przeczytaj cały wstęp oraz przejrzyj spis treści
Transkrypt
przeczytaj cały wstęp oraz przejrzyj spis treści
Jan Szkot Eriugena PERIPHYSEON KSIÊGA III Prze³o¿y³a, wstêpem i komentarzami opatrzy³a Agnieszka Kijewska Wydawnictwo Marek Derewiecki Kêty 2010 WSTÊP DO KSIÊGI TRZECIEJ 1. ZARYS PROBLEMATYKI KSIÊGI TRZECIEJ Periphyseon, monumentalny dialog Wychowawcy z Uczniem toczony na kartach piêciu ksi¹g, rozpocz¹³ siê od okrelenia tego, co jego uczestnicy rozumiej¹ pod terminem natura physis oraz od wyró¿nienia podstawowych jej form. Natura jest najogólniejszym pojêciem obejmuj¹cym zarówno byt, czyli to, co podpada pod zmys³y i intelekt, oraz niebyt, okrelany jako to, co wymyka siê wszelkim ujêciom zmys³owym i intelektualnym1. Tak rozumiana natura obejmuje zarówno Boga, jak i stworzenie, dlatego wydaje siê oczywiste, ¿e podstawowym kryterium rozró¿niania jej form bêdzie ró¿na kombinacja w³aciwoci: stworzony-niestworzony oraz stwarzaj¹cy-niestwarzaj¹cy: Taki w³anie by³, jak s¹dzê, wspomniany wy¿ej czwórpodzia³ powszechnej natury, mianowicie najpierw podzia³ na tê formê czy postaæ, która stwarza i nie jest stworzona, jeli w sposób w³aciwy mo¿na okreliæ form¹ czy postaci¹ Pierwsz¹ przyczynê, która przekracza ka¿d¹ formê i postaæ, podczas gdy jest nieforemnym pryncypium wszystkich form i postaci ( ). Drugi podzia³ jest podzia³em na to, co zarówno jest stworzone, jak i stwarza; po tym idzie trzeci na to, co jest stworzone i nie stwarza, potem czwarty: na to, co ani nie jest stworzone, ani nie stwarza2 . Ze wzglêdu na te ró¿ne kombinacje wyró¿nionych w³aciwoci poszczególne formy natury przeciwstawiaj¹ siê sobie nawzajem, uk³adaj¹c siê w kwadrat opozycji3. Pierwsza forma, która jest niestworzona i stwarza, stoi w sprzecznoci z form¹ trzeci¹, stworzon¹ i niestwarzaj¹c¹, za forma czwarta, niestworzona i niestwa1 Por. Eriugena, Periphyseon. Ksiêga I (dalej: PP I), 441 A, t³um. A. Kijewska, Kêty 2009, s. 59. 2 Por. Eriugena, Periphyseon. Ksiega II (dalej: PP II), 524 D-525 B, t³um. A. Kijewska, Kêty 2010, s. 39-41. Por. PP I, 441 B-442 A, s. 59-61. 3 Por. S. Gersh, Concord in Discourse. Harmonics and Semiotics in Late Classical and Early Medieval Platonism, BerlinNew York 1996, s. 71-72. 6 Agnieszka Kijewska rzaj¹ca, przeciwstawia siê jakby po przek¹tnej (ex diametro) formie drugiej, stworzonej i stwarzaj¹cej 4 . Mo¿na natomiast powiedzieæ, ¿e forma druga i trzecia znajduj¹ siê do siebie w opozycji, gdy¿ obie s¹ stworzone, ale jedna stwarza, a druga nie. W zacytowanym poprzednio fragmencie pierwsza forma natury: niestworzona a stwarzaj¹ca uto¿samia³a siê z Bogiem pojêtym jako Pierwsza przyczyna ca³ej rzeczywistoci i jej niestworzone pryncypium. A gdzie realizuj¹ siê pozosta³e formy natury? Pierwsz¹ form¹ jak s¹dzê ujmuje siê w Przyczynie wszystkiego, co jest i co nie jest; drug¹ za w przyczynach prymordialnych, trzeci¹ w tym, co ujawnia siê za spraw¹ narodzin w czasie i miejscu5. Pierwsza i czwarta forma natury dotycz¹ zatem Boga ujêtego raz jako Przyczyna rzeczywistoci, drugi raz jako jej cel i wype³nienie, którego poznanie przekracza mo¿liwoci poznawcze ludzkiego intelektu i dlatego Eriugena zaklasyfikowa³ tê formê natury do tego, co niemo¿liwe. Druga i czwarta forma natury opisuj¹ rzeczywistoæ stworzon¹: natura druga dotyczy ustanowionych w S³owie Bo¿ym przyczyn prymordialnych, a natura trzecia obejmuje skutki tych przyczyn, które zrealizowa³y siê w okrelonym miejscu i czasie. Nie mo¿na jednak stwierdziæ, ¿e zaprezentowany przez Eriugenê czwórpodzia³ natury wyznacza ró¿ne, ontyczne poziomy rzeczywistoci. S¹ to raczej ró¿ne theoriae, czyli ró¿ne, mo¿liwe sposoby poznawczego podejcia do rzeczywistoci 6 . wiadczy o tym fakt, ¿e forma pierwsza i czwarta dotycz¹ tego samego, lecz ró¿nie ujêtego przedmiotu, a mianowicie Boga. A ponadto formy te opisywane s¹ jako przeciwstawiaj¹ce siê sobie nawzajem: forma pierwsza przeciwstawia siê trzeciej i czwarta drugiej, a w³anie zasada niesprzecznoci jest podstawowym prawem kieruj¹cym ludzkim myleniem. Regu³y rz¹dz¹ce ludzkim poznaniem wyznaczaj¹ zatem granice i formy dyskursu na temat natury. Metoda podzia³u i analizy, czy schemat wylewu i powro4 Por. PP I, 442 A, s. 61. PP I, 442 B, s. 61. 6 Por. D. Moran, The Philosophy of John Scottus Eriugena. A Study of the Idealism in the Middle Ages, Cambridge 1989, s. 261: What he (sc. Eriugena) intends to show is that the four divisions are four ways of talking about or viewing the divine reality. 5 Wstêp do Ksiêgi trzeciej 7 tu stanowi¹ zasadê, wokó³ której koncentruje siê argumentacja w Periphyseonie7. Samo okrelenie bytu i niebytu sk³adaj¹cego siê na naturê jest wyznaczone perspektyw¹ poznawcz¹, a dok³adniej tym, co cz³owiek mo¿e poznaæ zmys³owo i intelektualnie (byt), i tym, co wymyka siê jego poznawczym ujêciom (niebyt). Z tego wzglêdu Eriugena precyzuje: Dlatego mówimy, ¿e powszechna natura posiada formy, bo kiedy nasza inteligencja usi³uje o niej rozprawiaæ, od niej w pewien sposób przyjmuje formê; a jednak powszechna natura sama przez siê nie przyjmuje nigdzie form. Jako ¿e wielce stosownie mówimy, ¿e zawiera siê ona w Bogu i stworzeniu i dlatego w tej mierze, w jakiej jest twórcza, nie przyjmuje do siebie ¿adnej formy, a dostarcza wielu form naturze, która jest przez ni¹ kszta³towana 8. To epistemologiczne podejcie do rzeczywistoci jest obecne w ca³ym Periphyseonie: Eriugena mówi¹c o ró¿nych formach natury u¿ywa zamiennie takich wyra¿eñ jak: ujêcie natury (consideratio naturae), rozwa¿anie albo kontemplacja (theoria) natury. Na pocz¹tku ksiêgi trzeciej, podsumowuj¹c rozwa¿ania poprzedniej ksiêgi pisze, ¿e wy³¹cznym niemal zamiarem naszych rozwa¿añ by³o powierzenie pismu wszystkiego, co uznalimy za prawdopodobne i jasno wyprowadzone oraz niewzruszenie wsparte wnioskami prawego rozumu na temat drugiego ujêcia i ¿e siê tak wyra¿ê formy albo postaci powszechnej natury. To drugie ujêcie powszechnej natury dotyczy tej jej czêci, która zarówno jest stworzona, jak i stwarza, a w której ( ) nale¿y rozwa¿yæ zasady wszystkich rzeczy (to jest przyczyny prymordialne albo, jak czêsto by³y one nazywane, przeznaczenia rzeczy, które maj¹ byæ stworzone, albo Bo¿e chcenia)9. Zgodnie zatem z pierwotnym zamys³em autora, ksiêga druga Periphyseonu mia³a byæ powiêcona rozwa¿aniu natury drugiej, 7 Por. W. Otten, Eriugenas Periphyseon: A Carolingian Contribution to the Theological Tradition, w: Eriugena: East and West, red. B. McGinn, W. Otten, Notre DameLondon 1994, s. 76. 8 PP II, 525 B-C, s. 41. 9 Eriugena, Periphyseon. Ksiêga III (dalej: PP III), 619 A-B, t³um. A. Kijewska, Kêty 2010, s. 51. 8 Agnieszka Kijewska stworzonej i stwarzaj¹cej, tak jak ksiêga pierwsza mia³a omawiaæ pierwsz¹ formê natury, niestworzon¹ i stwarzaj¹c¹. Dzie³o jednak nieoczekiwanie siê rozros³o poprzez wprowadzenie pewnych zagadnieñ ubocznych, które mia³y rzucaæ dodatkowe wiat³o na omawiany problem oraz mia³y przekonaæ czytelnika, ¿e proponowane rozwi¹zanie jest nie tylko rozwi¹zaniem najbardziej racjonalnym, ale tak¿e takim, które jest wsparte wiadectwami wziêtymi z Biblii oraz autorytetem wiêtych Ojców. Lektura ksiêgi drugiej przekonuje, ¿e tylko do pewnego stopnia wyczerpa³a ona ten temat. Sam autor wyznaje, ¿e mówi¹c o przyczynach prymordialnych by³o konieczne powiedzieæ co o ich Przyczynie, która jest nadistotowym Dobrem. Dziêki uczestnictwu w tym Dobru istniej¹ wszystkie zasady i wszystkie przyczyny wszystkich rzeczy, Ono samo za nie uczestniczy w niczym, poniewa¿ nie ma absolutnie ¿adnej zasady, czy to wy¿szej od Niego, czy wspó³istniej¹cej z Nim, która jednak nie jest Mu wspó³istotna. Któ¿ bowiem nale¿ycie powiedzia³by co o stworzonych przyczynach, jeli wpierw na temat Jedynej przyczyny wszystkiego, która istnieje sama przez siê i nie jest stworzona przez ¿adn¹ poprzedzaj¹c¹ przyczynê, nie mia³by jasnego pogl¹du, w tej mierze, w jakiej dane jest wyraziæ niewyra¿alne, zrozumieæ niepojmowalne i poj¹æ to, co przewy¿sza wszelkie pojmowanie?10 Ksiêga druga, koncentruj¹ca siê na rozwa¿aniu prymordialnych przyczyn wszystkiego, ustanowionych na pocz¹tku, czyli w S³owie Bo¿ym, opisywa³a Bo¿y akt stwórczy w kontekcie teologii trynitarnej, czyli na ile to mo¿liwe jakby od strony samego Boga. W ustanowieniu sfery przyczyn prymordialnych bierze bowiem udzia³ ca³a Trójca wiêta i dlatego akt stwórczy jest form¹ objawiania siê samego Boga, czyli Bo¿¹ teofani¹. Uczeñ w nastêpuj¹cy sposób podsumowa³ rozwa¿ania Wychowawcy: A chêtnie przyjmujê, ¿e mianem Boga zosta³ okrelony Ojciec, Pocz¹tku Syn, a mianem Ducha Bo¿ego Duch wiêty. Mianem za ziemi zosta³y oznaczone przyczyny rzeczy widzialnych, za absolutna wy¿szoæ Bo¿ej Natury (to jest wznios³oæ Przyczy10 PP III, 619 C, s. 51-53. Wstêp do Ksiêgi trzeciej 9 ny przyczyn) zosta³a symbolicznie okrelona przez unoszenie siê albo ogrzewanie, albo u¿ynianie11. W ksiêdze trzeciej tymczasem, ta sama sfera przyczyn zosta³a ujêta ju¿ nie od strony ich boskiego Pryncypium, ale od strony rzeczy, których s¹ one przyczynami. Z tego wzglêdu najpierw zostaje tu podjête zagadnienie relacji przyczyn do ich ród³a, czyli problem uczestnictwa przyczyn w najwy¿szym Dobru. Nastêpnym zagadnieniem bêdzie kwestia uporz¹dkowania przyczyn, które ¿adn¹ miar¹ nie ma zakorzenienia w samych przyczynach, ale jest okrelone ludzkim poznaniem ujmuj¹cym przyczyny od strony wieloci ich skutków: A nale¿y zauwa¿yæ, ¿e ten porz¹dek przyczyn prymordialnych, który, jak oczekujesz, mam w sposób niepomieszany wyznaczyæ w okrelonym nastêpstwie, zosta³ ustanowiony nie w samych tych przyczynach, ale w kontemplacji, to jest w ujêciu umys³u, który je bada i w tej mierze, w jakiej jest to mo¿liwe, daje w sobie samym wyraz wiedzy o nich, porz¹dkuj¹c j¹ w jaki sposób tak, aby na temat przyczyn mo¿na by³o powiedzieæ co pewnego i okrelonego czystym pojmowaniem. A owe przyczyny ujête w sobie samych s¹ czym jednym, prostym i nie s¹ okrelone czy oddzielone od siebie wzajemnie jakim, poznanym przez kogo porz¹dkiem, gdy¿ podlegaj¹ mu jedynie w swoich skutkach 12. Nastêpna partia ksiêgi trzeciej zostanie powiêcona zagadnieniu, które wówczas ¿ywo zajmowa³o umys³y wielu wybitnych karoliñskich uczonych, a mianowicie, jak nale¿y rozumieæ ow¹ nicoæ, z której, jak podaj¹, Bóg stworzy³ wiat. Ten fragment Periphyseonu nazywany jest czasem Traktatem o nicoci, w którym zosta³y omówione zarówno ró¿ne odpowiedzi na pytanie o nicoæ, jak w³asne stanowisko Eriugeny. Po tych rozwa¿aniach Eriugena powraca do przedstawienia dzie³a szeciu inteligibilnych dni, które stanowi¹ opis powstania natury trzeciej, stworzonej i niestwarzaj¹cej. Ksiêga trzecia prezentuje interpretacjê pierwszych piêciu dni, do chwili powstania istot ¿ywych. Przy tej okazji autor przeprowadza wiele nie11 12 PP II, 555 D, s. 125. PP III, 624 A, s. 65-67. 10 Agnieszka Kijewska zwykle interesuj¹cych rozwa¿añ kosmologicznych i astronomicznych. Dzie³a dnia szóstego, w którym zosta³ stworzony cz³owiek, bêd¹ przedmiotem analiz ksiêgi czwartej. 2. PRZYCZYNY PRYMORDIALNE I ICH UPORZ¥DKOWANIE Ksiêga trzecia powinna zatem traktowaæ o trzeciej formie natury, czyli naturze stworzonej niestwarzaj¹cej, na któr¹ sk³ada siê ca³oæ rzeczywistoci stworzonej opisanej czasem i przestrzeni¹. Te rozwa¿ania nale¿a³oby jednak rozpocz¹æ od ujêcia przyczyn tych wszystkich rzeczy oraz panuj¹cego miêdzy nimi porz¹dku: Lecz zanim przejdziesz do rozwa¿ania skutków przyczyn prymordialnych, na podstawie których pierwsza i jedyna Stwórcza Przyczyna wszystkich rzeczy zwyk³a byæ nazywana, wypada poznaæ ich naturalny porz¹dek. Do tej pory mówilimy o nich, jak s¹dzê, w sposób chaotyczny i niewyró¿niony. A przecie¿, jeli siê nie mylê, bêdzie niema³¹ pomoc¹ dla tych, którzy szukaj¹ doskona³ego poznania przyczyn i ich skutków, jeli najpierw wyranie uka¿e siê naturalny porz¹dek, w jakim zosta³y one ustanowione przez Stwórcê13 . Przyczyny prymordialne zosta³y ustanowione na pocz¹tku w Bo¿ym S³owie. W tym kontekcie od razu narzuca siê pytanie o relacjê przyczyn do S³owa: czy przyczyny zawsze istnia³y w S³owie, a jeli tak, to jak mog¹ byæ jednoczenie stworzone. Jeli przyczyny s¹ stworzone, poci¹ga to za sob¹ przypuszczenie, ¿e i S³owo Bo¿e zosta³o stworzone 14. Eriugena podtrzymuje jednak swoje przekonanie, ¿e przyczyny s¹ zarazem wieczne (aeternae), jak i stworzone (creatae), mimo powa¿nych konsekwencji, do jakich to nauczanie mog³oby prowadziæ. Stara siê zatem dok³adnie wyjaniæ, jak nale¿y rozumieæ fakt stworzonoci oraz wiecznoci przyczyn: Z tego wynika, ¿e dlatego mówimy, i¿ prymordialne przyczyny rzeczy s¹ Bogu wspó³wieczne, ¿e zawsze w Nim istniej¹ bez ¿adnego pocz¹tku w czasie. Nie s¹ jednak pod ka¿dym wzglêdem Bogu 13 14 PP III, 622 A-B, s. 59. Por. PP II, 556 B-C, s. 127. Wstêp do Ksiêgi trzeciej 11 wspó³wieczne, poniewa¿ zaczynaj¹ byæ za spraw¹ swego Stwórcy, a nie dziêki sobie samym. Lecz sam Stwórca w ¿aden sposób nie zaczyna byæ, poniewa¿ On sam jest prawdziw¹ Wiecznoci¹, która nie ma ¿adnego pocz¹tku, ani ¿adnego koñca15. Te przyczyny prymordialne nazywane s¹ ideami albo pierwotnymi wzorami (prototypa), które Ojciec ustanowi³ w swoim S³owie, albo Bo¿ymi przeznaczeniami (proorismata), czy chceniami (theia thelemata), bo w stworzeniu widzialnym i niewidzialnym w sposób naturalny nie powstaje nic, oprócz tego, co w nich poza wszelkim czasem i miejscem zosta³o z góry okrelone i ustanowione16. W sferze przyczyn prymordialnych realizuje siê zatem stwórcze dzia³anie Boga i mo¿na w pewnym sensie powiedzieæ, ¿e ustanowienie sfery przyczyn wyczerpywa³oby boski akt kreacji, gdyby nie fakt grzechu cz³owieka, o czym Eriugena bêdzie pisa³ obszernie w ksiêdze czwartej. Z tego zapewne wzglêdu, Jan Szkot tak niezachwianie g³osi, ¿e przyczyny, bêd¹c wieczne, s¹ zarazem stworzone. Staraj¹c siê wyjaniæ, na ile jest to mo¿liwe, relacjê Boga do wiata, Eriugena twierdzi, ¿e ma ona charakter poznawczy. Jego zdaniem Bóg stwarza wszystkie rzeczy poznaj¹c je, czyli obejmuj¹c je wszystkie w swojej Mocy gnostycznej: Jeli bowiem pojmowanie wszystkich rzeczy jest wszystkimi rzeczami, a Ona sama pojmuje wszystkie rzeczy, to wobec tego Ona sama jest wszystkimi rzeczami, poniewa¿ jedynie Ona sama jest gnostyczn¹ Moc¹, która pozna³a wszystkie rzeczy, zanim zaistnia³y. A wszystko pozna³a w sobie samej, a nie poza sob¹, poniewa¿ poza ni¹ nic nie istnieje. Istotnie, obejmuje Ona wszystkie rzeczy, a wszystko, co jest w Niej, o ile prawdziwie istnieje, jest Ni¹ sam¹, która jako jedyna prawdziwie istnieje. Pozosta³e za rzeczy, o których orzeka siê byt, s¹ jej teofaniami, które równie¿ w Niej prawdziwie istniej¹. I w taki sposób Bóg jest wszystkim, co prawdziwie istnieje, poniewa¿ On sam czyni wszystko i staje siê we wszystkim, jak mówi wiêty Dionizy Areopagita 17 . 15 16 17 PP II, 561 D-562 A, s. 143. PP II, 616 A, s. 309. PP III, 632 D-633 A, s. 95. 12 Agnieszka Kijewska Ta Moc gnostyczna jest Bo¿¹ stwórcz¹ wiadomoci¹, która jest ontycznie wczeniejsza od wszystkiego, co stworzone. Jest ona moc¹ sprawcz¹, to znaczy moc¹ realizuj¹c¹ swoje skutki, gdy¿ dla Boga tym samym jest poznawaæ, widzieæ, chcieæ i dzia³aæ18. Stanowi ona sam¹ prawdziw¹ substancjê bytów, w których bêd¹c prosta i niepartycypowalna jawi siê jako wieloraka19. Wszystkie rzeczy stworzone, które zosta³y ustanowione w S³owie Bo¿ym, powinny zatem zawiadczaæ o porz¹dku stwórczej M¹droci. W ten sposób rzeczywistoci stworzonej zostaje przypisana nowa, niezwykle wa¿na funkcja. Ma ona byæ Bo¿¹ teofani¹, dostêpnym aspektem niedostêpnego Boga. Eriugena ujmuje to w bardzo piêknych s³owach: Doprawdy wszystko to, co siê pojmuje i spostrzega, nie jest niczym innym jak pojawieniem siê niejawnego, objawieniem ukrytego, afirmacj¹ zanegowanego, zrozumieniem niepoznawalnego, mow¹ niewypowiadalnego, dostêpem do niedostêpnego, ujêciem niepojêtego, cia³em niecielesnego, istot¹ nadistotowego, form¹ nieforemnego, miar¹ niemierzalnego, liczb¹ niepoliczalnego, ciê¿arem niemaj¹cego ciê¿aru, materi¹ duchowego, widzialnoci¹ niewidzialnego, miejscem niemaj¹cego miejsca, czasowoci¹ bezczasowego, okreleniem nieskoñczonego, opisaniem nieopisanego i wszystko pozosta³e, co jest poznawane i postrzegane czystym intelektem, jak i to, co nie mo¿e byæ zatrzymane w za³omach pamiêci i umyka bystroci umys³u. A to mo¿emy wywnioskowaæ na podstawie przyk³adów wziêtych z naszej natury. Albowiem i nasz intelekt, chocia¿ sam przez siê jest niewidzialny i niepojêty, to jednak ujawnia siê i wyra¿a w pewnych znakach, kiedy materializuje siê w dwiêkach, literach i ró¿nych gestach, niby w jakich cia³ach 20. To odwo³anie do przyk³adu wziêtego z natury ludzkiego intelektu ma tutaj swoje bardzo g³êbokie znaczenie. W tej Bo¿ej Mocy gnostycznej uczestnicz¹ wszystkie stworzenia obdarzone rozumem i intelektem, czyli zarówno anio³, jak i cz³owiek. Kiedy 18 Por. PP III, 678 B, s. 233. Por. J. Trouillard, La virtus gnostica selon Jean Scot Erigène, Revue de théologie et de philosophie 115 (1983), s. 332-333. Por. A. Kijewska, Eriugena, Warszawa 2005, s. 58 i n. 20 PP III, 633 A-B, s. 95-97. 19 Wstêp do Ksiêgi trzeciej 13 intelekt cz³owieka usi³uje poj¹æ wieloæ przyczyn prymordialnych ujêt¹ od strony stworzeñ oraz ich jednoæ w S³owie Bo¿ym, to musi odtworzyæ ow¹ pierwotn¹ jednoæ na swój w³asny sposób, czyli pod postaci¹ pewnego porz¹dku. Ten porz¹dek, w jakim intelekt pojmuje przyczyny, nie stanowi odczytania struktury rzeczywistoci, gdy¿ przyczyny jako takie nie dopuszczaj¹ miêdzy sob¹ ¿adnego uporz¹dkowania, lecz ród³em tego porz¹dku jest intelekt ludzki. Mo¿na zatem powiedzieæ, ¿e porz¹dek stanowi swoist¹ metodê poznania, niemniej intelekt nie pos³uguje siê nim w sposób ca³kowicie arbitralny21. O takim, a nie innym porz¹dku przyczyn decyduje ujêcie ich skutków: A nale¿y zauwa¿yæ, ¿e ten porz¹dek przyczyn prymordialnych, który, jak oczekujesz, mam w sposób niepomieszany wyznaczyæ w okrelonym nastêpstwie, zosta³ ustanowiony nie w samych tych przyczynach, ale w kontemplacji, to jest w ujêciu umys³u, który je bada i w tej mierze, w jakiej jest to mo¿liwe, daje w sobie samym wyraz wiedzy o nich, porz¹dkuj¹c j¹ jako tak, aby na temat przyczyn mo¿na by³o powiedzieæ co pewnego i okrelonego czystym pojmowaniem. A owe przyczyny ujête w sobie samych s¹ czym jednym, prostym i nie s¹ okrelone czy oddzielone od siebie wzajemnie jakim poznanym przez kogo porz¹dkiem, gdy¿ podlegaj¹ mu jedynie w swoich skutkach 22 . Eriugena omawia przyczyny w okrelonym porz¹dku, ale zaznacza, ¿e choæ porz¹dek ten jest tutaj skoñczony, to przecie¿ przyczyny rozci¹gaj¹ siê w nieskoñczonoæ naladuj¹c w ten sposób swoje ród³o23. Nie jest niczym dziwnym, ¿e porz¹dek ten otwiera Dobro, gdy¿ Dobro jest ród³em istnienia rzeczy. Dopiero po Dobru znajdzie siê Istota albo Byt, gdy¿ to w³anie z Dobra wynika istnienie rzeczy. Jak pokaza³ G.-H. Allard, neoplatonizm 21 Por. Moran, The Philosophy of John Scottus Eriugena, s. 266. PP III, 624 A, s. 65-67. 23 Por. PP III, 623 D, s. 65: Nie jest niczym dziwnym, ¿e przyczyny prymordialne mog¹ rozci¹gaæ siê w nieskoñczonoæ. Jak nieskoñczona jest pierwsza Przyczyna wszystkiego, z której, w której, przez któr¹ i dla której zosta³y one stworzone, tak i one nie znaj¹ kresu, który by je ogranicza³, z wyj¹tkiem woli ich Stwórcy. 22 14 Agnieszka Kijewska pogañski jest zasadniczo esencjalistyczny, ale ta perspektywa zosta³a istotnie zmieniona w neoplatonizmie chrzecijañskim za spraw¹ doktryny creationis ex nihilo. Pod wp³ywem nauczania o stworzeniu rzeczy z niczego Eriugena poj¹³ Boga przede wszystkim jako dawcê istnienia, przyczynê rzeczy istniej¹cych24. Jako przyczyna Bóg znajduje siê ponad tym, co uprzyczynowane, i dlatego, bêd¹c ród³em istnienia, Bo¿a Dobroæ zostaje nazwana Nicoci¹: Bo¿a Dobroæ zatem, zwana Nicoci¹ dlatego, ¿e poza rzeczami, które istniej¹ i które nie istniej¹, nie odkrywa siê Jej w ¿adnej istocie, z negacji wszystkich istot zstêpuje w afirmacjê istoty ca³ego wszechwiata, z siebie samej zstêpuje w siebie sam¹ jakby z nicoci w co, z nieistotnoci zstêpuje w istotê, z bezkszta³tnoci w niepoliczone formy i kszta³ty25 . Istnienie jest warunkiem bycia czym, bycia piêknym, m¹drym, czy jakkolwiek okrelonym i dlatego uczestnictwo w Pierwszej Przyczynie dokonuje siê za porednictwem Dobra26. Za Dobrem idzie Istota albo Byt, potem ¯ycie, Rozum oraz Intelekt, dalej M¹droæ, Moc oraz Szczêcie, a wreszcie Prawda i Wiecznoæ27. Eriugena omawiaj¹c kolejne porz¹dki przyczyn nazywa je aspektami Bo¿ej Natury, gdy¿ wszystkie przyczyny uczestnicz¹, za 24 Por. G.-H. Allard, The Primacy of Existence in the Thought of Eriugena, w: Neoplatonism and Christian Thought, red. D. J. OMeara, Albany 1982, s. 89 i n. 25 PP III, 681 B-C, s. 241. 26 Por. PP III, 622 B-C, s. 61: Twierdzi on, ¿e pierwszym darem i uczestnictwem w najwy¿szej Dobroci, która w niczym nie uczestniczy, poniewa¿ jest Dobroci¹-sam¹-przez-siê, jest to w³anie Dobro-samo-przezsiê. Dziêki uczestnictwu w nim dobre jest wszystko, co jest dobre, i nazywa siê ono sam¹ Dobroci¹, poniewa¿ uczestniczy w najwy¿szym Dobru samym przez siê. Pozosta³e bowiem dobra nie uczestnicz¹ w najwy¿szym i substancjalnym Dobru same przez siê, ale czyni¹ to za porednictwem tego dobra, które samo przez siê jest pierwszym uczestnictwem w najwy¿szym Dobru. I w przypadku wszystkich przyczyn prymordialnych w taki sam sposób przestrzega siê tej w³anie regu³y, a mianowicie, ¿e przyczyny prymordialne s¹ same przez siê pierwszym uczestnictwem w jedynej Przyczynie wszystkich rzeczy, któr¹ jest Bóg. 27 Por. PP III, 622 C-623 C, s. 61-65. Wstêp do Ksiêgi trzeciej 15 porednictwem Dobra, w Pierwszej Przyczynie i w ten sposób daj¹ do niej jaki poznawczy dostêp, który jest jednak zawsze odniesiony do ludzkich mo¿liwoci poznawczych. Pisze on: A poniewa¿ pierwszym ujêciem najwy¿szej i prawdziwej Natury jest to, które ujmuje j¹ jako najwy¿sz¹ i prawdziw¹ Dobroæ, drugim za to, które ujmuje j¹ jako najwy¿sz¹ i prawdziw¹ Istotê, to ca³kiem s³usznie istota-sama-przez-siê zajmuje drugie miejsce wród przyczyn prymordialnych. A skoro jest ona pierwszym uczestnictwem w najwy¿szej i prawdziwej Istocie, to wszystko, co idzie po niej, przez uczestnictwo w niej otrzymuje byt, i dlatego jest nie tylko dobre, ale istniej¹ce. Trzecim ujêciem Bo¿ej Natury jest to, które ujmuje j¹ jako najwy¿sze i prawdziwe ¯ycie, i dlatego na trzecim miejscu wród przyczyn prymordialnych wymienia siê ¿ycie-samo-przez-siê, które istnieje jako pierwsze uczestnictwo najwy¿szego i prawdziwego ¯ycia. Zosta³o ono stworzone po to, aby wszystkie byty o¿ywione, które id¹ po nim, dziêki uczestnictwu w nim mia³y ¿ycie. Z tej przyczyny pochodzi to, ¿e rzeczy s¹ dobre, istniej¹ i maj¹ ¿ycie. Czwarta kontemplacja tej¿e Natury ukazuje j¹ jako najwy¿szy i prawdziwy Rozum 28 . Te trzy pierwsze porz¹dki przyczyn przywodz¹ na myl typowo neoplatoñskie uporz¹dkowanie sfery Intelektu na byt-¿yciemyl. By³o ono ju¿ zawarte w myli Plotyna29, ale w sposób systematyczny rozwinêli to póni neoplatonicy, a zw³aszcza Jamblich i Proklos30. Dla nastêpców Plotyna rzeczywistoæ duchowa, a tak¹ by³a hipostaza Intelektu, jest ród³em prawdziwej przyczynowoci i dlatego uporz¹dkowanie wiata intelektualnego oddaje hierarchiê przyczynowania. Najszerszy jest zasiêg przyczyno28 Por. PP III, 622 C-D, s. 61. Por. G. Reale, Historia filozofii staro¿ytnej, t. IV, t³um. E.I. Zieliñski, Lublin 1999, s. 535: Przede wszystkim trzeba podkreliæ, ¿e plotyñski Umys³ ( ) stanowi nierozerwaln¹ jednoæ bytu i myli, tego, co inteligibilne, i intelektu. Umys³, wed³ug Plotyna, jest platoñskim czystym bytem, który w pe³ni istnieje i w ¿aden sposób nie jest naznaczony nie-bytem, a jednoczenie jest Myl¹ myl¹c¹ siebie, o której mówi³ Arystoteles. 30 Por. A. Kijewska, Neoplatonizm Jana Szkota Eriugeny. Podmiotowe warunki dowiadczenia mistycznego w tradycji neoplatoñskiej, Lublin 1994, s. 48-53. 29 16 Agnieszka Kijewska woci bytu, potem ¿ycia, potem myli, gdy¿ rzeczy najpierw istniej¹, niektóre z nich ¿yj¹, a niektóre myl¹. Relacjê miêdzy elementami tej triady mo¿na tak¿e opisaæ w terminach teorii partycypacji, czyli uczestnictwa 31. Same terminologiczne rozwa¿ania Eriugeny odwo³uj¹ce siê do greckiej etymologii terminów zwi¹zanych z partycypacj¹ wskazuj¹, ¿e pojmowa³ on byt partycypuj¹cy jako wtórny, zale¿ny od tego, w którym on uczestniczy: W jêzyku Greków metoche oraz metousia oznaczaj¹ uczestnictwo: metoche za to jakby meta-echousa, to znaczy maj¹cy po albo maj¹cy na drugim miejscu, metousia to tak¿e jakby metaousia, to jest istota id¹ca po albo druga istota. Na podstawie tego bardzo ³atwo mo¿na zrozumieæ, ¿e uczestnictwo nie jest niczym innym, jak wyprowadzeniem z istoty wy¿szej tej istoty, która idzie po niej, i ta istota, która jako pierwsza ma byt, udziela go drugiej po to, aby mog³a ona byæ. A mo¿emy tego dowodziæ na przyk³adach wziêtych z natury. Otó¿ ca³a rzeka pocz¹tkowo wyp³ywa ze ród³a i korytem rzeki woda, która najpierw bije w ródle, rozlewa siê ci¹gle i bez ¿adnej przerwy, jak daleko tylko mo¿e siêgn¹æ. W podobny sposób Bo¿a Dobroæ, Istota, ¯ycie i M¹droæ oraz wszystko, co znajduje siê w ródle wszystkich rzeczy, najpierw sp³ywa w przyczyny prymordialne i sprawia, ¿e s¹, nastêpnie za spraw¹ przyczyn prymordialnych w niewypowiadalny sposób wylewa siê w ich skutki przez dostosowane do niej porz¹dki wszechwiata, p³yn¹ce zawsze przez to, co wy¿sze, ku temu, co ni¿sze32. Teoria partycypacji ods³ania zatem hierarchiczne uporz¹dkowanie rzeczywistoci. Rozpoczyna siê od Pierwszej Zasady, która nie uczestniczy w niczym, a w niej, bezporednio lub porednio, uczestnicz¹ wszystkie porz¹dki. Poza ni¹ znajduje siê to, co niepartycypowalne, co nie uczestniczy w niczym i zarazem nie dopuszcza ¿adnego uczestnictwa, a co mo¿na odnieæ do natury czwartej, niestworzonej i niestwarzaj¹cej. Zasadniczy trzon tej hierarchii tworz¹ zasady, które uczestnicz¹ w zasadzie wy¿szej, a w nich uczestniczy to, co ni¿sze. Ta sfera odznacza siê swoistym dynamizmem, a konstytuuje j¹ rzeczywistoæ duchowa. Na samym 31 32 Por. tam¿e, s. 36-38. PP III, 632 B-C, s. 93. Wstêp do Ksiêgi trzeciej 17 dole tego uporz¹dkowania znajduje siê to, co jedynie uczestniczy w porz¹dkach wy¿szych, a w czym nic ju¿ nie partycypuje i ta sfera obejmuje wszystkie cia³a. Wszystko, co istnieje, jest albo uczestnicz¹cym, albo tym, w czym co uczestniczy, albo uczestnictwem, albo zarazem tym, w czym co uczestniczy i uczestnicz¹cym. Tym, w czym co tylko uczestniczy, jest to, co nie uczestniczy w czym od siebie wy¿szym, a co w sposób w³aciwy pojmuje siê o najwy¿szej i jedynej zasadzie wszystkiego, któr¹ jest Bóg. Wszystko bowiem, co od Niego pochodzi, uczestniczy w Nim: pewne rzeczy bezporednio, same przez siê, a inne za pomoc¹ szczebli porednich. Tym za, co tylko uczestniczy jest to, co uczestniczy w tym, co z natury zosta³o ustanowione ponad nim, ale w nim nie uczestniczy nic, co znajduje siê poni¿ej niego, poniewa¿ nie ma ¿adnego naturalnego porz¹dku, który jest od niego ni¿szy. Tak jest w przypadku cia³ ( ). Ale te pozosta³e rzeczy, które zosta³y ustanowione porodku id¹c od jednego Pocz¹tku wszystkiego i zstêpuj¹c przez naturalne stopnie uporz¹dkowane za spraw¹ Bo¿ej M¹droci, a¿ do najdalszego krañca ca³ej natury, na który sk³adaj¹ siê cia³a, nazywaj¹ siê i s¹ tym, co uczestniczy i w czym co uczestniczy. Bo przecie¿ najbardziej wznios³ymi rzeczami s¹ te, które bezporednio uczestnicz¹ w Bogu, a miêdzy nimi a znajduj¹cym siê powy¿ej najwy¿szym Dobrem nie poredniczy ¿adne stworzenie, a s¹ to zasady wszystkich rzeczy, to jest przyczyny prymordialne ustanowione po jednej Zasadzie i w jej pobli¿u, a nastêpuj¹ce po nich istoty, istniej¹ dziêki uczestnictwu w nich. Czy¿ nie widzisz, w jaki sposób pierwszy porz¹dek stworzonego wszechwiata zarówno jest uczestnikiem jedynej Zasady wszystkiego, jak i uczestnicz¹ w nim stworzenia, które id¹ po nim?33 Ten aspekt opisuj¹cy rzeczywistoæ w kategoriach przyczynowoci albo partycypacji reprezentuje tzw. obiektywistyczn¹ stronê systemów neoplatoñskich, które mog¹ byæ równie¿ rozpatrywane od strony subiektywnej, to znaczy, jako hierarchia ró¿nych rodzajów poznania34. Sfera Intelektu obejmuje zatem przed33 PP III, 630 A-C, s. 85-87. Por. S. Gersh, From Iamblichus to Eriugena. An Investigation of the Prehistory and Evolution of the Pseudo-Dionysian Tradition, Leiden 1978, s. 82. 34 18 Agnieszka Kijewska miot poznania (intelligibile), akt poznawczy (intelligere) i poznaj¹cy podmiot (intellectus). Jeli te trzy elementy zostan¹ skorelowane z inn¹, fundamentaln¹ triad¹ opisuj¹c¹ strukturê rzeczywistoci, a mianowicie: trwanie (mone) wylew (proodos) powrót (epistrophe), to oka¿e siê, ¿e zadaniem Intelektu jest inspirowanie do powrotu, przywracanie do ród³a. Sfera przyczyn prymordialnych ustanowionych w Bo¿ej Mocy gnostycznej reprezentuje naturê stwarzaj¹c¹, która zrealizuje swoj¹ twórcz¹ aktywnoæ wówczas, kiedy powróci do siebie samej poznawczo, zaporedniczaj¹c w tym procesie ca³¹ stworzon¹ rzeczywistoæ. 3. TRAKTAT O NICOCI Powy¿sze analizy bardzo wyranie wskazuj¹ na radykaln¹ transcendencjê Pierwszej Zasady wszystkich rzeczy. Ró¿ne uporz¹dkowania, jakie nak³adamy na rzeczywistoæ stworzon¹, pozwalaj¹ nam zrozumieæ jedynie fakt, ¿e najwy¿sza Zasada istnieje, a w ¿aden sposób nie pozwalaj¹ przenikn¹æ, czym ona jest35. W wietle tego, co zosta³o ju¿ powiedziane na temat natury drugiej, stworzonej i stwarzaj¹cej, pozostaje wci¹¿ problemem, jak odnieæ to do doktryny stworzenia rzeczy z niczego. Czym jest w ogóle owa nicoæ, z której Bóg stworzy³ wszystkie rzeczy? 36 Dyskusja na temat nicoci, zainspirowana przez teksty w. Augustyna, w czasach karoliñskich nabra³a zupe³nie nowego znaczenia. Po³¹czy³a siê bowiem z rozwa¿aniami na temat roli 35 Por. PP III, 634 B-C, s. 99: Jakby to bowiem mog³o byæ, ¿e Przyczyna wszystkiego, co istnieje, nie jest ¿adnym bytem, skoro wszystko, co jest, poucza, ¿e Ona prawdziwie istnieje, natomiast w ¿aden sposób na podstawie tych rzeczy, które s¹, nie pojmuje siê, czym Ona jest? Jeli zatem o Bo¿ej Naturze mówi siê, ¿e nie istnieje z racji Jej niewypowiadalnej wznios³oci i niepojêtej nieskoñczonoci, to czy z tego wynika, ¿e jest Ona absolutnie niczym, kiedy o tym, co nadistotowe, orzeka siê niebyt jedynie z tego powodu, ¿e prawy rozum nie pozwala, aby umieciæ J¹ w liczbie tego, co jest, poniewa¿ jest wiadome, ¿e znajduje siê Ona ponad wszystkim, co jest i co nie jest. 36 Por. A. Kijewska, Divine Non-Being in Eriugena and Cusanus, Philotheos 2 (2002), s. 157-162; Moran, The Philosophy of John Scottus Eriugena, s. 228 i n. Wstêp do Ksiêgi trzeciej 19 sztuk wyzwolonych w rozstrzyganiu donios³ych kwestii egzystencjalnych, moralnych i teologicznych, w tym problemu nicoci37. W dialogu O porz¹dku w. Augustyn wyranie wskazuje na u¿ytecznoæ sztuk: Ten za, kto dot¹d albo jest niewolnikiem swych namiêtnoci i wzdycha do rzeczy przemijaj¹cych, albo, unikaj¹c wprawdzie tych rzeczy i ¿yj¹c cnotliwie, nie wie jednak, co to jest nicoæ ani co to jest nie uformowana materia, co to jest uformowana materia nieo¿ywiona, co to jest cia³o ( ) otó¿ kto tego wszystkiego nie wie, a zechce wdaæ siê w rozwa¿anie i w dyskusjê nie mówiê ju¿ na temat Boga Wszechmog¹cego, którego lepiej siê poznaje, gdy siê Go nie zna, ale na temat swej w³asnej duszy ten pope³ni najwiêksze b³êdy, jakie tylko mo¿na pope³niæ. £atwiej za przyjdzie to poznanie cz³owiekowi, który poj¹³ proste i dostêpne dla rozumu liczby. A pojmie je ten, kto ( ) przestudiuje w takim zakresie, aby mu to wystarczy³o, wszystkie te dziedziny nauki, trzymaj¹c siê porz¹dku, o którym mówilimy. Bo chocia¿ uczymy siê wszystkich owych sztuk wyzwolonych po czêci dla potrzeb ¿yciowych, a po czêci dla poznania i zrozumienia rzeczywistoci, jest rzecz¹ nader trudn¹ posi¹æ umiejêtnoæ korzystania z nich38 . Na pocz¹tku wieku IX mistrzowie karoliñscy odwo³ywali siê przede wszystkim do gramatyki w rozwi¹zywaniu kwestii nicoci. Przyk³adem tego mo¿e byæ uczeñ Alkuina, Fredegisus z Tours, autor dzie³a O substancji nicoci i ciemnoci (De substantia nihili et tenebrarum). Powo³uj¹c siê na ustalenia gramatyków Fredegisus twierdzi, ¿e ka¿dy rzeczownik, który jest okrelony, co oznacza. Na przyk³ad cz³owiek, kamieñ, drzewo oznaczaj¹ rzeczy, które pojmujemy. S³owo nicoæ (nihil) jest rzeczownikiem okrelonym, a zatem musi co oznaczaæ, dlatego nicoæ nie mo¿e nie byæ czym39. Ponadto wiara podaje, ¿e z owej nicoci 37 Por. M. Colish, Carolingian Debates over Nihil and Tenebrae: A Study in Theological Method, Speculum 59/4 (1984), s. 757 i n. 38 w. Augustyn, O porz¹dku, II, XVI, 44, t³um. J. Modrzejewski, w: Dialogi filozoficzne, Kraków 1999, s. 223-224. 39 Por. Fridugiso di Tours, De substantia nihili et tenebrarum, 3044, wyd. C. Gennaro, Padova 1963, s. 126-127: Omne nomen finitum aliquid significat, ut homo, lapis, lignum: haec enim, ut dicta fuerint, 20 Agnieszka Kijewska zosta³a stworzona ziemia, woda, powietrze, ogieñ, wiat³o, anio³owie oraz dusze ludzkie. Skoro to s¹ pierwsze stworzenia, które powsta³y z nicoci, to nicoæ musi byæ czym wielkim i przes³awnym40. Karol Wielki, inicjator tej debaty, poprosi³ Dungala z Saint-Denis o interwencjê w tej sprawie, gdy¿ uwa¿a³, ¿e Fredegisus odczytywa³ tekst biblijny zbyt alegorycznie, a tymczasem jemu chodzi³o o cilejsze trzymanie siê litery41. Odpowied Dungala nie dotar³a do naszych czasów, ale mo¿na powiedzieæ, ¿e obok Alkuina, Ratramna z Corbie i wielu innych, wa¿ny g³os w tej kontrowersji przynosz¹ rozwa¿ania Eriugeny z trzeciej ksiêgi Periphyseonu. Eriugena zdecydowanie odrzuci³ pogl¹d, wed³ug którego owa nicoæ jest czym zewnêtrznym wobec Boga, czym Bóg posi³kowa³by siê w procesie stwarzania wiata. Jego argumentacja biegnie ca³kowicie w duchu Augustyñskiej polemiki z manichejskim dualizmem42: simul res, quas significant, intelligimus. (...) Igitur nihil, si modo nomen est, ut grammatici asserunt, finitum nomen est. Omne autem nomen finitum aliquid significat. Ipsum vero aliquid finitum, ut non sit aliquid, impossibile est. Impossibile est [ergo] ut nihil, quod finitum est, non sit aliquid, ac per hoc esse probabile est. Item nihil vox significativa est. Omnis autem significatio ad id quod significat refertur. Ex hoc etiam probatur [nihil] non posse aliquid non esse. Por. Colish, Carolingian Debates, s. 758-759. 40 Por. Fridugiso, De substantia nihili et tenebrarum, 58-66, s. 128: inconcussa fide tenere confitetur divinam potentiam operatam esse ex nihilo terram, aquam, aera et ignem, lucem quoque et angelos atque animam hominis. (...) Haec est enim quae praedicat ea, quae inter creaturas prima ac praecipua sunt, ex nihilo condita. Igitur nihil magnum quiddam ac praeclarum est. 41 Por. Colish, Carolingian Debates, s. 767. 42 Por. w. Augustyn, Przeciwko manichejczykom komentarz do Ksiêgi Rodzaju, I, VI, 10, w: Pisma egzegetyczne przeciw manichejczykom, t³um. J. Sulowski, PSP 25, Warszawa 1980, s. 27-28: Ca³kiem s³usznie zatem wierzymy, ¿e Bóg wszystko stworzy³ z niczego, poniewa¿ choæ wszystko zosta³o ukszta³towane z owej materii, to ona sama zosta³a stworzona z ca³kowicie nicoci. Nie powinnimy byæ podobni do takich ludzi, którzy nie wierz¹, ¿e Bóg wszechmog¹cy potrafi co uczyniæ z niczego. Wstêp do Ksiêgi trzeciej 21 Zrozum, ¿e dziêki mocy Bo¿ej Dobroci z tego, co nie istnieje, powsta³y rzeczy istniej¹ce, gdy¿ to, czego nie by³o, zaczê³o istnieæ. Istotnie, zosta³y one stworzone z niczego, poniewa¿ nie istnia³y, zanim siê sta³y. [Albowiem mianem nicoci nie jest okrelona jaka materia ani jaka przyczyna istniej¹cych rzeczy, ani ¿adna precedencja czy sposobnoæ, po której nastêpowa³oby stworzenie tych rzeczy, które s¹, ani nic wspó³istotnego Bogu i wspó³wiecznego i nic, co samo przez siê istnia³oby poza Bogiem, albo co, sk¹d Bóg wzi¹³by jak gdyby pewn¹ materiê dla wytworzenia wiata, lecz jest to nazwa ca³kowitego braku wszelkiej istoty i, aby rzec prawdziwiej, jest to okrelenie nieobecnoci wszelkiej istoty. Otó¿ brak jest zniesieniem posiadania. Lecz, w jaki sposób móg³ zaistnieæ brak, zanim mia³o miejsce posiadanie? Nie by³o bowiem ¿adnego posiadania, zanim wszystko, co jest, nie otrzyma³o w³asnoci istnienia.]43. Eriugena nie dopuszcza, aby pojmowaæ nicoæ jako co wspó³istotnego Bogu. Co wiêcej, koryguje prywatywn¹ koncepcjê nicoci: nicoæ nie mo¿e byæ brakiem (privatio), gdy¿ o braku mo¿emy mówiæ tam, gdzie uprzednio zachodzi posiadanie. Twierdzi zatem, ¿e nicoæ to nieobecnoæ (absentia) wszelkiej istoty: Jednym s³owem, miano nicoci wskazuje na negacjê i nieobecnoæ wszelkiej istoty albo substancji, a tak¿e tego wszystkiego, co zosta³o stworzone w naturze rzeczy44. To rozwi¹zanie nie usuwa jednak wszelkich w¹tpliwoci zwi¹zanych z tym problemem. Jeli przyczyny prymordialne wszystkich rzeczy zosta³y wiecznie ustanowione w S³owie, to w jaki sposób mog¹ byæ równoczenie stworzone z niczego, czyli przejæ ze stanu nieobecnoci wszelkiej istoty do bytu. Uczeñ wypytuje zatem Wychowawcê: Na jakiej podstawie wszystko w Bo¿ej M¹droci jest zarazem wieczne i stworzone z niczego, to znaczy, jest tym, czego nie by³o, zanim zosta³o stworzone?45. Aby odpowiedzieæ na to pytanie Wychowawca, jak dobry naladowca w. Augustyna i Boecjusza46, odwo³uje siê do przyk³adów 43 PP III, 634 C-D, s. 101. PP III, 634 D-635 A, s. 101. 45 PP III, 636 B, s. 105. 46 Zacytowany wy¿ej fragment z Augustyñskiego dialogu O porz¹dku wyranie wskazywa³ na u¿ytecznoæ sztuk w kwestiach teologicznych, 44 22 Agnieszka Kijewska wziêtych z arytmetyki. Pocz¹tkiem wszystkich liczb jest monada, z której wszystkie liczby pochodz¹ i która stanowi ich kres. Intelektualne liczby s¹ wieczne w monadzie, ale wielokrotni¹c siê w rzeczach, staj¹ siê stworzone. Liczby zawarte w monadzie i te, które istniej¹ w rzeczach nie s¹ ró¿nymi liczbami, ale tu i tam przyjmuj¹ odmienny sposób bytowania: Nie mamy w¹tpliwoci pisze co do tego, ¿e wszystkie liczby zawsze istniej¹ w monadzie w sposób przyczynowy, to znaczy w mocy i mo¿noci. (...) Rozumiesz za, jak mniemam, ¿e monada wiecznie istnieje w m¹droci i wiedzy 47. Ten sposób istnienia liczb w monadzie, okrelony jako istnienie w mocy i mo¿noci, nie narusza jej jednoci, prostoty i niezmiennoci, gdy¿ liczby rozpatrywane w monadzie nie s¹ dostêpne ludzkiemu intelektowi, dlatego mog¹ byæ tam okrelone mianem niebytu48. Wychowawca dok³adniej wyjania Uczniowi, co nale¿y rozumieæ pod tym sposobem istnienia liczb: Moc¹, jak s¹dzê, jest substancjalna si³a, dziêki której liczby wiecznie i niezmiennie istniej¹ w monadzie, za mo¿noæ jest mo¿liwoci¹, za spraw¹ której mog¹ siê one zwielokrotniæ w rodzaje i gatunki oraz ukazaæ siê intelektom przez okrelone rozgraniczenie terminów, ró¿norodnoæ wielkoci, ró¿nicuj¹ce odstêpy oraz cudown¹ równoæ oraz trwa³¹ zgodnoæ proporcji i proporcjonalnoci49 . To, ¿e liczby w monadzie maj¹ mo¿noæ wielokrotnienia, nie oznacza, ¿e faktycznie wystêpuj¹ tam jako wieloæ. Zaistnienie wieloci jest mo¿liwe dopiero wówczas, kiedy liczby stan¹ siê jako dostêpne ludzkiemu intelektowi, który bêdzie je kontemplowa³ jako wielorakie. Nie oznacza to bynajmniej, ¿e wieloæ liczb jest Boecjusz natomiast uwa¿a³, ¿e najlepszym przygotowaniem do teologii s¹ rozwa¿ania matematyczne. Por. A. Kijewska, Mathematics as a preparation for theology: Boethius, Eriugena, Thierry of Chartres, w: Boèce ou la chaîne du savoir; red. A. Galonnier, LouvainParis 2003, s. 625-647. 47 PP III, 657 A, s. 171. 48 Najbardziej tej koncepcji odpowiada trzecie rozumienie bytu i niebytu. Por. P I, 444 D-445A, s. 67. 49 PP III, 657 C, s. 171. Wstêp do Ksiêgi trzeciej 23 dzie³em poznaj¹cego intelektu, lecz intelekt odczytuje je wówczas, kiedy jest w stanie jako je poznawczo uj¹æ: Aktem jest poruszenie umys³u kontempluj¹cego w sobie samym i w samych liczbach zró¿nicowanie liczb przechodz¹cych z monady w ró¿ne rodzaje i zró¿nicowane gatunki, zanim uka¿¹ siê one w wyobra¿eniach, to znaczy, jest to poruszenie ducha rozwa¿aj¹cego najczystszym okiem intelektu poza wszelk¹ wielkoci¹ i jakoci¹, czasem i miejscem po prostu same liczby w ich niecielesnej naturze, pozbawionej wszelkich wyobra¿eñ. I aby okreliæ to krócej: aktem jest poruszenie umys³u, który ogl¹da najczystsze w swej naturze liczby, bez wsparcia wyobrani. Natomiast urzeczywistnieniem jest ruch tego samego umys³u, który najczystsze liczby, rozwa¿ane w sobie samym, powierza pamiêci jako obroniête wyobra¿eniami niby jakimi cia³ami i tam je porz¹dkuje i z ³atwoci¹ roztrz¹sa ich racje i aby inni je poznali przekazuje na zewn¹trz, za pomoc¹ pewnych znaków czytelnych dla cielesnych zmys³ów. [A nie s¹d, ¿e chcê powiedzieæ, i¿ to intelekt lub rozum zwielokrotnia albo stwarza te liczby, a nie sam Stwórca wszystkich rzeczy, Ten, który je zwielokrotnia i porz¹dkuje] 50. W ten sposób liczby s¹ w monadzie zarazem wieczne, jak i stworzone: wiecznie istniej¹ w monadzie w formie przyczynowej, a jako stworzone ujmowane s¹ przez ludzki intelekt. Kiedy przenosimy to rozumienie na problem wiecznoci i stworzonoci przyczyn prymordialnych, pojawia siê ta sama trudnoæ51: A zatem pozostaje nam zbadaæ, czy same przyczyny prymordialne zosta³y stworzone z niczego w S³owie Bo¿ym, czy zawsze w Nim by³y. A jeli zawsze w Nim by³y, to czy by³ czas, kiedy ich nie by³o. A jeli zawsze w Nim by³y, to w jaki sposób zosta³y w Nim stworzone z niczego? Jest doprawdy sprzeczne z rozumem, ¿eby te rzeczy, które zawsze istnia³y, zaczê³y powstawaæ z niczego. I jeli kto by powiedzia³: Ta nicoæ, z której zosta³y stworzone, istnia³a zawsze i zawsze z niej one powstawa³y, to zapytalibymy siê go, gdzie zawsze by³a owa nicoæ, czy 50 PP III, 657 C-658 A, s. 171-173. Por. R. Roques, Genèse 1, 1-3 chez Jean Scot Erigène, w: In Principio. Interprétations de premiers versets de la Genèse, Paris 1973, s. 184-187. 51 24 Agnieszka Kijewska w S³owie Bo¿ym, w którym wszystko istnieje, czy istnia³a sama przez siê poza S³owem. A jeli odpowie: By³a zawsze w S³owie, to powiemy mu: nie by³a zatem nicoci¹, lecz czym wielkim. Wszystko bowiem, co istnieje w S³owie Bo¿ym, istnieje prawdziwie i naturalnie, a ponadto do ci¹gu przyczyn prymordialnych bêdzie zaliczaæ siê to, co uznano za nicoæ, a z czego, jak siê wierzy, wszystko zosta³o stworzone52 . Nicoæ, z której Bóg wyprowadza wszystkie rzeczy, nie mo¿e byæ czym istniej¹cym poza Bogiem, a jeli przyjmiemy, ¿e istnieje ona w Bogu, to trzeba uwzglêdniæ tak¿e i to, ¿e w Bogu nie ma niczego, co nie by³oby samym Bogiem 53. Nie mo¿e to byæ nicoæ rozumiana jako brak, gdy¿ w Bo¿ej Naturze nie da siê odnaleæ ¿adnych braków. Jest to Nicoæ pojmowana jako ród³o wszystkich rzeczy, które nie jest jednak dostêpne ¿adnemu intelektowi i dlatego nazywane jest Nicoci¹, zgodnie z pierwszym rozumieniem nie-bytu, które zosta³o zaproponowane w ksiêdze pierwszej54. Ten rodzaj Nicoci jest absolutn¹ pe³ni¹ i bogactwem, których jednak intelekt ludzki nie jest w stanie poj¹æ, dlatego najbardziej adekwatnym jej okreleniem jest nihil per excellentiam: Chcia³bym wierzyæ, ¿e tym imieniem zosta³a oznaczona niewypowiadalna, niepojêta i niedostêpna jasnoæ Bo¿ej Dobroci, której nie pozna³ ¿aden intelekt czy to ludzki, czy to anielski, poniewa¿ jest Ona nadistotowa i nadnaturalna. A kiedy rozwa¿a siê J¹ sam¹ w sobie, to ani nie jest, ani nie by³a, ani nie 52 PP III, 664 B-C, s. 191. Por. PP III, 679 C-D, s. 237: A có¿ Ojciec ustanowi³by w swoim Pocz¹tku, w swoim S³owie, w Jednorodzonym Synu, co nie by³oby samym Synem? W przeciwnym razie nie w Nim, ale poza Nim ustanowi³by to, co wzi¹³ sk¹din¹d albo uczyni³ z niczego. Albo, w jaki sposób S³owo pozwoli³oby na to, aby sta³o siê w Nim to, co nie by³oby Mu wspó³substancjalne? Albowiem wiat³o nie dopuszcza do siebie ciemnoci ani prawda nie przyjmuje do siebie k³amstwa. 54 Por. PP I, 443 A-B, s. 63. Por. W. Beierwaltes, Das Problem des absoluten Selbstbewusstseins bei Johannes Scottus Eriugena, w: Platonismus in der Philosophie der Mittelalters, red. W. Beierwaltes, Darmstadt 1969, s. 495-496. Por. W. Teasdale, Nihil as the Name of God in John Scotus Eriugena, Cistercian Studies 3 (1984), s. 235 i n.; por. D. Carabine, John Scottus Eriugena, New YorkOxford 2000, s. 46-50. 53 Wstêp do Ksiêgi trzeciej 25 bêdzie, jako ¿e nie pojmuje siê Jej w ¿adnej z rzeczy istniej¹cych, poniewa¿ Ona przewy¿sza wszystko. Kiedy za dziêki jakiemu niewypowiadalnemu zst¹pieniu w te rzeczy, które s¹, staje siê dostêpna umys³owym ujêciom, to wtedy odkrywamy, ¿e we wszystkim Ona sama istnieje, jest, by³a i bêdzie. Kiedy wiêc pojmuje siê j¹ jako niepojêt¹, to nie bez powodu nazywa siê j¹ Nicoci¹ z racji jej wznios³oci. Kiedy natomiast zaczyna siê jawiæ w swoich teofaniach, to mówimy, ¿e jakby z nicoci przechodzi w co. I ta, która jak siê s¹dzi w sensie w³aciwym znajduje siê ponad wszelk¹ istot¹, jest równie¿ w sensie w³aciwym poznawana w ka¿dej istocie i dlatego wszelkie widzialne i niewidzialne stworzenie mo¿e zostaæ nazwane teofani¹, czyli Bo¿ym pojawianiem siê. Wszelki, mianowicie, porz¹dek natur, od najwy¿szej a¿ po najni¿sz¹, to znaczy od istot niebieskich a¿ po najni¿sze cia³a nale¿¹ce do tego widzialnego wiata, pojmuje siê jako tym bardziej ukryty, im bardziej zdaje siê zbli¿aæ do Bo¿ej jasnoci 55. Okrelenie Boga mianem wznios³ej Nicoci jeszcze mocniej podkrela absolutn¹ transcendencjê Bytu Bo¿ego. Z zacytowanego wy¿ej fragmentu widaæ jednak bardzo wyranie, ¿e wówczas, kiedy Bo¿a Natura wychodzi ze swej niepojmowalnoci i zaczyna byæ dostêpna poznaniu, staje siê wszystkimi rzeczami. Wszelkie stworzenie konstytuuje siê wtedy jako Bo¿a teofania, czyli jawny i percypowalny poznawczo aspekt Tego, który pozostaje sam w sobie niedostêpny56. Wznios³a Nicoæ i wszystkie rzeczy, transcendencja i immanencja, niebyt i byt, ciemnoæ i wiat³o poznania, te wszystkie opozycje stanowi¹ jakby etapy tego samego procesu. Nie s¹dzê jednak, ¿eby mo¿na by³o tu mówiæ o stawaniu siê Boga na wzór dialektycznego rozwoju Heglowskiego Absolutu, choæ ten jêzyk niew¹tpliwie stanowi tutaj pokusê. Podobnie jak w przypadku koncepcji idei, czy obecnoci liczb w monadzie, proces stawania siê Boga opisuje raczej meandry formowania siê ludzkiej wiedzy o Bogu, stanowi¹c swoist¹ drogê umys³u do Boga(itinerarium mentis in Deum). 55 PP III, 680 D-681 A, s. 239-241. Por. W. Beierwaltes, Negati Afirmatio, or the World as Metaphor. A Foundation for Medieval Aesthetics form the Writings of John Scotus Eriugena, Dionysius 1 (1977), s. 131 i n. 56 26 Agnieszka Kijewska Jêzyk sprzecznoci, którym Eriugena tu operuje, jest jasn¹ wskazówk¹, ¿e w tym punkcie cz³owiek dochodzi do granic swoich mo¿liwoci poznawczych, choæ przecie¿ w wielu innych miejscach autor Periphyseonu postuluje, aby bez wahania odrzuciæ to, z czego prawy rozum szydzi. W ten sposób chce on daæ do zrozumienia, ¿e Bo¿a rzeczywistoæ znajduje siê ponad prawid³ami ludzkiego mylenia i ¿adn¹ miar¹ do nich siê nie dostosowuje. Tê ludzk¹ niemoc w poznaniu i nazwaniu Boga doskonale oddaje jego grecka nazwa theos, której etymologiê Eriugena wywodzi albo od s³owa theoro, to znaczy widzê, albo od s³owa theo, czyli biegnê: Przecie¿ On sam widzi w sobie samym wszystko, co jest, podczas gdy nie spogl¹da na nic poza sob¹, poniewa¿ poza Nim nic nie istnieje. Kiedy za s³owo theos wyprowadza siê od s³owa theo, to s³usznie pojmuje siê to jako ten, który biegnie. Istotnie On sam biegnie we wszystkich rzeczach i ¿adn¹ miar¹ nie stoi, lecz biegn¹c nape³nia wszystko, zgodnie z tym, co zosta³o napisane: Mknie chy¿o Jego s³owo. A jednak w ¿aden sposób siê nie porusza, jako ¿e o Bogu zgodnie z prawd¹ orzeka siê nieporuszony ruch i ruchome trwanie. Trwa bowiem niezmiennie w sobie samym nigdy nie porzucaj¹c swojej naturalnej sta³oci, porusza za siebie samego przez wszystkie rzeczy, aby by³o to, co istotnie z Niego istnieje. Poniewa¿ wszystkie rzeczy staj¹ siê za spraw¹ Jego ruchu. I dlatego jest jeden i ten sam sens w dwóch objanieniach tego samego imienia Bóg. Dla Boga bowiem nie jest czym innym biec przez wszystkie rzeczy ni¿ widzieæ wszystko, lecz tak jak dziêki Jego widzeniu, tak i dziêki biegowi, wszystkie rzeczy siê staj¹57 . Warto zwróciæ uwagê na te s³owa, w których Eriugena twierdzi, ¿e wychodz¹c ku wszystkim rzeczom, Bóg nie przestaje trwaæ w sobie samym. W ten sposób metafora Bo¿ego widzenia albo nieporuszonego ruchu i ruchomego trwania staje siê ujêciem i wyrazem trudnej równowagi pomiêdzy Bo¿¹ transcendencj¹ a immanencj¹ w wiecie58. 57 PP I, 452 C-D, s. 95. Por. D. Carabine, Apophasis and Metaphysics in the Periphyseon of John Scottus Eriugena, Philosophical Studies 32 (1988-1990), s. 6465. 58 Wstêp do Ksiêgi trzeciej 27 4. SPECYFIKA EGZEGEZY HEKSAEMERALNEJ ERIUGENY Ustanowienie sfery przyczyn prymordialnych, sk³adaj¹cych siê na naturê drug¹, jest jakby pierwotnym i fundamentalnym aktem stwórczym. Ca³oæ rzeczy stworzonych istnieje tu bowiem w sposób mo¿liwie najdoskonalszy i najprostszy. Jednak¿e grzech cz³owieka spowodowa³, ¿e natura druga przesz³a w naturê trzeci¹, stworzon¹ i niestwarzaj¹c¹, która jest opisana ró¿nymi podzia³ami. O tym procesie formowania siê najpierw natury drugiej, a potem trzeciej, mówi¹ pierwsze wersety Ksiêgi Rodzaju. W tym kontekcie powstaje jednak niezwykle donios³e pytanie, w jaki sposób odczytywaæ Pismo wiête, aby sta³o siê ród³em wiedzy o Bogu, cz³owieku i wiecie. Eriugena traktuje Bibliê jako pe³noprawne ród³o wiedzy o rzeczywistoci stworzonej, którego autorytet jest niezachwiany. Pismo wiête i wiat stworzony stanowi¹ jakby dwie ksiêgi, które zosta³y napisane przez Boga dla po¿ytku cz³owieka, aby go z powrotem przywróciæ do pierwotnej kontemplacji prawdy59. Eriugena wypracowuje dok³adne paralele pomiêdzy ksiêg¹ Pisma a ksiêg¹ Natury, które to ksiêgi nie tylko maj¹ tego samego Autora i czytelnika, ale proces ich odczytywania i interpretacji przebiega przez podobne etapy60. W bardzo znanym fragmencie z Homilii do Prologu Ewangelii Jana Eriugena stawia obok siebie stadia egzegezy biblijnej, podzia³ nauk, a czêciowo i w³adze duszy, które s¹ ich podmiotem oraz strukturê wiata materialnego zbudowanego z elementów: 59 Por. Eriugena, Expositiones in Ierarchiam Coelestem, II, 2, wyd. J. Barbet, Turnholti 1975, s. 24 (t³um. za: Kijewska, Eriugena, s. 46-47): Albowiem duch ludzki nie zosta³ stworzony dla Pisma wiêtego, którego wcale by nie potrzebowa³, gdyby nie zgrzeszy³, ale to dla ludzkiego ducha w Pismo wiête zosta³y wplecione ró¿norodne symbole i nauki, aby dziêki ich wprowadzeniu nasza rozumna natura, które przez grzech odesz³a od kontemplacji prawdy, zosta³a z powrotem przyprowadzona do pierwotnej wznios³oci czystej kontemplacji. Por. A. Kijewska, Ksiêga Pisma i Ksiêga Natury. Heksaemeron Eriugeny i Teodoryka z Chartres, Lublin 1999, s. 71-82. 60 Por. W. Otten, Nature and Scripture: Demise of Medieval Analogy, Harvard Theological Review 88/2 (1995), s. 257 i n. 28 Agnieszka Kijewska Albowiem Pismo Bo¿e jest pewnym inteligibilnym wiatem z³o¿onym z czterech czêci, jakoby z czterech elementów. Ziemi¹ [tego wiata po³o¿on¹] najni¿ej i porodku, na wzór centrum, jest historia. Wokó³ niej, na podobieñstwo wód, rozlewa siê ocean moralnej egzegezy, któr¹ Grecy zwykli nazywaæ etyk¹ (ethike). Wokó³ historii i etyki, niby wokó³ dwóch ni¿szych czêci wspomnianego wiata, kr¹¿y owo powietrze wiedzy naturalnej, któr¹ Grecy nazywaj¹ fizyk¹ (physike). Natomiast poza i ponad wszystkim rozci¹ga siê ów eteryczny i ognisty p³omieñ empirejskiego nieba, czyli najwy¿szej kontemplacji Bo¿ej natury, poza któr¹ nie wzniesie siê ¿aden intelekt. Grecy nazywaj¹ j¹ teologi¹61. Ten paralelizm w odczytywaniu tych dwóch ksi¹g sprawia, ¿e lektura ka¿dego z tych tekstów wspiera i rozjania odczytanie drugiego z nich. Ksiêga Rodzaju jest traktowana jako forma naukowego mitu, który opowiada dzieje stworzenia wiata i cz³owieka, a który powinno siê odczytywaæ w wietle innych tekstów mówi¹cych o naturze stworzonej62. Nale¿y pamiêtaæ, ¿e w tym okresie wszelka wiedza, w tym tak¿e wiedza o naturze, pochodzi³a przede wszystkim z ksi¹g, dlatego opis biblijny trzeba by³o skonfrontowaæ z innymi wa¿nymi tekstami mówi¹cymi o otaczaj¹cym nas wiecie. Szczególne znaczenie mia³ tutaj tekst Platoñskiego Timajosa w t³umaczeniu i z komentarzem Kalcydiusza, który usi³owa³ pogodziæ nauczanie Platona z pónohellenistyczn¹ astronomi¹. Adaptacja przygotowana przez Kalcydiusza by³a szeroko czytana we wczesnym redniowieczu, choæ wydaje siê, ¿e oko³o wieku IX jej recepcja znacz¹co os³ab³a, gdy¿ do naszych czasów zachowa³y siê jedynie trzy jej rêkopisy pochodz¹ce z tego okresu63. Niemniej Eriugena zna³ Kalcydiuszowego Tima61 Eriugena, Homilia do Prologu Ewangelii Jana, XIV, w: Komentarz do Ewangelii Jana, t³um. A. Kijewska, Kêty 2000, s. 56. 62 Por. G. Schrimpf, Die Sinnmitte der Periphyseon, w: Jean Scot Erigène et lhistoire de la philosophie, red. R. Roques, Paris 1977, s. 298. 63 Por. B.S. Eastwood, Plato and circumsolar Planetary Motion in the Middle Ages, Archives dHistoire doctrinale et littéraire du Moyen Age 60 (1993), s. 8-9; por. R. McKitterick, Konwledge of Platos Timeus in the Ninth Century: The Implications of Valenciennes, Bibliothèque Municipale MS 293, w: From Athens to Chartres. Neoplatonism and Wstêp do Ksiêgi trzeciej 29 josa, gdy¿ wyranie nawi¹zywa³ zarówno do tekstu samego Platona, jak i towarzysz¹cego mu komentarza64. Usprawiedliwiaj¹c u¿ytek, jaki czyni³ z autorów pogañskich, odwo³ywa³ siê do dobrze znanej ojcom Kocio³a metafory ³upienia Egipcjan, któr¹ Orygenes i w. Augustyn odczytywali jako zachêtê do korzystania z dorobku staro¿ytnoci dla wyra¿enia prawdy chrzecijañstwa65: A jeli kto zarzuci³by nam, ¿e pos³u¿ylimy siê filozoficznymi argumentami, niech spojrzy na lud Bo¿y, który uciekaj¹c z Egiptu natchniony Bo¿¹ rad¹ wzi¹³ ze sob¹ ³upy i pos³ugiwa³ siê nimi nie nara¿aj¹c siê na naganê. Zw³aszcza ¿e i tym, którzy byli biegli w ziemskiej m¹droci, nie wyrzuca siê, i¿ b³¹dzili w dociekaniu racji widzialnego stworzenia, lecz ¿e nie doæ poszukiwali poza stworzeniem jego Autora, skoro powinni odnaleæ Stwórcê na podstawie stworzenia, co jak czytamy uczyni³ jedynie Platon 66. Innymi wa¿nymi pogañskimi autorami s¹ dla Eriugeny Pliniusz Starszy i jego Historia naturalna (Naturalis historia) oraz Marcjan Kapella ze swoim podrêcznikiem sztuk wyzwolonych, O zalubinach Filologii i Merkurego (De nuptiis Philologiae et Mercurii)67. Eriugena korzysta z ich wiedzy, a czasem powtarza ich pomy³ki. Pozostaje jednak wci¹¿ problemem, w jaki sposób powinno siê pogodziæ lekturê tych tekstów z egzegez¹ Pisma wiêtego traktowanego jako ród³o naukowe. Eriugena dobrze zna³ utrwalon¹ na Zachodzie, przede wszystkim dziêki w. Augustynowi i Janowi Kasjanowi, koncepcjê poczwórnego sensu Pisma wiêtego: sensu historycznego, typologiczMedieval Thought. Studies in Honour of E. Jeauneau, red. H.J. Westra, LeidenNew YorkKöln 1992, s. 85-86. 64 Por. PP III, 698 A, s. 295. 65 Por. Orygenes, Filokalia, XIII, 2, t³um. K. Augustyniak, Warszawa 1979, s. 64; por. w. Augustyn, O nauce chrzecijañskiej, II, XL, 60, t³um. J. Sulowski, Warszawa 1989, s. 112-113. 66 PP III, 724 A-B, s. 371. 67 Por. L.D. Reynolds, N.G. Wilson, Skrybowie i uczeni. O tym, w jaki sposób antyczne teksty literackie przetrwa³y do naszych czasów, t³um. P. Majewski, Warszawa 2008, s. 133-141. 30 Agnieszka Kijewska nego, alegorycznego i anagogicznego68. Mo¿na powiedzieæ, ¿e sta³ siê mistrzem egzegezy alegorycznej, której nada³ silny rys apofatyczny69. Jednak¿e interpretacja historyczna, okrelana mianem litery, to wydarzenie, o którym opowiada historia wiêta70, a zatem sens dos³owny, historyczny musi byæ fundamentem, na którym opiera siê wszelka biblijna egzegeza. Ten poziom odczytywania Pisma jest skorelowany, jak pokaza³ to cytowany wy¿ej fragment z Homilii, z fizykaln¹ interpretacj¹ wiata stworzonego. Eriugena proponuje lekturê pierwszych wersów Ksiêgi Rodzaju secundum physiologiam, czyli w wietle swojej nauki o naturze71. Zgodnie z t¹ koncepcj¹ odczytuje on rzeczywistoæ stworzon¹ odnosz¹c j¹ do jej niestworzonego ród³a, wyjania skutki odwo³uj¹c siê do ich przyczyny. Ten typ interpretacji nie ma, jego zdaniem, nic wspólnego z alegori¹, dlatego przystêpuj¹c do analizy dzie³ drugiego dnia stwarzania, deklaruje, ¿e teraz wcale nie jest naszym zamiarem rozprawianie o alegorycznych sensach moralnych interpretacji, lecz za Bo¿ym przewodnictwem usi³ujemy nieco zbadaæ, zgodnie z sensem historycznym, kwestiê samego stworzenia rzeczy, które siê sta³y 72. Nieco dalej Eriugena wprowadza swój podzia³ wiedzy, aby jeszcze raz podkreliæ, ¿e jego interpretacja Biblii nie ma tutaj nic wspólnego z alegoryzowaniem, ale nale¿y istotnie do sfery roz68 Por. Kijewska, Wstêp, w: Eriugena, Komentarz, s. 34 i n.; Kijewska, Eriugena, s. 29-34. 69 Por. B. McGinn, The Originality of Eriugenas Spiritual Exegesis, w: Iohannes Scottus Eriugena. The Bible and Hermeneutics, red. G. van Riel, C. Steel, J. McEvoy, Leuven 1996, s. 65-66. 70 Eriugena, Komentarz do Ewangelii Jana, III, 5, s. 101. 71 Por. Eriugenae Periphyseon. Liber quartus, wyd. E. Jeauneau, CCCM 164, Turnholti 2000, s. 3 (t³um. Kijewska, Eriugena, s. 39-40): Pierwszym celem naszej fizjologii i podstawowym przedmiotem by³o [pokazanie], ¿e Nadistotowa (...) Natura jest stwórcz¹ przyczyn¹ wszystkiego, co istnieje i nie istnieje, ¿e nie bêd¹c przez nikogo stworzona jest jedn¹ zasad¹, jednym pocz¹tkiem, jednym ród³em, które z niczego nie wyp³ywa, podczas gdy wszystko z niego bierze pocz¹tek. Jest wspó³istotn¹ Trójc¹ w trzech substancjach, Pocz¹tkiem bez pocz¹tku i kresem, jedn¹ Dobroci¹ i jednym, wspó³istotnym i nadistotowym Bogiem. 72 PP III, 693 C, s. 281. Wstêp do Ksiêgi trzeciej 31 wa¿añ fizykalnych. Jedynie w ten sposób tekst Pisma wiêtego mo¿e staæ siê ród³em donios³ych naukowo prawd na temat struktury rzeczywistoci stworzonej: Jeli za komu wydaje siê, ¿e to wyjanienie, które przedstawilimy, w miarê naszych mo¿liwoci, na temat pierwszych trzech dni, nie jest zgodne z histori¹, ale dokonuje siê wed³ug zasad alegorii, niech uwa¿nie przyjrzy siê poczwórnemu podzia³owi m¹droci. Bez w¹tpienia pierwsz¹ czêci¹ jest praktike, czyli filozofia praktyczna, drug¹ physike, czyli filozofia naturalna, trzeci¹ theologia, która rozprawia o Bogu, a czwart¹ logike filozofia racjonalna, która pokazuje, na mocy jakich prawide³ nale¿y rozprawiaæ w ka¿dej z trzech innych czêci m¹droci. Pierwsza z nich bada cnoty, którymi zastêpuje siê wady i ca³kowicie siê je wykorzenia; druga poszukuje racji natur, czy to w ich przyczynach, czy skutkach; trzecia docieka tego, co nale¿a³oby z pobo¿noci¹ przyjmowaæ na temat Boga, który jest jedyn¹ przyczyn¹ wszystkich rzeczy. Natomiast czwarta czêæ uczy, jak powiedzielimy, w jaki sposób prowadzi siê racjonalne dociekania na temat cnoty, natury i Boga i pilnie rozwa¿a, do której z wymienionych czêci m¹droci nale¿a³oby przy³¹czyæ historyczny opis stworzenia rzeczy. Jedynie kto, kto jest ca³kowicie nieobeznany z filozofi¹, po³¹czy to z inn¹ czêci¹ ni¿ fizyka73. Ten typ egzegezy podejmie póniej i rozwinie Teodoryk z Chartres, poszukuj¹c pierwszych przyczyn rzeczywistoci stworzonej, które mo¿na odkryæ na drodze racjonalnych dociekañ74. Ta droga poszukiwania prawdy (inquisitio veritatis) zosta³a ju¿, jak siê zdaje, dok³adnie wyznaczona i opracowana w³anie przez Eriugenê75. Bardzo czêsto bowiem odwo³uje siê on do recta ratio, w³adzy, która, niejednokrotnie wbrew ludzkim mniemaniom, roztrz¹sa, rozwa¿a i ocenia ró¿ne opinie autorytetów. Jan Szkot przekonuje: 73 PP III, 705 A-C, s. 315-317. Por. Kijewska, Ksiêga Pisma i Ksiêga Natury, s. 207 i n. 75 Por. D.J. OMeara, Linvestigation et les investigateurs dans le De divisione naturae de Jean Scot Erigène, w: Jean Scot Erigène et lhistoire de la philosophie, s. 225 i n. Por. J.C. Marler, Dialectical Use of Authority in the Periphyseon, w: Eriugena: East and West, s. 99 i n. 74 32 Agnieszka Kijewska A zatem niech ciê ¿aden autorytet nie odstrasza od tego, czego naucza racjonalne przekonywanie wynikaj¹ce z nale¿ytego ogl¹du. Prawdziwy bowiem autorytet nie sprzeciwia siê prawemu rozumowi, ani prawy rozum prawdziwemu autorytetowi, jako ¿e oba wyp³ywaj¹ bez w¹tpienia z jednego ród³a, a mianowicie z Bo¿ej M¹droci76. Dzia³anie rozumu, w³adzy przynale¿¹cej w szczególny sposób do bytu ludzkiego, rozpoczyna siê bardzo czêsto od przyk³adów wziêtych z natury (naturalia exempla). Eriugena niejednokrotnie odwo³uje siê te¿ do tych autorów, którzy w³aciwie filozofuj¹ (recte philosophantes), tworz¹c w ten sposób w³asn¹ tradycjê filozoficzn¹, której za³o¿ycielem jest Pitagoras, ze wzglêdu na rozwa¿ania matematyczne, a filarami Platon i Pliniusz Starszy77. Z tego filozoficznego dziedzictwa nie s¹ jednak ¿adn¹ miar¹ wykluczeni Ojcowie. W ksiêdze trzeciej Periphyseonu tam, gdzie Eriugena przystêpuje do egzegezy dzie³ szeciu dni, zmienia siê wyranie zestaw patrystycznych autorytetów, do których siê on odwo³uje. O ile wczeniej, najczêciej przytaczanymi autorami byli Pseudo-Dionizy Areopagita, Maksym Wyznawca i czêciowo Grzegorz z Nyssy, to tutaj pojawia siê przede wszystkim w. Augustyn ze swoim Heksaemeronem, jak Eriugena okrela jego Komentarz s³owny do Ksiêgi Rodzaju (De Genesi ad litteram), w. Bazyli Wielki i jego Homilie do Ksiêgi Rodzaju oraz w. Ambro¿y i jego Heksaemeron. Sposób, w jaki Eriugena korzysta z patrystycznych autorytetów, jest, jak zawsze, szczególny. W tej ksiêdze Eriugena czêsto bierze stronê w. Augustyna, czyni¹c go, na przyk³ad, zwolennikiem swojej koncepcji wiecznoci i stworzonoci przyczyn prymordialnych w S³owie Bo¿ym78. Kiedy pogl¹d 76 PP I, 511 B, s. 283. Por. PP III, 721 D-722 A, s. 365; P III, 735 C, s. 407: Jest to bardzo dobrze znane wszystkim tym, którzy uprawiaj¹ filozofiê albo czytaj¹ filozofów. Albowiem zarówno Platon w Timajosie, jak i Pliniusz Starszy w Historii naturalnej przekazuj¹ nam na ten temat bardzo wyrane nauczanie. 78 Por. PP III, 640 B-D, s. 117-119. Por. D.J. OMeara, Eriugenas Use of Augustines De Genesi ad litteram in the Periphyseon, w: Studies in Augustine and Eriugena, Washington 1992, s. 271 i n. 77 Wstêp do Ksiêgi trzeciej 33 którego z autorów szczególnie Eriugenie nie odpowiada³, stara³ siê on znaleæ racje wyjaniaj¹ce, dlaczego cz³owiek o tak wielkim autorytecie przedstawi³ dany problem w ten, a nie inny sposób. Twierdzi³ wiêc, ¿e w tej niefortunnej wypowiedzi zosta³a zastosowana okrelona figura stylistyczna, która powoduje, ¿e mo¿na j¹ odczytywaæ tak, aby nie traci³a nic ze swej logicznej spójnoci i nie sta³a w sprzecznoci z rozumem. Kiedy pogl¹dy w. Bazylego na temat stworzenia wiat³a wydaj¹ mu siê ma³o subtelne, a przez to niew³aciwe, pisze broni¹c swojej w³asnej interpretacji: I w ten sposób dowodzi siê, ¿e cia³em nazywa siê ducha, a ducha cia³em. S³owo Bo¿e nazywa siê cia³em, a cia³o S³owem i temu podobne stwierdzenia, które, jak siê pojmuje, s¹ zarazem synekdoch¹, jak i metafor¹. A wiêc nie pos³ugiwalimy siê alegori¹, kiedy powiedzielimy, ¿e pod nazw¹ wiat³a Pismo wiête przedstawi³o widzialne i inteligibilne formy rzeczy, a pod okreleniem ciemnoci substancjalne przyczyny przekraczaj¹ce ka¿dy zmys³ i intelekt, które wiecznie zosta³y ustanowione w Bo¿ym Umyle, a pod symbolicznym okreleniem wód i sklepienia porodku nich trojakie ustanowienie tego widzialnego wiata, a mianowicie w jego przyczynach79. Innym razem Eriugena stara siê odkryæ g³êbsze motywy, jakie mog³y kierowaæ Ojcami w takim, a nie innym ujêciu i wyra¿aniu swoich pogl¹dów. Jeli ich twierdzenia wyranie odbiega³y od jego stanowiska, to Eriugena uwa¿a³, ¿e nie mogli oni z rozmys³em wyg³aszaæ tak nierozs¹dnych opinii, a jeli to czynili, to tylko ze wzglêdu na s³uchaczy, którzy nie byli w stanie poj¹æ prawdy z wy¿szego porz¹dku. Tak by³o w przypadku tezy, ¿e jedynie dusze ludzkie s¹ niemiertelne, a dusze zwierz¹t gin¹ wraz z ich cia³ami. Eriugena, wbrew opinii autorytetów, stara³ siê broniæ tezy, ¿e wszelka forma ¿ycia jest niemiertelna: Przyrodzony rozum nie dopuszcza, aby dusza ca³kowicie zarzuci³a to uczestnictwo, niezale¿nie od tego, czy przejawia siê ono w kierowaniu cia³em, czy nie. A zatem twierdzimy to nie przes¹dzaj¹c o ¿adnej interpretacji, lecz namawiamy czytaj¹cych, 79 PP III, 706 B-C, s. 319-321. 34 Agnieszka Kijewska aby pilniej badali te sprawy i bez wahania pod¹¿ali za tym, co poradziwszy siê prawdy wyda siê im bardziej prawdopodobne. [Jednak¿e móg³bym przypuszczaæ, ¿e wiêci, filozofuj¹cy mê¿owie, biegli w dok³adnym zg³êbianiu natury rzeczy, g³osili publicznie tego rodzaju nauczanie ze wzglêdu na ludzi nierozumnych, ca³kowicie przywi¹zanych do cia³a jak têpe i nierozumne zwierzêta, aby dziêki temu nie popadli w niewolê cia³a i nie s³u¿yli jego ¿¹dzom, lecz aby przeraziwszy siê tak¹ nêdz¹ nierozumnego stworzenia, wznieli siê, naprawiwszy swoje obyczaje, do godnoci natury rozumnej, w której zostali stworzeni] 80. Tego rodzaju zabiegi stosowane przez Eriugenê przy odczytywaniu przytaczanych przez niego autorów nale¿a³oby uznaæ za wybieg, gdyby nie fakt, ¿e mo¿na w nich dostrzec zacz¹tki autentycznej krytyki tekstu i namys³u nad mo¿liwymi strategiami jego odczytania. Niektóre ze wskazañ Eriugeny zrealizuj¹ siê póniej w Tak i nie Abelarda, w którym autor podj¹³ kwestiê oczywistych sprzecznoci napotykanych w ró¿nych autorytatywnych tekstach i zaproponowa³ stosowne metody ich rozwi¹zania81. 5. DZIE£A PIERWSZYCH PIÊCIU DNI Egzegeza pierwszych wersetów Ksiêgi Rodzaju, które Eriugena odczyta³ w odniesieniu do ustanowienia natury drugiej, by³a tematem rozwa¿añ ksiêgi poprzedniej. Autor stwierdza tam, ¿e na Pocz¹tku, to jest w swoim S³owie, Bóg ustanowi³ przyczyny prymordialne wszystkich rzeczy widzialnych i niewidzialnych. W ksiêdze trzeciej, przystêpuj¹c do kontynuacji tych analiz, Eriugena streszcza to, co zosta³o wczeniej powiedziane: A zatem boski prorok Moj¿esz krótko opisuje jednoczesne i ca³ociowe ustanowienie przyczyn prymordialnych rzeczy wi80 PP III, 739 B-C, s. 419. Por. Abelard, Tak i nie. Przedmowa, t³um. L. Joachimowicz, Warszawa 1970, s. 273: Wolno przypuszczaæ, ¿e nawet w Ewangelii mówi siê o niektórych sprawach raczej wed³ug pospolitego wyobra¿enia ludzi ni¿ zgodnie z prawd¹. Por. tam¿e, s. 276: Wreszcie w naszej zwyk³ej codziennej rozmowie bierzemy za podstawê dowiadczenie zmys³owe i wiele rzeczy okrelamy inaczej, ni¿ maj¹ siê one w rzeczywistoci. 81 Wstêp do Ksiêgi trzeciej 35 dzialnych i niewidzialnych w s³owach: Na pocz¹tku stworzy³ Bóg niebo i ziemiê. A mianem pustej i pró¿nej albo niewidzialnej i niez³o¿onej ziemi, a tak¿e mianem ciemnoci nad bezmiarem g³êbi okrela ukryt¹ w Bo¿ym zamyle i niepojêt¹ wznios³oæ przyczyn prymordialnych, zanim przesz³y one w kszta³ty i formy. Przez okrelenie Ducha, który ogrzewa³ wody, albo unosi³ siê nad wodami 82 , wskazuje na pocz¹tek rodzenia siê w skutkach ustanowionych wczeniej przyczyn 83 . Jeli chodzi o nastêpny fragment Ksiêgi Rodzaju, mówi¹cy o stworzeniu wiat³a (lux), to Eriugena powo³uj¹c siê na Ojców stwierdza, ¿e ten wers odczytuj¹ oni jako opis stworzenia istot niebieskich (w. Augustyn) albo stworzenia widzialnego wiat³a, czyli ognia (w. Bazyli). Nie oceniaj¹c rozwi¹zañ poprzedników, Eriugena proponuje swoje w³asne odczytanie, które pozostaje w zgodzie z jego interpretacj¹ pierwszych fragmentów Ksiêgi Rodzaju. Stworzenie wiat³a oznacza, jego zdaniem, rozpoczêcie procesu ujawniania siê przyczyn, czyli ich przechodzenie ze stanu niepojmowalnoci w S³owie Bo¿ym, co zosta³o oznaczone przez ciemnoæ, w wiat³o poznania: My za przez stworzenie na pocz¹tku nieba i ziemi wolimy rozumieæ ustanowienie przyczyn prymordialnych rzeczy widzialnych i niewidzialnych, a w tych s³owach Pisma wiêtego: Niechaj siê stanie wiat³oæ itd. przejcie tych przyczyn w swoje skutki, oraz twierdzimy, ¿e to przejcie przyczyn prymordialnych w skutki jest oznaczone w³anie przez stworzenie wiat³a. Albowiem, jeli same przyczyny prymordialne z powodu niepojêtoci swojej natury i niepoznanej przez ¿aden intelekt wznios³oci zosta³y otoczone oparami ciemnoci, to jest mrokiem g³êbokiej niewiedzy, o czym zawiadcza Pismo wiête, 82 Por. Rdz 1, 2. Por. PP II, 555 B, s. 125: Gdyby za chcia³ pójæ za owym Syryjczykiem, którego wiêty Bazyli wielce wychwala w swoim Heksaemeronie, a który tam, gdzie inni interpretatorzy umiecili A Duch Bo¿y unosi³ siê nad wodami, prze³o¿y³ na jêzyk syryjski, który bliski jest hebrajskiemu: A Duch Bo¿y ogrzewa³ wody, albo: A Duch Bo¿y u¿ynia³ wody, to odkryjesz, ¿e s³owa: A Duch Bo¿y ogrzewa³ wody wskazuj¹ na Bo¿¹ Dobroæ. 83 PP III, 690 C-D, s. 271. Por. Kijewska, Ksiêga Pisma i Ksiêga Natury, s. 102-105. 36 Agnieszka Kijewska kiedy mówi: Ciemnoæ by³a nad powierzchni¹ bezmiaru wód, to có¿ dziwnego, jeli ich objawienie w skutkach przez formy i kszta³ty otrzyma³oby miano wiat³a w s³owach: Wtedy Bóg rzek³: Niechaj siê stanie wiat³oæ! I sta³a siê wiat³oæ? Jak gdyby kto powiedzia³: Bóg poleci³, aby przyczyny prymordialne, które same w sobie s¹ niewidzialne i zaciemniaj¹ wszelkie pojmowanie, przesz³y w przejrzyste formy oraz inteligibilne i zmys³owe postacie rzeczy widzialnych i niewidzialnych 84. Po tym, jak Bóg oddzieli³ wiat³o od ciemnoci, autor biblijny stwierdza: I tak up³yn¹³ wieczór i poranek dzieñ pierwszy (Rdz 1, 5). Pomimo to, ¿e zachodzi istotna ró¿nica pomiêdzy noc¹, to znaczy niepojêtoci¹ przyczyn prymordialnych, a dniem, czyli poznawalnoci¹ skutków tych przyczyn, to jednak sk³adaj¹ siê one na jeden i ten sam dzieñ stworzenia, czyli maj¹ jedno znaczenie (intellectus). Rzeczy stworzone bowiem, niezale¿nie od tego, czy ujmowane s¹ w swoich przyczynach, czy w skutkach tych przyczyn, sk³adaj¹ siê na jedn¹ i tê sam¹ rzeczywistoæ stworzon¹, której pojêcie (intellectus) ró¿ni siê od pojêcia Stwórcy85. Drugi dzieñ stwarzania rozpoczyna siê Bo¿ymi s³owami nakazuj¹cymi powstanie sklepienia porodku wód. Wychowawca w dialogu z Uczniem, jak zwykle najpierw przytacza opinie ró¿nych autorytetów wypowiadaj¹cych siê na ten temat. Niektórzy bowiem s¹dz¹, ¿e owo sklepienie oznacza widzialne niebo, inni, ¿e sferê gwiazd sta³ych, albo w ogóle ca³¹ sferê nadksiê¿ycow¹, inni przyjmuj¹, ¿e s³owem tym zosta³o okrelone otaczaj¹ce Ziemiê powietrze i eter86. 84 PP III, 692 A-C, s. 277. Por. PP III, 693 A-B, s. 279: Jakkolwiek bowiem pojmuje siê, ¿e zachodzi rozdzia³ i ró¿nica pomiêdzy niezrozumia³oci¹ przyczyn a jasnoci¹ ich skutków, to jednak jest to jeden i ten sam dzieñ, to znaczy maj¹ one jedno znaczenie. Wiadomo bowiem, ¿e to nie inne stworzenie zosta³o stworzone w przyczynach, a inne ustanowione w skutkach, lecz jedno i to samo stworzenie zosta³o zarazem stworzone w wiecznych racjach niby w jakich ciemnociach najtajniejszej M¹droci, oddalonej od wszelkiego pojmowania, jak zosta³o objawione, niby w jakim dniu doskona³ego poznania, w przechodzeniu tych racji w pojmowalne intelektualnie skutki. 86 Por. PP III, 693 D-694 A, s. 281. Por. Kijewska, Ksiêga Pisma i Ksiêga Natury, s. 111-116. 85 Wstêp do Ksiêgi trzeciej 37 Przedstawienie swojego w³asnego stanowiska Eriugena rozpoczyna od rozwa¿añ etymologicznych. Greckie okrelenie na sklepienie to stereoma, a ju¿ sama nazwa ujawnia naturê i funkcjê tego elementu wszechwiata, a mianowicie, stanowienie granicy dla wszystkiego, co cielesne: Poza sklepieniem bowiem nie ma, jak pojmujemy, nic zmys³owego albo cielesnego, albo umiejscowionego czy podlegaj¹cego czasowi, gdy¿ w nim jest ustanowiony kres wszystkich rzeczy widzialnych. Mówimy bowiem stereoma jak gdyby stere ama, to znaczy razem rzeczy trwa³e; w nim przecie¿ wszystkie rzeczy trwa³e, to jest cielesne, razem posiadaj¹ granicê i trwa³oæ 87. Aby w³aciwie odczytaæ to stwierdzenie, nale¿y odwo³aæ siê do trojakiego podzia³u rzeczy stworzonych zaproponowanego przez Eriugenê. Jego zdaniem natura stworzona obejmuje rzeczy cielesne, to, co jest ca³kowicie duchowe, oraz to, co ma naturê poredni¹ pomiêdzy sfer¹ cielesn¹ a duchow¹88. Do tej ostatniej kategorii zalicza cztery proste elementy, z których zbudowany jest wszechwiat i które nazywa w³anie sklepieniem. Elementy nie maj¹ natury czysto cielesnej, ale to z ich po³¹czenia powstaj¹ wszystkie cia³a materialne i po swoim rozpadzie do tych elementów powracaj¹. Elementy nie maj¹ te¿ natury czysto duchowej, ale przecie¿ z przyczyn prymordialnych czerpi¹ pocz¹tek i racjê swojego istnienia. Doskonale zatem spe³niaj¹ funkcjê sklepienia, które znajduje siê na granicy tego, co cielesne: A jeli kto rozwa¿y naturê prostych elementów, to janiej od s³oñca odkryje pewien proporcjonalny rodek, dziêki któremu ani nie s¹ one ca³kowicie cia³em, chocia¿ dziêki ich rozpadowi i ³¹czeniu siê istniej¹ naturalne cia³a, ani nie s¹ zupe³nie oddzielone od natury cielesnej, poniewa¿ z nich wyp³ywaj¹ wszystkie cia³a i na powrót w nie siê rozwi¹zuj¹. I znowu, w odniesieniu do drugiego, wy¿szego krañca, to ani nie s¹ one ca³kowicie duchem, poniewa¿ nie s¹ zupe³nie wolne od cielesnoci, ani nie s¹ absolutnie nie-duchem, skoro spo87 88 PP III, 694 B-C, s. 283. PP III, 695 A-B, s. 285. 38 Agnieszka Kijewska sobnoæ swojego powstania czerpi¹ z ca³kowicie duchowych racji. Bardzo rozs¹dnie zatem powiedzielimy, ¿e ten wiat posiada pewne skrajne, ca³kowicie od siebie oddzielone czêci oraz partie rodkowe, w których wytwarza siê zgodna harmonia wszechwiata 89. Sklepienie, czyli natura czterech najprostszych powszechnych elementów, znajduje siê pomiêdzy wy¿szymi wodami, czyli niewidzialnymi przyczynami wszystkich rzeczy stworzonych, a wodami ni¿szymi, czyli zmiennoci¹ materialnych cia³90. Analiza fragmentu mówi¹cego o powstaniu sklepienia porodku wód pozwala Eriugenie siêgn¹æ w g³¹b struktury rzeczywistoci i opisaæ procesy zachodz¹ce w wiecie jako rodzaj transformacji zachodz¹cej pomiêdzy ró¿nymi sferami natury (transformatio naturarum). Oto przyczyny (wody wy¿sze) przechodz¹ w sklepienie, czyli w cztery powszechne elementy, a te z kolei tworz¹ cia³a, które rozpadaj¹c siê, powracaj¹ za porednictwem elementów do przyczyn. Podobnie siê dzieje z samymi cia³ami, które przechodz¹ w siebie wzajemnie tak, jak to ma miejsce w czasie deszczu, kiedy 89 PP III, 695 B-C, s. 287. Por. PP III, 695 D-696 B, s. 287-289: Rozum za poucza, ¿e mianem wód wy¿szych nazwane s¹ duchowe racje wszystkich rzeczy widzialnych. Wszystkie bowiem elementy czy to proste, czy z³o¿one wyp³ywaj¹ z nich niby ze swoich bij¹cych róde³ i stamt¹d s¹ kierowane, jakby po nawodnieniu inteligibilin¹ moc¹. I Pismo wiête nie przemilcza tego, owiadczaj¹c: I wody, co s¹ ponad niebem, niech imiê Pana wychwalaj¹. Choæby bowiem kto s¹dzi³, ¿e odnosi siê to do mocy niebieskich, to nie jest to w sprzecznoci z przytoczon¹ interpretacj¹, poniewa¿ wieloraki jest sens Bo¿ych S³ów. Wobec tego Bóg powiedzia³, aby porodku tych wód zosta³o stworzone sklepienie, to jest natura prostych elementów, która o ile przewy¿sza widzialne cia³a, o tyle j¹ przewy¿szaj¹ ich niewidzialne racje; ile przyjmuje od tego, co wy¿ej, tyle rozdaje tym, co ni¿ej; ile za bierze od ni¿szych porz¹dków, tyle zwraca wy¿szym, przywracaj¹c im wszystko, co z nich wyp³ynê³o. Tê naturê Prawodawca, zachêcony duchem prorockim, nazwa³ sklepieniem, poniewa¿ swoj¹ trwa³¹ i niepodzieln¹ prostot¹ podtrzymuje ona g³êbiê inteligibilnych racji ustanowionych ponad ni¹, p³ynnoæ za zmiennych cia³, zw³aszcza tych, które s¹ z³o¿one z suchoci i wilgoci, kieruje, gdy wraz z up³ywem czasu podlegaj¹ rozpadowi, ku sobie samej i w swojej powszechnej trwa³oci zachowuje je, aby nie zginê³y. 90 Wstêp do Ksiêgi trzeciej 39 powietrze zmienia siê w wodê, a potem woda znowu powraca do powietrza91. W sposób niezwykle ciekawy Eriugena przedstawia owe przemiany zachodz¹ce w wiecie na przyk³adzie ognia, przy okazji wyjaniaj¹c, dlaczego owych wód nad sklepieniem nie nale¿y odczytywaæ dos³ownie. Gwiazdy, które znajduj¹ siê na sklepieniu nieba, maj¹ wprawdzie naturê ognia, ale s¹ zimne. Nie wymaga to jednak obecnoci wód ponad sklepieniem, gdy¿ zimno mo¿e nale¿eæ do natury ognia, jak widaæ to chocia¿by na przyk³adzie kryszta³u. Ogieñ jedynie wówczas daje ciep³o, kiedy p³onie, a p³onie, kiedy znajdzie materiê, któr¹ mo¿e strawiæ, w przeciwnym wypadku zimno jest jego w³asnoci¹. Najsubtelniejszym rodzajem materii jest eter, st¹d promienie s³oneczne przechodz¹c przez obszar eteru nie p³on¹, gdy¿ nie znajduj¹ ¿adnej materialnej po¿ywki, i dlatego emituj¹ jedynie wiat³o. Wszystkie cia³a niebieskie znajduj¹ce siê w tej sferze, z tego samego powodu s¹ zimne i blade92. Przy okazji tej dyskusji Eriugena wy³o¿y³ elementy swojego systemu wszechwiata, który ³¹czy³ elementy systemu geoi heliocentrycznego93. Jego zdaniem najbardziej odleg³¹ planet¹, która znajduje siê w s¹siedztwie sfery gwiazd sta³ych, jest Saturn. Efektem tego s¹siedztwa jest to, ¿e jest to najbardziej blada i zimna planeta94. Nastêpnie idzie S³oñce, Ksiê¿yc i Ziemia, przy czym S³oñce zajmuje rodkow¹ pozycjê w wiecie, znajduj¹c siê w równej odleg³oci zarówno od Ziemi, jak i od sfery gwiazd sta³ych. 91 Por. PP III, 696 B, s. 289: Doskonale o tym wiedz¹ ci, którzy bêd¹c zaprawieni w studiach filozoficznych rozpoznaj¹ wzajemne przechodzenie natur. [Przyczyny zstêpuj¹ bowiem w elementy, elementy w cia³a; równie¿ same cia³a przechodz¹ w siebie nawzajem. W czasie ulewy powietrze zmienia siê w wodê, a woda ponownie zmienia siê w powietrze.] 92 Por. PP III, 697 B-C, s. 291-293. 93 Por. E. von Erhardt-Siebold, R. von Erhardt, The Astronomy of Johannes Scotus Erigena, Baltimore 1940, s. 31 i n. 94 Por. PP III, 697 C, s. 293: Wobec tego owa planeta nazwana imieniem Saturna, uwa¿ana jest za zimn¹ i blad¹, poniewa¿ jest w s¹siedztwie sfery gwiazd. 40 Agnieszka Kijewska Ta rodkowa pozycja S³oñca we Wszechwiecie jest pochodn¹ jego budowy: Od ni¿szych bowiem natur dla swego istnienia otrzymuje pewn¹ cielesnoæ, a od wy¿szych duchow¹ subtelnoæ i jak gdyby zbiera w sobie przeciwstawne jakoci obu czêci wiata, a mianowicie czêci wy¿szej i ni¿szej. Za spraw¹ istniej¹cego pomiêdzy nimi napiêcia, jakby za spraw¹ pewnej równowagi ramion wagi, nie mo¿e porzuciæ swojego naturalnego po³o¿enia, poniewa¿ ciê¿ar czêci ni¿szej nie pozwala mu wst¹piæ wy¿ej, a lekkoæ wy¿szej czêci nie pozwala mu zwróciæ siê ni¿ej. Wobec tego wydaje siê mieæ b³yszcz¹cy kolor, który jest poredni pomiêdzy bladym a czerwonym, przyjmuj¹c do równowagi swojego blasku pewn¹ czêæ z bladoci znajduj¹cych siê powy¿ej zimnych gwiazd, a czêæ z czerwonoci gor¹cych cia³ znajduj¹cych siê poni¿ej. Ale planety, które obracaj¹ siê wokó³ S³oñca, mam na myli Jowisza, Marsa, Wenus i Merkurego, zmieniaj¹ kolory stosownie do jakoci obszarów, przez które przebiegaj¹. Te planety zawsze rozwijaj¹ swoje orbity wokó³ S³oñca, zgodnie z tym, czego naucza Platon w Timajosie. I dlatego, kiedy znajduj¹ siê one ponad S³oñcem, ukazuj¹ jasne oblicze, kiedy za znajduj¹ siê poni¿ej niego czerwone95. Wokó³ centralnie po³o¿onego S³oñca poruszaj¹ siê zatem Jowisz, Mars, Wenus i Merkury, które to planety zmieniaj¹ swój kolor zale¿nie od tego, czy znajduj¹ siê poni¿ej, czy powy¿ej S³oñca. Tutaj równie¿ nie ma potrzeby przyjmowania istnienia ch³odz¹cych wód ponad niebem. W trzecim dniu stwarzania Bóg nakaza³, aby wody zebra³y siê pod niebem i aby ukaza³a siê powierzchnia sucha. w. Bazyli zaproponowa³, aby widzieæ w tym proces powstawania oceanów, które ods³oni³y suchy l¹d, daj¹c jednoczenie miejsce obszarom powietrza i eteru 96. Eriugena, powo³uj¹c siê na w. Augustyna odrzuca tê interpretacjê, gdy¿ wprowadza ona element nastêpstwa czasowego i przestrzennego. Wyjania natomiast, ¿e Bo¿y akt stwórczy by³ jednym momentalnym aktem, bez ¿adnego nastêpstwa w czasie. To, co dokona³o siê jednoczenie, autor biblijny 95 PP III, 697 D-698 A, s. 293-295. PP III, 698 C-D, s. 297. Por. Kijewska, Ksiêga Pisma i Ksiêga Natury, s. 116-121. 96 Wstêp do Ksiêgi trzeciej 41 uj¹³ w metaforê szeciu dni nie po to, aby wskazaæ nastêpstwo czasowe poszczególnych dzie³, ale by przez doskona³oæ liczby szeæ ukazaæ doskona³oæ Bo¿ego dzia³ania: Albowiem szeciorak¹ liczbê pierwszych dni i ich inteligibilny podzia³ odnosimy do przyczyn rzeczy stworzonych, a zarazem do ich pierwszego impetu ku pierwotnemu uk³adowi tego wiata. A to, co Stwórca uczyni³ naraz i jednoczenie, Duch wiêty przez proroka wyodrêbnia [nie w czasie, lecz przez inteligibilne zró¿nicowanie] doskona³oci¹ liczby szeæ, aby poprzez moc liczby wskazaæ na doskona³oæ Bo¿ego dzia³ania. ( ) Na przyk³ad jak g³os poprzedza s³owo nie w czasie, lecz jako przyczyna poniewa¿ z g³osu powstaje s³owo, tak z jakiej bezkszta³tnej materii powstaje uformowane cia³o tak i z przyczyn wci¹¿ niepoznanych i jakby bez widzialnej postaci, dokona³o siê jednoczenie, bez ¿adnych odstêpów czasu czy miejsca, ustanowienie wszystkich rzeczy widzialnych w formach oraz liczbie miejsc i czasów97 . Dopiero w wietle tych ustaleñ Eriugena mo¿e wy³o¿yæ swoj¹ interpretacjê tego fragmentu. Wczeniej stwierdzi³, ¿e mianem sklepienia Pismo wiête okreli³o cztery powszechne i proste elementy, a z³o¿one z nich zmienne rzeczy, podlegaj¹ce powstawaniu i giniêciu, mianem wód pod niebem. Rzeczywistoæ materialna, która powsta³a z po³¹czenia tych czterech prostych elementów, mo¿e byæ rozpatrywana trojako. Inaczej siê j¹ rozpatruje pod wzglêdem materii, a inaczej w aspekcie formy jakociowej i substancjalnej98. Nieukszta³towana materia jest bowiem czynnikiem zmiennoci rzeczy oraz jej podatnoci na przyjêcie wszystkich form. Ta zmiennoæ materii zostaje w pewien sposób okrelona i ujêta w jakie granice za spraw¹ formy jakociowej (forma qualitativa). Zdaniem Eriugeny ta forma powstaje z po³¹czenia jakoci i iloci, a ³¹cz¹c siê z nieukszta³towan¹ materi¹, wraz z ni¹ podlega stawaniu siê, giniêciu, wzrostowi oraz innym formom zmian. Jest to jakby pierwsza forma, która kszta³tuje materiê w konkretne, indywidualne cia³o. Jeli zmiennoæ materii zosta³a w Pimie okrelona mianem wód pod niebem, to ich zebranie w jedno miejsce wyranie sugeruje zorganizowanie tej 97 98 Por. PP III, 699 B-C, s. 299. Por. PP III, 701 A, s. 303. 42 Agnieszka Kijewska materii za spraw¹ formy jakociowej. Dopiero wówczas umys³ mo¿e uj¹æ w jednym pojêciu zmiennoæ materii i przynale¿¹cej do niej formy i dopiero wówczas mo¿e ukazaæ siê powierzchnia sucha, czyli forma substancjalna99: Lecz bardzo s³usznie nazywa siê mianem powierzchni suchej, to jest ziemi, formê substancjaln¹ albo gatunek, które niezmiennie istniej¹ w swoim rodzaju i ¿adn¹ miar¹ nie doznaj¹ zmiennoci wraz ze z³o¿onym z materii i formy jakociowej cia³em. Forma substancjalna bowiem nie zaczyna siê w ciele, chocia¿ rodzi siê w ciele, bez którego sama przez siê trwa jako istota w swoim rodzaju, ani te¿ nie niszczeje wraz z cia³em, poniewa¿ ¿adna istota, moc i dzia³anie nie mog¹ ulegaæ zniszczeniu czy zmiennoci wraz z tym, co zniszczalne i zmienne, bo chroni¹ je zasoby jej w³asnej natury 100. O owej formie substancjalnej Eriugena mówi na dwóch poziomach. W zacytowanym wy¿ej fragmencie forma substancjalna rozumiana jest jako trwa³a istota rzeczy, która nie podlega ¿adnym zmianom ani przypad³ociowym, ani substancjalnym gdy¿ istnieje poza jednostkami. W tej formie uczestniczy ka¿dy gatunek i ka¿da jednostka a dopiero dziêki temu uczestnictwu kszta³tuje siê forma w³aciwa ka¿dej rzeczy. Jednak¿e sama ta ogólna forma substancjalna nie ulega zwielokrotnieniu w poszczególnych jednostkach ani nie jest obecna w jakiej rzeczy bardziej, a w jakiej mniej, lecz we wszystkich tak samo101. Faktem jest jednak, ¿e ta sama 99 Por. PP III, 701 C-702 A, s. 305-307: Materia jest zmiennoci¹ rzeczy zmiennych, zdoln¹ do przyjêcia wszystkich form i niesta³oci¹ zmiennej formy, za spraw¹ której sama uszczegó³owiona materia jest kszta³towana, gdy¿ jest to w³anie forma jakociowa, która po³¹czywszy siê z materi¹ tworzy cia³o. A form¹ jakociow¹ nazywam tê formê, która wziêta z jakoci i wielkoci ukazuje siê cielesnym zmys³om i przylegaj¹c do niesta³oci materii, razem z ni¹ zawsze siê zmienia, podlegaj¹c powstawaniu i giniêciu oraz przyjmuj¹c wzrost i pomniejszenie pod wzglêdem wielkoci i jakociowym, a tak¿e podlega wielu rozmaitym zró¿nicowaniom, które przychodz¹ do niej z zewn¹trz, z jakoci miejsc, powietrza, p³ynów, pokarmów i temu podobnych okolicznoci. 100 Por. PP III, 702 A-B, s. 307. 101 Por. PP III, 703 A-B, s. 309: Form¹ substancjaln¹ jest ta, w której uczestniczy ka¿da postaæ jednostkowa i dziêki temu kszta³tuje siê, a ta Wstêp do Ksiêgi trzeciej 43 istota rzeczy realizuje siê w ró¿nych jednostkach ró¿norako. Zdaniem Eriugeny nie wynika to z natury rzeczy, lecz jest wywo³ane przez zewnêtrzne okolicznoci, przez to, co zachodzi w zwi¹zku z substancj¹ (circa substantiam), jak na przyk³ad ró¿nice miêdzy ludmi wynikaj¹ z odmiennoci czasu i miejsca narodzin, iloci i jakoci po¿ywienia, warunków bytowania i temu podobnych czynników102. Ponadto, ta niezmienna istota rzeczy jest sama w sobie niedostêpna ludzkiemu poznaniu, a mo¿na j¹ dopiero poznaæ w jej konkretnych realizacjach. Bóg widzia³, ¿e to wszystko, co stworzy³, by³o dobre. Eriugena wykazuje, ¿e Bo¿e widzenie jest Bo¿ym dzia³aniem, a dzia³anie widzeniem. Bóg widzi, ¿e wszystko, co stworzy³, jest dobre, bo Wola Bo¿a mo¿e byæ przyczyn¹ jedynie rzeczy dobrych. Wszystkie rzeczy istniej¹ i s¹ dobre jedynie w tej mierze, w jakiej uczestnicz¹ w jedynym substancjalnym Dobru103. Ten dzieñ stwarzania koñczy siê procesem powstawania z ziemi rolin zielonych: traw daj¹cych nasiona, drzew rodz¹cych owoce w swoim gatunku, które s¹ brzemienne nasionami (por. Rdz 1, 11-12). Ten biblijny fragment Eriugena odczytuje jako ustanowienie wród przyczyn prymordialnych mocy nasiennej (vis seminum), czyli mocy nale¿¹cej do tej specyficznej formy substancjalnej, jak¹ jest dusza. To ona bowiem kieruje rozwojem nasion, a temu, co siê narodzi³o w miejscu i czasie, nadaje wzrost i pielêgnuje. S³owa Pisma wiêtego et factum est ita sygnalizuj¹ przejcie tej mocy z obszaru przyczyn prymordialnych w dziedzinê form i kszta³tów zmys³owych, które realizuj¹ siê dziêki narodzinom104. forma jest jedna we wszystkich, a wszystkie s¹ w jednej i ani nie mno¿y siê ona w rzeczach mnogich, ani nie zmniejsza siê, kiedy zosta³y one usuniête. Na przyk³ad owa forma, któr¹ nazywa siê cz³owiekiem, nie jest wiêksza w nieskoñczonej mnogoci natury ludzkiej w jednostkowych formach ni¿ w tym jednym i pierwszym cz³owieku, który zosta³ stworzony jako pierwszy jej uczestnik; nie jest te¿ mniejsza w nim ni¿ we wszystkich, których cia³a z niego pochodz¹, lecz we wszystkich jest jedna i ta sama i we wszystkich jest w równym stopniu ca³a, nie przyjmuj¹c w ¿adnym jakiego zró¿nicowania czy niepodobieñstwa. 102 Por. PP III, 703 B-C, s. 311. 103 Por. PP III, 704 B-C, s. 313. 104 Por. PP III, 704 C-705 A, s. 313-315. 44 Agnieszka Kijewska W czwartym dniu Bóg nakaza³, aby powsta³y cia³a niebieskie wiec¹ce na sklepieniu nieba (por. Rdz 1, 14). Eriugena uwa¿a, ¿e chodzi tutaj o to samo sklepienie, które powsta³o porodku wód, a przez które rozumie naturê czterech prostych elementów105. Te elementy to ziemia, woda, powietrze i ogieñ i z ich po³¹czenia, a w zasadzie z po³¹czenia ich w³asnoci, powstaj¹ wszystkie cia³a niebieskie: Nale¿y tutaj zauwa¿yæ, ¿e cia³a zmys³owe nie powstaj¹ z po³¹czenia elementów substancjalnych, poniewa¿ s¹ one niezniszczalne i trwa³e, lecz z ich jakoci po³¹czonych ze sob¹ w odpowiednim stosunku. Natomiast jest powszechnie wiadome, ¿e s¹ cztery jakoci czterech elementów: gor¹co, wilgoæ, zimno i suchoæ, z których, zgodnie z fizyk¹, po dodaniu form, powstaj¹ wszystkie cia³a materialne. Filozofowie nawet mówi¹, ¿e dwie sporód tych jakoci gor¹co i zimno s¹ czynne, a dwie wilgoæ i suchoæ bierne 106. Natura tych elementów przejawia siê we wszystkich cia³ach, nawet jeli jest niewidzialna. Wyjaniaj¹c naturê i dzia³anie poszczególnych elementów Eriugena, za Platonem, zwraca szczególn¹ uwagê na element ognia, który przenika wszystkie rzeczy, jest elementem aktywnym i twórczym107. Na tym sklepieniu zbudowanym z czterech elementów powstaj¹ wiec¹ce cia³a niebieskie, co Eriugena interpretuje jako koncentracjê w³aciwoci przys³uguj¹cych elementom, a zw³aszcza w³aciwoci ognia: Inaczej bowiem pojmuje siê w nich podleg³e cia³a, które zajmuj¹ przydzielony im obszar, a inaczej blask, który wszêdzie z nich promieniuje przez wszystkie strefy wiata. Otó¿, czym innym jest rzecz bia³a, czym innym jest biel ani tym samym nie 105 Por. PP III, 711 A-B, s. 333. Por. Kijewska, Ksiêga Pisma i Ksiêga Natury, s. 122-126. 106 PP III, 712 B, s. 335-337. 107 Por. PP III, 714 B, s. 343: Otó¿ pyr dlatego, jak s¹dzê, nazywa siê ogniem, ¿e przez pory, to jest ukryte kanaliki, przenika wszystkie rzeczy, gdy¿ nie ma ¿adnego cia³a, z którego nie mo¿na by wykrzesaæ ognia za spraw¹ jakiego uderzania jednego przedmiotu o drugi. Wstêp do Ksiêgi trzeciej 45 jest to, co b³yszczy, i blask, poniewa¿ jedno jest podmiotem, drugie przypad³oci¹. A zatem za spraw¹ Bo¿ego rozporz¹dzenia, którym zosta³o nakazane Niechaj powstan¹ cia³a niebieskie, wiec¹ce na sklepieniu nieba, zosta³y stworzone, jak mówi wiêty Bazyli, wehiku³y wiat³a, którymi mo¿e byæ ono niesione wokó³ okrêgu wiata przez okrelone odstêpy czasu108. W tym miejscu Eriugena wprowadzi³ obszern¹ dygresjê o wzajemnych relacjach pomiêdzy poszczególnymi cia³ami niebieskimi: na temat odleg³oci Ziemi od Ksiê¿yca, miejsca S³oñca w strukturze Wszechwiata, obwodu Ziemi wyznaczonego obliczeniami Eratostenesa, a wszystko to na podstawie Pliniusza Starszego i Marcjana Kapelli. Wydaje siê, ¿e Eriugena czasem siê myli³ przyjmuj¹c, na przyk³ad, i¿ dowiadczenie Eratostenesa mia³o miejsce w czasie zrównania dnia z noc¹, a nie w czasie przesilenia letniego oraz ¿e relacja obwodu ko³a czy kuli do jej rednicy wynosi 2 109. Jego spekulacje kosmologiczne wynika³y bowiem z jego zainteresowañ metafizycznych i harmonicznych. Pragn¹³ on pokazaæ, ¿e Wszechwiat jest rz¹dzony prawami muzycznej harmonii, wyra¿aj¹cej siê w doskona³ych liczbach. Dlatego pisze: A zobacz, jakie znaczenie w tych wszystkich rozwa¿aniach maj¹ doskona³e liczby, a mianowicie, szeæ, siedem i osiem, dziêki którym w sposób naturalny powstaje najwa¿niejsze muzyczne wspó³brzmienie, które nazywa siê oktaw¹, gdy¿ posiada osiem dwiêków, siedem interwa³ów i szeæ tonów110. Te stworzone przez Boga wiec¹ce cia³a niebieskie janiej¹ nad Ziemi¹ po to, aby oddziela³y dzieñ od nocy (por. Rdz 1, 1415). Ziemia znajduje siê najni¿ej wród wszystkich rzeczy stworzonych, dlatego wszystko, co jest we Wszechwiecie, znajduje siê nad Ziemi¹111. A ponadto wiec¹ce cia³a niebieskie zawsze janiej¹, dlatego oddzielenie dnia od nocy dokona³o siê jedynie ze wzglêdu na mieszkañców Ziemi112. 108 PP III, 715 B, s. 345. Por. Erhardt-Siebold, Erhardt, The Astronomy of Johannes Scotus, s. 4-5. 110 PP III, 718 B, s. 355. 111 Por. PP III, 727 A, s. 381. 112 Por. PP III, 727 B-C, s. 383. 109 46 Agnieszka Kijewska W ten sposób Eriugena zakoñczy³ rozwa¿anie dzie³ dnia czwartego i przeszed³ do egzegezy pi¹tego dnia stwarzania. W tym dniu Pismo wiête mówi o stworzeniu ¿yj¹cej duszy. Czy jednak, jak chc¹ niektórzy, sugerowa³oby to, ¿e wszystko, co zosta³o wczeniej w porz¹dku wyk³adu, a nie czasu stworzone, jest pozbawione ¿ycia? 113 Eriugena zdecydowanie odrzuca takie przypuszczenie: Ale Platon, najwiêkszy sporód filozofów oraz jego zwolennicy nie tylko, ¿e dowodz¹ istnienia ogólnej formy ¿ycia wiata, lecz tak¿e twierdz¹, ¿e ¿adna zwi¹zana z cia³em forma ani ¿adne cia³o nie jest pozbawione ¿ycia, a samo to ¿ycie, ogólne czy indywidualne, z pe³nym przekonaniem omielili siê nazwaæ dusz¹. Najwybitniejsi komentatorzy Pisma wiêtego podtrzymuj¹ ich pogl¹d twierdz¹c, ¿e zio³a, drzewa oraz wszystko, co wyrasta z ziemi ¿yje. Na to, aby by³o inaczej, nie pozwala tak¿e sama natura rzeczy114. Warto zwróciæ uwagê na porz¹dek, w jakim rozwija siê dyskurs Eriugeny: najpierw powo³uje siê on na autorytet Platona, potem Pisma wiêtego, a wreszcie na badanie natury rzeczy. Wszystkie te ród³a wskazuj¹ na istnienie powszechnej formy ¿ycia, która zwie siê dusz¹ i w której w ró¿nym stopniu uczestnicz¹ wszystkie cia³a. Wnikaj¹c bowiem w naturê rzeczy odkrywamy, ¿e ka¿de cia³o utworzone jest z materii i formy, a forma istnieje dziêki w³aciwej sobie substancji, w której uczestniczy i która jest przyczyn¹ jej istnienia. Ta substancja jest jednak uczestnikiem ¯ycia jako takiego i dlatego ¿adne cia³o nie jest pozbawione ¿yciowego ruchu, niezale¿nie od tego, czy dostrzegamy ten ruch, czy nie115: 113 Por. PP III, 728 A, s. 385; por. Kijewska, Ksiêga Pisma i Ksiêga Natury, s. 126-134. 114 Por. PP III, 728 A-B, s. 385; por. G. Mathon, Jean Scot Erigène; Chalcidius et le problème de lâme universelle, w: Lhomme et son destin daprès les penseurs du Moyen Âge. Actes du Premier Congrès International de Philosophie Médiévale 1958, Louvain 1960, s. 361-375. 115 Por. PP III, 728 B, s. 385: Jeli bowiem nie istnieje ¿adna materia, która bez formy tworzy³aby cia³o, a ¿adna forma nie istnieje bez w³aciwej sobie substancji i ¿adna substancja nie mo¿e byæ pozbawiona Wstêp do Ksiêgi trzeciej 47 Podobnie bowiem, jak nie istnieje ¿adne cia³o, które nie zawiera siê we w³aciwej sobie formie, tak nie ma ¿adnej formy, któr¹ nie rz¹dzi moc jakiego ¿ycia. I wobec tego, jeli wszystkimi, ustanowionymi w sposób naturalny cia³ami zarz¹dza jaka forma ¿ycia, a ka¿da forma po¿¹da swojego rodzaju, natomiast ka¿dy rodzaj bierze pocz¹tek z najogólniejszej substancji, to z koniecznoci ka¿da forma ¿ycia, która zawiera wielk¹ liczbê ró¿nych cia³, powraca do tego powszechnego ¿ycia, w którym uczestnicz¹c uszczegó³owia siê116. Teza o powszechnoci ¿ycia ma jako swoje corollarium przekonanie, ¿e ka¿da forma ¿ycia jest niezniszczalna. Eriugena zdaje sobie sprawê, ¿e proponowana przez niego teza jest trudna do zaakceptowania, dlatego wspiera j¹ konsekwentn¹, logiczn¹ argumentacj¹. Nieco wczeniej wymieni³ ró¿ne formy powszechnego ¿ycia, wród których znajduje siê ¿ycie rozumne i nierozumne. Zdaniem niektórych Ojców jedynie rozumna forma ¿ycia jest niemiertelna. Eriugena wykazuje jednak sprzecznoæ takiego pogl¹du: jeli ¿ycie rozumne i nierozumne s¹ gatunkami jednego rodzaju, jakim jest ¿ycie, to rodzaj nie mo¿e zachowaæ swojej integralnoci, kiedy zginie jeden gatunek. Wobec tego, jeli wszystkie gatunki s¹ w rodzaju jednoci¹, to jak ta jednoæ po czêci zginie, a po czêci przetrwa. A jeli owa jednoæ jest jednoci¹ substancjaln¹, w jaki sposób zginie, skoro w ka¿dym stworzeniu te trzy rzeczy trwaj¹ w sposób niezniszczalny bez wzrostu i uszczerbku, a mianowicie substancja, moc i dzia³anie. A jeli cia³a wszystkich zwierz¹t, kiedy siê rozpadaj¹, nie powracaj¹ do nicoci, lecz jak wyranie pokazuje naturalny rozum powracaj¹ do w³aciwoci elementów, z których po³¹czenia w sposób materialny powsta³y, to w jaki sposób mog¹ zgin¹æ ich dusze, które z pewnoci¹ maj¹ doskonalruchu ¿yciowego, który by j¹ zawiera³ i sprawia³ jej istnienie, wszystko bowiem, co z natury porusza siê, bierze pocz¹tek swojego ruchu z jakiego ¿ycia to z tego koniecznie wynika, ¿e ka¿de stworzenie albo jest ¯yciem samym przez siê, albo uczestnikiem ¿ycia i czym w pewien sposób ¿yj¹cym, niezale¿nie od tego, czy ruch ¿yciowy pojawia siê w nim wyranie, czy te¿ nie pojawia siê, ale jednak sama forma zmys³owa wskazuje, ¿e w sposób ukryty stworzeniem tym kieruje ¿ycie. 116 PP III, 728 D-729 A, s. 387. 48 Agnieszka Kijewska sz¹ naturê. ¯aden bowiem sporód mêdrców nie zaprzeczy, ¿e ka¿da dusza jest lepsza od cia³a. Jest wiêc sprzeczne z rozumem, aby gorsze trwa³o i by³o zachowane, a lepsze uleg³o zniszczeniu i zginê³o 117. Nieodparta jest logika tej argumentacji, tak jak nieodparty jest urok tej holistycznej wizji rzeczywistoci, która w ca³ym swoim dynamicznym rozwoju wychodzi z Boga i ku Niemu zmierza. Dla zrozumienia tego procesu cz³owiekowi zosta³y dane dwie ksiêgi: ksiêga Pisma i ksiêga Natury. Cz³owiek powinien jednak nauczyæ siê w³aciwego odczytywania i interpretacji tych tekstów, gdy¿ sens ka¿dego z nich jest w zasadzie nieskoñczony. To zadanie na³o¿one na cz³owieka ma szczególny charakter, gdy¿ oba te teksty powsta³y dla cz³owieka i ze wzglêdu na niego. Cz³owiek jest bowiem zwornikiem stworzonego wszechwiata, tak jak Chrystuscz³owiek stanowi punkt centralny Pisma wiêtego, o czym Eriugena bêdzie rozprawia³ w nastêpnych tomach swego dzie³a. OD T£UMACZKI W t³umaczeniu ksiêgi trzeciej Periphyseonu tam, gdzie Eriugena powo³ywa³ siê na ró¿ne autorytety, korzysta³am zasadniczo z istniej¹cych polskich przek³adów pism Pseudo-Dionizego Areopagity, Grzegorza z Nyssy czy Augustyna. Jeli jednak Eriugeny interpretacja by³a inna, ni¿ wskazywa³ na to polski przek³ad, t³umaczy³am ten fragment bezporednio z ³aciny odpowiednio to zaznaczaj¹c. Podobnie by³o w przypadku cytatów z Pisma wiêtego, gdy¿ niejednokrotnie ³aciñska wersja, któr¹ dysponowa³ Eriugena, zupe³nie nie odpowiada polskiej wersji. Chcia³abym tak¿e podziêkowaæ mojemu koledze z Wydzia³u Filozofii KUL, prof. Zenonowi Roskalowi za jego niezwykle cenne konsultacje z dziedziny staro¿ytnej astronomii i harmoniki. 117 PP III, 738 A-B, s. 415. SPIS TRECI WSTÊP DO KSIÊGI TRZECIEJ Agnieszka Kijewska 1. Zarys problematyki ksiêgi trzeciej . . . . . . . . . . . . . . . 2. Przyczyny prymordialne i ich uporz¹dkowanie . . . . . 3. Traktat o nicoci . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 4. Specyfika egzegezy heksaemeralnej Eriugeny . . . . . . 5 10 18 27 TEKST, PRZEK£AD I KOMENTARZE Liber tertius Ksiêga trzecia . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 50