fragment do pobrania - Papieski Wydział Teologiczny we Wrocławiu

Transkrypt

fragment do pobrania - Papieski Wydział Teologiczny we Wrocławiu
WIARA
POD LUPĄ
Współczesne pytania
o racjonalność wiary
3
ides et ratio
3
Redaktor serii ks. Rajmund PIETKIEWICZ
TOWARZYSTWO STUDIÓW INTERDYSCYPLINARNYCH
PRZY PAPIESKIM WYDZIALE TEOLOGICZNYM WE WROCŁAWIU
WIARA
POD LUPĄ
Współczesne pytania
o racjonalność wiary
Praca zbiorowa pod redakcją
ks. Rajmunda Pietkiewicza
Wrocław 2014
IMPRIMATUR
L.dz. 1250/2013 z 25 września 2013 r.
† Józef Kupny
Arcybiskup Metropolita Wrocławski
Kolegium Redakcyjne
ks. Rajmund Pietkiewicz (przewodniczący)
ks. Andrzej Tomko
ks. Mariusz Rosik
Maciej Manikowski
Recenzenci
o. prof. UAM dr hab. Bogusław Kochaniewicz OP (UAM Poznań)
ks. prof. dr hab. Piotr Liszka (PWT Wrocław)
Prace wydawnicze
Bożena Sobota, Łukasz Michalski
Projekt okładki
Robert Leonhard
Opracowanie typograficzne, przygotowanie do druku
Andrzej Duliba
© Copyright Towarzystwo Studiów Interdyscyplinarnych
przy PWT we Wrocławiu
ISBN 978-83-7454-257-9
Drukarnia Tumska – 25/2014
Spis treści
Wykaz skrótów . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
9
Transkrypcja z alfabetu hebrajskiego . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
10
Transkrypcja z alfabetu greckiego . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
11
Wstęp
Ks. Rajmund PIETKIEWICZ . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
13
Dlaczego wierzę? Trzy świadectwa
Ks. Andrzej FOBER . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Stanisław ROSIK . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Michał BOGUCKI . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
19
29
37
Credo – od Boga czy od ludzi?
Ks. Włodzimierz WOŁYNIEC . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
41
Dogmat – prawda czy gwałt zadany rozumowi?
Ks. Bogdan FERDEK . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
57
Dlaczego Chrystus?
Bp Andrzej SIEMIENIEWSKI . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
73
Dlaczego chrześcijaństwo?
O. Ireneusz S. LEDWOŃ OFM . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
93
Czy Kościół jest wiarygodny? Dlaczego? Zawsze?
Odpowiedź ks. Mariana Ruseckiego
Ks. Krzysztof KAUCHA . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
125
6
Spis treści
Czy nauka może zastąpić wiarę? Relacja między wiarą
a nauką w tekstach Josepha Ratzingera (Benedykta XVI)
Ks. Paweł KIEJKOWSKI . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
147
Dlaczego ludzie nie wierzą?
Maciej MANIKOWSKI . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
169
Noty o autorach . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
195
Contents
List of Abbreviations . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
9
Transcription from Hebrew . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
10
Transcription from Greek . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
11
Introduction
Rev. Rajmund PIETKIEWICZ . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
13
Why I believe? Three Testimonies
Rev. Andrzej FOBER . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Stanisław ROSIK . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Michał BOGUCKI . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
19
29
37
The Creed – from God or from Men?
The Genesis and the Meaning of the Symbol of the Faith
Rev. Włodzimierz WOŁYNIEC . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
41
Dogma – the Truth or an Impediment to Reason?
Rev. Bogdan FERDEK . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
57
Why Christ?
Rev. Andrzej SIEMIENIEWSKI . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
73
Why Christianity?
Ireneusz S. LEDWOŃ OFM . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
93
Is the Church Credible? Why? Always?
Rev. Marian Rusecki’s Reply
Rev. Krzysztof KAUCHA . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
125
8
Contents
Can Science Replace Faith? Relationship Between Faith
and Science in the Texts by J. Ratzinger (Benedict XVI)
Rev. Paweł KIEJKOWSKI . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
147
Why People do not believe?
Maciej MANIKOWSKI . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
169
About Authors . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
195
Wykaz skrótów
Dokumenty Soboru Watykańskiego II (SOBÓR WATYKAŃSKI II, Konstytucje,
dekrety, deklaracje. Tekst polski. Nowe tłumaczenie, Poznań 2002 lub
Konstytucje, dekrety, deklaracje. Tekst polski, Poznań 1968):
DFK
– Dekret o formacji kapłanów Optatam totius.
DM
– Dekret o misyjnej działalności Kościoła Ad gentes divinitus.
DRN
– Deklaracja o stosunku Kościoła do religii niechrześcijańskich
Nostra aetate.
DWR – Deklaracja o wolności religijnej Dignitatis humanae.
KDK
– Konstytucja duszpasterska o Kościele w świecie współczesnym
Gaudium et spes.
KK
– Konstytucja dogmatyczna o Kościele Lumen gentium.
KL
– Konstytucja o liturgii świętej Sacrosanctum Concilium.
KO
– Konstytucja dogmatyczna o Objawieniu Bożym Dei verbum.
Inne
KKK
– Katechizm Kościoła Katolickiego, Poznań 1994.
LF
– FRANCISZEK, Encyklika Lumen Fidei, 29 czerwca 2013.
LTF
– M. RUSECKI i in., Leksykon teologii fundamentalnej, Lublin–
Kraków 2002.
N
– KONGREGACJA NAUKI WIARY, Nota, 7 stycznia 2012, w: BENEDYKT XVI,
List apostolski Porta Fidei, Wrocław 2012, s. 27–62.
TMA – JAN PAWEŁ II, List Tertio Millennio Adveniente, 10 listopada 1994.
PF
– BENEDYKT XVI, List apostolski Porta Fidei, 11 października 2011.
Skróty ksiąg biblijnych według wyd. 5 Biblii Tysiąclecia.
Transkrypcja
z alfabetu hebrajskiego
a
b
B
gG
dD
h
H
w
A
W
z
x
j
y
k$
K
l
m~
n!
s
[
p@
P
–
–
–
–
–
–
–
–
–
–
–
–
–
–
–
–
–
–
–
–
–
–
–
nietranskrybowane
w
b
g
d
h lub nietranskrybowane
h
w
o
u
z
ch
t
j
ch
k
l
m
n
s
nietranskrybowane
f
p
c#
q
r
f
v
t
– c
– q
– r
– s
– sz
– t

– a

– a lub o

– a

– e

– e
y
– e

– e
y
– i

– i

– o

– o

– u
 (wokalizowane) – e
Transkrypcja
z alfabetu greckiego
a –a
b –b
g –g
g (przed g, k, c, z) – n
d –d
e –e
z – dz
h –e
q – th
i –i
k –k
l –l
m –m
n –n
x – ks
o –o
p –p
r –r
‘r – hr
s j– s
t –t
u –y
u (po spółgłosce) – u
f –f
c – ch
y – ps
w –o
w| – o
a| – a
h| – e
’ (spiritus lenis) – nietranskrybowane
‘ (spiritus asper) – h
W
Wstęp
W Roku Wiary (11 października 2012 – 24 listopada 2013)
Inicjatywa Akademicka „Fides et ratio” zainspirowana listem Porta
Fidei papieża Benedykta XVI oraz nauczaniem Kongregacji Nauki
Wiary1 zaproponowała cykl wykładów otwartych (tzw. „Areopag na
Wyspie”) pod wspólnym tytułem Wiara pod lupą.
W swoim liście papież zachęcał: „Trzeba zintensyfikować refleksję na temat wiary, aby pomóc wszystkim wierzącym w Chrystusa
w stawaniu się bardziej świadomymi i ożywić ich przywiązanie do
Ewangelii, zwłaszcza w okresie głębokich przemian, jakie ludzkość
przeżywa obecnie” (PF 8); „Wiara bowiem poddana jest bardziej
niż w przeszłości szeregowi pytań, które wypływają ze zmiany mentalności” (PF 12).
Postanowiliśmy więc przyjrzeć się naszej wierze, zwracając
szczególną uwagę na rolę poznania rozumowego w akcie wiary.
Układając plan spotkań, w szczególny sposób zwróciliśmy uwagę
na pytania stawiane wierzącym przez tych, którzy poszukują, wątpią, nie wierzą (por. N II, 8). Stąd niniejsza pozycja zawierająca teksty wykładów z cyklu Wiara pod lupą nosi podtytuł: Współczesne
pytania o racjonalność wiary. Postawiliśmy osiem pytań, prosząc,
aby odpowiedzieli na nie pracownicy naukowi z Papieskiego Wydziału Teologicznego we Wrocławiu, Katolickiego Uniwersytetu
Lubelskiego Jana Pawła II, Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza
w Poznaniu oraz Uniwersytetu Wrocławskiego.
1
Chodzi tu o Notę Kongregacji Nauki Wiary z 7 stycznia 2012 r. [dalej: N].
14
Wstęp
Pierwsze z pytań brzmiało: Dlaczego wierzę? Zainspirowani przez papieża, który proponował, aby w Roku Wiary dać głos
świadkom oraz zachęcał do dialogu ekumenicznego (PF 6; 9; 10;
15; por. N I, 8), o odpowiedź na to pytanie poprosiliśmy świadków
z trzech wyznań chrześcijańskich: ks. Andrzeja Fobera z Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego, proboszcza parafii św. Krzysztofa
we Wrocławiu, pana Stanisława Rosika – katolika, pracownika
Uniwersytetu Wrocławskiego oraz pana Michała Boguckiego –
ikonopisarza i artystę z Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego.
Szczególne miejsce w Roku Wiary zajmowało uroczyste, publiczne
wyznawanie Credo, do którego wezwane zostały wszystkie wspólnoty Kościoła (PF 8). Nie mogło więc zabraknąć pytania o pochodzenie
i historię chrześcijańskiego wyznania wiary: Credo – od Boga czy od
ludzi? (ks. Włodzimierz Wołyniec – PWT we Wrocławiu).
W prowadzonej współcześnie dyskusji o wierze często pojawia
się pytanie o znaczenie i sens dogmatów przyjmowanych przez wierzących. Dziś często słowo „dogmat” budzi negatywne skojarzenia
i rodzi podejrzenie, iż wierzący przyjmują z góry przyjęte definicje
bez ich racjonalnego uzasadnienia. Warto więc zapytać: Czym jest
dogmat? Prawdą czy też gwałtem zadanym rozumowi? Na to pytanie odpowiedział ks. Bogdan Ferdek (PWT we Wrocławiu).
Odpowiedzi na pytanie o wybór wiary w Chrystusa: Dlaczego
Chrystus?, udzielił bp Andrzej Siemieniewski (PWT we Wrocławiu).
Tym, co decyduje o wyborze Chrystusa, jest tajemnica Jego Osoby:
prawdziwego Boga i prawdziwego człowieka. „W Nim znajduje wypełnienie wszelka udręka i tęsknota ludzkiego serca” (PF 13).
Uzasadnienie wiary w Chrystusa prowadzi do odkrycia wiarygodności chrześcijaństwa oraz Kościoła, w którym żyje Chrystus
(por. PF 11) – stąd kolejne dwa pytania: Dlaczego chrześcijaństwo?
oraz Czy Kościół jest wiarygodny? Na pytania te odpowiadali pracownicy Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II,
o. Ireneusz S. Ledwoń OFM i ks. Krzysztof Kaucha, uczniowie
Wstęp
15
ks. Mariana Ruseckiego († 2012), któremu nagła śmierć nie pozwoliła na udział w „Areopagu na Wyspie”.
W swoim liście Benedykt XVI zachęcał, aby w Roku Wiary podejmować tematykę bezpośrednio związaną z relacją wiary i rozumu, religii i nauki: „Kościół nigdy nie bał się ukazywać, że między
wiarą a prawdziwą nauką nie może być konfliktu, ponieważ obie,
choć różnymi drogami, zmierzają do prawdy” (PF 12; por. N III, 8).
Ksiądz Paweł Kiejkowski (UAM w Poznaniu), zainspirowany myślą
Josepha Ratzingera (Benedykta XVI) przedstawił jego odpowiedź
na pytanie: Czy nauka może zastąpić wiarę?
Rok Wiary to również okazja do refleksji o przyczynach ludzkiej
niewiary. Benedykt XVI zachęcał, aby nie zapominać o tych, którzy „nie rozpoznają w sobie daru wiary” (por. PF 10). Z problemem
„niewiary” (por. N III, 6) zmierzył się pan Maciej Manikowski, filozof, pracownik Uniwersytetu Wrocławskiego, stawiając pytanie:
Dlaczego ludzie nie wierzą?
Kończąc pragnę podziękować wszystkim, którzy przyczynili się do
zorganizowania i publikacji wykładów. Szczególnie dziękuję Rektorowi PWT we Wrocławiu, ks. Andrzejowi Tomce, za życzliwość umożliwiającą zorganizowanie cyklu oraz ich druk pod szyldem Papieskiego
Wydziału Teologicznego we Wrocławiu, wykładowcom za odpowiedzi
na nasze pytania, recenzentom, o. Bogusławowi Kochaniewiczowi OP
i o. Piotrowi Liszce CMF, za cenne uwagi merytoryczne, pracownikom Wydawnictwa „Tum” za przygotowanie książki do druku.
Święty Paweł Apostoł pouczał Tymoteusza, aby „zabiegał o wiarę” (2 Tm 2, 22; por. PF 15). Mam nadzieję, że do realizacji tej
apostolskiej zachęty przyczynił się cykl spotkań zaproponowany
w Roku Wiary przez Inicjatywę Akademicką „Fides et ratio”, którego uwiecznionym owocem jest niniejsza publikacja.
Ks. Rajmund Pietkiewicz
Prezes Towarzystwa Studiów Interdyscyplinarnych
przy PWT we Wrocławiu
D
Dlaczego wierzę?
Trzy świadectwa
2 — Wiara pod lupą
Ks. Andrzej Fober,
Stanisław Rosik,
Michał Bogucki
K
Ks. Andrzej Fober
Kościół Ewangelicko-Augsburski
Kiedy mamy do czynienia z koniecznością odpowiedzi na
tak zadane pytanie, wtedy ogromną rolę odgrywa znajomość lub
nieznajomość osoby pytającej. Kiedy ktoś zadaje nam pytanie: How
do you do? – i jest to Amerykanin, który ma na dodatek gumę do
żucia w ustach, wtedy mogę spokojnie postąpić tak, jak mnie uczono na pierwszej lekcji angielskiego: uśmiecham się i odpowiadam
tak samo: How do you do? To jest pytanie, które niczego nowego
nie wnosi, tylko pokazuje, że ktoś zauważył, iż inna osoba jest obok
niego. Rzecz ma się zupełnie inaczej z pytaniem: Dlaczego wierzę?
To już jest pytanie, które domaga się odpowiedzi w bardzo ważnej
sprawie. Oczywiście pytanie takie może zadać ateista i wtedy znajdzie się ono w kontekście zmuszającym nas do wytłumaczenia się
z tej wiary. Myślę, że na takie pytanie nie trzeba się obrażać, bo jednak teologia fundamentalna uzmysławia nam, iż zawsze mamy być
gotowi do obrony wiary. Przypomina o tym Pierwszy List św. Piotra,
w którym czytamy: „Lecz Chrystusa Pana poświęcajcie w sercach
waszych, zawsze gotowi do obrony przed każdym, domagającym się
od was wytłumaczenia się z nadziei waszej” (1 P 3, 15)1. Wiara, jak
wiem, jest jednak nierozerwalnie związana z nadzieją. To jest bardzo ciekawy werset. Na jego temat można by długo mówić. Nie jest
przypadkiem, że teologia fundamentalna wybrała sobie właśnie ten
werset, bo tutaj pokazany jest jednoznaczny warunek: „lecz Chry1
Ks. Andrzej Fober posługuje się protestanckim tłumaczeniem Biblii, tzw. Biblią warszawską (Brytyjskie i Zagraniczne Towarzystwo Biblijne, Warszawa 1975). Cytaty biblijne
w pozostałych artykułach pochodzą z tzw. Biblii Tysiąclecia.
20
Ks. Andrzej Fober
stusa poświęcajcie w sercach waszych!” Czyli dopiero wtedy będziemy gotowi do obrony, kiedy Jezus będzie uświęcany w naszych
sercach. Ten werset mówi też, że będziemy atakowani; będziemy
musieli przed tym światem nie raz dać odpowiedź na pytanie: Dlaczego mamy dzisiaj odwagę wierzyć?
Ja znajduję się w sytuacji bardzo komfortowej, bo ks. Rajmund
Pietkiewicz – człowiek wierzący – zadał mi to pytanie i jeszcze
znacznie ułatwił odpowiedź na nie, sugerując, że powinno to być
bardziej świadectwo niż jakiś poważny wykład, co jednak też nie
oznacza, że owo świadectwo ma być niepoważne.
Dlaczego więc wierzę? A może zmienić pytanie i zapytać: Dlaczego Bóg chce, abym wierzył? – bo przecież wszyscy, jak tutaj jesteśmy, mamy świadomość, że nie od nas wszystko zależy, a szczególnie nasza wiara. Można by zadać jeszcze inne pytania: Czy Bogu
zależy na mojej wierze? Czy moja wiara ma dla Boga jakieś znaczenie? To może być bardzo ciekawe rozważanie. Albo: Co by się
stało w niebie, gdybym przestał wierzyć? Czy Pan Bóg musiałby coś
zmienić w swoim kosmicznym planie na skutek mojej niewiary?
Podobne pytanie zadał mleczarz Reb Tewje w sztuce Skrzypek na
Dachu: „Panie Boże! Czy musiałbyś coś zmienić w twoim kosmicznym planie, gdybym miał niewielką fortunę?”
Dlaczego więc wierzę? Tak jak powiedziałem, nawet jeśli moje
wywody nie do końca przekonają Państwa, to ja odniosłem sporą
korzyść z pytania zadanego przez ks. Rajmunda, bo w ostatnim czasie byłem niejako zmuszony dość intensywnie szukać na nie odpowiedzi.
Ta odpowiedź w sposób nieoczekiwany przyszła podczas jazdy
samochodem. Bardzo lubię myśleć podczas długiej jazdy samochodem. Chciałbym, aby inni kierowcy też tak czynili. To nie jest trudne: jechać i myśleć. To da się zrobić. Mamy szczęście posiadać w parafii taki samochód, który przejechał 450 tys. km i jeszcze nigdy
się nie zepsuł. Już mieliśmy go oddać na złom, ale on ciągle jeździ
Dlaczego wierzę?
21
i stwierdziliśmy, że szkoda tak wcześnie odsyłać go na emeryturę.
Po 10 latach eksploatacji mogę nim jechać autostradą w Niemczech,
bo tam nie ma ograniczeń, ponad 190 km/h (oczywiście przez
krótki moment przy wyprzedzaniu). I właśnie podczas takiej jazdy przyszła mi do głowy myśl: Dlaczego nie waham się jechać tym
starym samochodem 190 km/h? Otrzymałem taką oto odpowiedź:
Bo mam nadzieję, że inżynierowie z Volkswagena zrobili wszystko,
tak jak trzeba. Dlatego mam nadzieję, wierzę i jadę bezpiecznie dalej. Wierzę, bo mam nadzieję. To tak, jak przejść przez most, co we
Wrocławiu czynimy kilkakrotnie w ciągu dnia. Czyż wstąpienie na
most nie jest dowodem wiary, że inżynierowie zrobili go solidnie.
To chyba najkrótsza i najlepsza odpowiedź na pytanie dzisiejszego wieczoru: Dlaczego wierzę? Wierzę, bo mam nadzieję, że
wszystkie momenty mojego życia, których dziś nie rozumiem, choć
staram się je zrozumieć, zostaną mi kiedyś wyjaśnione. Bo mam
nadzieję, że rację ma Apostoł Paweł, który mówi, że kiedyś będziemy mogli popatrzeć na siebie, tak jak dziś patrzy na nas Bóg: nie
w zwierciadle czy w odbiciu, ale twarzą w twarz (1 Kor 13, 12). Wierzę, że kiedyś zobaczę sens wszystkich wydarzeń, które miały miejsce w moim życiu, jak również i tych, które się dopiero wydarzą.
Wierzę w to, że być może będę miał możliwość usłyszeć odpowiedzi
na pytania nurtujące mnie przez całe życie.
Jak wspomniał łaskawie Biskup Andrzej, pochodzę z Cieszyna, a to jest dość istotny moment w naszej biografii (mam na myśli
wszystkich tych, którzy tam się urodzili, bo jest to miejsce szczególne). Wynika to choćby z tego faktu, że Ziemia Cieszyńska ma
inną historię niż reszta naszego kraju. Moja rodzina, oraz większość żyjących z nami rodzin, mieszka tam od pokoleń. Dziwnym
zrządzeniem Bożej Opaczności ominęły nas wydarzenia, których
świadkami byli mieszkańcy choćby Dolnego Śląska czy Kresów
Wschodnich, którzy zostali przesiedleni po ostatniej wojnie. Nas
żadna wojna nie przesiedliła. Zadałem sobie bardzo przyjemny trud
22
Ks. Andrzej Fober
polegający na zbadaniu historii moich przodków i odnalazłem informację, że pierwszy Fober, którego imienia nie znamy, ale wiemy,
że był ewangelikiem, osiedlił się w małej wiosce niedaleko Cieszyna
już przed rokiem 1577. Wielu Cieszyniaków jest w stanie wywieść
swoich przodków do 10 i więcej pokoleń wstecz. Tam są wszystkie księgi parafialne. Kiedy nie było parafii ewangelickich, wtedy
chrzty, śluby i pogrzeby rejestrowano w parafiach katolickich. Nie
było z tym najmniejszych problemów i dziś można takie informacje
praktycznie bez trudu uzyskać.
Nasza najmłodsza córka Rachel, urodzona w Poznaniu, jest
pierwszym przedstawicielem naszej rodziny urodzonym poza Śląskiem Cieszyńskim. Z tego powodu wszyscy oczywiście bardzo bolejmy, bo jednak ewangelik urodzony właśnie w Cieszynie musi wierzyć. W Cieszynie nie da się nie wierzyć, bo od pierwszych chwil życia
człowiek otoczony jest tam licznymi znakami wskazującymi mu na
Boga. Nie jestem w stanie podać tu wszystkich tych przykładów,
które z pewnością należałoby wymienić, przytoczę jednak historię
bardzo osobistą. Jest to opowiadanie mojej mamy. Urodziła mnie
w piątek po południu, 25 kwietnia roku pamiętnego, i przyszła do
niej siostra Dorka (Dorota), diakonisa z diakonatu żeńskiego Eben-Ezer w Dzięgielowie. Tu warto na marginesie nadmienić, że w Kościele ewangelickim, również w Polsce, zachowała się tradycja służby
w żeńskich diakonatach. Siostra Dorka, wykształcona pielęgniarka,
została przez swój dom macierzysty oddelegowana do służby w Szpitalu Śląskim w Cieszynie, który, to rzecz oczywista, do końca wojny
był szpitalem ewangelickim. Owa więc siostra przyszła po porodzie
do mojej mamy – znały się kościoła – i powiedziała: „Pani Foberowa” – bo tak się u nas mówiło, tak jak pani Havrankowa, jednak graniczymy z Czechami i to znajduje odbicie również w naszej gwarze
– „tego chłopca trzeba ochrzcić, bo słabo oddycha. Jak mu dać na
imię?” Moja mama odpowiedziała: „Andrzej”. I kiedy siostra wyszła,
mama zmówiła jedną z najbardziej odważnych modlitw, jakie zmó-
Dlaczego wierzę?
23
wić może człowiek, a szczególnie młoda kobieta po porodzie: „Panie
Boże dziękuję Ci za to dziecko. Ale gdyby miał cały czas chorować
i umrzeć młodo, zabierz go już teraz. Ja chcę mieć zdrowego syna”.
Proszę sobie wyobrazić, co czuje dziecko mające 10 lat, kiedy słyszy
taką historię. Nad ranem, kiedy siostra Dorka schodziła z dyżuru,
odwiedziła moją mamę, lekkim szturchnięciem obudziła ją i powiedziała: „Pani Foberowa, proszę się nie martwić. Oddycha równo, coś
z niego będzie” (Czyż nie mówiła prawdy ta zacna siostra?).
Nie zapomnę nigdy radosnej twarzy siostry Dorki, którą czasami
widywaliśmy w kościele podczas nabożeństwa, kiedy wymownym
spojrzeniem patrzyła na mnie za każdym razem, gdy przechodziliśmy z rodziną obok ławki, gdzie zwykle siadywała, i za każdym
razem chcąc jakby do mnie powiedzieć: „Pamiętaj Andrzeju, życie
to nie zabawa”.
Do kościoła w Cieszynie chodziło się ubranym zawsze nienagannie. Przecież był to kościół Jezusowy, a do tego wybudowany dzięki łasce układu zawartego pomiędzy królem Szwecji Karolem XII
a Józefem I cesarzem Austrii. Kiedy w poprzedzającym tygodniu
ktoś z nas otrzymał lub nabył coś nowego do ubrania, wtedy pierwszy raz można było w tym pójść do kościoła – z wyjątkiem oczywiście tenisówek, okularów do nurkowania lub stroju kąpielowego.
Niedziela bez nabożeństwa była nie do pomyślenia. Kiedy po
roku 1970 Polska otwierała się nieśmiało na tzw. świat zachodni,
wtedy w telewizji pojawiały się też transmisje różnych imprez i wydarzeń, wcześniej niewidzianych. Pewnego razu podano informację
o pierwszej w historii TVP transmisji wyścigu Formuły 1, która ewidentnie kolidowała z terminem rannego nabożeństwa. Oświadczyłem stanowczo: „Jutro nie idę do kościoła, bo są wyścigi. Jeśli raz
nie pójdę, to nic się nie stanie”. Wtedy moja mama zupełnie spokojnie, z uśmiechem na ustach odpowiedziała: „Oczywiście, że nic się
nie stanie. Jeśli cały dzień nic nie dostaniesz do jedzenia, też nic się
nie stanie”.
24
Ks. Andrzej Fober
Tak odbywało się w naszej rodzinie przekazywanie depozytu
wiary. Nigdy na siłę. Nie byliśmy rodziną pietystyczną, ale wiele rytuałów religijnych było w naszym domu przestrzeganych z żelazną
konsekwencją. To naprawdę nie było na siłę. To był zawsze wybór.
Oczywiście nie rozumieliśmy wielu rzeczy i takich czy innych decyzji naszych rodziców, ale widzieliśmy bardzo wyraźnie, że tradycja
naszej wiary i wyznania to coś, co towarzyszyło naszej rodzinie od
zawsze i było czymś oczywistym, normalnym, ważnym, niezbywalnym, co można by ująć w taką oto myśl: jesteśmy, kim jesteśmy, bo
tak nas Bóg przez te wszystkie pokolenia prowadził.
Zawsze przed snem, będąc już w łóżku, mama brała do ręki
śpiewnik i śpiewała wieczorne pieśni. Często przyłączałem się do
niej i wtedy nasz śpiew był już całkiem głośny. To z kolei czasami
irytowało naszego tatę, który obok czytał kolejną książkę o wyprawach wysokogórskich w Himalaje lub o żegludze po dalekich morzach. Lubił śpiewać głośno w kościele podczas nabożeństwa, rzadko śpiewał w domu, a nigdy nie robił tego wieczorem i w nocy. Kiedy
więc nasz wspólny z mamą śpiew wydał mu się zbyt głośny jak na
porę nocy i zasugerował, że to może przeszkadzać sąsiadom, bo
nasz głos niesie się aż na ulicę, wtedy mama ze stoickim spokojem
odpowiedziała, że kiedy jakiś pijak wraca ze śpiewem do domu nad
ranem, wtedy jakoś nikt nie protestuje, dlaczego więc ktoś miałby
mieć jakieś pretensje do naszego śpiewu?
Z rodzinnego domu zapamiętałem to umiejętne, sprytne nakłanianie nas do rzeczy, oczywiście tych istotnych, których wypełnianie w miarę dorastania przychodziło nam z coraz większym
trudem. Tradycją niedzielnych wieczorów było z reguły czytanie
kazania w gronie rodziny. Kazania te czytane były z tzw. kazaniówki, czyli zbioru kazań na wszystkie niedziele roku kościelnego, których w Cieszyńskiem mieliśmy do dyspozycji dość sporo, bo też wybitnych kaznodziei u nas nie brakowało. Długie zazwyczaj kazanie
dzielone było na trzy równe części; czytanie zaczynała nasza starsza
Dlaczego wierzę?
25
siostra Anna, potem mój brat Piotr, na koniec ja. Mama liczyła błędy. Wynik był podawany zawsze niezwłocznie po słowie „Amen”.
Istotne jest to, że czytało się w kręgu całej rodziny, wszyscy musieli być obecni i muszę dziś wyznać, że po takim czytaniu atmosfera wśród nas zawsze była inna. Odczuwaliśmy bardzo wyraźnie,
jak przeczytane i rozważane słowo Boże znajduje drogę do naszych
serc, umysłów, jak wpływa na relacje między nami. Będąc wyjątkową rodziną, byliśmy przecież normalną rodziną, w której były też
napięcia, kłótnie i spory. Po takich wspólnie spędzonych chwilach
wiele spraw, wcześniej zdawałoby się prawie nierozwiązywalnych,
wyglądało o wiele prościej. W ważniejsze święta kazanie czytał
nasz ojciec, który jako nauczyciel posiadał nienaganną dykcję i czytał w sposób dla nas nieosiągalny, zawsze bezbłędnie.
Pewien problem, jak już wspomniałem, pojawił się z nastaniem
telewizji. Byliśmy rodziną religijną, ale nowoczesną i dlatego pewnego dnia i w naszym mieszkaniu pojawił się ten mebel. Wieczorne
czytanie kolidowało często z ciekawymi programami lub filmami.
Przeniesienie pory czytania też nie było łatwe, bo albo Stawka większa niż życie, albo Czterej pancerni i pies, albo Szklana niedziela,
albo James Bond musiał kolejny raz ratować świat przed niechybną
zagładą. Mama odpowiadała wtedy: „Oczywiście, możecie oglądać,
ale najpierw kazaniówka”.
Dom rodzinny wykształcił w nas poczucie ważności spraw dziejących się w kościele i parafii. Nigdy nie żartowano z kościoła. Stała
obecność słowa Bożego była istotną dominantą życia domowego i rodzinnego. W różny i wieloraki sposób cała rodzina była zaangażowana
w sprawy naszej parafii. Wszystkie ważniejsze aktywności parafialne,
w których uczestniczyliśmy, np. próba chóru, zawsze były rozpoczynane i kończone słowem Bożym, modlitwą czy jakimś krótkim rozmyślaniem. Uczestniczenie więc w tych różnych przedsięwzięciach
naszej parafii zawsze było związane z tym, że świadomie posyłano nas
tam, gdzie to słowo Boże jest zwiastowane, i dzięki temu przebywa-
26
Ks. Andrzej Fober
liśmy w obrębie działania tego słowa. Jestem przekonany, że rodzice
mieli jakąś mocną wiarę i przekonanie, że jeśli ta nasza trójka znajdzie
się właśnie w obrębie działania słowa, to Pan Bóg już tę swoją „robotę”
nad nami wykona. Kiedy byliśmy nieco starsi i wieczorem wychodziliśmy na dyskotekę czy prywatkę, to mama zawsze powtarzała: „Uważajcie na siebie. Moja ręka jest za krótka, aby was prowadzić przez te
wszystkie wąskie uliczki naszego miasta. Sami musicie wiedzieć, co
można, a czego nie można”. Obdarzano nas zaufaniem i my, jakimś
cudem chyba, starliśmy się tego zaufania nie zawieść.
Wierzę chyba właśnie też dzięki temu, że mimo iż w młodym
wieku człowiek się buntuje, to jednak w tym wszystkim, co robili
nasi rodzice, czego uczyli nas nasi katecheci – a mieliśmy znakomitych katechetów – widzieliśmy jakiś sens. Nie było sprzeczności
w tym, co słyszałem w kościele, co czynili rodzice czy co słyszałem
podczas rodzinnych biesiad u ciotki Milki w Wiśle. Jakoś zawsze
krótko po nowym roku właśnie u niej zbierała się cała nasza rodzina, czasami ponad 30 osób z dziećmi. Wtedy, proszę mi wierzyć,
nie rozmawiało się o polityce. Nikt z moich krewnych i światłych
przodków nie traciłby czasu na zajmowanie się polityką komunistów, bo było to dla nich wszystkich oczywiste, że to się musi kiedyś
skończyć. Podczas tych spotkań słyszeliśmy najczęściej przepięknie
opowiadane historie, które wydarzyły się w przeszłości, doświadczone lub usłyszane przez opowiadającego, których wydźwięk był
zawsze ten sam: Bóg pysznym, kłamcom, fałszywym się sprzeciwia,
ich droga kończy się zawsze mizernie, zaś pokornym, pracowitym,
odważnym sprzyja, daje łaskę i wszystko, co im potrzebne (por. Prz
3, 34; Jk 4, 6; 1 P 5, 5; Ps 1). Na marginesie można tu dodać, że
kiedy głos zabierał mój dziadek Jerzy, ojciec mojej mamy, to na sto
procent można było założyć, że będzie to historia związana z Najjaśniejszym Panem, cesarzem Franciszkiem Józefem.
Naszym rodzicom dane było uchwycić prawdę zawartą choćby
w historii Mojżesza. To, co Mojżesz był w stanie uczynić, kim był,
Dlaczego wierzę?
27
zawdzięczał nie temu, że urodził się w Egipcie i otrzymał znakomite, królewskie wychowanie i wykształcenie czy posiadał jakieś wyjątkowe predyspozycje, bo tych, jak wiemy, nie miał. Mojżesz stał
się wielką postacią, bo Bóg do niego przemawiał, a Mojżesz tego
słuchał. Rozmowa z Bogiem uczyniła go wielkim w historii Narodu Wybranego i z jego wielkości korzystamy do dziś. W Księdze
Wyjścia w 33 rozdziale czytamy: „I rozmawiał Pan Bóg z Mojżeszem twarzą w twarz, jak człowiek rozmawia z człowiekiem. Tak,
jak przyjaciel rozmawia z przyjacielem” (Wj 33, 11). Bóg rozmawiał
z Mojżeszem nie dlatego, że Mojżesz był wielki, lecz Mojżesz przez
rozmowę z Bogiem mógł stać się wielkim Mężem Bożym i Ojcem
naszej wiary, tak samo przecież jak Abraham.
Dlatego gdy Marcin Luter podczas poświęcenia kościoła w Torgawie w roku 1543 na nowo jakby zdefiniował rolę nabożeństwa
lub tę rolę przypomniał, uczynił to przez znane słowa: „Pan mówi
do nas poprzez swoje Święte Słowo, my zaś z nim mówimy poprzez
modlitwę i śpiew pochwalny”. Czyli actio Dei i reactio hominis,
w naszej tradycji prosty, żywy, nieskomplikowany kontakt z żywym
słowem Bożym odgrywał zawsze bardzo istotną rolę.
Nasi rodzice z pewnością nie znali tej łacińskiej formuły, ale dana
im była łaska uchwycenia tej jakże prostej i jakże ważnej zasady:
doprowadzić dzieci do dialogu z Bogiem, jakiegokolwiek dialogu.
Jakakolwiek relacja z Bogiem jest zawsze lepsza niż żadna relacja.
Krzewiono też w naszej rodzinie zasadę bezwzględnie dobrego
mówienia o duchownych. Powtarzano nam znaną zasadę: Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni! Mama powtarzała nam zawsze, aby
skupić się na kazaniu, na tym, co jest zwiastowane, a nie na tym,
jak wygląda ksiądz i czy ma dobrze wyprasowane befki (część stroju liturgicznego).
Do żelaznej tradycji w okresie wiosny i lata należały wizyty w sąsiednich parafiach, aż po Pszczynę (która leży już poza granicami
Śląska Cieszyńskiego – czyli Austriackiego). W tym okresie zwy-
28
Ks. Andrzej Fober
kle odbywają się, uroczyście świętowane, nabożeństwa dziękczynne z okazji kolejnej rocznicy poświęcenia danego kościoła. Jako że
tych kościołów ewangelickich u nas jest dość sporo, więc było z czego wybierać i jechać na tzw. poświącki lub założenie (od położenia
kamienia węgielnego). Ten specyficzny rytuał pozwalał nam poznać
praktycznie wszystkie okoliczne parafie i urzędujących tam księży.
Mogliśmy dzięki temu słuchać innego zwiastowania niż to, do którego byliśmy przyzwyczajeni w naszym Kościele Jezusowym, największym ewangelickim kościele w Polsce. Założenie w Cieszynie
było oczywiście kulminacją wszystkich tego typu świąt. Zapraszano
zwykle wybitnych duchownych i kaznodziejów, często z zagranicy,
głównie z Wiednia (z tego powodu do dziś nigdy nie stałem na ambonie w Cieszynie. Chyba tylko raz, kiedy sprzątano kościół przed
nabożeństwem na Wielki Piątek i wycierałem tam kurze).
Na koniec chciałbym jeszcze podkreślić znaczenie i ważność
nauczania religii. Mieliśmy wybitnych pedagogów i katechetów,
którzy opowiadając nam historie biblijne nie uczyli nas historii
Izraela, lecz umieli pokazać, na przykładzie historii Narodu Wybranego, jak Bóg potrafi działać. Jak w tych historiach można poznać Boga po działaniu i jak również dziś może On działać w życiu
każdego człowieka.
Dlatego wierzę i nie mógłbym sobie wyobrazić, abym mógł nie
wierzyć. Wiemy też, że jakieś wydarzenie może spowodować, że
człowiek traci wiarę i z tym też trzeba czasami się zmierzyć. Nie tylko temu, który wiarę traci, ale również i nam, którym dane było do
dziś wiarę zachować. Jestem Bogu wdzięczny, że mogę wierzyć i że
mogę tę wiarę w jakiś sposób przekazywać, zachęcać do niej przez
niezwykłą służbę, o której nie mógłbym nawet marzyć mieszkając
w Cieszynie, czyli na dawnym Śląsku Austriackim, że w dorosłym
życiu będę miał ten zaszczyt i przywilej, ale też i radość, służenia
dla ewangelickiej mniejszości niemieckiej w tak wyjątkowym mieście, jakim jest niewątpliwie Wrocław.
C
Stanisław Rosik
Kościół Rzymskokatolicki
„Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy
przyjdzie?” (Łk 18, 8). Gdy zapisano to ewangeliczne pytanie, kontekst myślenia o wierze był zupełnie inny niż dziś – nie-ateistyczny.
Zagrożeniem dla wiary nie był bowiem pogląd o nieistnieniu Boga,
ale zerwanie relacji ze Stwórcą. Na co dzień pracuję nad tekstami
sprzed wieków, w których wiara (łac. „fides”) oznacza właśnie zaufanie i wierność czy też zdanie się na czyjąś opiekę. W tym kontekście ateizm to zjawisko o odmiennym charakterze, gdyż zakłada
absolutną niemożność nawiązania takiej relacji w obliczu wyznawania poglądu o nieistnieniu sfery nadprzyrodzonej.
W określonych sytuacjach niewiara może skutkować przyjęciem
ateizmu jako założenia światopoglądowego, względnie odwrotnie:
przyjęcie za prawdę poglądu ateistycznego może skutkować niewiarą. Te rozważania nie są tu jakąś intelektualną zaprawą przed przejściem do meritum (daleko im do scholastycznej finezji), a nasuwają
się na myśl, gdy wracam pamięcią do liceum czy studiów, napotykanych wówczas konkretnych postaw życiowych oraz toczonych
– nieraz z odwołaniem do klasyków teologii i filozofii – dyskusji,
w których dokonywały się czy jedynie zyskiwały uzasadnienie skutkujące na lata wybory światopoglądowe.
Chodząc od dziecka do kościoła i na katechezę, nie mogłem
w czasie dorastania nie stanąć wobec osobistego wyboru drogi
życiowej i pytań tak zasadniczych, jak istnienie Absolutu, a zarazem możliwości poznania, doświadczenia sacrum. Wybór jest
30
Stanisław Rosik
tu słowem kluczowym, gdyż nie sposób było go pominąć. Wiara
jest wszak rzeczywistością społeczną, manifestującą swą obecność
w kulturze od tysiącleci. Wpisana w dzieje społeczeństw wpływa
na kształt ich życia codziennego i politycznego. Niesie zarówno wyjaśnienie sensu historii, jej celu w obliczu zmienności świata, jak
też doświadczenie realnego udziału sacrum w bytowaniu wspólnot ludzkich, tak przez kult, jak i bieg zdarzeń interpretowanych
w kategoriach historiologii, wpływając przy tym na moralną ocenę
postaw i działań.
* * *
To był chyba rok 1999. Moich rodziców odwiedził gość z Izraela,
członek kapituły medalu „Sprawiedliwy wśród Narodów Świata”.
Wcześniej poznał mojego brata, który akurat studiował w Jerozolimie, i chciał spotkać jego rodzinę. Gdy przyjechałem na kolację,
zobaczyłem człowieka dobrze mówiącego po polsku, wyglądał na
60–70 lat, wdał się już w rozmowę z moim tatą. Ledwie się przedstawiłem, zadał mi pytanie: „Czy pan wierzy w Boga?” Z przerwanej właśnie rozmowy wiedział już, że parę lat wcześniej ukończyłem
teologię, więc raczej nie czekał na odpowiedź. Usiadł za stołem i powiedział: „Ja nie wierzę, inaczej musiałbym Go nienawidzić”. Zapadła niesamowita cisza. Odpowiedziałem: „Czytałem Levinasa…”
„Acha…” – nie dał mi już dokończyć myśli i przeszliśmy do innych
tematów, jego wspomnień, ciepłych, rodzinnych. Do tych najdawniejszych, do koszmaru wojny, nie chciał wracać.
Całe to spotkanie tkwi mocno w mojej pamięci jako moment
szczególny, gdy stanąłem wobec ateizmu innego rodzaju, inaczej
uzasadnionego niż ten, który poznałem na etapie dorastania, o czym
jeszcze za chwilę. Namysł Levinasa dotyczy bowiem fundamentalnego pytania: Jak można wierzyć w Boga w obliczu spełniania się
wizji szoah, zagłady Narodu Wybranego. Wizja ta może bowiem być
Dlaczego wierzę?
31
odczytana jako porzucenie przez Boga swego ludu. Żydowski myśliciel znalazł wyjaśnienie tej sytuacji, ocalające możliwość wiary:
„deizm etyczny”. W świecie ogarniętym przez krańcowe zło Bóg,
nieskończone dobro, został niejako zmuszony do milczenia, wycofał się z działania, oczywiście za sprawą respektu dla skutków
ludzkiej wolności. To wycofanie się z historii oznacza kres Przymierza, opartego na spotkaniu w tym, co doczesne. W takiej sytuacji
możliwe jest już jedynie spotkanie z Bogiem całkowicie „bezinteresowne”, bez „inter–esse”, bytu „pomiędzy”, zatem sceny i nurtu
dziejów, w których człowiek doświadcza nadprzyrodzonej obecności. W czasie takiej koszmarnej nocy świata spotkanie z Absolutem
pozostaje już tylko w sferze mistyki, zatopienia w bezwarunkowej
miłości i kontemplacji.
Dla wielu taki koncept nie okazał się atrakcyjny i do nich należał
mój rozmówca z Izraela. Sam zaś, podziwiając głębię rozważań Levinasa, w namyśle nad pytaniem: Gdzie jest Bóg w tak dramatycznych okolicznościach? – sięgałem wówczas już od kilku lat przede
wszystkim do obrazu Chrystusa cierpiącego, towarzyszącego człowiekowi i całemu stworzeniu aż do granic bytu, do śmierci, by przynieść ocalenie; to zresztą fundamenty zapamiętane z pierwszych
katechez biblijnych (np. J 3, 16; Rz 8, 19-21; Flp 2, 6-11) czy liturgicznych. Studiując historię, wczytywałem się „nadobowiązkowo”
w teologów chrześcijańskich, a w tym wypadku chyba najistotniejsze okazało się zetknięcie z imponującą syntezą teologii paschalnej
Wacława Hryniewicza. Wkrótce podjąłem jako drugi kierunek studiów teologię (w nierozłącznej parze z jej „służebnicą” filozofią), by
spójnie rozszerzać krąg poszukiwań zaczętych już w liceum.
Po zetknięciu się pod koniec podstawówki z ruchem Światło-Życie w rodzinnej parafii pytania o sens wiary, uczestnictwa w liturgii,
modlitwy nabrały dojrzalszego wymiaru. Wszystko to w naturalny
sposób było jednak obecne w moim dzieciństwie – taki był mój
dom rodzinny, takie były wakacje u dziadków czy wyjazdy, także
32
Stanisław Rosik
z wujkiem księdzem, w góry czy do sanktuariów maryjnych. W tej
atmosferze wspierane propagandą peerelowską próby ośmieszania
wiary jako „nienaukowego” światopoglądu były mało skuteczne.
Dobrze oddaje ten klimat bardzo swojskiej asertywności wobec
prądów ateizacyjnych wspieranych przez aparat ówczesnej władzy
wers z kolonijnej piosenki: „przeżyliśmy najazd szwedzki / przeżyjemy i radziecki…” Mniej śmiesznie bywało po ogłoszeniu stanu wojennego, także w parę lat po jego zniesieniu. Msze za ojczyznę czy
pielgrzymki na Jasną Górę stały się manifestacjami wolności.
Mając dwadzieścia lat natrafiłem we Lwowie, wówczas w ZSRR,
na plakat z uśmiechniętym Jurijem Gagarinem, który wyciągając
rękę z rakiety kosmicznej przecina nożyczkami nić między Bogiem
na chmurce (o fizjonomii Dziadka Mroza) a staruszką, która wnuczka za rękę prowadzi do cerkwi. Parę kroków dalej, w muzeum religii
i ateizmu (sic!), przykuwała wzrok sporych rozmiarów panorama
rzymskiej drogi, Via Appia, z rzędem ukrzyżowanych niewolników
po powstaniu Spartakusa, co istotne, zestawiona z pozbawioną
w tym kontekście wyjątkowości Golgotą. Zawarte w tym obrazie
przesłanie, relatywizacja śmierci Jezusa Chrystusa, oddaje celnie
klimat intelektualny lansowania owego, jak to wówczas mawiano,
„naukowego” światopoglądu.
Podczas tego pobytu we Lwowie zapadło mi w pamięć pewne spotkanie – w jadłodajni, przestronnej, pełnej ludzi, ale gdzie
wolnych miejsc nie brakowało. Podszedł do mnie człowiek, który
zapytał po rosyjsku, skąd jestem. Przedstawiłem się, a on z uśmiechem: „Myślałem, że jesteś z mojego kraju, z Uzbekistanu”. Zawahał się, ale zapytał, czy może ze mną zjeść posiłek, bo to ważne dla
niego, by mieć z kimś wspólny stół. Zaprosiłem go, a on, zanim
usiadł, wykonał w skupieniu gesty modlitewne. Był muzułmaninem. Jedliśmy prawie w milczeniu, ale w miłej atmosferze. Na koniec życzył mi szczęścia. Zostałem z pytaniem, które trawiło nas
już w licealnych rozmowach: Co by było, gdybym urodził się w któ-
Dlaczego wierzę?
33
rejś z innych religii? Czy można odnaleźć w nich Boga? Takie spotkania wzmagają intuicję, że tak… Cóż więc z nakazem głoszenia
Ewangelii wszystkim narodom, jaki ma to sens? Dlaczego wierzę
właśnie w Chrystusa?
* * *
To było już po studiach. Schodziliśmy nocą ze Śnieżki, zeszklonej
lodem, we mgle. Kilkadziesiąt metrów poniżej szczytu przejaśniło
się i stanęliśmy. Pod naszymi stopami srebrzyły się baranki chmur,
otaczając górę niczym fale opływające wyspę, a księżyc świecił jak
w dzień. Zachwyt i cisza – minuty zastygły jak godziny. Majestat
i OBECNOŚĆ… do szpiku kości. Na Równi pod Śnieżką widok zniknął w chmurze, ale to doświadczenie, a dziś wspomnienie, kumuluje
najpełniej to, czego szukałem w górach już jako nastolatek. Pokonywanie zmęczenia, czasem strachu, bo zachwyt był tego wart, a także chwile na odludziu – doskonale harmonizowały ze spotkaniami,
rozmowami i wspólną modlitwą. Jednym z pierwszych odkryć na
tych szlakach było uświadomienie sobie ogromu przestrzeni wolności danej człowiekowi. Przysnąłem kiedyś w pełnym majowym
słońcu, w kosodrzewinie, z głową na plecaku, aż obudził mnie lekki
podmuch: „Wiatr wieje tam, gdzie chce, a szum jego słyszysz, lecz
nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd podąża. Tak też jest z każdym,
który narodził się z Ducha” (J 3, 8). Odkrywanie Biblii w górach to
wyjątkowa przygoda, zmieniająca ogląd świata.
W poszukiwaniach intelektualnych właśnie pod wpływem tych
doświadczeń bliski okazał się mi Rudolf Otto, autor niewielkiej
książki Świętość (Das Heilige, 1917), w podtytule wskazującej na
wyjątkowe, nazwane numinotycznym, doświadczenie ludzkiego
umysłu skonfrontowanego z bezkresem oceanu, pustyni, nieboskłonu nocą czy potęgą gór. W rodzącym się w takiej chwili odczuciu fascynacji, ale i bojaźni, autor, teolog protestancki wykładający
3 — Wiara pod lupą
34
Stanisław Rosik
podówczas na wrocławskim Uniwersytecie, odnalazł swoisty przedsionek do świata religii, przeżywanej jako doświadczenie mistyczne. W następnym pokoleniu, odchodząc od tak silnego nacisku na
aspekt psychologiczny, rozwinął fundamentalną dla religioznawstwa w XX wieku refleksję nad sacrum Mircea Eliade. Ogarniając
rozległą panoramę form wierzeń i kultów ludzkości, myśliciel ów
ukazał wszechobecność religii w życiu społecznym z zasadniczym
przesłaniem, iż nie tyle rozmaitość kształtów hierofanii jest w tym
wypadku zdumiewająca, ile sam fakt, iż sacrum, niedosiężne, staje
się dostępne w profanum.
Refleksja ta uświadamia, iż otwarcie na świat ducha to trwały
komponent historycznego bytu człowieka, a tym samym otwiera
oczy na obecność w kulturze społeczeństw znacząco już zlaicyzowanych rozmaitych, często zdegradowanych i zdesakralizowanych
mitów, symboli, ale wciąż zdolnych wywoływać wrażenia religijne.
W takim kontekście samo bycie wierzącym przedstawia się jako
stan normalny, podobnie jak podejmowanie rozmaitych praktyk
kultowych. Idąc krok dalej, można wręcz odnaleźć „wspólny świat
religii” w postaci podobnych przeżyć, a przede wszystkim przestrzeni komunikacji bazującej na uniwersalnych strukturach mitu
i symbolach czy opartych na nich rytuałach. Ograniczeniem eliadyzmu okazuje się zamknięcie studium nad religiami w obrębie odwiecznej gry symboli, co w wypadku refleksji nad chrystianizmem
oznacza ślepy zaułek.
Liczy się tu przecież konkretna relacja z Bogiem, a to, że jej rozmaite formy wyrazu w chrześcijaństwie i innych religiach łączy
nieraz zaawansowane podobieństwo, to już raczej problem antropologiczno-kulturowy. W perspektywie zaś wiary (i teologii) kluczowe jest doświadczanie łączności z Bogiem, który zdecydował się
właśnie tak, a nie inaczej objawić, by dać człowiekowi dostęp do
łaski. Przyjęcie tej relacji to wybór dokonujący się w głębi ludzkiego
jestestwa, której w antropologii biblijnej odpowiada zapewne (od-
Dlaczego wierzę?
35
różniany od duszy) duch. Tu przeżywane spotkanie, zaproszenie
Chrystusa do życia, staje się źródłem osobistej przemiany, nowego,
duchowego narodzenia.
Wiele usłyszanych na spotkaniach modlitewnych czy rekolekcjach świadectw konkretnych osób o szczególnym działaniu Boga
w ich życiu, słów wspierających wiarę, łączy wspólny mianownik:
„To, co stare, minęło, a oto wszystko stało się nowe” (2 Kor 5, 17).
Szczególne wrażenie wywierają świadectwa o nawróceniu zwolennika wojującego ateizmu, o uwolnieniach z duchowych opresji, nałogów i uzdrowieniach. Tak obwieszczane zwycięstwa wiary budują
ją u mówiącego i słuchaczy bez wątpienia wyjątkowo. Wiele jednak
zawdzięczam świadectwu osób, których historie życia nie układają się w tak spektakularne czarno-białe narracje. Przezwyciężanie
w rytmie codzienności kryzysów wiary, nieraz nawet – jak przechodzona bez diagnozy choroba – nienazwanych po imieniu, ostatecznie umacnia przekonanie, że łaska, miłość Boża, jest niezbędna
i dostępna każdemu w każdej chwili życia.
Osobiste odkrycie tej prawdy odnosi się w tym momencie do
fundamentu: Logos wkroczył w dzieje, czas i przestrzeń, „rozbijając namiot” (J 1, 14) wśród ludzi i wciąż jest obecny. Historyczność
jest w tym momencie istotowa. To właśnie jedyne i nie do zastąpienia w skutkach wydarzenie legło u podstaw świadectwa niesionego
przez wierzących w Chrystusa na cały świat, do człowieka każdej
religii i kultury.
* * *
Do Rzymu dojechaliśmy po blisko dwudziestu godzinach, ale
zdążyliśmy na procesję. To był czwartek: uroczystość Bożego Ciała. Oczekiwaliśmy przed bazyliką Santa Maria Maggiore. Miasto
pulsowało naturalnym rytmem. Była w nim jakaś fascynująca siła,
falująca żywiołowość, przez zmęczenie podróżą nawet bardziej od-
36
Stanisław Rosik
czuwalna. Wreszcie ruch nieco ustał po przejechaniu na sygnale kolumny policji. Za moment zobaczyliśmy wolno kroczącą procesję.
Na sunącej majestatycznie platformie, przed Najświętszym Sakramentem w złotej monstrancji klęczał Jan Paweł II zatopiony w modlitwie. W wir miasta–świata, wciąż słyszany z domieszką okrzyków na cześć papieża, wniknęła cisza, kontemplacja. Trudno mi
przywołać z pamięci mocniejszy obraz, by streścić, czym jest wiara
w globalnym „tu i teraz”: myślami i sercem zatopienie w Bogu, które
trwa od stuleci, od pierwszych uczniów, przekazywane w każdym
kościele, zbierającej się w nim wspólnocie, w każdej modlitwie.
W
Michał Bogucki
Polski Autokefaliczny Kościół Prawosławny
Wasza Ekscelencjo, księże biskupie, nie spodziewałem
się, że tu będzie taki tłum, że będę musiał wypowiadać się przed
tak licznym gronem. Właściwie mógłbym wszystko zawrzeć w jednym zdaniu. Z pewnością wszyscy Państwo znacie stwierdzenie:
„Cogito, ergo sum”. Parafrazując tę myśl Kartezjusza, powiedziałbym o sobie: „Wierzę, więc jestem”. W tym zdaniu zawiera się
wszystko i nim też mógłbym zakończyć moje wystąpienie, ale byłoby to nietaktowne z mojej strony.
W moim przekonaniu istnieje istotny problem sytuujący się
między tym, co nazywamy wiarą, a tym, co określamy niewiarą.
Tutaj przywołam postać Jerzego Nowosielskiego (1923–2011), mojego przyjaciela, mistrza, nauczyciela, człowieka, którego poznałem, mając lat czternaście. W wielu swoich wypowiedziach i publikacjach opisywał on czas w swoim życiu, który nazywał „okresem
niewiary”, ale moim zdaniem był to czas bardzo głębokiej wiary –
świadomości nieobecności Boga. Dla niego było to przeżycie bardzo
głębokie, bardzo mistyczne. Dzięki niemu mógł – po okresie wiary
dziecinnej, takiej domowej, danej jemu, a niebędącej jego wyborem
– odnaleźć siebie w rzeczywistej wierze i w rzeczywistym, głębokim przekonaniu co do prawdziwości swojej wiary i co do swojej
drogi życiowej.
Jego droga, jak droga wszystkich nas, była długa i skomplikowana. Przeżył osiemdziesiąt parę lat. O swojej drodze do wiary wielokrotnie opowiadał. Było to doświadczenie tajemnicy. Wiara jest
38
Michał Bogucki
bowiem czymś, przed czym stajemy, czymś, co w nas jest, ale też zawsze w doświadczeniu wiary towarzyszy nam świadomość, że stajemy przed tajemnicą: nigdy do końca nie wiemy. Całe nasze życie to
takie powolne – jeśli stale wzrastamy w wierze – jakby zdobywanie
wiedzy w tej przestrzeni. Ta wiedza nie jest żadną naszą zasługą ani
żadnym talentem, ani niczym, co stawia nas nad innych. Czy można
powiedzieć, że matematyk, który zna ileś wzorów matematycznych,
jest lepszym czy mądrzejszym człowiekiem od tego, kto ich nie zna?
Podobnie jest z przestrzenią wiary.
W przestrzeni biblijnej nie ma pojęcia człowieka świeckiego –
wszyscy jesteśmy święci. Święty Paweł, pisząc List do Efezjan, adresował go: „do świętych, którzy są w Efezie” (Ef 1, 1). Ta świętość
nie jest żadną naszą zasługą ani żadnym naszym osiągnięciem, tylko spełnieniem tej rzeczywistości, w której żyjemy i w której przyjmujemy przestrzeń wiary jako naszą, jako nasze doświadczenie.
Wprawdzie nie jest to moje indywidualne doświadczenie, lecz
osobiście znam ludzi, którzy swoją wiarę budują na tym, że coraz
więcej o Bogu wiedzą. Mają jakby rodzaj pewności kontaktu z Bogiem. Można powiedzieć, że w jakimś momencie słowo „wierzę” do
nich się nie odnosi, bo wierzymy w to, czego nie wiemy, natomiast
jeśli już coś wiemy, to tym samym nasza wiara staje się mała, mizerna. Dlatego najlepiej byłoby życzyć wszystkim, żeby byli niewierzący, to znaczy, żeby wiedzieli. Ale to oczywiście jest trudne
i wymaga doświadczeń – doświadczeń we własnym życiu i w życiu
swoich bliskich, bo tak samo spotykamy się z wiarą innych ludzi
i to czasami jest dużo bardziej budujące, niż nasze doświadczenia,
nasze przeświadczenia w tej materii.
Myślę, że powinienem jeszcze powiedzieć dwa słowa o moim
doświadczeniu prawosławnym. Istnieje jakaś taka ścisła bliskość,
związek między prawdą, dobrem i pięknem. W Kościele, w którym
ja żyję i w którym przeżywam swoją wiarę, istnieje szczególnie duże
umiłowanie piękna. Jest ono bardzo istotne i jeśli chodzi o mój
Dlaczego wierzę?
39
związek z Kościołem, to on się realizuje na tej płaszczyźnie. I to nie
dlatego, że jestem malarzem, że skończyłem Akademię Sztuk Pięknych, bo znam wielu ludzi, którzy nie zajmują się sztuką w żadnej
postaci: ani śpiewem, ani malowaniem, ani teatrem, ale to piękno
przeżywają i odczuwają.
Właściwie to, czego chciałbym Państwu życzyć, to po pierwsze
niewiary w tym sensie, że wiary opartej na wiedzy głębokiej, duchowej, bazującej na duchowym doświadczeniu, gdyż tego rodzaju
wiedza buduje się na duchowym doświadczeniu – czasami bardzo
trudnym i bolesnym, czasami jest ono tym, co św. Jan od Krzyża
(1542–1591) i ojcowie pustyni nazywali nocą ciemną. Na nie składa
się ileś lat doświadczeń, które musimy przeżyć. Jeśli wówczas nie
upadamy, to znaczy, że rzeczywiście ręka Boga w tym jest czy też, że
Jego anioł stoi za nami z tyłu i podnosi nas do góry. Życzę również
odczuwania własnej wiary jako rzeczy pięknej.
Świadectw i dyskusji w postaci audio można wysłuchać na www.fides-ratio.pl
(zakładki: Multimedia – Audio – 3).
C
Credo –
od Boga czy od ludzi?
Geneza i znaczenie Symbolu wiary
Ks. Włodzimierz Wołyniec
Papieski Wydział Teologiczny
we Wrocławiu
L
~
Łacińskie słowo: credo („wierzę”), stało się określeniem
chrześcijańskiego wyznania wiary, które jest nazywane również
Symbolem wiary. Przedmiotem mojej refleksji nie będzie omówienie teologicznej treści chrześcijańskiego Credo, lecz próba odpowiedzi na pytania: W jaki sposób powstało Credo i gdzie należy szukać
jego korzeni? Jakie jest jego znaczenie w życiu Kościoła i w życiu
każdego z nas?
I. Geneza Symbolu wiary
Zgodnie z hermeneutyczną zasadą ciągłości historii zbawienia
i Bożego zamysłu w poszukiwaniu korzeni chrześcijańskiego Credo
należy sięgnąć do historii Starego Prawa. Jest rzeczą naturalną, że
wierzący Żydzi w jakiś sposób wyrażali swoją wiarę. Musiało więc
istnieć Credo Starego Prawa. Spróbujmy je odnaleźć i porównać
z naszym wyznaniem.
A. Starotestamentowe wyznanie wiary
W Piśmie Świętym Starego Testamentu znajdują się teksty przybierające postać ustalonej formuły, która stanowi pierwotne wyznanie wiary Izraela. Interesujące jest to, że formuła tego wyznania jest wyrażona w formie opowiadania lub hymnu o Bogu, który
wyprowadził Izraela z niewoli egipskiej. Przyjmuje się, że najbardziej reprezentatywnym Credo Starego Prawa jest natchniony tekst
z Księgi Powtórzonego Prawa, w którym wyprowadzenie z Egiptu
jest pełnym dramatycznego napięcia ośrodkiem1. Otóż, według
1
Por. G. VON RAD, Teologia Starego Testamentu, tłum. B. Widła, Warszawa 1986, s. 145.
44
Ks. Włodzimierz Wołyniec
Księgi Powtórzonego Prawa po wejściu do Ziemi Obiecanej wszyscy
Izraelici są zobowiązani do składania ofiary z pierwocin wszelkich
ziemiopłodów. Po przyniesieniu kosza z pierwocinami do świątyni
i po oddaniu ich kapłanowi składający ofiarę musi wyznać wiarę
w następujących słowach:
Ojciec mój, Aramejczyk błądzący, zstąpił do Egiptu, przybył tam w niewielkiej liczbie ludzi i tam się rozrósł w naród ogromny, silny i liczny. Egipcjanie źle się z nami obchodzili, gnębili nas i nałożyli na nas ciężkie roboty
przymusowe. Wtedy myśmy wołali do Pana, Boga naszych ojców. Usłyszał
Pan nasze wołanie, wejrzał na naszą nędzę, nasz trud i nasze uciemiężenie. Wyprowadził nas Pan z Egiptu mocną ręką i wyciągniętym ramieniem
wśród wielkiej grozy, znaków i cudów. Zaprowadził nas na to miejsce i dał
nam ten kraj opływający w mleko i miód. Teraz oto przyniosłem pierwociny
płodów ziemi, którą dałeś mi, Panie (Pwt 26, 5-10).
Takie wyznanie wiary ukazuje istotny rys wiary religijnej. Nie
chodzi w niej jedynie o to, że Bóg istnieje, lecz przede wszystkim
o to, że Bóg interesuje się człowiekiem, może interweniować w historię ludzi i ją zmieniać2. Wyznanie wiary w najstarszej postaci
uświadamia zatem człowiekowi, że Panu Bogu zależy na nas, dlatego „wysłuchał nasze wołanie” w ucisku i wyprowadził nas z „Egiptu”, z naszych zniewoleń, aby dać nam ziemię, w której możemy żyć
dla Boga, trwając z Nim w żywej relacji. Relację tę wyrażają: modlitwa i ofiary składane Bogu ze świadomością, że wszystko jest Jego
darem, zgodnie z tym, co mówi starotestamentowe Credo: „Teraz
oto przyniosłem pierwociny płodów ziemi, którą mi dałeś, Panie”.
Można zatem stwierdzić, że starotestamentowa formuła wiary
wyraża prawdę o Bogu, który działa w życiu człowieka i przemienia
ludzką sytuację. Równocześnie zawiera prawdę o człowieku, który
poprzez modlitwę i ofiarę wchodzi w relację z Bogiem i doświadcza
Jego zbawczego działania.
2
Por. B. SESBOÜÉ, Wierzę, tłum. M. Żurowska, Warszawa–Poznań 2000, s. 34.
Credo – od Boga czy od ludzi?
45
Z kolei przy porównaniu Credo Starego Prawa z naszym chrześcijańskim Credo widać bardzo wyraźnie, że w zewnętrznej szacie
literackiej nie są one zupełnie podobne. Niemniej jednak chrześcijańskie Credo przejmuje istotną cechę swojego starotestamentowego
poprzednika. Kiedy wypowiadamy słowa Symbolu wiary wyznajemy nie tylko, że Bóg jest, że istnieje, ale przede wszystkim mówimy
o tym, jaki On jest i jak bardzo interesuje się On swoim stworzeniem. Równocześnie mówimy o nas samych i naszym powołaniu do
udziału w życiu Trójjedynego Boga w zmartwychwstaniu.
B. Nowotestamentowe formy wyznania wiary
Kolejnym krokiem w kierunku odkrywania genezy chrześcijańskiego Credo są wyznania wiary zawarte w słowie Bożym Nowego
Testamentu. Szczególne znaczenie mają dwa wyznania Piotra Apostoła zapisane w Ewangeliach. Pierwsze jest odpowiedzią na pytanie Pana Jezusa pod Cezareą Filipową: „A wy za kogo Mnie uważacie?” W imieniu wszystkich Apostołów Piotr wyznaje: „Ty jesteś
Mesjasz, Syn Boga żywego” (Mt 16, 16). Jest to wyznanie pierwszej
wspólnoty Kościoła, którą Pan Jezus gromadzi wokół siebie. Wyznanie to ma wartość definitywną, chociaż nie wyraża jeszcze całej
wiary Kościoła. Streszcza jednak w pewnym sensie wiarę Starego
Przymierza, ponieważ Jezus jest nazwany Mesjaszem, czyli Chrystusem, który był zapowiadany przez proroków. Równocześnie
wnosi coś zupełnie nowego w stosunku do treści starotestamentowej wiary: Jezus-Mesjasz jest naturalnym Synem Boga. Istotne jest
to, że wyznanie Piotra to owoc nadprzyrodzonego Objawienia: „nie
objawiły ci tego ciało i krew, lecz Ojciec mój, który jest w niebie” (Mt
16, 17). Trzeba też zauważyć, że Piotr wyznaje jedną wiarę wierzących w Chrystusa, podczas gdy wśród niewierzących istnieje wiele
różnych opinii o Jezusie Chrystusie3. Wiara Kościoła od samego
3
Por. J. GALOT, Chi sei tu, o Cristo?, Firenze 1984, s. 20.
46
Ks. Włodzimierz Wołyniec
początku jest jedna, jak wyrazi to św. Paweł: „Jeden jest Pan, jedna
wiara, jeden chrzest” (Ef 4, 6).
Drugie wyznanie wiary wypowiada Piotr w kontekście mowy eucharystycznej Jezusa i związanego z tym kryzysu wiary uczniów. Na
pytanie Jezusa: „Czyż i wy chcecie odejść?”, Piotr odpowiada: „Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego. A myśmy
uwierzyli i poznali, że Ty jesteś Świętym Boga” (J 6, 68-69). Treść
tego wyznania w swojej istocie jest zbieżna z treścią wyznania pod
Cezareą. Jezus jest „Świętym Boga”, to znaczy Tym, który nie tylko
przychodzi od Boga, ale także jest z Boga, to znaczy, że jest Jego Synem4. Również i to wyznanie nie jest pełne. Nie wyraża całkowicie
i wyczerpująco tajemnicy Chrystusa. Przyjmuje się nawet, że słowa
wyznania Piotra nie wyrażają takiej wiary, która by polegała na całkowitym przylgnięciu do Pana Jezusa, ponieważ wyrażenie: „Święty
Boga”, wskazywałoby na pewien dystans w stosunku do Jezusa5. Ponadto zwraca się uwagę, że w wypowiedzi Piotra zostaje za bardzo
podkreślone ludzkie „ja”: „myśmy uwierzyli i poznali”, podczas gdy
wiara i poznanie są darem Boga6. W takim sformułowaniu gubi się
w pewien sposób pierwszeństwo łaski. Może dlatego sformułowanie
„Święty Boga” nie znalazło się w eklezjalnych Symbolach wiary. Natomiast św. Tomasz z Akwinu zauważa w wyznaniu Piotra istotny
aspekt w kwestii wiary. Otóż, według niego słowa: „myśmy uwierzyli
i poznali”, wskazują na to, że wierzenie jest wcześniejsze od poznawania. „Jeślibyśmy chcieli wcześniej poznawać, niż wierzyć, to ani nie
poznalibyśmy, ani nie bylibyśmy w stanie wierzyć”7. Trzeba dodać,
że mówiąc o takim porządku Akwinata ma na myśli sam akt wiary
w odróżnieniu od treści wiary. W przypadku treści wiary porządek
4
Nota marginalna do J 6, 69 w: Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu. Nowy
przekład z języków oryginalnych, oprac. Zespół Biblistów Polskich z inicjatywy Towarzystwa
Świętego Pawła, Częstochowa 2008, s. 2347.
5
Por. S. MĘDALA, Ewangelia według świętego Jana. Rozdziały 1–12 (Nowy Komentarz
Biblijny. Nowy Testament 4/1), Częstochowa 2010, s. 620.
6
Tamże.
7
ŚW. TOMASZ Z AKWINU, Komentarz do Ewangelii Jana, tłum. T. Bartoś, Kęty 2002, s. 469
(nr 1004).
Credo – od Boga czy od ludzi?
47
musi być zmieniony, to znaczy najpierw musi być poznanie ze słyszenia Słowa, a potem uwierzenie, zgodnie ze słowami: „Wiara rodzi się
ze słyszenia, a tym, co się słyszy, jest słowo Chrystusa” (Rz 10, 17).
Wielki wpływ na powstanie i redakcję chrześcijańskiego Credo
mają wyznania wiary z czasów apostolskich. Posiadają one różnorodne formy. Z jednej strony Apostołowie opowiadają w prostych
słowach o wydarzeniu Jezusa, o Jego życiu, o śmierci i zmartwychwstaniu. W takiej formie, nazywanej też kerygmatem, wyznają
wiarę Piotr i Paweł w swoich wielkich mowach, które są zapisane w Dziejach Apostolskich (2, 14-39; 3, 12-26; 4, 9-12; 5, 29-32;
10, 34-43; 13, 16-47). Z drugiej strony wyznania z czasów apostolskich mają formę bardzo zwięzłych formuł chrystologicznych. Takie
wyznanie stanowią słowa: „Jezus jest Panem”, zapisane w Liście do
Rzymian: „Jeżeli więc ustami swymi wyznasz, że Jezus jest Panem,
i w sercu swym uwierzysz, że Bóg Go wskrzesił z martwych – osiągniesz zbawienie” (Rz 10, 9). Jakkolwiek bardzo krótkie, to jednak
według starożytnej interpretacji poświadczonej przez św. Tomasza
z Akwinu, wyznanie to odnosi się do całej tajemnicy Wcielenia8. Jezus jest Panem, to znaczy Tym, który zstąpił z nieba, stając się człowiekiem dla naszego zbawienia. Do formuł chrystologicznych należą też wyrażenia: „Jezus jest Mesjaszem” (1 J 2, 22; Dz 18, 5. 28)
i „Jezus jest Synem Bożym” (Dz 9, 20). Jeszcze inną formą nowotestamentowych wyznań wiary są tak zwane formuły binarne (podwójne) i trynitarne (potrójne)9. Formuła binarna, mówiąca o Ojcu
i Synu, jest zawarta w słowach: „dla nas istnieje tylko jeden Bóg,
Ojciec, od którego wszystko pochodzi i dla którego my istniejemy,
oraz jeden Pan, Jezus Chrystus, przez którego wszystko się stało
i dzięki któremu także my jesteśmy” (1 Kor 8, 6; por 1 Tm 2, 5-6).
8
ŚW. TOMASZ Z AKWINU, Wykład Listu do Rzymian, tłum. i oprac. J. Salij, Poznań 1987,
s. 163 (nr 829).
9
Por. Bóg zbawienia. Historia dogmatów, t. I, red. B. Sesboüé, J. Wolinski, tłum. P. Rak,
Kraków 1999, s. 70nn. Formuły te są nazywane również formułami wieloczłonowymi lub modelami binarnymi i potrójnymi.
48
Ks. Włodzimierz Wołyniec
Natomiast najstarsze formuły trynitarne są zapisane w Pierwszym
Liście do Koryntian i w Liście do Efezjan: „Różne są dary łaski, lecz
ten sam Duch; różne też są rodzaje posługiwania, ale jeden Pan;
różne są wreszcie działania, lecz ten sam Bóg, sprawca wszystkiego
we wszystkich” (1 Kor 12, 4-6); „Jedno jest Ciało i jeden Duch, bo też
zostaliście wezwani do jednej nadziei, jaką daje wasze powołanie.
Jeden jest Pan, jedna wiara, jeden chrzest. Jeden jest Bóg i Ojciec
wszystkich, który [jest i działa] ponad wszystkimi, przez wszystkich i we wszystkich” (Ef 4, 4-6). Formuły te są podobne, ponieważ
w swojej treści obie zmierzają od wiary w Ducha do wiary w Ojca,
przez wiarę w Syna. Trzeba dodać, że odegrają one również istotną rolę dla genezy późniejszych wyznań wiary, czyli tak zwanych
Symboli wiary10. Niektóre wyrażenia zawarte w tych formułach, jak
„jeden Bóg i Ojciec”, „jeden Pan” zostaną wprost przeniesione do
Symboli wiary Kościoła.
C. Symbol wiary i jego struktura
Na powstanie Credo Kościoła miały niewątpliwie wpływ takie
czynniki, jak: przeżywanie wiary w liturgii i w życiu codziennym
oraz ciągłe prześladowania chrześcijan i polemika z heretykami.
W konsekwencji zrodziła się potrzeba ujęcia na nowo wiary chrześcijańskiej w prostą i łatwą do przyjęcia jedną formułę11. Tak zrodził
się Symbol wiary Kościoła.
Nowe ujęcie wiary chrześcijańskiej nie mogło utracić niczego,
co znajdowało się w wyznaniach zawartych w Piśmie Świętym. Co
więcej, nie mogło zagubić niczego, co istotne dla wiary Kościoła
(KKK 186). Symbol wiary miał stać się syntezą wiary, wyrażoną
w prostych i krótkich sformułowaniach. Porównując wyznanie wiary do małego nasienia, św. Cyryl Jerozolimski (ok. 315–386) pisze:
„Ta synteza wiary nie została ułożona według ludzkich opinii, ale
10
11
Bóg zbawienia, s. 75.
Por. B. SESBOÜÉ, Ewangelia i Tradycja, tłum. A. Kuryś, Poznań 2012, s. 30.
Credo – od Boga czy od ludzi?
49
z całego Pisma Świętego wybrano to, co najważniejsze, aby podać
w całości jedną naukę wiary” (Catecheses illuminandorum)12.
Decydującym momentem w powstaniu chrześcijańskiego Symbolu było połączenie już w II wieku kerygmatycznego wyznania
z formułami chrystologicznymi, trynitarnymi i binarnymi, zawartymi w Piśmie Świętym. Symbol przyjmuje strukturę trynitarną,
ukształtowaną przez trzy zasadnicze artykuły wiary: artykuł o Ojcu,
artykuł o Synu i artykuł o Duchu Świętym. Przy czym do artykułu
o Synu przechodzą istotne elementy kerygmatycznego wyznania,
czyli opowiadania o Jezusie Chrystusie. Świadkiem takiej syntezy
wiary stał się św. Ireneusz (ok. 140 – ok. 102), który pisze:
A to jest porządek naszej wiary i podstawa naszej budowy i oparcie dla obyczaju. Bóg Ojciec niestworzony, niepojęty, niewidzialny, jeden Bóg, stwórca
wszystkiego: to pierwszy artykuł naszej wiary. Drugi artykuł zaś to: Słowo
Boże, Syn Boży, Jezus Chrystus, nasz Pan, który objawił się prorokom według właściwości ich prorokowania i według stanu zarządzenia Ojca […],
stał się człowiekiem wśród ludzi, widzialnym i dotykalnym, dla zniszczenia
śmierci, ukazania życia i zaprowadzenia wspólnoty człowieka z Bogiem.
A to trzeci artykuł: Duch Święty, przez którego prorocy przepowiadali i ojcowie nauczali o sprawach Bożych 13.
D. Najważniejsze Symbole wiary
Idąc za nauką Katechizmu Kościoła Katolickiego należy powiedzieć, że najważniejszymi Symbolami wiary w życiu Kościoła są:
Symbol Apostolski, nazywany też Składem Apostolskim, i Symbol Nicejsko-Konstantynopolitański. Pierwszy należy do Symboli
chrzcielnych Kościoła rzymskiego. Pierwotnie posiadał on formę
dialogową w postaci trzech pytań, które w późniejszym czasie przyjęły rozwiniętą formę deklaratywną. Istnieje tradycja mówiąca
o tym, że Symbol ten ułożyli Apostołowie w Wieczerniku w dniu
12
13
Cyt. za: KKK 186.
Cyt. za: Bóg zbawienia, s. 79.
4 — Wiara pod lupą
50
Ks. Włodzimierz Wołyniec
Pięćdziesiątnicy, przed swoim rozejściem się na cały świat, dla zachowania jedności wiary. Nawet jeśli tradycja ta nie jest dzisiaj powszechnie przyjmowana, to należy stwierdzić z całą pewnością, że
treść Apostolskiego Symbolu ma pochodzenie apostolskie i wiernie
przekazuje ich wiarę.
Symbol Nicejsko-Konstantynopolitański z kolei jest Symbolem
soborowym. Jest owocem dwóch powszechnych Soborów Kościoła: w Nicei (325) i Konstantynopolu (381). Został przyjęty przez
wszystkie wielkie Kościoły Wschodu i Zachodu (KKK 195).
II. Znaczenie Symbolu wiary
Powstanie chrześcijańskich Symboli wiary wynika z ich znaczenia w życiu wierzącej wspólnoty Kościoła. Odkrycie znaczenia tych
Symboli pozwala zrozumieć konieczność ich powstania.
A. Funkcja znaku
Pierwsza funkcja Symbolu wynika z etymologicznego znaczenia
greckiego słowa „symbolon”, które oznacza „połowę przełamanego
podmiotu, przedstawianą jako znak rozpoznawczy” (KKK 188). Wyrażenie to nawiązuje do starożytnej praktyki zawierania przymierzy między rodzinami. Dwie rodziny, które zawierały przymierze,
przełamywały jakiś przedmiot na dwie części, aby w późniejszym
czasie przełamane części – po ich zestawieniu (symballo) – służyły rozpoznaniu sprzymierzonych (symballontes)14. Wyznanie wiary chrześcijańskiej określonej terminem „symbolon” („symbol”)
wskazuje zatem na jej funkcję znaku.
Do czasu pierwszego Soboru powszechnego w 325 r. było zwyczajem na Wschodzie, że każdy duży Kościół lokalny posiadał własną
14
Por. B. SESBOÜÉ, Ewangelia i Tradycja, s. 32; Bóg zbawienia, s. 65.
D
Dogmat –
prawda czy gwałt
zadany rozumowi?
Ks. Bogdan Ferdek
Papieski Wydział Teologiczny
we Wrocławiu
J
Jedną z cech bytowania człowieka jest ambiwalencja, czyli
współwystępowanie przeciwstawnych cech lub elementów. Przykładowo, człowiek potrzebuje wolności myślenia i o tę wolność walczy.
Równocześnie jednak potrzebuje pewności, bo nie chce żyć w chaosie poglądów, zwłaszcza tych przynoszących odpowiedzi na najważniejsze pytania: Skąd wyszedłem? Dokąd idę? Którędy droga?
Podobna ambiwalencja istnieje na płaszczyźnie wiary. Wiara jest
równocześnie aktem, którym człowiek wierzy ( fides qua), i treścią,
w którą wierzy ( fides quae creditur). Wiara jako fides quae creditur
poszukuje zrozumienia swojego przedmiotu, czyli tego, w co się wierzy, a to poszukiwanie zakłada wolność myślenia. Z drugiej jednak
strony wiara potrzebuje pewności, czyli przekonania o prawdziwości tego, w co się wierzy. Tę pewność chce dać wierze dogmat.
Dogmat jest pojęciem starszym niż chrześcijaństwo. W zależności od kontekstów może znaczyć: „opinia”, „doktryna”, „decyzja”,
„sąd”, „uchwała”, „dekret”. Współcześnie słowo to nabrało pejoratywnego znaczenia, zgodnie z którym zdaje się wykluczać wolność
myślenia. Od niego pochodzi słowo „dogmatyzm” oznaczające ideologię niezdolną do dialogu i dyskusji. Dogmatyk zaś byłby człowiekiem twardogłowym, czyli o skrępowanym lub amputowanym
myśleniu. Dogmat zdający się wykluczać myślenie byłby w opozycji
do rozumu, który określa strategię myślenia zgodną z prawami logiki1. Powstaje zatem problem: czy dogmat służy prawdzie, czy zadaje gwałt rozumowi?
Droga wiodąca do rozwiązania tak postawionego problemu będzie składała się z trzech etapów. Początkowym etapem tej drogi
1
A. NICHOLS, From Hermes to Benedict XVI. Faith and Reason in Modern Catholic
Thought, Leominster, U.K., 2009, s. 21.
60
Ks. Bogdan Ferdek
będzie próba opisania istoty dogmatu. Kolejny etap drogi przyniesie krytykę dogmatu. Dogmat nie musi się jednak obawiać krytyk
i dlatego ostatni etap ukaże krytykę krytyki dogmatu i uzasadni
tezę, że daje on pewność wierze przez wolność myślenia liczącego
się z prawdą.
I. Istota dogmatu
Greckie słowo: „aletheia” składa się z przedrostka a-, który
wyraża negację lub brak, oraz słowa „lethe”, oznaczającego stan
skrytości, nieświadomości2. Prawda jest więc wydobywaniem na
jaw tego, co skryte3. Takie rozumienie prawdy można odnieść do
Jezusa Chrystusa. On wydobywa na jaw to, co skryte, a co dotyczy tajemnicy Boga. W Nim poznawalny staje się Bóg4. Ponieważ
Chrystus wydobywa na jaw to, co skryte, dlatego jest On osobową
Prawdą (J 14, 6). Z takiego założenia Dietrich Bonhoeffer (1906–
1945), „pastor, męczennik, prorok, szpieg”5, urodzony w 1906 r. we
Wrocławiu, wyprowadził teologiczne rozumienie prawdy. Jest ona
relacją z objawioną przez Chrystusa rzeczywistością, a nie relacją
pomiędzy ludzkimi wypowiedziami a faktami. Mówienie prawdy
oznacza więc mówienie o rzeczach, tak jak one wyglądają w świetle
Chrystusa. Kłamstwem jest natomiast zaprzeczenie rzeczywistości
objawionej przez Chrystusa6.
2
B. PAŹ, Przemilczenie jako radykalna forma kłamstwa historycznego. Filozoficzna analiza zjawiska przemilczenia w kontekście ludobójstwa na Kresach, w: Prawda historyczna
a prawda polityczna w badaniach naukowych, red. B. Paź, Wrocław 2011, s. 130.
3
Tamże.
4
J. RATZINGER/BENEDYKT XVI, Jezus z Nazaretu, cz. II: Od wjazdu do Jerozolimy do Zmartwychwstania, tłum. W. Szymona, Kielce 2011, s. 209.
5
Zob. podtytuł książki E. METAXAS, Bonhoeffer: pastor – męczennik – prorok – szpieg.
Prawy człowiek i chrześcijanin przeciwko Trzeciej Rzeszy, tłum. D. Chabrajska, Kraków 2012.
6
CH. TIETZ, Prawda, która jest czymś więcej niż podaniem faktów (Theologica Wratislaviensia 5), Wrocław 2010, s. 38.
D
Dlaczego
Chrystus?
Bp Andrzej Siemieniewski
Papieski Wydział Teologiczny
we Wrocławiu
T
Tytuł mojego artykułu brzmi: Dlaczego Chrystus? W niniejszej książce można znaleźć również tekst, który odpowiada na
jeszcze jedno ważne pytanie: Dlaczego chrześcijaństwo?1 Chrześcijaństwo to abstrakcyjne pojęcie, natomiast Chrystus to osoba,
chcemy więc przyjrzeć się Czemuś ważniejszemu i bardziej centralnemu.
Przypomina mi się w tym miejscu pewne spotkanie z sierpnia
2012 r. Chodzi o Festiwal w Marienthal, koło Görlitz, w Niemczech.
Razem ze mną był tam biskup z Czech, z Pragi, oraz biskup z Niemiec, z Erfurtu. Każdy z nas dostał za zadanie, aby w ciągu trzech
minut przedstawić temat… Nie chodziło o „Współczesne problemy
struktur kościelnych” albo „Intrygujące zagadnienia teologiczne
dzisiejszego świata”. Temat, na który każdy z nas miał się wypowiedzieć, brzmiał: „Co to dla mnie znaczy być chrześcijaninem?” A jest
to pytanie bardzo podobne do tego, przed którym stoimy dzisiaj:
Dlaczego Chrystus?
I. „Bądźcie zawsze gotowi do obrony…”
Przeciętny chrześcijanin w Polsce może spotkać się z tym pytaniem bardzo często i to zadawanym na różne sposoby: Dlaczegóż Chrystus? Dlaczego być człowiekiem wierzącym? Dlaczegóż
nie wyznawać jakiejś innej idei albo innej religii? Kwestionowanie
oczywistości chrześcijaństwa jest dla niektórych czymś negatywnym. Myślę jednak, że w takiej sytuacji możemy dostrzec coś – paradoksalnie – bardzo pozytywnego. Bo przecież kwestionowanie to
1
Następny artykuł autorstwa I.S. Ledwonia, s. 93–124.
76
Bp Andrzej Siemieniewski
z łaciny tyle, co stawianie problemu lub postawienie pytania (questio). Jeżeli tak sformułujemy to pojawiające się i atakujące nas
ze wszystkich stron pytanie: Dlaczego Chrystus?, to uświadomimy
sobie, że św. Tomasz z Akwinu (ok. 1225–1274) całą swoją Sumę
sformułował właśnie w postaci niekończącej się serii questiones
(czyli kwestionowania!) i to najzupełniej fundamentalnych prawd
chrześcijańskich, łącznie z kwestionowaniem istnienia Boga (czyli
postawieniem pytania): Czy istnieje Bóg?
Dlatego współczesna atmosfera, w której żyjemy, może nam
wszystkim pomóc w odpowiedzi na pytanie, dlaczego chcemy być
uczniami Jezusa i dlaczego nimi jesteśmy. Jest jeszcze inna paradoksalna pozytywna strona kwestionowania oczywistości wiary
chrześcijańskiej, mianowicie pozwala nam to lepiej zrozumieć teksty Nowego Testamentu. Dlaczego? Ponieważ przywraca kulturowy kontekst Dziejów Apostolskich i listów św. Pawła czy św. Piotra.
Przecież Apostołowie wyruszyli w świat, dla którego odpowiedź na
pytanie: Dlaczego Chrystus? – wcale nie była oczywista. To było
pierwsze pytanie, które się pojawiało wobec Apostołów. Możemy
tu sobie przypomnieć fragment z Listu św. Piotra: „Bądźcie zawsze
gotowi do obrony wobec każdego, kto domaga się od was uzasadnienia tej nadziei, która w was jest” (1 P 3, 15).
Jest w nas jakaś „nadzieja” i kontekst kulturowy zarówno czasów apostolskich, jak i XXI wieku będzie się domagać uzasadnienia
tej nadziei. Jan Paweł II w swojej adhortacji o Kościele w Europie
z roku 2003 nawiązał do tych słów Piotra Apostoła w następujący
sposób: „Powtarzając słowa Pierwszego Listu św. Piotra, z moimi
braćmi Biskupami pragnę głosić wszystkim chrześcijanom Europy
na początku trzeciego tysiąclecia: «Nie obawiajcie się […] i nie dajcie
się zaniepokoić! Pana zaś Chrystusa miejcie w sercach za Świętego
i bądźcie zawsze gotowi do obrony wobec każdego, kto domaga się
od was uzasadnienia tej nadziei, która w was jest» (1 P 3, 14-15)”2.
2
JAN PAWEŁ II, Adhortacja Ecclesia in Europa, 1.
D
Dlaczego
chrześcijaństwo?
O. Ireneusz S. Ledwoń OFM
Katolicki Uniwersytet Lubelski
Jana Pawła II
J
Jednym z istotnych elementów otaczającej człowieka rzeczywistości, zapewne od początku istnienia ludzkości na ziemi, jest
pluralizm i zróżnicowanie świata religii. Szczególnie intensywnie
doświadczany on jest przez człowieka współczesnego w wyniku
niespotykanych wcześniej możliwości komunikacji, stwarzanych
przez rozwój techniki, a także swobody poruszania się w świecie,
czyniących ten pluralizm zjawiskiem w zasadzie oczywistym. Jeśli jednak uwzględnić fakt wzrostu misyjnej aktywności wyznawców religii niechrześcijańskich i będące jej efektem coraz częstsze
apostazje chrześcijan do innych religii, a nawet sekt, to nie sposób
uniknąć wielu pytań mających wymiar nie tylko teoretyczny i akademicki, ale praktyczno-życiowy: Jakie jest znaczenie (pluralizmu)
religii w historii zbawienia? Czy mają one zbawczy charakter (zbawcze możliwości)? Jakie miejsce w świecie religii zajmuje chrześcijaństwo? Czy jest możliwe osiągnięcie zbawienia poza Kościołem,
tj. bez przyjęcia sakramentu chrztu? Jaki jest zakres (do)wolności
człowieka w wyborze wyznawanej religii i swobodnym przechodzeniu od jednej do drugiej? Szczególnego wymiaru nabierają pytania
o znaczenie tzw. nowych religii (albo po prostu sekt) mających najczęściej charakter synkretyczny, a powstających w wyniku działalności ludzi powołujących się na Objawienie Boże czy na Boży wybór
predestynujący ich rzekomo do spełnienia wyjątkowej religijnej misji w świecie.
Pytania te – i podobne – stawiano w chrześcijaństwie od jego
początków, choć z różną intensywnością. Różne też były udzielane
na nie odpowiedzi, uzależnione zarówno od społeczno-historycznego statusu i kontekstu chrześcijaństwa, jak i od znajomości religii
niechrześcijańskich. Odpowiedzi te, co należy wyraźnie podkreślić,
96
O. Ireneusz S. Ledwoń OFM
mają jednak istotne i żywotne znaczenia dla chrystianizmu i jego
wyznawców, bowiem ewentualna możliwość osiągnięcia zbawienia bez przynależności do Kościoła, a więc poza jego widzialnymi
granicami, prowadzi wprost do pytania o sens tej przynależności,
a więc również o sens misyjnej działalności Kościoła, a nawet o jego
naturę, do której przynależy misyjność.
Powyższe pytania stawia też teologia, a odpowiedzi na nie poszukuje przede wszystkim w źródłach objawionych, uwzględniając
także wyniki badań nauk religioznawczych. Coraz lepsze poznanie
treści samego Objawienia konfrontowanego z tego rodzaju problemami przynosi wiele odpowiedzi świadczących o skutecznej objawieniowo-zbawczej aktywności Boga poza granicami starotestamentowego Izraela, a więc obejmującej całą ludzkość, jak i poza
obszarem wyznaczonym przez akty formalnej przynależności do
Kościoła: chrztu i wiary w Jezusa Chrystusa1.
Wreszcie uzasadnienia domagają się też roszczenia wysuwane
przez samo chrześcijaństwo do wyjątkowego miejsca w świecie religii, do tzw. absolutnego charakteru czy też wręcz do bycia jedyną
religią prawdziwą, tj. objawioną i zbawczą. Roszczenia te są dziś
podważane przez wielu chrześcijańskich teologów, przedstawicieli tzw. pluralistycznej teologii religii, kwestionującej jedyny i niepowtarzalny charakter Wcielenia, a osobę Jezusa sprowadzającej
do roli jednego z wielu wcieleń odwiecznego Słowa i tym samym
jednego z wielu pośredników zbawienia bądź też człowieka obdarzonego co najwyżej przywilejem szczególnej więzi z Bogiem. Samo
chrześcijaństwo w tym ujęciu jest tylko jedną z wielu religii, jedną
z wielu równorzędnych i równoprawnych dróg do Boga. W takim
kontekście rzetelna i obiektywna wiedza nie tylko na temat innych
religii, ale także własnej, jest niezbędna do tego, by docenić własną
tradycję religijną, a także uniknąć powierzchownej i emocjonal1
Zob. Stary Testament a religie, red. I.S. Ledwoń, Lublin 2009; Nowy Testament a religie, red. I.S. Ledwoń, Lublin 2011.
C
Czy Kościół
jest wiarygodny?
Dlaczego? Zawsze?
Odpowiedź ks. Mariana Ruseckiego
Ks. Krzysztof Kaucha
Katolicki Uniwersytet Lubelski
Jana Pawła II
P
Podejmowanie dziś zagadnienia wiarygodności Kościoła
może skutkować irytacją i wzrostem tzw. alergii antyeklezjalnej
oraz być odebrane jako działalność propagandowa. Z drugiej jednak strony jego niepodjęcie przez teologów fundamentalnych byłoby sprzeniewierzeniem się ich tożsamości, a nawet wyparciem się
wiary chrześcijańskiej, której przedmiotem jest także Kościół1.
Ksiądz prof. dr hab. Marian Rusecki (1942–2012) – doktor honoris causa Papieskiego Wydziału Teologicznego we Wrocławiu –
podejmował to zagadnienie, a jego naukowe dokonania w tej materii, i nie tylko w tej, mogą uchodzić za najwszechstronniejsze jej
opracowanie. Już raz, w roku 2007, została podjęta próba ich podsumowania2. Kolejna, którą stanowi niniejszy artykuł niepretendujący do wyczerpania tematu, jest potrzebna z trzech powodów,
a mianowicie: konieczności uwzględnienia dorobku tego wybitnego
teologa po 2007 r., zawierającego nowe elementy rzutujące na omawiane zagadnienie; nadal niepogłębionego nawet wśród członków
Kościoła rozumienia jego natury, co jest podstawą uświadomienia
sobie jego wiarygodności oraz potrzeby opracowywania dokonań
tzw. lubelskiej szkoły teologii fundamentalnej współtworzonej
przez omawianego autora jako jej tożsamości.
Ten artykuł będzie złożony z trzech następujących części: założeń
eklezjologii fundamentalnej M. Ruseckiego (I), głównych, budowanych przez niego, argumentów za wiarygodnością Eklezji (chrystologicznego, historycznego, semejologicznego i aksjologicznego) (II)
1
P. BORTO, Wiara w Kościół, w: Rok Wiary – rok odnowy, red. K. Kaucha i in., Lublin
2013, s. 75–97.
2
K. KAUCHA, Wiarygodność Kościoła i jej uzasadnianie w twórczości naukowej M.Ruseckiego, w: Scio cui credidi. Księga pamiątkowa ku czci Księdza Profesora Mariana Ruseckiego
w 65. rocznicę urodzin, red. I.S. Ledwoń, K. Kaucha i in., Lublin 2007, s. 133–145.
128
Ks. Krzysztof Kaucha
oraz pełniącej rolę podsumowania odpowiedzi na pytanie: Czy Kościół zawsze jest wiarygodny? (III).
I. Założenia eklezjologii fundamentalnej
M. Ruseckiego3
Założenia eklezjologii fundamentalnej M. Ruseckiego są ściśle
związane z opracowaną przez niego metodologią teologii fundamentalnej i z niej wynikają4. Nie ma tu miejsca na jej całościowe
omówienie. Streszczając ją na potrzeby niniejszego artykułu, trzeba powiedzieć, że ks. Rusecki rozumiał teologię fundamentalną
jako dyscyplinę teologiczną badającą i uzasadniającą wiarygodność
chrześcijaństwa wywodzącego się z Objawienia Chrystusowego
(fakt chrystologiczny) trwającego w Jego Kościele (fakt eklezjologiczny). Według niego istnieje wiele koncepcji tej dyscypliny, co
wynika z pluralizmu koncepcji Objawienia Bożego5 i wiarygodności. Krytykował apologetykę intelektualistyczną z powodu zbyt racjonalistycznej koncepcji Objawienia i instytucjonalnej koncepcji
Kościoła. Ta apologetyka (eklezjologia apologetyczna) uzasadniała
tylko niektóre elementy struktury Kościoła (prymat i apostolat oraz
ich sukcesje, a także Nauczycielski Urząd Kościoła), pomijając inne,
a także całość jego bytu, istotę i dynamikę działalności w świecie.
Widzenie Kościoła oraz jego wiarygodności przez teologów musiało
zresztą ulec zmianie po Vaticanum II.
Ksiądz Profesor budował głównie personalistyczną, semejotyczną i historiozbawczą koncepcję teologii fundamentalnej.
3
K. KAUCHA, Wiarygodność Kościoła i jej uzasadnianie w twórczości naukowej M. Ruseckiego, s. 136–138. Próbę ich wydobycia podjął także Z. Krzyszowski w artykule: „Mysterium Ecclesiae”
w myśli naukowej Księdza Profesora Mariana Ruseckiego, w: Scio cui credidi, s. 123–131.
4
M. RUSECKI, Wiarygodność chrześcijaństwa, t. I: Z teorii teologii fundamentalnej, Lublin 1994.
5
Wyróżnił koncepcję personalistyczną, historiozbawczą, transcendentalno-antropologiczną, immanentną, semejotyczną i symbolową. Zob. M. RUSECKI, Wiarygodność chrześcijaństwa, s. 185–199.
C
Czy nauka może
zastąpić wiarę?
Relacja między wiarą a nauką
w tekstach Josepha Ratzingera
(Benedykta XVI)
Ks. Paweł Kiejkowski
Uniwersytet im. Adama Mickiewicz
w Poznaniu
W
W encyklice Lumen Fidei papieża Franciszka, która w dużej mierze nawiązuje do notatek poczynionych jeszcze przez Benedykta XVI, czytamy:
W nowożytnej epoce uznano, że takie światło [światło wiary – przyp. PK]
mogło wystarczyć starożytnym społeczeństwom, ale nie jest potrzebne
w nowych czasach, kiedy człowiek stał się dojrzały, szczyci się swoim rozumem, pragnie w nowy sposób badać przyszłość. W tym sensie wiara jawiła się jako światło iluzoryczne, przeszkadzające człowiekowi w odważnym
zdobywaniu wiedzy” (LF 2)
Tekst ten wpisuje się w interesujące nas pytanie: Czy nauka
prowadząca do wiedzy empirycznej, może zastąpić wiarę? Na tak
postawione pytanie postaram się odpowiedzieć w oparciu o wybrane teksty właśnie Josepha Ratzingera, obecnie emerytowanego ojca św. Benedykta XVI1. Nie wyczerpiemy na pewno całości zagadnienia, ale pragnę wskazać na niektóre bardzo cenne
intuicje Ratzingera w tym temacie. Śledząc liczne Ratzingerowskie teksty, odkrywamy, że problem uwiarygodnienia chrześcijańskiej wiary, w całej jej złożoności i bogactwie, w kontekście
wyzwań współczesnej kultury, należy do szczególnie ważnych,
jeśli nie centralnych w jego teologii. Myśl teologiczna tego wybitnego niemieckiego teologa posiada wyraźny rys apologetyczny, a jego samego zalicza się do najwybitniejszych przedstawicieli
współczesnej apologii chrześcijańskiej, która ukierunkowana jest
antropologicznie2. Ratzinger na wstępie jednego ze swoich wy1
Niniejszy tekst w dużej mierze nawiązuje do artykułu Autora: Wiara i wiedza. Josepha
Ratzingera zmaganie o człowieka, w: Wokół pojęcia wiary, red. K. Michalczak (Teologia Dogmatyczna, 4), Poznań 2010, s. 19–33. Tekst został uzupełnionym i przeredagowany.
2
Por. H. SEWERYNIAK, Świadectwo i sens, Płock 2001, s. 34–38.
150
Ks. Paweł Kiejkowski
kładów, zatytułowanego Wiara i odpowiedzialność społeczna3
przyznaje, że od początków swoich studiów teologicznych pasjonowało go pytanie o ratio spei:
„Dlaczego” naszej wiary i możliwości dzielenia się jej nadzieją, jej zdolnością nadawania sensu naszemu życiu to były pytania, którymi u początków
moich studiów chciałem się przede wszystkim zająć […]. Postawione w ten
sposób pytanie kieruje się ku korzeniom naszej wiary. Ale w żadnym stopniu nie jest ono oddalone od rzeczywistości4.
Taka jest jak najbardziej egzystencjalnie zaangażowana myśl
teologiczna J. Ratzingera. Wpisuje się ona w to, co ks. prof. Jerzy
Szymik nazywa pasją uprawiania teologii. Wspominając swoje
spotkanie z teologiczną myślą przyszłego papieża, podkreślał, jak
cenną rzeczą było odkrycie rozumienia teologii jako passio5. Wszak
„pasja to i cierpienie, i namiętność, i silne zamiłowanie do czegoś,
i rodzaj furii, i sama przecież męka Jezusa, i jej opis czytany w Wielkim Tygodniu, i wizerunek Ukrzyżowanego. «Pasjonować się» to
oddawać się czemuś z przejęciem, bez reszty, «iść na całość» – duchową, intelektualną, emocjonalną”6. Z taką pasją tworzy i rozwija
swój teologiczny dorobek Ratzinger zatroskany o los współczesnego
człowieka.
I. Wiara szukająca uwiarygodnienia
Wiara szuka uwiarygodnienia w wielu dziedzinach ludzkiego
życia. Problem relacji wiary wobec nauki odnajdujemy w kontekście innych ważnych zagadnień: wiara i niewiara konkretnego
3
J. RATZINGER, Czas przemian w Europie. Miejsce Kościoła i świata, tłum. M. Mijalska,
Kraków 2005, s. 55–70.
4
Tamże, s. 56.
5
Por. J. SZYMIK, Joseph Ratzinger, filozof, teolog, duszpasterz, Kraków 2008, s. 49–58.
6
Tamże, s. 57–58.
D
Dlaczego ludzie
nie wierzą?
Maciej Manikowski
Uniwersytet Wrocławski
T
Tytułowe pytanie nawiązuje do pierwszego i otwierającego
cały cykl spotkań Wiara pod lupą. Wtedy jednak pytanie brzmiało:
Dlaczego wierzę? – i było pytaniem egzystencjalnym, jednostkowym, konkretnym, odwołującym się raczej do osobistego doświadczenia człowieka wierzącego. To pytanie jest bardziej ogólne, odwołujące się do pewnych teorii czy koncepcji naukowych, być może
bazujących na badaniach empirycznych, ale jednak ciążących ku
ogólności i poszukiwanej powszechności odpowiedzi. O ile na pytanie o moją wiarę i mój sposób jej przeżywania bardziej odpowiada świadectwo, o tyle przy odpowiedzi na pytanie o przyczyny niewiary ludzi skłaniamy się do budowania odpowiedzi filozoficznych,
teologicznych, a także socjologicznych czy psychologicznych. Zatem,
postawione pytanie sytuuje się niejako na innym poziomie, z innego zatem poziomu będzie też i poszukiwana odpowiedź. Chciałbym
tutaj zwrócić uwagę na to, że pytamy o przyczyny (stąd rozpoczynamy od słowa „dlaczego”) ludzkiej niewiary, pytamy o warunki, które
skłaniają człowieka do nie-wierzenia. Dlatego też będę skupiał się na
tym, co nazywamy „niewiarą”, a mniej swej uwagi poświęcę temu,
co nazywamy ateizmem, choć będę wspominał ateistów, a przynajmniej tych, którzy siebie samych takimi nazywają.
Mówiąc o kwestiach związanych z wiarą i niewiarą, dostrzegamy coś, co można byłoby nazwać „dialektyką wiary i niewiary”. Za
każdym razem, kiedy pojawiają się w naszym dyskursie określenia
typu: „wiara”, „wierzyć”, „wierzyć, że”, „wierzyć w”, „wierzyć komuś”,
niemal automatycznie pojawiają się ich przeciwieństwa, czyli słowa:
„niewiara”, „nie wierzyć”, „nie wierzyć, że”, „nie wierzyć w”, „nie wierzyć komuś”. Jednocześnie w naszym języku znajdują się wyrażenia,
które w jakiś sposób próbują wiarę bądź niewiarę dookreślić, choć
z reguły są to słowa bardziej dotyczące wiary, niż niewiary. Mamy
172
Maciej Manikowski
więc określenia: „ślepa wiara”, „wiara racjonalna”, „dobra wiara”,
„zła wiara”, „wiara religijna” czy też „wierzący”, „wierny”, „wiarygodny”. Wszystko to składa się na to, co moglibyśmy ogólnie nazwać
naszym sposobem podejścia do otaczającego nas świata. Bo przecież
wiara nie dotyczy tylko Boga czy czegoś mniej lub bardziej tajemniczego. Ona również dotyczy naszego codziennego, jak powiedziałby
Martin Heidegger (1889–1976), „bycia-w-świecie”. Przecież każdego
dnia nasze życie opieramy na zaufaniu do innych ludzi, na zaufaniu
do ich wiedzy czy umiejętności, na zaufaniu do funkcjonowania rzeczy codziennego użytku. A czymże, jeśli nie wiarą życia codziennego, jest właśnie owo zaufanie obecne w naszym życiu1.
Pytając dziś o przyczyny niewiary ludzi, stawiamy pytanie w zupełnie innej rzeczywistości, niż było to nie tylko 150 lat temu, ale
przede wszystkim w innej, niż ta rzeczywistość, w której się wychowaliśmy. O ile jeszcze pod koniec XIX wieku odpowiedź na pytanie
o przyczyny niewiary ludzi mogła być, upraszczając nieco, dość prosta, bo była ona wynikiem zmieniającego się świata i rozwoju nauk
szczegółowych, zwłaszcza eksperymentalnych, o tyle odpowiedź na
tak samo brzmiące pytanie postawione w połowie XX wieku była już
zdecydowanie inna. I nie tylko dlatego, że żyliśmy w świecie bezpośrednio następującym po katastrofie człowieczeństwa, jakim była
II wojna światowa i obozy Gułagu, ale również dlatego, że w połowie
ubiegłego stulecia diametralnie zmienił się sposób myślenia o świecie i człowieku. Dość wspomnieć w tym miejscu o rewolucji kulturalnej i seksualnej, jaka miała miejsce pod koniec lat sześćdziesiątych
XX stulecia. Również dziś, w drugiej dekadzie XXI wieku, stawianie tego pytania trafia w inną rzeczywistość, bo jest to czas, moment
dziejowy, który niektórzy socjologowie religii i kultury określają
mianem powrotu religii. Nie rozwijając teraz tej kwestii, postawię
jednak ważne pytania, które pokazują nie tylko specyfikę obecnego
myślenia o świecie i człowieku, ale również ukazują pewne możliwe
obszary poszukiwania odpowiedzi na nasze pytanie. Otóż, kiedy mó1
Por. J. RATZINGER, Patrzeć na Chrystusa, tłum. J. Merecki, Kraków 2005, s. 9–12.
188
Maciej Manikowski
rializmem i marksizmem. Może być użyteczny jako rywal, paradoksalnie
karmiący się wiarą i na nią skazany, jako inwersja teologii – sam z siebie
najczęściej nie tworzy nic pozytywnego15.
Nasza niecierpliwość, będąca jedną z przyczyn ludzkiej niewiary,
polega na tym, że napotykając wątpliwości, zbyt szybko chronimy
się pod skrzydła taniej dogmatyki, która nie jest żadnym sposobem
wyjaśniania świata (bo być nie może), lecz jedynie prostym poszukiwaniem ucieczki i bezpiecznego miejsca odpoczynku. Nie dostrzegamy tego, co jest istotą i wiary, i niewiary, a mianowicie ciągłego
wadzenia się, spierania się i z Bogiem, ale i z samym sobą, że jest
to – za Sørenem Kierkegaardem (1813–1855) – robienie zdecydowanego kroku w ciemność. Bowiem „także nasza wiara ma niekiedy kształt sporu z Bogiem, jak u Hioba, przymierza z Bogiem, jak
u Abrahama – czy walki z Bogiem, jak w przypadku Jakuba walczącego po ciemku nad potokiem Jabbok”16.
IV. Rezygnacja w połowie drogi
Próbując filozoficznie zanalizować problem ludzkiej niewiary,
patrząc na to przez pryzmat tego, co już zostało powiedziane, można
zauważyć zasadniczą rolę wątpliwości, które – można to tak ująć– są
elementem wzmacniającym naszą wiarę; inaczej natomiast: wątpliwości nie powinniśmy traktować jedynie jako trudności czy przeciwności samych w sobie, ale jako to, co jest pewnym specyficznym
zaproszeniem do przemyślenia naszej wiary, jest zaproszeniem do
krytycznego zastanowienia się nad tym, dlaczego wierzę. Sądzę, iż
jeszcze zbyt słabo podkreślamy to, co jest obecne od samych początków chrześcijaństwa, a co mocno wybrzmiewa zwłaszcza w średniowieczu, a mianowicie racjonalny składnik wiary.
15
16
T. HALÍK, Cierpliwość wobec Boga, s. 99.
Tamże, s. 112.
Dlaczego ludzie nie wierzą?
189
Wiara bez myślenia i myślenie bez wiary są niebezpieczne – powtarzał często Jan Paweł II, a jego następca wspólnie z filozofem Jürgenem Habermasem podczas debaty w monachijskiej Akademii Katolickiej doszedł do
wniosku, że wiara chrześcijańska i świecki racjonalizm nawzajem się nieodzownie potrzebują, aby właśnie poprzez dialog korygować swoje jednostronności17.
Odwołując się do słynnej metafory Jana Pawła II z encykliki Fides et ratio, musimy sobie uzmysłowić, że wiara i rozum, owe dwa
skrzydła dane człowiekowi przez Stwórcę, są jedynym sposobem na
właściwy lot ku prawdzie, że bez obu tych skrzydeł, nie tylko będziemy popadać w jednostronności, ale lot ku prawdzie już w punkcie
wyjścia uczynimy niemożliwy i niewykonalny. Trzeba powiedzieć,
że nadal, zarówno wierzący, jak i niewierzący, próbują wzlatywać
ku prawdzie tylko na jednym skrzydle.
Idąc tym śladem, próbując na bazie tej metafory Jana Pawła II
budować myślenie o przyczynach ludzkiej niewiary, można pokusić
się o kolejną metaforę tłumaczącą wzajemność wiary i wątpliwości. Człowiek przeżywał, przeżywa i będzie przeżywał wątpliwości;
nie jest to prawda filozoficzna, lecz tylko zwykłe dostrzeżenie faktu.
Jednak zazwyczaj trudno człowiekowi zrozumieć pozytywną rolę
wątpliwości w umacnianiu jego wiary. Ale idąc za wielkimi filozofami końca XIX i początku XX wieku, m.in. za S. Kierkegaardem,
można byłoby wiarę scharakteryzować jako próbę przejścia po bardzo wąskiej grani, mając zarówno z jednej, jak i z drugiej strony
przepaść. Po jednej stronie zionie przepaść złudnego fideizmu, po
drugiej niebezpiecznego ateizmu. Co możemy zrobić, by bezpiecznie przejść tą granią, wiedząc dobrze, że idąc zawsze będziemy się
chwiać i zawsze będziemy narażeni na zsunięcie się w jedną z tych
przepaści? Każdy, kto choć raz próbował przejść wąską granią lub
po niewielkiej belce, wie dobrze, że najbardziej pomocne są wycią17
T. HALÍK, Teatr dla aniołów. Życie jako religijny eksperyment, tłum. A. Babuchowski,
Kraków 2011, s. 28.
190
Maciej Manikowski
gnięte w bok obie ręce. Idąc z dwoma wyciągniętymi rękami w bok,
wprawdzie chwiejąc się, ale jednocześnie utrzymując chwiejną równowagę, zazwyczaj bezpiecznie przechodzimy przez wąską grań. Ale
musimy mieć wyciągnięte w bok obie ręce, a nie tylko jedną. Idąc
przez świat, mamy zawsze wyciągnięte w bok obie ręce, czyli wiarę
i wątpliwości, bo tylko ich współpraca pozwala przejść bezpiecznie,
akceptując chwiejność naszego kroku. Podobnie jak racjonalizm,
wątpliwości korygują naszą wiarę, nie pozwalają jej na skostnienie,
są niekiedy impulsem do jej zdynamizowania, a co za tym idzie do
podtrzymywania życia wiary.
W tym tkwi też jednak jedna z przyczyn ludzkiej niewiary, a mianowicie zatrzymanie się w połowie drogi, czyli pozostanie ze swymi
wątpliwościami. Wątpliwości powinniśmy traktować jako środek,
a nie cel, naszego postępowania. Celem, ku któremu dążymy, nie jest
wiara bez wątpliwości, bo takiej wiary po prostu nie ma, ale wiara,
która dzięki wątpliwościom staje się mocniejsza. Taką wiarę nazywamy, za T. Halíkiem, wiarą drugiego oddechu. Jak do tego dochodzi? Wpierw musi być oczyszczający wstrząs wątpliwości.
Najpierw dochodzi do wstrząsu lub utraty „pierwszej wiary” – która może
być „odziedziczonym chrześcijaństwem ojców”, produktem wychowania
w okresie dzieciństwa czy pierwszej gorliwości konwertyty, ale może też
być po prostu „pierwszym światopoglądem” człowieka, mającym niewiele
wspólnego z chrześcijaństwem i religią. Kryzys ten i przerwanie ciągłości
mogą być spowodowane różnymi przyczynami. Może to być jakieś traumatyczne rozczarowanie tymi, którzy nam przekazali pierwszą wiarę, może to
być osobisty dramat, w którym pierwsza wiara i pewność uległy zaćmieniu,
albo jedynie zmiana środowiska i „klimatu naturalnego”18.
Inaczej rzecz ujmując: w życiu każdego człowieka nadchodzi taki
moment, w którym z różnych przyczyn nasza dotychczasowa wiara
zostaje zakwestionowana, czyli, jak mawiają filozofowie, zostaje po18
T. HALÍK, Noc spowiednika, s. 225.
Dlaczego ludzie nie wierzą?
191
stawiona pod znakiem zapytania. Jeśli w tym momencie zrozumiemy, że zakwestionowana została nasza dotychczasowa wiara albo
dotychczasowa postać naszej wiary, wtedy po tym doświadczeniu
ciemnej nocy, pójdziemy dalej; natomiast, jeśli te doświadczenia
odczytamy jako zakwestionowanie wiary w ogóle, wtedy zatrzymujemy się w połowie drogi, kierując się w stronę niewiary. Raz
jeszcze: tylko wtedy, kiedy wątpliwości będziemy traktowali jako
kolejną fazę dojścia do innej postaci wiary, do wiary bardziej dojrzałej, wątpliwości będą dla nas niezbędną fazą w rozwoju wiary;
jeśli natomiast zatrzymamy się na wątpliwościach, nie podejmiemy
ich wyzwania, zatrzymamy się w połowie drogi, a nasza wiara nie
tylko nie będzie się rozwijać, ale skarłowacieje.
* * *
Przyczyn ludzkiej niewiary można podawać wiele i każda z nich
będzie jednakowo ważna. Można przecież powiedzieć, że współczesną przyczyną niewiary jest różnorodność religii i ludzkich
wierzeń spotykanych każdego dnia, których nie potrafimy sobie
wytłumaczyć. Powodem niewiary może być przecież dostrzeganie
jej sprzeczności, nielogiczności i nieumiejętności znalezienia kogoś, kto by nas przez te trudności przeprowadził. Niewiara może
być skutkiem tego, że spotykamy na swojej drodze życia takich
ludzi, którzy raczej zachęcają nas do porzucenia wiary, a nie do
podjęcia jej wysiłku. Może też być i tak, że przyczyną niewiary jest
nasza postawa wygodnictwa, często błędnie nazywana pragmatyzmem. Wreszcie może być i tak, że nie umiemy odkryć przyczyny
niewiary, a na postawione pytanie: Dlaczego ludzie nie wierzą?
– bardziej bylibyśmy skłonni odpowiedzieć: Nie wiem! – pozostawiając to mimo wszystko tajemnicy, niż spróbować zaangażować
się w poszukiwanie przyczyn. To wszystko prawda i takich przyczyn ludzkiej niewiary można byłoby jeszcze wymieniać bardzo
192
Maciej Manikowski
wiele. Inaczej na te przyczyny patrzą socjologowie, inaczej psychologowie, a jeszcze inaczej badacze kultury. Z mojej perspektywy, z perspektywy filozofii religii, chciałem zwrócić uwagę na te
cztery przyczyny, uważając je za swoiste przyczyny pierwsze ludzkiej niewiary. A zatem, raz jeszcze: Dlaczego ludzie nie wierzą?
Nie wierzą, bowiem nie umieją w sobie pogodzić istnienia dobrego
Boga i istnienia zła oraz cierpienia w świecie przez Niego stworzonym; nie wierzą, bo mają wątpliwości i nie znajdują pomocy w ich
pokonywaniu; nie wierzą, bo nie mają cierpliwości, nie umieją
czekać, a zadowalają się prostymi i łatwymi odpowiedziami na
zasadnicze pytania; nie wierzą, bo zatrzymują się w połowie drogi, nie dostrzegając, że wątpliwości zazwyczaj kwestionują jedynie
obecną postać wiary, a nie wiarę w ogóle. A to zatrzymywanie się
w połowie drogi bardzo często przyjmuje postać tego, co ojcowie
pustyni nazywali duchowym lenistwem.
lenistwem
Słowa kluczowe: wiara, niewiara, Bóg, wątpliwości, cierpliwość, zło, cierpienie
Why People do not Believe?
Summary
When we ask: „Why people do not believe?”, we can fi nd four possible answers. People do not believe, because they fi nd the logical contradiction between
the existence of good God and the evil, pain and suffering; because they have
many doubts and no practical assistance in resolving them; because they have
not the patience and they cannot wait; because they stay in the midway of the
life’s journey.
Keywords: faith, belief, unbelief, God, doubts, patience, evil, suffering
Dlaczego ludzie nie wierzą?
193
Bibliografia
DOSTOJEWSKI F., Bracia Karamazow, tłum. A. Wat, London 1993.
HALÍK T., Cierpliwość wobec Boga. Spotkanie wiary z niewiarą, tłum. A. Babuchowski, Kraków 2009.
HALÍK T., Co nie jest chwiejne, jest nietrwałe. Labiryntem świata z wiarą i wątpliwościami, tłum. J. Zychowicz, Kraków 2004.
HALÍK T., Dotknij ran. Duchowość nieobojętności, tłum. A. Babuchowski, Kraków
2010.
HALÍK T., Drzewo ma jeszcze nadzieję. Kryzys jako szansa, tłum. A. Babuchowski,
Kraków 2010.
HALÍK T., Noc spowiednika. Paradoksy małej wiary w epoce postoptymistycznej,
tłum. A. Babuchowski, Katowice 2007.
HALÍK T., Teatr dla aniołów. Życie jako religijny eksperyment, tłum. A. Babuchowski, Kraków 2011.
Radziłem się dróg. Z Tomášem Halíkiem rozmawia Jan Jandourek, tłum. A. Babuchowski, Poznań 2001.
R ATZINGER J., Patrzeć na Chrystusa, tłum. J. Merecki, Kraków 2005.
R ICOEUR P., Zło. Wyzwanie rzucone filozofii i teologii, tłum. E. Burska, Warszawa
1992.
Relacja video:
wykład, dostępne na: <http://youtu.be/zZPtY276Mw4 (2.02.2014)>;
dyskusja, dostępne na: <http://youtu.be/BID2FFTf1zk (2.02.2014)>.
13 — Wiara pod lupą
Noty o autorach
Bp prof. dr hab. Andrzej Siemieniewski, ur. w 1957 r., biskup pomocniczy wrocławski, wikariusz generalny Archidiecezji
Wrocławskiej, profesor zwyczajny nauk teologicznych w zakresie
teologii duchowości (2004), doktor nauk teologicznych Papieskiego
Uniwersytetu św. Tomasza z Akwinu w Rzymie (1991). Kierownik
Katedry Teologii Duchowości na PWT we Wrocławiu, Przewodniczący Rady Programowej Towarzystwa Studiów Interdyscyplinarnych przy PWT we Wrocławiu. Wykłada teologię duchowości, interesuje się ruchami odnowy Kościoła oraz zagadnieniami relacji
między wiarą a rozumem. Wybrane publikacje: Ścieżką nauki do
Boga. Nauki przyrodnicze i duchowość w starożytności i w średniowieczu (2009); Stwórca i ewolucja stworzenia (2011); Skąd
się wziął świat? Historyczne lekcje duchowości scjentystycznej
(2012).
Ks. prof. dr hab. Włodzimierz Wołyniec, ur. w 1961 r.,
profesor zwyczajny nauk teologicznych, dyrektor Instytutu Teologii Systematycznej, kierownik Katedry Historii Dogmatów i Ekumenizmu oraz Dyrektor Podyplomowych Studiów Psychoterapii na
PWT we Wrocławiu. Od 2011 r. pełni funkcję Prezesa Towarzystwa
Teologów Dogmatyków w Polsce. Wykłada teologię dogmatyczną
i prowadzi ćwiczenia z teologii. Prowadzi badania w zakresie reinterpretacji dogmatów Kościoła. Wybrane publikacje: Personalistyczna interpretacja łaski na przykładzie teologii Macieja Józe-
196
Noty o autorach
fa Scheebena i niemieckiej charytologii XIX wieku (2003); Jezus
i opozycja w świetle teologii Objawienia (2007); Maryja w pełni
Objawienia (2007); Objawienie jedynego Boga w Trójcy (2008);
Reinterpretacja doktrynalnych wypowiedzi Magisterium Kościoła od 50 do 325 roku (2011).
Ks. prof. dr hab. Bogdan Ferdek, ur. 1956 r., profesor zwyczajny teologii dogmatycznej (2007), kierownik II Katedry Teologii
Dogmatycznej na PWT we Wrocławiu, członek Komitetu Teologicznego PAN, Zarządu Polskiego Towarzystwa Dogmatyków oraz
Zarządu Sekcji Polskiej Towarzystwa Bonhoefferowskiego, należy także do Polskiego Towarzystwa Mariologicznego. Zajmuje się
głównie eschatologią, chrystologią, charytologią i mariologią. Najważniejsze publikacje: Eschatologia Taboru (2005); Nasza Siostra
– Córą i Matką Pana. Mariologia jako przestrzeń syntezy dogmatyki (2007); Duch Boży nad wodami Renu. Refleksje nad ścieżkami
nadreńskiej pneumatologii (2010).
Ks. dr hab. Krzysztof Kaucha, prof. KUL, ur. w 1968 r.,
uczeń ks. prof. dr. hab. dr. hc Mariana Ruseckiego, współtwórcy lubelskiej szkoły teologii fundamentalnej, dyrektor Instytutu Teologii
Fundamentalnej KUL, kierownik Katedry Eklezjologii Fundamentalnej i Misjologii KUL, sekretarz Stowarzyszenia Teologów Fundamentalnych w Polsce. Wykłada teologię fundamentalną i eklezjologię fundamentalną. W badaniach naukowych koncentruje się na
pogłębianiu tradycyjnych oraz konstruowaniu nowych argumentów na rzecz wiarygodności chrześcijaństwa, zwłaszcza Kościoła.
Obecnie realizowane zadania badawcze: dorobek lubelskiej szkoły
teologii fundamentalnej, znaki wiarygodności Kościoła, Kościół
Chrystusowy jako pojęcie teologiczne; współorganizator II Międzynarodowego Kongresu Teologii Fundamentalnej Chrześcijaństwo
jutra (2001). Wybrane publikacje: Miłość za miłość. Wiarygodność
Noty o autorach
197
chrześcijaństwa według Battisty Mondina (2000), Wiarygodność Kościoła w kontekście wyzwań współczesności europejskiej
w świetle nauczania Jana Pawła II (2008); współredaktor Leksykonu teologii fundamentalnej (2002).
O. dr hab. Ireneusz Sławomir Ledwoń OFM, prof. KUL,
ur. w 1961 r., uczeń ks. prof. dr. hab. dr. hc Mariana Ruseckiego,
współtwórcy lubelskiej szkoły teologii fundamentalnej. Doktor habilitowany teologii w zakresie teologii fundamentalnej (KUL 2007),
profesor nadzwyczajny KUL (2008), kierownik Katedry Teologii
Religii w Instytucie Teologii Fundamentalnej KUL (od 2007), prodziekan ds. studiów doktoranckich i podyplomowych Wydziału
Teologii KUL. Wykłada teologię fundamentalną i religiologię. Sekretarz Sekcji Teologii Fundamentalnej przy Komisji Nauki Episkopatu Polski. Zajmuje się statusem metodologicznym teologii
fundamentalnej i apologetyki, problematyką objawienia chrześcijańskiego i jego wiarygodności, metodologią teologii religii, relacją
chrześcijaństwa do religii pozachrześcijańskich. Autor, współautor
i współredaktor ponad 100 publikacji naukowych, popularnonaukowych, haseł encyklopedycznych i recenzji. Najważniejsze z nich
to: Objawienie chrześcijańskie i jego wiarygodność według René
Latourelle’a (1996), Chrześcijaństwo a religie (1999); Chrześcijaństwo jutra (2001); Leksykon teologii fundamentalnej (2002),
U źródeł chrystocentryzmu w teologii. Święty Franciszek z Asyżu
(2004), „I nie ma w żadnym innym zbawienia”. Wyjątkowy charakter chrześcijaństwa w teologii posoborowej (2006, 2012).
Ks. dr Paweł Kiejkowski, ur. w 1968 r., doktor teologii z zakresu teologii dogmatycznej, adiunkt Zakładu Teologii Dogmatycznej Wydziału Teologicznego UAM w Poznaniu, wykładowca Katolickiego Wyższego Seminarium Duchownego w Sankt Petersburgu
(Rosja, 2000–2005), Prymasowskiego Wyższego Seminarium Du-
198
Noty o autorach
chownego w Gnieźnie. Wykłada teologię fundamentalną, religiologię, eklezjologię, trynitologię, protologię i charytologię. Wybrane
publikacje: Współpracownik Dobrego Pasterza (2011), Kapłaństwo
Jezusa Chrystusa (2012). Autor wielu artykułów naukowych.
Ks. płk lic. mgr Andrzej Fober, ur. w 1958 r., duchowny
Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego, Absolwent Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej w Warszawie. Zastępca Biskupa Wojskowego Ewangelickiego Duszpasterstwa Wojskowego. Proboszcz
niemieckojęzycznej parafii św. Krzysztofa we Wrocławiu. Prezes
niemiecko-koreańskiego stowarzyszenia Sankt Christophori. Doktorant PWT we Wrocławiu. Zainteresowania: średniowieczna mistyka europejska z akcentem na mistycyzm angielski, genealogia.
Dr hab. Maciej Manikowski, ur. w 1966 r., doktor habilitowany filozofii w zakresie historii filozofii, pracownik Zakładu Antropologii Filozoficznej Instytutu Filozofii Uniwersytetu Wrocławskiego, wykładowca filozofii na Uniwersytecie Wrocławskim i PWT
we Wrocławiu, wiceprezes Towarzystwa Studiów Interdyscyplinarnych przy PWT we Wrocławiu. Odbył staże naukowe w Leuven (1999, 2003), Rzymie (1998, 2001), Wiedniu (1998), Bochum
(2007). Zainteresowania naukowe obejmują antropologię filozoficzną, filozofię dialogu, teologię fundamentalną, teologię trynitarną.
Wybrane publikacje: Filozofia w obronie dogmatu. Argumenty antytryteistyczne Grzegorza z Nyssy na tle tradycji (2002), Pierwsza Zasada, świat stworzony i drogi poznania. Pseudo-Dionizy
Areopagita: jego filozofia i teologia (2006), Bóg z perspektywy
człowieka. Odczytując Grzegorza z Nyssy (2012).
Dr hab. Stanisław Rosik, ur. w 1969 r., doktor habilitowany
nauk historycznych Uniwersytetu Wrocławskiego, absolwent PWT
we Wrocławiu. Adiunkt w Zakładzie Historii Polski i Powszechnej
Noty o autorach
199
do XV w. oraz kierownik Pracowni Badań nad Wczesnymi Dziejami Europy Środkowej na Uniwersytecie Wrocławskim, wiceprezes
Towarzystwa Studiów Interdyscyplinarnych przy PWT we Wrocławiu. Zajmuje się religią i chrystianizacją Słowian oraz kulturą średniowiecza. Prowadzi projekt badawczy najdawniejszych dziejów
Śląska. Popularyzator historii Polski, m.in. współautor Pocztu polskich królów i książąt (2005) i Wielkiego pocztu polskich władców
(2006). Autor prawie 150 publikacji naukowych, m.in.: „Conversio
gentis Pomeranorum”. Studium świadectwa o wydarzeniu (XII
wiek) (2010).
Mgr Michał Bogucki, ur. w 1946 r., prawosławny artysta
i ikonopisarz, absolwent Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie.
Dyrektor Fundacji Promocji Kultury i Gospodarki Gruzji, dyrektor
Muzeum Warszawskiej Metropolii Prawosławnej. Autor, współautor i organizator licznych wystaw, m.in.: Znak Krzyża (1981) i Droga Świateł (1982); Apokalipsa – Światło w Ciemności (1985); Epitafium i Siedem Przestrzeni (1993); Od Bizancjum do Disneylandu
(2000). W latach 2000–2009 powadził warsztaty ikonograficzne
w Sokołowsku, Włodawie i Świdnicy. Autor wielu artykułów i opracowań na temat ikon.
Do tej pory w serii ukazały się:
t. 1: A. Siemieniewski, Skąd się wziął świat?
Historyczne lekcje duchowości scjentystycznej (2012).
t. 2: Jaki początek?
Część I: Wiara i rozum o początku świata (2013).
W przygotowaniu
t. 4: Nauka a problem istnienia Boga.
t. 5: Jaki początek?
Część II: Wiara i rozum o początku człowieka.
W Roku Wiary wzięliśmy pod przysłowiową lupę naszą wiarę.
Zadaliśmy pytania często kierowane w stronę wierzących przez tych,
którzy poszukują, wątpią czy wręcz nie wierzą. Poprosiliśmy, aby
odpowiedzieli na nie pracownicy naukowi Papieskiego Wydziału
Teologicznego we Wrocławiu, Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego
Jana Pawła II, Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu oraz
Uniwersytetu Wrocławskiego. Zadaliśmy osiem pytań:
• Dlaczego wierzę?
(ks. Andrzej Fober, Stanisław Rosik, Michał Bogucki)
• Credo – od Boga czy od ludzi?
(ks. Włodzimierz Wołyniec – PWT Wrocław)
• Dogmat – prawda czy gwałt zadany rozumowi?
(ks. Bogdan Ferdek – PWT Wrocław)
• Dlaczego Chrystus?
(bp Andrzej Siemieniewski – PWT Wrocław)
• Dlaczego chrześcijaństwo?
(o. Ireneusz S. Ledwoń OFM – KUL)
• Czy Kościół jest wiarygodny?
(ks. Krzysztof Kaucha – KUL)
• Czy nauka może zastąpić wiarę?
(ks. Paweł Kiejkowski – UAM Poznań)
• Dlaczego ludzie nie wierzą?
(Maciej Manikowski – Uniwersytet Wrocławski)
ul. Katedralna 9
50-328 Wrocław
tel.: 71 322 99 70
fax: 71 327 12 01
e-mail: [email protected]
www.pwt.wroc.pl
ISBN 978-83-7454-257-9