało mi w brzuszku. Bardzo głośno burczało.
Ciekawe jak królik moŜe zajadać się tymi marchewkami i to w takich ilościach?
Po śniadaniu znów czekały mnie ćwiczenia. Ćwiczenia wykonywałem cierpliwie, ale
w głowie miałem tylko jedną myśl „Zajrzeć do laboratorium” .To niesamowite, co głód robi z
mózgiem…
Wpis 4 „No i po diecie”:
Po południu ochotę na miodek miałem juŜ tak wielką, Ŝe tylko baryłki widziałem
przed oczami. Nie kontaktowałem zupełnie. Wyszedłem z pokoju i jak zahipnotyzowany
poszedłem korytarzem wprost do laboratorium. Drzwi były zamknięte, a klamka zbyt
wysoko, abym ją mógł chwycić. Przysunąłem taboret, wdrapałem się i otworzyłem
tajemnicze drzwi. Byłem dumny ze swojej sprawności fizycznej. Ku mojemu zaskoczeniu
miodku nie było. Tu jakaś probówka, tu jakiś proszek, tam jakaś ciecz… A gdzie miód? Na
końcu długie sali znalazłem drugie drzwi z napisem, który pobudził mój apetyt: „magazyn
miodu” . Nieeeeeeee!!! Zamknięte na klucz!
Nagle do pomieszczenia wszedł jakiś profesor, w kieszeni jego fartucha zobaczyłem
lekko srebrny klucz. „To pewnie ten” - pomyślałem. Wpełzłem pod krzesło, na którym
siedział profesor i ukradkiem wyciągnąłem mu klucz z kieszeni. I co?? śe niby gruby
jestem? Poszedłem do wielkich stalowych drzwi i otworzyłem. Tyle miodu!! Lipowy,
rzepakowy, kwiatowy i wiele innych rodzajów. Od tego dnia moja dieta odchudzająca nabrała
kolorów. Zaglądałem do tego pomieszczenia regularnie. No co?? Musiałem nabrać siły do
tego odchudzania!
Wpis 5 ,,Powrót’’:
Pan od fitnessu zdziwił się Ŝe mimo wysiłku mój brzuszek był nieco przygruby.
Ostatniego dnia turnusu odbywało się uroczyste waŜenie. Wszyscy stali dumni, tylko ja
chowałem się w kącie. No dobra… Mogłem bardziej się przyłoŜyć, ale to nie leŜało w mojej
naturze przecieŜ. Wiem, byłem ciągle gruby, ale z drugiej strony – widzieliście kiedyś
chudego misia??
W pociągu nudziłem się strasznie. Dobrze, Ŝe na drogę wziąłem sobie miodek lipowy
z magazynu…
Gdy dojechaliśmy do stacji w Stumilowym Lesie, wszyscy przyjaciele na mnie
czekali, wypatrując mnie niecierpliwie. Gdy w końcu wysiadłem z pociągu, pobiegłem się z
nimi przywitać. Słyszałem, jak szeptali między sobą zdziwieni „On nic nie schudł”.
Tak. Nie schudłem. Ale to tylko dlatego, Ŝe Pacanów to bardzo gościnne
miasteczko… Za rok znów pojadę się odchudzać.