1 Niedziela Adwentowa

Transkrypt

1 Niedziela Adwentowa
1 Niedziela po Epifanii – Święto Chrztu Pańskiego
J 1,29-34 (V rząd), K-ce, 7.01.2007
Obchodząc Święto Chrztu Pańskiego nie sposób nie
odpowiedzieć na podstawowe pytanie: „Dlaczego Jezus był
ochrzczony?” Przecież w Starym Testamencie chrzest był kąpielą oczyszczenia i obmycia z grzechów, był stosowany wobec prozelitów, wobec pogan, którzy przeszli na Judaizm a
Jezus był sprawiedliwym, bezgrzesznym Synem Boga.
Odpowiedź może być jedna – chrzest Jana był traktowany zupełnie inaczej niż chrzty dokonywane dotychczas w
Starym Testamencie. Janowy chrzest wodą był nierozerwalnie
związany z nawoływaniem do pokuty i wyznaniem grzechów i
miał na celu przebaczenie grzechów. W tym sensie chrzest
Janowy był przygotowaniem mesjańskiej wspólnoty zbawienia
w Nowym Testamencie, czyli był przygotowaniem na przyjście
Chrystusa i powstanie Chrystusowego Kościoła. Dla samego
Chrystusa był chwilą wstąpienia w urząd, do którego powołał
Go Ojciec.
W odkryciu tajemnicy chrztu Jezusa szczególnie pomocna jest ewangelia Jana z dzisiejszym zapisem tekstu kazalnego. W odróżnieniu od ewangelii synoptycznych Jan nie
opisuje samego chrztu Jezusa. Dla niego nieważna jest nawet
chronologia wydarzeń, najważniejsza jest teologiczna interpretacja świadectwa Jana Chrzciciela. Więc powiada.
Jezus poddaje się chrztowi Jana, aby wypełniła się
wszelka sprawiedliwość, aby Chrystus będąc Bogiem stał się i
człowiekiem. W tym znaczeniu chrzest Chrystusa odnosi się
tylko do niego i obejmuje Go jako Chrystusa. Nigdy przedtem,
ani potem już takiego chrztu nie dokonano, aby sprawiedliwy
miał udział w tym co grzeszne. Wszak nigdzie w Nowym Testamencie nie łączy się chrztu Jezusa z chrztem nowych
członków zborów chrześcijańskich. Nasz chrzest i chrzest Jezusa nie przynależą do siebie, choć chrzest Jezusa poprzedza
nasz chrzest. Nasz chrzest w imię Trójcy Świętej jest Sakramentem odrodzenia i odnowienia przez Ducha Świętego, prowadzącym w społeczność Kościoła. Chrystusowy chrzest był
wyraźnym oświadczeniem, że Jezus chce być we wszystkim z
nami, więc w tym w akcie chrztu zbliża się do nas, grzesznych
ludzi. Jest to zapowiedź tej największej tajemnicy, ale i miłości, że oto Święty Bóg staje się człowiekiem, przyjmuje postać
sługi, uczestniczy we wszystkim, co przynależne człowiekowi,
ponosi śmierć za nas, aby grzeszny człowiek miał ponownie
kontakt z żywym Bogiem. Chrzest Jezusa, choć tylko poprzedzający nasz chrzest, jest zapowiedzią, że my urodzeni na
ziemi, dzieci Adama, mamy przyrzeczony udział w życiu Chrystusa
Ewangelista Jan specyfikę i odmienność chrztu Jezusa
oddaje poprzez dwa określenia Chrystusa – Baranek Boży i
Syn Boży. W pierwszym określeniu pragnie widzieć mękę i
śmierć Chrystusa w świetle zwycięstwa, w drugim określa wybrańca Bożego, który wypełnia oczekiwania mesjańskie.
Baranek Boży jest utożsamiany z najważniejszą z ofiar
w rytuale świątynnym. Takim Barankiem Bożym, który przyszedł po chrzest Janowy jest Jezus. Chce iść drogą wszystkich ludzi. Staje po naszej stronie jako ten, który „narodził się
z niewiasty i był podległy zakonowi„, chce być tam, gdzie są
spracowani i obciążeni. Więcej – On bierze na siebie grzechy
świata, przekleństwo grzechu i te grzechy usuwa, daje moc
chrześcijanom uwolnienia się od niego. Jest tym barankiem
paschalnym, dzięki któremu już nie musimy składać ofiar.
Chrystus stał się zapowiadanym Mesjaszem. Poprzez śmierć
na krzyżu „jako baranek bez wady i skazy”, uwolnił nas od
mocy śmierci i otwarł niebiosa.
Zaś tytuł Syna Bożego pojawiający się na ustach Jana
Chrzciciela w momencie chrztu Chrystusa pogłębia naturalny
sens synostwa Bożego Chrystusa. Syn Boga nawiązuje w tym
wypadku do Izajaszowego zapisu z rozdziału 42 o „Słudze
Pańskim”, a ten był obrazem zapowiedzianego Mesjasza,
zbawiciela, odkupiciela. Mesjasz jest nie tylko oczekiwanym
wyswobodzicielem Izraela, ale zbawicielem świata, Królem
Królów i Panem Panów, który siedzi po prawicy Boga Ojca, i
przyjdzie, aby nas zabrać do siebie. Takie teologiczne spojrzenie na chrzest Jezusa w obrazie Baranka Bożego i Syna
Bożego pozwala nam też w pełni zrozumieć przebieg i znaczenie chrztu Jezusa nad Jordanem, który jest w innych
ewangeliach.
Nad Jordanem w czasie chrztu Jezusa występujątrzy
zjawiska. Pierwsze – niebo otwiera się dla Syna Człowieczego. Otwarte niebo było zawsze znakiem profetycznego,
prorockiego widzenia. Otwarte niebo widział Jan pisząc apokalipsę. Otwarte niego widział ap. Paweł, kiedy Chrystus nawracał go pod Damaszkiem, otwarte niebo widział w czasie
kamieniowania pierwszy męczennik Szczepan. Otwarte niebo
umacnia, daje pewność wierze. Dzisiaj staje się naszym
udziałem, ilekroć otwieramy Boże Słowo. Ono jest pokarmem
dla duszy, ono jest pochodnią oświecającą ścieżki nasze, ono
jest mocą Bożą ku zbawieniu.
Po drugie – nad Jordanem na Chrystusa Duch Święty
zstępuje. Odtąd rodzi się nowy związek między Ojcem a Synem. Ojciec namaszcza swego Syna na króla, aby miał jego
moc i jego słowo. Stępująca gołębica jest symbolem mocy
Bożej, wyobrażeniem samego Boga. Odtąd i na ziemi Ojciec i
Syn stanowią jedno. Duch Święty może zamieszkać i w człowieku. Chrystus chrzci nas wodą i Duchem. Ochrzczeni mają
przynosić owoce Ducha Świętego, mają swe ciała uczynić
świątynią Ducha Świętego.
Po trzecie - przy chrzcie Jezusa rozlega się głos.
Jest to głos z wysokości, w więc symbol niebiańskiego Słowa, które stwarza i zbawia, które ma moc zmiany. Jest to głos
proklamacji Boga. Jest to głos, który staje się czynem, które
przemienia grzeszne serca, daje wiarę, napawa nadzieją
przyszłość. W świecie dewaluacji słowa, to słowo z nad Jordanu jest jedynym prawdziwym słowem, do którego odnosi się
Słowo Biblii „Niebo i ziemia przeminą, ale Słowa moje nie
przeminą”.
Chrystus w chrzcie jest między ziemią a niebem, zapowiada swą śmierć, która prowadzi do życia. Musi umrzeć, aby
doczesny człowiek miał udział w niebie. Rozpoczyna swa publiczną działalność, aby człowiek w chrzcie zanurzył się w
śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa, aby codziennie
topić starego Adama, i powstawać do nowego życia. Czyni to
dla nas, czy tylko to przyjmujemy, czy Biblia jest dla nas
otwartym niebem, i głosem z wysokości, czy tak żyjemy, abyśmy mogli być świątynią Ducha Świętego i przynosić dobre
owoce? Idź nad Jordan swego życia, jak kiedyś Izraelici, tam
Twój zbawiciel rozpoczyna swe dzieło miłości myśląc o Tobie.
Baranek Boży i Syn Boży otwiera dla niebo i zaprasza. Amen.
II Niedziela po Epifanii – 14 stycznia 2007, K-ce
Mr 2,18-20 (V rząd)
Są teksty biblijne i wypływające z nich praktyki religijne,
na które chrześcijaństwo musi patrzeć w szerszym kontekście,
z perspektywy zarówno Starego jak i Nowego Testamentu.
Niewątpliwie do takich zagadnień należy praktyka postu, dobrowolnej rezygnacji z przyjmowania pożywienia. Praktyka ta wypływa z doświadczeń ludu wybranego. Post był wtedy rodzajem umartwiania duszy – uniżeniem duszy przed Bogiem, był znakiem smutku i pokuty na przykład w czasie wojny, głodu, suszy, czy też ważnego spotkania z Bogiem. Trwał
najczęściej trzy dni, choć Stary Testament przywołuje również
posty dłuższe, siedmiodniowe lub czterdziestodniowe jakim
poddał się Mojżesz, Eliasz, Dawid, prorokini Anna, a nawet
sam Jezus. Kiedy jednak zaczęto nadużywać długości postu
lub stosować go bezmyślnie, już prorocy rozpoczęli polemikę
z faryzeuszami w tym względzie, gdyż wprowadzili oni wtedy
własną praktykę postu, nakazującą wstrzymywania się od pokarmu w każdy poniedziałek i czwartek.
W Nowym Testamencie, w którym nie miała zniknąć
żadna jota, a więc najmniejsza litera, występują praktyki postu. Zazwyczaj są one jednak przedstawiane jako formy wypaczonych praktyk religijnych. W kazaniu na górze Jezus
piętnuje posty, choć je nie przekreśla. Mówi: „ gdy pościcie,
nie bądźcie jak obłudnicy, aby ludziom pokazać, że poszczą..
ale ty, gdy pościsz, umyj twarz swoją, aby nie ludzie cię widzieli, że pościsz, lecz Ojciec twój, który jest w ukryciu”.
Pojawia się często powracający problem – co utrzymać
z tradycji, a co odrzucić. Czy dobrowolna rezygnacja z pożywienia czyli postu jest ważnym elementem wiary chrześcijańskiej? Czy rzeczywiście Panu Bogu na takich sprawach zależy? Na czym polega w gruncie rzeczy zasługa człowieka, który przestrzega takiego postu, a na czym polega wina tego,
który go nie przestrzega? Uczniowie Jana Chrzciciela i nieznanych nam bliżej faryzeuszów przyszli z do Jezusa zaniepokojeni i może nawet wzburzeni, z podobnym pytaniem:
„Czemuż uczniowie Jana i uczniowie faryzeuszów poszczą, a
twoi nie poszczą?„ W tym względzie do dzisiaj Kościoły
przyjmują zróżnicowane postawy.
Np. katolicy mają liczne dni w roku, w których obowiązują ich
posty. Z reguły do takich dni należy każdy piątek, kiedy to zabronione jest spożywanie różnych potraw, zwłaszcza mięsnych i tłuszczowych, a dozwolone jest spożywanie na to
miejsce innych potraw. My, ewangelicy też nie zawsze mamy
jasne na tę sprawę poglądy. Jedni nie są zadowoleni, że u nas
takie przepisy nie obowiązują, inni mogole o poście nie chcą
słyszeć. A przecież i u nas dla większości znany jest post.
Stosujemy go np. w Wielki Piątek kiedy jemy niewiele i większość z nas stosuje post przed przystąpieniem do spowiedzi.
Jak na post patrzy Nowy Testament? Co Jego ewangelia ma
nam do powiedzenia zapisane jest w dzisiejszym tekście kazalnym.
Post sam w sobie jest pomocny w refleksji nad naszym
życiem. Sprzyja koncentracji nad tym, co duchowe, a nie na
tym co materialne i przemijające. Przygotowuje nasze dusze
do wyznania win, do przeżycia prawdziwości tego, co ważne i
nieprzemijające. Post jednak nie jest ważniejszy od treści, na
którą człowiek ma przez post zwrócić uwagę. Tak jak człowiek nie jest dla sabatu, ale sabat dla człowieka, tak i człowiek
nie jest stworzony do postu, ale post ma służyć człowiekowi.
Jezus nie kwestionuje generalnie postu, kwestionuje
natomiast to, co się za owym postem nieraz kryło i kryje. Korzystne działanie postu jako diety czy środka do uzyskania
duchowej równowagi było od dawna znane i jest znane i dzisiaj. Nie o to takie jednak rozumienie postu chodziło. U owych
obłudników Starego Testamentu post był wyrazem ideału czystości i osiągnięcia moralnej doskonałości. Był więc wyrazem
pewnego rodzaju zasługi człowieka przed Bogiem, był oznaką
niewolniczego lęku, strachu w stosunku do świata stworzonego przez Boga, a przede wszystkim lęku wobec zewnętrznych
przyjemności i wobec szczęśliwego, radosnego życia. A to
było obłudną oznaką starej pobożności. W szczytowym okresie tę pobożność naśladowali późniejsi pustelnicy, umartwiający swe ciała asceci, którzy, dla rzekomej Bożej chwały i walki z pokusami wyrzekali się kontaktu ze światem i ludzi.
W dzisiejszej ewangelii Jezus pozwala sobie nie przestrzegać nawet wszystkich form postu i spotyka się zarzutami
uczniów Jana Chrzciciela. Jezus uznał sposowane wtedy posty jako stare formy i starą treść. W odpowiedzi posłużył się
trzema metaforami: metaforą godów weselnych, łaty z nowego
sukna przyszywanej do starego ubrania oraz młodego wina
wlewanego do starych bukłaków. Sam fakt posłużenia się aż
trzema obrazami świadczy o tym, jak bardzo zależało Jezusowi na przekazaniu uczniom a tym samym nam pouczenia w
najbardziej zrozumiałej formie. Każda z metafor wyraża w rzeczywistości tę samą myśl: Nic już nie zdoła uratować starych
czasów, uczynkowej ekonomi zbawienia. Czasy się wypełniły,
Królestwo Boże nadeszło. Nie wypada pościć i smucić się,
dopóki jest czas wesela a oblubieniec jest razem z weselnikami. Czas Królestwa Bożego – to jedne wielkie gody.
Owszem przyjdzie jeszcze czas, kiedy zabiorą pana młodego,
kiedy syn człowieczy odejdzie. Wtedy będzie czas na posty i
pokutę, aż Chrystus przyjdzie powtórnie. Obraz łaty z nowego
materiału wszytego do starego sukna zawiera pouczenie, że
starotestamentowej idei zbawienia nie da się uratować żadnymi półśrodkami. Taki zabieg nie przyniesie korzyści, stare
odzienie nie zdoła utrzymać nowych łat. Wszystko pójdzie na
marne Podobnie rzecz ma się z nowym winem, wlewanym do
starych bukłaków. Nowe wino fermentując rozsadzi bukłaki,
więc bukłaki i wino się zniszczą.
Sprawy z pogranicza tego co stare a tego co nowe są
zawarte w jednoznacznej zasadzie ogólnej, do której sprowadza się konkluzja dzisiejszej ewangelii. Bóg w Jezusie zawiera
nowe przymierze ze swoim ludem. Nic co stare nie może być
częścią nowego. Bóg wszak chce dać swemu ludowi wszystko
nowe - nowe serce, nowego ducha, stworzyć nową ziemię i
nowe niebo. A kiedy to staje się eschatologicznym faktem poprzez dzieło odkupienia i zbawienia, Jezus tworzy nowy czas
i nowy porządek. Nie może już być inaczej. Czas Chrystusa to
czas przełomu. Nie może być prób pogodzenia starego z nowym. Wszelkie łączenie starego z nowym z góry skazane jest
na niepowodzenie. Tak jest w wypadku Starego i Nowego Testamentu. Stary Testament wprawdzie nie jest przekreślony
przez Nowy. Choć Stary Testament był zakonem rozpoznającym nasz grzech, a Nowy jest łaską zbawienia przez wiarę
bez jakiejkolwiek naszej zasługi. Mimo, że zakon i łaska dopełniają się, to jednak przede wszystkim tworzą wszystko nowe. W takim świetle należy popatrzeć i na post. Post może
być pomocny w drodze do Boga, ale nic sam w sobie nie znaczy w dziele zbawienia.
Jezus przyszedł prosić na wesele, na zaślubiny nieba z
ziemią. Czy na takie wesele można się wybrać w starym, podziurawionym ubraniu, połatanym kawałkami nowego materiału? Czy te łaty pasują do takiego ubrania? W oczach naszego
Zbawiciela stare, piękne powierzchowne formy i tradycje mają
o tyle znaczenie, o ile wzkazują na nowe dzieło Chrystusa.
Liczy się nowa, bezpośrednia, szczera i radosna pobożność.
A jak jest w naszym życiu? Czy wiara jest dla nas pewnością
zbawienia, czy też kultywujemy jedynie tradycję ojców?
Czy w świetle dzisiejszej ewangelii jest wszystko w naszym
życiu we właściwej hierarchii wartości? Czy nasze pokolenia
żyją autentyczną pobożnością i żyją według woli Bożej, czy
tylko żyjemy jak poszczący faryzeusze złudną wiarą i obłudną
postawą życiową? Chrześcijanin nie może „łatać” nowe życie
starymi przyzwyczajeniami i nieautentyczną postawą. Z Jezusem nadeszła nowa epoka. Amen.
3 Niedziela po Epifanii – 21.012007 Św-ce
J 4, 1-14 (V rząd)
Jezus jako Syn Boży działał bez ustanku. Jego życie
przepełnione jest nieustanną służbą. Pochylał się nad chorymi, uzdrawia ślepych i głuchoniemych a przede wszystkim
spotykał się z ludźmi, aby z nimi rozmawiać.
Te spotkania i rozmowy są tak znaczące, że zmieniały
ich życie. Jedni byli prostymi rybakami, drudzy ludźmi bogatymi lub uczonymi, jeszcze inni ludźmi ze znaczącymi wadami
etyczno-moralnymi. A, o dziwo, Jezus od nikogo, kto ze
szczerym sercem przychodził, nie odwracał się. Rozmowa z
Piotrem, który był rybakiem, z bogatym Zacheuszem, który
więcej nakradł niż zapracował, z uczonym w piśmie faryzeuszem o imieniu Nikodem, który dał się wieczności, była tego
potwierdzeniem.
Dzisiejsza ewangelia niesie szczególne przesłanie nadziei zawierające się w przeświadczeniu, iż Chrystus może
zmiłować się i dać nowe życie nawet największemu grzesznikowi. Spotkanie Jezusa z Samarytanką niesie z sobą wielki
ciężar treści. Dla tych, którzy zatracili się w życiu i pragną odnowić swe życie, jest to zachęta do spotkania z Chrystusem,
który jest naszym Panem i zbawicielem. Dla tych, którzy są
zafascynowani Chrystusem, dzisiejszy tekst niesie z sobą nowe treści społeczne i moralne – gdyż Jezus przełamuje stereotypy starego myślenia. Przechodzi przez zakazaną Samarię, rozmawia z samotną niewiastą. Dla tych, którzy zwiastują
ewangelię jest to przykład zborowej rozmowy duszpasterskiej
doprowadzającej do żywej wiary, do przemiany serca i działania.
Jezus przechodzi przez Samarię. Nie nadkłada rogi z
Judei do Galilei. Może jest zbyt wyczerpany podróżą, a może
czyni to świadomie, aby dać wyraz swym poglądom o jedna-
kowym traktowaniu zarówno Żydów jak i Samarytan. Zawsze
zwalczał uprzedzenia i przesądy. Nie szanował uczonych w
piśmie kiedy na to nie zasługiwali, jadał z celnikami i grzesznikami, gdyż dostrzegał ich autentyczność a nie obłudę. Zatrzymuje się przy studni w godzinie największych upałów.
Praktycznie w tych godzinach, choć było to miejsce spędzania
wolnego czasu przez mieszkańców Sychar, nie powinien był
tam kogokolwiek spotkać ze względu na czas męczącego
upału. A jednak jego pobyt u studni Jakubowej nie był przypadkowy. Spotkał tam Samarytankę. Według przyjętych norm,
nie powinien z nią rozpocząć nawet rozmowy a tym bardziej
prosić ją o wodę. Wszak od czasów asyryjskich, kiedy to
uprowadzono z tamtąd część Żydów a wprowadzono pogan,
powstała w Samarii ludność mieszana, pogardzana przez Żydów. Ap. Jan musiał więc napisać: „między Żydami a Samarytanami powstał mur nieprzyjaźni”. Było trzeba omijać tę krainę,
aby nie spotkać się z tamtejszą ludnością. Spotkanie i rozmowa z Samarytanką była jeszcze dodatkowo napiętnowana i
krytykowana przez towarzyszących Jezusowi uczniów. Otóż
Samarytanka nie przypadkowo przyszła do studni po wodę w
godzinach południowego skwaru. Bała się ludzi i spotkań z
nimi. Poznała w życiu to co wiąże się z niepowodzeniem, pogardą, potępieniem. Miała pięciu mężów a z wszystkimi była
rozwiedziona. Poznała reakcję odrzucenia i bojąc się presji
innych poszła do studni w godzinach, kiedy nikt tam nie przychodził. Niczego się już nie spodziewała, pragnęła ciszy i spokoju. Zaakceptowała już swą niedopozazdroszczenia, rolę w
życiu. Jakże musiała być niewiarygodnie zaskoczona, kiedy
Jezus wbrew utartym zasadom poprosił ją pomoc a potem
zaczął z nią rozmawiać. Taki jest Chrystus. Uzdrowił już trędowatego Samarytanina, a miłosierny Samarytanin stał się
postacią godną naśladowania. Bóg wszak nigdy nie miał
względu na osobę. Chrystus Syn Boga też nie potępia żadnego grzesznika, piętnuje tylko grzech i wzywa do poprawy, do
nawrócenia.
Elementem, który ma jej uwagę zwrócić w stronę spraw
duchowych jest woda. Noszenie wody było ciężką pracą, ale
pracą ważną. Woda z głębinowej studni była wodą pitną, bez
której nikt żyć nie mógł. Jezus widząc wielki trud dokonany
przez Samarytankę w najgorętszych godzinach powiada:
„Każdy, kto pije tę wodę, znowu pragnąć będzie, ale w kto
napije się tej wody, której ja mu dam, nie będzie pragnął na
wieki, lecz wodą, którą ja mu dam, stanie się w nim źródłem
wody wytryskującej ku żywotowi wiecznemu”. Samarytanka
reprezentowała środowiska pogańskie, ale oczekiwała odkupienia, zmiany swego życia od razu zrozumiała, że ten, który
mówi o wodzie żywej musi być prorokiem. Nie dość, że od
niepamiętnych czasów jakiśmężczyzna potraktował ją z szacunkiem, to jeszcze mówi o wodzie życia, a więc pragnie zaspokoić nie tylko pragnienie ust, ale i duszy. Stoi więc przed
nią ktoś wyjątkowy i szczególny. Ona sama nie może się
zmienić, ani sprawić aby nie potrzebowała znowu pić. Może to
uczynić Chrystus. Mówi więc: „Panie, daj mi pić, abym nie
pragnęła i tu nie przychodziła, aby czerpać wodę”. Symbol
wody żywej pozostawił nam w Chrystus w chrzcie Świętym.
Chrzest nie jest jednorazowym sakramentem, ale trwa całe
życie. Każdego dnia zanurzamy, wręcz topimy starego Adama, aby codziennie przez kąpiel odrodzenia rodził się nowy
człowiek. To jest istota nawrócenia, które daje nam sam Chrystus. Kto napije się tej wody nigdy pragnął nie będzie, ale stanie się ona źródłem życia wiecznego. Nawrócenie to odwrócenie się od dotychczasowego życia i rozpoczęcie nowego.
Zacheusz, który kradł kraść przestał i wszystkim na których
coś wymusić oddał w czwórnasób. Saul, prześladowca Chry-
stusa, od spotkania z Chrystusem pod Damaszkiem, został
apostołem, nawracający tysiące i zakładający Kościół Chrystusowy w całym ówczesnym świecie. To samo stało się z
Samarytanką. Do studni przyszła jako kobieta pełna kompleksów, nie załatwionych spraw, przepełniona grzechem a odeszła jako ta, która pozostawiwszy swój dzban pobiegła do
miasta i powiedziała: chodźcie, zobaczcie człowieka, który
powiedział mi wszystko co uczyniłam, czyż nie jest to Chrystus? Z grzesznicy staje się misjonarką, zwiastunem Chrystusa i Jego ewangelii. Powróciła do tego, za kim tęskniła, co
sama utraciła poprzez zamieszkiwanie w Samarii. Wstyd zniknął. A pozostawiony dzban jest symbolem tego co człowiek
musi pozostawić w tym świecie, co musi przynieść pod studnię, czyli pod krzyż Golgoty, aby Chrystus wszystko nowym
uczynił. Jezus odnalazł jej sens życia i nadał cel jej życiu.
Potrzebujemy Chrystusa. On dla każdego ma czas i po
nas wyciąga swą rękę. Możemy przystanąć i opowiedzieć Mu
o naszym życiu a on pokieruje Twoim życiem.
Może jest to historia twego życia. Żyłeś bez celu a Bóg
ci sens życia przywrócił. Więc podziel się z Bożym nawróceniem i stań do służby niesienia miłości. Jest okazja. Bóg daje
wam nowego duszpasterza, który pragnie was do nowego
życia zachęcić.
Może dzisiaj poprzez Boże Słowo spotkałeś się na nowo z Chrystusem, który obdarował cię wodą żywą, abyś już
nie musiał cierpieć pragnienia, związanego z ukrytym grzechem, doznanym niepowodzeniem, zawiedzioną miłością.
Możesz swój bieżał złożyć na Jego ramiona, gdyż ma o tobie
staranie. On wyciąga po ciebie dłoń i pragnie, abyś poszedł za
nim.
Może odkryłeś w sobie nowe, szczególne powołanie.
Może Bóg natknął cię myślą byś zszedł z drogi egoizmu, pew-
ności siebie, przeceniania swoich możliwości, bezduszności,
pychy, dwulicowości a w to miejsce zwiastował Boże Słowo,
byś usługiwał innym potrzebującym, byś odkrył wiele z duchowych darów Ducha Świętego jak dobroć, miłość, łagodność, by wytryskująca żywawoda służyła ku żywotowi wiecznemu. Amen.
Powitanie
W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.
Wspomożenie nasze w imieniu Pańskim, który stworzył
niebo i ziemię.
Z inicjatywy księdza Paula Wattsona już od 99. laty na
świecie, a od 25 lat na Śląsku, Kościoły, spotykają się na
styczniowej modlitwie o jedność.
Tegoroczną Oktawę Powszechnej Modlitwy o Jedność
Chrześcijan przygotowały Kościoły z Południowej Afryki. Tematyka oparta na słowach Ewangelii Marka: „Nawet głuchym
przywraca słuch i niemym mowę” mocno osadzona jest w lokalnej rzeczywistości cierpiących i biednych Kościołów mocujących się z pandemią AIDS, bezrobociem, ubóstwem i apartheidem.
Fizyczna choroba głuchych i niemych opisywana w
Ewangeliach staje się w czasie tegorocznych ekumenicznych
nabożeństw symbolem braku reakcji nowoczesnego człowieka
na zwiastowanie Bożej Prawdy i odrzucenie wołania potrzebujących bliźnich. Dzisiejsza modlitwa pragnie więc nas uczulić
na nasze milczenie wobec wezwań współczesności, oraz
wskazywać na krzyk cierpiących i pokrzywdzonych, których
już nikt nie słyszy. Niech Bóg, który dosyć napatrzył się na
udrękę swego ludu, da nam oglądać jedność w budowaniu
miłości ponad naszą grzesznością i wszelkimi podziałami.
Serdecznie witam na głównym nabożeństwie ekumenicznym wszystkich wiernych a w szczególności duchownych
z różnych chrześcijańskich Kościołów i wspólnot. Witam serdecznie (JE Biskupa Adama Śmigielskiego – Ordynariusza
Diecezji Sosnowieckiej, który wygłosi kazanie,) bardzo serdecznie witam Metropolitę Górnośląskiego Jego Ekscelencję
Arcybiskupa Damiana Zimonia, przewodniczącego Archidiecezjalnej Komisji Ekumenicznej ks. prof. Jana Górskiego, kapłanów oraz wiernych Kościoła Rzymskokatolickiego. Witam
przedstawicieli Śląskiego oddziału Polskiej Rady Ekumenicznej, a szczególnie jego przewodniczącego ks. prezesa Jana
Grossa z Kościoła Ewangelicko-luterańskiego wraz z księżmi i
wiernymi tegoż Kościoła. Ks. prezes w zastępstwie ks.Biskupa
Adama Śmigielskiego, wygłosi kazanie Cieszymy się z obecności księdza mitrata Sergiusza Dziewiatowskiego z Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego, księdza Andrzeja Malickiego z Kościoła Ewangelicko - Metodystycznego, księdza infułata Eugeniusza i Adama Stelmachów z Kościoła Polskokatolickiego, księdza Tadeusza Ratajczaka ze Starokatolickiego Kościoła Mariawitów, księdza dr. Stefana Rogaczewskiego i prezbitera okręgowego Jerzego Rogaczewskiego z Kościoła
Chrześcijan Baptystów, pastora Henryka Rother-Sacewicza
ze Wspólnoty Zborów Chrystusowych, pastora Romana
Chmielewskiego ze Wspólnoty Zborów Chrystusowych, pastora Romana Dwulatka z Kościoła Zielonoświątkowego „zboru Betania”, pastora Zbigniewa Folwarcznego z Kościoła Wolnych Chrześcijan. Witam przedstawicieli władz rządowych i
samorządowych z wiceprezydentem Kocurkiem na czele.
W nabożeństwie bierze udział orkiestra dęta KWK Wieczorek pod dyrekcją Andrzeja Pisarzowskiego, chór Nowego
Przymierza pod dyrekcją Agnieszki Brząkalik oraz miejscowy
chór „Largo cantabile” pod dyrekcją Agnieszki Dobrakowskiej.
Życzę, zgromadzonym na tym nabożeństwie i słuchającym
tego nabożeństwa przez Radio Katowice, wiele Bożego Błogosławieństwa abyśmy mogli słyszeć i oglądać wszystko co
Bóg chce nam przekazać.

Podobne dokumenty