Historia siê powtarza

Transkrypt

Historia siê powtarza
Artykuł ze strony www.rozokrzyz.pl
Historia się powtarza
Wieczny obieg kołowy rzeczy nie odnosi się tylko do mikrokosmicznych cykli
inkarnacji. W równej mierze dotyczy on kwitnienia i przemijania ludzkich kultur
i ras. Wydarzenia prowadzące do upadku kultur powtarzają się.
Dr J. Robert Oppenheimer, naukowiec, który był merytorycznie odpowiedzialny
za wyprodukowanie bomby atomowej, na pytanie jednego ze swych studentów,
czy bomba atomowa zdetonowana 16 lipca 1945 roku na pustyni w stanie Nowy
Meksyk była pierwszą bronią nuklearną tego rodzaju, odpowiedział: „Obecnie
tak, w naszych współczesnych czasach owszem...“
Oppenheimer wiedział co mówi, poniewaŜ jako dobry znawca sanskrytu był
zaznajomiony z MAHABHARATĄ, obszernym indyjskim eposem narodowym.
Jest tam m.in. opisane uŜycie „boskiej“ broni, które w obrazowym opisie
przypomina wybuch nuklearny:
To był jeden jedyny pocisk,
w którym kryła się cała potęga
wszechświata.
śarzący się słup dymu i płomieni,
jasny jak dziesięć tysięcy słońc,
wzniósł się w jego blasku.
Nieznana broń,
Ŝelazny grom,
gigantyczny posłaniec śmierci,
który wszelki lud
Vrishni i Andhaka
w proch przemienił.
Ciała były tak spalone,
Ŝe nie moŜna ich było rozpoznać.
Ich włosy i paznokcie wypadły,
gliniane naczynia rozpadły się
bez Ŝadnej widocznej przyczyny,
a pióra ptaków stały się białe.
Po kilku godzinach cała
Ŝywność była skaŜona.
W ucieczce od owego ognia,
Ŝołnierze rzucali się do rzek,
aby obmyć swoje ciała i uzbrojenie.
Nowe znaleziska w mohendŜo–daro
Dalsze wzmianki o tym zdarzeniu znajdujemy w wynikach badań rosyjskich
naukowców. W roku 1989 zostały opublikowane wyniki wykopalisk i ich
analizy dotyczące MohendŜo–Daro, najstarszego znanego w historii ludzkości
miasta połoŜonego w dzisiejszych Indiach. ZałoŜone w roku 3500 p.n.e.
MohendŜo–Daro osiągnęło taki rozwój kultury, jaki 3000 lat później został
osiągnięty przez opanowujące cały świat Imperium Rzymskie. W MohendŜo–
Daro Ŝyło 60.000 ludzi. Miasto to posiadało własne studnie, a kaŜde mieszkanie
instalacje sanitarne. Między rokiem 2500 i 1750 p.n.e. powstała w dolinie
Indusu wysoko rozwinięta kultura, która była porównywalna z sumeryjskimi
miastami–świątyniami i królewskimi miastami w Egipcie. Była to kwitnąca
kultura, która przewyŜszała wszystkie dotychczasowe, i która upadła z dnia na
dzień, ściślej mówiąc w ciągu jednej minuty. Do dzisiaj nieznana jest tego
przyczyna.
Kamienie topiły się w wielkim Ŝarze
Rezultaty badań rosyjskich i amerykańskich naukowców, którzy podjęli je
niezaleŜnie od siebie, wskazują na wybuch nuklearny: w wykopaliskach
stwierdzono, Ŝe mury budynków w wyniku ogromnego Ŝaru topiły się aŜ do
zeszklenia. W pobliŜu MohendŜo–Daro odkopano miasto Haragga. Haragga
pochodziła mniej więcej z tego samego okresu co MohendŜo–Daro i została
zbudowana w ten sam sposób. W ten sam sposób została teŜ zniszczona. TakŜe
i tutaj znajdują się takie przekształcenia materiału, które nie mogły powstać
w wyniku erupcji wulkanu. Odkryto ludzkie szkielety, które dobrze zachowały
się pod warstwami ziemi pozostawiając wraŜenie całkiem nieuszkodzonych
zewnętrznie, a wykazujące radioaktywność pięćdziesięciokrotnie wyŜszą od
normalnej, i to po upływie ponad 4000 lat! W centrum miejsc wykopaliskowych
tego miasta, tam, skąd wzięła swój początek rasa aryjska, zanotowano
radioaktywność ośmiokrotnie przewyŜszającą normę.
Wspomnieć naleŜy przy tym jeszcze doniesienia o katastrofach
z wcześniejszych okresów historii ludzkości. Dodajmy więc, Ŝe według
pewnych teorii do upadku kultury atlantyckiej, która poprzedzała kulturę
aryjską, przyczyniło się naduŜycie sił natury, którego podstawą było sztuczne
wyprodukowanie energii słonecznej.
Wraz z uwolnieniem energii atomowej granica zostaje osiągnięta
Współczesne badania plazmy są daleko posuniętym prastarym marzeniem
ludzkości, które jednocześnie jest jednak bardzo niebezpieczne. W czasach
prehistorycznych okresu atlantyckiego oraz wczesno–aryjskiego byli kapłani
i magowie, którzy powaŜyli się wejść w niebezpieczne, zakazane dziedziny. Tak
i dzisiaj, w imię nauki, porusza się potęŜne dzwony śmierci, które zapowiadają
koniec epoki. Czas i przestrzeń zmieniają swe oblicze, jednak środki scenariusza
czasu końca są i pozostaną identyczne.
Czy dla ucznia Szkoły Duchowej, który Ŝyjąc w aktualnej teraźniejszości
ukierunkowany jest na ścieŜkę, zajmowanie się minioną historią ludzkości jest
w ogóle waŜne? Jeśli tak, to dlaczego? Co oznacza przeszłość dla ścieŜki
uczniowskiej? Wgląd w te zaleŜności pokazuje nam wyraźnie, Ŝe katastrofy
ludzkości zostają wywołane przez samowolne dąŜenie badaczy. Uwolnienie
energii atomowej przekracza punkt „dotąd i nie dalej“ – i dlatego nadchodzą
wydarzenia, które przerwą rozwój kultury.
Kto Ŝył wcześniej – człowiek czy małpa?
Droga ludzkości przebiegała cyklicznie przez świat czasoprzestrzenny takŜe bez
upadków świata, wywołanych bezpośrednio chęcią człowieka do
eksperymentowania. WciąŜ podąŜa się jeszcze za chodliwymi teoriami ewolucji
mówiącymi, Ŝe człowiek rozwinął się od antropoidów, małpoludów do stanu,
jaki dzisiaj sobą przedstawia. Początki datowane są na ok. dwa miliony lat temu.
Pierwszy „prawdziwy“ dowód egzystencji w naszym dzisiejszym sensie
znajdujemy, według opinii antropologów, dopiero ok. 100.000 lat temu.
Panujący kościół siedemnastego stulecia wiedział to jeszcze dokładniej:
irlandzki arcybiskup James Usher z całą powagą datował, według
szczegółowego objaśnienia Księgi Rodzaju, początek historii ludzkości na 26
października 4004 r. p.n.e., punktualnie o godz.10. Później postawiono nawet
tezy, Ŝe skamieliny są boskimi produktami dla zmylenia ciekawskich
naukowców.
Popol Vuh, święta księga Quiché–Maya z wyŜyny Andów, informuje nas
natomiast o czterech okresach stworzenia i mówi, Ŝe małpoludy są
zdegenerowanymi potomkami drugiego okresu stworzenia. TakŜe księga Indian
Hopi opowiada o czterech światach. Poczwórny podział znajdujemy tak samo
u Braminów, jak teŜ u Greków z ich czterema epokami.
Gdzie są jednak te światy? Odpowiedzmy za Platonem (427–347 r. p.n.e.):
„Dokonało się i jeszcze dokona wiele rozmaitych zagład ludzi, które głównie
spowodowane były ogniem i wodą, a takŜe innych, mniej znaczących zdarzeń,
oraz tysiące takich, po których ludzkość od początku znowu powraca jakby do
młodzieńczej ery, bez wiedzy o tym, co zdarzyło się w dawnych czasach.“
WyraŜając to innymi słowami: w historii naszej planety zdarzyło się wiele
małych i duŜych przemian aŜ do „kosmicznych nocy“, podczas których całe
części ziemi zapadały się, nowe powstawały, ziemia zmieniała swe zewnętrzne
oblicze, a atmosfera, ze wszystkimi spowodowanymi przez ludzi objawieniami
sfery odbić, była oczyszczana. Mimo to istnieją świadectwa i dowody
wskazujące na istnienie ludzkich fal Ŝyciowych, które sięgały ponad 100
milionów lat wstecz. Świadectwa, znalezione przez niezaleŜnych badaczy we
wszystkich częściach świata, zostały udokumentowane i uporządkowane
chronologicznie z pomocą współczesnych technik analitycznych.
Nauka jako całość ignoruje jednak te i wiele innych odkryć na skalę światową.
Dzieje się to na sposób, który przypomina historię o naukowcu w ZOO:
przechodzi on obok klatki z Ŝyrafami i bierze do ręki swoją mądrą ksiąŜkę. Nie
znajduje w niej jednak opisu tego zwierzęcia. Zatem postanawia, Ŝe to nie moŜe
być Ŝyrafa i kieruje się do następnej klatki...
Gdyby nawet nieuniknione były niedokładności w uporządkowaniu czasowym,
to jednak jasne jest, Ŝe od dawien dawna istniały fale Ŝyciowe, które nie miały
nic wspólnego z „prymitywnymi“ czy „pierwszymi“ falami Ŝyciowymi.
RównieŜ we wszystkich czasach współistniały kultury znajdujące się w róŜnych
stadiach rozwoju. Niektóre były w okresie powstawania, inne osiągnęły swój
punkt szczytowy, a jeszcze inne przekroczyły swój zenit.
„Wyjście do wejścia“
W starych naukach ludzkości znajdują się jednak informacje nie tylko
o kwitnieniu i przemijaniu kultur, o Ŝyciu ludzi w kole cierpienia doświadczeń
w czasie i przestrzeni. Zostaje tam teŜ wskazana droga wyjścia, „wyjście do
wejścia“. W Bhagavadgicie, która stanowi część eposu Mahabharata, czytamy
na ten temat następujące wskazówki:
Widziałeś tę moją postać,
którą najtrudniej jest oglądać.
Nawet bogowie stale tęsknią
za widokiem tej postaci.
Ani wedy, ani umartwienia,
ani jałmuŜna, ani ofiara,
nie pozwala ujrzeć mnie w tej postaci,
w jakiej widziałeś mnie ty.
Tylko miłość skierowana
wyłącznie ku mnie
pozwoli mnie poznać w tym kształcie,
ArdŜuno,
ujrzeć prawdziwie i wejść we mnie,
ciemięŜco wroga.
Ten tylko przybywa do mnie,
o synu Pandy,
kto mnie ofiarowuje swe uczynki,
kto mnie uwaŜa za swój cel najwyŜszy,
kocha mnie wolny od wszelkich więzów
i kto Ŝywi przyjaźń dla wszelkiego
stworzenia.
...
Albowiem lepsza jest wiedza od prób [skupienia umysłu];
od wiedzy lepsza jest medytacja,
od medytacji zaś
lepsze jest porzucenie owoców czynu.
Tylko krok dzieli porzucenie od ciszy.
Ten, kto do Ŝadnego ze stworzeń
nie Ŝywi wrogich uczuć,
kto przyjazny jest i współczujący,
...
ten, będąc mym wyznawcą, jest mi drogi.
...
Kto jednaki jest dla wroga i przyjaciela,
wobec sławy i hańby,
kto jednaki jest w chłodzie i upale,
szczęściu i nieszczęściu;
i kto wolny jest od przywiązania,
dla kogo nagana i pochwała
mają jednakową wartość,
kto milczący jest
i kogo zadowala wszystko,
cokolwiek go spotyka,
kto bezdomny jest,
niezachwiany w swych przekonaniach
i pełen miłości –
ten człowiek jest mi drogi.
(wyjątki z XI i XII pieśni;
Kriszna mówi do ArdŜuny)[1]
Samo zatrzymywanie się nad zdarzeniami w historii ludzkości nie ma aspektu
uwalniającego. Pomaga nam co najwyŜej zrozumieć nasze połoŜenie. Wyjście
leŜy we wglądzie w beznadziejność wysiłków horyzontalnych, w intensywnym
pragnieniu odnalezienia i pójścia drogą uwolnienia, w konsekwentnym
odwrocie i ukierunkowaniu całej istoty na nowy cel, w zanurzeniu się
w świadomość duszy grupy, która toruje sobie drogę wyjścia z obiegów
kołowych. Siły, które w takiej grupie zostaną zrodzone, są siłami wyŜszej
natury. Prowadzą one takŜe do potęŜnych procesów atomowych. Uwolnione siły
światła doprowadzają do stopienia kandydata ze stanem nadnatury, do
alchemicznych godów, w których wszystko to, co niskie w mikrokosmosie,
przemija.
[1] Bhagavadgita czyli Pieśń Pana, przekł. Joanna Sachse, Zakład Narodowy im.
Ossolińskich – Wydawnictwo, Wrocław 1988