Treść artykułu do pobrania

Transkrypt

Treść artykułu do pobrania
Tytuł: (anty)Edukacja
Lid: Edukacja młodzieży w Polsce z roku na rok się pogarsza. Na przestrzenie ostatnich lat
prezentowane oraz realizowane były rozmaite pomysły na "zagospodarowanie" polskich
umysłów.
Wybicie: Edukacja jest procesem, który wyprowadza człowieka ze stanu gorszego do
lepszego. W takim ujęciu pojęcia edukacji nie można oderwać od koncepcji człowieka jako
osoby, czyli podmiotu wyposażonego w rozum i wolną wolę.
Autor: Leszek Murzyn - nauczyciel, współzałożyciel i prezes Polskiego Forum Ludowo
Chrześcijańskiego OJCOWIZNA, Poseł RP IV i V Kadencji Sejmu, w latach 2002-2007
członek Sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży.
Likwidacja szkół, eliminacja z nauczania historii w gimnazjum wiedzy o dziejach Polski w
wieku XX i czasach współczesnych, z języka polskiego ograniczona wiedza na temat
twórczości A. Mickiewicza, J. Słowackiego czy H. Sienkiewicza, redukcja ilości godzin z
matematyki, fizyki, geografii i innych przedmiotów, likwidacja kuratoriów oświaty, to tylko
niektóre przykłady negatywnego kierunku działania w naszym systemie szkolnictwa.
Wszystko rzecz jasna w "trosce" o nasze dobro najwyższe: młodzież. Wobec powyższego
nasuwa się pytanie: czy to jest świadome działanie, czy tylko głupota?
Kluczowym w poprawnym zrozumieniu problemu jest weryfikacja podmiotów, które są
odpowiedzialne za aktualny stan. Uważam, że wprowadzane obecnie rozwiązania nie są
dziełem tylko jednej Pani minister. Niekończąca się reforma edukacji jest aranżowana i
realizowana przez wielu kosmopolitycznych specjalistów, którzy inspirowani są przez
Światową Organizację do Spraw Rozwoju Ekonomicznego (OECD) oraz pewne środowiska
Unii Europejskiej.
Obecna minister i poprzedni ministrowie, z małymi wyjątkami, zostali powołani na to
stanowisko w celu wcielenia w życie wcześniej przygotowanych rozwiązań. Forsując reformę
edukacji rządzący powołują się na dyrektywy UE w sprawie jednolitego systemu edukacji dla
wszystkich państw. Jest to zabieg czysto socjotechniczny, demagogiczny, czyli po prostu
kłamliwy, gdyż w UE nie ma oficjalnej dyrektywy w sprawie jednolitego systemu edukacji
dla wszystkich państw. Co więcej, Unia Europejska jest coraz bardziej widocznym obszarem
ścierania się interesów państw narodowych. "Europejczycy nie potrzebują pogłębionej
integracji politycznej. To dlatego we Francji powiedzieli nie, w Holandii powiedzieli nie, w
Irlandii powiedzieli nie i w Wielkiej Brytanii, gdyby mogli głosować w przygniatającej
większości powiedzieliby nie", mówił przed paru laty Nigel Farage do prezydenta Francji.
Zarówno Niemcy, jak i Francja czy Wielka Brytania nie zrezygnują z własnej państwowości,
nie zrezygnują też z wypracowanego przez siebie systemu edukacyjnego.
Jak należy rozumieć aplikowane obecnie rozwiązania edukacyjne? Edukacja jest procesem,
który wyprowadza człowieka ze stanu gorszego do lepszego (do stanu dojrzałego
człowieczeństwa). W takim ujęciu pojęcia edukacji nie można oderwać od koncepcji
człowieka jako osoby, czyli podmiotu wyposażonego w rozum i wolną wolę. Celem obecnej
reformy jest produkcja "nowego człowieka". Wynika to bezpośrednio z założeń globalnego
rynku, który potrzebuje rąk do pracy. Wprowadzane rozwiązania odrywają polskie dzieci od
rodziny, narodu oraz religii. Obecnie nie kształcimy naszych dzieci dla Polski, lecz na
potrzeby światowego rynku, którym rządzą takie wartości jak utylitaryzm, tani hedonizm i
kult pieniądza. Wniosek nasuwa się sam. Coraz częściej mamy do czynienia z antyedukacją.
Kluczowym, w kontekście usprawniania struktur oświatowych, jest poprawne określenie
relacji szkoły i rodziny. "Na szkołę patrzymy jak na poszerzony dom rodzinny, w którym
treści ważne dla całego narodu są stale gruntowane w coraz to nowych pokoleniach" - pisał w
1977r w liście do Zgromadzenia Sióstr Prezentek Ks. Kardynał Karol Wojtyła. Moment
pójścia dziecka do szkoły nie może stać się chwilą, w której spotyka się ono z zupełnie
innymi wartościami, z zaprzeczeniem tego w czym dorastało dotychczas. Nie można odrywać
dzieci od rodziny. Należy się zastanowić jakie ideologie rządzą obecnie polską szkołą. Co
prawda upadł komunizm, ale nie socjalizm, socjaliści dominują w państwach UE. Komunizm
likwidował m.in. własność prywatną, a socjalizm to przede wszystkim likwidacja rodziny,
ograniczenie jej wpływu na dziecko. Dyskusja nad wcześniejszym posyłaniem dzieci do
szkoły nabiera wówczas zupełnie innego wymiaru. W tym kontekście należy postawić
pytanie: czemu miało by służyć takie rozwiązanie? W obecnej sytuacji wiąże się to z
oderwaniem dziecka od rodziców i wcześniejszym poddaniu oddziaływania ideologii,
bynajmniej nie chodzi o "wyrównywanie szans". W ten sposób formowane pokolenia,
obojętne na własny naród, ojczyznę i religię, będą idealnym narzędziem globalistów: tanią
siłą roboczą.
Usunięcie z programu nauczania historii (w gimnazjum) zagadnień dotyczących II
Rzeczypospolitej, II wojny światowej, PRL'u i czasów współczesnych jest szalenie
niebezpiecznym zabiegiem. Śmiem twierdzić, że jest to celowe działanie. Jaka jest sylwetka
absolwenta polskiego gimnazjum, czyli osoby, która posiada wykształcenie, do którego
obliguje ją państwo? Jest to człowiek, którego wiedza historyczna kończy się na roku 1918.
Szkoła nie dostarcza mu informacji na temat tworzenia się państwowości polskiej po
odzyskaniu niepodległości, napaści Niemców oraz Sowietów na Polskę, niemieckich obozów
koncentracyjnych na ziemiach polskich, zbrodni katyńskiej, czy zbrodniczego okresu
komunizmu. Jaką będą miały wrażliwość tak kształtowane pokolenia?
Konstytucyjnym obowiązkiem ministra edukacji w Polsce jest reprezentowanie interesów
polskich czyli troska o właściwy rozwój dzieci i młodzieży. Człowiek, który obejmuje ten
urząd, powinien zadbać o to, aby młodzi Polacy potrafili zrozumieć i rozpoznać swoje
miejsce w Europie (której Polska jest sercem) i Świecie. Programy nauczania powinny być
tworzone pod kątem wprowadzania młodych Polaków w struktury społeczne tak by mogli się
w nich odnaleźć oraz funkcjonować w sposób wolny. Szkoła powinna uczyć również
przywiązania do Ojczyzny i Narodu oraz podejmowania za nie odpowiedzialności, jako
dziedzictwa - ojcowizny.
Robienie z Polaków ludzi elastycznych, bezkształtnych, tzw. Europejczyków, którzy de facto
nie istnieją, z góry skazane jest na niepowodzenie. W marcu b.r. Polacy pytani o to, kto jest
dla nich największym autorytetem na pierwszym miejscu wskazali rodziców (57%
ankietowanych), zaś tzw. klasa intelektualno-polityczna (kreująca obecną rzeczywistość) nie
przekroczyła poparcia 10% ankietowanych.
Roman Bartoszcze, kontynuator dzieła i myśli Wincentego Witosa i Stanisława Mikołajczyka,
udzielając wywiadu Naszemu Dziennikowi w 2000 roku tak ocenił obecną sytuację w naszym
kraju: „Polska jest polem doświadczalnym dla globalistów. My, Polacy chyba jesteśmy
dobrym materiałem doświadczalnym. Globaliści powiedzieli, że to koniec historii, że
przeminęła jakaś epoka i wszystko będziemy zaczynać od nowa. Teraz przeprowadzają na nas
doświadczenia, jak się zachowa Naród w momencie, gdy zostanie pozbawiony wszystkiego.
Jak długo taka sytuacja się w Polsce utrzyma i czy ta bariera wytrzymałości została już na
tyle przekroczona, że Naród nie jest już w stanie niczego zrobić. Czy też ten Naród może się
jeszcze wydźwignąć? To przecież nie jest kwestia przypadku, że akredytowani dziennikarze
zachodni publicznie w Polsce mówią, że nie ma takiego państwa na świecie, które
wysprzedaje wszystko co ma. Już najwyższy czas zastanowić się nad tym”. Dalej Roman
Bartoszcze mówi: ”Polska osłabiona gospodarczo stanowi dla nich powtórkę z historii. Polacy
jakiś czas mogą pozostać dla nich jako tania i sprawna siła robocza, jako dobrzy fachowcy.
Ale tym, którym się wydaje, że Polskę można wziąć i żyć obok Polaków – nie z Polakami, nie
uznając przy tym naszych wartości religijnych, kulturowych, historycznych, ci popełniają
błąd. Czeka ich i nas straszny czas. Ale my odżyjemy jak Feniks z popiołów. Oni już nie. Ci
panowie i tu, i tam za granicą muszą zrozumieć, że Polska i jej Naród zawsze powstawał ze
zgliszcz i zniszczeń. I działo się tak, dzięki wierze katolickiej”.
Kim dla nas jako społeczeństwa są ludzie młodzi? Jan Paweł II wielokrotnie podkreślał, że
każdy nowo narodzony człowiek niesie ze sobą nadzieję. Nadzieję dla narodu, społeczeństwa,
świata i Kościoła. Największym nieszczęściem obecnych czasów jest to, że nie widzimy tej
nadziei, ignorujemy ją i nie bierzemy za nią odpowiedzialności. Jest to zaniedbanie, które
daje okazję różnym środowiskom na realizację swoich celów oraz sukcesywne pozbawianie
nas, jako narodu, swojej podmiotowości. Jak długo naród będzie jeszcze trwał w obojętności?

Podobne dokumenty