Sierpień - Parafia Najświętszej Maryi Panny w Przygodzicach
Transkrypt
Sierpień - Parafia Najświętszej Maryi Panny w Przygodzicach
Wieści Parafialne 2014 Sierpień Rok XIII Nr 7(141) Parafia p.w. Najświętszej Marii Panny Nieustającej Pomocy w Przygodzicach Homilia dożynkowa - 24 sierpnia 2014 roku Czarna polska ziemia znaczona bliznami, dotknięta nieszczęściami o różnych odcieniach czerni, rodzi kolory, które pocieszają nasze oczy i budzą nadzieję. Tęsknimy czasem do takiego widoku, kiedy gdzieś tam nas los rzuci daleko. Tak jak Mickiewicz chcemy powiedzieć: „Do tych pól malowanych zbożem rozmaitym, wyzłacanych pszenicą, posrebrzanych żytem...". Tęsknota budzi się tym bardziej, że to, co w sercu się zapisało, jest szczególnym źródłem radości człowieka, źródłem, do którego chce się wracać. Ta ziemia kwitnąca i rodząca różnorakie owoce jest naszą Ojczyzną, naszą matką i naszą pociechą. W niej jest wpisana nasza nadzieja. W niej upatrujemy tego, co nam potrzebne do życia. Przy niej czujemy się bezpieczni, jak przy matce. Dlatego też i twarz Madonny z Częstochowy utożsamiamy tak mocno z polską ziemią znaczoną bliznami, ale też z tym pięknem sukni królewskiej i korony złotej, którą Ona nosi oraz z tym zdrojem łask, który spływa na nas z tego, co jest czcią dla Najświętszej Matki i zawierzeniem Jej naszych losów. To jest ta Polska, która kocha dzieła Boże i kocha owoce rąk swoich, która docenia chleb wypracowany i szuka też możliwości, aby Bogu za ten chleb dziękować. Norwid pisał: „Tęskno mi, Panie... za tą ziemią. Do kraju tego, gdzie kruszynę chleba podnosisz z ziemi przez uszanowanie dla darów nieba - tęskno mi, Panie". Bo w nas zawsze był ten wielki szacunek dla pracy, dla owoców tej pracy, dla roli, którą trzeba było uprawiać i dla Boga, który daje obdarowanie. Dlatego przychodzimy Bogu dziękować. Zawsze musimy sobie to przypominać, że dożynki, jako dziękczynienie za plony, mają tylko wtedy sens, kiedy mamy komu dziękować. Dziękujemy rolnikom i tym wszystkim, którzy te plony wypracowali. Ale nic by nie było, gdyby Bóg nie dał. Pierwsze i najważniejsze podziękowanie, cel naszej wdzięczności to Bóg, który jest dawcą życia i wszelkiego dobra. To On nam z ręki swojej daje jeść, abyśmy mogli to naszymi rękoma podawać braciom i siostrom, byśmy umieli się dzielić miłością, jak chlebem, byśmy jeden drugiego wspierali i umacniali się w braterskiej wspólnocie. Dzisiaj Chrystus pyta nas: "Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego?" Odpowiedzi padają różne. Apostołowie zbierają te wypowiedzi różnych ludzi i mówią, że za proroka, a Jezus pyta dalej: „A wy, za kogo Mnie uważacie?" Piotr w imieniu apostołów odpowiada: "Ty jesteś Mesjaszem, Synem Boga żywego". Pan Jezus przychodzi do nas, jako Mesjasz, Syn Boga żywego. Przychodzi do nas, aby nam 1 powiedzieć, że Jego mesjaństwo, Jego stanie się człowiekiem jako Boga, jest po to, aby być Chlebem Żywym dla nas. I słyszymy nie jedną odpowiedź samego Pana Jezusa, kim jest: „jestem Światłością; jestem Życiem; jestem Zmartwychwstaniem; jestem Dobrym Pasterzem, który prowadzi na zielone pastwiska", ale też mówi: „Ja jestem Chlebem Życia, kto Mnie spożywa będzie żył na wieki" - w tym kontekście, że człowiek nie samym chlebem żyje, i że spichlerze nasze, chociaż wypełnione, mogą stać się bezużyteczne, bo liczba lat naszych jest policzona. W tym właśnie kontekście to zasadnicze przypomnienie: "jestem Chlebem Żywym, który zstąpił z nieba", uświadamia nam, że nie można się tutaj najeść do syta, choćbyśmy mieli nie wiadomo ile bochenków, i że nie można tutaj pokładać swojej nadziei; że Chleb życia wiecznego, który Chrystus nam daje, otwiera nas na niebo i na wieczność. W swoim planie Bóg wybrał chleb powszedni, który jest podstawowym pożywieniem i symbolem wszelkiego pokarmu, abyśmy rozumieli, że tak, jak bez chleba nie da się żyć, tak tym bardziej bez Jezusa Chrystusa, Syna Bożego, Mesjasza i Zbawiciela nie da się żyć w pełni, że ten Chleb jest sumą wszystkich pożywień, jakie człowiek może sobie wyprodukować i jakich poszukuje, że ten Chleb życia wiecznego jest gwarantem, że będziemy życie mieli na wieki. Dlatego też Chrystus powołuje Kościół zbudowany na fundamencie wiary Apostołów, aby zastawić dla nas stół, aby z tego stołu można było czerpać Eucharystię, można było się posilać wiecznością. Daje Kościołowi władzę: „Cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie", daje moc Kościołowi: „To czyńcie na moją pamiątkę", aby Kościół biorąc z tego Chleba, który jest utarty i upieczony z ziaren zbóż naszych, czynił go jeszcze bardziej świętym i jeszcze bardziej zbawiającym, żeby ten Chleb na ołtarzu Kościoła mógł się stać Eucharystią, czyli Ciałem naszego Pana Jezusa Chrystusa. Bóg stał się dla nas Chlebem, dlatego też w chlebie widzimy więcej, niż tylko skibę posmarowaną i obłożoną, niż tylko kruszyny, które się sypią. W chlebie widzimy sens życia, życia doczesnego, które nabiera wartości dopiero wtedy, kiedy jest widziane w tym dopełnieniu, dopełnieniu w niebie przez życie wieczne. „Ja jestem Chlebem żywym..., kto mnie spożywa, będzie żył na wieki". Szanując chleb powszedni klękajmy, adorujmy i przyjmujmy w życie swoje Chleb Eucharystyczny, samego Pana i Zbawiciela Jezusa Chrystusa. ks. prob. Marcin Taisner Piesza pielgrzymka do Kotłowa W lipcowy wieczór (9.07) dotarła do nas na nocleg IX Grupa Poznańskiej Pieszej Pielgrzymki na Jasną Górę. Następnego ranka do ponad 90 osobowej grupy pielgrzymów dołączyli przedstawiciele naszej parafii – 39 osób wraz z ks. proboszczem. W drogę do Kotłowa wyruszyliśmy ok. godz. 8.00 pomimo ulewnego deszczu, który towarzyszył nam jeszcze przez pewien czas. Choć w przemoczonych butach, lecz z intencją w sercu wędrowaliśmy do Matki Bożej. Na trasie pielgrzymki spotkaliśmy się z niezwykłą gościnnością i serdecznością rodziny z Przygodziczek. Można było skorzystać z toalety, wypić ciepłą kawę lub herbatę, poczęstować się ciastem, odpocząć. Po krótkiej przerwie ruszyliśmy dalej, aż do Sanktuarium Matki Bożej Kotłowskiej. Kiedy dotarliśmy do Kotłowa, witaliśmy inne grupy pielgrzymów, którzy przybywali na spotkanie i Mszę Świętą. Msza Św. tym razem została odprawiona w kościele, a po niej grupy pielgrzymkowe Pieszej Pielgrzymki na Jasną Górę udały się na posiłek lub w dalszą drogę, na miejsce noclegu. A oto uczestnicy pielgrzymki pieszej – reprezentanci naszej parafii: Jolanta Grzesiek z Zosią i Stasiem, Marzena Pacyna z Kacprem, Dorota Krupa z 2 Wiktorią i Agnieszką, Donata Goździk z Wiktorią, Agata Smardz z Wiktorią, Weronika Rzekiecka, Aleksandra Adam, Mikołaj Lewandowski, Zuzanna Garbaciak, Weronika Beker, Adrian Kut, Miłosz Matysiak, Anna Warchulska z Alicją z kuzynką i dwoma kuzynami z innej parafii, Bartosz Włodarczyk, Barbara Lewandowska, Halina Matysek, Maria i Krzysztof Kowalscy, Tadeusz Wnuk, Zygmunt Lesiewicz, Emilia Tyszko, Justyna Bluz, Magdalena Misiek, Krzysztof Marek z Julianną, Wojciech Kaczmarek, Adrian Kut, Miłosz Matysiak, Donata Mróz oraz proboszcz naszej parafii - ks. Kan. Marcin Taisner. Nikt z Przygodzic nie szedł dalej do Częstochowy, więc po modlitwie udaliśmy się do swych domów. Donata Mróz Pielgrzymka Kaliska – Grupa Biało-niebieska 8.VIII. 2014 r. wyruszyła z Odolanowa 23 raz pielgrzymka na Jasną Górę w ramach Diecezjalnej Pielgrzymki Kaliskiej. Jej uczestnikami byli mieszkańcy Granowca, Przygodzic, Ostrzeszowa, Odolanowa, Garek – 60 osób. Z Przygodzic wyruszyło w całej Pielgrzymce Kaliskiej 14 osób, w tym 4 osoby w grupie biało-niebieskiej z Odolanowa wraz z naszym ks. kanonikiem Marcinem Taisnerem oraz naszym nowym klerykiem Mateuszem Paprockim. Pielgrzymka trwała 6 dni: od 8 do 13 sierpnia. Wyruszyliśmy rano o g. 8.00, od razu po Mszy św., która odbyła się w kościele św. Marcina w Odolanowie. Przewodnikiem naszej grupy był ks. Dariusz Płonka, a ojcem duchownym został ks. Marcin. Każdego dnia odbywała się konferencja, odmawiane były różaniec, jutrznia, nieszpory oraz godzinki. Od rana śpiewaliśmy pieśni religijne oraz wesołe przyśpiewki. Pierwszego dnia mieliśmy do przejścia 28 km, ale nie był to najdłuższy odcinek. Mieliśmy cztery postoje, w tym jeden z obiadem. Na nocleg do Ostrzeszowa dotarliśmy o g. 18.50, oczywiście grupa biało-niebieska przed czasem, ponieważ mieliśmy być na 19-tą. Myślę, że każdy miał udany nocleg, ponieważ w Ostrzeszowie było więcej chętnych osób do przyjęcia pielgrzymów niż ich samych. Rano dołączyli do nas kolejni pielgrzymi wraz z ks. Piotrem Kowalikiem z parafii św. Jadwigi w Ostrzeszowie. Tego dnia mieliśmy do pokonania 26 km. O g. 12-tej mieliśmy Mszę św. w Mikorzynie. Dołączyła do nas grupa Jarocińsko-pleszewska. Po Mszy zjedliśmy zupę oraz dostaliśmy paczki lub drożdżówki do wyboru. Później mieliśmy odpoczynek w cieniu drzew oraz w niezwykłej ciszy. Tego dnia każdy zapoznawał się z innymi. Sama poznałam sporo osób. Na nocleg dotarliśmy o g. 19 00. Parę osób wracało do domu, ponieważ nocleg był w Świbie, a to nie jest tak daleko. Ksiądz przed rozejściem do domów poprosił nas, żebyśmy przyszli na wieczorną adorację o g. 20.30. Prowadził ją nasz ks. Marcin, skończyła się o godzinie 21.10. Następnie wszyscy rozeszli się na nocleg. Każdy musiał być wypoczęty, bo trzeciego dnia miała być najgorsza trasa. Rano mieliśmy zbiórkę przed kościołem o godzinie 6.30, a wyjście o 7-mej. Mieliśmy trzy postoje, w tym jeden bardzo miły w Opatowie. Na postój przyjął nas pan Kopis, brat ks. Rafała. Poczęstował nas plackiem i ciasteczkami, ale najlepszy był jego ogród pełen drzew. Nasi pielgrzymi mogli się położyć w cieniu na karimatach. Po tym postoju ks. Piotr zaczął nam opowiadać o jego noclegu. Wszyscy podziwiali ks. Piotra, ponieważ nikt z nas nie miał fontanny z czekolady i jacuzzi. Był przed nami najdłuższy odcinek tego dnia, czyli 12 km. Szło się bardzo ciężko, ponieważ pogoda nie dopisywała. Było bardzo gorąco, księża dbali o to, aby każdy miał czapkę na głowie oraz żeby nikomu nic się nie stało. 3 Na szczęście wszyscy dotarliśmy na obiad i Mszę św. w Wójcinie. Po tym postoju mieliśmy dotrzeć na nocleg do Dzietrzkowic. Tego dnia pokonaliśmy 31 km. Czwartego dnia naszej podróży każdy był wypoczęty. Zbiórkę mieliśmy o godzinie 6.30. Tego dnia mieliśmy do pokonania 29 km i były cztery postoje. Ks. Marcin rozśpiewał naszą pielgrzymkę od rana wesołymi piosenkami, np. „A jak jest pielgrzymka, to jest święto, każdy idzie z miną uśmiechniętą”. Ks Piotr opowiadał o ich cudownym noclegu i dodał, że księża mieli bicze wodne. Kiedy nam opowiedział, jak musieli sobie zasłużyć na ten nocleg, to było pewne, że już nikt nie będzie miał smętnej miny. Opowiedział, jak z ks. Darkiem jechali na pole, a ks. Marcin musiał „ujeżdżać bizona”. Wszyscy chwalili ks. Marcina i pytali, z jakiej jest parafii. Pielgrzymi bardzo się cieszyli, że jest on naszym ojcem duchownym. O g. 11-tej mieliśmy Mszę św. i postój koło remizy strażackiej w Przedmościu. W remizie zjedliśmy pyszny dwudaniowy obiad i podwieczorek. Spotkaliśmy się tam z grupą brązową idącą z Ostrowa Wlkp. Wielu pielgrzymów się znało, więc można było porozmawiać. O g. 19-tej dotarliśmy na nocleg do Żytniowa. Kolejnego dnia mieliśmy do pokonania 32 km, ale lekko w nocy popadało i nie było takiego upału, więc dobrze się szło. Zbiórkę mieliśmy o godzinie 6.30, a Mszę św. o godzinie 7.00. W Żytniowie był prześliczny kościół, było tam tyle ślicznych malowideł i ozdób, więc każdy miał co podziwiać. Tego dnia mieliśmy trzy postoje. Ks. Piotr dodał do swojej historyjki „masaż tajski’ oraz zaśpiewał piosenkę „Jak dobrze być barankiem’’. Dzień minął dobrze, a zwłaszcza bardzo szybko, ponieważ każdy był lekko zmęczony. Ostatniego dnia w Złochowicach przed rozejściem się do domów ks. Darek zaprosił wszystkich do kościoła i zaczął wręczać upominki. Dostali je księża, klerycy, pani katechetka, która odpowiadała za załatwianie noclegów. Dostali także: najstarsza osoba na pielgrzymce była to pani Jolka, która ma 69 lat, oraz najmłodsi. Było nas czworo: 3 chłopców i ja, a najmłodszy był Wojtek - miał 10 lat. Po wręczeniu nagród każdy dostał biało-niebieską koszulkę, ponieważ na drugi dzień mieliśmy się w nie ubrać. Pod koniec wszyscy nasi pielgrzymi zrobili tzw. „łączkę pojednania’ i tak zakończył się przedostatni dzień naszej pielgrzymki. Szóstego dnia naszej drogi ze Złochowic na JasnĄ Górę mieliśmy do pokonania 27 km. Wyjście zaplanowane było na g.7.00, a postój i Msza św. w Kłobucku, gdzie spotykały się wszystkie grupy Pielgrzymki Kaliskiej. Po nabożeństwie każda grupa wychodziła, co 5 minut. Nam pomalowano twarze farbami, oczywiście w biało-niebieskie flagi. Drogówka tego dnia była nie do zastąpienia. Każdy był zadowolony, że wreszcie dotarliśmy na Jasna Górę. Wejście było około g. 17.30. Czekaliśmy dość długo. Około 18.30 poproszono nas, abyśmy padli przed Matka Bożą na ziemię i tak też zrobiliśmy. Czekaliśmy jeszcze jakiś czas przed wejściem do kaplicy, ale ok. 19-tej ujrzeliśmy Jej obraz i te dwie rysy na Jej twarzy. Każdy uklęknął i się przeżegnał. Następnie razem przeszliśmy pod „busa” z bagażami. Tam było pożegnanie i odbiór bagażu. Niektórzy zdążyli przed burzą na Apel Jasnogórski i czuwanie, a wielu dotrwało do 24-tej, aby być na Mszy św. odprawianej dla Pielgrzymów z diecezji kaliskiej. Według mnie ta pielgrzymka zwiększa wiarę w Boga, pozwala nam poznać nowych znajomych. Możemy się też pośmiać, a także ćwiczymy kondycję. Bardzo zachęcam do udziału w pielgrzymce w przyszłym roku, jeśli to będzie możliwe. Joanna Wojtasik Motocyklowa pielgrzymka na Górę Świętej Anny 3 sierpnia po raz dwunasty odbyła się pielgrzymka motocyklistów na Gorę Św. Anny koło Opola. To związane z historią naszego państwa szczególne miejsce, gromadzi coraz większa grupę uczestników sierpniowych spotkań pielgrzymkowych. W tym roku przyjechało na nią około 10 tysięcy motocykli. Są to głownie motocykliści z archidiecezji katowickiej, wrocławskiej i krakowskiej. Ale wśród uczestników pielgrzymowania byli również motocykliści z innych regionów Polski. Przybyły również grupy motocyklowe z Niemiec i Czech. Dość dużą grupę na pielgrzymce stanowiły kobiety motocyklistki. Z naszej parafii uczestniczyło w pielgrzymce troje motocyklistów: Kazimierz Baron, Katarzyna Baron i autor artykułu. O godzinie 11.30 rozpoczyna się uroczysta Msza św. koncelebrowana, pod przewodnictwem ks. arcybiskupa Wiktora Skworca, ordynariusza archidiecezji katowickiej. Arcybiskup wygłosił również słowo Boże do zgromadzonych pielgrzymów – motocyklistów. 4 Podkreślił w nim, że motocykliści to grupa szczególnie powołana do przestrzegania przepisów o ruchu drogowym. Podobnie jak należy przestrzegać przepisów na drodze, tak w życiu duchowym należy słuchać woli Bożej ukrytej w przykazaniach, by w ten sposób każdy przejechany kilometr stał się wędrówką ku niebu. W przeciwnym wypadku cała nasza ziemska wędrówka zmieni się w błądzenie i zmierzać będzie do nikąd. Modlitwa wiernych była przedstawiana w języku niemieckim, czeskim i polskim. Po zakończonej Mszy św. główny organizator podziękował ks. abp. Wiktorowi za odprawiona Mszę św., wygłoszone słowo Boże i zaprosił wszystkich na następną trzynasta już pielgrzymkę, która odbędzie się w pierwszą niedzielę sierpnia 2015 roku. W drodze powrotnej nie oszczędza nas pogoda. W strugach deszczu wracamy do Przygodzic. Grzegorz Marciniak Homilia wygłoszona przez o. Dariusza Garbaciaka Niedziela 17.VIII. 2014 r. Moi drodzy, słuchając dziś słów Ewangelii św. Mateusza znów zostajemy zaproszeni w jakiś sposób, aby podążyć za Chrystusem. Dzisiaj Chrystus zaprasza nas w okolicę Tyru i Sydonu. Takie dwa miejsca położone w Libanie nad Morzem Śródziemnym, jedno od drugiego oddalone prawie o 31 km. Słyszeliśmy dwa tygodnie temu wtedy, kiedy zgromadził pięć tysięcy ludzi, potem podzielił chleb, którym nakarmił tych, którzy chodzili za Nim. W ubiegłą niedzielę, pamiętamy, że uczył apostoła Piotra prawdziwej wiary, kiedy kazał mu chodzić po wodzie. A dzisiaj nagle staje przed tym Chrystusem kobieta i prosi o uzdrowienie swojej córki. Jezus odwraca się i nie chce jej wysłuchać, Jezus nic jej na to nie odpowiedział. Ona usilnie prosi dalej, aby miał dla niej zmiłowanie. Jezus odpowiada, że nie jest dobrze brać chleb dzieciom a dać psom. Może zastanawiamy się, dlaczego Jezus nazywa tą kobietę psem, nie było to w Jego stylu, nie mieściło się w kontekście całej Jego nauki. Człowiek, który prosi o pomoc, zostaje nazwany przez Jezusa psem. Dlaczego tak się stało? Moi drodzy, jeśli wgłębimy się trochę w historię biblijną wiemy, że ludzie, którzy żyli koło Tyru i Sydonu, czcili jako bóstwa zwierzęta. Dlatego też Jezus odpowiada kobiecie w kontekście jej wiary, że nie można zabrać jedzenia dziecku a dać psu. Nie było to czymś obraźliwym, było to po prostu obrazowe przedstawienie tego, w co kobieta wierzyła. Jednak kobieta nie ustała i dalej prosiła: Panie, ulituj się nade mną, moja córka jest ciężko chora. Może te błagania nie są nam obce, są nam znane, bo my Pana Boga też często prosimy o wiele rzeczy. Często błagamy Go, modlimy się i w pewnym momencie wydaje nam się, że ten Pan Bóg, jakoś nie chce reagować na te nasze prośby, nie chce spełnić tych naszych życzeń, z którymi się do Niego zwracamy. Często też, wtedy kiedy myślimy, że Pan Bóg nie chce zrobić tego, czego my chcemy, od Kościoła odchodzimy, w jakiś sposób kłócimy się wewnętrznie sami ze sobą dlatego, że myślimy, ie nie zostaliśmy nigdy wysłuchani. A tutaj, jak widzimy w Ewangelii, w pewnym momencie ta kobieta kananejska mówi "Synu Dawida". "Synu Dawida", a więc wierzyła w Jego bóstwo, wierzyła w to posłannictwo Chrystusa i wtedy Pan Jezus nagle się odwraca i mówi: „O niewiasto, wielka jest twoja wiara, niech ci się stanie, jak chcesz". Może zastanawiamy się, dlaczego w naszym życiu jest tak, że często Pan Bóg nas nie wysłuchuje. Może prosimy Go bez wiary. Może ta nasza wiara właściwie nie jest głęboka, jest powierzchowna. Może do tego jest wiarą, którą można spotkać w kościele, czy może przy odmawianiu różańca, ale to nie cała wiara. 5 Moi drodzy, w miejscu, w którym ja pracuje, w Chicago, jest wiele grup społecznych, narodowościowych, bo spotykam często Polaków z północy, z południa Polski, Słowaków, Litwinów, Białorusinów, Ukraińców. Wszystkie te grupy społeczne w jakiś sposób organizują się wokół Kościoła, aby z jednej strony pogłębiać swoją wiarę a z drugiej strony też tą wiarę pielęgnować i przez tą wiarę dawać świadectwo swojej przynależności. W naszej parafii, którą założyliśmy w 2001 roku, ludzie z niedowierzaniem patrzyli, po co nam polska parafia, przecież tam nie ma Polaków w ogóle, nawet na północy Chicago. Na pierwszą Mszę świętą przyszły 64 osoby. Później otwarliśmy polską szkołę, do której przyszło w pierwszym roku 214 dzieci. Teraz już, można powiedzieć, po trzynastu latach na dwóch Mszach św. - w sobotę jedna, w niedzielę druga - mamy około 1400 ludzi. W szkole polskiej jest 740 dzieci, które uczą się na trzy zmiany. Można powiedzieć, że w jakiś sposób wiara ludzi została mocno połączona nie tylko z Eucharystią, z sakramentem pojednania, ze chrztem czy z sakramentem małżeństwa, ale także ta wiara ludzi gromadzi po to, aby coś budować, aby coś wspólnie założyć, aby coś wspólnie sobie przekazywać. Taka jest nasza wiara, taka jest wiara polska, gdzieś tam daleko na emigracji. Dużo podróżuję po Ameryce Południowej ze względu na moją pracę i gdy odwiedzam Ekwador, Kolumbie, Boliwię, Peru, Argentynę, tam ludzie wierzą zupełnie w inny sposób. Ludzie mają poczucie wiary, które jest bardziej widoczne, jest bardziej namacalne. Swoją wiarę okazują przez śmiech, poprzez taniec, poprzez malarstwo, poprzez rzeźby. Jest to wiara bardziej widzialna, naznaczona tym, co można zobaczyć. Nasza wiara to jest wiara akcji. Tam wiara bardziej wizualna. Kiedyś byłem w Amazonii, odwiedzałem nasze misje na północy Brazylii. Płynęliśmy łodzią prawie dwa dni z miejsca, do którego dotarliśmy samolotem, w olbrzymim upale, z komarami, ze wszystkim, co było możliwe i tam dotarliśmy do takich Indian, którzy żyją daleko, daleko w buszu... Oni właściwie poznali Chrystusa zaledwie pięćdziesiąt lat temu. Ludzie, którzy cały czas chodzą po buszu, po puszczy amazońskiej, właściwie nie siedzą w miejscu, często trzeba ich szukać. Ci ludzie swoją wiarę przeżywają zupełnie inaczej. Ci ludzie przeżywają swoją wiarę poprzez ciszę, spokój i poprzez takie niesamowite balansowanie pomiędzy naturą a życiem. Oni wiedzą, że Msza święta to jest coś szczególnego, wiedzą, że sakrament to jest coś, co daje im siłę, co ich umacnia, ale tej swojej wiary nie okazują, nie okazują jej na, zewnątrz, dlatego, że oni żyją z natury, oni muszą być w pokoju z naturą, muszą żyć z naturą, natura ich żywi i natura daje im siłę i natura pozwala, że mają miejsce, w którym mogą mieszkać. W każdym kraju, na każdym kontynencie ludzie wyznają swoją wiarę w sposób bardzo różny. Jednak trzeba pamiętać, że nasza wiara nie może się tylko ograniczać do uczestnictwa we Mszy św. czy do odmawiania różańca. Nasza wiara musi być szersza, musi sięgać trochę dalej. My musimy wierzyć w to, że Pan Bóg nas poprowadzi, aby dodać nam siły z jednej strony, a z drugiej strony, aby dawać nam więcej nadziei, więcej satysfakcji, bo pisze święty Paweł w liście do Rzymian w rozdziale piątym: „Nadzieja zawieść nie może, bowiem miłość Boża rozlana jest w sercach ludzkich poprzez Ducha Świętego". A więc Chrystus rozlał w naszych sercach tą miłość poprzez Ducha Świętego, która ma dawać nam siły do tego, abyśmy żyli wiarą i wiarę przekazywali innym. Abyśmy usłyszeli od Chrystusa to, co usłyszała niewiasta z dzisiejszej Ewangelii: „Wielka jest twoja wiara, niech ci się stanie, jak chcesz". Amen. W miłości Słowa Bożego Ks. Dariusz Garbaciak SVD (Ks. Dariusz Garbaciak ze Zgromadzenia Werbistów pochodzi z Przygodzic a pracuje w Chicago) 6 „Jakubie/Marto/Tomku/Agnieszko, będziesz ostoją dla…” 4 lipca 2014 roku na wieczornym czuwaniu, kartkę z takimi słowami oraz imieniem i nazwiskiem podopiecznego otrzymali wszyscy wolontariusze wspólnoty „Ostoja” biorący udział we wczasorekolekcjach z osobami niepełnosprawnymi, przy parafii św. Marcina w Odolanowie. Organizowana przez Wyższe Seminarium Duchowne w Kaliszu „Ostoja” odbyła się już po raz dziewiętnasty, a głównymi organizatorami byli diakoni: Paweł Nowacki, Mateusz Klaczyński i Łukasz Poczekaj. Podczas tylu lat utarło się kilka obowiązkowych punktów programu wczasorekolekcji, które udało nam się zrealizować. Część rekolekcyjną, trwającą 3 dni, poprowadził w tym roku ks. Adam Kraska, wikariusz parafii Ducha Św. w Ostrowie Wielkopolskim. Po jej zakończeniu, najważniejszym punktem dnia nadal pozostała Eucharystia oraz wieczorne czuwania. Mieszkańcy Odolanowa mogli spotkać nas na wielu spacerach, jednak najbardziej zauważalni bez wątpienia byliśmy na rynku, gdzie wśród salw śmiechu i rozmów delektowaliśmy się przepysznym smakiem odolanowskich lodów J Tradycją stał się również wyjazd na wycieczkę, jednak w tym roku (i za to wielkie podziękowania należą się organizatorom) po raz pierwszy udało się zorganizować dłuższy, bo dwudniowy wyjazd do Krakowa, w którym wielu uczestników było po raz pierwszy. Ubrani wszyscy w żółte „firmowe” koszulki, przyciągaliśmy uwagę ludzi, którzy często, co było bardzo miłe, pomagali nam w razie drobnych problemów np. z podjazdem wózkiem inwalidzkim na krawężnik. Jednym z piękniejszych momentów całych wczasorekolekcji, był mały happening, który zorganizowaliśmy na krakowskim rynku. Wśród dźwięku gitar, bębnów, skrzypiec, śpiewaliśmy i tańczyliśmy, dziękując Bogu za to, że mogliśmy się tam znaleźć. A po wizycie w Krakowie, w drodze powrotnej, nadszedł czas na kolejny OBOWIĄZKOWY punkt programu, wizytę w McDonald’s J W ostatni wieczór przed odjazdem naszych przyjaciół, podczas czuwania, każdy kto chciał mógł wygłosić świadectwo. Wśród łez wzruszenia i radości wymienialiśmy się nawzajem przeżyciami, spostrzeżeniami. Niepełnosprawni mówili, jak bardzo cieszą się, że jest coś takiego jak wspólnota „Ostoja”, dziękowali nam wolontariuszom za opiekę, a my im za mądre słowa, wsparcie, wszystko na co otworzyli nam oczy. Bo tak naprawdę ostoją nie są tylko wolontariusze. Utarło się, że nas nazywa się opiekunami, a ich podopiecznymi, jednak często to oni są naszymi opiekunami. To oni nas pocieszają, to oni pokazują jak należy przestać się zamartwiać i cieszyć się z najmniejszych rzeczy, to oni są odpowiedzialni za rozśmieszanie nas do łez. A’propo rozśmieszania, nie mogę nie wspomnieć o chrzcie dla wszystkich, którzy pojawili się w Odolanowie po raz pierwszy. Musieliśmy się przebrać za klowny, wieśniaków, rzeźników albo wampiry – mieszanka wybuchowa i wspomnienia na całe życie. A co po chrzcie? Ostojowa dyskoteka! Komentarz zbędny – zdjęcie mówi wszystko. Agnieszka Rasiak 7 Nowy Rok Szkolny 2014/2015 „Duchu Święty, który oświecasz serca i umysły nasze, dodaj nam ochoty i zdolności, aby ta nauka była dla nas z pożytkiem doczesnym i wiecznym. Przez Chrystusa Pana naszego. Amen”. Msza św. na rozpoczęcie Roku Szkolnego dla wszystkich naszych szkół, uczniów, nauczycieli i rodziców 1 września g.8.00 Refren Dzisiaj spojrzał na mnie Pan i ja też spojrzałem na Niego. Dzisiaj spojrzał na mnie Pan, powiedziałem Mu: ,,Kocham Cię!'' 1. Spojrzał Pan bogatemu młodzieńcowi w oczy I rzekł: ,,zostaw wszystko Teraz, już możesz pójść za mną'', A on odszedł i zasmucił się. 2. W synagodze Pan nauczał wszystkich, Ale ujrzał człowieka chorego. Rzekł mu: ,,Wstań, odtąd będziesz zdrowy, Czyż nie mogę czynić tego, co chcę?'' 3. Zląkł się Piotr tych, co mu zrobić nic nie mogli I zaparł się Pana. Potem gorzko zapłakał I zobaczył oczy Pana pełne łez przebaczenia. 4. Tuż przy Grobie spotkał się Pan z Marią Magdaleną i rzekł jej : ,,Mario!'' Ona rozpoznała swego Pana I z pewnością ucieszyła się! Odpust Narodzenia NMP w Sanktuarium Kotłowskim 7-13 września, Suma odpustowa 8 września poniedziałek) o g.12.00 13 września (sobota) o g.11.00 Tradycyjne czuwanie przed Cudownym Obrazem w piątek 12 września od 17.00 do 21.30 ******************** Wielki Odpust w Sanktuarium Św. Idziego w Mikorzynie 30.VIII – 07.IX.2014 r. suma odpustowa 1 i 7 września o g.12.00 Dane biograficzne dotyczące Idziego są bardzo skąpe. Podstawowym źródłem do jego losów jest list papieża Jana VIII z 878 roku. Życiorys Idziego z X wieku uchodzi za zbiór zapożyczeń z innych utworów hagiograficznych. Idzi pochodził prawdopodobnie z królewskiego rodu Grecji. Urodził się w Atenach, jako syn Teodora i Pelagii. Po wczesnej śmierci rodziców został pustelnikiem osiadłym nad Rodanem. Po 673 roku otrzymał od Wamby, króla Wizygotów, ziemię, gdzie założył klasztor, wokół którego powstało później miasteczko Saint-Gilles. W średniowiecznej Europie był jednym z najpopularniejszych świętych (obok świętego Marcina). Ku jego czci wystawiono wiele kościołów we Francji, w Belgii, w Niemczech, a także w Polsce. Relikwie św. Idziego znajdują się od XVI wieku w krakowskiej Katedrze i inowłodzkim kościele, od XVIII/XIX wieku Złotym Potoku (Cz) i Zrębicach. Wzywany jest w razie bezpłodności i przeciw chorobom psychicznym. Jest patronem karmiących matek, rybaków, myśliwych, pasterzy, handlarzy końmi, rozbitków, epileptyków, chorych, rannych, grzeszników, łuczników, żebraków, zbłąkanych, dobrej spowiedzi, Styrii i Karyntii, Edynburga, Norymbergi, Osnabrücku, Brunszwiku i Tuluzy. Redagują członkowie Rady Parafialnej Oprawa graficzna i przygotowanie do druku Wacław Kieremkampt 8