Sierpień - Parafia Najświętszej Maryi Panny w Przygodzicach

Transkrypt

Sierpień - Parafia Najświętszej Maryi Panny w Przygodzicach
Wieści Parafialne
2014
Sierpień
Rok XIII Nr 7(141)
Parafia p.w. Najświętszej Marii Panny Nieustającej Pomocy w Przygodzicach
Homilia dożynkowa - 24 sierpnia 2014 roku
Czarna polska ziemia znaczona bliznami, dotknięta nieszczęściami o różnych
odcieniach czerni, rodzi kolory, które pocieszają nasze oczy i budzą nadzieję. Tęsknimy
czasem do takiego widoku, kiedy
gdzieś tam nas los rzuci daleko. Tak
jak Mickiewicz chcemy powiedzieć:
„Do tych pól malowanych zbożem
rozmaitym, wyzłacanych pszenicą,
posrebrzanych żytem...". Tęsknota
budzi się tym bardziej, że to, co w
sercu się zapisało, jest szczególnym
źródłem radości człowieka, źródłem,
do którego chce się wracać. Ta ziemia
kwitnąca i rodząca różnorakie owoce
jest naszą Ojczyzną, naszą matką i
naszą pociechą. W niej jest wpisana
nasza nadzieja. W niej upatrujemy
tego, co nam potrzebne do życia. Przy niej czujemy się bezpieczni, jak przy matce.
Dlatego też i twarz Madonny z Częstochowy utożsamiamy tak mocno z polską
ziemią znaczoną bliznami, ale też z tym pięknem sukni królewskiej i korony złotej, którą
Ona nosi oraz z tym zdrojem łask, który spływa na nas z tego, co jest czcią dla
Najświętszej Matki i zawierzeniem Jej naszych losów.
To jest ta Polska, która kocha dzieła Boże i kocha owoce rąk swoich, która docenia
chleb wypracowany i szuka też możliwości, aby Bogu za ten chleb dziękować. Norwid
pisał: „Tęskno mi, Panie... za tą ziemią. Do kraju tego, gdzie kruszynę chleba podnosisz z
ziemi przez uszanowanie dla darów nieba - tęskno mi, Panie". Bo w nas zawsze był ten
wielki szacunek dla pracy, dla owoców tej pracy, dla roli, którą trzeba było uprawiać i dla
Boga, który daje obdarowanie.
Dlatego przychodzimy Bogu dziękować. Zawsze musimy sobie to przypominać, że
dożynki, jako dziękczynienie za plony, mają tylko wtedy sens, kiedy mamy komu
dziękować. Dziękujemy rolnikom i tym wszystkim, którzy te plony wypracowali. Ale nic
by nie było, gdyby Bóg nie dał. Pierwsze i najważniejsze podziękowanie, cel naszej
wdzięczności to Bóg, który jest dawcą życia i wszelkiego dobra. To On nam z ręki swojej
daje jeść, abyśmy mogli to naszymi rękoma podawać braciom i siostrom, byśmy umieli
się dzielić miłością, jak chlebem, byśmy jeden drugiego wspierali i umacniali się w
braterskiej wspólnocie.
Dzisiaj Chrystus pyta nas: "Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego?"
Odpowiedzi padają różne. Apostołowie zbierają te wypowiedzi różnych ludzi i mówią, że
za proroka, a Jezus pyta dalej: „A wy, za kogo Mnie uważacie?" Piotr w imieniu
apostołów odpowiada: "Ty jesteś Mesjaszem, Synem Boga żywego". Pan Jezus
przychodzi do nas, jako Mesjasz, Syn Boga żywego. Przychodzi do nas, aby nam
1
powiedzieć, że Jego mesjaństwo, Jego stanie się człowiekiem jako Boga, jest po to, aby
być Chlebem Żywym dla nas. I słyszymy nie jedną odpowiedź samego Pana Jezusa, kim
jest: „jestem Światłością; jestem Życiem; jestem Zmartwychwstaniem; jestem Dobrym
Pasterzem, który prowadzi na zielone pastwiska", ale też mówi: „Ja jestem Chlebem
Życia, kto Mnie spożywa będzie żył na wieki" - w tym kontekście, że człowiek nie samym
chlebem żyje, i że spichlerze nasze, chociaż wypełnione, mogą stać się bezużyteczne, bo
liczba lat naszych jest policzona. W tym właśnie kontekście to zasadnicze przypomnienie:
"jestem Chlebem Żywym, który zstąpił z nieba", uświadamia nam, że nie można się tutaj
najeść do syta, choćbyśmy mieli nie wiadomo ile bochenków, i że nie można tutaj
pokładać swojej nadziei; że Chleb życia wiecznego, który Chrystus nam daje, otwiera nas
na niebo i na wieczność. W swoim planie Bóg wybrał chleb powszedni, który jest
podstawowym pożywieniem i symbolem wszelkiego pokarmu, abyśmy rozumieli, że tak,
jak bez chleba nie da się żyć, tak tym bardziej bez Jezusa Chrystusa, Syna Bożego,
Mesjasza i Zbawiciela nie da się żyć w pełni, że ten Chleb jest sumą wszystkich pożywień,
jakie człowiek może sobie wyprodukować i jakich poszukuje, że ten Chleb życia
wiecznego jest gwarantem, że będziemy życie mieli na wieki.
Dlatego też Chrystus powołuje Kościół zbudowany na fundamencie wiary
Apostołów, aby zastawić dla nas stół, aby z tego stołu można było czerpać Eucharystię,
można było się posilać wiecznością. Daje Kościołowi władzę: „Cokolwiek zwiążesz na
ziemi, będzie związane w niebie, a rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie", daje
moc Kościołowi: „To czyńcie na moją pamiątkę", aby Kościół biorąc z tego Chleba, który
jest utarty i upieczony z ziaren zbóż naszych, czynił go jeszcze bardziej świętym i jeszcze
bardziej zbawiającym, żeby ten Chleb na ołtarzu Kościoła mógł się stać Eucharystią, czyli
Ciałem naszego Pana Jezusa Chrystusa. Bóg stał się dla nas Chlebem, dlatego też w
chlebie widzimy więcej, niż tylko skibę posmarowaną i obłożoną, niż tylko kruszyny,
które się sypią. W chlebie widzimy sens życia, życia doczesnego, które nabiera wartości
dopiero wtedy, kiedy jest widziane w tym dopełnieniu, dopełnieniu w niebie przez życie
wieczne. „Ja jestem Chlebem żywym..., kto mnie spożywa, będzie żył na wieki". Szanując
chleb powszedni klękajmy, adorujmy i przyjmujmy w życie swoje Chleb Eucharystyczny,
samego Pana i Zbawiciela Jezusa Chrystusa.
ks. prob. Marcin Taisner
Piesza pielgrzymka do Kotłowa
W lipcowy wieczór (9.07) dotarła do nas na nocleg IX Grupa Poznańskiej Pieszej
Pielgrzymki na Jasną Górę. Następnego ranka do ponad 90 osobowej grupy pielgrzymów
dołączyli
przedstawiciele
naszej parafii – 39 osób wraz z
ks. proboszczem. W drogę do
Kotłowa wyruszyliśmy ok. godz.
8.00
pomimo
ulewnego
deszczu, który towarzyszył nam
jeszcze przez pewien czas.
Choć w przemoczonych butach,
lecz z intencją w sercu
wędrowaliśmy do Matki Bożej.
Na
trasie
pielgrzymki
spotkaliśmy się z niezwykłą
gościnnością i serdecznością
rodziny z Przygodziczek. Można
było skorzystać z toalety,
wypić ciepłą kawę lub herbatę,
poczęstować
się
ciastem,
odpocząć. Po krótkiej przerwie
ruszyliśmy dalej, aż do
Sanktuarium
Matki
Bożej
Kotłowskiej. Kiedy dotarliśmy
do Kotłowa, witaliśmy inne
grupy pielgrzymów, którzy
przybywali na spotkanie i Mszę
Świętą. Msza Św. tym razem
została odprawiona w kościele, a
po niej grupy pielgrzymkowe Pieszej Pielgrzymki na Jasną Górę udały się na posiłek lub
w dalszą drogę, na miejsce noclegu. A oto uczestnicy pielgrzymki pieszej – reprezentanci
naszej parafii: Jolanta Grzesiek z Zosią i Stasiem, Marzena Pacyna z Kacprem, Dorota Krupa z
2
Wiktorią i Agnieszką, Donata Goździk z Wiktorią, Agata Smardz z Wiktorią, Weronika
Rzekiecka, Aleksandra Adam, Mikołaj Lewandowski, Zuzanna Garbaciak, Weronika Beker,
Adrian Kut, Miłosz Matysiak, Anna Warchulska z Alicją z kuzynką i dwoma kuzynami z innej
parafii, Bartosz Włodarczyk, Barbara Lewandowska, Halina Matysek, Maria i Krzysztof
Kowalscy, Tadeusz Wnuk, Zygmunt Lesiewicz, Emilia Tyszko, Justyna Bluz, Magdalena Misiek,
Krzysztof Marek z Julianną, Wojciech Kaczmarek, Adrian Kut, Miłosz Matysiak, Donata Mróz
oraz proboszcz naszej parafii - ks. Kan. Marcin Taisner. Nikt z Przygodzic nie szedł dalej do
Częstochowy, więc po modlitwie udaliśmy się do swych domów.
Donata Mróz
Pielgrzymka Kaliska – Grupa Biało-niebieska
8.VIII. 2014 r. wyruszyła z Odolanowa 23 raz pielgrzymka na Jasną Górę w ramach
Diecezjalnej Pielgrzymki Kaliskiej. Jej uczestnikami byli mieszkańcy Granowca, Przygodzic,
Ostrzeszowa, Odolanowa, Garek – 60 osób. Z Przygodzic wyruszyło w całej Pielgrzymce
Kaliskiej 14 osób, w tym 4 osoby w grupie biało-niebieskiej z Odolanowa wraz z naszym ks.
kanonikiem Marcinem Taisnerem oraz naszym nowym klerykiem Mateuszem Paprockim.
Pielgrzymka trwała 6 dni: od 8 do 13 sierpnia.
Wyruszyliśmy rano o g. 8.00, od razu po Mszy św., która odbyła się w kościele św.
Marcina w Odolanowie. Przewodnikiem naszej grupy był ks. Dariusz Płonka, a ojcem
duchownym został ks. Marcin. Każdego dnia odbywała się konferencja, odmawiane były
różaniec, jutrznia, nieszpory oraz godzinki. Od rana śpiewaliśmy pieśni religijne oraz wesołe
przyśpiewki.
Pierwszego dnia mieliśmy do przejścia 28 km, ale nie był to najdłuższy odcinek. Mieliśmy
cztery postoje, w tym jeden z obiadem. Na nocleg do Ostrzeszowa dotarliśmy o g. 18.50,
oczywiście grupa biało-niebieska przed czasem, ponieważ mieliśmy być na 19-tą. Myślę, że każdy
miał udany nocleg, ponieważ w Ostrzeszowie było więcej chętnych osób do przyjęcia
pielgrzymów niż ich samych.
Rano dołączyli do nas kolejni pielgrzymi wraz z ks. Piotrem Kowalikiem z parafii św.
Jadwigi w Ostrzeszowie. Tego dnia mieliśmy do pokonania 26 km. O g. 12-tej mieliśmy Mszę św.
w Mikorzynie. Dołączyła do nas grupa Jarocińsko-pleszewska. Po Mszy zjedliśmy zupę oraz
dostaliśmy paczki lub drożdżówki do
wyboru. Później mieliśmy odpoczynek w
cieniu drzew oraz w niezwykłej ciszy. Tego
dnia każdy zapoznawał się z innymi. Sama
poznałam sporo osób.
Na nocleg dotarliśmy o g. 19 00. Parę
osób wracało do domu, ponieważ nocleg był
w Świbie, a to nie jest tak daleko. Ksiądz
przed rozejściem do domów poprosił nas,
żebyśmy przyszli na wieczorną adorację o g.
20.30. Prowadził ją nasz ks. Marcin,
skończyła się o godzinie 21.10. Następnie
wszyscy rozeszli się na nocleg. Każdy musiał
być wypoczęty, bo trzeciego dnia miała być
najgorsza trasa.
Rano mieliśmy zbiórkę przed kościołem o godzinie 6.30, a wyjście o 7-mej. Mieliśmy trzy
postoje, w tym jeden bardzo miły w Opatowie. Na postój przyjął nas pan Kopis, brat ks. Rafała.
Poczęstował nas plackiem i ciasteczkami, ale najlepszy był jego ogród pełen drzew. Nasi
pielgrzymi mogli się położyć w cieniu na karimatach. Po tym postoju ks. Piotr zaczął nam
opowiadać o jego noclegu. Wszyscy podziwiali ks. Piotra, ponieważ nikt z nas nie miał fontanny
z czekolady i jacuzzi. Był przed nami najdłuższy odcinek tego dnia, czyli 12 km. Szło się bardzo
ciężko, ponieważ pogoda nie dopisywała. Było bardzo gorąco, księża dbali o to, aby każdy miał
czapkę na głowie oraz żeby nikomu nic się nie stało.
3
Na szczęście wszyscy dotarliśmy na obiad i Mszę św. w Wójcinie. Po tym postoju mieliśmy
dotrzeć na nocleg do Dzietrzkowic. Tego dnia pokonaliśmy 31 km. Czwartego dnia naszej
podróży każdy był wypoczęty. Zbiórkę mieliśmy o godzinie 6.30. Tego dnia mieliśmy do
pokonania 29 km i były cztery postoje. Ks. Marcin rozśpiewał naszą pielgrzymkę od rana
wesołymi piosenkami, np. „A jak jest pielgrzymka, to jest święto, każdy idzie z miną
uśmiechniętą”. Ks Piotr opowiadał o ich cudownym noclegu i dodał, że księża mieli bicze wodne.
Kiedy nam opowiedział, jak musieli sobie zasłużyć na ten nocleg, to było pewne, że już nikt nie
będzie miał smętnej miny. Opowiedział, jak z ks. Darkiem jechali na pole, a ks. Marcin musiał
„ujeżdżać bizona”. Wszyscy chwalili ks. Marcina i pytali, z jakiej jest parafii. Pielgrzymi bardzo
się cieszyli, że jest on naszym ojcem duchownym.
O g. 11-tej mieliśmy Mszę św. i postój koło remizy strażackiej w Przedmościu. W remizie
zjedliśmy pyszny dwudaniowy obiad i podwieczorek. Spotkaliśmy się tam z grupą brązową idącą
z Ostrowa Wlkp. Wielu pielgrzymów się znało, więc można było porozmawiać. O g. 19-tej
dotarliśmy na nocleg do Żytniowa. Kolejnego dnia mieliśmy do pokonania 32 km, ale lekko w
nocy popadało i nie było takiego upału, więc dobrze się szło. Zbiórkę mieliśmy o godzinie 6.30, a
Mszę św. o godzinie 7.00. W Żytniowie był prześliczny kościół, było tam tyle ślicznych
malowideł i ozdób, więc każdy miał co podziwiać. Tego dnia mieliśmy trzy postoje. Ks. Piotr
dodał do swojej historyjki „masaż tajski’ oraz zaśpiewał piosenkę „Jak dobrze być barankiem’’.
Dzień minął dobrze, a zwłaszcza bardzo szybko, ponieważ każdy był lekko zmęczony.
Ostatniego dnia w Złochowicach przed rozejściem się do domów ks. Darek zaprosił
wszystkich do kościoła i zaczął wręczać upominki. Dostali je księża, klerycy, pani katechetka,
która odpowiadała za załatwianie noclegów. Dostali także: najstarsza osoba na pielgrzymce była to pani Jolka, która ma 69 lat, oraz najmłodsi. Było nas czworo: 3 chłopców i ja, a
najmłodszy był Wojtek - miał 10 lat. Po wręczeniu nagród każdy dostał biało-niebieską koszulkę,
ponieważ na drugi dzień mieliśmy się w nie ubrać. Pod koniec wszyscy nasi pielgrzymi zrobili
tzw. „łączkę pojednania’ i tak zakończył się przedostatni dzień naszej pielgrzymki. Szóstego dnia
naszej drogi ze Złochowic na JasnĄ Górę mieliśmy do pokonania 27 km.
Wyjście zaplanowane było na g.7.00, a postój i Msza św. w Kłobucku, gdzie spotykały się
wszystkie grupy Pielgrzymki Kaliskiej. Po nabożeństwie każda grupa wychodziła, co 5 minut.
Nam pomalowano twarze farbami, oczywiście w biało-niebieskie flagi. Drogówka tego dnia była
nie do zastąpienia. Każdy był zadowolony, że wreszcie dotarliśmy na Jasna Górę.
Wejście było około g. 17.30. Czekaliśmy dość długo. Około 18.30 poproszono nas, abyśmy
padli przed Matka Bożą na ziemię i tak też zrobiliśmy. Czekaliśmy jeszcze jakiś czas przed
wejściem do kaplicy, ale ok. 19-tej ujrzeliśmy Jej obraz i te dwie rysy na Jej twarzy. Każdy
uklęknął i się przeżegnał. Następnie razem przeszliśmy pod „busa” z bagażami. Tam było
pożegnanie i odbiór bagażu. Niektórzy zdążyli przed burzą na Apel Jasnogórski i czuwanie, a
wielu dotrwało do 24-tej, aby być na Mszy św. odprawianej dla Pielgrzymów z diecezji kaliskiej.
Według mnie ta pielgrzymka zwiększa wiarę w Boga, pozwala nam poznać nowych
znajomych. Możemy się też pośmiać, a także ćwiczymy kondycję. Bardzo zachęcam do udziału w
pielgrzymce w przyszłym roku, jeśli to będzie możliwe.
Joanna Wojtasik
Motocyklowa pielgrzymka na Górę Świętej Anny
3 sierpnia po raz dwunasty odbyła się pielgrzymka motocyklistów na Gorę Św. Anny koło
Opola. To związane z historią naszego państwa szczególne miejsce, gromadzi coraz większa
grupę uczestników sierpniowych spotkań pielgrzymkowych. W tym roku przyjechało na nią
około 10 tysięcy motocykli. Są to głownie motocykliści z archidiecezji katowickiej, wrocławskiej i
krakowskiej. Ale wśród uczestników pielgrzymowania byli również motocykliści z innych
regionów Polski. Przybyły również grupy motocyklowe z Niemiec i Czech. Dość dużą grupę na
pielgrzymce stanowiły kobiety motocyklistki. Z naszej parafii uczestniczyło w pielgrzymce troje
motocyklistów: Kazimierz Baron, Katarzyna Baron i autor artykułu.
O godzinie 11.30 rozpoczyna się uroczysta Msza św. koncelebrowana, pod
przewodnictwem ks. arcybiskupa Wiktora Skworca, ordynariusza archidiecezji katowickiej.
Arcybiskup wygłosił również słowo Boże do zgromadzonych pielgrzymów – motocyklistów.
4
Podkreślił w nim, że motocykliści to grupa szczególnie powołana do przestrzegania przepisów o
ruchu drogowym. Podobnie jak należy przestrzegać przepisów na drodze, tak w życiu duchowym
należy słuchać woli Bożej ukrytej w przykazaniach, by w ten sposób każdy przejechany kilometr
stał się wędrówką ku niebu. W przeciwnym wypadku cała nasza ziemska wędrówka zmieni się w
błądzenie i zmierzać będzie do nikąd. Modlitwa wiernych była przedstawiana w języku
niemieckim, czeskim i polskim.
Po zakończonej Mszy św. główny organizator podziękował ks. abp. Wiktorowi za
odprawiona Mszę św., wygłoszone słowo Boże i zaprosił wszystkich na następną trzynasta już
pielgrzymkę, która odbędzie się w pierwszą niedzielę sierpnia 2015 roku.
W drodze powrotnej nie oszczędza nas pogoda. W strugach deszczu wracamy do
Przygodzic.
Grzegorz Marciniak
Homilia wygłoszona przez o. Dariusza Garbaciaka
Niedziela
17.VIII. 2014 r.
Moi drodzy, słuchając dziś słów Ewangelii św. Mateusza znów
zostajemy zaproszeni w jakiś sposób, aby podążyć za
Chrystusem. Dzisiaj Chrystus zaprasza nas w okolicę Tyru i
Sydonu. Takie dwa miejsca położone w Libanie nad Morzem
Śródziemnym, jedno od drugiego oddalone prawie o 31 km.
Słyszeliśmy dwa tygodnie temu wtedy, kiedy zgromadził pięć tysięcy ludzi, potem
podzielił chleb, którym nakarmił tych, którzy chodzili za Nim. W ubiegłą niedzielę,
pamiętamy, że uczył apostoła Piotra prawdziwej wiary, kiedy kazał mu chodzić po
wodzie. A dzisiaj nagle staje przed tym Chrystusem kobieta i prosi o uzdrowienie swojej
córki. Jezus odwraca się i nie chce jej wysłuchać, Jezus nic jej na to nie odpowiedział.
Ona usilnie prosi dalej, aby miał dla niej zmiłowanie. Jezus odpowiada, że nie jest dobrze
brać chleb dzieciom a dać psom. Może zastanawiamy się, dlaczego Jezus nazywa tą
kobietę psem, nie było to w Jego stylu, nie mieściło się w kontekście całej Jego nauki.
Człowiek, który prosi o pomoc, zostaje nazwany przez Jezusa psem. Dlaczego tak się
stało?
Moi drodzy, jeśli wgłębimy się trochę w historię biblijną wiemy, że ludzie, którzy
żyli koło Tyru i Sydonu, czcili jako bóstwa zwierzęta. Dlatego też Jezus odpowiada
kobiecie w kontekście jej wiary, że nie można zabrać jedzenia dziecku a dać psu. Nie było
to czymś obraźliwym, było to po prostu obrazowe przedstawienie tego, w co kobieta
wierzyła. Jednak kobieta nie ustała i dalej prosiła: Panie, ulituj się nade mną, moja córka
jest ciężko chora. Może te błagania nie są nam obce, są nam znane, bo my Pana Boga też
często prosimy o wiele rzeczy. Często błagamy Go, modlimy się i w pewnym momencie
wydaje nam się, że ten Pan Bóg, jakoś nie chce reagować na te nasze prośby, nie chce
spełnić tych naszych życzeń, z którymi się do Niego zwracamy. Często też, wtedy kiedy
myślimy, że Pan Bóg nie chce zrobić tego, czego my chcemy, od Kościoła odchodzimy, w
jakiś sposób kłócimy się wewnętrznie sami ze sobą dlatego, że myślimy, ie nie zostaliśmy
nigdy wysłuchani. A tutaj, jak widzimy w Ewangelii, w pewnym momencie ta kobieta
kananejska mówi "Synu Dawida". "Synu Dawida", a więc wierzyła w Jego bóstwo,
wierzyła w to posłannictwo Chrystusa i wtedy Pan Jezus nagle się odwraca i mówi: „O
niewiasto, wielka jest twoja wiara, niech ci się stanie, jak chcesz". Może zastanawiamy
się, dlaczego w naszym życiu jest tak, że często Pan Bóg nas nie wysłuchuje. Może
prosimy Go bez wiary. Może ta nasza wiara właściwie nie jest głęboka, jest
powierzchowna. Może do tego jest wiarą, którą można spotkać w kościele, czy może przy
odmawianiu różańca, ale to nie cała wiara.
5
Moi drodzy, w miejscu, w którym ja pracuje, w Chicago, jest wiele grup
społecznych, narodowościowych, bo spotykam często Polaków z północy, z południa
Polski, Słowaków, Litwinów, Białorusinów, Ukraińców. Wszystkie te grupy społeczne w
jakiś sposób organizują się wokół Kościoła, aby z jednej strony pogłębiać swoją wiarę a z
drugiej strony też tą wiarę pielęgnować i przez tą wiarę dawać świadectwo swojej
przynależności. W naszej parafii, którą założyliśmy w 2001 roku, ludzie z
niedowierzaniem patrzyli, po co nam polska parafia, przecież tam nie ma Polaków w
ogóle, nawet na północy Chicago. Na pierwszą Mszę świętą przyszły 64 osoby. Później
otwarliśmy polską szkołę, do której przyszło w pierwszym roku 214 dzieci. Teraz już,
można powiedzieć, po trzynastu latach na dwóch Mszach św. - w sobotę jedna, w
niedzielę druga - mamy około 1400 ludzi. W szkole polskiej jest 740 dzieci, które uczą się
na trzy zmiany. Można powiedzieć, że w jakiś sposób wiara ludzi została mocno
połączona nie tylko z Eucharystią, z sakramentem pojednania, ze chrztem czy z
sakramentem małżeństwa, ale także ta wiara ludzi gromadzi po to, aby coś budować, aby
coś wspólnie założyć, aby coś wspólnie sobie przekazywać. Taka jest nasza wiara, taka
jest wiara polska, gdzieś tam daleko na emigracji.
Dużo podróżuję po Ameryce Południowej ze względu na moją pracę i gdy
odwiedzam Ekwador, Kolumbie, Boliwię, Peru, Argentynę, tam ludzie wierzą zupełnie w
inny sposób. Ludzie mają poczucie wiary, które jest bardziej widoczne, jest bardziej
namacalne. Swoją wiarę okazują przez śmiech, poprzez taniec, poprzez malarstwo,
poprzez rzeźby. Jest to wiara bardziej widzialna, naznaczona tym, co można zobaczyć.
Nasza wiara to jest wiara akcji. Tam wiara bardziej wizualna. Kiedyś byłem w Amazonii,
odwiedzałem nasze misje na północy Brazylii. Płynęliśmy łodzią prawie dwa dni z
miejsca, do którego dotarliśmy samolotem, w olbrzymim upale, z komarami, ze
wszystkim, co było możliwe i tam dotarliśmy do takich Indian, którzy żyją daleko, daleko
w buszu... Oni właściwie poznali Chrystusa zaledwie pięćdziesiąt lat temu. Ludzie, którzy
cały czas chodzą po buszu, po puszczy amazońskiej, właściwie nie siedzą w miejscu,
często trzeba ich szukać. Ci ludzie swoją wiarę przeżywają zupełnie inaczej. Ci ludzie
przeżywają swoją wiarę poprzez ciszę, spokój i poprzez takie niesamowite balansowanie
pomiędzy naturą a życiem. Oni wiedzą, że Msza święta to jest coś szczególnego, wiedzą,
że sakrament to jest coś, co daje im siłę, co ich umacnia, ale tej swojej wiary nie okazują,
nie okazują jej na, zewnątrz, dlatego, że oni żyją z natury, oni muszą być w pokoju z
naturą, muszą żyć z naturą, natura ich żywi i natura daje im siłę i natura pozwala, że
mają miejsce, w którym mogą mieszkać.
W każdym kraju, na każdym kontynencie ludzie wyznają swoją wiarę w sposób
bardzo różny. Jednak trzeba pamiętać, że nasza wiara nie może się tylko ograniczać do
uczestnictwa we Mszy św. czy do odmawiania różańca. Nasza wiara musi być szersza,
musi sięgać trochę dalej. My musimy wierzyć w to, że Pan Bóg nas poprowadzi, aby
dodać nam siły z jednej strony, a z drugiej strony, aby dawać nam więcej nadziei, więcej
satysfakcji, bo pisze święty Paweł w liście do Rzymian w rozdziale piątym: „Nadzieja
zawieść nie może, bowiem miłość Boża rozlana jest w sercach ludzkich poprzez Ducha
Świętego". A więc Chrystus rozlał w naszych sercach tą miłość poprzez Ducha Świętego,
która ma dawać nam siły do tego, abyśmy żyli wiarą i wiarę przekazywali innym. Abyśmy
usłyszeli od Chrystusa to, co usłyszała niewiasta z dzisiejszej Ewangelii: „Wielka jest
twoja wiara, niech ci się stanie, jak chcesz". Amen.
W miłości Słowa Bożego
Ks. Dariusz Garbaciak SVD
(Ks. Dariusz Garbaciak ze Zgromadzenia Werbistów pochodzi z Przygodzic a pracuje w
Chicago)
6
„Jakubie/Marto/Tomku/Agnieszko, będziesz ostoją dla…”
4 lipca 2014 roku na wieczornym czuwaniu, kartkę z takimi słowami oraz imieniem i
nazwiskiem podopiecznego otrzymali wszyscy wolontariusze wspólnoty „Ostoja” biorący
udział we wczasorekolekcjach z osobami niepełnosprawnymi, przy parafii św. Marcina w
Odolanowie. Organizowana przez Wyższe Seminarium Duchowne w Kaliszu „Ostoja”
odbyła się już po raz dziewiętnasty, a głównymi organizatorami byli diakoni: Paweł
Nowacki, Mateusz Klaczyński i Łukasz Poczekaj. Podczas tylu lat utarło się kilka
obowiązkowych punktów programu wczasorekolekcji, które udało nam się zrealizować.
Część rekolekcyjną, trwającą 3 dni, poprowadził w tym roku ks. Adam Kraska, wikariusz
parafii Ducha Św. w Ostrowie Wielkopolskim. Po jej zakończeniu, najważniejszym
punktem dnia nadal pozostała Eucharystia oraz wieczorne czuwania. Mieszkańcy
Odolanowa mogli spotkać nas na wielu spacerach, jednak najbardziej zauważalni bez
wątpienia byliśmy na rynku, gdzie wśród salw śmiechu i rozmów delektowaliśmy się
przepysznym smakiem odolanowskich lodów J Tradycją stał się również wyjazd na
wycieczkę, jednak w tym roku (i za to wielkie podziękowania należą się organizatorom)
po raz pierwszy udało się zorganizować dłuższy, bo dwudniowy wyjazd do Krakowa, w
którym wielu uczestników było po raz pierwszy. Ubrani wszyscy w żółte „firmowe”
koszulki, przyciągaliśmy uwagę ludzi, którzy często, co było bardzo miłe, pomagali nam
w razie drobnych problemów np. z podjazdem wózkiem inwalidzkim na krawężnik.
Jednym z piękniejszych momentów całych wczasorekolekcji, był mały happening, który
zorganizowaliśmy na krakowskim rynku. Wśród dźwięku gitar, bębnów, skrzypiec,
śpiewaliśmy i tańczyliśmy, dziękując Bogu za to, że mogliśmy się tam znaleźć. A po
wizycie w Krakowie, w drodze powrotnej, nadszedł czas na kolejny OBOWIĄZKOWY
punkt programu, wizytę w McDonald’s J W ostatni wieczór przed odjazdem naszych
przyjaciół, podczas czuwania, każdy kto chciał mógł wygłosić świadectwo. Wśród łez
wzruszenia i radości wymienialiśmy się nawzajem przeżyciami, spostrzeżeniami.
Niepełnosprawni mówili, jak bardzo cieszą się, że jest coś takiego jak wspólnota „Ostoja”,
dziękowali nam wolontariuszom
za opiekę, a my im za mądre
słowa, wsparcie, wszystko na co
otworzyli nam oczy. Bo tak
naprawdę ostoją nie są tylko
wolontariusze. Utarło się, że nas
nazywa się opiekunami, a ich
podopiecznymi, jednak często to
oni są naszymi opiekunami. To
oni nas pocieszają, to oni
pokazują jak należy przestać się
zamartwiać i cieszyć się z
najmniejszych rzeczy, to oni są
odpowiedzialni za rozśmieszanie
nas do łez. A’propo rozśmieszania,
nie mogę nie wspomnieć o chrzcie dla wszystkich, którzy pojawili się w Odolanowie po
raz pierwszy. Musieliśmy się przebrać za klowny, wieśniaków, rzeźników albo wampiry –
mieszanka wybuchowa i wspomnienia na całe życie. A co po chrzcie? Ostojowa
dyskoteka! Komentarz zbędny – zdjęcie mówi wszystko.
Agnieszka Rasiak
7
Nowy Rok Szkolny 2014/2015
„Duchu Święty, który oświecasz serca i umysły nasze, dodaj nam ochoty i
zdolności, aby ta nauka była dla nas z pożytkiem doczesnym i wiecznym.
Przez Chrystusa Pana naszego. Amen”.
Msza św. na rozpoczęcie Roku Szkolnego
dla wszystkich naszych szkół, uczniów, nauczycieli i rodziców
1 września g.8.00
Refren
Dzisiaj spojrzał na mnie Pan i ja też spojrzałem na Niego. Dzisiaj spojrzał na mnie Pan,
powiedziałem Mu: ,,Kocham Cię!''
1. Spojrzał Pan bogatemu młodzieńcowi w oczy I rzekł: ,,zostaw wszystko Teraz, już możesz pójść
za mną'', A on odszedł i zasmucił się.
2. W synagodze Pan nauczał wszystkich, Ale ujrzał człowieka chorego. Rzekł mu: ,,Wstań, odtąd
będziesz zdrowy, Czyż nie mogę czynić tego, co chcę?''
3. Zląkł się Piotr tych, co mu zrobić nic nie mogli I zaparł się Pana. Potem gorzko zapłakał I
zobaczył oczy Pana pełne łez przebaczenia.
4. Tuż przy Grobie spotkał się Pan z Marią Magdaleną i rzekł jej : ,,Mario!'' Ona rozpoznała
swego Pana I z pewnością ucieszyła się!
Odpust Narodzenia NMP w Sanktuarium Kotłowskim
7-13 września,
Suma odpustowa
8 września poniedziałek) o g.12.00
13 września (sobota) o g.11.00
Tradycyjne czuwanie przed Cudownym Obrazem
w piątek 12 września od 17.00 do 21.30
********************
Wielki Odpust
w Sanktuarium Św. Idziego w Mikorzynie
30.VIII – 07.IX.2014 r.
suma odpustowa 1 i 7 września o g.12.00
Dane biograficzne dotyczące Idziego są bardzo skąpe. Podstawowym
źródłem do jego losów jest list papieża Jana VIII z 878 roku. Życiorys
Idziego z X wieku uchodzi za zbiór zapożyczeń z innych utworów
hagiograficznych. Idzi pochodził prawdopodobnie z królewskiego rodu
Grecji. Urodził się w Atenach, jako syn Teodora i Pelagii. Po wczesnej
śmierci rodziców został pustelnikiem osiadłym nad Rodanem. Po 673 roku
otrzymał od Wamby, króla Wizygotów, ziemię, gdzie założył klasztor, wokół
którego powstało później miasteczko Saint-Gilles. W średniowiecznej
Europie był jednym z najpopularniejszych świętych (obok świętego
Marcina). Ku jego czci wystawiono wiele kościołów we Francji, w Belgii, w
Niemczech, a także w Polsce. Relikwie św. Idziego znajdują się od XVI
wieku w krakowskiej Katedrze i inowłodzkim kościele, od XVIII/XIX wieku
Złotym Potoku (Cz) i Zrębicach. Wzywany jest w razie bezpłodności i
przeciw chorobom psychicznym. Jest patronem karmiących matek, rybaków, myśliwych,
pasterzy, handlarzy końmi, rozbitków, epileptyków, chorych, rannych, grzeszników, łuczników,
żebraków, zbłąkanych, dobrej spowiedzi, Styrii i Karyntii, Edynburga, Norymbergi, Osnabrücku,
Brunszwiku i Tuluzy.
Redagują członkowie Rady Parafialnej
Oprawa graficzna i przygotowanie do druku Wacław Kieremkampt
8

Podobne dokumenty