Bieda - Polska Fundacja im. Roberta Schumana
Transkrypt
Bieda - Polska Fundacja im. Roberta Schumana
Seminaria europejskie koordynator: Joanna Różycka-Thiriet [email protected] Pierwsze seminarium w nowym roku poświęcone zostało tematowi biedy w Europie. Naszym gościem był Ryszard Szarfenberg, profesor Uniwersytetu Warszawskiego z Instytutu Polityki Społecznej. Jak sam dodał, jest też działaczem Europejskiej Sieci Przeciwdziałania Ubóstwu, tak więc łączy spojrzenie badacza i aktywisty. Organizacja powstała w 1990 roku, by lobbować w sprawach biedy i wykluczenia społecznego w krajach UE. Polska weszła do sieci dopiero w 2007. Profesor zaznaczył, że sprawy związane z pomocą ubogim są zwykle regulowane na poziomie lokalnym (np. gminy). Tematyka społeczna zasadniczo nie leży w obszarze zainteresowań UE. Następnie wykładowca przedstawił ewolucję stanowiska UE względem ubóstwa. Po raz pierwszy UE (a właściwie jej poprzedniczki – Wspólnoty) zwróciły uwagę na kwestię ubóstwa w latach 70-tych, kiedy w wyniku szoku naftowego i kryzysu gospodarczego powróciło bezrobocie oraz zagrożenie ubóstwem w krajach członkowskich. W latach 60-tych wydawało się bowiem, że nastąpił koniec ubóstwa. W kolejnej dekadzie pojawiły się grupy uważające, że wspólne instytucje powinny się zająć ubóstwem i bezrobociem. Zrealizowano 3. Programy Działań Społecznych. 4. Program zakwestionowały niektóre państwa twierdzące, że to wkraczanie w krajowe kompetencje. Europejski Trybunał Sprawiedliwości przyznał im rację i w efekcie Program zakończono przed terminem. Dopiero traktat amsterdamski (który wszedł w życie w 1999 roku) dał UE podstawy do działań w tym zakresie. Strategia lizbońska (dotycząca rozwoju UE w latach 2000-2010) nie zawierała wprost określonego celu dotyczącego zwalczania ubóstwa. Nowa strategia Unii – Europa 2020 – przewidziała już zrealizowanie do 2020 roku konkretnego celu. To ograniczenie liczby ubogich i wykluczonych o 20 mln. Wyznaczeniu takiego celu towarzyszyły spory. Jak widać, Unia Europejska coraz bardziej angażuje się w tę dziedzinę. Pozostaje jednak pytanie o sens wkraczania w kompetencje państw członkowskich w obszarze, który jest tak silnie zdecentralizowany. Europejska Sieć uważa, że jest to uzasadnione i lobbuje za przyjęciem dyrektywy o minimalnym dochodzie. Dotychczas zagadnienie to było regulowane jedynie przez niewiążące zalecenie z 2008 roku w sprawie aktywnej integracji. Stanowi ono, że państwa członkowskie muszą określić minimalny, gwarantowany dochód, Działania Fundacji Schumana są współfinansowane przez Unię Europejską, w ramach Programu Europa dla Obywateli Seminaria objęte są patronatem Przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce stworzyć włączający rynek pracy aktywizujący ubogich i świadczyć prointegracyjne usługi (np. instytucjonalną opiekę nad dziećmi, rehabilitację dla niepełnoprawnych, które umożliwią ludziom wejście na rynek pracy). Elementy te powinny się łączyć w spójną strategię. Nie jest to łatwe, gdyż istnieje napięcie między wysokimi świadczeniami pieniężnymi, a aktywizacją zawodową (po co mam pracować, skoro mam wysoki zasiłek?). A przecież praca najlepiej chroni przez ubóstwem. W 2013 roku UE przyjęła Pakiet Inwestycji Społecznych. Nastąpiła zmiana języka. Teraz mówi się np. że środki przeznaczane na rozwój dzieci to inwestycje, a nie koszty czy polityka społeczna. Położono nacisk na usługi społeczne (np. przedszkola, żłobki). Ale nawet w kontekście świadczeń pieniężnych mówi się o tym, że i tak zostaną one w części zainwestowane w dzieci, w ich zdrowie itd. UE posiada także instrumenty finansowe do zwalczania ubóstwa. Europejski Fundusz Społeczny (EFS) istnieje od początku procesu integracji europejskiej. Ale początkowo finansował kwestie związane z zatrudnieniem, miał sprzyjać zatrudnieniu np. przekwalifikowaniu robotników po upadku przemysłu. W 2013 roku wyznaczono EFS nowy priorytet na lata 2014-2020. To inkluzja społeczna i zwalczanie ubóstwa. Każdy kraj członkowski został zobowiązany do uchwalenia ram przeciwdziałania ubóstwu. Także w krajowych programach dotyczących wydatkowania unijnych funduszy trzeba wyodrębnić cele związane z ubóstwem. Istnieje także Europejski Fundusz Pomocy Najbardziej Potrzebującym (FEAD). Został on stworzony w związku z prowadzoną przez Unię polityką rolną. Interwencje na rynku rolnym wiązały się z nadwyżkami żywności, które rozdawano najbardziej potrzebującym. Zapasy więc stopniowo malały. W efekcie trzeba było dofinansować program z unijnego budżetu, co wywołało kontrowersje. Stoczono walkę o utrzymanie tej inicjatywy, który jest obecnie częścią EFS. Na marginesie profesor dodał, że w Polsce banki żywności są popularne, chętnie dajemy żywność. Tymczasem w Wielkiej Brytanii wydaje się dziwne, że w tych czasach można jeszcze rozdawać jedzenie. UE nie przeznacza pieniędzy na świadczenia pieniężne. Następnie wykładowca wyjaśnił, jak UE obliczy, czy cel 20 mln w 2020 roku został osiągnięty. Są trzy metody obliczeń, a za zagrożonych ubóstwem i wykluczeniem społecznym lub wręcz za ubogich i wykluczonych uznaje się ludzi spełniających co najmniej jedno kryterium. Po pierwsze, mamy osoby relatywnie ubogie, których dochody znajdują się poniżej pewnej granicy (tym przypadku poniżej 60% mediany dochodów gospodarstw domowych w danym kraju). Jak pokazuje badanie z 2013 roku dotyczące ubóstwa względnego (obrazujące dochody w wysokości co najwyżej 60% mediany dochodów według parytetu siły nabywczej), w Rumunii mówimy o ubóstwie względnym na dużo niższym poziomie dochodów niż w Luksemburgu. Wynika to z tego, że koszty utrzymania w obu krajach są zupełnie inne. Ubogi Luksemburczyk żyłby na bardzo wysokim poziomie w Rumunii. A ubogi Rumun w Luksemburgu uznałby tamtejszą biedę za bogactwo. Zresztą biednych na Zachodzie Europy dużo lepiej się traktuje. Są wyższe standardy np. w schroniskach. Najwięcej osób względnie ubogich jest w najludniejszych krajach (w Niemczech ponad 12,8 mln). To najczęściej imigranci. Najmniej biednych jest w małej Islandii (28 tys.). Ale ranking zmienia się, gdy nie mówimy już o liczbach bezwzględnych, a o odsetku populacji (np. w Islandii biedni to 9,3% społeczeństwa, w Niemczech 16,1%). Największy odsetek względnie ubogich jest w Serbii – aż 24,5% (ponad 1,7 mln). Według tego badania z 2013 roku w Polsce było 6,5 mln względnie ubogich. Procentowo to 17,3% ludności. Po drugie, możemy mówić o ubogich, którzy doświadczają pogłębionej deprywacji materialnej. Respondentom zadaje się pytanie o możliwość zaspokojenia przez nich 9 różnych potrzeb (są to: czynsz, raty kredytu, opłaty za media; ogrzewanie; pokrycie nieoczekiwanych wydatków; jedzenie mięsa i białka co 2 dni; tydzień wakacji; Działania Fundacji Schumana są współfinansowane przez Unię Europejską, w ramach Programu Europa dla Obywateli Seminaria objęte są patronatem Przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce lodówka; kolorowy telewizor; samochód; telefon). Jeśli co najmniej czterech z nich dana osoba nie może zaspokoić, oznacza to, że jest uboga. Dane dotyczące deprywacji materialnej (nadal badanie z 2013 roku) wskazuje, że w Bułgarii aż 45% społeczeństwa (ponad 3 mln) odpowiedziało, że nie jest w stanie zaspokoić przynajmniej 4 z wymienionych potrzeb. Co prawda, liczba wyliczonych w ten sposób biednych w Polsce jest stosunkowo duża (niecałe 4,5 mln Polaków, co lokuje nas na 4. miejscu), ale procentowo to 11,9% naszej populacji. I po trzecie, mierzymy intensywność pracy w gospodarstwie domowym. Jeśli osoby w danym gospodarstwie domowym w wieku produkcyjnym pracują co najwyżej przez 20% pełnego rocznego czasu pracy, możemy mówić o biedzie. Gdy mówimy o intensywności pracy, w liczbach bezwzględnych ponownie na ostatnim miejscu jest Islandia (15 tys.). Kraj ten jest też jednym z ostatnich, jeśli bierzemy pod uwagę odsetek społeczeństwa (6,2%). Zaskakujące jest, że w Rumunii obliczony w ten sposób odsetek biednych nie jest tak wysoki – to 6,4% (ponad 1 mln obywateli). Najgorzej jest w Irlandii – tam tak niską intensywność pracy mamy w 23,4% gospodarstw (ponad 800 tys. osób). Powyższe metody obliczeń są wspólne dla wszystkich krajów UE. Te trzy kryteria tworzą trzy zbiory osób, które częściowo nakładają się na siebie. Są tacy, którzy spełniają tylko jedno kryterium, są tacy, który bez względu na metodę obliczeń zawsze okazują się biedni. Kiedy zsumuje się różne kryteria okazuje się, że w Polsce biedna jest ¼ społeczeństwa. To 9,7 mln osób. 700 tys. dzieci w Polsce jest skrajnie biednych. W Bułgarii biedni to 48% społeczeństwa, w Serbii 42%, w Rumunii 40,4%. Na Islandii zaledwie 13%. W całej UE w tych trzech zbiorach znalazło się 119 mln osób. W UE 27 krajów było to 24,2% obywateli. Jeśli patrzymy na liczby bezwzględne, to ubogich jest więcej w starej UE, ale wynika to z tego, że obejmuje ona największe unijne kraje. W tym Hiszpanię czy Włochy, które przechodzą kryzys. W starej Unii mamy od 2009 roku do czynienia ze wzrostem biedy. W nowej Unii (w tym w Polsce) bieda się zmniejsza. Czyli ubóstwo nie wszędzie się nasila. Ale jako całość UE oddala się od swojego celu. W przyjętym za rok bazowy roku 2008 było 115 mln ubogich, a w 2012 124 mln. Po 2009 roku zarówno w starej UE, jak i w nowej zwiększyła się liczba osób spełniających 3 kryteria ubóstwa. W Polsce mamy od kilku lat do czynienia ze względną stabilizacją liczby takich osób (w 2013 roku 643 tys.). W Polsce GUS podaje informacje o skrajnym ubóstwie. Jest ono u nas definiowane jako tzw. minimum egzystencji. Eksperci Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych tworzą koszyk dóbr i usług (uwzględniając ich najmniejsze ceny). Są to takie towary i usługi, jakie nawet ubożsi ludzie powinni być w stanie zakupić, by przeżyć. Cena tego koszyka wyznacza minimum potrzebne do egzystencji. Polskie dane pokazują, że dynamicznie spada liczba osób doświadczających deprywacji materialnej, ale od 2009 roku skrajne ubóstwo wzrosło o 700 tys. Jak to wytłumaczyć? Być może w naszym kraju ubywa osób średnio ubogich, a przybywa skrajnie ubogich. Wiele osób biednych, to niestety ludzie z dziećmi. W sierpniu 2014 roku Polska przyjęła strategiczne ramy przeciwdziałania ubóstwu w naszym kraju. Jednym z polskich celów jest obniżenie liczby ubogich i wykluczonych o 1,5 mln. Szkopuł w tym, że w Polsce bezrobocie spadło już o 1,7 mln w latach 2007-2012, czyli niejako osiągnęliśmy cel przed podjęciem zobowiązania (rokiem bazowym dla UE jest rok 2008). W 2012 nasz cel został przekroczony o 243 tys. Rząd jednak nie chciał go skorygować, postawić sobie wyżej poprzeczki. Zapisano tylko, że chodzi o trwałe obniżenie ubóstwa. Jakie możemy wyciągnąć z tego wszystkiego wnioski? Po pierwsze, mimo niechęci niektórych, Unia coraz bardziej angażuje się w sprawy ubóstwa i wykluczenia społecznego. Po drugie, wytyczono dokładnie mierzalny cel. Po trzecie, zaproponowano narzędzia zwalczania ubóstwa, w tym finansowe. I w końcu, UE Działania Fundacji Schumana są współfinansowane przez Unię Europejską, w ramach Programu Europa dla Obywateli Seminaria objęte są patronatem Przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce jako całość oddala się od swojego celu, ale Polska swój cel osiągnęła (polskie wyniki są dobre, chociaż rośnie skrajne ubóstwo). W odpowiedzi na pytanie z sali profesor dodał, że równolegle z lobbowaniem na rzecz uregulowania minimalnego dochodu na szczeblu UE wywierana jest presja, żeby określić wspólną metodologię obliczania minimum egzystencji. To by umożliwiało sprawdzenie, czy kraje dbają o godne świadczenia dla najuboższych. Takie pomysły są najbardziej kontrowersyjne dla krajów, które nie mają rozbudowanej polityki społecznej. W Polsce o uzyskaniu wsparcia decyduje kryterium dochodowe, ale trzeba spełnić jeszcze jedno, dodatkowe kryterium. Nie jest to doskonałe rozwiązanie, ale jest. W Grecji czy Włoszech w ogóle nie ma narodowego systemu świadczeń. Z drugiej strony najbardziej rozwinięte państwa boją się, że przez niskie minimum obniżą się ich wysokie standardy. Odpowiadając na kolejne pytanie o regiony wykładowca UW doprecyzował, że północ i wschód Polski bardziej korzystają z pomocy społecznej. Czyli na większą liczbę osób trzeba przeznaczyć małe środki z gminnej kasy. Duże różnice w bogactwie poszczególnych regionów UE powodują migrację. Może emigracja z biednych regionów spowoduje zmiany na tamtejszym rynku pracy – podwyżkę pensji, która stopniowo doprowadzi do wyrównania poziomu życia? Wydaje się też, że w biednych regionach ludzie są przyzwyczajeni do biedy. W dużym mieście biednemu może być trudniej, bo widzi, że żyje na gorszym poziomie od innych. Jest to psychicznie cięższe do zniesienia. Jak zahamować emigrację zarobkową Polaków? Możliwość swobodnego przemieszczanie się to jedna z podstaw Unii Europejskiej. Z indywidualnego punktu widzenia to dobrze, że taka możliwość istnieje, że można pojechać bogacić się. Szacuje się, że w latach 2004-2006 wyemigrowało około 2 mln osób, w tym milion na stałe. Polski rząd podejmował pewne kroki, by zachęcić do powrotu, ale co możemy dać ekstra na zachętę? Rozwinięcie usług opiekuńczych, żłobków, przedszkoli do zachodniego poziomu zabierze lata. Spodziewano, że kryzys za Zachodzie zachęci Polaków do powrotu. Ale jeśli tamtejsze kraje odbiją się gospodarczo, to ich siła przyciągania utrzyma się. Polska musi więc budować swoją zamożność, usługi, mieszkania. Możemy tylko wierzyć w rozwój Polski. Aktualnie dochód w naszym kraju jest jeszcze 2 razy mniejszy od dochodu w Niemczech (kiedyś był 3 razy). Może należy apelować do patriotyzmu obywateli, żeby nie wyjeżdżali? Trzeba by zastosować różne strategie skierowane do różnego typu młodzieży. Tymczasem lukę po Polakach trzeba wypełnić obcokrajowcami (np. Ukraińcami). Tylko, że imigrantom też mamy niewiele do zaoferowania. Działania Fundacji Schumana są współfinansowane przez Unię Europejską, w ramach Programu Europa dla Obywateli Seminaria objęte są patronatem Przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce