Szcz¡tki Boga

Transkrypt

Szcz¡tki Boga
Szcz¡tki Boga
Scott Adams
tªumaczenie: Krzysztof Andrelczyk
Spis tre±ci
1 Wst¦p
5
2 Przesyªka
8
3 Starzec
11
4 Twoja wolna wola
19
5 Wolna wola Boga
24
6 Nauka
25
7 Gdzie jest wolna wola?
30
2
8 Prawdziwa wiara
34
9 Mapy
38
10 Generator zªudze«
40
11 Reinkarnacja, UFO i Bóg
45
12 Motywacja Boga
49
13 Szcz¡tki Boga
53
14 ‘wiadomo±¢ Boga
58
15 Fizyka Boskiego pyªu
64
16 Wolna wola centa
72
17 Ewolucja
75
18 Choroba sceptyków
82
19 Postrzeganie pozazmysªowe i szcz¦±cie
84
20 Postrzeganie pozazmysªowe i rozpoznawanie
wzorców
88
21 ‘wiatªo
93
22 Ciekawskie pszczoªy
99
23 Silna wola
101
24 Ziemia ±wi¦ta
105
25 Walcz¡c z Bogiem
108
26 Zwi¡zki
114
27 Armacje
124
28 Pi¡ty poziom
131
29 Powrót do domu
137
30 Po wojnie
140
Wst¦p
To nie jest ksi¡»ka o Dilbercie. Nie ma w niej nic ±miesznego. Nazywam j¡ 132-stronicowym eksperymentem my±lowym opakowanym w kcyjn¡ histori¦. Sam eksperyment
my±lowy wyja±ni¦ pó¹niej.
Szcz¡tki Boga nie pasuj¡ do »adnej publicystycznej szuadki. Nie ma nawet zgody co do tego czy zaliczy¢ je do
kcji czy nie. Twierdz¦, »e jest to kcja poniewa» bohaterowie ksi¡»ki nie istniej¡. Niektórzy twierdz¡, »e jest to
literatura faktu poniewa» opinie i my±li lozoczne bohaterów mog¡ trwale wpªyn¡¢ na czytelnika.
Historia nie zawiera przemocy, tre±ci seksualnych ani
obra¹liwego j¦zyka. Aczkolwiek my±li wyra»ane przez postacie s¡ nieodpowiednie dla mªodych umysªów. Osoby poni»ej 14 roku »ycia nie powinny jej czyta¢.
Docelowym odbiorc¡ Szcz¡tek Boga s¡ ludzie, którzy
lubi¡ kiedy ich mózg wiruje wewn¡trz ich gªowy. Po prze5
Wst¦p
kroczeniu pewnego wieku wi¦kszo±¢ ludzi czuje si¦ nieswojo
w obliczu nowych pogl¡dów. Wiek ten zale»y od osoby ale
je±li masz wi¦cej ni» 55 lat (mentalnie) ten eksperyment
my±lowy pewnie nie sprawi Ci przyjemno±ci. Je±li zbli»asz
si¦ do 30 mo»e Ci si¦ spodoba¢. Je±li masz 23 lata szanse
na to, »e Ci si¦ spodoba s¡ bardzo wysokie.
Kluczowy bohater tej historii ma pogl¡dy na Boga z
jakimi prawdopodobnie nie spotkaªe± si¦ nigdy wcze±niej.
Je±li wydaje Ci si¦, »e mo»esz poczu¢ si¦ obra»ony przez
nietradycyjny pogl¡d na Boga kcyjnej postaci, prosz¦, nie
czytaj tej ksi¡»ki.
Opinie i my±li lozoczne wyra»ane przez bohaterów
nie s¡ moimi wªasnymi, z wyj¡tkiem paru przypadkowych
punktów niewartych wspominania. Prosz¦ nie przysyªa¢ mi
pisanych z pasj¡ wyja±nie«, »e moje pogl¡dy s¡ bª¦dne.
Moich opinii nie poznacz czytaj¡c moje kcyjne historie.
Gªówny bohater Szcz¡tek Boga wie wszystko. Dosªownie wszystko. Byªo to wyzwaniem dla mnie jako dla pisarza. Rozwa»aj¡c wszystkie mo»liwe rzeczy które mo»na
wiedzie¢, nie wiem zbyt wiele. Moim rozwi¡zaniem byªo
stworzenie m¡drze brzmi¡cych odpowiedzi u»ywaj¡c sceptycznego twierdzenia:
Najprostsze rozwi¡zanie jest zazwyczaj poprawne.
Wst¦p
Moje do±wiadczenie mówi mi, »e w tym skomplikowanym ±wiecie najprostsze rozwi¡zanie jest zazwyczaj caªkowicie bª¦dne. Zauwa»yªem jednak, »e zazwyczaj najprostsze wyja±nienie brzmi poprawnie i jest bardziej przekonuj¡ce ni» jakiekolwiek skomplikowane wyja±nienie. To wystarczaj¡co dobre dla moich celów.
Podej±cie to okazaªo si¦ bardziej prowokuj¡ce ni» my±laªem. Prosta odpowied¹ na Wielkie Pytanie poª¡czyªa ze
sob¡ ±cie»ki, które zazwyczaj si¦ ze sob¡ nie ª¡cz¡. Opis
rzeczywi±ci w Szcz¡tkach Boga nie jest, o ile mi wiadomo,
prawdziwy ale udowodnienie, »e taki nie jest jest dziwnie
trudne. I to jest wªa±nie nasz eksperyment my±lowy:
Spróbuj odgadn¡¢ co jest nie tak z prostymi wyja±nieniami.
Gªówny bohater stwierdza kilka naukowych faktów. Niektóre z jego najdziwniejszych stwierdze« s¡ zgodne z tym,
w co wierzy wi¦kszo±¢ naukowców. Niektóre z jego wypowiedzi to bzdury stworzone tak aby brzmiaªy prawdziwie.
Sprawd¹ czy potrasz je odró»ni¢.
Ten eksperyment my±lowy opakowany w histori¦ mo»e
Ci si¦ spodoba¢. Albo nie. Ale na pewno nie pozb¦dziesz
si¦ go w prosty sposób ze swojego umysªu. W celu ulepszenia zabawy, podziel si¦ Szcz¡tkami Boga z inteligentnym
przyjacielem i dyskutuj o nich przy zimnym piwie.
Przesyªka
Deszcz sprawiª, »e wszystko brzmiaªo inaczej - silnik mojej dostawczej furgonetki, ruch uliczny przesuwaj¡cy si¦ na
tle opadªych chmur, sporadyczne, gªuche tr¡bienie. Moja
praca nie byªa wspaniaªa ale nie byªa te» zªa. Znaªem miasto tak dobrze, »e mogªem zagubi¢ si¦ w my±lach i nadal
pracowa¢, nadal zarabia¢, nadal mie¢ mnóstwo czasu dla
siebie. Kiedy jeste± wewn¡trz wªasnej gªowy czas przejazdu
mi¦dzy budynkami znika. To prawie jakbym znikaª w jednym miejscu i pojawiaª si¦ w innym.
Moja historia zaczyna si¦ w dniu, w którym dostarczaªem przesyªk¦ w miejsce, w którym nigdy wcze±niej nie
byªem. To zazwyczaj ciekawe wyzwanie. Kiedy odnajdujesz
nowe miejsce bez mapy masz zagwarantowan¡ satysfakcj¦.
›óªtodzioby u»ywaj¡ map.
Kiedy pracujesz w mie±cie wystarczaj¡co dªugo, miasto
zaczyna porozumiewa¢ si¦ z tob¡ na osobistym poziomie.
8
Przesyªka
Ulice odkrywaj¡ swoje nastroje. Czasami ±wiatªa ci¦ lubi¡.
Czasami z tob¡ walcz¡. Kiedy polujesz na nowy budynek
masz nadziej¦, »e miasto jest po twojej stronie. Musisz przy
tym troch¦ pomy±le¢ - mo»na by to nazwa¢ procesem eliminacji - i potrzebujesz odrobiny instynktu, ale niezbyt wiele.
Je±li za du»o my±lisz na pewno miniesz cel. Je±li si¦ rozlu¹nisz i pozwolisz miastu sobie pomóc, cel zrobi wszystko
za ciebie. To byª jeden z takich dni.
To zadziwiaj¡ce ile razy mo»esz pokona¢ t¡ sam¡ tras¦
nie zauwa»aj¡c szczególnego znaku. I nagle, kiedy go szukasz, pojawia si¦. Ulica Wszech±wiat. Przysi¡gªbym, »e jeszcze wczoraj go tutaj nie byªo ale wiem, »e to nie dziaªa w
ten sposób.
To byªa niechlujna paczka, ledwie speªniaj¡ca wymogi
rmy. Oceniªem dystans z furgonetki do drzwi i stwierdziªem, »e opakowanie wytrzyma wilgo¢. W imieniu paczki i
swoim poddaªem si¦ deszczowi.
Przesyªka wymagaªa podpisu. Takie byªy najlepsze. Mogªem rozmawia¢ z lud¹mi bez niezr¦cznych chwil ciszy. Lubiªem ludzi ale czuªem si¦ nieswojo gaw¦dz¡c je»eli nie byªo
ku temu jakiego± powodu. Dostarczenie przesyªki byªo dobrym powodem do krótkiej pogaw¦dki. Ludzie cieszyli si¦
na mój widok a ja zawsze wiedziaªem co powiedzie¢. Mówiªem "prosz¦ tu podpisa¢", a oni odpowiadali "dzi¦kuj¦".
Wymieniali±my jakie± pozdrowienia i byªem wolny. Tak to
powinno dziaªa¢.
Przesyªka
Podszedªem do ozdobnych, drewnianych drzwi i nacisn¡ªem dzwonek. Stªumione ding-dong wypeªniªo wn¦trze
i wyciekªo przez szczeliny we framudze.
Dostawcy nie lubi¡ zostawia¢ maªych, »óªtych notek,
przyznania si¦ do pora»ki. To oznacza powtórk¦. Lubiªem
wykonywa¢ moj¡ prac¦ raz. Lubiªem kiedy moje zadania
miaªy pocz¡tek i koniec. Praktyczn¡ zasad¡ byªo, »e prawie ka»dy klient jest w stanie dotrze¢ do drzwi w minut¦.
Ja przewa»nie czekaªem dwie na wypadek gdyby kto± byª
niedysponowany albo miaª problemy z chodzeniem. Dwie
minuty wydaj¡ si¦ wieczno±ci¡ kiedy stoisz pod drzwiami
w San Francisko w deszczowe popoªudnie.
›óªtodzioby nosz¡ kurtki.
Dwie minuty min¦ªy. Regulamin rmy mówiª, »e nie
mog¦ sprawdzi¢ klamki. Byli co do tego stanowczy.
Eh, te regulaminy.
Starzec
Zbyt du»a gaªka obróciªa si¦ nie stawiaj¡c oporu. Nie dziwiªem si¦ ju» znajduj¡c otwarte drzwi w mie±cie. Mo»e na
jakim± pod±wiadomym poziomie nie wierzymy, »e musimy
broni¢ si¦ przed naszym wªasnym gatunkiem.
Postanowiªem zostawi¢ paczk¦ w ±rodku i podpisa¢ si¦
za klienta. Podpisywaªem si¦ za klientów ju» wcze±niej; jak
na razie nikt si¦ nie skar»yª. To byªo powa»ne przewinienie
ale tylko pod warunkiem, »e ci¦ zªapi¡.
W ±rodku zobaczyªem dªugi, ciemny hol z czerwonymi
±cianami, na których jeden za drugim wisiaªy du»e, o±wietlone obrazy. Na jego ko«cu byªy na wpóª otwarte drzwi do
pokoju rzucaj¡ce migocz¡ce ±wiatªo. Kto± byª w domu i powinien byª usªysze¢ dzwonek. Nie podobaªo mi si¦ to. Czasem zdarza ci si¦ przeczyta¢ o tym, »e jaka± starsza osoba
umiera samotnie i nikt nie dowiaduje si¦ o tym przez tygodnie. Mój umysª pod¡»yª tym torem. Wszedªem do ±rodka
11
Starzec
i zamkn¡ªem drzwi, chªon¡c ciepªo i zastanawiaj¡c si¦ co
robi¢ dalej.
Halo! powiedziaªem moim zawodowym tonem maj¡c
nadziej¦, »e zabrzmiaªo to niegro¹nie. Powoli przemierzyªem korytarz zauwa»aj¡c po drodze, »e obrazy wygl¡daªy
na oryginalne. Kto± miaª pieni¡dze. Du»o.
™ródªem ±wiatªa byª ogromny, kamienny kominek. Wszedªem do pokoju nie do ko«ca rozumiej¡c dlaczego milcz¦.
W jaki± sposób pokój byª jednocze±nie prosty i przytªaczaj¡cy. Wyblakªy ognisty kolor wraz z czarnym genialnie
zgrywaªy si¦ z antycznymi, drewnianymi meblami, ±cianami w kunsztowne wzory i drewnian¡ podªog¡. Moje ¹renice rozszerzyªy si¦ w ciemno±ci.
Z tekstury dobiegª gªos starszego czªowieka. Oczekiwaªem ciebie.
Byªem zaskoczony i czuªem si¦ troch¦ winny, »e pozwoliªem sobie wej±¢. Chwil¦ zaj¦ªo mi zlokalizowanie ¹ródªa
gªosu. Brzmiaªo to tak jakby przemówiª sam pokój. Co±
si¦ poruszyªo i obok kominka, w bujanym fotelu zauwa»yªem drobna posta¢ owini¦ta w czerwony koc, wygl¡daj¡c¡
jak po±piesznie zwini¦te cygaro. Jego maªe, pomarszczone
dªonie trzymaªy koc jak dwa zapi¦cia. Dwie stopy w szmacianych kapciach wystawaªy z pakunku.
Drzwi byªy otwarte, powiedziaªem jakby byª to wystarczaj¡cy powód »eby wej±¢. Mam przesyªk¦.
Starzec
Sªyszaªem jedynie ogie«. Oczekiwaªem odpowiedzi. Tak
to powinno dziaªa¢. Kiedy jedna osoba co± mówi druga
powinna odpowiedzie¢. Starzec nie chciaª wspóªpracowa¢.
Popatrzyª na mnie i zakoªysaª w fotelu. Oceniaª mnie,
by¢ mo»e, albo zagubiª si¦ w odpowiedzi. Powiedziaªem ju»
to co miaªem powiedzie¢ wi¦c staªem milcz¡c, dªu»ej ni»
zdawaªo si¦, »e powinienem. Zdawaªo mi si¦, »e zobaczyªem
u±miech, ale mo»e byª to tylko skurcz mi¦±ni. Przemówiª
spokojnie gªosem czªowieka który milczaª przez wiele dni i
zadaª dziwne pytanie.
Je±li rzucisz monet¡ tysi¡c razy, ile razy wypadnie reszka?
Starsi ludzie staj¡ si¦ straszni kiedy zamieniaj¡ si¦ w
odbicia samych siebie. Mówi¡ rzeczy które maj¡ sens na
poziomie gramatyki ale nie zawsze maj¡ co± wspólnego z
rzeczywisto±ci¡. Pami¦taªem mojego dziadka z jego ostatnich lat, jak mawiaª bez sensu. Najlepiej byªo si¦ przyª¡czy¢.
Mniej wi¦cej w pi¦¢dziesi¦ciu procentach rzutów, odpowiedziaªem zanim zmieniªem temat. Potrzebuj¦ podpisu do tej przesyªki.
Dlaczego?
Bo... powiedziaªem zastanawiaj¡c si¦ ile informacji
zawrze¢ w mojej odpowiedzi, osoba która nadaªa przesyªk¦ chce podpisu. Potrzebuje potwierdzenia, »e przesyªka
zostaªa dostarczona.
Starzec
Dlaczego orzeª wypada w pi¦¢dziesi¦ciu procentach przypadków?
Chyba dlatego, »e moneta wa»y tyle samo po obu stronach wi¦c szanse, na to »e spadnie na jedn¡ lub drug¡
stron¦ s¡ takie same. Staraªem si¦ nie brzmie¢ protekcjonalnie. Nie byªem pewien czy mi si¦ udaªo.
Nie odpowiedziaªe± dlaczego. Po prostu wymieniªe± kilka
faktów.
Zrozumiaªem o co chodzi. Starzec musiaª zadawa¢ to
podchwytliwe pytanie ka»demu kto zjawiaª si¦ w pobli»u.
Musiaªa by¢ jaka± puenta albo m¡dra odpowied¹ wi¦c graªem dalej.
Jaka jest odpowied¹? spytaªem z caªym udawanym
zainteresowaniem jakie mogªem z siebie wydoby¢.
Odpowied¹, powiedziaª, jest taka, »e nie ma odpowiedzi."
Mo»na by to powiedzie¢ o czymkolwiek.
Nie, odparª w sposób, który nagle wydaª si¦ spójny,
Ka»de inne pytanie ma odpowied¹. Jedynie prawdopodobie«stwo jest niewytªumaczalne.
Czekaªem przez chwil¦ na puent¦ ale jej nie usªyszaªem.
To wszystko?, spytaªem.
To wi¦cej ni» ci si¦ wydaje.
Nadal potrzebuj¦ podpisu. Podszedªem do starca i
podaªem mu potwierdzenie ale on nawet si¦ nie poruszyª
aby je odebra¢. Teraz mogªem mu si¦ lepiej przyjrze¢. Jego
Starzec
twarz byªa poplamiona i pomarszczona ale jego oczy byªy
uderzaj¡co bystre. Troch¦ siwych wªosów zebraªo si¦ nad
ka»dym uchem a jego postawa byªa ci¡gªym dialogiem z
grawitacj¡. Nie byª stary. Byª wiekowy.
Wskazaª r¦k¡ na potwierdzenie. Mo»esz podpisa¢ je
sam.
W naszej bran»y robimy wiele wyj¡tków dla starszych
osób wi¦c nie miaªem nic przeciwko podpisaniu si¦ za niego.
Domy±liªem si¦, »e jego r¦ce albo oczy nie dziaªaªy tak
dobrze jakby chciaª i mogªem oszcz¦dzi¢ mu frustracji.
Przeczytaªem nazwisko zanim je podrobiªem.
Awatar. A-w-a-t-a-r.
To dla ciebie, powiedziaª.
Co jest dla mnie?
Przesyªka.
Ja tylko dostarczam przesyªki, powiedziaªem. Moj¡
prac¡ jest dostarczanie ich do ciebie. To twoja paczka.
Nie, jest twoja.
No... dobrze, powiedziaªem obmy±laj¡c plan wyj±cia.
Pomy±laªem, »e mog¦ zostawi¢ przesyªk¦ w holu po drodze
do wyj±cia. Opiekun starca j¡ znajdzie.
Co w niej jest? spytaªem. Chciaªem jako± wyj±¢ z tej
dziwnej sytuacji.
Odpowied¹ na twoje pytanie.
Nie oczekiwaªem »adnej odpowiedzi.
Rozumiem, powiedziaª starzec.
Starzec
Nie wiedziaªem jak odpowiedzie¢ wi¦c nie odpowiedziaªem.
On kontynuowaª, Pozwól, »e zadam ci proste pytanie:
To ty dostarczyªe± przesyªk¦ czy przesyªka dostarczyªa ciebie?
Byªem ju» troch¦ poirytowany jego m¡dro±ciami ale
jednocze±nie zainteresowany. Nie wiedziaªem w jakiej starzec jest sytuacji ale jego umysª nie byª tak sªaby jak na
pocz¡tku my±laªem. Spojrzaªem na zegarek. Prawie przerwa na lunch. Postanowiªem zobaczy¢ do czego to zmierza.
Ja dostarczyªem przesyªk¦ odpowiedziaªem. Wydawaªo si¦ to oczywiste.
Gdyby na przesyªce nie byªo adresu dostarczyªby± j¡
tutaj?
Odpowiedziaªem, »e nie.
Wi¦c zgodzisz si¦, »e dostarczenie przesyªki wymaga
wspóªpracy z jej strony? To przesyªka powiedziaªa ci gdzie
masz jecha¢.
My±l¦, »e w pewnym sensie to prawda. Ale to mniej
istotna cz¦±¢ dostarczania. To ja jechaªem, podnosiªem i
przenosiªem. To ta wa»niejsza cz¦±¢.
Jak jedna cz¦±¢ mo»e by¢ wa»niejsza je±li obie s¡ niezb¦dne? spytaª.
Spójrz, powiedziaªem, Trzymam paczk¦ i id¦ z ni¡.
To dostarczanie. Dostarczam paczk¦. To wªa±nie to co robi¦. Jestem kurierem.
Starzec
To jeden sposób »eby na to spojrze¢. Inny jest taki,
»e ty i paczka dotarli±cie tu w tym samym momencie. I
»e oboje byli±cie niezb¦dni. Mówi¦, »e paczka dostarczyªa
ciebie.
W tej interpretacji byªa jaka± pokr¦tna logika ale nie
chciaªem si¦ podda¢. Ró»nic¡ jest intencja. Je±li zostawi¦
tu t¡ przesyªk¦ i pójd¦ w swoj¡ stron¦ to chyba wyja±ni
kto dostarczyª kogo.
Mo»liwe, »e tak, powiedziaª odwracaj¡c si¦ w stron¦
ciepªa. Czy mógªby± dorzuci¢ do ognia?
Wybraªem du»e polano. ›ar ±wi¦towaª jej przybycie.
Wydawaªo mi si¦ przez chwile, »e kªodzie byªo miªo, »e mogªa pomóc ogrzewaj¡c starca. To byªa gªupia my±l. Otrzepaªem r¦ce i odwróciªem si¦ do wyj±cia.
To krzesªo jest dla ciebie, powiedziaª wskazuj¡ na bujany fotel stoj¡cy obok jego. Nie zauwa»yªem go wcze±niej.
Wydawaªo mi si¦, »e starzec zasªuguje na towarzystwo i
byªem szcz¦±liwy, »e mogªem mu je zaoferowa¢. Moim drugim wyj±ciem byªa torba z obiadem i tyª mojej furgonetki.
A mo»e w ogóle nie byªo drugiego wyj±cia.
Usiadªem w fotelu pozwalaj¡c aby rytm bujania mnie
odpr¦»yª. Byª bardzo odpr¦»aj¡cy. Pokój wydawaª si¦ teraz »ywszy i wibrowaª osobowo±ci¡ jego wªa±ciciela. Meble
z pewno±ci¡ zostaªy zaprojektowane z my±l¡ o wygodzie.
Wszystko w tym pokoju byªo zrobione z kamienia, drewna
albo ro±lin, gªównie w jesiennych kolorach. Wygl¡daªo to
Starzec
tak jakby pokój wyskoczyª prosto z ziemi w sam ±rodek
San Francisco.
Twoja wolna wola
Wierzysz w Boga? spytaª starzec tak jakby±my znali si¦
od zawsze ale jako± nigdy nie rozmawiali±my na ten temat.
Zaªo»yªem, »e chciaª upewni¢ si¦, »e jego odej±cie z tego
±wiata b¦dzie pocz¡tkiem czego± lepszego. Udzieliªem mu
»yczliwej odpowiedzi.
Bóg musi istnie¢, powiedziaªem. Inaczej by nas tu
nie byªo. To nie byª najlepszy dowód ale pomy±laªem, »e
wi¦cej mu nie potrzeba.
Wierzysz, »e Bóg jest wszechmocny i »e ludzie maj¡
waln¡ wol¦? spytaª.
To normalne dla Boga. Wi¦c tak.
Je±li Bóg jest wszechmocny to zna przyszªo±¢, prawda?
Pewnie.
Je±li Bóg wie co wydarzy si¦ w przyszªo±ci to wszystkie
nasze decyzje zostaªy ju» podj¦te, czy» nie? Wolna wola jest
tylko iluzj¡.
19
Twoja wolna wola
Byª sprytny ale nie zamierzaªem wpa±¢ w t¡ puªapk¦.
Bóg pozwala nam ksztaªtowa¢ nasz¡ przyszªo±¢ przy u»yciu naszej woli, wyja±niªem.
Wi¦c wierzysz, »e Bóg nie zna przyszªo±ci?
Chyba nie, przyznaªem. Ale musi wole¢ jej nie zna¢.
Wi¦c zgadzasz si¦, »e Bóg nie mógªby zna¢ jednocze±nie przyszªo±ci i da¢ ludziom wolnej woli?
Nie my±laªem o tym wcze±niej ale chyba masz racj¦.
Chce »eby±my sami znale¹li wªa±ciw¡ drog¦ wi¦c specjalnie
stara si¦ nie widzie¢ przyszªo±ci.
Dla czyjej korzy±ci Bóg odmawia sobie mocy determinowania przyszªo±ci? spytaª.
Musi to robi¢ dla swojej wªasnej korzy±ci, i dla naszej te», wnioskowaªem. Nie zadowalaªby si¦ niczym mniej
wa»nym.
Starzec naciskaª dalej. Czy Bóg nie mógªby da¢ ludziom iluzji wolnej woli? My byliby±my szcz¦±liwi tak jakby±my mieli prawdziw¡ wol¡ wol¦ a Bóg zachowaªby zdolno±¢ do widzenia przyszªo±¢. Czy nie byªoby to lepsze rozwi¡zanie dla Boga ni» to, które zaproponowaªe±?
Dlaczego Bóg miaªby nas zwodzi¢?
Je±li Bóg istnieje jego motywy s¡ z pewno±ci¡ niezgª¦bione. Nikt nie wie dlaczego daje woln¡ wol¦ i dlaczego
przejmuje si¦ ludzkimi duszami, albo dlaczego ból i cierpienie s¡ nieodzown¡ cz¦±ci¡ »ycia.
Twoja wolna wola
Jedyn¡ rzecz¡ jak¡ wiem o motywach Boga jest to,
»e nas kocha, prawda? Sam nie byªem o tym przekonany
bior¡c pod uwag¦ wszystkie problemy ±wiata ale byªem
ciekaw jego odpowiedzi.
Kocha? Masz na my±li to, »e kocha w taki sposób w
jaki rozumiesz to jako czªowiek?
Nie do ko«ca ale ogólnie tak. W ko«cu miªo±¢ to miªo±¢.
Chirurg mózgu powiedziaªby ci, »e specjalna cz¦±¢ mózgu kontroluje zdolno±¢ do miªo±ci. Je±li zostanie ona uszkodzona czªowiek staje si¦ niezdolny do miªo±ci, niezdolny do
troski o innych ludzi.
Wi¦c?
Wi¦c czy nie jest arogancj¡ uwa»a¢, »e miªo±¢ wytwarzana przez nasze maªe mózgi jest tym samym co odczuwa
wszechmocna istota? Gdyby± byª wszechmocny dlaczego
miaªby± ogranicza¢ si¦ do czego± co mo»e zosta¢ odtworzone przez maª¡ k¦pk¦ neuronów?
Zmieniªem zdanie »eby móc si¦ lepiej broni¢. Musimy
czu¢ co± podobnego do boskiej miªo±ci ale nie w taki sam
sposób jak odczuwa j¡ Bóg.
Co znaczy czu¢ co± podobnego do tego co czuje Bóg?
Czy to jak powiedzie¢, »e otoczak jest podobny do sªo«ca
bo jest okr¡gªy? odpowiedziaª.
Twoja wolna wola
Mo»e Bóg zaprojektowaª nasze mózgi tak, »eby±my odczuwali miªo±¢ tak jak on j¡ odczuwa. Mógªby to zrobi¢
gdyby chciaª.
Wi¦c wierzysz, »e Bóg chce rzeczy. I, »e kocha rzeczy,
podobnie jak kochaj¡ ludzie. Czy Bóg tak»e gniewa si¦ i
przebacza?
To cz¦±¢ pakietu, powiedziaªem jeszcze bardziej staj¡c po stronie moich argumentów.
Wi¦c twoim zdaniem Bóg ma osobowo±¢ i jest ona podobna do ludzkiej?
Tak my±l¦.
Jaki arogant uwa»a, »e Bóg jest jak ludzie?
No dobrze, mog¦ zaakceptowa¢ my±l, »e Bóg nie ma
ludzkiej osobowo±ci. Mo»e tylko zakªadamy, »e Bóg ma osobowo±¢ poniewa» ªatwiej jest o tym w ten sposób mówi¢.
Ale wa»ne jest to, »e co± musiaªo stworzy¢ rzeczywisto±¢.
Jest zbyt dobrze zaprojektowana »eby mogªa by¢ przypadkiem.
Mówisz, »e wierzysz w Boga bo nie ma innego wyja±nienia? spytaª.
W du»ej mierze tak.
Je±li magik robi sztuczk¦ ze znikaj¡cym tygrysem i nie
wiesz jak mo»na by to zrobi¢ bez prawdziwej magii to czy
sztuczka jest przez to prawdziw¡ magi¡?
To co innego. Magik wie jak to robi, i inni magicy
wiedz¡ jak to si¦ robi. Nawet asystent magika wie jak to
Twoja wolna wola
si¦ robi. Tak dªugo jak kto± wie jak to si¦ robi nie mog¦
by¢ pewny, »e to prawdziwa magia. Nie musz¦ osobi±cie
wiedzie¢ jak to si¦ robi, powiedziaªem.
Gdyby kto± bardzo m¡dry wiedziaª jak ±wiat zostaª
zaprojektowany bez udziaªu Boga czy mógªby przekona¢
ci¦, »e Bóg nie braª w tym udziaªu?
Teoretycznie tak. Ale osoba z tak¡ wiedz¡ nie istnieje.
Tak naprawd¦ mo»esz by¢ pewien jedynie tego, »e nie
wiesz czy taka osoba istnieje czy nie.
Wolna wola Boga
Czy Bóg posiada woln¡ wol¦?, spytaª.
Oczywi±cie, »e tak, powiedziaªem. W tym momencie
rozmowy tego byªem najbardziej pewien. Przyznam, »e
mog¡ by¢ pewne w¡tpliwo±ci co do tego czy czªowiek ma
woln¡ wol¦ ale Bóg jest wszechmocny. To, »e jeste± wszechmocny znaczy, »e mo»esz zrobi¢ cokolwiek chcesz. Gdyby
Bóg nie miaª wolnej woli nie byªby zbyt wszechmog¡cy.
Istotnie. A poniewa» jest wszechmocny musi mie¢ mo»liwo±¢ spogl¡dania we wªasn¡ przyszªo±¢ aby móc ogl¡da¢
j¡ w najdrobniejszych szczegóªach.
Tak, wiem. Powiesz, »e je±li Bóg widzi wªasn¡ przyszªo±¢ to jego wybory s¡ zdeterminowane. Albo, »e je±li jej
nie widzi to nie jest wszechmocny.
Wszechmoc jest bardziej skomplikowana ni» mogªoby
si¦ wydawa¢, powiedziaª.
24
Nauka
Wiem dok¡d zmierzasz, powiedziaªem. Jeste± ateist¡. Uwa»asz, »e nauka jest odpowiedzi¡ i »e ludzie religijni »yj¡
zªudzeniami.
Porozmawiajmy przez chwil¦ o nauce, odpowiedziaª.
Ul»yªo mi. Lubiªem nauk¦. Przedmioty ±cisªe byªy moimi ulubionymi przedmiotami w szkole. Rozmawiaj¡c o religii czuªem si¦ niepewnie. Lepiej nie my±le¢ zbyt wiele o
religii. Za to nauka jest stworzona do tego, »eby o niej my±le¢. Opiera si¦ na faktach.
Dobrze znasz si¦ na przedmiotach ±cisªych? spytaªem.
Prawie wcale, powiedziaª.
Domy±liªem si¦, »e to b¦dzie krótka rozmowa i bardzo
mi to odpowiadaªa bo moja przerwa na lunch dobiegaªa
ko«ca.
25
Nauka
Rozwa»my magnesy, powiedziaª starzec. Je±li trzymasz dwa magnesy blisko siebie przyci¡gaj¡ si¦. Ale nie
ma nic co by je ª¡czyªo.
Ale» jest, sprostowaªem. Š¡czy je pole magnetyczne.
Mo»na je zobaczy¢ robi¡c ten eksperyment z opiªkami metalu i kawaªkiem papieru. Trzymasz magnes pod papierem
i opiªki ukªadaj¡ si¦ wzdªu» linii magnetycznych. To jest
pole magnetyczne.
Wi¦c masz na to okre±lenie. To 'pole' powiadasz. Ale
nie mo»esz nabra¢ gar±ci tego na co masz nazw¦. Nie mo»esz napeªni¢ pojemnika polem magnetycznym i zabra¢ go
ze sob¡. Nie mo»esz go pokroi¢. Nie mo»esz go zablokowa¢.
Nie mo»na go zablokowa¢? Nie wiedziaªem o tym.
Mo»na je zagi¡¢ dodaj¡c inny magnetyczny materiaª
ale nie istnieje »aden nie magnetyczny materiaª, który mo»na
umie±ci pomi¦dzy dwoma magnesami »eby je zablokowa¢.
To twoje 'pole' jest dziwne. Widzimy jego efekty i mo»emy
wymy±li¢ dla niego nazw¦ ale ono nie istnieje w »adnej zycznej postaci. Jak co±, co nie ma »adnej zycznej formy
mo»e wpªywa¢ na rzeczy, które j¡ maj¡?
Mo»e ma jaka± zyczn¡ posta¢ ale jest za maªe i nie
mo»emy go dostrzec. To mo»liwe. Mo»e s¡ jakie± malutkie magnetrony albo co± takiego, powiedziaªem zmy±laj¡c
sªowo.
Rozwa»my grawitacj¦, ci¡gn¡ª starzec nie±wiadomy
kreatywno±ci mojej odpowiedzi. Grawitacja te» jest nie-
Nauka
widoczn¡ siª¡ której nie mo»e zatrzyma¢ »adne ciaªo. Rozchodzi si¦ po caªym wszech±wiecie i ª¡czy ze sob¡ wszystko
ale nie posiada zycznej postaci.
Einstein stwierdziª chyba, »e grawitacja jest zagi¦ciem
czasoprzestrzeni powodowanym przez masywne ciaªa, powiedziaªem przypominaj¡c sobie artykuª, który czytaªem
lata temu.
Istotnie, Einstein tak stwierdziª. A co to znaczy?
To znaczy, »e przestrze« jest wygi¦ta, wi¦c kiedy wydaje si¦, »e ciaªa si¦ przyci¡gaj¡ to tak naprawd¦ poruszaj¡
si¦ po najkrótszej drodze przez zagi¦t¡ przestrze«.
Czy mo»esz wyobrazi¢ sobie zagi¦t¡ przestrze«? spytaª.
Nie, ale to, »e nie potra¦ sobie tego wyobrazi¢ wcale
nie znaczy, »e to nie prawda. Nie mo»esz kªóci¢ si¦ z Einsteinem.
Naukowcy cz¦sto wymy±laj¡ sªowa, »eby zapeªnia¢ dziury
w swoim rozumieniu. Te sªowa maj¡ by¢ udogodnieniem
dopóki na prawd¦ czego± nie zrozumiej¡. Czasami zrozumienie przychodzi i te tymczasowe sªowa mog¡ by¢ zast¡pione sªowami, które znacz¡ co± wi¦cej. Cz¦±ciej jednak te
sªowa-ªaty zaczynaj¡ »y¢ wªasnym »yciem i wszyscy zapominaj¡, »e miaªy tylko zapeªnia¢ jakie± miejsce.
Na przykªad niektórzy zycy opisuj¡ grawitacj¦ jako
10-cio wymiarow¡, poskr¦can¡ przestrze«. Ale to nie s¡
prawdziwe sªowa, jedynie ªaty odnosz¡ce si¦ do fragmen-
Nauka
tów abstrakcyjnych równa«. Nawet je±li te równania kiedy±
oka»¡ si¦ przydatne nie powie to nic o istnieniu innych wymiarów. Takie sªowa jak wymiar, pole czy niesko«czono±¢
s¡ niczym wi¦cej jak tylko udogodnieniami dla matematyków i zyków. Nie opisuj¡ rzeczywisto±ci ale akceptujemy
je bo wszystkim wydaje si¦, »e kto± inny wie co te sªowa
znacz¡.
Sªuchaªem bujaj¡c si¦, lekko zdumiony.
Sªyszaªe± o teorii strun? spytaª.
Troch¦.
Teoria strun mówi, »e caªa zyczna rzeczywisto±¢ od grawitacji poprzez magnetyzm do ±wiatªa - mo»e by¢
wyja±niona jedn¡ teori¡ wymagaj¡c¡ maªych, wibruj¡cych
obiektów w ksztaªcie strun. Teoria strun nie przyniosªa
»adnych u»ytecznych wyników. Nigdy nie zostaªa dowiedziona eksperymentalnie ale tysi¡ce zyków po±wi¦ca jej
swoje kariery kieruj¡c si¦ przeczuciem, »e mo»e okaza¢ si¦
prawdziwa.
Mo»e jest prawdziwa. Wydawaªo mi si¦, »e to moja
kolej »eby co± powiedzie¢.
Ka»de pokolenie wierzyªo, »e ma wszystkie odpowiedzi, których potrzebowaªo z wyj¡tkiem kilku zagadek co
do których zakªadali, »e zostan¡ rozwi¡zane lada chwila. I
wszyscy oni wierzyli, »e ich przodkowie byli pro±ci i oszukiwali samych siebie. Jakie s¡ szanse na to, »e jeste±my
Nauka
pierwszym pokoleniem ludzko±ci, które zrozumie rzeczywisto±¢?
Nie wydaje mi si¦, »eby szanse byªy maªe. Kiedy± musi
by¢ ten pierwszy raz. Widziaªe± jak wynaleziono komputery i podró»e kosmiczne. Mo»e my b¦dziemy pierwsi z t¡
teoria strun?
Komputery i rakiety s¡ przykªadami wynalazków, nie
zrozumienia, powiedziaª. Wszystko czego potrzeba do zbudowania maszyny to wiedza, »e kiedy zdarza si¦ jedna rzecz
inna zdarza si¦ jako jej skutek. To akumulacja prostych
wzorców. Pies mo»e nauczy¢ si¦ wzorców. W tych przykªadach nie ma »adnego 'dlaczego' ? Nie rozumiemy dlaczego
elektryczno±¢ si¦ przemieszcza. Nie wiemy dlaczego ±wiatªo
przemieszcza si¦ ze staªa pr¦dko±ci¡. Wszystko co mo»emy
to obserwowanie i rejestrowanie wzorców.
Gdzie jest wolna wola?
Gdzie jest twoja wolna wola? spytaª starzec. Jest cz¦±ci¡
twojego mózgu czy pochodzi z poza twojego ciaªa i w jaki±
sposób kieruje twoim zachowaniem?
Jeszcze kilka minut temu powiedziaªbym, »e znam odpowied¹ na to pytanie. Ale przez ciebie w¡tpi¦ w niektóre
moje zaªo»enia.
W¡tpienie jest dobre, powiedziaª. Ale powiedz mi
sk¡d twoim zdaniem pochodzi wolna wolna?
My±l¦, »e z mojego mózgu. To znaczy, jest czynno±ci¡
mojego mózgu. Nie mam lepszej odpowiedzi.
Twój mózg pod wieloma wzgl¦dami jest jak maszyna,
prawda? spytaª.
Zabrzmiaªo to jak podchwytliwe pytanie wi¦c zacz¡ªem
troch¦ kr¦ci¢. Mózg nie do ko«ca jest jak maszyna.
Mózg skªada si¦ z komórek, neuronów, zwi¡zków chemicznych i aktywno±ci elektrycznej, które dziaªaj¡ zgodnie
30
Gdzie jest wolna wola?
z prawami zyki. Kiedy cz¦±¢ twojego mózgu jest pobudzana w pewien okre±lony sposób mo»e odpowiedzie¢ dowolnie czy odpowie w pewien okre±lony sposób?
Nie mo»na tego sprawdzi¢. Nikt tego nie wie.
Wi¦c wierzysz, »e wiemy tylko rzeczy które mo»na
sprawdzi¢? spytaª.
Tego nie powiedziaªem.
Wi¦c nie powiedziaªe± nic, czy» nie?
Na to wygl¡daªo.
Wi¦c wolna wola istnieje? spytaª ponownie.
Musi wymaga¢ duszy. Nie miaªem lepszej odpowiedzi.
Duszy? Gdzie ulokowana jest dusza?
Nigdzie jest nie ulokowana. Po prostu jest.
Wi¦c wedªug ciebie dusza nie ma zycznej natury,
powiedziaª.
Wydaje mi si¦, »e nie. Inaczej kto± znalazªby zyczne
dowody na jej istnienie, powiedziaªem.
Wi¦c wierzysz, »e dusza, która nie ma zycznej natury
mo»e wpªywa¢ na mózg który j¡ ma?
Nigdy o tym w ten sposób nie my±laªem ale chyba w
to wierz¦.
Czy wierzysz, »e dusza mo»e wpªywa¢ te» na inne zyczne obiekty, jak samochód albo zegarek?
Nie, my±l¦, »e dusza mo»e wpªywa¢ tylko na mózg,
wyczoªgiwaªem si¦ z oªowianymi ci¦»arami przywi¡zanymi
do mojego pasa.
Gdzie jest wolna wola?
Czy twoja dusza mo»e wpªywa¢ na mózgi innych ludzi
czy wie, który mózg jest twój?
Moja dusza musi wiedzie¢ który mózg jest mój inaczej
inne dusze wpªywaªyby na mnie i nie miaªbym wolnej woli.
Zamilkª na chwile. Twoja dusza, wedªug ciebie, zna
ró»nic¦ pomi¦dzy twoim mózgiem i wszystkim innym co
nie jest twoim mózgiem. I nigdy si¦ w tym nie myli. To
znaczy, »e twoja dusza ma struktur¦ i zasady dziaªania,
jak maszyna.
Musi mie¢, zgodziªem si¦.
Je±li dusza jest ¹ródªem wolnej woli to musi rozwa»a¢
ró»ne mo»liwo±ci i podejmowa¢ decyzje.
To jej robota.
Ale tym zajmuje si¦ mózg. Dlaczego miaªby± potrzebowa¢ duszy do czego± czym zajmuje si¦ mózg? spytaª.
Mo»e dusza ma wol¦ wol¦ a mózg nie ma, powiedziaªem. Albo dusza sprawia, »e mózg ma woln¡ wol¦. Albo
dusza jest m¡drzejsza albo bardziej moralna od mózgu. Nie
wiem. Próbowaªem zatka¢ palcami naraz tyle dziur ile si¦
daªo.
Je±li dziaªanie duszy nie jest kontrolowane przez zasady to znaczy, »e dusza dziaªa przypadkowo. Z drugiej
strony je±li dusza dziaªa zgodnie z zasadami, które z kolei
kieruj¡ tob¡, nie masz wolnej woli. Jeste± zaprogramowany.
Nie ma nic po±redniego; twoje »ycie jest albo przypadkowe
albo zdeterminowane. Jak jest?
Gdzie jest wolna wola?
Nie byªem gotów uwierzy¢ w to, »e nie kontroluj¦ wªasnego »ycia. Mo»e Bóg prowadzi moj¡ dusz¦, powiedziaªem.
Je±li Bóg prowadzi twoj¡ dusz¦ a twoja dusza prowadzi
twój mózg to jeste± niczym wi¦cej jak tylko marionetk¡
Boga. Nie masz tak naprawd¦ wolnej woli, prawda?
Spróbowaªem jeszcze raz. Mo»e Bóg prowadzi moj¡
dusz¦ w pewnym kierunku ale to ja wybieram konkretne
kroki.
To brzmi jakby Bóg poddawaª ci¦ jakiemu± testowi
na inteligencj¦. Je±li podejmiesz wªa±ciwe decyzje, dobre
rzeczy spotykaj¡ Twoj¡ dusz¦. Czy nie to powiedziaªe±?
To nie kwestia inteligencji tylko moralno±ci, powiedziaªem.
Moralno±ci?
Tak, moralno±ci. Wydawaªo mi si¦, »e u»yªem dobrego
argumentu chocia» nie wiedziaªem co to byªo.
Twój mózg jest potrzebny do podejmowania decyzji
moralnych czy decyzje te s¡ podejmowane poza twoim ciaªem? spytaª.
J¦kn¡ªem.
Prawdziwa wiara
Potrzebowaªem posiªków. Sªuchaj, powiedziaªem,cztery
miliardy ludzi wierzy w jakiego± Boga i w woln¡ wol¦.
Wszyscy nie mog¡ si¦ myli¢.
Bardzo niewiele osób wierzy w Boga, odpowiedziaª.
Nie wiedziaªem jak mógª zaprzecza¢ czemu± oczywistemu. Oczywi±cie, »e wierz¡. Miliardy ludzi wierz¡ w Boga.
Starzec pochyliª si¦ w moj¡ stron¦ opieraj¡c ªokie¢ na
oparciu fotela.
Cztery miliardy ludzi twierdz¡, »e wierz¡ w Boga ale
niewielu wierzy prawdziwie. Gdyby ludzie wierzyli w Boga
ka»da minut¡ swojego »ycia potwierdzaliby t¡ wiar¦. Bogaci rozdaliby swoje maj¡tki potrzebuj¡cym. Wszyscy szaleliby »eby ustali¢, która religia jest t¡ prawdziw¡. Nikt
nie mógªby »y¢ spokojnie z my±l¡, »e wybraª zª¡ religi¦ i
skazaª si¦ na wieczne pot¦pienie albo zª¡ reinkarnacj¦ albo
34
Prawdziwa wiara
jakie± inne niewyobra»alne konsekwencje. Ludzie po±wi¦caliby swoje »ycia »eby nawróci¢ innych na swoj¡ wiar¦.
Wiara w Boga wymagaªaby stu procentowego po±wi¦cenia wpªywaj¡cego na ka»dy moment tego krótkiego »ycia
na ziemi. Ale twoje cztery miliardy tak zwanych wierz¡cych nie »yj¡ w taki sposób, z wyj¡tkiem kilku. Wi¦kszo±¢
wierzy w przydatno±¢ ich wiary - ziemsk¡ i praktyczn¡ u»yteczno±¢ - ale nie wierz¡ w kryj¡c¡ si¦ za ni¡ rzeczywisto±¢.
Nie mogªem uwierzy¢ w to co sªyszaªem. Je±li ich spytasz, odpowiedz¡, »e wierz¡.
Mówi¡, »e wierz¡ poniewa» udawanie wiary jest niezb¦dne do czerpania z niej korzy±ci. Mówi¡ innym ludziom,
»e wierz¡ i zachowuj¡ si¦ jak wierz¡cy, modl¡ si¦ i czytaj¡
±wi¦te ksi¦gi. Ale nie robi¡ rzeczy, które robiªby prawdziwy
wierz¡cy, które prawdziwy wierz¡cy musiaªby robi¢.
Je±li wierzysz, »e w twoim kierunku nadje»d»a ci¦»arówka odskoczysz na bok. To jest wiara w rzeczywisto±¢
ci¦»arówki. Je±li mówisz ludziom, »e boisz si¦ ci¦»arówki
ale nie robisz nic, »eby zej±¢ jej z drogi, to nie jest to wiar¡
w ci¦»arówk¦. Tak samo nie jest wiar¡ mówienie, »e Bóg
istnieje i dalsze grzeszenie oraz gromadzenie dóbr kiedy
niewinni ludzie umieraj¡ z gªodu. Kiedy wiara nie kieruje
twoimi najwa»niejszymi decyzjami, to nie jest wiar¡ w kryj¡c¡ si¦ za ni¡ rzeczywisto±¢, to wiara w przydatno±¢ wierzenia.
Prawdziwa wiara
Mówisz, »e Bóg nie istnieje? spytaªem, staraj¡c si¦
przej±¢ do sedna.
Mówi¦, »e ludzie twierdz¡, »e wierz¡ w Boga ale wi¦kszo±¢ tak na prawd¦ nie wierzy. Oni tylko zachowuj¡ si¦
jakby wierzyli bo pªyn¡ z tego ziemskie korzy±ci. Tworz¡
sobie zªudzenia bo s¡ przez to szcz¦±liwsi.
Wi¦c my±lisz, »e tylko atei±ci wierz¡ w swoje wierzenia? spytaªem.
Nie. Atei±ci te» wol¡ zªudzenia, powiedziaª.
Wi¦c twoim zdaniem nikt nie wierzy w to, w co twierdzi, »e wierzy.
Najlepszym co mo»e zrobi¢ czªowiek to wybra¢ sobie
takie zªudzenie, które pomo»e mu przetrwa¢ do ko«ca dnia.
To dlatego ludzie ró»nych wyzna« mog¡ »y¢ w pokoju. Na
pewnym poziomie wszyscy podejrzewamy, »e inni ludzie
wcale nie wierz¡ w swoj¡ wiar¦ bardziej ni» my w nasz¡.
Nie mogªem tego zaakceptowa¢. Mo»e szanujemy inne
religie poniewa» wszystkie u podstaw maj¡ te same wierzenia. Ró»ni¡ si¦ tylko szczegóªami?
›ydzi i muzuªmanie wierz¡, »e Chrystus nie byª synem
Boga, odpowiedziaª. Je±li maj¡ racj¦ to chrze±cijanie nie
maj¡ racji co do podstaw swojej religii. A je±li religia »ydów, chrze±cijan albo muzuªmanów jest prawdziwa to myl¡
si¦ hindusi i buddy±ci, którzy wierz¡ w reinkarnacj¦. Nazwaªby± to szczegóªami?
Chyba nie, przyznaªem.
Prawdziwa wiara
Na pewnym poziomie ±wiadomo±ci wszyscy wiedz¡, »e
szanse na wybranie prawdziwej religii - o ile taka istnieje s¡ zerowe.
Mapy
Czuªem si¦ jak jednonogi czªowiek balansuj¡cy na wysokim
murze. Mogªem skaka¢ wzdªu» niego szukaj¡c wygodnego
zej±cia albo po porostu zeskoczy¢ godz¡c si¦ na siniaki.
Postanowiªem skoczy¢.
W co pan wierzy, panie Awatar?
Starzec bujaª si¦ przez chwil¦ zanim odpowiedziaª. Powiedzmy, »e oboje postanowili±my uda¢ si¦ osobno w to
samo miejsce. Ty masz niebiesk¡ map¦ a ja zielon¡. ›adna z
nich nie pokazuje wszystkich mo»liwych dróg ale obie pokazuj¡ mo»liw¡ do zaakceptowania - lecz inna - tras¦ do celu.
Je±li oboje wybierzemy si¦ w podró» i bezpiecznie wrócimy
to opowiemy innym o naszych mapach. Powiedziaªbym z
peªnym przekonaniem, »e moja zielona mapa spisaªa si¦ doskonale i ostrzegªbym ludzi »eby unikali wszystkich innych
map. Ty my±laªby± to samo o swojej niebieskiej mapie. Religie s¡ jak ró»ne mapy, których drogi wiod¡ do zbiorowego
38
Mapy
dobra spoªecze«stwa. Niektóre mapy prowadz¡ ludzi przez
trudny teren. Inne pokazuj¡ ªatwiejsze ±cie»ki. Niektórym
osobom podró»uj¡cym ka»d¡ tras¡ zostanie przypisane zadanie obrony i interpretacji map. B¦d¦ oni uczy¢ mªodych
szacunku do nich i podejrzliwo±ci w stosunku do innych
map.
W porz¡dku, powiedziaªem, ale kto wªa±ciwie stworzyª te mapy?
Mapy zostaªy stworzone przez ludzi, którzy poszli pierwsi
i nie zgin¦li. Mapy które przetrwaj¡ to te, które dziaªaj¡,
powiedziaª.
Na reszcie pokazaª mi cel, który mogªem zaatakowa¢.
Twierdzisz, »e wszystkie religie dziaªaj¡? Co z lud¹mi, którzy zgin¦li w wojnach religijnych?
Nie mo»esz ocenia¢ warto±ci czego± patrz¡c jedynie na
koszty. W wielu krajach wi¦cej ludzi zgin¦ªo z powodu bª¦dów lekarzy ni» wojen religijnych ale nikt nie twierdzi, »e
szpitale s¡ zªe. Ludzie religijni s¡ szcz¦±liwsi, »yj¡ dªu»ej,
maj¡ mniej wypadków i nie wpadaj¡ w kªopoty w porównaniu z niereligijnymi lud¹mi. Z punktu widzenia spoªecze«stwa religia dziaªa.
Generator zªudze«
W momencie kiedy czas mojego lunchu przeszedª w popoªudnie technicznie rzecz bior¡c porzuciªem prac¦. Nie przejmowaªem si¦ tym. Czas sp¦dzony z tym starcem byª tego
wart. Nie zgadzaªem si¦ ze wszystkim co mówiª ale mój
umysª nie byª tak o»ywiony od czasu kiedy byªem dzieckiem. Czuªem si¦ jakbym obudziª si¦ na innej planecie, na
której wszystko wygl¡daªo podobnie ale wszystkie reguªy
byªy inne. Byª zagadk¡ ale zd¡»yªem si¦ ju» przyzwyczai¢
do jego pojawiaj¡cych si¦ z znik¡d pyta«.
Czy kto± radziª ci kiedy± »eby± `byª sob¡' ?
Powiedziaªem, »e sªyszaªem to wiele razy.
Co to znaczy `by¢ sob¡' ? spytaª. Je±li znaczy to `robi¢ to co uwa»asz, »e nale»y robi¢' to ju» to robisz. Je±li
znaczy to `dziaªa¢ tak jakby± byª wolny od wpªywu spoªecze«stwa' to najgorsza rada na ±wiecie; pewnie przestaªby±
si¦ k¡pa¢ i nosi¢ ubrania. Rada »eby `by¢ sob¡' to oczy40
Generator zªudze«
wisty bezsens. Ale nasze mózgi przyjmuj¡ te bzdury jako
m¡dro±¢ poniewa» wygodniej jest wierzy¢, »e mamy plan
»ycia ni» »e nie mamy poj¦cia jak si¦ zachowywa¢.
Brzmi to jakby nasze mózgi byªy zaprojektowane do
oszukiwania nas, powiedziaªem.
W jednym naparstku rzeczywisto±ci jest wi¦cej informacji ni» mogªaby zrozumie¢ galaktyka ludzkich mózgów.
Rozumienie ±wiata i ±rodowiska jest poza mo»liwo±ciami
ludzkiego mózgu wi¦c mózg rekompensuje to tworz¡c uproszczone zªudzenie, które dziaªa jako zast¦pstwo rozumienia.
Kiedy zªudzenia dobrze dziaªaj¡ i czªowiek, który im ulega
przetrwa, zªudzenia te przekazywane s¡ nast¦pnym pokoleniom.
Ludzki mózg to generator zªudze«. Zªudzenia zasilane
s¡ arogancj¡ - my±l¡, »e czªowiek jest p¦pkiem ±wiata, »e
tylko on obdarzony jest magicznymi wªa±ciwo±ciami duszy,
moralno±ci, wolnej woli i miªo±ci. Przyjmujemy, »e wszechmocny Bóg interesuje si¦ wyj¡tkowo naszym rozwojem i
nasz¡ dziaªalno±ci¡ a caªa reszta stworzenia jest tylko naszym placem zabaw. Wierzymy, »e Bóg - poniewa» my±li
tak samo jak my - musi bardziej interesowa¢ si¦ naszymi
»yciami ni» skaªami, drzewami, ro±linami i zwierz¦tami.
Nie wydaje mi si¦, »eby skaªy byªy bardzo interesuj¡ce
dla Boga, powiedziaªem. Le»¡ tylko na ziemi i eroduj¡.
My±lisz tak bo nie jeste± w stanie dostrzec burzy aktywno±ci na poziomie molekularnym skaª albo poziom ni-
Generator zªudze«
»ej i tak dalej. I jeste± ograniczony do twojego doznawania czasu. Gdyby± przygl¡daª si¦ skale przez caªe twoje
»ycie caªy czas wygl¡daªaby tak samo. Ale gdyby± byª Bogiem i mógªby± obserwowa¢ skaª¦ przez pi¦tna±cie miliardów lat, tak jakby min¦ªa zaledwie sekunda, skaªa szalaªaby aktywno±ci¡. Kurczyªaby si¦, rosªa i wymieniaªa materi¦ ze ±rodowiskiem. Jej cz¡stki przemierzaªby wszech±wiat i stawaªby si¦ cz¦±ci¡ rzeczy, których nie mo»emy
sobie nawet wyobrazi¢. Dla odmiany, dziwny zbiór cz¡stek
tworz¡cych czªowieka trwaªby w tym uªo»eniu krócej ni»
trwa mrugni¦cie wszech±wiata. To przez nasz¡ arogancj¦
widzimy szczególn¡ warto±¢ w tej tymczasowej kolekcji molekuª. Dlaczego dostrzegamy wi¦ksz¡ duchow¡ warto±¢ w
sumie cz¦±ci naszego ciaªa ni» w ka»dej osobnej komórce?
Dlaczego nie urz¡dzamy pogrzebu kiedy umiera komórka
skóry?
To byªoby niepraktyczne, powiedziaªem. Nie byªem
pewien czy nie byªo to pytanie retoryczne ale chciaªem pokaza¢, »e sªucham.
Dokªadnie, zgodziª si¦. Praktyczno±¢ rz¡dzi naszym
postrzeganiem. ›eby przetrwa¢ nasze maªe mózgi musz¡
powstrzymywa¢ nawaªnic¦ informacji która nas przera»a i
przytªacza. Nasze postrzeganie jest niezwykle elastyczne,
przeksztaªca nasz ±wiatopogl¡d automatycznie i stale dopóki nie znajdziemy bezpiecznej przystani w naszych wygodnych zªudzeniach.
Generator zªudze«
Dla Boga, nie uwi¦zionego w granicach ludzkiej praktyczno±ci ka»da najmniejsza cz¦±¢ twojego ciaªa zawieraªaby w sobie tyle samo akcji i byªaby tak samo znacz¡ca
jak cz¡stka ka»dej skaªy, drzewa czy robaka. A suma cz¦±ci
tworz¡cych twoj¡ osobowo±¢ i »ycie, które s¡ dla nas takie
wyj¡tkowe i niezwykªe nie wydawaªyby si¦ ani wyj¡tkowe
ani niezwykªe dla wszechmocnej istoty.
To absurd deniowa¢ Boga jako wszechmocnego a pó¹niej obarcza¢ go naszym krótkowzrocznym pogl¡dem na
wa»no±¢ istot ludzkich. Co mo»e by¢ ciekawe lub wa»ne dla
Boga, który wie wszystko, mo»e stworzy¢ wszystko, mo»e
wszystko zniszczy¢. Koncepcja `wa»no±ci' zostaªa stworzona
przez ludzi z potrzeby podejmowania decyzji i przetrwania. Wszechmocna istota nie musi niczego szeregowa¢. Dla
Boga, nic we wszech±wiecie nie byªoby bardziej interesuj¡ce, bardziej warto±ciowe, bardziej przydatne, straszniejsze lub wa»niejsze od niczego innego.
Nadal my±l¦, »e ludzie s¡ wa»niejsi dla Boga ni» zwierz¦ta, ro±liny czy ziemia. My±l¦, »e to oczywiste, kªuciem
si¦.
Co jest wa»niejsze dla samochodu, kierownica czy silnik? spytaª.
Silnik jest wa»niejszy bo bez silnika nie ma po co kierowa¢, wywnioskowaªem.
Ale dopóki nie masz silnika i kierownicy samochód jest
bezu»yteczny, czy» nie? spytaª.
Generator zªudze«
No tak. Chyba tak, przyznaªem.
Kierownica i silnik s¡ tak samo wa»ne. To ludzki odruch - w takiej samej cz¦±ci skªadaj¡cy si¦ z arogancji co z
odruchu - wierzy¢, »e mo»emy uszeregowa¢ wszystko w ±rodowisku. Wa»no±¢ nie jest wrodzon¡ cech¡ wszech±wiata.
Istnieje tylko w naszych wypeªnionych zªudzeniami umysªach. Zapewniam ci¦, »e ludzie pod »adnym wzgl¦dem nie
s¡ wa»niejsi od skaª, kierownic czy silników.
Reinkarnacja, UFO i
Bóg
Nie wiedziaªem ile z opinii starca bra¢ za co± pozytywnego.
Wszystko o czym mówiª miaªo w sobie jak¡± logik¦ ale ma
j¡ te» wiele bezsensownych rzeczy. Zdecydowaªem, »e najlepiej b¦dzie po prostu sªucha¢. Cokolwiek si¦ ze mn¡ dziaªo
przynajmniej byªo czym± nowym. Lubiªem nowe do±wiadczenia.
Zacz¡ª ponownie. Je±li chcesz zrozumie¢ UFO, reinkarnacj¦ i Boga nie badaj UFO, reinkarnacji i Boga. Badaj
ludzi.
Twierdzisz, »e »adne z tych zjawisk nie jest prawdziwe?
Obra»aªa mnie jego pewno±¢, ignoruj¡ca tysi¡ce ±wiadków
ka»dego z tych zjawisk.
45
Reinkarnacja, UFO i Bóg
Nie, powiedziaª, twierdz¦, »e UFO, reinkarnacja i
Bóg s¡ sobie równe pod wzgl¦dem ich realno±ci.
S¡ tak samo realne czy tak samo kcyjne?
Twoje pytanie ujawnia binarne podej±cie do ±wiata,
w którym wszystko musi by¢ albo realne albo kcyjne.
Ró»nica le»y w twoim postrzeganiu, nie we wszech±wiecie. Twoja niezdolno±¢ do postrzegania innych mo»liwo±ci
i brak sªownictwa s¡ ograniczeniami twojego mózgu, nie
wszech±wiata.
Musi by¢ jaka± ró»nica pomi¦dzy rzeczywistymi i kcyjnymi zjawiskami, odpowiedziaªem. Moja ci¦»arówka
jest rzeczywista. Króliczek Wielkanocny jest kcyjny. S¡
ró»ne.
Kiedy tutaj siedzisz twoja ci¦»arówka istnieje dla ciebie tylko w twojej wyobra¹ni, w pewnym miejscu twojego
umysªu. Króliczek Wielkanocny »yje w tym samym miejscu. S¡ takie same.
Tak, ale mog¦ wyj±¢ i odjecha¢ moj¡ ci¦»arówka. Nie
mog¦ pogªaska¢ Króliczka Wielkanocnego.
Czy deszcz, który padaª dzisiaj rano byª prawdziwy?
Oczywi±cie.
Ale nie mo»esz go teraz zobaczy¢ ani dotkn¡¢, prawda?
Nie.
Tak jak Króliczek Wielkanocny, przeszªo±¢ istnieje tylko
w twoim umy±le, powiedziaª. Tak samo przyszªo±¢ istnieje
tylko w twoim umy±le poniewa» jeszcze si¦ nie wydarzyªa.
Reinkarnacja, UFO i Bóg
Ale mog¦ znale¹¢ dowody przeszªo±ci. Mog¦ sprawdzi¢
u meteorologów i potwierdzi¢ to, »e rano padaª deszcz.
A kiedy zdob¦dziesz t¡ informacj¦ ona te» natychmiast
stanie si¦ przeszªo±ci¡. W efekcie b¦dziesz u»ywaª przeszªo±ci, która nie istnieje, »eby potwierdzi¢ co± innego z przeszªo±ci. I nawet je±li powtórzysz to tysi¡c razy z tysi¡cem
innych dowodów, razem i tak b¦d¡ one niczym wi¦cej jak
tylko wra»eniem przeszªo±ci podtrzymuj¡cym inne wra»enie przeszªo±ci.
To tylko gimnastyka umysªowa. Grasz sªowami, powiedziaªem.
Szaleniec uwa»a, »e jego ±wiat jest spójny. Je±li wierzy, »e rz¡d próbuje go zabi¢ zobaczy mnóstwo dowodów
potwierdzaj¡cych jego podejrzenia w tak zwanym prawdziwym ±wiecie. B¦dzie si¦ myliª ale jego dowody nie b¦d¡ ani
lepsze ani gorsze od twoich dowodów na to, »e rano padaª
deszcz. Oboje b¦dziecie przeksztaªca¢ dowód tera¹niejszo±ci na wra»enia gromadzone w waszych umysªach i obaj
b¦dziecie pewni, »e wasze dowody s¡ niepodwa»alne. Twój
umysª b¦dzie formowaª fakty i ksztaªtowaª poszlaki dopóki
wszystko nie b¦dzie do siebie pasowa¢.
Mo»e tak by¢ z szale«cami ale nie z normalnymi lud¹mi.
Psychologowie dowiedli, »e zwykli ludzie zmieniaj¡ swoje
wspomnienia tak »eby pasowaªy do ich spostrze»e«. W taki
sposób dziaªaj¡ wszystkie normalne mózgi w zwykªych okoliczno±ciach.
Reinkarnacja, UFO i Bóg
Nie wiedziaªem tego.
Teraz wiesz, odpowiedziaª.
Motywacja Boga
Gdyby± byª Bogiem, powiedziaª, czego by± chciaª?
Nie wiem. Ledwie wiem czego ja chc¦ a co dopiero
Bóg.
Wyobra¹ sobie, »e jeste± wszechmocny. Mo»esz zrobi¢ cokolwiek, stworzy¢ cokolwiek, by¢ czymkolwiek. Kiedy
tylko zdecydujesz, »e czego± chcesz to co± staje si¦ rzeczywisto±ci¡.
Czekaªem wiedz¡c, »e jest co± wi¦cej.
Kontynuowaª. Czy ma jakikolwiek sens my±lenie, »e
Bóg chce czegokolwiek? Bóg niemiaªby emocji, strachu,
pragnie«, ciekawo±ci, gªodu. To s¡ ludzkie ograniczenia, nie
co± czego mo»na by doszukiwa¢ si¦ u wszechmocnego Boga.
Co wi¦c motywowaªoby Boga?
Mo»e wyzwanie, intelektualna stymulacja tworzenia,
zaproponowaªem.
49
Motywacja Boga
Bycie wszechmocnym oznacza, »e nic nie jest wyzwaniem. I co mogªoby stymulowa¢ umysª kogo± kto wie wszystko?
To brzmi jakby bycie Bogiem byªo nudne. Ale pewnie
powiesz, »e nuda jest ludzkim uczuciem.
Wszystko co motywuje »yj¡ce stworzenia opiera si¦ na
jakiej± sªabo±ci lub skazie. Gªód motywuje zwierz¦ta. Porz¡dnie motywuje zwierz¦ta. Strach i ból motywuje zwierz¦ta. Bóg nie posiadaªby »adnego z tych impulsów. Ludzi
nap¦dzaj¡ wszystkie nasze zwierz¦ce pasje oraz wznio±lej
brzmi¡ce rzeczy jak samorealizacja, kreatywno±¢, wolno±¢
czy miªo±¢. Ale Bóg nie przejmowaªby si¦ »adn¡ z tych
rzeczy albo gdyby si¦ przejmowaª od razu miaªby je w nieograniczonych ilo±ciach. Nic z tego nie byªoby motywacj¡.
Wi¦c co motywuje Boga? spytaªem. Masz odpowied¹
na to pytanie czy po prostu si¦ ze mn¡ dra»nisz.
Do gªowy przychodzi mi tylko jedno wyzwanie dla
wszechmocnej istoty - wyzwanie zniszczenia samej siebie.
My±lisz, »e Bóg chciaªby popeªni¢ samobójstwo? spytaªem.
Nie mówi¦, »e chce czegokolwiek. Mówi¦, »e to jedyne
wyzwanie.
My±l¦, »e Bóg wolaªby istnie¢ ni» nie istnie¢.
Tak my±li czªowiek, nie Bóg. Boisz si¦ ±mierci wi¦c zakªadasz, »e Bóg podzielaªby twoje preferencje. Ale Bóg nie
miaªby obaw. Istnienie byªoby wyborem. I nie byªoby bólu
±mierci poczucia winy, »alu czy straty. To s¡ ludzkie uczu-
Motywacja Boga
cia, nie Boskie. Bóg mógªby po prostu wybra¢ zako«czenie
istnienia.
W twoim rozumowaniu jest logiczna sprzeczno±¢, powiedziaªem. Je±li Bóg zna przyszªo±¢ to wie czy zdecyduje
zako«czy¢ swoje istnienie i wie czy mu si¦ to uda wi¦c tu
te» nie ma wyzwania.
Twoje rozumowanie si¦ wyostrza, powiedziaª. Tak,
w normalnych warunkach znaªby swoj¡ przyszªo±¢. Ale czy
jego wszechmoc obejmuje wiedz¦ o tym co stanie si¦ kiedy
j¡ straci czy te» wiedza ta sko«czy si¦ na tym momencie?
To brzmi jak pytanie, na które nie da si¦ odpowiedzie¢.
My±l¦, »e traªe± w ±lepy zauªek, powiedziaªem.
By¢ mo»e. Ale rozwa» to. Bóg, który znaªby odpowied¹ na to pytanie faktycznie wiedziaªby wszystko i miaª
wszystko. Z tego powodu nie miaªby motywacji do robienia
lub tworzenia czegokolwiek. Nie byªoby powodu do jakiegokolwiek dziaªania. Ale Bóg, którego dr¦czy jedno pytanie - co stanie si¦ kiedy przestan¦ istnie¢? - mógªby mie¢
motywacj¦ do znalezienia odpowiedzi aby dopeªni¢ swoj¡
wiedz¦. I nie boj¡c si¦ zako«czy¢ swojej egzystencji ani nie
maj¡c »adnego powodu aby j¡ kontynuowa¢, mógªby spróbowa¢ j¡ znale¹¢.
Sk¡d mieliby±my wiedzie¢, która wersja jest prawdziwa?
Znamy odpowied¹. Jest ni¡ nasze istnienie. Fakt, »e
istniejemy jest dowodem na to, »e Bóg ma jak¡± motywacj¦
do dziaªania. A poniewa» tylko wyzwanie samo unicestwie-
Motywacja Boga
nia mogªoby zainteresowa¢ wszechmocnego Boga, mo»na
wywnioskowa¢, »e...
Przerwaªem starcowi w poªowie zdania i wstaªem z fotela. Poczuªem jakby impuls energii przebiegª przez mój
kr¦gosªup, ±ciskaj¡c moje pªuca, elektryzuj¡c skór¦, je»¡c
wªosy na moim karku. Przysun¡ªem si¦ do kominka nie
b¦d¡c w stanie przyj¡¢ jego ciepªa.
Czy mówisz to co wydaje mi si¦, »e mówisz? Mój
mózg przyjmowaª zbyt wiele wiedzy. Przepeªniª si¦ i musiaªem jako± zrzuci¢ z siebie nadmiar.
Starzec spojrzaª w pustk¦ i powiedziaª, Jeste±my szcz¡tkami Boga.
Szcz¡tki Boga
Twierdzisz, »e Bóg rozerwaª si¦ na strz¦py a my jeste±my
tym co pozostaªo? spytaªem.
Nie zupeªnie, odpowiedziaª.
Wi¦c co?
Szcz¡tki skªadaj¡ si¦ z dwóch rzeczy. Pierwsza to najmniejsze elementy materii, wiele poziomów poni»ej najmniejszych rzeczy jakie mog¡ zidentykowa¢ naukowcy.
Mniejsze ni» kwarki? Nie wiem co to kwark ale wydaje
mi si¦, »e jest maªy.
Wszystko skªada si¦ z czego± innego. A to co± skªada
si¦ z jeszcze czego± innego. Przez nast¦pne sto lat naukowcy
odkryj¡ warstwa po warstwie cegieªki, z których ka»da b¦dzie mniejsza od poprzedniej. Przy ka»dej warstwie ró»nice
pomi¦dzy ró»nymi typami materii b¦d¡ coraz mniejsze. Na
najni»szym poziomie wszystko jest dokªadnie takie same.
Materia jest jednorodna. To s¡ szcz¡tki Boga.
53
Szcz¡tki Boga
Co jest drugim skªadnikiem szcz¡tków? spytaªem.
Prawdopodobie«stwo.
Wi¦c twierdzisz, »e Bóg - wszechmog¡ca istota ze ±wiadomo±ci¡ rozci¡gaj¡c¡ si¦ na wszystkie rzeczy, przez wsze
czasy - skªada si¦ z niczego wi¦cej jak tylko pyªu i prawdopodobie«stwa?
Nie doceniasz tego. Prawdopodobie«stwo jest niesko«czenie pot¦»n¡ siª¡. Pami¦tasz moje pierwsze pytanie o rzucie monet¡?
Tak. Pytaªe± dlaczego orzeª wypada w poªowie przypadków.
Prawdopodobie«stwo jest wszechmocne i wszechobecne.
Oddziaªuje na wszystkie monety w ka»dym czasie i miejscu,
natychmiast. Nie mo»na go zatrzyma¢ lub zmieni¢. Mo»emy doszukiwa¢ si¦ przypadkowo±ci w pojedynczym rzucie monet¡ ale wraz ze zwi¦kszaniem ilo±ci rzutów, prawdopodobie«stwo ±ci±le kontroluje wynik. I prawdopodobie«stwo nie ogranicza si¦ do monet, ko±ci i automatów do gier.
Prawdopodobie«stwo jest przewodni¡ siª¡ wszystkiego we
wszech±wiecie, »ywego i nieo»ywionego, bliskiego i odlegªego, du»ego i maªego, teraz i zawsze.
Jest szcz¡tkami Boga, wymamrotaªem obracaj¡c t¡
my±l jednocze±nie w moich ustach i mojej gªowie »eby sprawdzi¢ czy to pomo»e. To byªa fascynuj¡ca koncepcja ale zbyt
dziwna »eby poj¡¢ j¡ od razu. Powiedziaªe± wcze±niej, »e
Szcz¡tki Boga
nie wierzysz w Boga. Teraz mówisz, »e wierzysz. Jak to
jest?
Odrzucam twoj¡ skomplikowan¡ denicj¦ Boga - t¡
wedªug której ma pragnienia, potrzeby i emocje jak ludzka
istota posiadaj¡c jednocze±nie nieograniczon¡ moc. I odrzucam twoje skomplikowane poj¦cie staªej rzeczywisto±ci,
któr¡ ludzki umysª mo»e - dzi¦ki niezwykªego szcz¦±ciu ogarn¡¢.
Nie odrzucasz idei niezmiennej rzeczywisto±ci, zaprzeczyªem. Twierdzisz, »e wszech±wiat skªada si¦ ze szcz¡tków
Boga. To jest staªa rzeczywisto±¢.
Nasz j¦zyk i nasze umysªy s¡ zbyt ograniczone »eby
poradzi¢ sobie z czymkolwiek poza staª¡ rzeczywisto±ci¡,
niezale»nie od tego czy ona istnieje czy nie. Najlepszym
wyj±ciem jest uaktualnianie naszych zªudze« tak aby pasowaªy do naszych czasów. ›yjemy w coraz bardziej ±wiadomym, opartym na nauce spoªecze«stwie. Religijne metafory przeszªo±ci nie s¡ zadowalaj¡ce. Nauka redukuje je z
ka»dej strony. Ludzko±¢ potrzebuje metafory, która umo»liwi Bogu i nauce wspóªistnienie, przynajmniej w naszych
umysªach, przez nast¦pny tysi¡c lat.
Je±li twój Bóg jest tylko metafor¡ dlaczego si¦ nim
przejmujesz? Powinien by¢ nieistotny, powiedziaªem.
Poniewa» wszystko co postrzegasz jest metafor¡ czego±, czego twój mózg nie jest w stanie w peªni poj¡¢. Bóg
jest tak prawdziwy jak ubrania które nosisz i fotel w któ-
Szcz¡tki Boga
rym siedzisz. Wszystkie te rzeczy s¡ metaforami czego±
czego nigdy nie zrozumiesz.
To niedorzeczne. Je±li wszystko co postrzegamy jest
tylko zªudzeniem, metafor¡, to jak mo»emy cokolwiek zrobi¢?
Wyobra¹ sobie, »e wychowano ci¦ tak »eby± wierzyª, »e
marchewki to ziemniaki a ziemniaki to marchewki. I wyobra¹ sobie, »e »yjesz w ±wiecie gdzie wszyscy znaj¡ prawd¦
o tych warzywach z wyj¡tkiem ciebie. Kiedy wydawaªo ci
si¦, »e jesz ziemniaka jadªe± marchew i odwrotnie. Zakªadaj¡c, »e mimo wszystko miaªe± dobrze zbilansowan¡ diet¦
twoje zªudzenie na temat marchewek nie wpªyn¦ªoby w »aden sposób na twoje »ycie z wyj¡tkiem ci¡gªego sprzeczania si¦ z innymi na temat prawdziwej natury marchewek
i ziemniaków. Teraz zaªó», »e wszyscy si¦ mylili i zarówno
marchew jak i ziemniaki byªy zupeªnie czym± innym. Powiedzmy, »e byªy jabªkami i burakami. Czy miaªoby to jakie± znaczenie?
Zgubiªem si¦. Wi¦c Bóg jest ziemniakiem? za»artowaªem.
Czy rozumiesz prawdziw¡ natur¦ twojego po»ywienia
czy nie i tak musisz je±¢. A w moim przykªadzie to czy
odró»niasz marchew od ziemniaków ma maªe znaczenie.
Mo»emy dziaªa¢ jedynie na podstawie naszych spostrze»e«, nie wa»ne jak bª¦dnie. Najlepsze co mo»emy zrobi¢
to okresowo dostosowywa¢ nasze spostrze»enia - nasze zªu-
Szcz¡tki Boga
dzenia je±li wolisz - tak aby byªy zgodne z nasz¡ logik¡ i
zdrowym rozs¡dkiem.
‘wiadomo±¢ Boga
Co sprawia, »e rzeczy robi¡ to co robi¡? spytaª. Co sprawia, »e pies szczeka, kot miauczy, ro±liny rosn¡?
Do dzi± powiedziaªbym, »e ewolucja sprawia, »e wszystko
robi to co robi. Teraz nie wiem co my±le¢.
Ewolucja nie jest przyczyn¡ niczego; to obserwacja,
sposób na umieszczanie zjawisk w odpowiednich kategoriach. Ewolucja nie mówi nic o przyczynach.
Jak dla mnie ewolucja wygl¡da na przyczyn¦, kªóciªem si¦. Gdyby nie ewolucja byªbym jednokomórkowym
organizmem na dnie jakiego± bagna.
Ale co sprawia, »e ewolucja zachodzi? spytaª. Sk¡d
wzi¦ªa si¦ caªa ta energia i w jaki sposób tak si¦ zorganizowaªa?
To byªo dobre pytanie. Zawsze zastanawiaªem si¦ jak
zbiór cz¡stek lataj¡cych po wszech±wiecie mo»e stworzy¢
co± takiego jak zebra. Wydaje mi si¦, »e z upªywem czasu
58
‘wiadomo±¢ Boga
wszech±wiat powinien stawa¢ si¦ coraz bardziej pokr¦cony
i przypadkowy, nie zorganizowany wystarczaj¡co »eby tworzy¢ zebry, lasery i czekoladowe ciasteczka. Czy je±li wªo»ysz banana do pudeªka i b¦dziesz nim potrz¡saª przez biliard lat to atomy zªo»¡ si¦ w telewizor albo wiewiórk¦?
Wydaje mi si¦, »e to mo»liwe je±li masz odpowiedni¡ ilo±¢
pudeªek i bananów ale ci¦»ko mi to zrozumie¢.
A czy masz problemy ze zrozumieniem tego, »e z ludzkiego embrionu mo»e wyrosn¡¢ jedynie czªowiek a nie jabªo« lub goª¡b? spytaª.
To rozumiem. Ludzie maj¡ inne DNA ni» jabªonie i
goª¦bie. Ale w moim przykªadzie z bananem i pudeªkiem
nie ma »adnych planów mówi¡cych molekuªom jak maj¡
sta¢ si¦ czym± innym. Je±li cz¡steczki banana uªo»¡ si¦ w
latark¦ albo futrzan¡ czapk¦ to przykªad niesamowitego
szcz¦±cia, nie planu.
Wierzysz, »e DNA jest czym± zupeªnie innym ni» szcz¦±cie?
S¡ przeciwie«stwami, powiedziaªem. DNA jest jak
konkretny plan. Prawdopodobie«stwo oznacza, »e wszystko
mo»e si¦ zdarzy¢.
Starzec spojrzaª na mnie w sposób mówi¡cy, »e niedªugo zw¡tpi¦ w to co wªa±nie powiedziaªem. Nie zawiódª.
Jak zawsze zacz¡ª od pytania.
Gdyby wszech±wiat miaª zacz¡¢ si¦ od pocz¡tku i wszystkie warunki, które doprowadziªy do powstania »ycia miaªy
‘wiadomo±¢ Boga
wyst¡pi¢ ponownie to czy »ycie znowu by si¦ zrodziªo?
Oczywi±cie, powiedziaªem znów czuj¡c si¦ pewnie. Gdyby
wszystko co spowodowaªo powstanie »ycia za pierwszym
razem zdarzyªo si¦ jeszcze raz wynik powinien by¢ ten sam.
Nie rozumiem do czego zmierzasz.
Przewi«my nasz wymy±lony wszech±wiat pi¦tna±cie miliardów lat wstecz, do czasu na dªugo przed powstaniem
»ycia. Gdyby pocz¡tki tego wszech±wiata byªy takie same
jak naszego to czy rozwin¡ª by si¦ on w ±wiat dokªadnie
taki sam jak ten, w którym teraz »yjemy, z ta rozmow¡
wª¡cznie?
Tak my±l¦. Je±li na pocz¡tku jest taki sam i po drodze
nic go nie zmienia powinien okaza¢ si¦ taki sam. Moja
pewno±¢ siebie znowu gdzie± ulatywaªa.
To prawda. Nasze istnienie zostaªo wpisane we wszech±wiat od pocz¡tku i zagwarantowane dzi¦ki siªom prawdopodobie«stwa. Czas i miejsce naszego istnienia byªy elastyczne ale wynik byª pewien bo wcze±niej czy pó¹niej »ycie
by powstaªo. Siedzieliby±my w tych fotelach lub w takich
jak te i prowadziliby±my t¡ rozmow¦. Wierzysz, »e DNA
i prawdopodobie«stwo to przeciwie«stwa. DNA dziaªa na
krótsz¡ met¦ ni» prawdopodobie«stwo ale na dªu»sz¡ - na
o wiele dªu»sz¡ met¦ - prawdopodobie«stwo ma tak samo
staªe i pewne wyniki. Prawdopodobie«stwo sprawia, »e szanse
przy rzucie monet¡ s¡ dokªadnie takie same, zakªadaj¡c,
»e b¦dziesz rzucaª w niesko«czono±¢. W taki sam sposób
‘wiadomo±¢ Boga
prawdopodobie«stwo zmusza nas »eby±my istnieli dokªadnie tacy jacy istniejemy. Tylko czas nie byª pewny.
Musz¦ o tym pomy±le¢. Brzmi logiczne ale jest dziwne,
powiedziaªem.
Pomy±l o tym, kontynuowaª. Kiedy rozmawiamy, in»ynierowie buduj¡ Internet »eby poª¡czy¢ ka»d¡ cz¦±¢ ±wiata
ze sob¡, podobnie jak pªód rozwija centralny ukªad nerwowy. Praktycznie nikt nie podwa»a potrzeby stworzenia
Internetu. Wydaje si¦, »e ludzie rodz¡ si¦ z instynktem
tworzenia go. Instynktem bobrów jest budowanie tam; instynktem ludzi jest budowanie systemów komunikacji.
Nie wydaje mi si¦, »e to instynkt zmusza nas do budowania Internetu. My±l¦, »e ludzie próbuj¡ na nim zarobi¢.
To po prostu kapitalizm, odpowiedziaªem.
Kapitalizm jest tylko jego cz¦±ci¡, zripostowaª. W
latach dziewi¦¢dziesi¡tych inwestorzy rzucali pieni¦dzmi w
ka»d¡ internetow¡ rm¦, która o to poprosiªa. Ekonomia
wyleciaªa za okno. Racjonalno±¢ nie mo»e wyja±ni¢ naszej
Internetowej obsesji. Potrzeba budowania Internetu pochodzi z czego± wewn¡trz nas, czego± zaprogramowanego, czego± czemu nie mo»emy si¦ oprze¢.
Miaª racj¦, »e Internet jest czym± nieracjonalnym. Nie
wygraªbym tej dyskusji i nie byª to odpowiedni moment na
wtr¡canie si¦. Miaª du»o wi¦cej do powiedzenia.
Ludzko±¢ tworzy co± w rodzaju ±wiatowego wzroku
przy pomocy milionów kamer na satelitach, monitorach
‘wiadomo±¢ Boga
i rogach ulic podª¡czonych do Internetu. W czasie twojego »ycia mo»liwe b¦dzie zobaczenia prawie wszystkiego
na planecie z ka»dego komputera. A inteligencja spoªecze«stwa ª¡czy si¦ poprzez internet tworz¡c w efekcie globalny
umysª, który mo»e zrobi¢ o wiele wi¦cej ni» umysª indywidualny. W ko«cu wszystko co wie jedna osoba b¦dzie
dost¦pne wszystkim. Decyzja b¦dzie mogªa zosta¢ podj¦ta
przez zbiorowy umysª i natychmiast zakomunikowana do
ciaªa spoªecze«stwa.
W odlegªej przyszªo±ci ludzie naucz¡ si¦ kontrolowa¢
pogod¦, manipulowa¢ DNA i budowa¢ nowe ±wiaty z czystej materii. Nie ma »adnego logicznego ograniczenia dla
naszej zbiorowej mocy. Za miliard lat, gdyby przybysz z innego wymiaru obserwowaª ludzko±¢, mógªby dostrzec jedn¡
du»¡ istot¦ ze ±wiadomo±ci¡ i celem, a nie zbiór wzgl¦dnie
nieinteresuj¡cych indywiduów.
Twierdzisz, »e ewoluujemy w Boga?
Mówi¦, »e jeste±my cegieªkami Boga we wczesnym stadium monta»u.
Wydaje mi si¦, »e wiedziaªbym gdybym byª cz¦±ci¡
wszechmocnej istoty, powiedziaªem.
Wiedziaªby±? Komórki twojej skóry s¡ ±wiadome tego,
»e s¡ cz¦±ci¡ ludzkiej istoty. Komórki skóry nie mog¡ posiada¢ takiej wiedzy. Mog¡ robi¢ jedynie to co robi¡ i nic
wi¦cej. Podobnie, gdyby±my my ludzie - i wszystkie ro±liny,
‘wiadomo±¢ Boga
zwierz¦ta, pyª i skaªy - byli cz¦±ciami Boga, czy mogliby±my o tym wiedzie¢.
Wi¦c twierdzisz, »e Bóg rozerwaª si¦ na kawaªki - to
chyba byª wielki wybuch - a teraz skªada si¦ z powrotem?
spytaªem.
On poznaje pytanie na jego jedyne pytanie.
Czy Bóg posiada ju» ±wiadomo±¢? Czy wie, »e skªada
samego siebie?
Wie. Inaczej nie mógªby± zada¢ tego pytania, a ja niemiaªbym odpowiedzi.
Fizyka Boskiego pyªu
Je±li wszech±wiat jest niczym wi¦cej jak tylko pyªem i
prawdopodobie«stwem jak cokolwiek mo»e si¦ wydarza¢?
spytaªem. Jak wyja±nisz grawitacj¦ i ruch? Dlaczego wszystko
jest dokªadnie tam gdzie jest?
Mog¦ odpowiedzie¢ na te pytania odpowiadaj¡c najpierw na inne pytania, powiedziaª.
Ok. Cokolwiek zadziaªa.
Nauka opiera si¦ na zaªo»eniach. Naukowcy zakªadaj¡,
»e elektryczno±¢ b¦dzie zachowywa¢ si¦ jutro tak samo jak
dzisiaj. Zakªadaj¡, »e prawa zyki, które dziaªaj¡ na Ziemi
b¦d¡ dziaªaªy tak»e na innych planetach. Zazwyczaj te zaªo»enia sprawdzaj¡ si¦ albo s¡ na tyle dobre, »e s¡ przydatne.
Ale czasami zaªo»enia prowadz¡ nas zª¡ drog¡. Na
przykªad zakªadamy, »e czas jest ci¡gªy - to znaczy, »e
pomi¦dzy ka»dymi dwoma chwilami czasu, nie wa»ne jak
64
Fizyka Boskiego pyªu
krótkimi, jest wi¦cej czasu. Ale je±li to prawda to minuta
trwaªaby wiecznie bo zawieraªaby niesko«czenie wiele mniejszych kawaªków czasu, a niesko«czenie wiele oznacza, »e
nigdy by si¦ nie sko«czyªy.
To stara sztuczka my±lowa, uczyªem si¦ o tym w szkole,
powiedziaªem. Nazywa si¦ chyba paradoksem Zenona, od
jakiego± starego Greka, który pierwszy j¡ wymy±liª.
I co jest rozwi¡zaniem? spytaª.
Rozwi¡zaniem jest to, »e ka»dy z maªych kawaªków
czasu jest niesko«czenie maªy wi¦c matematyka dziaªa. Mo»esz mie¢ ci¡gªy czas bez minuty trwaj¡cej wiecznie.
Tak, matematyka dziaªa. A minuty nie trwaj¡ wiecznie
wi¦c zakªadamy, »e paradoks Zenona wcale nie jest paradoksem. Niestety rozwi¡zanie jest zªe. Niesko«czono±¢ jest
przydatnym narz¦dziem w matematyce ale jest tylko koncepcj¡. Nie jest cech¡ naszej zycznej rzeczywisto±ci.
My±laªem, »e wszech±wiat jest niesko«czenie du»y, odpowiedziaªem.
Wi¦kszo±¢ naukowców zgadza si¦ co do tego, »e wszech±wiat jest du»y ale sko«czony.
To nie ma sensu. Co je±li polec¦ rakiet¡ na kraniec
wszech±wiata i b¦d¦ leciaª dalej. Czy nie b¦d¦ mógª lecie¢
wiecznie? Gdzie b¦d¦ je»eli nie we wszech±wiecie?
Zawsze jestem we wszech±wiecie z denicji. Wi¦c kiedy
twoja rakieto wylatuje poza aktualn¡ granic¦, granica porusza si¦ razem z tob¡. Stajesz si¦ kraw¦dzi¡ w tym kie-
Fizyka Boskiego pyªu
runku. Ale wszech±wiat ma caªy czas konkretny rozmiar,
nie jest niesko«czony
Ok, sam wszech±wiat mo»e by¢ sko«czony ale wszystko
to co go otacza, nico±¢, jest niesko«czona, tak? spytaªem.
To bez sensu mówi¢, »e masz niesko«czenie wiele niczego.
Tak, masz racj¦. Ale wracaj¡c do tematu, powiedziaªem. Jak wyja±nisz paradoks Zenona?
Wyobra¹ sobie, »e wszystko we wszech±wiecie znika a
potem pojawia si¦ ponownie. Ile czasu min¦ªo kiedy niczego
nie byªo?
Sk¡d mam wiedzie¢? To ty wymy±lasz przykªad. Ile?
Czas w ogóle nie pªynie. Nie mo»e bo czas jest ludzk¡
koncepcj¡ tego jak rzeczy zmieniaj¡ si¦ w stosunku do innych rzeczy. Je±li wszystko we wszech±wiecie znika nie ma
z czym porównywa¢ innych rzeczy, wi¦c nie ma czasu.
Co je±li znika wszystko poza mn¡ i moim zegarkiem?
spytaªem.
Wtedy odczujesz upªyw czasu w stosunku do siebie i
twojego zegarka. A kiedy reszta wszech±wiata si¦ pojawi
b¦dziesz mógª sprawdzi¢ ile czasu min¦ªo wedªug twojego
zegarka. Ale ludzie w pozostaªej cz¦±ci wszech±wiata nie
odczuliby »adnego upªywy czasu kiedy ich nie byªo. Dla
nich w jednej chwili zestarzaªe± si¦. Ich czas i twój czas
nie byªyby takie same poniewa» ty do±wiadczyªe± zmiany
Fizyka Boskiego pyªu
a oni nie. Nie ma uniwersalnego zegara; czas jest ró»ny dla
ka»dego obserwatora.
W porz¡dku, chyba to rozumiem. Ale jak to odpowie
na moje pytanie o grawitacji i tym co porusza przedmiotami?
Widziaªe± kiedy± wykres czego± co nazywa si¦ rozkªadem prawdopodobie«stwa? spytaª.
Tak. Jest na nim mnóstwo kropek. Miejsca, w których
jest najwi¦cej kropek to te, w których jest najwi¦ksze prawdopodobie«stwo, powiedziaªem zadowolony, »e pami¦tam
co± z lekcji statystyki.
Wszech±wiat wygl¡da bardzo podobnie do wykresu prawdopodobie«stwa. Najwi¦ksze zag¦szczenia kropek to galaktyki i planety, w których siªa grawitacji jest najwi¦ksza.
Ale grawitacja nie jest przyci¡gaj¡c¡ siªa. Grawitacja jest
wynikiem prawdopodobie«stwa.
Zgubiªe± mnie.
Rzeczywisto±¢ jest pulsem, rytmem, z braku lepszego
okre±lenia. Bo»y pyª znika z jednym uderzeniem i pojawia
z nast¦pnym w nowym miejscu na podstawie prawdopodobie«stwa. Je±li cz¡stka Boskiego pyªu znika w pobli»u du»ej
masy, powiedzmy planety, to prawdopodobie«stwo spowoduje, »e pojawi si¦ bli»ej planety przy nast¦pnym uderzeniu. Prawdopodobie«stwo jest wi¦ksze kiedy znajdujesz si¦
blisko masywnych obiektów. Albo ujmuj¡c to inaczej, masa
jest zycznym wyrazem prawdopodobie«stwa.
Fizyka Boskiego pyªu
Chyba to rozumiem, tak jakby, powiedziaªem.
Gdyby± obserwowaª Boski pyª, który byª w pobli»u
Ziemi wygl¡daªby jakby byª przyci¡gany w kierunku planety. Ale nie ma ruchu w przestrzeni w takim sensie w
jakim go rozumiemy. Pyª ci¡gle znika w jednym miejscu
i pojawia w innym, a ka»de kolejne poªo»enie jest bli»sze
Ziemi.
Wol¦ aktualn¡ teori¦ grawitacji, powiedziaªem. Newton i Einstein caªkiem dobrze j¡ rozpracowali. Matematyka
dziaªa z ich teoriami. Nie jestem tego taki pewien w stosunku do twojej.
Normalne wzory na grawitacj¦ dziaªaj¡ dobrze z moim
opisem rzeczywisto±ci, odpowiedziaª. Jedyne co zrobiªem
to dodanie kolejnego poziomu rozumienia. Newton i Einstein dali nam wzory na grawitacj¦ ale »aden z nich nie
odpowiedziaª na pytanie dlaczego obiekty zdaj¡ si¦ przyci¡ga¢.
Einstein to wyja±niª, powiedziaªem. Rozmawiali±my
o tym, pami¦tasz? Powiedziaª, »e przestrze« jest zawijana
przez materi¦ wi¦c to co wygl¡da jak grawitacja jest po prostu obiektami pod¡»aj¡cymi najkrótsz¡ drog¡ w zakrzywionej przestrzeni.
Starzec tylko na mnie popatrzyª.
No dobra, powiedziaªem. Przyznaj¦, »e nie wiem co
to znaczy. To brzmi jak bezsens.
Fizyka Boskiego pyªu
J¦zyk Einsteina o zagi¦tej przestrzeni i mój opis boskiego pyªu s¡ niczym wi¦cej jak tylko my±lowymi modelami. Je±li pomagaj¡ nam radzi¢ sobie w naszym ±rodowisku, s¡ przydatne. Mój opis grawitacji jest ªatwiej zrozumie¢ ni» model Einsteina. Pod tym wzgl¦dem mój jest
lepszy.
Zachichotaªem. Nigdy nie sªyszaªem, »eby kto± porównywaª si¦ do Einsteina. Byªem pod wra»eniem jego pewno±ci siebie ale nie byªem przekonany. Nie wyja±niªe± orbit.
Jak wedªug twojej teorii ksi¦»yc mógªby obiega¢ planet¦ i
nie zosta¢ przez ni¡ przyci¡gni¦ty? Twój boski pyª powracaªby do istnienia coraz bli»ej planety dopóki nie rozbiªby
si¦ o jej powierzchni¦.
Jeste± gotów na drugie prawo grawitacji.
Zdaje si¦, »e jestem.
Jest jeszcze jeden czynnik wpªywaj¡cy na pozycj¦ materii kiedy powraca ona do istnienia. Ta siªa to inercja, z
braku lepszego okre±lenia. Pomimo tego, »e boski pyª jest
niewyobra»alnie maªy istnieje prawdopodobie«stwo, »e pojawi si¦ w miejscu w którym istnieje inna cz¡stka pyªu.
Kiedy co± takiego si¦ wydarza jedna cz¡stka musi znale¹¢
nowe miejsce i zmieni¢ swoje prawdopodobie«stwo. Dla obserwatora, gdyby kto± mógª obserwowa¢ tak drobne zdarzenia, wygl¡daªoby to jakby cz¡stki si¦ zderzyªy a potem
zmieniªy kierunek ruchu i pr¦dko±¢. Nowa pr¦dko±¢ okre±la
jak daleko od swojego oryginalnego miejsca cz¡stka pyªu
Fizyka Boskiego pyªu
pojawia si¦ z ka»dym pulsem wszech±wiata. Je±li ka»de
nowe poªo»enie jest odlegªe od poprzedniego postrzegamy
cz¡stk¦ jak poruszaj¡c¡ si¦ szybko.
Kontynuowaª. Tak wi¦c zawsze istnieje podwójne prawdopodobie«stwo wpªywaj¡ce na cz¡stki Boskiego pyªu. Jedno
prawdopodobie«stwo sprawia, »e wszystkie cz¡stki powracaj¡ do istnienia bli»ej innych cz¡stek. Drugie prawdopodobie«stwo sprawia, »e cz¡stka pojawia si¦ wzdªu» prostej
linii narysowanej od jej przeszªo±ci. Caªy ruch we wszech±wiecie opiera si¦ na tych dwóch rywalizuj¡cych prawdopodobie«stwach.
Ziemski ksi¦»yc na przykªad posiada pewne prawdopodobie«stwo zbli»ania si¦ do Ziemi i pewne prawdopodobie«stwo poruszania si¦ po linii prostej. Oba prawdopodobie«stwa przypadkowo znajduj¡ si¦ w stanie równowagi.
Gdyby grawitacja byªa przyci¡gaj¡c¡ siªa tak jak zazwyczaj o niej my±limy wyst¦powaªo by pewnego rodzaju tarcie spowalniaj¡ce ksi¦»yc i w ko«cu ±ci¡gaj¡ce go na Ziemi¦. Ale poniewa» grawitacja jest niczym wi¦cej jak tylko
prawdopodobie«stwem nie ma »adnego tarcia ani przyci¡gania. Ksi¦»yc mo»e orbitowa¢ prawie niesko«czenie dªugo
poniewa» jego pozycja zdeterminowana jest przez prawdopodobie«stwo, nie przez przyci¡ganie lub odpychanie.
Co je±li caªy pyª tworz¡cy ksi¦»yc nie pojawi si¦ ponownie w pobli»u jego poprzedniego poªo»enia? spytaªem.
Powiedziaªe±, »e to gdzie si¦ pojawi jest tylko kwesti¡
Fizyka Boskiego pyªu
prawdopodobie«stwa wi¦c czy ksi¦»yc nie mógªby nagle
znikn¡¢ gdyby caªy jego pyª znikn¡ª a potem pojawiª si¦
po drugiej stronie ukªadu sªonecznego?
Tak, mógªby. Ale prawdopodobie«stwo tego jest absurdalnie maªe.
Problemem twojej teorii, powiedziaªem, jest to, »e
materia nie znika i pojawia si¦. Naukowcy zauwa»yli by to
do tej pory.
Wªa±ciwie to zauwa»yli to. Materia pojawia si¦ i znika
bez przerwy. Tym wªa±nie jest skok kwantowy. Pewnie sªyszaªe± to poj¦cie ale nie znaªe± jego pochodzenia.
A niech mnie, powiedziaªem.
Wolna wola centa
Obja±nij mi woln¡ wol¦, powiedziaªem.
Wyobra¹ sobie miedzianego cent, który jest dokªadnie
taki sam jak zwykªy cent z wyj¡tkiem tego, »e dla potrzeb tej dyskusji ma ±wiadomo±¢. Wie, »e jest monet¡, i
»e czasami nim rzucasz. I wie, »e »adna zewn¦trzna siªa nie
decyduje o tym czy w pojedynczym rzucie wypadnie orzeª
czy reszka.
Gdyby ±wiadomo±¢ centa byªa jak ±wiadomo±¢ czªowieka to przeanalizowaªby on sytuacj¦ i doszedª do wniosku, »e ma woln¡ wol¦. Gdyby chciaª, »eby wypadªa reszka
i reszka byªaby wynikiem cent potwierdziªby wiar¦ w swoj¡
siª¦ decydowania. Gdyby wypadª orzeª winiªby swój brak
zaanga»owania albo uznaª, »e Bóg maczaª w tym palce.
Ta kcyjna moneta wierzyªaby, »e rzeczy nie zdarzaj¡
si¦ bez przyczyny. Je±li nic z zewn¡trz nie kontroluje wyniku rzutu to rozs¡dny cent zaªo»yªby, »e kontrola pocho72
Wolna wola centa
dzi od jego wolnej woli, na któr¡ wpªyw wywiera by¢ mo»e
wola Boga, zakªadaj¡c, »e byªby to religijny cent.
Wiara centa w jego wªasn¡ rol¦ byªaby mylna ale jego
wiara w rol¦ Boga byªaby sªuszna. Prawdopodobie«stwo esencja Boskiej mocy - decyduje, »e czasami musi wypa±¢
orzeª nawet je±li cent chce »eby wypadªa reszka.
Ale ludzie nie s¡ centami, powiedziaªem. Mamy mózgi. I kiedy nasze mózgi podejmuj¡ decyzje ruszamy r¦koma, nogami i ustami »eby dziaªy si¦ jakie± rzeczy. Cent
nie mo»e zamieni¢ swoich wyborów w rzeczywisto±¢ ale my
mo»emy.
Wierzymy, »e mo»emy, powiedziaª starzec. Ale wierzymy te» w naukow¡ zasad¦, »e ka»da przyczyna, nie wa»ne
jak skomplikowana, musi mie¢ okre±lony skutek. Wierzymy
wi¦c w dwie rzeczywisto±ci, które nie mog¡ by¢ jednocze±nie prawdziwe. Je±li jedna jest prawdziwa, druga musi by¢
faªszywa.
Nie nad¡»am, powiedziaªem.
Mózg jest w zasadzie maszyn¡. Jest organiczn¡ maszyn¡ o chemicznych i elektrycznych wªasno±ciach. Kiedy
tworzony jest elektryczny sygnaª mo»e on spowodowa¢ zaj±cie tylko jednego, konkretnego zdarzenia. Nie mo»e wybiera¢ czy spowodowa¢, »e pomy±lisz o krowie czy si¦ zakochasz. Ten jeden, konkretny impuls elektryczny, w tym jednym, konkretnym miejscu w twoim mózgu mo»e wpªyn¡¢
tylko w jeden sposób na twoje dziaªanie.
Wolna wola centa
Mówili±my ju» o tym. Mo»e mózg jest wyj¡tkiem od
normalnych zasad z powodu wolnej woli albo duszy. Wiem,
»e nie mog¦ zdeniowa¢ tych rzeczy ale nie mo»esz ich wykluczy¢.
Niczego w »yciu nie mo»na wykluczy¢. Ale analogia z
centem jest prostym wyja±nieniem wolnej woli, które ma
sens i nie zawiera »adnych niezdeniowanych poj¦¢.
To, »e jest prostsze nie znaczy, »e jest prawdziwe, zauwa»yªem. Dla samego siebie musiaªem powiedzie¢ co± co
brzmiaªo m¡drze.
To prawda, prostota nie jest dowodem prawdy. Ale poniewa» nie mo»emy zrozumie¢ prawdziwej rzeczywisto±ci,
to je±li dwa modele wyja±niaj¡ te same fakty to rozs¡dniej
jest wybra¢ ten prostszy. To kwestia wygody.
Ewolucja
Wró¢my do ewolucji, powiedziaªem. Przy caªej Twojej
gadce o Bogu czy my±lisz, »e to on spowodowaª ewolucj¦?
Czy wszystko wydarzyªo si¦ wci¡gu kilku tysi¦cy lat tak
jak uwa»aj¡ kreacjoni±ci?
Teoria ewolucji jest nie tyle zªa co niekompletna i bezu»yteczna.
Jak mo»esz mówi¢, »e jest bezu»yteczna?
Teoria ewolucji nie prowadzi do »adnych praktycznych
odkry¢. To koncepcja, która nie ma »adnego zastosowania.
Tak, rozumiem, powiedziaªem. Ale musisz zgodzi¢
si¦, dowody w postaci skamielin dawnych gatunków s¡ do±¢
przekonuj¡ce. Zaszªa oczywista zmiana w czasie od wcze±niejszych stworze« do pó¹niejszych. Jak mo»esz to ignorowa¢?
Wyobra¹ sobie, »e na ziemi¦ upada asteroida i przynosi
egzotyczn¡ bakteri¦ która zabija caª¡ organiczn¡ materi¦
75
Ewolucja
na ziemi a potem znika bez ±ladu. Milion lat pó¹niej inteligentni obcy odkrywaj¡ ziemi¦ i badaj¡ nasze ko±ci i dobra
próbuj¡c zªo»y¢ w caªo±¢ nasz¡ histori¦. Mogliby zauwa»y¢, »e wszystkie nasze przyrz¡dy do gotowania - garnki,
rondle, miski i patelnie - byªy ze sob¡ jako± powi¡zane. I
»e te starsze byªy zupeªnie inne ni» nowsze. Najwcze±niejsze z nich byªy proste miski, wszystkie podobne do siebie,
najcz¦±ciej gliniane lub kamienne. Z czasem miski zacz¦ªy
ewoluowa¢ w tace, li»anki i patelnie z nierdzewnej stali.
Obcy stworzyliby diagramy pokazuj¡ce jak naczynia
ewoluowaªy. Rodzina kubków wygl¡daªaby jak osobny gatunek blisko spokrewniony z kuem i szklank¡. Obserwator
patrz¡cy na diagramy zobaczyªby wyra¹ny wzorzec, który
nie mógªby by¢ przypadkiem. Dyskutowano by o tej ewolucji naczy« tak jak my dyskutujemy teraz o ewolucji czªowieka ale fakt ewolucji naczy« nie byªby podwa»any przez
obcych naukowców. Byªby oczywisty. Niektórych naukowców dr¦czyªby brak niektórych po±rednich gatunków naczy« - powiedzmy, patelni z uchem kua - ale zaªo»yliby
oni, »e takie gatunki istniej¡ gdzie± nieodkryte.
To mogªaby by¢ najgorsza analogia jak¡ kiedykolwiek
wymy±lono, powiedziaªem. Porównujesz ludzi do naczy«.
Starzec roze±miaª si¦ gªo±no pierwszy raz od pocz¡tku
naszej rozmowy. Byª autentycznie rozbawiony.
To nie jest analogia, powiedziaª z bªyskiem w oku. To
punkt widzenia. Ewolucja jest przekonuj¡ca nie z powodu
Ewolucja
jako±ci dowodów ale z powodu ich ilo±ci i ró»norodno±ci.
Obcy mieliby ten sam dylemat. Byªoby tyle dowodów potwierdzaj¡cych ich teori¦ ewolucji naczy«, »e jej przeciwnicy byliby wy±miewani. Obcy naukowcy przypuszczaliby,
»e widelce wyewoluowaªy z ªy»ek, które wyewoluowaªy z
no»y. Garnki wyewoluowaªy z misek. Tace wyewoluowaªy
z desek do krojenia. Sama ilo±¢ i ró»norodno±¢ danych byªaby przytªaczaj¡ca. W ko«cu przestaliby nazywa¢ to teori¡ i uznali za fakt. Tylko wariat mógªby publicznie podwa»a¢ t¡ gór¦ dowodów.
Jest du»a ró»nica pomi¦dzy naczyniami i zwierz¦tami,
powiedziaªem. Naczynia nie mog¡ ewoluowa¢. Logika powiedziaªaby obcym, »e niemo»liwe jest aby nieo»ywione naczynie miaªo potomstwo, tym bardziej zmutowane potomstwo.
To nie do ko«ca prawda, odpowiedziaª. Mo»na by
powiedzie¢, »e naczynia wykorzystywaªy ludzi w symbiotycznym zwi¡zku, przekonuj¡c nas poprzez swoj¡ u»yteczno±¢ do robienia nowych naczy«. W ten sposób naczynia
rozmna»aªy si¦ i ewoluowaªy. Ka»dy gatunek wykorzystuje
inne »ywe organizmy aby zapewni¢ swoje przetrwanie. To
normalny sposób reprodukcji.
Wierzysz bezpodstawnie, »e obcy naukowcy widzieliby
ró»nic¦ pomi¦dzy »ywymi stworzeniami i nieo»ywionymi
naczyniami i uznali naczynia za zwykªe narz¦dzia. Ale to
ludzki sposób patrzenia na ±wiat. Ludzie wierz¡, »e przed-
Ewolucja
mioty organiczne s¡ wa»niejsze od nieorganicznych poniewa» my jeste±my organiczni. Obcy nie mieliby takich uprzedze«. Dla nich, naczynia wygl¡daªby jak odporne gatunki,
które znalazªy sposób na ewolucj¦, reprodukcj¦ i rozwój
pomimo tego, »e nie miaªy »adnych organicznych cz¦±ci.
Ale naczynia nie miaªyby osobowo±ci, my±li, emocji
ani pragnie«, powiedziaªem.
Maª»a te» ich nie ma.
Wi¦c dlaczego ludzie mówi¡, »e s¡ szcz¦±liwi jak maª»?
za»artowaªem. Zignorowaª mnie.
Czy nie wydaje ci si¦ dziwne, »e nie ma dzi± wi¦cej
dowodów na to, »e to mutacja nap¦dza ewolucje? spytaª.
Na przykªad jakich?
Czy nie powinni±my widzie¢ w »yj¡cych dzi± stworzeniach zapowiedzi nast¦pnych milionów lat ewolucji? Gdzie
s¡ dwugªowi ludzie, którzy zostan¡ panami jednogªowych
ludzi, ryby z nierozpoznawalnymi organami, które wyewoluuj¡ w co± przydatnego wci¡gu nast¦pnego miliona lat,
koty, u których rozwijaj¡ si¦ skrzela? Widzimy jakie± dowody mutacji dzisiaj ale przewa»nie trywialne, nie tak radykalne jak musiaªy zdarza¢ si¦ w przeszªo±ci, te które zapocz¡tkowaªy powstanie mózgu, oczu, skrzydeª i organów
wewn¦trznych.
I dlaczego ewolucja zdaje si¦ porusza¢ w jednym kierunku, od prostszych form do bardziej zªo»onych? Dlaczego
nie ma wy»szych form »ycia ewoluuj¡cych w prostsze, od-
Ewolucja
porniejsze stworzenia? Je±li mutacja zdarza si¦ przypadkowo, mo»na by spodziewa¢ si¦, »e ewolucja b¦dzie dziaªa¢
w obu kierunkach. Ale dziaªa tylko w jednym. Od prostych
do zªo»onych.
Kontynuowaª. I dlaczego liczba gatunków na ziemi malaªa przez ostatni milion lat? Szybko±¢ powstawania nowych gatunków byªa kiedy± wi¦ksza ni» szybko±¢ ich wymierania ale odwróciªo si¦ to. Dlaczego? Czy mo»na to
wszystko wyja±ni¢ meteorami i interwencj¡ czªowieka?
I jak pierwszy osobnik nowego gatunku znajduje osobnika, z którym mo»e si¦ rozmarza¢? Bycie nowym gatunkiem oznacza, »e nie mo»esz ju» rozmna»a¢ si¦ z przedstawicielami rodzinnego gatunku. Je±li mutacja nap¦dza
ewolucj¦ to mutacje musz¡ zdarza¢ si¦ regularnie i by¢ na
tyle podobne, »e mutanty mog¡ znale¹¢ partnera do reprodukcji. Wydawaªoby si¦, »e powinni±my obserwowa¢ wi¦cej
mutacji je±li zachodz¡ one z tak¡ ªatwo±ci¡.
Mam ten sam problem z religi¡, powiedziaªem. Wydaje si¦, »e dawno temu zdarzaªy si¦ ró»ne cuda ale teraz
nigdy ich nie widzimy. Z ewolucj¡ wygl¡da to tak, jakby
wi¦kszo±¢ mutacji zanikaªa teraz, kiedy stali±my si¦ wystarczaj¡co m¡drzy »eby je bada¢. Wydaje si¦ to troch¦
podejrzane, jakby byª w tym jaki± cel i jakby±my si¦ do
niego zbli»ali.
Wró¢my na chwil¦ do monety, powiedziaª. Je±li rzucasz dobrze wywa»on¡ monet¡ i sto razy pod rz¡d wypada
Ewolucja
orzeª, jakie jest prawdopodobie«stwo, »e przy nast¦pnym
rzucie znowu wypadnie orzeª?
Znam to. Szanse s¡ póª na póª, pomimo tego, »e moneta zdaje si¦ by¢ skazana na reszk¦. Nie ma to dla mnie
sensu ale tego nauczyªem si¦ w szkole.
Dokªadnie, powiedziaª. Albo ujmuj¡c to inaczej, przeszªo±¢ monety nie ma »adnego wpªywu na jej przyszªo±¢.
Nie ma »adnego powi¡zania pomi¦dzy wynikami poprzednich rzutów a prawdopodobie«stwem przyszªych.
Reszta wszech±wiata jest jak moneta. Zdarzenia z przeszªo±ci zdaj¡ si¦ wpªywa¢ na tera¹niejszo±¢ ale za ka»dym
razem kiedy wracamy do istnienia jeste±my podmiotami
nowego zbioru prawdopodobie«stw. Dosªownie wszystko
mo»e si¦ zdarzy¢.
Uniósª si¦ w swoich fotelu i znowu zacz¡ª. Ka»de stworzenie ma maªe prawdopodobie«stwo stania si¦ innym gatunkiem z ka»dym pulsem wszech±wiata. Kaczka mo»e zosta¢ zast¡piona ±wistakiem. Szanse na to, »e co± takiego
si¦ stanie s¡ tak maªe, »e najprawdopodobniej nigdy si¦ to
nie staªo i nie stanie ale nie jest wykluczone przez natur¦
wszech±wiata. Po prostu jest maªo prawdopodobne.
Bardziej prawdopodobne jest to, »e DNA stworzenia
ulegnie drobnej zmianie poniewa» dwa kawaªki boskiego
pyªu próbowaªy pojawi¢ si¦ w tych samym miejscu i musiaªy si¦ dostosowa¢. To dostosowanie uruchomiªo reakcj¦
Ewolucja
ªa«cuchow¡ prawdopodobie«stw, które wpªyn¦ªy na przeznaczenie stworzenia.
Kiedy podrzucasz monet¦ prawie zawsze wypada albo
orzeª albo reszka pomimo tego, »e mogªaby stan¡¢ na kraw¦dzi. Gdyby±my nie mieli do±wiadczenia w rzucaniu monetami mogliby±my my±le¢, »e monety regularnie l¡duj¡
na brzegach. Brzeg monety ma mo»e dziesi¦¢ procent powierzchni ka»dej strony wi¦c mo»na by spodziewa¢ si¦, »e
'brzeg' wypadaªby do±¢ cz¦sto.
Ale prawdopodobie«stwo unika po±rednich stanów. Preferuje orªa albo reszk¦. Ewolucja tak»e unika stanów po±rednich. Co± w naturze Boskiego pyªu sprawiªo, »e wytworzenie pary oczu byªo mo»liwe a dwóch gªów nie. Co
wi¦cej, jest co± w oczach co wspiera nieuniknione odtworzenie Boga.
Choroba sceptyków
Mam kilku znajomych, którzy s¡ sceptykami, powiedziaªem. Nale»¡ do Spoªeczno±ci Sceptyków. My±l¦, »e by ci¦
rozszarpali.
Sceptycy, powiedziaª, cierpi¡ na chorob¦ sceptyków
- zbyt cz¦sto maj¡ racj¦.
Jak to mo»e szkodzi¢? spytaªem.
Je±li udowodnisz, »e masz racj¦ sto razy z rz¦du, »adne
dowody nie przekonaj¡ ci¦, »e mylisz si¦ za sto pierwszym razem. Uwiedzie ci¦ twoja pozorna nieomylno±¢. Pami¦taj, »e wszystkie naukowe eksperymenty s¡ przeprowadzane przez ludzi i ich wyniki s¡ przedmiotem ludzkiej
interpretacji. Ludzki mózg jest generatorem zªudze«, nie
oknem na prawd¦. Wszyscy, ze sceptykami wª¡cznie, tworz¡ zªudzenia, które b¦d¡ zgadzaªy si¦ z naszymi pogl¡dami. Tak dziaªa normalny, zdrowy mózg. Sceptycy te»
ulegaj¡ samo-zwodzeniu si¦.
82
Choroba sceptyków
Sceptycy wiedz¡, »e ludzkie postrzeganie jest wadliwe,
argumentowaªem. Dlatego maj¡ naukowe procedury i nalegaj¡ na powtarzaniu eksperymentów »eby sprawdzi¢, czy
wyniki s¡ zgodne. Ich naukowe metody praktycznie wykluczaj¡ subiektywno±¢.
Naukowe podej±cie sprawia te», »e ludzie my±l¡ i dziaªaj¡ w grupach, zripostowaª. Tworz¡ sceptyczne spoªeczno±ci i tworz¡ sceptyczne publikacje. Wdychaj¡ nawzajem
swoje wyziewy i demonizuj¡ tych, którzy nie podzielaj¡
ich metod. Poniewa» pogl¡dy sceptyków s¡ sprzeczne z pogl¡dami wi¦kszo±ci ±wiata staj¡ si¦ oni emocjonalnie i intelektualnie odizolowani. Takie ±rodowisko jest przepisem
na kultowe my±lenie i zachowanie. Ludzk¡ skªonno±ci¡ jest
stawanie si¦ tym co atakujesz. Sceptycy atakuj¡ irracjonalnych my±licieli i robi¡c to sami zaczynaj¡ zachowywa¢ si¦
irracjonalnie.
Postrzeganie
pozazmysªowe i
szcz¦±cie
Czy wierzysz w postrzeganie pozazmysªowe - PPZ? spytaªem.
To zale»y od tego, jak je zdeniujesz, odpowiedziaª.
Sceptycy próbuj¡ pozby¢ si¦ PPZ deniuj¡c je tak ±ci±le,
»e nie da si¦ go udowodni¢ w kontrolowanym eksperymencie. Wierz¡cy utrzymuj¡ szerszy pogl¡d na PPZ, skupiaj¡c
si¦ na jego przydatno±ci w codziennym »yciu.
Wi¦c ty jeste± wierz¡cym? tr¡ciªem go.
Wyraz jego twarzy mówiª, »e nie. Na ±wiecie s¡ miliardy ludzi. ›ycie niektórych z nich b¦dzie beznadziejne
od chwili narodzin a» do ±mierci. Innym los b¦dzie sprzy84
Postrzeganie pozazmysªowe i szcz¦±cie
jaª w ka»dym aspekcie ich »ycia. B¦d¡ mieli kochaj¡cych
rodziców i b¦d¡ »yli w szcz¦±liwych domach. Ich umysªy i
ciaªa b¦d¡ wydajne, zdrowe i bardzo zdolne. Do±wiadcz¡
miªo±ci. Niektórzy wygraj¡ na loteriach. Jednym sªowem
b¦d¡ mieli szcz¦±cie przez caªe swoje »ycie w porównaniu z
innymi lud¹mi. Szcz¦±cie dopasowuje si¦ do zwykªych krzywych prawdopodobie«stwa. Wi¦kszo±¢ ludzi b¦dzie miaªa
przeci¦tne szcz¦±cie a niektórzy b¦d¡ bardzo szcz¦±liwi lub
bardzo pechowi. Niektórzy b¦d¡ mieli szcz¦±cie tak niezwykªe, »e b¦dzie ono nieodró»nialne od magii. Zasady prawdopodobie«stwa gwarantuj¡, »e takie osoby istniej¡.
Kontynuowaª. A szcz¦±cie niektórych osób b¦dzie rozczªonkowane, zwi¡zane z pewnymi konkretnymi dziedzinami ich »ycia. Niektórzy b¦d¡ mieli niezwykªe szcz¦±ci
do hazardu a inni do interesów lub romansów.
Teraz wyobra¹ sobie, »e znajdziesz osob¦, której konkretny typ szcz¦±cia zwi¡zany jest ze zgadywaniem przypadkowych rzeczy. To, »e taki czªowiek istnieje gdzie± na
ziemi jest bardzo prawdopodobne. Co twoim zdaniem sceptycy powiedz¡ o jego PPZ?
Gdyby przetestowali go w kontrolowanym ±rodowisku i
gdyby w powtarzalny sposób zaliczaª testy my±l¦, »e uznaliby, »e posiada zdolno±¢ PPZ, powiedziaªem.
Mylisz si¦. Doszliby do wniosku, »e ich testy nie byªy
wystarczaj¡co kontrolowane i »e trzeba przeprowadzi¢ wi¦cej bada«. Powiedzieliby, »e niezwykªe twierdzenia wyma-
Postrzeganie pozazmysªowe i szcz¦±cie
gaj¡ niezwykªych dowodów. I testowaliby dopóki nie otrzymaliby negatywnych wyników albo nie stracili zainteresowania. ›aden sceptyk nie podj¡ªby ryzyka zadeklarowania,
»e kto± posiada zdolno±¢ PPZ gdyby istniaªa mo»liwo±¢
udowodnienia, »e si¦ myli. Ich kult nie pozwala na takie
ryzyko.
Szczerze mówi¡c, sceptycy najprawdopodobniej nigdy
nie mylili si¦ obalaj¡c twierdzenia o niezwykªych zdolno±ciach. Wierz¡, »e ich metody s¡ wªa±ciwe poniewa», o
ile wszystkim wiadomo, poza bª¦dami w pojedynczych testach, ich metody na dªu»sz¡ met¦ nigdy nie daªy zªych
wyników. Ale to, »e nigdy si¦ nie pomylili nie znaczy, »e
ich metody s¡ wªa±ciwe dla wszystkich przypadków.
Wi¦c uwa»asz, »e szcz¦±cie to to samo co PPZ? spytaªem.
Mówi¦, »e wyniki s¡ nieodró»nialne.
Ale to co innego bo PPZ jest skutkiem my±li podró»uj¡cych przez powietrze albo czego± takiego. PPZ musi mie¢
jak¡± przyczyn¦.
Je±li zdeniujesz PPZ ±ci±le jako przekazywanie informacji przez powietrze to sceptycy nigdy go nie wykryj¡,
powiedziaª. Ale je±li przyjmiesz, »e szcz¦±cie to to samo co
PPZ, to wtedy PPZ istnieje i mo»e by¢ przydatne, aczkolwiek nie niezawodne poniewa» szcz¦±cie mo»e odwróci¢ si¦
w mgnieniu oka.
Postrzeganie pozazmysªowe i szcz¦±cie
Wydaje mi si¦, »e naukowcy dowiedli, »e my±li nie podró»uj¡ przez powietrze poniewa» nie mog¡ wykry¢ niczego
wydostaj¡cego si¦ z gªów ludzi kiedy ci si¦ koncentruj¡,
powiedziaªem próbuj¡c si¦ zgodzi¢. Powinienem wiedzie¢,
»e b¦dzie to strata czasu.
Ale twoje my±li podró»uj¡ przez przestrze«, powiedziaª. Pytanie brzmi czy inna osoba mo»e zdekodowa¢ te
informacje.
W jaki sposób my±li podró»uj¡ przez przestrze«?
Kiedy cokolwiek zycznego si¦ porusza oddziaªuje grawitacyjne na ka»dy inne obiekt we wszech±wiecie, natychmiast i na dowoln¡ odlegªo±¢. Wpªyw jest niezwykle maªy
ale prawdziwy. Kiedy o czym± my±lisz, jest to zwi¡zane z zyczn¡ zmian¡ w twoim mózgu, która jest unikalna dla tej
my±li i ma natychmiastowy grawitacyjny wpªyw na caªy
wszech±wiat.
Czy ludzie potra¡ zdekodowa¢ ten niezwykle sªaby
sygnaª, wymieszany z niewyobra»alnie du»¡ ilo±ci¡ innych
grawitacyjnych zakªóce«? Nie. Ale te sygnaªy istniej¡.
Postrzeganie
pozazmysªowe i
rozpoznawanie
wzorców
Co z postrzeganiem na odlegªo±¢? spytaªem. Sªyszaªe±
o tym. To kiedy medium rysuje odlegªe miejsce nie b¦d¡c
tam. Jak to robi¡? Czy to te» szcz¦±cie?
Czasami. Ale rozpoznawanie wzorców te» ma w tym
du»y udziaª.
Jak? Nie ma »adnego wzorca w tym, »e siedzisz w pokoju w jednej cz¦±ci ±wiata a przedmiot jest gdzie indziej.
Ka»dy ma inne zdolno±ci rozpoznawania wzorców w
88
Postrzeganie pozazmysªowe i rozpoznawanie wzorców
swoim ±rodowisku, powiedziaª. To umiej¦tno±¢, jak muzyka, matematyka i sport. Rzadcy geniusze w tej dziedzinie
wydaj¡ si¦ posiada¢ nadnaturalne zdolno±ci. To tak jakby
posiadali specjalny dar. W pewnym sensie posiadaj¡ ale
poprawniej byªoby opisa¢ ich zdolno±ci jako niezwykle rozwini¦ta naturalna umiej¦tno±¢ a nie co± nadnaturalnego.
Rozwa» wyj¡tkowe talenty matematyczne. Geniusze
matematyczni cz¦sto twierdz¡, »e znaj¡ rozwi¡zanie zadania bez przeprowadzania oblicze«. Najwi¦ksi geniusze we
wszystkich dziedzinach opowiadaj¡ o takich samych do±wiadczeniach. Na najwy»szym poziomie dziaªania ludzie
nie s¡ ±wiadomi procesów, których u»ywaj¡.
W dziaªaniach geniuszy nie ma nic mistycznego ani
magicznego tylko dlatego, »e nie s¡ oni ±wiadomi tego jak
robi¡ to co robi¡. Pod±wiadome obliczenia ich umysªów
s¡ tak szybkie, »e nie s¡ rejestrowane jako wspomnienia.
Wydaje si¦, »e odpowied¹ po prostu si¦ pojawia.
Niektóre osoby z domniemanymi zdolno±ciami parapsychicznymi, te, które nie s¡ ±wiadomymi oszustami, s¡
geniuszami w rozpoznawaniu wzorców ale nie koniecznie
zdaj¡ sobie spraw¦ ze swoich umiej¦tno±ci. Jak geniusze
matematyczni, te tak zwane medium nie wiedz¡ jak to robi¡. Wiedz¡ tylko, »e to dziaªa.
Dobra, powiedziaªem, chwilowo akceptuj¡c jego odpowied¹ aby móc j¡ przetestowa¢. Jak rozpoznawanie wzor-
Postrzeganie pozazmysªowe i rozpoznawanie wzorców
ców tªumaczy medium, które przewiduje gdzie odnalezione
zostanie ciaªo zamordowanej osoby? Gdzie jest wzorzec?
Wi¦kszo±¢ doniesie« o medium znajduj¡cych ciaªa jest
faªszywa. Reporterzy zazwyczaj zdobywaj¡ informacje rozmawiaj¡c z lud¹mi i zapisuj¡c to co im powiedziano ale
historie s¡ tylko tak dobre jak wiarygodne s¡ przepytywane osoby. Medium mog¡ robi¢ niejasne przewidywania
a potem podpisywa¢ si¦ pod wszystkim co byªo wystarczaj¡co blisko. Telewizja opowiada historie fascynuj¡cych
sukcesów i ignoruje pora»ki, które nie s¡ dobrymi newsami.
Ludzie odnosz¡ wra»enie, »e znajduj¡ ciaªa regularnie. Tak
na prawd¦ takie przypadki s¡ rzadkie i zazwyczaj s¡ wynikiem genialnego kojarzenia wzorców, szcz¦±cia lub zwykªego wyolbrzymiania.
Powiedzmy, »e kto± zgªasza na policj¦ porwanie dziecka.
Policyjni detektywi s¡ wyszkoleni w rozpoznawaniu wzorców wi¦c wiedz¡, »e porywacz jest prawdopodobnie biaªy i
»e dziecko go zna. Mog¡ te» przewidzie¢, »e dziecko nie »yje
je»eli zagin¦ªo ponad 48 godzin temu a ciaªo zostaªo porzucone w promieniu 70 kilometrów o miejsca porwania. Powiedzmy, »e policja dzwoni do specjalisty z FBI, który jest
jeszcze lepszy w dostrzeganiu wzorców ni» policjanci. W
oparciu o do±wiadczenie i statystyki specjalista mo»e przewidzie¢ pewien typ wychowania i osobowo±ci porywacza.
Policjanci i specjalista z FBI mog¡ zgromadzi¢ informacje,
które wygl¡daªby na uzyskane dzi¦ki nadnaturalnym zdol-
Postrzeganie pozazmysªowe i rozpoznawanie wzorców
no±ciom gdyby± nie wiedziaª, »e pozyskano je w oparciu o
proste wzorce. Teraz powiedzmy, »e policja skontaktowaªa
si¦ z tak zwanym medium, które jest geniuszem w rozpoznawaniu wzorców. Na poziomie geniusza w gr¦ wchodz¡
o wiele bardziej subtelne wzorce.
Kontynuowaª. Dla przykªadu, programy rozrywkowe i
informacyjne tworz¡ wzorce w umysªach widzów. Powiedzmy,
»e wiele seriali i lmów o porwaniach stworzyªo wzorzec
najlepszych miejsc na ukrycie ciaª. Ten wzorzec mógªby
wpªyn¡¢ na porywacza, który wybierze rów melioracyjny
zamiast starej chaªupy. Medium nie±wiadomie wybiera ten
wzorzec i 'czuje', »e dziecko zostanie odnalezione w rowie.
Przeszukanie rowów potwierdza, »e medium miaªo racj¦.
W takim wypadku, tak zwane zdolno±ci pozazmysªowe
byªyby przydatne i w pewnym sensie prawdziwe ale nigdy
nie mo»na by ich powtórzy¢ w kontrolowanym eksperymencie. W laboratorium wszystkie wzorce s¡ usuwane.
Co z facetem, który rozmawia z twoimi zmarªymi krewnymi? spytaªem. Zawsze ma informacje o »yj¡cych i o
zmarªym, które nie mog¡ by¢ przypadkowe. Jak to robi?
To te» jest rozpoznawanie wzorców poª¡czone z robieniem przedstawienia i sztuczkami. Cz¦±¢ z przypadków
uznanych za nadnaturalne zdolno±ci jest niczym wi¦cej jak
tylko zgadywaniem. Medium mo»e na przykªad powiedzie¢,
»e zmarªy widziaª wdow¦ caªuj¡c¡ jego zdj¦cie. To byªoby
caªkiem pewny strzaª. Albo medium mogªoby powiedzie¢,
Postrzeganie pozazmysªowe i rozpoznawanie wzorców
»e zmarªy m¡» lubiª majsterkowa¢ w domu. To dotyczy
prawie ka»dego m¦»czyzny.
Medium mo»e wybra¢ wiele wzorców zasugerowanych
przez gªos osoby, akcent, ubiór, wiek, imi¦, zdrowie i pochodzenie etniczne. Powiedzmy, »e klient ma na z¦bach nalot
papierosowy. Palacze cz¦sto »yj¡ z innymi palaczami. Medium mo»e zgadywa¢, »e ukochany zmarª niedawno z powodu choroby serca lub pªuc. To byªby dobry strzaª.
Dobra, a co z tele-ewangelistami, którzy lecz¡ ludzi w
telewizji? Jak dla mnie ci ludzie wygl¡daj¡ na wyleczonych.
Czy to te» oszustwo?
Starzec jedynie si¦ roze±miaª. Roze±miaªem si¦ razem z
nim.
‘wiatªo
Rozwa» ±wiatªo, powiedziaª starzec. Nasz ±wiat zdaje si¦
by¢ wypeªnionym jego energi¡. Ale czym jest ±wiatªo?
Skªada si¦ z fotonów, powiedziaªem, my±l¡c, »e to dobry pocz¡tek. Do tej pory powinienem ju» wiedzie¢ lepiej.
Chyba zignorowaª moj¡ odpowied¹.
Gdyby± ±cigaª si¦ z promieniem ±wiatªa statkiem kosmicznym i poruszaª si¦ z pr¦dko±ci¡ równ¡ 99 procentom
pr¦dko±ci ±wiatªa, o ile szybciej poruszaªoby si¦ ±wiatªo?
O jeden procent pr¦dko±ci ±wiatªa, oczywi±cie. Nie wiem
ile to kilometrów na godzin¦.
Nie wedªug Einsteina. Udowodniª, »e promie« ±wiatªa
byªby szybszy od twojego statku o pr¦dko±¢ ±wiatªa, nie
wa»ne jak szybko podró»ujesz.
To nie ma sensu. Ale brzmi znajomo. Na prawd¦ tak
powiedziaª?
Tak i jest to akceptowane jako fakt przez zyków.
93
‘wiatªo
To niedorzeczne, powiedziaªem. Je±li podró»uj¦ z pr¦dko±ci¡ równ¡ 99 procentom pr¦dko±ci ±wiatªa w tym samym
kierunku co promie« ±wiatªa to ±wiatªo nie mo»e by¢ szybsze o tyle samo jak gdybym staª w miejscu.
To rzeczywi±cie niedorzeczne. Ale naukowcy twierdz¡,
»e zostaªo to udowodnione.
Co gdyby dwie rakiety ±cigaªy si¦ z promienie« ±wiatªa
i jedna poruszaªaby si¦ z 99 procentami jego pr¦dko±ci a
druga z 50 procentami? ‘wiatªo nie mo»e by¢ szybsze od
obu rakiet dokªadnie o pr¦dko±¢ ±wiatªa.
Ale byªoby.
Ok, to zwykªa bzdura, odpowiedziaªem. Zobacz, ±wiatªo powinno oddala¢ si¦ wolniej od szybszego statku ni» od
wolniejszego. Tak mówi zdrowy rozs¡dek.
Zdrowy i bª¦dny, wedªug bada« naukowych, kªóciª
si¦. Okazuje si¦, »e czas, ruch i pr¦dko±¢ ±wiatªa s¡ ró»ne
dla wszystkich obserwatorów. Nie dostrzegamy tego na co
dzie« bo ró»nice s¡ zbyt maªe dla wolno poruszaj¡cym si¦
obiektów. Ale gdy zbli»asz si¦ do pr¦dko±ci ±wiatª¡, ró»nice
staj¡ si¦ widoczne.
Jest prawd¡ to, »e dwoje ludzi nie dzieli tej samej
rzeczywisto±ci, dosªownie. Einstein udowodniª, »e rzeczywisto±¢ nie ma jednego, staªego stanu. Zamiast tego, jest
niesko«czon¡ liczb¡ wyj¡tkowych rzeczywisto±ci, zale»nych
od tego gdzie jeste± i jak szybko si¦ poruszasz.
‘wiatªo
Gdyby± byª pasa»erem wolnej rakiety z naszego przykªadu widziaªbym jak oddalasz si¦ ode mnie z du»¡ pr¦dko±ci¡. Ale z perspektywy ±wiatªa nie poruszamy si¦ w ogóle.
Obie wersje rzeczywisto±ci s¡ prawdziwe ale s¡ absurdalne
kiedy rozwa»ymy je razem.'
Wi¦c czym do diabªa jest ±wiatªo? spytaªem.
‘wiatªo jest ograniczeniem tego co jest mo»liwe. Nie
jest zycznym obiektem, jest granic¡. Naukowcy zgadzaj¡
si¦, »e ±wiatªo nie ma masy. Analogicznie, pomy±l o horyzoncie ziemi. Horyzont nie jest zycznym przedmiotem. To
koncepcja. Nie da si¦ wªo»y¢ troch¦ horyzontu do wiadra.
Ale horyzont mo»na zaobserwowa¢ i zrozumie¢. Wydaje si¦ by¢ czym± zycznym i wydaje si¦ mie¢ form¦ i
substancj¦. Ale kiedy biegniesz w stron¦ horyzontu, nie
wa»ne jak szybko, zawsze wydaje si¦ by¢ tak samo daleko
od ciebie. Nigdy nie osi¡gniesz horyzontu, nie wa»ne jak
szybko si¦ poruszasz.
Kontynuowaª. ‘wiatªo jest analogi¡ horyzontu. Jest
granic¡ stwarzaj¡c¡ iluzj¦ bycia zycznym obiektem. Tak
jak horyzont, wydaje si¦ porusza¢ szybciej od ciebie ze
staª¡ pr¦dko±ci¡ niezale»nie od tego jak szybko si¦ poruszasz. Widzimy rzeczy, które jak wierzymy s¡ ±wiatªem, jak
szperasz na nocnym niebie albo czerwony zachód sªo«ca.
Ale te rzeczy nie s¡ ±wiatªem, to tylko granice pomi¦dzy
ró»nymi prawdopodobie«stwami.
‘wiatªo
Rozwa» dwie ro±liny. Jedna ro±nie w peªnym ±wietle,
druga w cieniu. O±wietlona ro±lina do±wiadcza wi¦kszej
liczby mo»liwo±ci poniewa» »yje dªu»ej i wyrasta na wi¦ksz¡ i silniejsz¡. W ko«cu ginie ale nie zanim do±wiadczy
o wiele wi¦kszej liczby mo»liwo±ci ni» jej zacieniona towarzyszka.
Ok, powiedziaªem, mam problem z wyobra»eniem sobie ±wiatªa jako niezycznego przedmiotu. Jak mo»e wpªywa¢ jak zyczne obiektu je»eli samo nie jest czym± zycznym?
Jest wiele niezycznych rzeczy, które oddziaªuj¡ na
±wiat, powiedziaª. Grawitacja nie jest zyczna a jednak
powstrzymuje ci¦ przed odleceniem z Ziemi. Prawdopodobie«stwo nie jest zyczne ale oddziaªuje na rzucon¡ monet¦
wsz¦dzie we wszech±wiecie. Idea nie jest zyczna a jednak
zmienia cywilizacje.
Nie wydaje mi si¦, »e idee s¡ przykªadem czego± niezycznego zmieniaj¡cego cywilizacje. Mózgi ludzi s¡ zycznymi obiektami i oddziaªuj¡ na ludzkie ciaªa, które s¡ zyczne. Nie rozumiem sk¡d w ogóle bior¡ si¦ tu idee, z
wyj¡tkiem tego jak okre±lamy rzeczy. Idee nie lataj¡ same
w powietrzu. Zawsze skojarzone s¡ z czym± zycznym w
naszych mózgach.
Zaªó»my, »e napisz¦ dotkliw¡ zniewag¦ na kawaªku papieru i podam j¡ tobie, odpowiedziaª. Notka jest zyczna,
ale kiedy na ni¡ spojrzysz informacja dotrze do twojego
‘wiatªo
mózgu poprzez ±wiatªo. Pami¦taj, »e ±wiatªo nie ma masy.
Tak jak pola magnetyczne, ±wiatªo nie ma zycznej postaci. Kiedy zniewaga z notki podró»uje do twoich oczu jest
zupeªnie niezyczna przez czas trwania podró»y. Zniewaga
zakodowana w ±wietle nie jest bardziej prawdziwa od horyzontu. To czysty przekaz prawdopodobie«stwa ode mnie do
ciebie. Kiedy obraza zostaje zarejestrowana w twoim mózgu zaczynaj¡ zachodzi¢ zyczne zjawiska. Mo»esz si¦ zdenerwowa¢ a twoja szyja i czoªo mog¡ si¦ rozgrza¢. Mógªby±
nawet mnie uderzy¢. ‘wiatªo to przeka¹nik prawdopodobie«stwa ale ani ±wiatªo ani wiadomo±¢ nie maj¡ masy.
Kiedy czujemy ciepªo sªonecznego ±wiatªa odczuwamy
efekt zwi¦kszonego prawdopodobie«stwa i co za tym idzie
zwi¦kszon¡ aktywno±¢ komórek naszej skóry, nie efekt fotonów uderzaj¡cych w nasz¡ skór¦. Naukowcy mówi¡, »e
fotony nie maj¡ masy. To inny sposób na powiedzenie, »e
istniej¡ tylko jako koncepcja.
Kontynuowaª. Mogªe± sªysze¢, »e ±wiatªo jest jednocze±nie cz¡stk¡ i fal¡, czasem zachowuje si¦ jak jedno, czasem
jak drugie, zale»nie od okoliczno±ci. To tak jak mówi¢, »e
twój cie« czasem jest dªugi a czasem krótki. Twój cie« nie
jest zycznym obiektem; to tylko wra»enie pozostawione
przez zyczny obiekt. To granica, nie obiekt.
O ±wietle mo»na my±le¢ jako o strefach prawdopodobie«stwa otaczaj¡cych wszystkie przedmioty. Gwiazda, z
powodu swojej g¦sto±ci ma wysokie prawdopodobie«stwo
‘wiatªo
tego, »e dwie cz¡stki boskiego pyªu powróc¡ do istnienia w
tym samym miejscu zmuszaj¡c jedn¡ z nich do przystosowania si¦, tworz¡c nowe szalone prawdopodobie«stwo. Ta
aktywno±¢, to ci¡gªe przystosowywanie poªo»enia i prawdopodobie«stwa jest tym, co postrzegamy jako energi¦.
Powód, dla którego nie mo»esz dogoni¢ promienia ±wiatªa, niezale»nie od tego jak szybko si¦ poruszasz, to to,
»e strefa prawdopodobie«stwa porusza si¦ z tob¡ jak twój
cie«. ‘ciganie si¦ ze ±wiatªem jest jak próba ucieczki przed
wªasnymi my±lami.
Tak zwana pr¦dko±¢ ±wiatªa to po prostu granica tego,
jak daleko od swojego pierwotnego poªo»enia cz¡stka mo»e
powróci¢ do istnienia. Je±li ta odlegªo±¢ jest niewielka, zaobserwowana szybko±¢ b¦dzie niewielka. Je±li ka»dy kolejny
powrót nast¦puje daleko od punktu startu obserwowana
szybko±¢ b¦dzie du»o wi¦ksza. Jest praktyczne ograniczenie
tego jak daleko od swojego pocz¡tkowego poªo»enia cz¡stka
mo»e si¦ pojawi¢. To ograniczenie nadaje ±wiatªu pozorn¡
maksymaln¡ pr¦dko±¢.
Mój mózg boli, powiedziaªem.
Ciekawskie pszczoªy
Dlaczego ludzie wyznaj¡ ró»ne religie? spytaªem. Wydaje si¦, »e najlepsza wygra ostatecznie, i wszyscy b¦dziemy
wierzy¢ w to samo.
Starzec zamilkª i zabujaª si¦. Wªo»yª obie dªonie pod
swój czerwony koc.
Wyobra¹ sobie grup¦ ciekawskich pszczóª l¡duj¡c¡ na
ko±cielnym oknie. Ka»da pszczoªa zagl¡da do ±rodka przez
szybk¦ zabarwion¡ na inny kolor. Dla jednej pszczoªy wn¦trze ko±cioªa jest czerwone. Dla innej »óªte i tak dalej.
Pszczoªy nie mog¡ do±wiadczy¢ wn¦trza ko±cioªa bezpo±rednio, mog¡ je jedynie ogl¡da¢. Nie mog¡ dotkn¡¢ wn¦trza, pow¡cha¢ go ani oddziaªywa¢ na nie w »aden sposób.
Gdyby pszczoªy mówiªy mogªyby kªóci¢ si¦ o kolor wn¦trza. Ka»da trzymaªaby si¦ swojej wersji, nie b¦d¡c w stanie zrozumie¢, »e inne pszczoªy patrzyªy przez inne kawaªki
szyby. ›adna z nich nie rozumiaªaby te» funkcji ko±cioªa,
99
Ciekawskie pszczoªy
sk¡d si¦ tam wzi¡ª ani niczego innego na jego temat. Mózg
pszczoªy nie jest zdolny do takich rzeczy.
Ale to s¡ ciekawskie pszczoªy. Kiedy czego± nie rozumiej¡ staj¡ si¦ niespokojne i nieszcz¦±liwe. Na dªu»sz¡ met¦
pszczoªy musiaªby wybiera¢ pomi¦dzy ci¡gª¡ ciekawo±ci¡ niewygodnym stanem umysªu - i zªudzeniami. Pszczoªy nie
lubi¡ obu mo»liwo±ci. Wolaªyby zna¢ prawdziwy kolor wn¦trza ko±cioªa i jego prawdziw¡ funkcj¦ ale mózg pszczoªy
nie jest zaprojektowany do pojmowania na tym poziomie.
Musz¡ wybiera¢ z tego co jest mo»liwe, niewygod¡ lub zwodzeniem samego siebie. Z pszczoªami, które wybior¡ niewygod¦ b¦dzie nieprzyjemnie obcowa¢ i zostan¡ one wykluczone ze spoªeczno±ci. Pszczoªy, które wybior¡ zwodzenie
siebie poª¡cz¡ si¦ aby wzmocni¢ swoj¡ wizj¦ czerwonego
lub zielone wn¦trza.
Wi¦c mówisz, »e jeste±my jak gªupie pszczoªy? spytaªem, próbuj¡c rozlu¹ni¢ troch¦ atmosfer¦.
Gorzej. Jeste±my ciekawscy.
Silna wola
Jeste± bardzo wysportowany, zauwa»yª starzec.
‚wicz¦ cztery razy w tygodniu.
Kiedy widzisz otyª¡ osob¦ co my±lisz o jej silnej woli?
My±l¦, »e nie ma jej zbyt wiele, powiedziaªem.
Dlaczego tak my±lisz?
Jak ci¦»ko jest darowa¢ sobie trzeci puchar lodów? Jestem w dobrej formie bo ¢wicz¦ i wªa±ciwie si¦ od»ywiam.
To nie ªatwe ale mam siln¡ wole. Niektórzy jej nie maj¡.
Gdyby± umieraª z gªodu, czy mógªby± powstrzyma¢ si¦
od jedzenia?
W¡tpi¦. W ka»dym razie nie na dªugo.
Ale gdyby twój brzuch byª peªny mógªby± powstrzyma¢ si¦ bez problemu?
Jasne.
Brzmi to jakby gªód decydowaª o twoim zachowaniu a
nie silna wola.
101
Silna wola
Nie, wybraªe± dwa ekstrema: umieranie z gªodu i bycie
najedzonym, powiedziaªem. Przez wi¦kszo±¢ czasu jestem
po ±rodku. Mog¦ zje±¢ du»o lub niewiele ale zale»y to ode
mnie.
Czy byªe± kiedy± bardzo gªodny - nie umieraj¡cy z
gªodu, po prostu bardzo gªodny - i zªapaªe± si¦ na jedzeniu
dopóki nie zabolaªo?
Tak, ale przewa»nie nie jem zbyt wiele. Czasami jestem
zaj¦ty i zapominam o jedzeniu na póª dnia. Wszystko si¦
równowa»y.
Nie widz¦ gdzie w twoim »yciu pojawia si¦ silna wola,
powiedziaª. Czasami si¦ przejadasz a czasami po prostu
zapominasz o jedzeniu. Nie widz¦ »adnej silnej woli.
Nie przejadam si¦ za ka»dym razem kiedy jem. Przewa»nie jestem ±rednio gªodny i zjadam ±rednie porcje jedzenia. Chciaªbym je±¢ wi¦cej ale nie jem. To jest silna
wola.
I wedªug ciebie ludzie z nadwag¡ maj¡ mniej tego co
nazywasz siln¡ wol¡? spytaª.
Oczywi±cie. Inaczej jedliby mniej.
Czy nie jest mo»liwe, »e otyli ludzie maj¡ tyle samo
silnej woli co ty ale odczuwaj¡ o wiele silniejszy gªód?
My±l¦, »e ludzie musz¡ bra¢ odpowiedzialno±¢ za wªasne ciaªa, odpowiedziaªem.
Silna wola
Bra¢ odpowiedzialno±¢? To brzmi jakby± chciaª zast¡pi¢ sªowa silna wola dwoma innymi sªowami z nadziej¡, »e
pomy±l¦, »e to nowa my±l.
Roze±miaªem si¦. Przygwo¹dziª mnie.
No dobra, po prostu mi to powiedz, powiedziaªem
wiedz¡c, »e za t¡ seri¡ pyta« kryje si¦ gª¦bsza my±l.
Lubimy my±le¢, »e inni ludzie maj¡ tak samo silne »¡dze co my pomimo wszystkich dowodów temu przecz¡cych.
Przekonujemy samych siebie, »e ludzie ró»ni¡ si¦ jedynie
poziomem moralno±ci, silnej woli lub kombinacji ich obu.
Ale »¡dze s¡ prawdziwe i ró»ni¡ si¦ bardzo u ka»dej jednostki. Moralno±¢ i silna wola to iluzja. U ka»dej istoty
ludzkiej wygrywaj¡ zawsze najsilniejsze »¡dze a silna wola
nigdy nie wchodzi w gr¦. Silna wola to zªudzenie.
Twoja interpretacja jest niebezpieczna, powiedziaªem.
Mówisz, »e w porz¡dku jest pod¡»a¢ za swoimi »¡dzami,
nie wa»ne co jest dobre a co zªe bo i tak nic na to nie poradzisz. Równie dobrze mogliby±my opró»ni¢ wi¦zienia skoro
ludzie nie mog¡ powstrzyma¢ si¦ przed popeªnianiem przest¦pstw. Wedªug ciebie to tak na prawd¦ nie ich wina.
Ograniczanie naszych »¡dz przez wstyd, pot¦pienie i
strach przed kar¡ jest przydatne dla naszego spoªecze«stwa, powiedziaª. To przydatna kcja - wini¢ co± zwanego
siln¡ wol¡ i udawa¢, »e jednostki s¡ w stanie pokona¢ swoje
»¡dze dzi¦ki magicznej i niewidzialnej sile. Bez tej kcji nie
mogªoby by¢ winy, oburzenia ani powszechnej zgody na to,
Silna wola
»e pewne czyny powinny by¢ karalne. A bez tych bardzo
realnych, ograniczaj¡cych siª nasze »¡dze byªby sªabiej kontrolowane i bardziej szkodliwe ni» s¡. Zªudzenie silnej woli
jest u»yteczn¡ kcj¡.
Ju» nigdy nie spojrz¦ na ciasto w ten sam sposób,
powiedziaªem. Ale co z lud¹mi z woln¡ przemian¡ materii?
Tyj¡ niezale»nie od tego jak maªo jedz¡.
Widziaªe± kiedy± zdj¦cia ludzi umieraj¡cych z gªodu?
spytaª.
Tak.
Ilu z tych umieraj¡cych ludzi byªo grubych?
Nie widziaªem »adnego. To zawsze skóra i ko±ci. Ale
to co innego.
To co± zupeªnie innego ale zgodnie z twoj¡ teori¡ niektórzy z nich powinni umiera¢ z gªodu pozostaj¡c grubymi.
Na to nie miaªem odpowiedzi. Ucieszyªem si¦ kiedy
zmieniª temat.
Ziemia ±wi¦ta
Co czyli ±wi¦t¡ ziemi¦ ±wi¦t¡? spytaª.
Zazwyczaj miaªo na niej miejsce jakie± wa»ne religijne
wydarzenie.
Co to znaczy, »e co± wydarzyªo si¦ w jakim± konkretnym miejscu kiedy wiemy, »e ziemia jest w ci¡gªym ruchu
obracaj¡c si¦ wokóª wªasnej osi i obiegaj¡c sªo«ce? I znajdujemy si¦ w poruszaj¡cej si¦ galaktyce, która jest cz¦±ci¡
rozszerzaj¡cego si¦ wszech±wiata. Nawet gdyby± miaª statek kosmiczny i mógª wsz¦dzie polecie¢ nigdy nie mógªby±
wróci¢ do miejsca minionych zdarze«. Nie byªoby »adnego
odpowiednika dawnej lokalizacji poniewa» lokalizacja zale»y od odlegªo±ci od innych obiektów a wszystkie obiekty
we wszech±wiecie przesun¦ªyby si¦ od tamtej pory.
Rozumiem o co ci chodzi ale na Ziemi miejsca ±wi¦te
zachowuj¡ swoje poªo»enie wzgl¦dem innych miejsc na Ziemi
a te miejsca nie poruszaj¡ si¦ za bardzo, powiedziaªem.
105
Ziemia ±wi¦ta
Powiedzmy, »e wykopaªe± caªa ziemi¦, skaªy i ro±liny ze
±wi¦tego miejsca i przeniosªe± je gdzie indziej zostawiaj¡c
jedynie gª¦bok¡ na mil¦ dziur¦ w ziemi. Czy ziemia ±wi¦ta
b¦dzie teraz tam gdzie przeniesiesz ziemi¦, skaªy i ro±liny
czy w starym miejscu z dziur¡?
My±l¦, »e oba miejsca uznawano by za ±wi¦te, powiedziaªem, próbuj¡c zminimalizowa¢ ryzyko.
Powiedzmy, »e wzi¡ªby± tylko wierzchni¡ warstw¦ ziemi
i ro±liny ze ±wi¦tego miejsca, nowe rzeczy, które powstaªy
lub wyrosªy tysi¡c lat po religijnych wydarzeniach. Czy
miejsce, w którym zrzuciªby± warstw¦ ziemi i ro±liny byªoby ±wi¦te?
To bardziej podchwytliwe, powiedziaªem. Powiedziaªbym, »e to nowe miejsce nie jest ±wi¦te poniewa» warstwa
ziemi, któr¡ przeniosªe± nie jest sama w sobie ±wi¦ta, miaªa
jedynie kontakt z ziemi¡ ±wi¦t¡. Gdyby ziemia ±wi¦ta mogªa czyni¢ ±wi¦tym wszytko z czym ma kontakt caªa planeta byªaby ±wi¦ta.
Starzec u±miechn¡ª si¦. Koncepcja poªo»enia jest przydatnym zªudzeniem kiedy stosuje si¦ je do kwestii wªasno±ci nieruchomo±ci lub musi si¦ komu± wyja±ni¢ jak doj±¢ do
sklepu. Ale kiedy patrzy si¦ na nie oczyma wszechmocnego
Boga, koncepcja poªo»enia jest absurdem.
W chwili kiedy rozmawiamy narody zbroj¡ si¦ do walki
o kontrol¦ na ziemi¡, któr¡ uwa»aj¡ za ±wi¦t¡. S¡ wi¦zieni
Ziemia ±wi¦ta
przez zªudzenie, »e poªo»enie jest czym± prawdziwym, nie
tylko kcj¡ ich umysªów. Wielu zginie.
Walcz¡c z Bogiem
Wi¦c jaki z tego wszystkiego po»ytek? spytaªem. Powiedzmy, »e przekonaªe± mnie, »e prawdopodobie«stwo jest
najlepszym sposobem na zrozumienie wszech±wiata i »e
prawdopodobie«stwo jest esencj¡ Boga. W jaki sposób to
mi pomaga? Powinienem modli¢ si¦ do tego twojego Boga?
Musz¦ go w jaki± sposób zadowoli¢?
Prawdopodobie«stwo jest wyrazem woli Boga. W twoim
interesie jest przestrzeganie prawdopodobie«stwa.
W jaki sposób przestrzega si¦ prawdopodobie«stwa?
Odrodzenie si¦ Boga wymaga ludzi - »ywych, zdrowych ludzi, powiedziaª. Kiedy zapinasz pasy bezpiecze«stwa zwi¦kszasz swoj¡ szans¦ prze»ycia. To jest przestrzeganie prawdopodobie«stwa. Je±li prowadzisz po pijanemu
bez pasów, walczysz z prawdopodobie«stwem.
108
Walcz¡c z Bogiem
Nie rozumiem w jaki sposób pomagam Bogu w odrodzeniu si¦, powiedziaªem. Ja po prostu dostarczam przesyªki. Nie projektuj¦ Internetu ani niczego.
Ka»da dziaªalno±¢ ekonomiczna pomaga. Czy jeste±
programist¡, rolnikiem czy wychowujesz dzieci lub zamiatasz ulice, przyczyniasz si¦ do realizacji ±wiadomo±ci Boga.
›adna z tych dziaªalno±ci nie jest wa»niejsza od innej.
Co z dobrem i zªem? Czy one istniej¡ w twoim modelu? spytaªem.
Zªo jest dziaªaniem, które mo»e zniszczy¢ ludzi. Prawdopodobie«stwo zazwyczaj ka»e ludzi czyni¡cych zªo. Poniewa» wi¦kszo±¢ przest¦pców zostaje schwytana i uwi¦ziona wi¦kszo±¢ ludzi, którzy krzywdz¡ innych pªaci za to.
Wi¦c zªo istnieje i, zazwyczaj, jest karane.
›ycie to wyczuwa. Zazwyczaj wiesz instynktownie kiedy
dziaªasz zgodnie z prawdopodobie«stwem a kiedy z nim
walczysz. Kiedy traktujesz swoj¡ edukacj¦ powa»nie, na
przykªad, bardzo zwi¦kszasz prawdopodobie«stwo przyczynienia si¦ do odtworzenia Boga. Kiedy kochasz i szanujesz
innych i wspóª»yjesz odpowiedzialnie, »yjesz w bezpiecznym kokonie prawdopodobie«stwa. W pewnym sensie wypeªniasz wol¦ Boga.
To brzmi jak karma, powiedziaªem. Kiedy czynisz
dobre uczynki, dobre rzeczy wracaj¡ do ciebie.
Tak, ale dobre rzeczy nie wracaj¡ jak jeden za jeden.
Pojedyncze dziaªania nie s¡ nagradzane osobno. Czynienie
Walcz¡c z Bogiem
dobra poprawia jedynie ±redni¡ jako±¢ twojego »ycia i »ycia
ludzi wokóª ciebie.
Czy Bóg, »e tak powiem, wybacza ludziom?
Tak, wywieraj¡c wpªyw na ±redni¡ ludzkich zachowa«
a nie na indywidualne dziaªania. Ka»dy ma szans¦ poprawienia swojego ±redniego wkªadu w spoªecze«stwa niezale»nie od tego co zrobiª w przeszªo±ci.
Co z »yciem po ±mierci? Kiedy jest wypªata? Jak¡ ró»nic¦ ma dla mnie to czy mam jaki± wkªad w spoªecze«stwo
czy nie? I tak w ko«cu umr¦. Dlaczego mam przejmowa¢
si¦ czy Bóg odzyska ±wiadomo±¢ czy nie? spytaªem.
Bóg odzyska ±wiadomo±¢ niezale»nie od tego czy ty
jako jednostka »yjesz w harmonii z prawdopodobie«stwem
czy nie. Bóg kontroluje ±redni¡, nie jednostki. Twoj¡ krótkoterminow¡ wypªat¡ za udziaª w ±wiadomo±ci Boga jest
mniejsza liczba problemów w codziennym »yciu, mniej stresu,
wi¦cej rado±ci.
Stres jest przyczyn¡ caªego niezadowolenia i wyst¦puje
w niesko«czonej liczbie postaci, które maj¡ jednak wspóln¡
przyczyn¦. Stres jest skutkiem walki z prawdopodobie«stwem i tarciem pomi¦dzy tym co robisz i tym co wiesz, »e
powiniene± robi¢ aby »y¢ wewn¡trz prawdopodobie«stwa.
To wygl¡da na bardzo uproszczone, powiedziaªem.
Czasami stresujesz si¦ poniewa» znajdujesz si¦ w zªym
miejscu o zªej porze. Na przykªad czªonek rodziny umiera
ze staro±ci. To stresuj¡ce ale nic na to nie poradzisz.
Walcz¡c z Bogiem
Stresu nie da si¦ wyeliminowa¢ z twojego »ycia. Ale
mo»esz go ograniczy¢ »yj¡c w harmonii z prawdopodobie«stwem. Mo»esz pogodzi¢ si¦ ze ±mierci¡ ukochanej osoby
ªatwiej je»eli jeste± psychicznie przygotowany na nieuniknione. Je»eli miaªe± wielu dobrych przyjacióª i »yªe± blisko rodziny to strata b¦dzie zªagodzona. Je»eli pozwolisz
umysªowi uwolni¢ si¦ od przeszªo±ci zamiast pragn¡¢, »eby
zmarªy powróciª do »ycia albo »eby± zrobiª co± inaczej to
twój stres b¦dzie mniejszy.
Co z »yciem po ±mierci? Czy wszystkie korzy±ci s¡ tu
i teraz czy jest jeszcze co± pó¹niej? spytaªem.
Z czasem, wszystko co mo»liwe si¦ wydarza. To podstawowa wªasno±¢ prawdopodobie«stwa. Je»eli b¦dziesz rzucaª monet¡ wystarczaj¡co dªugo w ko«cu orzeª wypadnie
tysi¡c razy pod rz¡d. I wszystko co mo»liwe b¦dzie wydarzaªo si¦ i wydarzaªo tak dªugo jak szcz¡tki Boga istniej¡.
Ten zbitek szcz¡tek, który tworzy twoje ciaªo i umysª pewnego dnia rozpadnie si¦ i rozªo»y ale wersja ciebie pojawi
si¦ ponownie w przyszªo±ci, przypadkiem.
Twierdzisz, »e ulegn¦ reinkarnacji?
Nie zupeªnie. Twierdz¦, »e kopia twojego ciaªa i umysªu b¦dzie istniaªa w odlegªej przyszªo±ci. I to co teraz robisz mo»e uªatwi¢ lub utrudni¢ »ycie twojej kopii.
Dlaczego miaªbym przejmowa¢ si¦ moj¡ kopi¡? To inny
facet.
Walcz¡c z Bogiem
To rozró»nienie jest iluzj¡. Wci¡gu twojego obecnego
»ycia ka»da komórka twojego ciaªa wile razy umarªa i zostaªa zast¡piona przez inn¡. W twoim ciele nie ma nic z
czym by± si¦ urodziª. Nie ma »adnych oryginalnych cz¦±ci,
tylko zamienniki, wi¦c z praktycznego punktu widzenia ju»
jeste± kopi¡ wcze±niejszej wersji ciebie.
Tak ale moje wspomnienia zostaj¡ ze mn¡. Moja kopia
w odlegªej przyszªo±ci nie b¦dzie miaªa »adnych wspomnie«
ani uczu¢, które towarzysz¡ mojemu »yciu, powiedziaªem.
B¦dzie wiele twoich kopii w przyszªo±ci, nie tylko jedna.
Niektóre b¦d¡ miaªy »ycia podobne do twojego z podobnymi wspomnieniami i uczuciami. Kopia b¦dzie ró»niªa si¦
od ciebie tylko z zaªo»enia, nie z praktycznego punktu widzenia.
W twojej wizji Boga podoba mi si¦ to, »e ªatwo jest
przestrzega¢ zasad. Wszystko co musz¦ robi¢ to i±¢ z prawdopodobie«stwem.
Czasami to proste, powiedziaª. Czasami ci¦»ko b¦dzie rozpozna¢ wªa±ciwie prawdopodobie«stwa. Dzisiaj w
wiadomo±ciach podali, »e nastolatkom, które publicznie przyznaj¡ si¦ do unikania seksu udaje si¦ to lepiej ni» tym, które
si¦ nie przyznaj¡. Jakie wnioski na temat prawdopodobie«stwa wyci¡gn¡ªby± z tej historii?
Oczywi±cie, »e publicznie o±wiadczenie pomaga. Zwi¦ksza twoje szanse.
Walcz¡c z Bogiem
By¢ mo»e. Ale mo»e tylko nastolatki, które chciaªy
zosta¢ w abstynencji przyznawaªy si¦ do tego publicznie.
Albo nastolatki, które przyznaªy si¦ do tego publicznie
miaªy pó¹niej wi¦ksz¡ skªonno±¢ do kªamania na temat
ich cz¦sto±ci kontaktów seksualnych. Prawdopodobie«stwo
jest proste ale nie zawsze jest oczywiste.
Zwi¡zki
Starzec pobujaª si¦ jeszcze chwile w fotelu i u±miechn¡ª si¦.
Jeste± sam przez wi¦kszo±¢ czasu.
Miaª racj¦. Lubiªem by¢ sam. Miaªem przyjacióª ale
zawsze cieszyªem si¦ kiedy wracaªem do domu.
Sk¡d o tym wiesz? spytaªem.
Rozszerzaj¡ ci si¦ ¹renice kiedy mówi¦ o ideach.
Tak?
S¡ dwa typu ludzi na ±wiecie, mój mªody przyjacielu.
Pierwszy typ jest zorientowany na ludzi. Kiedy rozmawiaj¡, mówi¡ o ludziach - co ludzie robi¡, co kto± powiedziaª, jak kto± si¦ czuje. Drugi typ jest zorientowany
na idee. Kiedy rozmawiaj¡, mówi¡ o ideach, koncepcjach i
obiektach.
Musz¦ by¢ tym ideowo zorientowanym typem.
Tak. I to stwarza problemu w twoim »yciu osobistym
ale nie zdajesz sobie sprawy z tego w jaki sposób.
114
Zwi¡zki
To raczej przedwczesne skojarzenie. Dlaczego uwa»asz,
»e mam problemy w »yciu osobistym? Musiaªem przyzna¢,
»e miaª racj¦. Nikt nie ma doskonaªego »ycia osobistego ale
w moim przypadku ta niedoskonaªo±¢ byªa prawie cech¡
charakterystyczn¡.
Kontynuowaª, Ludzie zorientowani na idee, tak jak ty,
s¡ nudni nawet dla innych ideowo zorientowanych osób.
Hej, to obra¹liwe, powiedziaªem, nie my±l¡c tak na
prawd¦. Musz¦ przyzna¢, »e nie jestem dusz¡ towarzystwa
na przyj¦ciach. Kiedy próbuj¦ wtr¡ci¢ co± ciekawego do
rozmowy wszyscy milkn¡ dopóki kto± nie zmieni tematu.
My±l¦, »e jestem do±¢ ciekaw¡ osob¡ ale nikt inny tak nie
uwa»a. Wszystkie popularne osoby zdaj¡ si¦ beªkota¢ o niczym a ja zazwyczaj mam co± ciekawego do powiedzenia.
Wydawaªoby si¦, »e ludzie powinni to lubi¢.
Wªa±ciwie to popularne osoby tylko wydaj¡ si¦ beªkota¢, odpowiedziaª. Tak naprawd¦, rozmawiaj¡ na tematy, które wszystkich interesuj¡; rozmawiaj¡ o ludziach.
Kiedy kto± rozmawia o ludziach to jest to sprawa osobista
dla wszystkich, którzy sªuchaj¡. Automatycznie odnosisz t¦
histori¦ do siebie my±l¡c jak ty by± zareagowaª w sytuacji
tej osoby, jakie s¡ podobie«stwa w twoim »yciu. Z drugiej
strony, je±li opowiesz o nowym narz¦dziu, które znalazªe±
w sklepie nikt nie mo»e odnie±¢ si¦ do tego narz¦dzia na
osobistym poziomie, nie wa»ne jak byªoby u»yteczne czy
nowatorskie.
Zwi¡zki
Ok, wi¦c jak mog¦ sta¢ si¦ bardziej interesuj¡cym?
Je±li dam ci rad¦ to czy z niej skorzystasz?
Mo»e. To zale»y od rady.
Nie, nie skorzystasz z mojej rady. Nikt nigdy nie skorzystaª z rady innej osoby.
Teraz po prostu na siª¦ mi zaprzeczasz, powiedziaªem.
Oczywi±cie, »e ludzie korzystaj¡ z rad. To nie zªudzenie.
Ludziom wydaje si¦, »e korzystaj¡ z rad ale nie robi¡
tego. Ludzie s¡ w stanie jedynie otrzymywa¢ informacje.
Tworz¡ swoje wªasne rady. Je±li chcesz wpªyn¡¢ na kogo±
to nie tra¢ czasu na dawanie rad. Mo»esz zmieni¢ jedynie
to co kto± inny wie, nie to co robi.
W porz¡dku. Mo»esz da¢ mi informacje, które pomog¡
mojemu »yciu osobistemu?
Mo»e, powiedziaª cia±niej owijaj¡c swoje drobne ciaªo
czerwonym kocem. Jaki temat interesuje ci¦ bardziej ni»
wszystkie inne?
Chyba ja sam, przyznaªem si¦.
Tak, jest to esencj¡ bycia czªowiekiem. Ka»da osoba,
któr¡ spotkasz na przyj¦ciu b¦dzie bardziej zainteresowana
swoim wªasnym »yciem ni» jakimkolwiek innym tematem.
Niezr¦czna cisza mo»e zosta¢ rozwi¡zana przez zadawanie
prostych pyta« o »ycie innych ludzi.
To byªoby totalnym oszustwem, powiedziaªem. Po
pierwsze, to byªoby jak przesªuchiwanie tej osoby. Po drugie, nie mógªbym udawa¢, »e jej odpowiedzi mnie intere-
Zwi¡zki
suj¡. Je±li oka»e si¦, »e jest jakim± sprzedawc¡ butów mieszkaj¡cym z wªasn¡ matk¡ w Albany, moje oczy zajd¡ mgl¡.
To wyda si¦ oszustwem dla ciebie kiedy zadasz to pytanie ale obca osoba tak nie pomy±li. Dla niej to nieoczekiwany prezent, mo»liwo±¢ cieszenia si¦ jedn¡ z najwi¦kszych
przyjemno±ci: mówienia o sobie. O»ywi si¦ i momentalnie
zacznie cie lubi¢. Wydasz si¦ bªyskotliwym i utalentowanym rozmówc¡ nawet je±li twoim jedynym wkªadem b¦dzie
zadawanie pyta« i sªuchanie. I rozwiejesz strach obcego
przez niezr¦czn¡ cisz¡. B¦dzie za to wdzi¦czny.
To rozwi¡»e jego problem ale ja b¦d¦ musiaª sªucha¢
jego rozwodzenia si¦ nad samym sob¡. Lekarstwo jest gorsze od choroby.
Twoje pytania to tylko punkty wyj±ciowe. Od nich b¦dziesz mógª przej±¢ do rzeczy, które ciebie interesuj¡ najbardziej - do ciebie samego.
Czy nie b¦dzie wolaª rozmawia¢ o nim samym zamiast
o mnie?
Kiedy dowiadujesz si¦ jak inni radz¡ sobie w ró»nych
sytuacjach to automatycznie zaczyna to mie¢ dla ciebie
znaczenie, powiedziaª. W twoim »yciu zawsze b¦d¡ jakie±
podobie«stwa. Dowiedz si¦ co macie wspólnego, potem spytaj czy to lubi, jak sobie z tym radzi i czy ma na to jakie±
sprytne sposoby. Mo»e obaj macie daleko do pracy, albo
macie matki, które za cz¦sto dzwoni¡ albo obaj je¹dzicie
Zwi¡zki
na nartach. Znajd¹ te wspólne zainteresowanie i b¦dziecie
rozmawia¢ o sobie ze wspóln¡ przyjemno±ci¡.
Co z dzieleniem si¦ opiniami na wa»ne tematy? spytaªem. Zawsze zaczynam debaty z lud¹mi. Wydaje si¦, »e
zawsze mam lepiej przemy±lane pogl¡dy i czuj¦ si¦ jakbym miaª obowi¡zek naprostowania ludzi. Czasami jednak
chciaªbym po prostu si¦ zamkn¡¢. Ale kiedy sªyszysz te
zwariowane opinie niektórych osób - wªa±ciwie to wi¦kszo±ci osób - jak mo»esz po prostu pozwoli¢ im si¦ prze±lizgn¡¢.
Czy staªe± kiedy± za kim± kto nie rusza kiedy ±wiatªo
zmienia si¦ na zielone, zatr¡biªe± na niego a potem zorientowaªe± si¦, »e samochód jest unieruchomiony i kierowca
nie mo»e nic na to poradzi¢?
Tak, zatr¡biªem. To zawstydzaj¡ce, powiedziaªem.
Wi¦kszo±¢ sprzeczek jest jak ten przykªad. Dwie osoby
maj¡ ró»ne informacje ale wydaje im si¦, »e podstaw¡ ich
niezgody s¡ zªe os¡dy lub zªe warto±ci drugiej osoby. Tak
na prawd¦, wi¦kszo±¢ osób podzielaªaby twoje opinie gdyby
miaªa te same informacje. Je±li sp¦dzasz czas kªóc¡c si¦
o bª¦dno±¢ opinii innych osób marnujesz czas swój i ich.
Przydatne mo»e by¢ jedynie sprawdzenie ró»nic w waszych
zaªo»eniach i poszerzenie swoich informacji. Czasami to
wystarczy aby pogl¡dy z czasem si¦ zbiegªy.
Hej, gdyby± mógª nauczy¢ mnie radzenia sobie z kobietami na pewno bym z tego skorzystaª.
Zwi¡zki
Mog¦ powiedzie¢ ci kilka rzeczy.
Skorzystam z ka»dej pomocy jak¡ mog¦ dosta¢.
Kobiety wierz¡, »e m¦»czy¹ni s¡ uªomn¡ wersj¡ kobiet, zacz¡ª. M¦»czy¹ni wierz¡, »e kobiety s¡ uªomn¡ wersj¡ m¦»czyzny. Obie pªcie s¡ uwi¦zione w zªudzeniach, »e
ich osobiste pogl¡dy s¡ uniwersalne. Ten pogl¡d - »e jedna
pªe¢ jest uªomn¡ wersj¡ tej drugiej - jest podstaw¡ wszystkich nieporozumie«.
W jaki sposób ma mi to pomóc? spytaªem.
Kobiety deniuj¡ siebie poprzez swoje zwi¡zki a m¦»czy¹ni poprzez to, komu pomagaj¡. Kobiety wierz¡, »e warto±ci tworzone s¡ przez po±wi¦cenia. Je±li jeste± gotów zrezygnowa¢ ze swoich ulubionych zaj¦¢ »eby by¢ z ni¡, zaufa
ci. Je±li bycie z ni¡ jest dla ciebie zbyt proste, nie zaufa ci.
Na pocz¡tku, mo»esz dokonywa¢ swoich po±wi¦ce« symbolicznie, wychodz¡c wcze±niej z pracy »eby kupi¢ kwiaty,
odwoªuj¡c swój mecz piªkarski »eby i±¢ na randk¦, tego
typu rzeczy.
Dlaczego wydaje si¦, »e bogatym i sªawnym facetom
przypadaj¡ wszystkie kobiety? spytaªem.
Cz¦±ciowo dlatego, »e sªawni i bogaci s¡ zdolni do du»ych po±wi¦ce«. Przeci¦tny m¦»czyzna mo»e po±wi¦ci¢ wieczór przed telewizorem »eby by¢ z kobiet¡. Bogaty i sªawny
mo»e po±wi¦ci¢ tydzie« na Taiti. Mo»na wiele powiedzie¢
o poci¡gu do wªadzy i pewno±ci siebie emanuj¡cej z bo-
Zwi¡zki
gatych i wpªywowych m¦»czyzn ale zdolno±¢ do po±wi¦ce«
jest najwa»niejsza.
Co ceni¡ m¦»czy¹ni? spytaªem.
M¦»czy¹ni wierz¡, »e warto±ci tworz¡ osi¡gni¦cia i maj¡
wymogi dla kobiet we wªasnym »yciu. Je»eli kobieta speªnia te wymagania, zakªada, »e go kocha. Je»eli nie jest w
stanie ich speªni¢, zakªada, »e go nie kocha. M¦»czyzna zakªada, »e gdyby kobieta go kochaªa staraªaby si¦ bardziej
i zawsze wierzy, »e jego wymagania dla niej s¡ rozs¡dne.
Jakie wymagania?
Ka»dy m¦»czyzna ma inne wymagania. M¦»czy¹ni rzadko
si¦ nimi dziel¡ bo robienie tego jest przepisem na katastrof¦. ›adna kobieta nie tolerowaªaby dawania jej listy
celi.
Wi¦c co powinien zrobi¢ facet je±li kobieta w jego »yciu
nie speªnia tych tajnych wymaga«? Jak mo»e j¡ zmieni¢?
Nie mo»e, odparª. Ludzie nie zmieniaj¡ si¦ po to,
»eby speªnia¢ wymogi innych ludzi. Na m¦»czyznach mo»na
wymusza¢ drobne zmiany - ubiór, fryzura, maniery - poniewa» te rzeczy nie s¡ istotne dla wi¦kszo±ci z nich. Kobiet
w ogóle nie da si¦ zmieni¢.
Jak na razie nie usªyszaªem niczego pomocnego.
Najlepsze na co mo»esz liczy¢ to znalezienie osob¦, której wady ci nie przeszkadzaj¡. Bez sensu jest szuka¢ kogo±
bez wad albo kogo± zdolnego do znacz¡cych zmian; taka
osoba istnieje tylko w twojej wyobra¹ni.
Zwi¡zki
Powiedzmy, »e znajd¦ osob¦, której wady mi nie przeszkadzaj¡, powiedziaªem. To zatrzymanie jej jest trudne.
Nie miaªem w tym zbyt wiele szcz¦±cia.
Kobiecie trzeba mówi¢, »e po±wi¦ciªby± dla niej wszystko.
M¦»czy¹nie trzeba mówi¢, »e jest potrzebny. Kiedy m¦»czyzna lub kobieta odchodzi od tej formuªy, druga osoba
traci zaufanie. Kiedy utracone jest zaufanie, rozpada si¦
komunikacja.
Nie wydaje mi si¦, »e trzeba komu± ufa¢ »eby si¦ z nim
komunikowa¢. Z kim± komu nie ufam mog¦ rozmawia¢ tak
samo ªatwo jak z kim± komu ufam.
Bez zaufania mo»esz komunikowa¢ jedynie trywialne
rzeczy. Je±li spróbujesz zakomunikowa¢ co± wa»nego bez
podstawy w zaufaniu zostaniesz podejrzany o posiadanie
jakiego± ukrytego planu. Twoje sªowa zostan¡ przeanalizowane pod k¡tem ukrytych znacze« i twoja prosta wiadomo±¢ zostanie zaciemniona przez podejrzenia.
Chyba to rozumiem. Co mog¦ zrobi¢ aby bardziej mi
ufano?
Kªam.
›artujesz, prawda? spytaªem.
Powiniene± kªama¢ na temat swoich zdolno±ci i osi¡gni¦¢ pomniejszaj¡c swoje zwyci¦stwa tak jakby byªy skutkiem szcz¦±cia. I powiniene± wyolbrzymia¢ swoje wady.
Zwi¡zki
Dlaczego, na miªo±¢ bosk¡, miaªbym mówi¢ ludziom,
»e jestem nieudacznikiem i idiot¡? Nie lepiej by¢ szczerym?
Szczero±¢ jest jak jedzenie. Jest potrzebna ale nadmiar
tworzy dyskomfort. Kiedy pomniejszasz swoje osi¡gni¦cia
sprawiasz, »e ludzie lepiej my±l¡ o swoich osi¡gni¦ciach. To
nieszczere, ale uprzejme.
Dobre. Jakie masz jeszcze wskazówki?
Uwa»asz, »e przypadkowa rozmowa jest strat¡ czasu.
Jasne, o ile nie mam czego± do powiedzenia. Nie rozumiem jak ludzie mog¡ gada¢ o niczym.
Twoim problemem jest to, »e postrzegasz rozmow¦ jako
sposób wymiany informacji, powiedziaª.
Tym wªa±nie jest, powiedziaªem, my±l¡c, »e stwierdziªem co± oczywistego.
Rozmowa jest czym± wi¦cej ni» sum¡ sªów. Jest tak»e
sposobem sygnalizowania wa»no±ci drugiej osoby poprzez
okazywanie ch¦ci do podarowania jej twojego najcenniejszego zasobu: czasu. To sposób na okazywanie szacunku.
Rozmowa przypomina nam, »e jeste±my cz¦±ci¡ wi¦kszej
caªo±ci, poª¡czon¡ na sposób przenikaj¡cy obowi¡zki, wi¦zy
krwi czy interesy. Rozmowa mo»e speªnia¢ wiele funkcji ale
nigdy nie jest bezu»yteczna.
Przez kilka nast¦pnych godzin starzec zdradziª mi wi¦cej swoich skªadników udanego »ycia. Wyra»aj wdzi¦czno±¢. Dawaj wi¦cej ni» si¦ od ciebie oczekuje. Mów opty-
Zwi¡zki
mistycznie. Dotykaj ludzi. Pami¦taj imiona. Nie myl elastyczno±ci ze sªabo±ci¡. Nie oceniaj ludzi na podstawie ich
bª¦dów; oceniaj ich raczej na podstawie tego jak reaguj¡
na popeªnione bª¦dy. W pierwszej kolejno±ci dbaj o swoje
podstawowe potrzeby; inaczej nie b¦dziesz przydatny dla
nikogo innego.
Nie wiedziaªem czy mog¦ wª¡czy¢ jego skªadniki do mojego »ycia ale wydawaªo mi si¦, »e to mo»liwe.
Armacje
Sªyszaªem o tak zwanych armacjach, powiedziaªem, wykorzystuj¡c okazj¦ spenetrowania kolejnego tunelu w mózgu starca. Zapisuje si¦ swoje cele pi¦tna±cie razy dziennie
a one speªniaj¡ si¦ jak za dotkni¦ciem magicznej ró»d»ki.
Znam ludzi, którzy przysi¦gaj¡, »e to prawda. Czy to naprawd¦ dziaªa?
Odpowied¹ jest skomplikowana.
Mam czas, powiedziaªem.
Ludzie u»ywaj¡cy armacji wiedz¡ czego chc¡ i s¡ gotowi pracowa¢ »eby to osi¡gn¡¢; inaczej nie mieliby do±¢ entuzjazmu »eby zapisywa¢ swoje cele pi¦tna±cie razy dziennie. Nie powinno dziwi¢, »e odnosz¡ wi¦ksze sukcesy od
przeci¦tnego czªowieka.
Bo ci¦»ej pracuj¡?
Bo wiedz¡ czego chc¡, powiedziaª. Zdolno±¢ do ci¦»kiej pracy i po±wi¦ce« jest naturalna dla osób, które wiedz¡
124
Armacje
dokªadnie czego chc¡.
Wi¦kszo±¢ ludzi wierzy, »e ma cele kiedy tak naprawd¦
maj¡ jedynie »yczenia. Mog¡ twierdzi¢, »e ich celem jest
wzbogacenie si¦ bez ci¦»kiej pracy, bez po±wi¦ce« i podejmowania ryzyka. To nie cel, to marzenie. Tacy ludzie raczej
nie zapisuj¡ codziennie armacji bo to za du»y wysiªek. I
raczej nie odnosz¡ wielkich sukcesów.
Wi¦c armacje s¡ niepotrzebne?
Speªniaj¡ pewn¡ funkcj¦. Zapisywanie sowich celi ka»dego dnia pozwala osi¡gn¡¢ wy»szy poziom skupienia. Dostraja twój mózg do lepszego rozpoznawania okazji nadarzaj¡cych si¦ w otoczeniu.
Co rozumiesz przez dostrajanie mózgu?
Czy zdarzyªo ci si¦ kiedy± usªysze¢ po raz pierwszy jakie± dziwne sªowo i wkrótce potem usªysze¢ to samo sªowo
ponownie?
To zdarza si¦ bez przerwy, powiedziaªem. To dziwaczne. To tak jakby usªyszenie jakiego± sªowa sprawiaªo,
»e pojawia si¦ ono wsz¦dzie. Jak kostrzewa. Nie sªyszaªem
o tym sªowie dopóki nie zobaczyªem go w zeszªym tygodniu
na opakowaniu nasion trawy. Tego samego wieczora byªem
na imprezie i jaki± facet u»yª tego sªowa. Jestem caªkiem
pewien, »e nigdy wcze±niej nie sªyszaªem tego sªowa a potem sªysz¦ je dwa razy wci¡gu kilku godzin. Jakie s¡ na to
szanse?
Armacje
A ostatniej nocy byªem u s¡siada par¦ ulic dalej pogra¢ w bilarda. Spytaªem go czy graª kiedy± w piªkarzyki.
To gra stoªowa w której u»ywasz uchwytów poª¡czonych
z maªymi piªkarzykami i próbujesz strzeli¢ przeciwnikowi
gola drewnian¡ piªeczk¡.
Jego wyraz twarzy mówiª, »e nie musiaª zna¢ szczegóªów tej gry.
W ka»dym razie, kontynuowaªem, rozmawiali±my o
piªkarzykach przez dwadzie±cia minut, o tym jak grali±my
w to na studiach ale od lat nie widzieli±my stoªu do piªkarzyków. Nie pami¦tam kiedy ostatni raz wymówiªem sªowo
piªkarzyki. Pi¦tna±cie minut pó¹niej id¦ do domu i co±
przyci¡ga mój wzrok. Daªbym sobie r¦k¦ uci¡¢, »e byªa to
grupka dzieciaków graj¡cych w piªkarzyki. Przechodziªem
obok tego domu tysi¡c razy i nigdy wcze±niej nie widziaªem
w tym oknie stoªu do piªkarzyków.
Twój mózg potra przetworzy¢ jedynie niewielk¡ cz¦±¢
twojego otoczenia, powiedziaª. Ryzykuje, »e zostanie przytªoczony przez ilo±¢ informacji bombarduj¡cych go w ka»dej chwili. Twój mózg radzi sobie odltrowuj¡c 99.9 procenta ±rodowiska, które nie ma dla ciebie znaczenia. Kiedy
zauwa»yªe± sªowo kostrzewa pierwszy raz poobracaªo si¦
ono w twojej gªowie i twój mózg nastroiª si¦ do niego. To
dlatego tak szybko usªyszaªe± je ponownie.
To nadal zbieg okoliczno±ci. Nie s¡dz¦ si¦, »eby ludzie
mówili kostrzewa zbyt cz¦sto.
Armacje
Tak, prawdopodobie«stwo nadal ma znaczenie. Ale kostrzewa i piªkarzyki to tylko cz¦±¢ dziwnych sªów i pomysªów, na które nastroiªe± swój mózg w tym tygodniu. Inne
nie przeci¦ªy ponownie twojej drogi wi¦c nie zauwa»yªe± ich
braku. Je±li rozwa»ysz wszystkie mo»liwe zbiegi okoliczno±ci to nie ma nic dziwnego w tym, »e kilka zdarza ci si¦
ka»dego dnia.
Osoba u»ywaj¡ca armacji wynosi dostrajanie umysªu na wy»szy poziom. Koncentrowanie si¦ na celu ka»dego dnia bardzo powi¦ksza szanse na dostrze»enie okazji
nadarzaj¡cych si¦ w otoczeniu. Przypadek stworzy iluzj¦,
»e zapisywanie tego celu produkuje okazje. Ale w rzeczywisto±ci jedyne co si¦ zmienia to mo»liwo±ci danej osoby
do dostrzegania okazji. Nie chc¦ tu pomniejsza¢ tej przewagi bo umiej¦tno±¢ rozpoznawania okazji jest podstaw¡
sukcesu.
Mo»e po cz¦±ci tak jest, powiedziaªem. Ale sªyszaªem
o naprawd¦ zadziwiaj¡cych zbiegach okoliczno±ci przydarzaj¡cych si¦ ludziom u»ywaj¡cym armacji. Mój przyjaciel zapisywaª armacje »eby podwoi¢ swoje zarobki i znik¡d zadzwoniª do niego headhunter. Dwa tygodnie pó¹niej
miaª now¡ prac¦ i zarabiaª dwa razy wi¦cej. Jak to wyja±nisz?
Twój przyjaciel miaª prosty cel i byª gotowy dokona¢
zmian, »eby go osi¡gn¡¢, odpowiedziaª. Jego ch¦¢ u»ywania armacji byªa dobr¡ zapowiedzi¡ jego sukcesu, nieko-
Armacje
niecznie jego przyczyn¡. Headhunter z twojego przykªadu
podniósª tamtego miesi¡ca pªace wielu osobom. Twój przyjaciel byª jedn¡ nich.
Ludzie u»ywaj¡cy armacji maj¡ wra»enie, »e zmuszaj¡ otoczenie do tego, »eby poddawaªo si¦ ich woli. To
bardzo przyjemne uczucie poniewa» iluzja kontroli jest jedn¡
z najprzyjemniejszych iluzji.
Kontynuowaª. Na armacje mo»na patrze¢ te» jak na
kanaª komunikacyjny pomi¦dzy twoj¡ ±wiadomo±ci¡ i pod±wiadomo±ci¡. Twoja pod±wiadomo±¢ cz¦sto lepiej przewiduje przyszªo±¢ ni» twój racjonalny umysª. Je±li twoja
pod±wiadomo±¢ pozwala ci pisa¢ `zostan¦ sªawn¡ balerin¡'
pi¦tna±cie razy dziennie przez rok to znaczy, »e chce ci co±
powiedzie¢. Twoja pod±wiadomo±¢ mówi ci, »e podobaj¡
si¦ jej twoje szanse, »e pozwoli ci po±wi¦ci¢ si¦, »e da ci to
satysfakcj¦, której potrzebujesz aby podoªa¢ ci¦»kiej pracy
przed tob¡. Z drugiej strony je±li próbujesz zapisywa¢ armacje przez par¦ dni i stwierdzasz, »e to zbyt uci¡»liwe,
twoja pod±wiadomo±¢ wysyªa ci jasny sygnaª, »e nie podobaj¡ si¦ jej twoje szanse.
Nie rozumiem dlaczego moja pod±wiadomo±¢ miaªaby
by¢ lepsza w przewidywaniu przyszªo±ci ni» moja ±wiadomo±¢. My±laªem, »e pod±wiadomo±¢ jest irracjonalna, powiedziaªem.
Pod±wiadomo±¢ jest maszyn¡ do liczenia szans. To robi
naturalnie, cho¢ nie zawsze z dobrym skutkiem. Je±li twoja
Armacje
pod±wiadomo±¢ zauwa»y, »e straciªe± pieni¡dze na trzech
ostatnich interesach z lud¹mi w kapeluszach, nigdy wi¦cej
nie zaufasz czªowiekowi w kapeluszu. Twoja pod±wiadomo±¢ nie zawsze ma racj¦; to zale»y od jako±ci informacji,
które dostarczasz jej licz¡cemu szanse silnikowi. Na szcz¦±cie twoja pod±wiadomo±¢ najlepiej zna si¦ na tobie samym poniewa» zna ci¦ od kiedy byªe± jeszcze w macicy.
Je±li twoja pod±wiadomo±¢ pozwala ci po±wi¦ca¢ dziesi¦¢
minut ka»dego pracowitego dnia na pisanie `podwoj¦ swoje
zarobki' to znaczy, »e podobaj¡ si¦ jej twoje szanse i ma
peªne kwalikacje do dokonywania takich zaªo»e«.
Czy armacje nie mog¡ by¢ czym± wi¦cej? spytaªem.
Mówiªe±, »e takie wa»ne jest to, »e rzeczy naprawd¦ nie s¡
tym czym si¦ wydaj¡ ale kto powiedziaª, »e koncentrowanie
si¦ na swoich celach nie zmienia prawdopodobie«stwa?
Mów dalej, powiedziaª.
Ok, wyobra¹ sobie, »e jeste± kapitanem statku ale jeste± ±lepy i gªuchy. Wykrzykujesz rozkazy na zaªog¦ ale nie
wiesz czy usªyszeli i wykonali twoje rozkazy. Wiesz tylko,
»e kiedy rozkazujesz pªyn¡¢ do jakiego± ciepªego portu w
ci¡gu kilku dni robi si¦ ciepªo. Nigdy nie mo»esz mie¢ pewno±ci czy zaªoga cie posªuchaªa, zabraªa ci¦ do innego ciepªego portu czy nigdzie nie popªyn¦li±cie a poprawiªa si¦
pogoda. Je±li, tak jak twierdzisz, nasze umysªy s¡ generatorami zªudze« to wszyscy jeste±my gªuchymi i ±lepymi
kapitanami statku wydaj¡cymi rozkazy wszech±wiatowi z
Armacje
nadziej¡, »e to co± zmieni. Nie mo»emy wiedzie¢, co na
prawd¦ dziaªa a co tylko wydaje si¦ dziaªa¢. Wi¦c czy nie
ma sensu próbowanie wszystkiego co zdaje si¦ dziaªa¢ nawet je±li nie mo»emy by¢ pewni?
Jest w tobie potencjaª, powiedziaª.
Nie wiedziaªem co miaª na my±li.
Pi¡ty poziom
Kim jeste±? spytaªem. Nie wiedziaªem w jaki sposób grzecznie zada¢ to pytanie. Starzec zdecydowanie nie byª normalny.
Jestem Awatarem.
Czy to jaki± tytuª? My±laªem, »e to twoje imi¦.
To jedno i drugie.
Wybacz mi to pytanie. Nie bardzo wiem jak to uj¡¢
wi¦c po prostu o to spytam Chcesz wiedzie¢, czy jestem czªowiekiem.
Tak. Przepraszam je±li to brzmi zwariowanie. Ja tylko...
Starzec machni¦ciem r¦ki uci¡ª moje zdanie.
Rozumiem. Tak, jestem czªowiekiem. Jestem czªowiekiem pi¡tego poziomu; Awatarem.
Pi¡tego poziomu?
Ludzie istniej¡ na ró»nych poziomach ±wiadomo±ci.
Awatarem jest kto±, kto »yje na pi¡tym poziomie.
131
Pi¡ty poziom
Czy ±wiadomo±¢ jest jak inteligencja? spytaªem.
Nie. Inteligencja jest miar¡ tego jak dobrze funkcjonujesz na swoich poziomie ±wiadomo±ci. Twoja inteligencja pozostaje mniej wi¦cej taka sama przez caªe twoje »ycie. ‘wiadomo±¢ jest czym zupeªnie innym ni» inteligencja; ±wiadomo±¢ obejmuje widzenie twoich zªudze« jako to,
czym s¡ naprawd¦. ‘wiadomo±¢ wi¦kszo±ci ludzi podnosi
si¦ o jeden lub dwa poziomy wci¡gu »ycia.
Co oznacza widzenie zªudze« jako to, czym s¡ naprawd¦?
Czy kiedy byªe± dzieckiem, twoi rodzice mówili ci, »e
±wi¦ty Mikoªaj przynosi gwiazdkowe prezenty?
Tak, powiedziaªem, wierzyªem w ±wi¦tego Mikoªaja
a» do przedszkola, dopóki inne dzieci nie zacz¦ªy o tym rozmawia¢. Wtedy zorientowaªem si¦, »e Mikoªaj nie mógªby
dosta¢ si¦ do wszystkich tych domów jednej nocy.
Twoja inteligencja nie zmieniªa si¦ w momencie kiedy
uzmysªowiªe± sobie, »e ±wi¦ty Mikoªaj jest tylko niegro¹n¡
fantazj¡. Twoje zdolno±ci matematyczne i werbalne zostaªy
na tym samym poziomie ale twoja ±wiadomo±¢ wzrosªa.
Nagle zdaªe± sobie spraw¦ z tego, »e historie z wiarygodnych ¹ródeª - w tym przypadku twoich rodziców - mog¡ by¢
caªkowicie zmy±lone. I od tej chwili nigdy ju» nie patrzyªe±
na ±wiat tak samo poniewa» twoja ±wiadomo±¢ rzeczywisto±ci si¦ zmieniªa.
Tak mi si¦ wydaje.
Pi¡ty poziom
A czy w szkole uczyªe± si¦, »e rdzenni Amerykanie i
osadnicy ±wi¦towali razem to, co staªo si¦ pó¹niej Dniem
Dzi¦kczynienia w Stanach Zjednoczonych?
Tak.
My±laªe±, »e to musi by¢ prawd¡ bo napisali tak w
ksi¡»ce i nauczyciel powiedziaª, »e tak byªo. Byªe± w szkole
po to, »eby uczy¢ si¦ prawdy; rozs¡dnie byªo wierzy¢, »e j¡
poznawaªe±. Ale uczeni mówi¡ nam teraz, »e ten pierwszy
Dzie« Dzi¦kczynienia z osadnikami i rdzennymi Amerykanami nigdy si¦ nie wydarzyª. Tak jak w przypadku ±wi¦tego
Mikoªaja, du»a cz¦±¢ tego co uwa»amy za histori¦ jest po
prostu zmy±lona.
W twoich przykªadach zawsze jest jaka± nauka. To wygl¡da mi na inteligencj¦, nie ±wiadomo±¢.
W ±wiadomo±ci chodzi o oduczanie si¦. To odkrywanie,
»e nie wiesz tak du»o jak wydawaªo ci si¦, »e wiesz.
Opisaª to co nazywaª pi¡tym poziomem ±wiadomo±ci
i powiedziaª, »e wszyscy ludzie doznaj¡ pierwsze poziomu
przy narodzinach. W tedy po raz pierwszy zdajesz sobie
spraw¦ z tego, »e istniejesz.
Na drugim poziomie ±wiadomo±ci rozumiesz, »e istniej¡
inni ludzie. Wierzysz we wszystko co mówi¡ ci osoby z autorytetem. Przyjmujesz system wierze«, w którym jeste±
wychowywany.
Na trzecim poziomie ±wiadomo±ci rozpoznajesz, »e ludzie cz¦sto si¦ myl¡ w sprawach sowich wierze«. Czujesz,
Pi¡ty poziom
»e sam mo»esz myli¢ si¦ w niektórych sprawach, w które
wierzysz ale nie wiesz w których. Jednak pomimo swoich
w¡tpliwo±ci nadal wygodnie ci z twoimi wierzeniami.
Czwartym poziomem jest sceptycyzm. Wierszy, »e badania naukowe s¡ najlepsz¡ miar¡ tego co jest prawdziwe
i wierzysz, »e masz dobre poczucie prawdy, dzi¦ki nauce,
twojej logice i twojemu rozs¡dkowi. Jeste± arogancki w stosunku do osób na drugim i trzecim poziomie.
Pi¡tym poziomem ±wiadomo±ci jest Awatar. Awatar rozumie, »e rozum to generator iluzji, nie okno na rzeczywisto±¢. Awatar widzi w nauce system wierze«, aczkolwiek
przydatny. Awatar jest ±wiadomy mocy Boga wyra»onej w
prawdopodobie«stwie i nieuniknionym odrodzeniu boskiej
±wiadomo±ci.
Wydaje mi si¦, »e jestem na czwartym poziomie, powiedziaªem, przynajmniej wedªug ciebie.
Tak, jeste± na czwartym, potwierdziª.
Ale teraz, kiedy opowiedziaªe± mi o wszystkich twoich
tajemnicach z pi¡tego poziomu mo»e udaªo mi si¦ wskoczy¢
poziom wy»ej. Tak to dziaªa?
Nie, powiedziaª, ±wiadomo±¢ nie bierze si¦ z otrzymywania nowych informacji. Bierze si¦ z odrzucania starych.
Nadal trzymasz si¦ swoich zªudze« z czwartego poziomu.
Czuj¦ si¦ ura»ony, za»artowaªem.
Nie powiniene±. Czyj± poziom ±wiadomo±ci nie implikuje niczego dobrego ani zªego. ›aden poziom nie jest lep-
Pi¡ty poziom
szy ani gorszy od innego. Ludzie s¡ szcz¦±liwy na wszystkich poziomach i na wszystkich poziomach wnosz¡ swój
wkªad w spoªecze«stwo.
To brzmi bardzo hojnie, powiedziaªem, ale zauwa»yªem, »e twój numer jest najwy»szy. To oczywi±cie ten
dobry. Musisz czu¢ si¦ troch¦ lepszy.
Nie ma w tym nic dobrego ani zªego, jest tylko ró»nica
w u»yteczno±ci. Ludzie na wszystkich poziomach maj¡ taki
sam potencjaª »eby by¢ u»ytecznym.
Ale musisz by¢ wdzi¦czny, »e nie jeste± na innym poziomie.
Nie. Szcz¦±cie przychodzi ªatwiej na innych poziomach.
‘wiadomo±¢ ma swoj¡ cen¦. Awatar mo»e znale¹¢ szcz¦±cie
jedynie w sªu»bie.
W jaki sposób sªu»ysz?
Czasami zªudzenia spoªeczno±ci s¡ wytr¡cane z równowagi i w przypadku koniktu, emocje wybuchaj¡ w niekontrolowany sposób. Ludzie gin¡. Je±li zginie zbyt wiele osób
odrodzenie si¦ Boga jest zagro»one. Kiedy to si¦ wydarza
Awatar wkracza do akcji.
Jak?
Nie mo»esz sam obudzi¢ si¦ ze snu. Potrzebujesz kogo±
kto ju» nie ±pi »eby tob¡ delikatnie potrz¡sn¡ª. W pewnym
sensie to wªa±nie robi¦.
Jak zwykle, nie bardzo wiem co masz na my±li.
Pi¡ty poziom
Wyja±niª. Wielcy przywódcy tego ±wiata s¡ zawsze
najmniej racjonalnymi spo±ród nas. S¡ na drugim poziomie
±wiadomo±ci. Charyzmatyczni przywódcy maj¡ naturaln¡
zdolno±¢ narzucania ludziom swoich zªudze«. Przekonuj¡
ludzi »eby dziaªali wbrew wªasnym interesom i pod¡»ali za
wizj¡ wi¦kszego dobra przywódcy. Przywódcy sprawiaj¡,
»e obywatele id¡ na wojn¦ zdobywa¢ ziemi¦, na której nigdy nie b¦d¡ mieszka¢ i zabija¢ ludzi wyznaj¡cych inne
religie.
Nie wszyscy przywódcy s¡ irracjonalni, zaprzeczyªem.
Ci najskuteczniejsi s¡. Nie cz¦sto widuje si¦ matematycznych geniuszy lub profesorów logiki, którzy zostaj¡ przywódcami. Logika jest szkodliwa dla przywództwa.
Ale irracjonalni przywódcy musz¡ si¦ sprawdza¢. ‘wiat
mimo wszystko zdaje si¦ dziaªa¢ caªkiem sprawnie.
Pracuje sprawnie bo zªudzenia ludzi s¡ przewa»nie w
równowadze. Awatar utrzymuje je w tym stanie wprowadzaj¡c w razie potrzeby nowe idee.
My±lisz, »e idea mo»e a» tak bardzo zmieni¢ ±wiat?
spytaªem.
Tylko idee mog¡ zmienia¢ ±wiat. Reszta to szczegóªy.
Powrót do domu
Czas i potrzeby rozmyªy si¦ w obecno±ci starca. Mogli±my
rozmawia¢ przez kilka dni. Pami¦tam jeden wschód sªo«ca
ale mogªo by¢ ich wi¦cej. Nigdy nie czuªem zm¦czenia w
jego obecno±ci. Byªo tak jakby energia otaczaªa go tworz¡c
niewidzialne pole, karmi¡c wszystko co byªo w pobli»u. Byª
niezwykªy, zadziwiaj¡cy i, ostatecznie, poza realiami tego
±wiata.
Rozmawiali±my dalej o »yciu, energii i prawdopodobie«stwie. Czasami traciªem poczucie przynale»no±ci do
mojego ciaªa. Byªo tak jakby moja ±wiadomo±¢ rozszerzaªa
si¦ na przedmioty znajduj¡ce si¦ w pokoju. Patrzyªem na
moj¡ r¦k¦ spoczywaj¡c¡ na oparciu fotela i widziaªem jak
ró»nice pomi¦dzy drewnem, powietrzem i r¦k¡ zanikaªy.
Czuªem si¦ jak kociak podniesiony za skór¦ na karku, bezradny, bezpieczny, przenoszony.
Nie pami¦tam jak opu±ciªem jego dom i poszedªem do
137
Powrót do domu
furgonetki ale pami¦tam jak wszystko wygl¡daªo. Miasto
miaªo wyra¹ne kraw¦dzie. D¹wi¦k byª czysty. Kolory »ywe.
Przedmioty zdawaªy si¦ mie¢ wi¦cej wymiarów, tak jakby
mo»na byªo zobaczy¢ tyª i boki patrz¡c z dowolnego k¡ta.
Sªyszaªem telefon w s¡siednim budynku i obie strony rozmowy. Czuªem ka»de zawirowanie powietrza.
Pojechaªem do domu drog¡, której normalnie bym nie
wybraª. Prze±lizgiwaªem si¦ przez zielone ±wiatªa bez dotykania hamulców. Piesi stali na chodnikach a policjant
pokierowaª mnie obok miejsca wypadku. Wiedziaªem, »e
wszyscy poszkodowani byli bezpieczni.
Kiedy wsun¡ªem klucz do zamka mogªem zobaczy¢ wszystkie inne zamki takie jak mój i wszystkie klucze, które przypadkiem byªy takie same. Mogªem zobaczy¢ jak obraca si¦
wewn¦trzny mechanizm zamka tak jakbym byª malutkim
obserwatorem w jego wn¦trzu, patrz¡cym na przemysªow¡
maszyn¦.
Wszystko w moim mieszkaniu wydawaªo si¦ by¢ o trzy
czwarte mniejsze. Byªo to troch¦ klaustrofobiczne.
Usiaªem przy stole kuchennym z pacz¡, której Awatar nie chciaª przyj¡¢ i patrzyªem si¦ na ni¡ przez chwil¦
zastanawiaj¡c si¦ co mo»e zawiera¢. Chciaªem j¡ otworzy¢
ale nie chciaªem »eby cokolwiek zepsuªo doskonaªy nastrój.
Wygraªa ciekawo±¢.
Zwini¦ta, »óªta kartka wypadªa z pudeªka i wyl¡dowaªa
na moich kolanach. Rozwin¡ªem ja przeczytaªem ledwie
Powrót do domu
czytelne litery. Byªo to tylko jedno zdanie ale zawieraªo
tyle, »e przyªapaªem si¦ na czytaniu go w kóªko, raz za
razem. Nie ±pi¡c caª¡ noc, owini¦ty w czerwony koc, który
tak»e byª w paczce, czytaªem to zdanie.
W ka»dej chwili mo»e by¢ tylko jeden Awatar.
Po wojnie
Uwielbiam ten bujany fotel, powiedziaª do mnie mªody
m¦»czyzna. Ile ma lat? Wygl¡da na antyk.
Dostaªem go rok przez Wojnami Religijnymi, powiedziaªem.
Ciesz¦ si¦, »e wojna sko«czyªa si¦ przed moimi narodzinami, powiedziaª mªody m¦»czyzna. Nie mog¦ sobie
wyobrazi¢ jak wygl¡daªo wtedy »ycie.
Masz szcz¦±cie, »e ci¦ to omin¦ªo.
Braªe± udziaª w wojnie?
Ka»dy braª w niej udziaª.
Pozwól, »e o co± ci¦ spytam, powiedziaª. Dlaczego
uwa»asz, »e wojna si¦ sko«czyªa? Uczyli±my si¦ w szkole,
»e wszyscy po prostu przestali walczy¢. Nikt nie wie dlaczego. S¡ ró»ne teorie na temat sekretnych paktów pomi¦dzy przywódcami jednak nikt tak na prawd¦ nie wie. By140
Po wojnie
ªe± tam. Jak my±lisz, dlaczego wszyscy nagle przestali walczy¢?
Dorzu¢ jeszcze drewna do ognia to ci powiem.
Mªodzieniec spojrzaª na swój zegarek i zawahaª si¦. Musiaª odwiedzi¢ jeszcze wiele miejsc przed obiadem. Potem
odwróciª si¦ w kierunku kominka i wybraª solidne polano.
Kiedy rzucasz monet¡, powiedziaªem, jak cz¦sto wypada orzeª?
KONIEC

Podobne dokumenty