Adam Dziadek Literatura, literaturoznawstwo : czemu służą te sztuki?

Transkrypt

Adam Dziadek Literatura, literaturoznawstwo : czemu służą te sztuki?
Adam Dziadek
Literatura, literaturoznawstwo :
czemu służą te sztuki?
Teksty Drugie : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 1/2 (121-122), 56-60
2010
Adam DZIADEK
Literatura, literaturoznawstwo - czemu służą
te sztuki?
56
L iteratu ra jest w szechobecna. N ie wszyscy o tym w iedzą i nie wszyscy o tym
m uszą wiedzieć. L iteraturoznaw cy w iedzą z całą pewnością. Ich w iedza łączy się
także z tajem nicą, to oni bow iem m ają dostęp do sekretów języka, do nadzw yczaj­
nej powagi słów, zawartej w nich głębi biologicznej, historycznej i społecznej.
L iteratu ra jest sztuką, ale czy czem uś sam odzielnie służy? Czym byłaby bez
literaturoznaw stw a? Ono także jest sztuką, w sensie rzem iosła, które rów nież wy­
tw arza dobra, dobra niem aterialne, nie przedm ioty, ale wytwarza (chcę podkreślić
ekonom iczny sens tego słowa, tak, aby nie było w tej spraw ie żadnych w ątpliw o­
ści). W roku 1968 w Paryżu, jak pisze w Jean B au d rillard w książce Wymiana sym­
boliczna i śmierć, poczucie biernego odtw arzania dotknęło w najw iększym stopniu
w ydziałów nau k hum anistycznych. Poczucie, że hum an iści niczego nie p ro d u k u ­
ją, a jedynie reprod uk ują, doprow adziło do buntów studenckich.
L iteratu ra, literaturoznaw stw o - czem u służą te sztuki? W brew pozorom b a r­
dzo tru d n e pytanie. Zacznę od R olanda B arthes’a, od lek tu ry frag m en tu jego Le
plaisir du texte [Przyjemności tekstu]1. N ie chcę pisać o autorze Mitologii, nie czas na
to i nie m iejsce, choć tru d n o sobie wyobrazić pisanie o literatu rze bez niego. W spo­
m nian y fragm ent jest dobrze znany, w ielokrotnie cytowany, ale w racam do niego
bezustannie, zawsze wtedy, kiedy potrzebuję się upew nić, że zawód, jaki w życiu
w ybrałem i jaki upraw iam m a głęboki sens. N ie ośm ieliłbym się o tym pisać, gdy­
bym nie przekonał się wcześniej w rozm ow ach z m oim i przyjaciółm i i kolegam i
po fachu, że w w ątp ien iu nie jestem odosobniony. C hodzi m i o taką wypowiedź
z fragm entu zatytułow anego Inter-texte [Inter-tekst]:
R. Barthes L e plaisir du texte, w: tegoż Oeuvre complètes, Paris 2002, s. 241. Edycja
polska: R. Barthes Przyjem ność tekstu, przeł. A. Lew ańska, KR, W arszawa 1997.
Dziadek
Literatura, literaturoznawstwo - czemu służą te sztuki?
Et c ’est bien cela l’inter-texte: l’im p o ssib ilité de vivre hors du texte in fin i - que ce texte
soit Proust, ou le journal q u otid ien , ou l’écran télévisuel: le livre fait le sens, le sen s fait
la v ie.
[To w łaśn ie jest inter-tekst: n iem ożliw ość życia poza n iesk oń czon ym tekstem - bez
w zględ u na to, czy b ęd zie nim Proust, cod zien n a gazeta czy telew izyjn y ekran; książka
tworzy sens, sens tworzy życie].
2
R. Barthes M itologie, przel. A. D ziad ek , w stęp K. K łosiń sk i, KR, W arszawa 2000,
s. 73-77.
57
Z tego frag m en tu w yłania się, co praw da n ie d o k ład n ie, ale jednak, najciekaw sza
definicja literatu ry , jaką kiedykolw iek udało m i się poznać. Trzeba k ró tk o p rzy ­
pom n ieć k o n te k st tej podsu m ow ującej Inter-tekst w ypow iedzi. B arth es m ów i
0 tym , że kiedy czyta p rzytaczany przez S ten d h ala tek st (nie jego w łasny), od­
n ajd u je w n im P rousta, a to za po średn ictw em niew ielkiego szczegółu. Fakt ten
nie oznacza, że jest ek spertem od P rousta, te n po p ro stu p rzychodzi do niego
1 jest, jak się w yraża, „un souvenir c irc u la ire ” [„obiegowym w sp o m n ien iem ”].
To jeden aspekt, pow iedzm y świadomy, funkcjonow ania in te rtek stu . Jed en tekst
przychodzi do nas za po średnictw em innego i p o trafim y go rozpoznać, wskazać,
ustalić źródło.
W tym fragm encie najw ażniejsze są dla m nie słowa: „książka tw orzy sens, sens
tw orzy życie”. Te słowa m ają ogrom ne znaczenie. D oxa w skazuje raczej na fakt, że
literatu ra opisuje, odtw arza, odzw ierciedla (itd., in fine) rzeczywistość. Jest zu p eł­
nie odw rotnie - n i e b y ł o b y r z e c z y w i s t o ś c i b e z s ł o w a i b e z
l i t e r a t u r y . Ta sprawa - wówczas jeszcze niedookreślona z taką siłą jak w Przy­
jemności tekstu była obecna już we wcześniejszych pism ach B arthes’a, np. w Mitolo­
giach, gdzie praca in tertek stu , mówiąc inaczej obecność literatu ry w rzeczyw isto­
ści, sposób kształtow ania rzeczywistości przez literatu rę odsłonięty został we w strzą­
sającym fragm encie Dominici albo tryum f literatury2. N iejasna spraw a skazania na
śm ierć alpejskiego chłopa G astona D om inici za rzekom o popełnione przez niego
zabójstwo bu d zi w iele kontrow ersji po dziś dzień i nadal jest we F ran cji dyskuto­
wana. Przyglądając się tem u procesowi, B arthes jak n ik t inny potrafił dostrzec
gorzką praw dę: „To L ite ra tu ra skazała człowieka na szafot”. Jaka literatu ra? Ano,
literatu ra „z uroczego em pireu m powieści m ieszczańskiej”. B arthes odkrył strasz­
ną praw dę, odkrył interteksty, z których zupełnie nieśw iadom ie korzystali przed ­
staw iciele prawa. Ich język, ich w ypowiedzi na sali sądowej były ukształtow ane
przez literatu rę m ieszczańską.
A leksander W at w k ró tk im szkicu Cos' o potędze poezji pisze o pew nym w ięźniu
z M ajdanka, z w ykształcenia m atem atyku, który był w ielbicielem poezji G oethe­
go. Jednego razu hauptscharführer F ran tz Klage w ybrał go na śmierć. Zrozpaczony
w ięzień wykrzyczał głośno słowa z Króla Olch Goethego: „D er E rlkönig h at m ir
ein L eid getan”. Klage - były rzezim ieszek i niedouk - zaw stydzony p rzed kolega­
m i, usłyszawszy, że to słowa z Goethego, ocalił więźnia. Tak ujaw niła się potęga
poezji, a podobnych przykładów m ożna by podać znacznie więcej.
W yznania
Przyszedł m i na myśl jeszcze jeden nadzw yczajny przykład sytuacji, w jakiej
literatu ra i literaturoznaw stw o okazały się użyteczne. Ten sięga innych czasów,
bliższych nam i jest o tyle ważny, że łączy bezpośrednio ekonom ię (m iliardy dola­
rów) z literatu rą . D avid M arshall w artykule A Dean’s Perspective opublikow anym
w „M odern Language A ssociation”3 opisuje postępow anie B ethany M cLean - analityczki finansow ej, która ujaw niła skom plikow ane aspekty „kreatyw nej księgo­
w ości” koncernu EN RO N . O m aw iając postępow anie M cLean, M arshall pisze tak:
M cL ean cred its her liberal arts ed u cation w ith en ab lin g her to see E nron’s m ath em atical
fictio n s [...] that accou n ting ign ored . H e r t r a i n i n g i n l i t e r a t u r e a n d
m a t h a l l o w e d her to d e c o n s t r u c t a c c o u n t i n g ’ s n o n r e f e r e n t i a l s y s t e m - as i f her in sig h t that there w as no fun d am en tal truth u n d erly­
in g E nron’s econ om ic reality had led her to d iscover that A rthur A ndersen had hired
Jacques D errid a to do E nron’s books.
58
Co zrobiła M cLean? Otóż, dokonała dekonstrukcji „niereferencyjnego system księ­
gowości”, a pom ogła jej w tym nie tylko m atem atyka, ale i w ykształcenie lite ra tu ­
roznawcze, jakie zdobyła na pew nym etapie swojej edukacji. M o c n y p r z y ­
k ł a d , ale czy p r z e m ó w i do u r z ę d n i k ó w n a u k i , k t ó ­
rzy, n a we t jeśli r e p r e z e n t u j ą n a u k i h u m a n i s t y c z n e ,
często z h u m a n i s t y k ą nic nie mają wspólnego.
K iedy doczekam y się chw ili, w której polscy socjologowie, psychologowie czy
filozofowie będą w n atu ra ln y sposób korzystać z literatu ry jako ź r ó d ł a d a ­
n y c h , nie narażając się przy tym na zarzut błahości własnej myśli? Czytam książkę
M icheli M arzano Visages de la peur4 o różnych form ach strach u w czasach w spół­
czesnych. Ileż tu referencji literackich: M ichel de M ontaigne, Guy de M au p as­
sant, Pascal Q uignard, A ntonin A rtaud , Paul C elan są przyw ołani nie na zasadzie
ozdobnika, nie na zasadzie jakiegoś exemplum, ale jako źródło w iedzy o tyle pew ­
nej, że w najlepszy z możliw ych sposobów nazywającej p rzedm iot (w tym w ypad­
ku strach)! Ci, którzy p racują w języku, p otrafią najlepiej zbliżyć się do nazw ania
tego, co tak tru d n e jest do uchw ycenia za pom ocą języka. W książce pt. Les héri­
tiers de Don Juan autorstw a praktykującej psychoanalityczki M irien A ram bourou-M élèse5, którą niedaw no czytałem , podstaw ą wywodu jest słynna kom edia M oliera.
D on Ju an przedstaw iony jest jako ten, k tóry zawłaszcza kobiecość i tym sam ym
uniew ażnia możliwość w pisania się w czas i odm ienność. A ram bourou-M élèse po­
trafi w znakom ity sposób wskazać podobieństw o Z ygm unta F reuda do różnorod­
nych figur D on Juana. W nioski zm ierzają do ukazania sposobów um ożliw iają­
cych psychoanalizie uw olnienie się od więzów p atriarch aln y ch i otw arcie na róż­
3
D . M arshall A D ean’s Perspective, „M odern L anguage A ssociation ” 2008, s. 21-23
(podkr. m oje - A .D .).
4
M . M arzano Visages de la peur, PUF, Paris 2009.
5
M . A ram bourou-M élèse Les héritiers de D on J u a n , É d ition s C am pagne Prem ière,
Paris 2009.
Dziadek
Literatura, literaturoznawstwo - czemu służą te sztuki?
6
Słowa Ju lii K ristevej. Zob. J. K risteva M ém oire, „L’In fin i” 1983 nr 1, s. 44.
59
nicę. W ykorzystując narzędzia psychoanalizy, autorka stara się w yabstrahow ać
główne signifiant kierujące w ięziam i społecznym i. K onkluzja jest zaskakująca: to
nie w ina, ale d ług jest zasadniczym signifiant, jakie decyduje o relacjach społecz­
nych. I w tym w ypadku literatu ra służy do nazw ania zjaw isk wchodzących w ob­
ręb innych dyscyplin - psychoanalizy i socjologii.
N ie chodzi m i w żaden sposób o b iern e naśladow anie jakichś zachodnich w zor­
ców. Z najdu jem y się ciągle w innej niż Z achód sytuacji, co dobitnie pokazuje eko­
nom ia, a europejskie „ideolo” n ijak nie przystaje do rzeczywistości. L ite ra tu ro ­
znawstwo zm ienia się na naszych oczach i ten proces m etam orfozy będzie n ie­
uchro nn ie trw ał przez najbliższe lata i dziesięciolecia. Z m ienia się także sposób
nauczania literatury. Jak niew ielu wykłada dziś wersologię? A szkoda, bo um iejętnie
wyłożona, m oże pokazać fantastyczne sposoby znaczenia tekstu. Jak niew ielu zaj­
m uje się dziś klasycznym edytorstwem ? A szkoda, bo jest jeszcze wiele znakom i­
tych dzieł, które zasługują na edycje krytyczne. Program y studiów literatu ro zn aw ­
czych n ieu chro nn ie zw racają się ku innym dyscyplinom , zwłaszcza kulturoznaw stw u i coraz częściej usiłują być „in terdy scyp lin arn e” (m odne dziś i zbyt często
nadużyw ane słowo). F uria słów z prefiksem „in ter-” staje się w o statnich latach
nieznośna (sprawa nie dotyczy wyłącznie literaturoznaw stw a): „intersem iotyczność” (często rozum iana inaczej niż w zam ierzeniach R om ana Jakobsona), „in ter­
dyscyplinarność”, „interkulturow ość”, „interm ed ialn o ść” etc. To nadużyw ane po­
jęcie m a świadczyć o w ięzi danej dyscypliny z nowoczesnością, o tym , że dotrzy­
m uje kroku współczesności i dzięki tem u nie stanie się dépassé. Tonący „in tera”
się chwyta, a wokół niego syntagm atyczna pustka, bo sam nie wie, co m a dokładnie
robić. Poza gruntow nie przem yślanym i wyjątkowym i p rojektam i, które autentycz­
nie są interdyscyplinarne, roi się dziś od quasi-naukowych pomysłów, które ledwie
ocierają się o inne dyscypliny. Z „interdyscyplinarnością” coraz częściej jest tak,
jak niegdyś z „intertekstualn ością”, która z ważnego pojęcia operacyjnego stwo­
rzonego przez Julię K ristevą stała się nadm iern ie eksploatow anym „gadżetem ”6.
G dyby spraw om uw ażnie się przyjrzeć, rodzi się zasadnicze pytanie: czy kiedykol­
w iek znaczące prace literaturoznaw cze były w olne od pow inow actw z innym i dys­
cyplinam i (filozofią, kulturoznaw stw em , socjologią, h isto rią sztu k i...)? Czy polo­
nista nie jest kulturoznaw cą? Czy, aby opisać dzieło, m oże wym ijać kulturow e
d eterm in an ty analizow anego przezeń tekstu? Czy w ytraw ny polonista może nie
być kom paratystą? W żaden sposób nie!
N ajw ażniejszym dziś zadaniem jest przekształcenie literaturoznaw stw a do ta­
kiej postaci, która spraw i, że nie będzie już żadnych w ątpliw ości, co do jego p ro ­
duktyw ności. N ie m ożna dać sobie wmówić, że nasza działalność ogranicza się do
samej tylko reprodukcji. Skoro m usim y upew niać siebie i innych w tym , że nasze
działania prow adzą do wytwórczości, róbm y to, róbm y bez w ytchnienia i z pełnym
przekonaniem . Róbm y to tak, aby nie dać się zepchnąć do grona atopików XXI
w ieku, m am y bow iem swoje wyjątkowe m iejsce w świecie n au k i i w świecie w ogóle.
W yznania
Abstract
Adam DZIADEK
University of Silesia (Kraków)
Literature, Literary Studies: W hat Purposes Are Actually Served by
These Arts?
A reply to the questionnaire on the occasion of the 20th anniversary of Teksty Drugie: my
personal views on literature, literary studies and other issues of consequence.
Today, a task of utmost importance is to transform literary studies, to stop them from
coming under suspicion for being unproductive: from Barthes and W at through to creative
accountancy and social sciences.
09