Wykrzyczeć całą prawdę
Transkrypt
Wykrzyczeć całą prawdę
Wykrzyczeć całą prawdę Adam Michnik 2006-01-13, ostatnia aktualizacja 2006-01-13 19:40 Stanisław Obirek mówi o sprawach, o których przez długie lata nie mówiło się głośno. Dotyczy to choćby tych epizodów z historii najnowszej Kościoła, które są wstydliwie przemilczane, jeśli nie świadczą o stałym, nieugiętym heroizmie wielu hierarchów Bywają ksiąŜki, których lepiej nie przemilczać, choćby pokusa bywała ogromna. Te ksiąŜki, nieraz bolesne i jątrzące, podejmują tematy z reguły lękliwie omijane przez innych i formułują opinie, które pojawiają się w prywatnych rozmowach, ale rzadko w publicznych debatach. Niewątpliwie do takich ksiąŜek naleŜy "Przed Bogiem" wywiad rzeka Andrzeja Brzezieckiego i Jarosława Makowskiego ze Stanisławem Obirkiem. I. Stanisław Obirek, do niedawna jezuita z Krakowa znany z otwartości w dialogu z inaczej myślącymi, zdecydował się zerwać swój związek z Kościołem instytucjonalnym. Ks. Adam Boniecki, redaktor naczelny "Tygodnika Powszechnego", nazwał tę ksiąŜkę "wyznaniem". Istotnie - Obirek, bez owijania rzeczy w bawełnę, mówi otwarcie o tym, co go boli, oburza, bulwersuje w codziennym funkcjonowaniu Kościoła katolickiego w Polsce. Dotyka nawet spraw tak delikatnych i draŜliwych, jak swoisty bezkrytyczny kult Jana Pawła II. Do takiego tonu w mówieniu o Kościele nie jesteśmy przyzwyczajeni, poniewaŜ utarł się w Polsce zwyczaj, by o Kościele wypowiadać się ostroŜnie, z szacunkiem, waŜąc słowa. Czy to dobry obyczaj? Moim zdaniem - tak. KaŜda kultura narodowa ma swoje obszary "szczególnej troski", swoje "tabu" czy "sacrum"; w kaŜdej kulturze obowiązuje swoista "poprawność polityczna", która sprawia, Ŝe w Stanach Zjednoczonych źle widziane są lekcewaŜące szyderstwa z Murzynów, a w Niemczech nie godzi się Ŝartować z Holocaustu czy drwić z obyczajów Ŝydowskich. Bez wątpienia w Polsce za wysoce niestosowne uchodzą poniŜające kpiny z biskupów katolickich, a tym bardziej z Jana Pawła II. Wystarczy jednak przypomnieć losy biskupów, ofiar represji najezdniczej, by zrozumieć korzenie tego zjawiska. Wszelako zasada, by mówić z szacunkiem, nie jest toŜsama z praktyką, by nie mówić wcale. Tymczasem Obirek mówi o sprawach, o których przez długie lata nie mówiło się głośno. Dotyczy to choćby tych epizodów z historii najnowszej Kościoła, które są "wstydliwie przemilczane", gdyŜ nie świadczą o stałym, nieugiętym heroizmie wielu hierarchów. Nie wiem, czy te uwagi są słuszne, ale faktem jest, Ŝe 25 lat po śmierci kardynała Stefana Wyszyńskiego nie dysponują ani jedną biografią tego Księcia Kościoła godną tego miana. To, czym dysponujemy, to bezkrytyczne apologie i hagiografie pisane na klęczkach, czyli nieciekawie. Obirek formułuje teŜ mnóstwo waŜnych i przenikliwych obserwacji na temat antysemityzmu w Polsce, a takŜe na temat rozmaitych sposobów unikania konfrontacji z antysemityzmem przez Kościół hierarchiczny, mimo znanej deklaracji "Nostra aetate". Powiada: "Trzeba się cieszyć, Ŝe znajdują się nadal ludzie, którzy angaŜują się w dialog katolicko-Ŝydowski. Jednak w Kościele nie widzą chęci zmierzenia się z antysemityzmem w polskim wydaniu, który miał charakter nie tyle zbrodniczy, ile pogardzający i poniŜający śydów. Innymi słowy: wciąŜ jeszcze istnieje u nas przyzwolenie na antysemityzm w wersji soft". I dorzuca ze smutkiem: "Z Jedwabnem zdołaliśmy się jakoś uporać, ale milczymy przecieŜ o innych przypadkach, ufając, Ŝe nikt nie będzie dochodził, co się stało z naszymi Ŝydowskimi sąsiadami". Nie sądzę, by wobec tych śmiałych w swej uczciwości i przenikliwych obserwacji moŜna było przejść obojętnie. Podobnie jak wobec innej opinii Obirka: „Nie da się ukryć, Ŝe Kościół katolicki chętnie i często wyznaje grzechy. Poczynając od dokumentu »Tertio millennio adveniente «, który miał przygotować katolików na rok 2000. I potem (...) samo wyznanie win. Jednak Kościół w moim przekonaniu zrobił to na takim poziomie ogólności i abstrakcji, tak okrągłymi zdaniami wypowiedział swoje przewiny, Ŝe moŜna odnieść wraŜenie, iŜ potępienie Jana Husa, inkwizycja, prześladowania śydów czy palenie czarownic były zaledwie incydentalnymi przypadkami. A przecieŜ to były zbrodnie, a nie pomyłki”. Trudno odmówić tym słowom mocy rzetelnego chrześcijańskiego świadectwa... II. Bardzo ciekawe są refleksje Obirka o tym, "jak papieŜ wykłada dzieje Polski". Robił to zdaniem autora - tylko przez pryzmat racji Kościoła, np. uwypuklał męczeństwo św. Stanisława. "Tymczasem historyk wie, Ŝe Anonim zwany Gallem, kronikarz niepodejrzewany o manipulacje, do tego mnich benedyktyński, pisał, Ŝe jedna i druga strona sporu popełniła błędy. I to teŜ trzeba jasno powiedzieć. Druga strona nie moŜe być postrzegana tylko jako wróg". Nie podejmując sporu o poprawną interpretację słów Galla Anonima, trudno nie zauwaŜyć, Ŝe męczeństwo św. Stanisława było swoistą figurą historyczną, która pozwalała na publiczny osąd tego, co czyni władza komunistyczna, gdy prześladuje Kościół katolicki. Natomiast faktem jest, Ŝe sposób wykładu polskich dziejów przez Jana Pawła II zasługuje na bardzo wnikliwą refleksję, gdyŜ bywał zaskakujący. W licznych homiliach i listach pasterskich Karola Wojtyły i Jana Pawła II zabrakło np. miejsca dla Józefa Piłsudskiego. CzyŜ nie jest to ciekawy punkt wyjścia do refleksji? Uderzyło mnie, Ŝe Stanisław Obirek - niejako mimochodem - porównuje Kościół katolicki z partią komunistyczną. Zwykle mnie takie zestawienia irytowały, a i dzisiaj uwaŜam je za nieuprawnione. Jednak podczas lektury tej ciekawej ksiąŜki nie mogłem oprzeć się wraŜeniu, Ŝe "melodia robi piosenkę", a ja skądś znam juŜ tę melodię. No i rzeczywiście - odnalazłem tutaj klimat i temperaturę emocjonalną pierwszego publicznego wyznania ekskomunisty, który zerwał z partią i postanowił powiedzieć "całą prawdę". Ten człowiek był przedtem jakby zakneblowany, swe krytyczne opinie wypowiadał półsłówkami, aluzjami, niedomówieniami, uciekał w metafory. I oto wreszcie nadszedł moment, gdy moŜe wykrzyczeć tę "całą prawdę", którą dusił w sobie przez długi czas. MoŜe ją wreszcie wykrzyczeć całemu światu, nie obawiając się kolejnych wezwań na rozmowy dyscyplinujące, wezwań do kolejnych krytyk i samokrytyk, kolejnych kar, upomnień i nagan. Dość porównać klimat wcześniejszych wypowiedzi publicznych Stanisława Obirka z tym, co mówi teraz, by dostrzec olbrzymi dystans pomiędzy tym, co było powiedziane, a tym, co musiało być pomyślane. III. Jednak emocje "wyplutego knebla" nie zawsze są dobrym doradcą. MoŜe nie wszystko, co człowiek w sobie dusił, było mądre i sprawiedliwe? MoŜe nie naleŜy wykrzykiwać tego wszystkiego bezrefleksyjnie na placu publicznym? Podam jeden tylko przykład charakterystyczny i - dla mnie - bolesny. W pewnym momencie pada pytanie: "Dlaczego Kościół tak podkreśla swoją rolę w demontaŜu komunizmu, a przemilcza momenty wstydliwe?". Obirek odpowiada: „Wolno przypuszczać, Ŝe to między innymi wynik rozmaitych powiązań, takŜe rodzinnych, z komunistycznymi prokuratorami. Nawet jeśli chodzi tylko o szwagra, jak to ma miejsce w przypadku kardynała Franciszka Macharskiego, którego siostra była Ŝoną takiego właśnie prokuratora. Dlatego kardynał nie jest zainteresowany dekomunizacją i woli, by »niczego nie ruszać «. Ten wątek przyzwolenia na skrywanie prawdy jest kulą u nogi. On stwarza moŜliwość grania do jednej bramki. Jest to przejaw swoistego manicheizmu. Bo przecieŜ Adamowi Michnikowi ciągle wypomina się brata prokuratora, Zygmuntowi Baumanowi czy Leszkowi Kołakowskiemu fakt, Ŝe naleŜeli do partii i nie bili się w piersi. (...) Nie jest waŜne, co robili później. »Innym « moŜemy takie rzeczy wyciągać, natomiast kiedy to dotyczy naszych - ludzi Kościoła - wtedy najlepiej milczeć”. Pomińmy wątek Zygmunta Baumana i Leszka Kołakowskiego oraz ich niegdysiejszych przynaleŜności, bowiem oni sami wypowiadali się na ten temat obszernie i niejednokrotnie. Obyczaj polemizowania z opiniami tych wybitnych twórców kultury poprzez wypominanie im zdarzeń sprzed 50 lat jest godnym poŜałowania i współczucia świadectwem nicości intelektualnej. Jednak nawet godna poŜałowania i współczucia metoda walki dotyczy Baumana i Kołakowskiego, a nie ich braci czy szwagrów. Natomiast, co mnie dotyczy, stwierdzam stanowczo, Ŝe nigdy Ŝaden przyzwoity człowiek nie powiązał moich poglądów na dekomunizację z niegdysiejszym miejscem pracy mojego brata. Tego typu zarzuty stawiali mi - owszem - ubecy, ubeccy pismacy, a takŜe inspirowany przez nich znany polityk emigracyjny, co niedawno stało się publicznie wiadome za sprawą publicznych deklaracji Macieja Giertycha, polityka z Ligi Polskich Rodzin. Powiem więcej: nie wyobraŜam sobie, by jakikolwiek uczciwy człowiek - niezaleŜnie od orientacji politycznej - mógł w tym trybie, metodą zdawkowej obelgi, postawić komukolwiek zarzut, Ŝe ma taki czy inny stosunek do dekomunizacji ze względu na brata czy szwagra. Czym to się w końcu róŜni od dziadka w Wehrmachcie? Dlatego tę insynuację - chcę wierzyć, Ŝe wypowiedzianą bezrefleksyjnie - pod adresem kard. Franciszka Macharskiego uwaŜam za niegodziwą. I za tę niegodziwość, wypowiedzianą publicznie, Stanisław Obirek powinien publicznie przeprosić kardynała Macharskiego. Nie piszę tych słów chętnie - wolałbym nie mieć powodu, by to napisać. Jednak przemilczenie tych słów, tak bardzo krzywdzących kardynała Macharskiego, byłoby głęboko sprzeczne z moim przekonaniem, z tym, co uwaŜam za fundament publicznej debaty. Wszak cytowany przez Obirka św. Paweł pisał w Liście do Rzymian, Ŝe "wszystko, co się czyni niezgodnie z przekonaniem, jest grzechem". Cenię odwagę i determinację Stanisława Obirka, zaś jego ksiąŜkę - ciekawą, wartościową i prowokującą do myślenia - uwaŜam za lekturę ze wszech miar poŜyteczną. Jednak wyznanie, nawet najbardziej przejmujące, nie zmienia faktu, Ŝe pomówienie pozostaje pomówieniem. „Przed Bogiem. Ze Stanisławem Obirkiem rozmawiają Andrzej Brzeziecki i Jarosław Makowski”. Wydawnictwo WAB, Warszawa 2005