za. Patyna i przezrocze zarazem. Pora przesłania
Transkrypt
za. Patyna i przezrocze zarazem. Pora przesłania
Pamiętnik Jesień... i ja w jesieni. Co nas łączy? Pora i czowiek. Naturalna symbioza. Patyna i przezrocze zarazem. Pora przesłaniająca wyrazistość, radosną jasność barw i rozkwitu, otwartość ogrodów. W człowieku także zachodzą na siebie cienie, wrzeciona niepokornych odczuć i płomiennych myśli, zasnuwają niepokojem drogi. Zmienia się kolorystyka spojrzenia i stanu duszy. W orzechowowinnych oczach jesieni przeglądają się zielone liście, barwne motyle i kwiaty; jak marzenia do spełnienia niebo błękitne. Dusza zmienia kolorystykę nastroju, lecz przywoływane w niej formy i kolory lata są jak żywe. Ożywia je właśnie melancholia. Życie człowieka zdrowego lub wchodzącego w nie, parafrazując, jest niby wiosna, lato. Oznacza rozwój, daleki horyzont, radość, energię, pełnię możliwości. Moja paleta, jako artysty życia jest inna. Dominuje w niej tonacja popielu. Jakże jednak zachwycająco eksponuje ona plamy złota, purpury. To naturalizowane właśnie jesienią barwy liści drzew, tak mi drogich, ale także bursztyn, wosk, wino, wrzos, czy płomień świecy. Każdy wie, co oznaczają te nazwy. Dla mnie są czymś jeszcze...Swego rodzaju symbolami, mapami mego wnętrza, domem mej duszy, współistniejącą rzeczywistością. W człowieku zachodzi tak wiele zmian – najdonioślejsze, najpiękniejsze sprawy, momenty, krople wzruszeń krystalizują się i zachowują we wspomnieniu żywe formy. Niby żywica drzew zaklęta w bursztynie. Niczym kamienie szlachetne, mające być ozdobą wnętrza, skarbem postrzegania, wiary, barwnymi światłami na wąskich, krętych ścieżkach trudnego życia, trudnych sytuacji. Grona gniewu, kary, żalu, czy najwznioślejszych uczuć, zależnie od tego, czy i jak je w sobie pielęgnuję, przelewam na innych, z jakiej perspektywy na mnie i na innych oddziaływują, czy pozwalam im „oddychać”, przesłaniać słońce – tworzą koloryt, gęstość, „jakość” krwi. Serce jest niczym wosk. Jeśli będę potrafiła wzniecić w nim iskrę odwagi, miłości – zdoła rozświetlić mrok bólu, zwątpienia. Tak więc mam wiele wspólnego z jesienią. To wiatr...bezwzględna siła odwrotu lecz i złotostrunna pieśń, jak emocje. Chociażby różnorakie stany w chorobie. Myślę, że mimo całej aury pożegnania, jesień ma, a na pewno może emanować przejmującym urokiem. Szłam ulicą, czułam się źle. Wzmagający się wiatr był jak ból głowy. Odnosiłam nieodparte wrażenie, że cieniutkie gałązki łamały się, wyginały w mych stawach i mięśniach, w żyłach kwiaty tuliły swe płatki, tańcząc do smutnej piosenki. Fizycznie i duchowo byłam chora. Musialam przystanąć, uczynić cokolwiek, aby odnaleźć w sobie istotę aktywną. Weszłam do małej kawiarenki, o intymnej aranżacji, wypełnionej akurat nutami piosenki z nostalgicznym tekstem „A w górach już jesień(...)”. Odpoczynek, krople osłodzonej orzechowym syropem, aromatycznej kawy z wolna przywracały mi siły, koiły me zmysły, stapiając się z melodią. I stało się, że była chata we wrzosach, pełna łagodnych cieni, które nie znały słów. Przeglądały się w oknach lśniących kroplą rosy i były jak liście kolorowe, ciepłe, pachnące i szelestne, oplecione przędzą babiego lata. Byłam duchem. Me ciało pozostawiło mi wolność, której potrzebowałam. Byłam daleko, a zarazem o oddech. Wchłonęła mnie magia jesieni. Zaabsorbowała mnie tak, że sama stałam się jesienią. Drogi „Pamiętniku” ta karta jest złocistobeżowa z domieszką bordo, pod inicjałem jesieni. Porządek liter, tworzących jej nazwę to alfabet dnia. Zamknięty i otwarty, jak... memento. Okrena