Zlot militarny Borne Suliowo 2005 - Boxer

Transkrypt

Zlot militarny Borne Suliowo 2005 - Boxer
Zlot militarny Borne Suliowo 2005
(17.10.2005) - Autor : mirek - Ostatnia aktualizacja (27.11.2005)
W czwartek po pracy podjechałem po Roberta (przyjaciela z Wrocławia) pod robotę i wyjechaliśmy około
15.00 z miasta, prędkość przelotowa utrzymywała się w granicach 85-90km/h. Biorąc pod uwagę, że
kolega waży z 85 kg a w koszu miałem 25 litrów paliwa, dwa namioty, dwa kaski WH, replikę MG34 i cały
sprzęt turystyczny to motocykl jechał całkiem dobrze. O 17.30 zatrzymaliśmy się przed Poznaniem na obiad i dalej w drogę - za Poznaniem odebraliśmy telefon
od Perkunasa ze wyjadą do nas z Bornego do Szewcji (mała wieś za Wałczem), spotkaliśmy się koło 22
na miejscu.
Pierwsza noc na zlocie była dosyć spokojna, pomijając jakiegoś palanta, który koło 4 nad ranem chodził
drąc się "nie spać wstawać". W dzień parada opóżniła się o godzinę i spędziliśmy ją stojąc w słońcu i pyle
poligonu ubrani w oficerki i cały rynsztunek WH - spotkaliśmy w tym czasie żandarmerię WH na M72,
jeden z nich był ubrany w płaszcz skórzany - na jego widok od razu zrobiło mi się chłodniej w mojej
lekkiej bluzie.
Podczas parady trzymaliśmy się na początku kolumny by nie jechać w pyle za BRdemami i innym ciężkim
sprzętem, trasa wiodła przez poligon do opuszczonego miasteczka koszarowego. Na mnie zrobiło to spore
wrażenie - w środku lasów stoi kilka 3-4 piętrowyvh budynków, kino, stołówka, magazyny, wszędzie
pusto - w jednym mieszka kilka polskich rodzin - które "pomysłowo" wycinają z pozostałych budynków
stropy i nawet belki z więźby dachowej - palą tym w piecach.
Na terenie miasteczka pozostaliśmy sami, cała kolumna zlotowa pojechała dalej a my mamy plan...
rozmawiamy z gromadką dzieci - chcieliśmy odnaleźć jakieś umocnienia, a nawet wyrzutnie rakiet
balistycznych z głowicami jądrowymi - o których słyszał Perkunas od szefa muzeum w Bornem.
Niestety jednak ani dzieci ani starsi chłopcy w tej okolicy nie potrafili nam powiedzieć gdzie to jest, każdy
tłumaczył w inny sposób i wskazywał inną stroną - być może te wyzutnie to Yeti.
W końcu pojechaliśmy na piknik nad jezioro - ugotowaliśmy obiad, wykąpaliśmy się, postrzelaliśmy z
replik MP40 do kubka po zupie itd - bardzo miły czas.
Potem powrót na poligon - po drodze pomogliśmy jednej dziewcznie z Oplem - zeszło nam niestety na to
trochę dużo czasu...
Pod wieczór pochodziliśmy po straganach ze sprzętem militarnym wystawionym na poligonie, oglądaliśmy
szalejących kierowców czołgów i transporterów opancerzonych itp.
W nocy juz nie dało się wytrzymać na zlocie, chałas, wyścigi oszołomów w uazach- miedzy alejkami z
namiotami, Perkunasowi pijani harcerze chcieli ukraść siatke maskującą z namiotu itd.... Ja o 5 rano ide
do organizatorów zeby zrobili wreszcie porządek - ale mówią ze ich to nie interesuje...
Rano pakujemy się i wyjeżdzamy - celem ma być baza w której były Nuklearne pociski balistyczne, po
godzinnym poszukiwaniu i pytaniu tubylców, odnajdujemy dobrą drogę. Niestety kiedy dojeżdzamy na
miejsce widzimy tylko kierowców buldożerów którzy równają spory plac i zgarniają gruz. Jednak Robert
nie daje za wygraną - idzie do kierowców maszyn i rozmawia, okazuje się ze zrównano tylko centrum
dowodzenia a dalej kilka set metrów w lesie stoją bunkry wyżutnie i silosy po głowicach. Chwila jazdy
przez spory piasek i jadę tunelem gdzie stał samochód z wyzutnią, potem odnajdujemy w bunkrach
przeciw atomowych mieszkania i hale ponoć na głowicę nuklearne. Ponoć za pobytu to wojsk rosyjskich
wszystko było ogrodzone 3 płotami kolczastymi w tym jednym pod wysokim napięciem.
Wszystko to robi na nas spore wrażenie, metrowej grubości framugi od włazów, korytaże przejściowe do
odkażania itd... Szkoda ze stoi zapomniane i bez reklamy - a można by zrobić atrakcję turystyczną.
W końcu po obejrzeniu umocnień decydujemy się że pora na obiad - szukamy jakiegoś jeziorka i robimy
małe obozowisko, Antek zaskakuje nas wyjmując z kosza grilla turystycznego własnej konstrukcji,
chłopcy grilują my z Robertem śpimy, potem jemy i zbieramy się do wyjazdu, naszym celem ma być
http://www.boxer-motor.com
Powered by Mambo Open Source
Utworzony: 03. 03. 2017, 21:55
Tuczno pod Wałczem (oraz zwiedzenie tamtejszych bunkrów).
W Tucznie jesteśmy około godziny 17-18, rozbijamy obozowisko nad pięknym jeziorem i siedzimy do
nocy rozmawiając i robiąc co chwilę herbatę. Rano śniadanie, pakujemy się i wyjazd do bunkrów.
Podziemia robią na wszystkich wrażenie, a zwłaszcza ich głębokość - schodzimy około 3 piętra pod
ziemię, a tam trzy dosyć długię korytarze i kilka pomieszczeń, w sumie umocnienia trochę przypominają
bunkry z MRU - ale nie są tak wielkie.
Potem żegnamy się na parkingu i my jedziemy do Wrocławia a Perkunas z Marcinem do Zgorzelca, każdy
z nas przejechał na tym wyjeździe około 800 km i było bardzo ciekawie.
Wyjazd był fajny ale już więcej nie pojadę na żaden typowy polski spęd "bydła", Zlot w Bornem jest
kolejnym przykładem że trzeba sobie samemu organizować wycieczki, a masowe zloty to tylko stada
pijanych gnojków, szalejących w gazikach i na motocyklach, oraz zero organizacji.
pozdrawiam. Mirek (czarny)
www.redmotorz.studioo.pl
Opuszczone koszary, o których wspomina Mirek to Kłomino, gdzie stacjonowała radziecka jednostka
obsługująca bazę wyrzutni rakietowych z głowicami jądrowymi. Baza wyrzutni znajdowała się w pobliżu
wioski Kolonia-Brzeźnica i była najbardziej utajnonym obiektem kompleksu wojskowego Borne Sulinowo.
Co ciekawe, zlokalizowano ją poza terenem poligonu zawłaszczonym przez sojusznicze wówczas
wschodnie wojsko, na terenie polskich Lasów Państwowych. Uczestniczyłem w pierwszej cywilnej
wycieczce niedługo po opuszczeniu Bornego Sulinowa przez Armię Radziecką. Niemiecka jednostka
pancerna Guderiana, obóz jeniecki Gross Born (gdzie przebywali Powstańcy Warszawscy oraz oficerowie
wielu narodowości, a klika tysięcy z nich zostało tam na zawsze), Wał Pomorski to wszystko łączy miejsce
Borne Sulinowo...WOjtek
http://www.boxer-motor.com
Powered by Mambo Open Source
Utworzony: 03. 03. 2017, 21:55