Sprawozdanie z udziału w wymianie studenckiej w
Transkrypt
Sprawozdanie z udziału w wymianie studenckiej w
Sprawozdanie z udziału w wymianie studenckiej w ramach programu Erasmus w Koszycach na Słowacji. Semestr zimowy, rok akademicki 2010/2011 Ścieżki życia są niesamowicie pokręcone i pewnego dnia zawiodły mnie one do Koszyc, dużego, ponad 250-tysięcznego miasta na wschodzie Słowacji. Mój pobyt był dość wyjątkowy jak na warunki tego typu wymian ponieważ zwykle zaproszenie do studiowania danego kierunku na danej uczelni partnerskiej dostaje maksymalnie 3-4 osoby z danego roku. Nasza grupa obejmowała aż 8 osób. Taki układ ma zarówno swoje wady jak i zalety ale jednak myślę, że tych drugich jest nieco więcej. Semestr rozpoczął się 14 lutego, zajęcia dydaktyczne trwały do 15 maja, dalej do pierwszych dni lipca (!!!) trwała sesja egzaminacyjna. Oczywiście egzaminy można było zaliczyć nieco wcześniej. Pierwsze 2 tygodnie to spotkania z koordynatorami i nauczycielami w sprawie ustalenia przedmiotów do zrealizowania. W tym aspekcie współpraca układała się wyśmienicie, wszystko załatwione zostało sprawnie i bezproblemowo. Dodatkowo na pierwsze dni dostaliśmy specjalnych "opiekunów"- życzliwych i sympatycznych słowackich studentów "weteranów" Erasmusa którzy pokazali nam wszystkie najważniejsze miejsca, wyjaśnili zasady funkcjonowania na uczelni, życia w mieście itd. co bardzo pomogło nam w aklimatyzacji. Część zajęć prowadzonych było tylko dla nas, na część uczęszczaliśmy ze słowackimi kolegami. Językiem wykładowym był w zdecydowanej większości słowacki, angielski był jedynie językiem pomocniczym. Taki układ początkowo odstraszał jednak tak naprawdę wyszedł nam na dobre ponieważ nasz język i język naszych południowych sąsiadów są bardzo podobne i po kilku tygodniach nie stanowiło to problemu. Istniała również możliwość uczestnictwa w standardowym kursie tego języka jednak nam wydał się on po prostu nudny ze względu na wyżej wspomniane podobieństwo. Wejściówki, kolokwia i egzaminy pisaliśmy po polsku, ewentualnie później w razie wątpliwości konsultowaliśmy się po słowacku. Zakwaterowanie. Akademik na skraju miasta ale z ze świetnym, sprawnym dojazdem. Bardzo dobry standard, taki o którym mogliście przeczytać we wcześniejszych sprawozdaniach. Wydzielone, zamknięte piętro, segmenty "mieszkania", w każdym dwa dwuosobowe pokoje, toaleta, prysznic, umywalka, lodówka, szybki internet(po uprzednim uiszczeniu opłaty). Na piętrze była również kuchnia z pełnym wyposażeniem(warto jednak mieć swoje naczynia i sztućce bo nie każdy ma w zwyczaju zmywać po sobie), pralnia i świetlica "living room" gdzie można było się w spokoju pouczyć a wieczorem wypić piwo czy po prostu porozmawiać z zagranicznymi kolegami. Sam rozrzut krajów pochodzenia naszych sąsiadów również robił wrażenie: od Szkocji i Francji po Afganistan i Wietnam. My jako Polacy byliśmy bardzo pożyteczną nacją na pietrze ponieważ pełniliśmy rolę tłumaczy pomiędzy naszymi kolegami a kierownictwem i pracownikami akademika u których znajomość obcych języków była uboga. Ciekawostką jest również funkcjonowanie policji studenckiej, czyli "stróżów porządku", studentów ochotników przypominających o istnieniu ciszy nocnej, godzin w których można prowadzić odwiedziny i innych rzeczach regulaminowoorganizacyjnych, ot tak gdyby się komuś zapomniało... Jednak Erasmus to nie tylko nauka. Koszyce to piękne miasto z wieloma ciekawymi miejscami do zobaczenia ale też doskonała baza wypadowa w różne zakątki Słowacji, jak również pobliskie kraje: Czechy, Węgry czy Austrię, czyli przy dobrej organizacji czasu i środków pieniężnych doznań turystycznych również nie brakuje. Generalnie taki wyjazd polecam każdemu kto ma choć trochę odwagi, umiejętności językowych (które na pewno w trakcie wyjazdu wskoczą na wyższy poziom) i otwartości na świat. Sam nie żałuję ani trochę. I jeszcze raz serdecznie polecam. Karol Tuziemski