pobierz

Transkrypt

pobierz
Wiecie jak wygląda dzień normalnego
człowieka. Ni stąd, ni zowąd doznałam
oświecenia. Inaczej mówiąc - wena mnie
natchnęła. ☺ Przecież można pokazać, jak żyje
człowiek
iek z XXX wieku. Cóż… macie taką okazję.
Nie trzeba używać wehikułu czasu. Wystarczy,
że przeczytacie to „dzieło”. ☺
Dzień,
jak
co
dzień.
Nic
nadzwyczajnego.
Szara
rzeczywistość.
Wstałam dość wcześnie, czyli o 12.3o.
Wykonałam poranny rytuał. Każdy chyba wie,
o co mi chodzi… ☺ Później spakowałam
akowałam swoje
książki i inne drobiazgi. Jeszcze ostatnie
spojrzenie w lustro; uczesana w wysokie dwie
kitki i pomalowana w stylu lalki Barbie (czyli
modnie ☺ ), byłam gotowa do zejścia na dół,
do kuchni. Od razu mówię, że mój dom ma
dwanaście pięter. Na tee czasy, to dość mały
budynek, ale co tu poradzić?
Kiedy znalazłam się w jadalni,
pomieszczenie wypełnił zapach latających
tostów. Była to specjalność mamy. Oznaczało
to, że dobry humor jej nie opuszczał.
opuszczał Popiłam
posiłek zakręconym sokiem pomarańczowym.
pomara
No… żołądek pełny. Czas iść do szkoły.
Wyszłam z domu. Poszukiwałam w
garażu swojej hulajnogi. Był to trend u
nastolatków w wieku 18-99
99 lat ☺. Założyłam
na głowę różowy kask i… jazda! Przemierzając
kręte ulice miasteczka, mogłam zauważyć
fruwającee samochody oraz jeżdżące samoloty.
Nic ciekawego. Jak na XXX wiek, to zwyczajne
pojazdy. Po drodze mijałam swoich przyjaciół.
Było ich około… 100, a może więcej? Sama już
się gubię w arytmetyce. W każdym bądź razie
podwoziłam każdego. Mój transport miał dużą
d
pojemność. Z daleka wyglądało to, jakbyśmy
szli gęsiego. Ale mniejsza o to.
Szkoła. Dlaczego ona w ogóle jest, co?
Żeby nudzić? Tak, na pewno… ☺ Lekcje
ciągnęły się w nieskończoność. Na zajęciach z
matematyki miałam dość czasu, aby obliczyć
obwód
d swojej ręki. Wynosił on około 30 cm.
Chciałam następnie zabrać się za stopę, ale
nauczycielka chyba nie ma tego w podstawie
programowej ☺. Na historii – podobnie. Z
tym, że tutaj zajmowałam się tłumaczeniem
wszystkiego, co mówił nauczyciel, na język
pseudo-hiszpański.
hiszpański. Wyszedł z tego całkiem
niezły tekst: „Żołnieros zrobios atakos na
pałacos.” Widzicie? Jakoś nie muszę uczyć się
języków, skoro same mi do głowy wlatują…
Niestety, zauważył to profesor i oberwałam
plecakiem po głowie. Jak ja żałuję, że w XXI
wieku wystarczyło stanie w kącie (nie ma to
jak wirujące laptopy.
topy. W nich znajdzie się
wszystko na każdy temat…
…).
Po zajęciach chciałam tylko wrócić do
domu i iść spać. Mimo wczesnej pory (godzina
24.oo ☺)) byłam absolutnie zmęczona, tudzież
miałam dość wszystkiego.
ystkiego. Dlaczego? Po
pierwsze, miałam obowiązek odwieźć
wszystkich do domów, co wcale nie jest takie
łatwe. Na miejscu miałam do odrobienia prace
domową, która sięgała aż… 1 strony ☺.
Koszmar! Jakim cudem MY, uczniowie, mamy
cierpieć takie katusze. Żałuję, że nie jestem w
XXI wieku…
Cóż… tak to mniej więcej wygląda. Po tym, co
napisałam, cieszę się, że żyję teraz, a nie
kilkaset lat później. Ile ta dziewczyna musi
znosić… ☺
Aviatorkaa ☺

Podobne dokumenty