Przedmowa 1.

Transkrypt

Przedmowa 1.
Spis treści
Stefan Amsterdamski - Przedmowa ....................................
Hanna Zaremska - Historia przemocy w Europie średniowiecznej i nowożytnej ....................................................
Piotr P. Stępień - Genetyka agresji .......................................
Adam Fraczek - Agresja interpersonalna: opis i analiza z perspektywy psychologii społecznej ....................................
Janusz Reykowski - Autorytaryzm a agresja wobec swoich
i obcych .........................................................................
Eleononora Zielińska - Przemoc ze względu na płeć jako
problem społeczny i jako przestępstwo ......................
Andrzej Leder - Okrucieństwo - ludzkie, antyludzkie ......
Aleksandra Jasińska-Kania - Agresja i przemoc w konfliktach
narodowych i etnicznych ...............................................
Zdzisław Majchrzyk - Stosunek do czynu agresywnego postawy obronne jako wyraz relatywizmu w ocenie zachowań zabronionych u sprawców zabójstw i innych
przestępstw w latach 1960-1970 i 1991-1997 ...............
Daniel Grinberg - Problematyka przemocy związanej z tzw.
erą przemysłową (Industrial Age) w perspektywie Nowej
Historii Społecznej oraz socjologii historycznej ...............
7
18
34
43
56
79
103
115
136
154
6________________________ Spis treści _________________________
Maria ]arymowicz - Poszukiwania źródeł ludzkiej agresywności w wiedzy o ludzkich emocjach ...........................
Jerzy Jedlicki - Zagadka wojny: naturę winić czy cywilizację?
Barbara Fatyga - Agresja, przemoc i indywidualizm ego-sekurialny ...............................................................................
Edmund Wnuk-Lipiński - Agresja w polityce .......................
Michał Głowiński - Mowa agresji ............................................
Jerzy Jedlicki - Słowo końcowe ...........................................
Janusz Reykowski - O czterech poziomach regulacji zachowań agresywnych u człowieka .....................................
Włodzimierz Wesołowski - Kilka słów na zakończenie ............
173
190
217
251
259
273
276
284
•
.
•
l
Stefan Amsterdamski
'
Przedmowa
1.
Czy jest coś, co łączy przemoc w rodzinie i stosowanie tortur; bijatyki kibiców piłki nożnej i podkładanie bomb przez baskijskich
separatystów; akty terrorystyczne członków Czerwonych Brygad i zamachy narodowolców na cara; wyrwanie nóżki lalce
przez dwulatka i „falę" w wojsku; porwania dzieci dla okupu
i prześladowania obcych etnicznie; masakrę 11 września i podpalenie cudzej stodoły; agresję słowną i fait gratuit Lafcadia lub
Raskolnikowa; znęcanie się nad zwierzętami i nad więźniami?
A jeśli tak, to co? Biologia? Kultura? Pogarda dla prawa? Frustracja? Brak dostatecznie silnych hamulców intelektualnych lub
moralnych? Potrzeba samopotwierdzenia? Wyrównanie rzeczywistej lub domniemanej krzywdy?
2.
i
Próba rozsupłania tego konglomeratu zjawisk, obejmowanych
wspólnymi terminami: NIENAWIŚĆ - PRZEMOC - AGRESJA
stanowiła cel comiesięcznych (od października 1999 do czerwca
2001) spotkań w Szkole Nauk Społecznych przy Instytucie Filo-
Stefan Amsterdamski
zofii i Socjologii PAN. Uczestniczyło w nich w sumie kilkadziesiąt osób - profesorów i doktorantów Szkoły. Byli między nimi
socjologowie (Agata Araszkiewicz, Barbara Fatyga, Aneta Gawkowska, Aleksandra Jasińska-Kania, Jadwiga Koralewicz, Joanna
Kurczewska, Barbara Markowska, Barbara Szacka, Elżbieta Tarkowska, Włodzimierz Wesołowski, Edmund Wnuk-Lipiński, Tomasz Woźniak); psychologowie (Andrzej Eliasz, Adam Fraczek,
Maria Jarymowicz, Andrzej Leder, Dorota Lubańska, Kazimierz
Obuchowski, Janusz Reykowski, Krystyna Skarżyńska, Piotr Zielonka); historycy (Jerzy Jedlicki, Daniel Grinberg, Jacek Kochanowicz, Wojciech Lenarczyk, Janusz Smykowski, Hanna Zaremska); dziennikarze (Jacek Poprzeczko, Krzysztof Wolicki); teoretycy kultury (Katarzyna Chmielewska, Michał Głowiński, Maryla Hopfinger, Jan Kordys, Tomasz Żukowski); biolog (Piotr Stępień), prawnik (Eleonora Zielińska), neurofizjolog (Witold Karczewski), psychiatra (Zdzisław Majchrzyk), filozofowie (Marek
Beylin, Helena Eilstein, Stefan Amsterdamski) 1.
Intencją pomysłodawców konwersatorium - Jerzego Jedlickiego, Janusza Reykowskiego, Włodzimierza Wesołowskiego
oraz piszącego te słowa - było raczej wielostronne („wielodyscyplinarne") spojrzenie na wybrany problem niż „drążenie w głąb"
jakiegoś jednego aspektu zagadnienia. Przynajmniej pod tym
względem różniło się ono od innych konwersatoriów i seminariów, stwarzając między innymi każdemu z uczestników możliwość zapoznania się z tym, co mają do powiedzenia badacze patrzący na zagadnienie z innych teoretycznych i praktycznych
punktów widzenia (np. socjobiolog i prawnik, dziennikarz i historyk). Wydaje się, że to „zderzenie" podejść było pouczające.
Pytania, wokół których obracały się referaty i dyskusje, dotyczyły kwestii teoretycznych - biologicznych, emocjonalnych,
kulturowych i historycznych uwarunkowań stosowania przemocy w zachowaniach indywidualnych i zbiorowych wobec
„swoich" i „obcych", oraz oceny aktualnych zjawisk, przede
wszystkim w Polsce - agresji wśród młodzieży (Barbara Fatyga),
wobec kobiet (Eleonora Zielińska), w polityce (Edmund WnukLipiński), w dyskursie prywatnym i publicznym (Michał Głowiński).
•
1
Oczywiście nie wszyscy brali udział we wszystkich spotkaniach.
Przedmowa
Jednakże mimo tak szerokiej problematyki seminarium pozostały tematy nieporuszone - porównania międzykulturowe, masowe ludobójstwa, a zwłaszcza terroryzm. Starczyłoby ich
z pewnością na co najmniej kolejny rok dyskusji. Gdybyśmy
w czerwcu 2001 roku podjęli decyzję kontynuacji tematu, wydarzenia 11 września prawdopodobnnie zdominowałyby dalszą
dyskusję i znalazłyby omówienie w tej książce. Tak się nie stało.
Postanowiliśmy zdać sprawę z tego, co faktycznie było
przedmiotem rozważań, uznając, że to, co było, to nie wszystko,
co być powinno. Książka ta nie jest monografią tematu.
Próbą podsumowania dwuletniej pracy były zamykające tom
wystąpienia końcowe historyka Jerzego Jedlickiego, psychologa
Janusza Reykowskiego i socjologa Włodzimierza Wesołowskiego. Niniejsza Przedmowa jest moją próbą dorzucenia swoich
„trzech groszy" do tego, co oni powiedzieli.
3.
„Sposobem myślenia cechującym cywilizację zachodnią - pisał
Alfred Louis Kroeber - było zawsze formułowanie uzupełniających się sprzeczności, zestawianie wykluczających się przeciwieństw. Jedna z par idei, nad którymi nasz świat mozolnie trudził się przez z górą dwa tysiące lat, wyraża się w słowach «ciało» i «dusza». Drugim przeciwstawieniem, które spełniło pożyteczna rolę, ale od którego dzisiejsza nauka często usiłuje się
uwolnić, przynajmniej w pewnych aspektach, jest rozróżnienie
tego, co «fizyczne» i tego, co «umysłowe». Trzecim jest rozróżnienie tego, co «żywe» od «społecznego» lub, stosując inną frazeologię, rozróżnienie tego, co «organiczne» od «kulturowego»" 2.
Utrzymaliśmy się w tej tradycji. Kwestia naturalnych (dziedziczonych biologicznie) i kulturowych (dziedziczonych społecznie) uwarunkowań agresji powracała niemal we wszystkich referatach. Stała się główną osią pouczających wystąpień Piotra
Stępnia o biologicznym podłożu agresji, Marii Jarymowicz
o emocjonalnych źródłach ludzkiej agresywności oraz Jerzego
Jedlickiego o zagadce wojny.
2
Alfred Louis Kroeber, Istota kultury, przeł. Piotr Sztompka, PWN,
Warszawa 1973, s. 53.
10
Stefan Amsterdamski
Wielokrotnie postulowane wyrwanie się z paradygmatu natura-kultura, mimo rozmaitych, podejmowanych od dawna prób
i mimo wszystkich znanych kłopotów, jakie on ze sobą niesie raz jeszcze okazało się niemożliwe.
Niemożliwe, mimo że nikt z uczestników naszych dyskusji
nie przeczyłby zapewne temu, że nie istnieją żadne ludzkie indywidualne lub zbiorowe zachowania (od najbardziej elementarnych poczynając), których nie warunkowałaby natura (co nie
znaczy, by je jednoznacznie determinowała), ani których nie
ukształtowałyby przez wieki właśnie jako ludzkich rozmaite kultury. Zaspokajanie instynktu prokreacji, wydawanie potomstwa,
sposób umierania, odżywiania się, klasyfikacji dóbr natury na
„jadalne" i „niejadalne", przestrzeganie rozmaitych tabu czy
wreszcie odziedziczone po przodkach zwierzęcych skłonności
agresywne (terytorializm, wrogość wobec obcych) dochodzące
do głosu w rozmaitych okolicznościach - nie są zachowaniami
czy też zjawiskami czysto biologicznymi. To zaś, co ma o nich
ważnego do powiedzenia genetyk, nie może wyjść poza wskazanie „warunków możliwości". Jednakże, to, co biologicznie niemożliwe, jest niemożliwe tout court, nawet gdyby komuś marzyło się przekształcenie ludzi w przyjazne wszystkiemu, co żywe
anioły. Tyle pod adresem pacyfistów, zwolenników koncepcji
non-violence, obrońców praw zwierząt, a także radykalnych feministek twierdzących, że w ogóle nie ma żadnych różnic biologicznych między płciami, a jeżeli już - to są one „nieistotne społecznie"3.
Stary, lecz przybierający coraz to nowe szaty, spór między
zwolennikami „naturalizmu" i „kulturalizmu" nie jest w ogóle
sporem o „istotę natury ludzkiej", lecz o granice jej plastyczności; chodzi w nim, jak sądzę, o to, czy i w jakiej mierze kultura
(w tym i prawo) może i powinna poskramiać lub wzmacniać
przyrodzone skłonności agresywne gatunku Homo sapiens, czy
też skłonności te, nie dające się przez kulturę definitywnie ujarzmić, poskromione na jednym polu, znajdują sobie ujście na in-
3
„Tak się składa, że właśnie feministki na początku lat siedemdziesiątych postawiły sobie za zadanie dowieść, że kobiety pod względem potencjału agresji nie różnią się od mężczyzn" (Sabinę Etzold, „Die Zeit"
8.11.2001. Cyt. na podstawie przekładu w „Forum" 4.2.2002.
Przedmowa
nym - a wojny, agresja, stosowanie przemocy są nieuchronne,
a nawet, w niektórych przypadkach wskazane.
„Człowiek jest ze swej natury istotą kulturową" - pisał
Konrad Lorenz 4 , co znaczy, że ze swej natury wytwarzać
musi kulturę i musi zmieniać się pod j ej wpływem, ta bowiem
nakłada się zwrotnie na wszystkie jego biologicznie uwarunkowane zachowania, autonomizuje się wobec swych biologicznych
źródeł, z których się wywodzi, a tym samym nadaje im wymiar
aksjologiczny, jakiego nie określa biologia.
Notabene, zasadnicza teza socjobiologii o warunkowaniu zachowań przez pulę genetyczną pomija przynajmniej jeden pośredni poziom redukcji - hamujące i pobudzające funkcjonowanie mózgu. Mało o tym wiemy i mało mówiliśmy. Być może, tak
jak pierwsza połowa XX wieku była epoką rewolucji w fizyce,
a druga - w biologii, tak wiek XXI przyniesie wielkie odkrycia
w dziedzinie neurofizjologii.
Ale zapewne nawet wtedy, kiedy już wszystkie, pośredniczące między pulą genową a zachowaniami, „naturalne" struktury
i mechanizmy zostaną ujawnione, na pewno rozlegnie się sprzeciw: mózg to nie wszystko, jest jeszcze nieredukowalny do neurologii umysł, dusza, moralność. Wszelka krytyka stanowiska naturalistycznego podnosi bowiem zawsze, iż swoistość świata
ludzkiego, jego zasadnicza odmienność od świata natury zasadza się na tak czy inaczej eksplikowanych cechach człowieka jako podmiotu czynności psychicznych - woli, emocji, wartościowaniu, nadawaniu sensu światu zewnętrznemu. I niezależnie od
tego, jaka to jest eksplikacja, stanowisku temu towarzyszy przekonanie, że swoistość owa dana jest nam wyłącznie „od wewnątrz", jako podmiotowi czynności psychicznych. Świadomość
ludzka w odróżnieniu od zwierzęcej miałaby być taką cechą
organizmu, którą poznaje się, samemu będąc tym organizmem.
Dla stanowiska naturalistycznego natomiast, w każdej jego wersji, charakterystyczne jest podejście do badania wskazanej swoistości „od zewnątrz". I wszystko, co od zewnątrz jawić się będzie jako przedłużenie porządku naturalnego, a więc jako dziedzictwo świata zwierzęcego, choćby w dowolny sposób prze4
Konrad Lorenz, Odwrotna strona zwierciadła: próba historii naturalnej
ludzkiego poznania, przeł. Krzysztof Walicki, Warszawa 1977, passim.
11
12
Stefan Amsterdamski
tworzonego, od wewnątrz ujawniać będzie ową swoistość wobec natury, bowiem - parafrazując Pascala -„natura nic o tym nie
wie"5.
Kwestią odrębną jest problem przejścia od badania zjawiska
w skali indywidualnej do zbiorowej (wojny, pogromy, prześladowania obcych, terroryzm). Włodzimierz Wesołowski (i nie tylko
on) twierdził, że przynajmniej w odniesieniu do takich zjawisk
rozpoznanie skądinąd bezdyskusyjnych biologicznych „warunków możliwości" nie posuwa nas daleko w ich badaniu. Socjolog
bowiem szuka odpowiedzi na pytania: jak i w jakich warunkach
owa gatunkowa potencja realizuje się w skali masowej; co ją pobudza, a co tłumi? Nie są to wszakże pytania, na które odpowiedzieć obiecuje rozsądny socjobiolog. „Żadne geny - pisał
twórca socjobiologii Edward O. Wilson - nie wpływają na różnice między torturą łamania kołem a wbijania na pal, czy palenia na
stosie, między polowaniem na głowy a kanibalizmem, pojedynkami szermierzy i ludobójstwem. Istnieje natomiast wrodzona
predyspozycja do tworzenia kulturowych form agresji w taki
sposób, że świa doma część umysłu z ostaje odseparowa na od s ur owyc h, z a kodowa nyc h w gena ch pr ocesó w
biologicznych" 6. To właśnie „odseparowanie" nazwałem wyżej
autonomizowaniem się kultury względem jej źródeł.
.
4.
W wygłoszonych referatach znaleźć można kilka określeń agresji. Przypatrzmy się im. „Agresja to zespół wrogich zachowań
wobec członków tego samego gatunku..." - powiada Piotr Stępień7.
5
Blaise Pascal, Myśli, przeł. Tadeusz Żeleński (Boy), Warszawa 1953,
s. 144. Por. mój artykuł Porządek naturalny i porządek sztuczny (w:) Nauka
a porządek świata, PWN, Warszawa 1985.
6
Edward O. Wilson, O naturze ludzkiej, przeł. Barbara Szacka, PIW,
Warszawa 1988, s. 150 (podkreślenie moje - S.A.).
7
Identyczną definicję znajduję w artykule Pierre'a L. van den Berghe
Bestia wraca do lask: w stronę biospoiecznej teorii agresji zamieszczonym
w wydanej przez Barbarę Szacka antologii tekstów pt. Człowiek, zwierzę
społeczne, Czytelnik, Warszawa 1991.
Przedmowa
Jeśli tak, to wyrzucenie przez okno z piątego piętra suki i jej
pięciu szczeniaków8, nie mówiąc już o legalnym myślistwie, do
kategorii zachowań agresywnych nie należą. Nie należy też do
nich bezcelowe niszczenie publicznych aparatów telefonicznych, zaparkowanych samochodów należących do nieznanych
sprawcom właścicieli. Jest nim natomiast zarówno zastosowanie
przemocy przez policjanta w walce z bandytą, jak i opór stawiany policjantowi przez tegoż bandytę. Ale bez tej klauzuli, ograniczającej agresję do stosowania przemocy wobec członków tego
samego gatunku, o wiele trudniej byłoby dowodzić, że tak zróżnicowane formy ludzkich zachowań agresywnych są przedłużeniem agresji zwierzęcej.
Niektórzy krytycy socjobiologii, w tym wybitni biologowie,
jak np. Gunther Stent (Morality as a Biological Phenomenon), zwracali uwagę na niejednoznaczne stosowanie przez socjobiologów
takich terminów, jak „altruizm" czy „egoizm" (altruizm odwzajemniony, egoizm genów itp.). Słowa te wzięte są z języka potocznego czy z etyki, gdzie mają jawną komponentę aksjologiczną.
Otóż analogiczna wątpliwość dotyczy przesunięcia znaczeniowego słów „przemoc", „agresja", kiedy używa ich socjobiologia.
Mówiąc inaczej: jeśli jakieś zachowania uwarunkowane przez
pulę genową nazywane są agresją czy przemocą, to jedno
z dwojga: albo używa się naznaczonych aksjologicznie terminów języka potocznego do opisu zjawisk biologicznych właściwych wszelkim gatunkom, co jest odmianą antropomorfizmu,
którego biologowie chcą się wystrzegać, albo pozbawia się owe
terminy ich uwikłań aksjologicznych i w tym „neutralnym" sensie stosuje się je do opisu również zachowań ludzkich. Inaczej
mówiąc, podejrzewam, że gdy socjobiolog mówi o genetycznym
uwarunkowaniu jakichś zachowań, jego teza wolna jest od wartościowania, a odróżnienie dajmy na to agresji obronnej i napastniczej nie mieści się w ogóle w jego języku. Agresja to zachowanie, jakie umożliwia określona pula genowa, a kwestia, czy
dochodzi ono do skutku w samoobronie czy w celach napastniczych; czy jest w danej kulturze nakazywane, dopuszczalne czy
potępiane - nie jest sprawą socjobiologii. W dyskursie psychologa, socjologa czy historyka rzecz ma się oczywiście inaczej.
(
O wypadku tym w Łodzi donosiły media.
13
14
Stefan Amsterdamski
Konkluduję: terminy „agresja" czy „przemoc" w języku socjobiologa, i dajmy na to historyka czy socjologa, nie mają całkiem
takiego samego znaczenia. Zachowanie policjanta unieszkodliwiającego mordercę i mordercy stawiającego mu gwałtowny
opór są jednakowo biologicznie uwarunkowane, ale ani w języku potocznym, ani w prawie nie nazywamy tego pierwszego
agresją, przynajmniej tak długo, póki akceptujemy samo istnienie policji, ta zaś nie przekracza norm prawa. Inaczej mówiąc:
nie każde zastosowanie przemocy uchodzi za czyn agresywny,
choć z psychologicznego punktu widzenia granica jest z pewnością nieostra.
Inaczej rzecz się ma w przypadku definicji podanej przez Janusza Reykowskiego. Jego zdaniem zachowania agresywne mają pewną wspólną cechę: są zorganizowane w taki sposób, iż jeśli okażą się skuteczne, przynoszą cierpienie, szkodę lub zniszczenie obiektu, na który są skierowane". Określenie to i wywód autora pozwalają sądzić, iż termin „agresja" ma wyraźną
komponentę wartościującą, zazwyczaj negatywną, jeśli nie ma
oznaczać uznawanego prawnie lub moralnie zastosowania przemocy. Tak też zazwyczaj termin ten rozumiany jest w języku potocznym i w prawie.
Jeszcze inaczej dzieje się, gdy za agresję uznamy zastosowanie przemocy z pogwałceniem prawa lub obowiązujących „reguł
gry", niezależnie od osiągniętego skutku (przestępstwo z użyciem przemocy - jak pisze Eleonora Zielińska).
Przemoc stosowana niegdyś zgodnie z prawem lub zwyczajem
(krwawa wendeta, obcinanie rąk za kradzież, tortury, palenie kacerzy na stosie) nie uchodziłaby więc za postępowanie agresywne tam, gdzie zachowań tych nie penalizowałoby prawo. Podobnie prawniczy termin „obrona konieczna" wyznacza (przeważnie
nieprecyzyjnie) dozwoloną granicę stosowania przemocy, która
w innych okolicznościach społecznych uchodziłaby za przejaw
agresji. Nie jest również agresją zadanie nokautującego ciosu na
ringu bokserskim, choć uczestnictwo w walce sportowej związane jest z gwałtownym wydzielaniem adrenaliny, jest nią natomiast zadanie ciosu w podbrzusze (jak Andrzej Gołota) albo odgryzienie przeciwnikowi ucha w ferworze walki (jak Mikę Tyson).
Czy zatem niezakazane przez prawo stosowanie przemocy
nie jest agresją, choć jest nią z biologicznego i ewentualnie z moralnego punktu widzenia?
Przedmowa
Historyczna ewolucja systemów prawnych zwiększa niewątpliwie zakres tak rozumianego pojęcia „agresja" (por. referat
Hanny Zaremskiej). Kiedyś za publiczne znieważenie można było wyzwać na pojedynek albo samemu wymierzyć sprawiedliwość - ale prawo w tej kwestii niczego nie stanowiło. Nie stanowiło też zazwyczaj niczego w kwestii bicia dzieci przez rodziców
i nauczycieli czy maltretowania kobiet i wielu innych zachowań.
Im większy zakres rewindykacji uprawnień objętych terminem
„prawa człowieka", tym większy jest ex definitione zakres „czynów agresywnych", naruszających owe prawa - np. „molestowanie seksualne", które zdaniem niektórych pań obejmuje opowiadanie sprośnych dowcipów, a za to - zgodnie z zasadą political correctness - utracić można posadę nawet na Uniwersytecie
Stanforda.
W związku z pytaniem sformułowanym w pierwszym zdaniu
niniejszego tekstu nasuwa się więc wniosek, że znalezienie
wspólnego określenia dla tak różnych, wymienionych tam zachowań, nie wydaje się możliwe; każde określenie bywa operacyjnie przydatne w jakiejś dziedzinie, ale żadne nie może pretendować do ważności uniwersalnej. Pozostawałoby zatem
uznać za Wittgensteinem, że termin ten w użyciu potocznym
oznacza pewną „rodzinę zachowań" blisko ze sobą spokrewnionych, ale jego pole semantyczne nie ma wyraźnie określonych
granic. Kiedy zaś na terenie rozmaitych dyscyplin „dookreśla"
się jakoś jego znaczenie, zakres stosowalności, wbrew potocznemu uzusowi, staje się siłą rzeczy ograniczony.
Taki mało zaskakujący wniosek zdaje się wynikać z porównania sposobu używania terminu w różnych dziedzinach badania
zachowań ludzkich, sposobu, z którego zdają sprawę zamieszczone w tomie teksty.
5•
„Zabójstwo tyrana jest nie tylko zgodne z prawem, lecz słuszne
i sprawiedliwe" - pisał dwunastowieczny angielski myśliciel, biskup Jan z Salisbury, przyjaciel Tomasza Becketa.
Gandhi by się z nim nie zgodził, ale pułkownik Stauffenberg
i Zofia Pierowska, Ulrike Meinhof i Carlos, Ben Laden i Baader,
a także Che Guevara przyjęliby tę formułę, każdy po swojemu
15
16
Stefan Amsterdamski
rozstrzygając kwestię, jakie to prawo i jakie państwo jest niesprawiedliwe czy wręcz zbrodnicze. Jan z Salisbury nie spodziewał się z pewnością użytku, jaki z jego formuły zrobić mogą
przyszłe pokolenia anarchistów, rewolucjonistów i terrorystów
odmawiających uznania porządku prawnego, który zwalczają,
bądź to dlatego, że już samo egzekwowanie jakiekolwiek prawa
jest przemocą, bądź z racji, że porządek zwalczany w skali narodowej czy międzynarodowej nie zasługuje na nic innego, jak na
„całkowite unicestwienie", nie jest bowiem niczym więcej jak narzędziem opresji. „Z realizacji tego projektu wyrosnąć może zarówno Stalin, jak Baader" 9 czy Ben Laden.
Teoretycznie rzecz biorąc, problem sprowadza się do kwestii
legitymizacji porządku prawnego. Monarchia odwoływała się
do legitymizacji w prawie boskim, a monarcha stał ponad prawem, które stanowił i egzekwował. Zamach na niego uchodził
za pogwałcenie prawa boskiego. Grocjusz ugruntować chciał
prawo państwowe w prawie naturalnym, a Jan z Salisbury był
zapewne jednym z pierwszych, którzy występowali przeciwko
monarchii absolutnej w imię konstytucyjnej, to jest takiej,
w której monarsze nie każde prawo wolno stanowić.
Dziś niektórzy teoretycy prawa (np. Łon Fuller) nie chcąc się
godzić, że prawem jest cokolwiek, co uchwali prawodawca, albo
że jest nim „woła klasy panującej wyrażona w formie ustawy",
uciekają się do prób legitymizacji prawa stanowionego w tzw.
„proceduralnym prawie naturalnym", to jest przez wskazanie
zespołu formalnych kryteriów, jakie spełniać musi prawo, by
rzeczywiście było prawem10. Nie może ono być np. wewnętrznie
sprzeczne, stanowione wstecz, utrzymywane w tajemnicy itp.
Nie wydaje mi się jednak, by przestrzeganie przez prawodawcę
owych formalnych reguł stanowiło zadawalającą moralną legitymizację prawa stanowionego, a oto Fullerowi chodziło.
4
Francois Furet, Terrorisms et democratic (w:) Terrorisme et de'mocratie,
Fayard 1985, s. 24. Furet wskazuje notabene, że Marks (w Osiemnastym
Brumaire'a) nie traktował państwa burżuazyjnego wyłącznie jako narzędzia opresji. Taka interpretacja, wraz z wezwaniem do jego „całkowitego zniszczenia", pochodzi od Lenina (Państwo i rewolucja).
'" Łon Fuller, Prawo a moralność, przeł. Stefan Amsterdamski, PIW,
Warszawa 1975, por. także: Jan Woleński, Wstęp (do:) Ronald Dworkin,
Biorąc prawa poważnie, przeł. Tomasz Kowalski, PWN, Warszawa 1998.
Przedmowa
Demokracja liberalna nie ma i nie domaga się wszakże żadnej
„zwierzchniej" legitymizacji poza sobą samą. Prawa człowieka są
ograniczeniem stanowienia w niej prawa, ale nie jego legitymizacją. Toteż gdy demokracja liberalna uznana zostaje przez jej
wrogów za „nic więcej" niż narzędzie obcego interesu narodowego, ekonomicznego, klasowego lub religijnego, niesprawiedliwości społecznej czy za narzędzie zdominowania świata przez
wuja Sama - problem, jak ją obalić, sprowadza się już wyłącznie
do kwestii skuteczności środków, a nie do rozważań, jakie postępowanie przeciwko niej jest prawnie czy moralnie dozwolone:
everything goes - zarówno zabijanie przypadkowych przechodniów lub pasażerów, jak niszczenie symboli, miejska partyzantka, porywanie samolotów i wąglik.
Biolog mógłby nam powiedzieć, że fanatyzm terrorysty byłby
niemożliwy, gdybyśmy nie odziedziczyli po zwierzęcych przodkach skłonności do agresji. Psycholog - na czym polega postawa
fanatyka gotowego poświęcić życie (przede wszystkim innych,
ale czasem również własne) w imię „sprawy". Socjolog może
wskazać, jakie warunki społeczne i kulturowe sprzyjają plenieniu się postaw fanatycznych, a jakie - postawy takie mitygują.
Ale globalnego konfliktu pomiędzy ładem demokratycznym
a skierowanym przeciwko niemu terroryzmem (obojętne jakiej
proweniencji ideologicznej - lewackiej czy islamskiej) nie sposób
rozstrzygnąć inaczej, jak powiadając „Tu stoję i inaczej nie mogę.
Po jednej albo drugiej stronie. Taka jest moja granica dopuszczalnej tolerancji". Poza tą granicą pozostaje tylko przemoc, groźna
w konsekwencjach dla obu stron. Tę właśnie przykrą prawdę
wygarnęła z pasją Oriana Fallaci.
Tyle najkrócej miałbym do powiedzenia, gdyby konwersatorium nasze trwało po 11 września.
Akademia Bydgoska
im. Kazimierza Wielkiegi,
Biblioteka Główna
17