pełny tekst

Transkrypt

pełny tekst
Fot. Ossolineum,
6
TEMAT NUMERU
Łukasz Kamiński
KRASNOLUDKI I ŻOŁNIERZE
WROCŁAWSKA OPOZYCJA LAT OSIEMDZIESIĄTYCH
W okresie stanu wojennego i lat następnych Wrocław stał się najsilniejszym ośrodkiem
na opozycyjnej mapie Polski. Na taki stan rzeczy złożyło się kilka czynników. Najważniejszym jednak było powszechne zaangażowanie mieszkańców miasta, zapewniających
wsparcie „zawodowym” opozycjonistom.
Zręby zorganizowanych działań opozycyjnych we
Wrocławiu zaczęły powstawać w 1977 r., początkowo głównie w środowisku akademickim. Jeszcze
przed Sierpniem ’80 wrocławska opozycja wydawała kilka pism niezależnych (z których największe znaczenie zyskały „Biuletyn Dolnośląski” oraz
organ SKS „Podaj dalej”), poszczególne grupy
reprezentowały różne nurty ideowe, dbano jednak o unikanie zbędnych konfliktów. Miejscem
wypracowywania kompromisu stała się inicjatywa
unikalna w skali kraju – Rada Jedności.
Po podpisaniu porozumień społecznych, wrocławscy opozycjoniści, z których wielu wspierało
strajkujących robotników, zaangażowali się w legalną działalność, głównie w ramach NSZZ „Solidarność” i Niezależnego Zrzeszenia Studentów.
W przeciągu szesnastu miesięcy „karnawału Solidarności” w różnorodnych formach niezależnej
aktywności uczestniczyły we Wrocławiu tysiące
osób. Większość z nich po wprowadzeniu stanu
wojennego 13 grudnia 1981 r. zdecydowała się na
sprzeciw wobec brutalnego stłumienia ruchu wolnościowego.
Twierdza „Solidarności”
Pierwsze strajki we Wrocławiu wybuchły już
13 grudnia. W przeciągu kilku najbliższych dni
objęły one 34 zakłady pracy i instytucje. Już pierwszej niedzieli w Zajezdni nr 7 powołany został
Regionalny Komitet Strajkowy, skupiony wokół
wiceprzewodniczącego Zarządu Regionu Piotra
Bednarza. Dzięki podjęciu decyzji o powrocie do
Wrocławia internowania uniknął także przewodniczący dolnośląskiej „Solidarności” – Władysław
Frasyniuk. W skład RKS 14 grudnia weszło dziesięciu działaczy, a obok wspomnianych liderów także
skarbnik regionu, Józef Pinior. Był on współorganizatorem akcji, dzięki której ocalono przed konfiskatą 80 mln ze związkowego konta. Fundusze te
w znaczący sposób ułatwiły działalność podziemną
w pierwszych miesiącach stanu wojennego.
W następnych dniach członkowie RKS, przenosząc się do kolejnych przedsiębiorstw, próbowali
koordynować akcję protestacyjną we Wrocławiu
i całym regionie. Jednakże przyjęta taktyka niestawiania oporu jednostkom ZOMO pacyfikującym kolejne zakłady i ponownego podejmowania
strajku nie sprawdziła się – protesty załamały się
17 grudnia. Następnego dnia pochowano pierwszą
ofiarę stanu wojennego we Wrocławiu – inż. Tadeusza Kosteckiego, który zmarł na zawał serca
w trakcie pacyfikacji przez ZOMO gmachu Politechniki. Łącznie w trakcie likwidacji kolejnych
strajków zatrzymano 1200 osób.
7
Fot. Ossolineum,
Internowania w pierwszą noc stanu wojennego uniknął także Kornel Morawiecki. Dysponował
on zakonspirowaną strukturą współpracowników
„Biuletynu Dolnośląskiego”, dzięki czemu mógł
natychmiast przystąpić do organizacji poligrafii
RKS. Już 14 grudnia ukazał się pierwszy „wojenny” numer regionalnego organu Związku „Z Dnia
na Dzień”. Dzięki wysiłkowi odciętej od świata redakcji (ze względów bezpieczeństwa przez kilka
miesięcy nie opuszczano kryjówki), kierowanej
przez Romualda Lazarowicza, pismo w początkowym okresie ukazywało się trzy razy w tygodniu!
Z czasem intensywność druku osłabła, zmieniały się zespoły redakcyjne, do „Z Dnia na Dzień”
należy jednak niekwestionowany rekord Polski
– w podziemiu ukazały się 394 numery, nakład
sięgał 40 tysięcy egzemplarzy.
Okres bezpośrednio po zdławieniu grudniowych protestów był niewątpliwie najtrudniejszym
doświadczeniem dla działaczy „Solidarności”.
Część członków RKS została zatrzymana, trójka
liderów ukrywała się. Trwały jednak prace nad
koncepcją dalszej działalności, organizowano
konspiracyjne struktury zakładowe i ponadzakładowe, w czym wiodącą rolę odgrywał Tadeusz
Świerczewski. Na początku 1982 r. działało już
8
kilka wyspecjalizowanych agend RKS – poligrafia
i kolportaż, kontakty z zakładami pracy, kontrwywiad, kancelaria szefa. Stopniowo nawiązywano
kontakty z innymi regionami.
Jeden cel – różne metody
RKS początkowo poparł inicjatywę wrocławianina
ukrywającego się w Gdańsku, Eugeniusza Szumiejki, utworzenia scentralizowanego kierownictwa podziemia – Ogólnopolskiego Komitetu
Oporu. Po kilku tygodniach Frasyniuk wycofał się
W latach osiemdziesiątych we Wrocławiu ukazywało się 386 tytułów pism podziemnych.
jednak z tego projektu, co nasiliło jego konflikt
z Morawieckim. Spór związany był przede wszystkim z fundamentalną kwestią wyboru metod walki. Przewodniczący RKS uznawał, iż najbardziej
skuteczną bronią pozostają strajki (wiosną 1982 r.
zorganizowano je kilkakrotnie), przeciwny był organizacji demonstracji ulicznych. Nasilający się
konflikt doprowadził do opuszczenia RKS przez
grupę zwolenników Morawieckiego.
W początkach czerwca 1982 r. powołali oni
nowe pismo – „Solidarność Walcząca”. Wkrót-
TEMAT NUMERU
Gdy nastał stan wojenny, już wtedy byłem działaczem Solidarności szczebla regionalnego, byłem również wiceprzewodniczącym zarządu regionu Dolny Śląsk i członkiem Komisji Krajowej NSZZ Solidarność. W dniu
wprowadzenia Stanu Wojennego wracałem z obrad komisji. Już w Poznaniu dowiedziałem się, że były aresztowania działaczy związku, powiedziano mi również, że Dworzec Główny we Wrocławiu jest obstawiony
i czeka na mnie milicja. W związku z tym maszynista zwolnił szybkość jazdy pociągu tak, że na stacji Lipa
Piotrowska mogłem wyskoczyć, a tym samym uniknąć aresztowania. Zobaczyłem ruchy wojsk, co przekonało
mnie o prawdziwości informacji o wybuchu Stanu Wojennego. Gdy dotarłem do Wrocławia nie kursowały
żadne autobusy podmiejskie, nie było również taksówek. Musiałem iść do domu pieszo.
Fot. Ossolineum,
9
TEMAT NUMERU
Gdy wracałem z obrad komisji, około 2 w nocy w moim domu była milicja, aby mnie aresztować. Zaczęli
walić kolbami w szyby i drzwi, bardzo wystraszyli moją żonę. Wtargnęli z karabinami, było ich czterech. Pytali o mnie, żona powiedziała im, że jestem w Gdańsku. To był pierwszy sygnał, że zaczyna się ciężki okres.
Rewizje były bardzo częste i regularne, przysyłano też do nas komorników, którzy mieli zajmować mienie, za
pieniądze, które związek wycofał z kąta. Starali się zastraszyć moją rodzinę.
Ciężkie życie miały również moje córki. Moja starsza córka, Agnieszka, była przewodniczącą samorządu
uczniowskiego, nauczycielka od rosyjskiego, dyrektorka szkoły oraz ubecy kazali jej podpisać list dziękczynny,
w którym wyrażała podziękowanie za wprowadzenie Stanu Wojennego oraz zaprowadzenie porządku. Córka
w tym momencie dostała histerii, wygarnęła im wszystko – prześladowania, moje ukrywanie się, ich zbrodnicze metody.
Moją młodszą córkę – Małgorzatę, gdy miała 8 lat, poproszono, aby zrobiła dekorację na dzień pierwszego
Maja. Córka, która była wychowywana patriotycznie, narysowała orła w koronie i zaniosła do szkoły. Dyrektorka wpadła w taki szał, że wezwała ubecję do ośmioletniego dziecka.
ce powstała wokół niego nowa organizacja o tej
samej nazwie, która w kolejnych miesiącach rozprzestrzeniała się na inne regiony kraju. Cechował ją z jednej strony radykalizm i jednoznaczne
odrzucenie systemu komunistycznego, a z drugiej duża aktywność oraz wcielanie w życie surowych zasad konspiracji. Dzięki temu Solidarność
Większość wrocławskich działaczy „Solidarności” po delegalizacji związku zdecydowała
się na dalszą działalność.
Walcząca była w stanie przetrwać poważne kryzysy związane z aresztowaniem grupy działaczy
w 1984 r. a także ujęciem w listopadzie 1987 r. jej
przywódcy – Kornela Morawieckiego i jego późniejszym deportowaniem (wraz z Andrzejem Kołodziejem). W drugiej połowie lat osiemdziesiątych organizacja skupiała setki działaczy w całym
kraju, wydawała kilkadziesiąt pism, od 1986 r.
uznawana była przez władze za największe zagrożenie dla systemu.
Walki uliczne
Swoistą próbą sił pomiędzy RKS a SW stały się
manifestacje w czerwcu 1982 r., do których wezwała redakcja nowego pisma. W odpowiedzi na
10
ten apel 13 czerwca na ulice Wrocławia wyległy
tysiące osób, tocząc do późnych godzin nocnych
walki z ZOMO. Nieco mniejszy zasięg przybrała
demonstracja 28 czerwca. Największy wrocławski protest, 31 VIII 1982 r., przygotowywano już
wspólnie. Na ulice wyszło kilkadziesiąt tysięcy
mieszkańców stolicy Dolnego Śląska, tocząc wielogodzinne zacięte boje z ZOMO. W toku pacyfikacji zastrzelony został Kazimierz Michalczyk,
telewizje całego świata pokazywały nagraną przez
ekipę Niezależnej Agencji Fotograficznej „Dementi” scenę przejechania przez milicyjną ciężarówkę Jarosława Hyka.
W trakcie wrocławskich manifestacji doszło do
bezprecedensowej sytuacji – audycję „na żywo”
przeprowadziła ekipa Radia Solidarność Walcząca, która po raz pierwszy w eterze pojawiła się
27 maja 1982 r. Razem z Radiem Solidarność,
emitującym audycje RKS od sierpnia 1982 r., stanowiły one przedmiot szczególnej wściekłości
komunistycznych notabli. Do wykrywania nadajników ściągano sprzęt i specjalistów z NRD,
korzystano także z pomocy KGB. Mimo to niezależne audycje radiowe, emitowane z małych,
przenośnych nadajników, stały się stałym elementem wrocławskiej rzeczywistości aż do końca lat
osiemdziesiątych.
Fot. Ossolineum,
Fot. Ossolineum,
11
Fot. Ossolineum,
Obok konspiracyjnych struktur związkowych,
powstawały także inne grupy, zwłaszcza wśród
uczniów i studentów. Na Politechnice działacze
NZS utworzyli Akademicki Ruch Oporu, w skład
którego wchodzili także studenci z innych uczelni,
publikowano m.in. „Biuletyn Wrocławski ARO” i
Prężna działalność wrocławskiej opozycji była
możliwa dzięki zaangażowaniu tysięcy anonimowych wrocławian.
„Bibliotekę ARO”. Na Uniwersytecie do 1985 r. istniał tajny Zarząd Uczelniany NZS, wydający pismo
„Komunikat”. W 1984 r. przedstawiciele różnych
uczelni utworzyli Komisję Koordynacyjną NZS.
Jedną z najsilniejszych organizacji młodzieżowych
był Młodzieżowy Ruch Oporu „Solidarność”, założony w 1982 r. W 1986 r. jego działacze związali się
z Solidarnością Walczącą, zmieniając jednocześnie
ostatni człon swojej nazwy. Niewątpliwie najbardziej widoczna była działalność Międzyszkolnego
Komitetu Oporu, wydającego od 1985 r. cieszące
się zasłużonym powodzeniem pismo „Szkoła Podziemna” (nast. „Szkoła”).
Jesienią 1982 r. na RKS spadły ciężkie ciosy –
5 października aresztowano Frasyniuka, a 7 listopada
jego następcę – Bednarza. Wraz z nimi zatrzymano
12
dziesiątki działaczy, zerwane zostały więzi organizacyjne. Ledwie zostały one odbudowane, „wpadł”
trzeci lider RKS – Pinior (23 kwietnia 1983 r.). Kolejny – Marek Muszyński, pracę zaczynać musiał praktycznie „od zera”, mozolnie odbudowując struktury
konspiracyjne. Ważnym wsparciem dla podziemia
było wciąż powszechne w połowie lat osiemdziesiątych zjawisko opłacania składek związkowych, co
w niektórych zakładach czyniło do 40% załóg.
Pośrednim miernikiem siły oporu we Wrocławiu w okresie stanu wojennego jest skala ówczesnych represji. W ówczesnym województwie wrocławskim internowano aż 1557 osób, co stanowi
ponad 15% internowań w skali całego kraju. Tylko
od stycznia do listopada 1982 r. zatrzymano 3518
osób, liczba skazanych sięgnęła 300.
Fot. Ossolineum,
TEMAT NUMERU
Dla nas, członków zarządu było oczywiste, że nie możemy dać się złapać i że musimy wciąż nieprzerwanie
prowadzić swoją działać ale z podziemia. Decyzje podjęliśmy natychmiast. Wycofaliśmy pieniądze związkowe
z konta, 80 mln złotych, które przydały się na działalność podziemną.
Z ukrycia pisałem listy, starałem się porozumieć z Kornelem Morawieckim i z Władysławem Frasyniukiem.
Odnalezienie się było trudne, ponieważ żaden z nas nie wrócił do swojego domu.
(…)Wiedziałem, że moją rodzinę czekają szykany. Mój dom był cały czas obserwowany. Ja w tym czasie
byłem we Wrocławiu – u Wiesława Kopery, który mieszkał przy ulicy Stawowej. Przyjąłem zasadę, że sam
będę typował ludzi, z którymi będę współpracował. Dzięki temu łatwiej było mi uniknąć spotkania ubeka.
Kontaktowałem się również z księżmi, ufałem swojemu proboszczowi – Władysławowi Woźnemu. Dzięki
proboszczowi udało mi się nawiązać kontakty z innymi działaczami podziemia. Poprzez niego rozsyłałem
listy, które oczywiście szły może i powoli, ale za to miałem pewność, że dojdą do celu.
Moją drugą kryjówką był Gajków, zatrzymałem się u Janiny i Franciszka Szumigajskich. Byłem coraz bliżej domu, dlatego po niedługim czasie swoją kryjówkę przeniosłem do Czernicy. W piwnicy miałem specjalną
skrzynię, w której chowałem się w przypadku kontroli domu. W dzień zwykle chowałem się na strychu, tak
żeby nikt mnie nie mógł zobaczyć, na dół schodziłem dopiero po 22. Wtedy mogłem porozmawiać z rodziną,
czy bawić się z moimi córkami.
Jan Winnik
Solidarni z sąsiadami
Jeszcze w październiku 1981 r. wrocławski działacz opozycyjny, Aleksander Gleichgewicht, przeprowadził w Pradze rozmowy z uczestnikami
Karty 77, w efekcie których powołano Solidarność
Polsko-Czeską (nazwę później zmieniono na
– Czechosłowacką). W okresie stanu wojennego
głównym motorem tej inicjatywy, podtrzymującym szlaki kurierskie stał się Mirosław Jasiński.
Od połowy lat osiemdziesiątych prowadzono coraz bardziej ożywioną działalność (obok wrocławskiego powstał ośrodek warszawski), wznowiono
przerzuty przez „zieloną granicę”, a w 1987 r.
zorganizowano pierwsze po latach spotkanie polskich i czechosłowackich opozycjonistów na granicy. W tym samym roku ogłoszono powstanie
jawnego Kręgu Przyjaciół SPCz.
Niezależne życie kulturalne
Stan wojenny przyniósł rozkwit niezależnej prasy i wydawnictw. Do kwietnia 1989 r., jak obliczył
Szczepan Rudka, we Wrocławiu ukazało się aż 386
tytułów pism podziemnych! Było to ponad 10%
wszystkich periodyków w skali całego kraju. Były
wśród nich zarówno pisma zakładowe, młodzieżowe, jaki poważniejsze periodyki publicystyczne czy
literackie. Ukazywały się w nakładach od kilkuset
do kilkudziesięciu tysięcy egzemplarzy, drukowano je najrozmaitszymi technikami, wśród których
najpopularniejszym był sitodruk.
Bujnie kwitło także niezależne życie kulturalne. Dzięki wsparciu Kościoła organizowano liczne wystawy plastyczne, przedstawienia teatralne
i parateatralne. Największe znaczenie zyskała
grupa „Nie Samym Teatrem...”, z jej najgłośniej18 grudnia pochowano pierwszą wrocławską
ofiarę stanu wojennego – Tadeusza Kosteckiego, który zmarł na zawał serca w trakcie pacyfikacji gmachu politechniki.
szą realizacją „Wyrok na Sierpień” (przedstawienie to było rekonstrukcją procesu Frasyniuka).
Znaczące miejsce wśród drugoobiegowych pism
kulturalnych, nie tylko w skali Wrocławia, zajmowała „Obecność”. Rozwijał się niezależny ruch
naukowy i oświatowy (m.in. Społeczny Komitet
Nauki i Dolnośląska Rada Edukacji Narodowej).
Granice kompromisu
W 1985 r. powstał Ruch „Wolność i Pokój”, skupiający różnorodne środowiska, które łączyło przekonanie o wadze problemów pacyfizmu i ekologii. We Wrocławiu WiP stoczył zwycięską walkę
13
Fot. Ossolineum,
o likwidację zatruwającej miasto Huty Siechnice,
popularnością cieszyły się też organizowane pod
koniec lat osiemdziesiątych pokojowe Marsze
Wielkanocne.
Wraz ze zmianą polityki władz w 1986 r.
(amnestia, propozycje współpracy dla wybranych
kręgów opozycji) także we Wrocławiu nasiliła się
dyskusja na temat dalszej strategii walki. Odbudowany RKS, kierowany przez Muszyńskiego (od
Solidarność Walczącą cechował radykalizm,
jednoznaczne odrzucenie systemu komunistycznego i surowe zasady konspiracji.
października 1986 r. przez Szumiejkę, a od września 1988 r. przez Tomasza Wójcika) niezmiennie stał na stanowisku, iż podstawą działalności
opozycyjnej winna być konspiracja. Identyczne
było stanowisko SW, która w dodatku głosiła tezę
o bliskim i nieuchronnym upadku systemu komunistycznego. Tymczasem zwolnieni z więzień
związkowcy, wśród nich Frasyniuk i Pinior, poszukiwali innej formuły działalności. Ten drugi we
wrześniu 1986 r. wszedł w skład powołanej przez
Lecha Wałęsę jawnej Tymczasowej Rady NSZZ
„Solidarność”. Był też, wraz z Szumiejką, jednym
z głównych propagatorów ruchu zmierzające-
14
Fot. Ossolineum,
go z jednej strony do wykorzystania możliwości
stwarzanych przez oficjalny samorząd zakładowy,
a z drugiej do powoływania jawnych struktur założycielskich związku w poszczególnych zakładach
pracy. Podobną, półjawną działalność samorządową podjęła także na Uniwersytecie grupa „Dwunastka”.
Waldemar Fydrych, twórca Pomarańczowej Alternatywy, obwołał się Komendantem
„Twierdzy Wrocław”.
Spór o prowadzenie działalności jawnej nasilił się po likwidacji konspiracyjnej Tymczasowej
Komisji Koordynacyjnej i powołaniu Krajowej Ko-
TEMAT NUMERU
Fot. Ossolineum,
15
Fot. Ossolineum,
16
TEMAT NUMERU
Fot. Ossolineum,
misji Wykonawczej NSZZ „Solidarność” w październiku 1987 r. W jej skład wszedł Frasyniuk,
który 3 grudnia 1987 r. powołał konkurencyjną dla
RKS Regionalną Komisję Wykonawczą, której organem prasowym było pismo „Region”.
Druga połowa lat osiemdziesiątych przyniosła
także zjawisko budowy niezależnych partii politycznych. We Wrocławiu największe znaczenie zyskała
Polska Partia Socjalistyczna, powstała pod koniec
1987 r. We Wrocławiu jej niekwestionowanym liderem był Pinior. W grudniu 1988 r. wrocławscy działacze współtworzyli struktury PPS-Rewolucja Demokratyczna, powstałej w wyniku rozłamu w partii.
Rewolucja krasnoludków
Najbardziej charakterystycznym elementem wrocławskiego krajobrazu opozycyjnego był ruch
Pomarańczowej Alternatywy, wyrosły na bazie istniejącego od 1981 r. Ruchu Nowej Kultury. Charyzmatycznym liderem PA był Waldemar Fydrych,
a organizowane od 1987 r. publiczne happeningi
systematycznie zyskiwały popularność, gromadząc tysiące młodych ludzi. Interwencje milicji,
dokonującej zatrzymań krasnoludków tudzież
czerwonoarmistów ostatecznie ośmieszały system komunistyczny. Pomarańczowa Alternatywa
szybko znalazła naśladowców w innych miastach,
a także zyskała ogólnoświatowy rozgłos.
Po okrągłym stole
Wrocław, mimo wysiłków działaczy opozycji, nie
odegrał istotnej roli w trakcie dwu fal strajków
w 1988 r., które doprowadziły do podjęcia negocjacji z władzami. W maju próba protestu miała
miejsce jedynie w „Dolmelu”, jednodniowe strajki zorganizowali działacze NZS z Politechniki
i Uniwersytetu. W sierpniu krótkotrwały strajk
miał miejsce jedynie w ZNTK.
Negocjacje w Magdalence i rozpoczęcie rozmów Okrągłego Stołu spolaryzowały wrocławską
opozycję. Popierały je głównie osoby związane z RKW, wyraźnie dystansowały się RKS, SW
i NZS. Sceptycy zyskali dodatkowy argument
w maju 1989 r., gdy warszawski Sąd Wojewódzki
odmówił legalizacji NZS. Doprowadziło to strajku, który objął wszystkie wrocławskie uczelnie.
Zawieszono go 30 maja, z uwagi na zbliżający się
termin wyborów.
14 kwietnia 1989 roku Frasyniuk powołał Komitet Obywatelski we Wrocławiu, liczący 32 osoby.
Na jego czele stanął Adolf Juzwenko, sekretarzem
został Rafał Dutkiewicz, zaś rzecznikiem prasowym Mieczysław Zlat. Komitet prowadził bardzo
aktywną kampanię wyborczą. Wrocławskimi posłami zostali Barbara Labuda, Radosław Gawlik,
Zbigniew Lech i Andrzej Piszel, zaś senatorami
Karol Modzelewski i Roman Duda.
17
Fot. Ossolineum,
W 1989 r., niezależnie od wydarzeń rozgrywających się w kraju, wrocławscy działacze opozycyjni pozostali wrażliwi na los innych narodów,
zmagających się z reżimem komunistycznym.
4 czerwca, w dniu zwycięskich wyborów w Polsce,
chińskie władze dokonały masakry studentów
protestujących na pekińskim placu Tiananmen.
We Wrocławiu spontanicznie zareagowali młodzi opozycjoniści, tworząc na ówczesnym placu
Dzierżyńskiego (obecnie Dominikańskim) Obóz
Żywego Protestu – miasteczko namiotowe, w którym mieszkali uczestnicy akcji. Obóz cieszył się
wsparciem wrocławian, przynoszących jedzenie i wpłacających datki na jego kontynuowanie.
Okoliczne chodniki i mury pokryły się grafitti,
nawiązującymi do tragedii chińskich studentów.
Zakończył się odsłonięciem pomnika, który miał
pozostać symbolem pamięci o ofiarach masakry.
Tworzyły go gąsienice czołgowe, miażdżące rower. Niestety pomnik został po kilkudziesięciu godzinach zlikwidowany przez „nieznanych sprawców”. Po dziesięciu latach odsłonięto jego kopię,
różniącą się jednak znacznie od oryginału.
Jesień narodów
W różnorodnej formie wspierano opozycję praktycznie w każdym z państw, które w 1989 r. uczestniczyły w „Jesieni narodów”. Największe jednak,
18
z dzisiejszego punktu widzenia, znaczenie miał
Przegląd Czechosłowackiej Kultury Niezależnej
i towarzyszące mu międzynarodowe seminarium
„Europa Środkowa. Kultura na rozdrożu – między
totalitaryzmem a komercjalizmem” (3-5 listopada
1989), zorganizowane przez SPCz. Mimo przeciwdziałania czechosłowackiej bezpieki wzięły w nim
udział tysiące młodych Czechów i Słowaków. We
Wrocławiu mogli oni „zachłysnąć się” wolnością,
poznać inne osoby o podobnych poglądach, posłuchać zakazanych legendarnych bardów, przede
wszystkim Karela Kryla i Jaroslava Hutki. Nie ulega wątpliwości, iż wrocławski festiwal był preludium do czechosłowackiej „aksamitnej rewolucji”
i przyspieszył rozwój wydarzeń w Pradze.
Ostatnią dużą akcją jednoczącą różne odłamy
opozycji była organizacja pomocy dla Rumunii,
gdzie upadek systemu komunistycznego związany był z krwawymi walkami. Zbierano żywność,
ubrania, leki i pieniądze. Władysław Frasyniuk
był członkiem pierwszej oficjalnej polskiej delegacji do Bukaresztu, która dotarła tam wkrótce po
zakończeniu walk.
Skala działań opozycyjnych we Wrocławiu
w okresie stanu wojennego i tak zwanej „normalizacji” była tak wielka, iż w tekście o ograniczonej objętości nie jest możliwe nawet wymienienie wszystkich struktur, grup, tytułów pism,
TEMAT NUMERU
Fot. Ossolineum,
nie wspominając nawet o nazwiskach zaangażowanych uczestników. Pozostaje mieć nadzieję, iż
ich aktywność udokumentowana zostanie w toku
prowadzonych obecnie intensywnych badań nad
dziejami wrocławskiej i dolnośląskiej opozycji.
Wrocławscy opozycjoniści po 1989 r. podążyli różnymi drogami. Jedni aktywnie działają na
scenie politycznej, reprezentując najrozmaitsze
kierunki ideowe, inni angażują się na szczeblu
samorządowym, w gospodarce, nauce, kulturze.
Część znalazła się na marginesie życia publicznego, lub świadomie podjęła decyzję o usunięciu
się w cień. Niezależnie od tego, jak dziś oceniają
swoją dawną działalność, na ile żywe są minione
spory, łączy ich wspólne doświadczenie udziału
w wielkim ruchu, który przyniósł wolność Polsce
i Europie Środkowo-Wschodniej. Ruchu, w którym obok znanych działaczy uczestniczyły tysiące
anonimowych dziś wrocławian, bez których walka
tych pierwszych nie byłaby możliwa. Bez tysięcy
osób opłacających składki, czytających i kolportujących „bibułę”, uczestniczących w protestach,
udostępniających mieszkania i pełniących szeregowe funkcje w konspiracji, Wrocław nie stałby
się tak ważnym ośrodkiem opozycyjnym. Istotnym czynnikiem było oczywiście ukrycie w odpowiednim czasie zasobów finansowych, które ułatwiły stworzenie zrębów podziemia, czy też fakt
uniknięcia aresztowania przez grupę liderów „Solidarności”. Palmę pierwszeństwa dzierżą jednak
zwykli wrocławianie. W ich ówczesnym zaangażowaniu śmiało upatrywać można źródła sukcesu, jakie nasze miasto odniosło po 1989 r.
(tytuł i śródtytuły pochodzą od redakcji)
19