Bóg ma przewidzianego Baranka
Transkrypt
Bóg ma przewidzianego Baranka
V-20 N-5 William Marrion Branham BÓG MA PRZEWIDZIANEGO BARANKA God Has A Provided Lamb 20 czerwca 1964 (wieczór) Municipal Auditorium, Topeka KS (64-0620E) Mówione Słowo jest oryginalnym nasieniem Zdjęcie Williama Branhama ze Słupem Ognia (wykonane przez Jamesa Ayersa w Sam Houston Collisseum w Houston w stanie Teksas w dniu 25 stycznia 1950 r.) Bóg ma przewidzianego Baranka God Has A Provided Lamb sobota wieczór, 20 czerwca 1964 Municipal Auditorium, Topeka KS Nagranie na taśmie magnetofonowej o numerze 64-0620E trwa 77 minut. Numeracja akapitów według VGR 64-0620E Software Version BÓG MA PRZEWIDZIANEGO BARANKA Przeczytajmy z Ewangelii Świętego Marka, sądzę, że to z niej właśnie wybrałem to, co chciałbym przeczytać i o czym przez krótką chwilę chciałbym mówić. 46 wiersz z – z 10 rozdziału. Wstańmy w szacunku dla Słowa, na czas czytania. To jest Słowo Boże. Wiemy o tym wszyscy. Wstańcie więc, ślubując wierność, której jesteście winni. Salutuje się podczas wciągania flagi na maszt. Dlaczego nie [salutować – tł.] podczas czytania Słowa Bożego? I przyszli do Jerycha; a gdy wychodził z Jerycha On oraz jego uczniowie i mnóstwo ludu, syn Tymeusza, Bartymeusz, ślepy żebrak, siedział przy drodze. Usłyszawszy, że to Jezus z Nazaretu, począł wołać i mówić: Jezusie, Synu Dawida! Zmiłuj się nade mną! I gromiło go wielu, aby milczał; a on tym więcej wołał: Synu Dawida! Zmiłuj się nade mną! Wtedy Jezus przystanął i rzekł: Zawołajcie go. I zawołali ślepego, mówiąc mu: Ufaj, wstań, woła cię. A on zrzucił swój płaszcz, porwał się z miejsca i przyszedł do Jezusa. A Jezus, odezwawszy się, rzekł mu; Co chcesz, abym ci uczynił? A ślepy odrzekł mu: Mistrzu, abym przejrzał. Tedy mu rzekł Jezus: Idź, wiara twoja uzdrowiła cię. I wnet odzyskał wzrok, i szedł za nim drogą. 2 Pomódlmy się. Wielki Duchu Święty, ożyw dla nas to Słowo dziś wieczór w tym krótkim dramacie. I obyśmy zrozumieli tę scenę, która wydarzyła się tu powyżej, i – zrozumiawszy ją – posiedli wiarę w to, że Bóg wciąż żyje, i że On jest teni sam wczoraj, dzisiaj i na zawsze. Prosimy o to w Imieniu Jezusa, Jego umiłowanego Syna, naszego Zbawiciela. Amen. Możecie usiąść. 3 Nasz temat dziś wieczór: Bóg ma przewidzianego Baranka. 4 A więc dzisiaj rano mieliśmy taki wspaniały czas, widząc, jak Jezus wchodzi do Jerycha. I stwierdziliśmy, że był tam pewien człowiek, który nazywał się Zacheusz, który wspiął się na drzewo leśnej figi i tam się ukrył, gdyż nie wierzył, że Jezus jest prorokiem. Ale jego żona była uczniem Jezusa i ona się o niego modliła. A kiedy Jezus przechodził właśnie pod tym drzewem, zatrzymał się, spojrzał w górę i zawołał do niego po imieniu, 1 BÓG MA PRZEWIDZIANEGO BARANKA 7 i powiedział: „Zejdź, zamierzam iść do twojego domu dzisiaj razem z tobą”. I pomyślałem, że również dobrze będzie, skoro już tu jesteśmy, byśmy po prostu poszli dalej z Jezusem. Prosiliśmy Go dziś rano, aby szedł z nami, a my pragnęliśmy iść z nim; i kontynuujemy własnie marsz razem z Nim przez Jerycho. 5 Otóż, dziś wieczór nasza scena rozpoczyna się w tym samym miejscu, ponownie w Jerychu, a Jezus jest teraz w domu Zacheusza, spożywając Swój – Swój posiłek. I jest zimny, październikowy dzień, i nadal jest jeszcze bardzo wczesna pora; a wiatr wieje od gór. W całej Judei jest bardzo zimny, wczesny ranek, szczególnie o tej porze roku. 6 I w tym kraju, w owym czasie, podobnie jak teraz, pełno było żebraków. Przebywają w ulicznych zaułkach i proszą. Ja… W tych krajach jeszcze teraz ulice pełne są żebraków. Indie i, ach, Afryka, i wiele innych miejsc – tam wciąż są żebracy; ułomni, chromi, niewidomi, obumarli. I czasami ludzie, którzy nie mają stałego zamieszkania po prostu leżą [na ulicy – tł.], czasem siedzą i przymierają głodem. 7 Ja, w Indiach, przeszedłem się ulicami, mając trochę pieniędzy, które dali mi ludzie; i wymieniłem te dolary na rupie. I próbowałem czym prędzej wydostać się stamtąd, aż musiano powiadomić milicję, żeby zabrała mnie z tej ulicy – panicznie się wystraszyli. A były tam biedne kobiety, które leżały tam, przymierając głodem. Jakieś małe dziecko było tak zagłodzone, że to mięso było popękane aż do kości; tam, gdzie jest połączenie z tą malutką czaszką. I jak tu wziąć takie dziecko, spróbujcie je wziąć tak, żeby nie umarło. Jeśli je wziąć tak, to co z tym, co z tamtym, co z…? Och, coś takiego! To jest, wy – wy… Gdybyście tylko popatrzyli, co wygrzebuje się tu w tych kubłach na śmieci, można by bez mała wykarmić tych ludzi. Nie uświadamiacie sobie po prostu, jak dobrze jest w tym kraju, dopiero kiedy zobaczycie, jak reszta świata przymiera głodem. 8 I jest pełno żebraków. I w owym dniu, kiedy rozgrywa się nasza scena, był… Stwierdzamy, że wszyscy ci żebracy schodzą się zwykle przy północnej bramie Jerycha, skąd idzie się do Jeruzalem. Jerycho nie było zbyt bogatym miastem. Ale Jeruzalem to [co innego – tł.], to wielkie, samozwańcze, wspaniałe miejsce świątynne, i – i wszyscy bogacze przybywali do Jeruzalem, było to wielkie, sławne miasto. A ludzie przybywający stamtąd byli zazwyczaj bogaci. I ci kupcy i tak dalej, kiedy chcieli wejść w dzień, ci żebracy zajmowali ich stragany; było takie niepisane prawo, wiedzieli, gdzie każdy z nich ma się położyć, prosząc o chleb, o jałmużnę. 8 WILLIAM BRANHAM I oni musieli dotrzeć tam wcześnie, kiedy przybywali ci kupcy, gdyż mogło być tak, że ten człowiek mógł zechcieć pomóc tylko jednemu żebrakowi w tym dniu, wkładając mu przed odejściem monetę do kieszeni. I oczywiście w tym czasie Palestyną rządził Rzym, a walutą były rzymskie denary. A więc jakąś drobną monetę mógł rzucić pierwszemu lepszemu żebrakowi, i robił to za dnia. Nie mógł sobie pozwolić, aby dać [jakieś drobne – tł.] każdemu żebrakowi. Tak więc pierwszy napotkany żebrak dostawał monetę. A więc zajmowali oni miejsca na zewnątrz bram, przed przybyciem do miasta ludzi, turystów i tak dalej. A szczególnie kładli się za północną bramą, oczekując na przybywających tam turystów. 10 I jak zauważamy, tego ranka, o którym mówimy, słońce już wstało, była chyba dziewiąta, a jeden niewidomy żebrak przybył trochę spóźniony. 11 Miał niedobrą noc. Był niewidomy. Przestał widzieć, kiedy był małym chłopcem. I przybył spóźniony. On nie… Zaspał tego ranka, gdyż całą, długą noc śnił o tym, że może znów widzieć. I przewracał się w swoim łóżku. I – i że może widzieć, myślał, że może, a obudził się rozczarowany, bo nadal nie widział. Faktycznie, był to tylko sen. 12 I poszedł drogą na swoje miejsce. A kiedy tam dotarł (więc teraz zaczyna się ten dramat, w którym będę zmierzał do punktu kulminacyjnego), nikogo tam nie było. Stało się coś dziwnego. Mimo że nie było później niż dziewiąta trzydzieści albo dziesiąta, nie było tam ani jednego żebraka. Zwykle każda osoba znajdowała się na swoim miejscu. Nie wiedział, co stało się w mieście; mieliśmy o tym podczas dzisiejszego porannego śniadania i omawialiśmy to. Jezus przekroczył bramę i wszedł do miasta, i – i wielu ludzi przybyło, aby sprawdzić, co to wszystko znaczy – i poszli ci żebracy. A on o tym nie wiedział, bo przybył za późno. Tak więc można wyobrazić sobie, jak zaczyna wywoływać różne imiona, a tu nikogo nie ma. Był jak ten samotnik. Zastanawiał się; być może urzędnicy rzymscy usunęli ich z tego miejsca albo coś takiego. Więc nikogo nie słyszał, więc… Było trochę chłodno, a on był obdarty, a jego ubranie było bardzo mocno zniszczone. 13 I on poszperał w pobliżu i znalazł dla siebie kamień, leżący na słońcu, który prawdopodobnie odpadł od tego muru, kiedy Bóg wstrząsnął tym starym murem za dni Jozuego. Usiadł na tym kamieniu i próbował myśleć o tym śnie z minionej nocy, jak to naprawdę byłoby [fajnie – tł.], gdyby rzeczywiście mógł widzieć. Ale on – on nie potrafił widzieć. Był ślepy. I zaczął myśleć o tych sprawach, i jego myśli popłynęły daleko wstecz, aż do chłopięcych lat. 9 BÓG MA PRZEWIDZIANEGO BARANKA 9 Wiecie, chciałbym tak zrobić – usiąść i pomyśleć o rzeczach, które przeminęły, tych przyjemnych rzeczach, zwycięstwach, kiedy widziałem zwycięskiego Pana, i – i o tych czasach. 15 I Bartymeusz, jako że znamy go z imienia, śniąc tamtego wieczora, że odzyskał wzrok, zaczął o tym myśleć, jak to naprawdę byłoby, gdyby autentycznie mógł widzieć. Pomyślał: „Ach, byłem ślepy tak długo, że nie wiem, czy w ogóle bym umiał jeszcze się poruszać”. Tak więc zaczął rozmyślać o tych minionych latach, kiedy był małym chłopcem. Kiedyś grywał tam na górze, na tym stromym brzegu płynącego w dole Jordanu; w jego dolinie uprawiane było zboże. Można powiedzieć, że wyrastał na zboczu góry. I on pamiętał jak cudownie było w czasie wiosny patrzeć na rosnące w górę małe kwiatki, i jak chciałoby się narwać ich garść i usiąść i patrzeć na piękne błękitne niebo. 16 Wiecie, ślepota jest to coś strasznego. Kiedy widzę niewidomego człowieka, to mi go bardzo żal. Ale mimo to znam gorszą ślepotę – duchową ślepotę; jako że Bóg uczynił człowieka, który Go sobie uzmysławia, a tacy tego własnie nie potrafią. 17 Któregoś dnia byłem z córką w ogrodzie zoologicznym w Cincinnati. Jestem wielkim miłośnikiem zwierząt – na wolności, jak wam wiadomo. Był tam orzeł schwytany i umieszczony w klatce. Taki biedny gość! Usłyszałem jakiś hałas; wziąłem za rękę małą Sarę i podeszliśmy do tej klatki. Był tam ten wielki ptak, z głową całkowicie zakrwawioną, obdarty z piór. Pomyślałem: „Co za żałosny widok!”. 18 Był na spodzie klatki i przeszedł na jej tył. Próbował się wzbić, i tak się to skończyło, machał dalej skrzydłami, wystawiał głowę z klatki, machał skrzydłami i starał się wydostać z tej klatki, trzepał tymi swoimi piórami. Ale był osaczony. Upadł więc na dno i tam leżał, wodząc oczami dokoła; spojrzał w górę i zobaczył błękitne niebo, dla którego przecież się urodził. On jest ptakiem przestworzy, wiecie. Ale, widzicie, niektóre światłe dokonania człowieka wpakowały go do klatki. 19 Stałem tam i patrzyłem na to. Pomyślałem sobie: „Oddałbym wszystko, by móc go wykupić. Gdybym mógł go kupić, zwróciłbym mu wolność, mówiąc: ‘Leć w górę, sympatyczny gościu, ty – ty to lubisz. Ja też. Bądź wolny i leć wysoko. Do ciebie należą wysokości. Po to się urodziłeś’”. Pomyślałem: „To jest najbardziej żałosny widok jaki dotąd widziałem”. 20 Podniosłem Sarę i posadziłam ją na swych ramionach. Powiedziałem: „Kochanie, to jest jeden z najgorszych widoków, jakie kiedykolwiek twoje oczy zobaczą”. 14 10 WILLIAM BRANHAM Stałem tam i rozmyślałem. Pomyślałem: „Nie, znam gorszy widok od tego. Spójrz tam na tej górze; mężczyźni z puszką piwa w ręce, kobiety w szortach, papieros”. Kiedy oni autentycznie urodzili się, by być synami i córkami Bożymi, a są w więzieniu grzechu, w którym zamknął ich szatan. Żałośni, duchowo ślepi, uwięzieni; być może należą do jakiegoś kościoła, śpiewają w chórze, ale mimo wszystko są w niewoli grzechu. 22 I ów Bartymeusz próbował wrócić myślami do czasów, gdy był małym chłopcem; jak to pod wieczór, przez blisko dwie godziny, jego ładna, miła żydowska matka wołała go: „Bartymeuszu”. Słyszał jakby jeszcze raz jej głos odbijający się od gór. I wtedy on przybiegał. A ona wychodziła na skraj werandy i siadała na kamiennym krześle i brała go w swe ramiona. I pamiętał, jak patrzył w jej śliczne oczy; jaką śliczną miał matkę. I jak zwykła kołysać go do snu, kiedy udawał się na wieczorny odpoczynek. I gdy go kołysała, opowiadała mu zdarzenia, historie ludzi, i o tych wielkich i potężnych prorokach Bożych, jacy pośród nich byli. I jak on to lubił, lubił tego słuchać. 23 Bardzo źle, że matki sadzają swoje dzieci przed telewizorem, by oglądały program o jakimś hollywoodzkim skandalu, zamiast robić to samo – opowiadać im zdarzenia biblijne. 24 Ale ona była prawdziwą hebrajską matką i opowiadała mu te krótkie historie o tych ludziach. Mówiła mu o Bogu, który posłał wielkiego, potężnego Mojżesza, kiedy byli niewolnikami w Egipcie. Bóg obiecał Ojcu Abrahamowi, że on ich wyzwoli. I On wydał wielkiego proroka, którego Bóg wzbudził spośród nich, o imieniu Mojżesz. I On przyszedł w postaci Słupa Ognia i posłał Mojżesza do Egiptu, i zostały im okazane wielkie znaki i cuda. I jak to na pustyni, bez chleba i niczego do jedzenia, a mimo to oni szli w zgodnym szeregu, a Bóg spuszczał chleb z nieba. 25 I słyszę, jak mały Bartymeusz mówi: „Matko, chwileczkę. Bóg musi zatrudniać tam wszystkich Swych Aniołów, i ma olbrzymie piece w całym niebie, a Anioły pracują po godzinach, przygotowując ten chleb i wysuwając na…”. 26 „Nie, kochanie, jesteś za młody, aby to zrozumieć. Widzisz, Jahwe nie musi tego robić. Jahwe nie musi mieć pieców. Jest stwórcą. Po prostu mówi i to jest”. 27 Zatem, co powiemy o Jezusie, kiedy widzimy, jak robi to samo? Musi być w tym coś Bożego. On musi być w jakimś związku z Jehową. Niektórzy dzisiaj próbują czynić Go prorokiem albo zwykłym człowiekiem, albo 21 BÓG MA PRZEWIDZIANEGO BARANKA 11 filozofem, dobrym nauczycielem. On był po prostu Bogiem zamanifestowanym w ciele. 28 Ona opowiadała mu o tym, jak przemierzali tę – tę – tę wielką pustynię, która była wtedy w pobliżu Jordanu, i jak to na wiosnę, w kwietniu, topniały śniegi i z całych gór spływała woda [do Jordanu – tł.] i cały Jordan był – był pełen wody, tworzyły się wielkie, przeciwne prądy na dnie rzeki. Wyglądało to tak, jakby Jahwe był jakimś kiepskim przewodnikiem, który przywiódł Swój lud w chwili, gdy akurat rzeki wylały, były w najgorszym stanie. Jak oni w ogóle mogliby wybudować most przez coś takiego? I mały Jozue, albo mały… nie Jozue. Ale mały Bartymeusz powiedział zapewne: „Mamo, jak On to zrobił?”. 29 Powiedziała: „Kochanie, pamiętaj, Jahwe jest wciąż stwórcą. On po prostu powiedział i te…”. 30 Bóg lubi, jak coś… kiedy jest zamieszanie – i [wtedy może – tł.] pokazać, że jest Samym Bogiem. Właśnie na wiosnę! Przecież latem prawdopodobnie bardzo łatwo można by przejść Jordan, jest bród blisko miasta. Wiemy o tym dzięki tym szpiegom, którzy przeszli na drugą stronę, a potem powrócili. Ale Bóg pozwolił, aby wszystkie doliny były pełne wody, a potem przybył i ściągnął Swą wielką moc z nieba i uczynił suchą drogę w poprzek [rzeki – tł.]. Poniżej leżały te kamienie, które Jozue zebrał i usypał w stos jako pomnik dla Jahwe; jaką to ich lud miał opiekę. I on… 31 Następna historia, którą on autentycznie lubił, była o tej – tej Szunamitce. Zapamiętał ją. I jego matka kiedyś opowiadała mu historię o tej Szunamitce, i o tym wielkim proroku Eliaszu1, za jego dni, i jak ta kobieta była życzliwa dla tego proroka. Mimo że nie była akurat Izraelitanką; była Szunamitką. 32 Więc ona wierzyła, że Eliasz jest prorokiem, wielkim prorokiem Pańskim. Więc kiedy… Któregoś dnia powiedziała do męża: „Zbudujmy mu mały pokoik z boku naszego domu i okażmy mu życzliwość, bo on jest wielkim mężem”. 33 I jak to któregoś dnia, kiedy Eliasz i Gehazi, jego sługa, przyszli i ujrzeli całą tę życzliwość, on rzekł do Gehaziego: Wejdź i – i – spytaj: ‘Co możemy [dla ciebie – tł.] zrobić? Co mogę powiedzieć królowi albo naczelnemu dowódcy?’”. 1 Chodzi o Elizeusza, 2 Król. 4 – tł. 12 WILLIAM BRANHAM Powiedziała: „Nie, będę mieszkać pośród swego ludu. Wszystko w porządku”. 35 Ale Gehazi powiedział: „Ona jest niepłodna. Jest stara, jej mąż jest stary, nie mają dzieci”. I powiedział… 36 I Eliasz musiał ujrzeć wizję. Rzekł: „Idź i powiedz jej: TAK MÓWI PAN, będzie mieć małego chłopca”. I po 9 miesiącach ten chłopczyk przyszedł na świat. 37 [Czyste miejsce na taśmie – wyd.]… stary, był z swoim ojcem w polu, w czasie żniw, i musiał dostać chyba udaru. Wołał: „Moja głowa! Moja głowa!”. I jego ojciec wysłał go do domu. Matka trzymała go na swym łonie i kołysała, i być może dała mu wszystkie lekarstwa, jakie miała. A ten chłopiec czuł się coraz gorzej, aż w końcu, gdzieś pod wieczór, zmarł. 38 I jak ta skromna matka wcale nie czuła się pokonana! Kiedy wszedł ojciec i zeszli się wszyscy sąsiedzi, i zaczęli zawodzić i krzyczeć, że zmarł ten mały chłopiec; ale ona wciąż miała wiarę w tego proroka, hebrajskiego proroka – ona, poganka. Powiedziała: „Osiodłaj dla mnie muła i nie zatrzymuj mnie, ale pozwól pojechać mi do tej groty, w której mieszka ten prorok, tam wysoko, na Górze Karmel”. 39 A jej mąż powiedział: „Ani to nów, ani sabat, jego tam nie będzie”. Powiedziała: „Będzie całkiem zdrów”. Powiedziała: „Naprzód”. 40 A kiedy Eliasz ujrzał ją, jak nadjeżdża, on i Gehazi wyszli z jaskini i przypatrywali się, stojąc na zewnątrz. I oto ona przybywa. On powiedział: „Oto przybyła Szunamitka i ma kłopot, ale Bóg trzyma to w tajemnicy przed moim sercem”. 41 Wiecie, Bóg nie mówi wszystkiego Swoim prorokom, tylko to, co chce, aby wiedzieli. 42 Tak więc on – on spojrzał i rzekł: „Ona jest…”. Powiedział: „Wyjdź, spotkaj się z nią i powiedz jej: ‘Czy jesteś zdrowa? Czy mąż jest zdrowy? Czy dziecko zdrowe?’”. 43 Kiedy Gehazi spotkał się z nią, powiedział do niej: „Czy zdrowa jesteś? Czy mąż zdrowy? Czy dziecko zdrowe?”. 44 Powiedziała: „Wszystko w porządku”. Dziecko, które leży martwe, mąż w rozpaczy, łzy kapią na jego serce, ale „Wszystko w porządku”. Ona przybyła do człowieka, który był w stanie jej powiedzieć i pobłogosławić ją i – miała dziecko – na pewno Bóg jest w stanie objawić [mu – tł.], dlaczego 34 BÓG MA PRZEWIDZIANEGO BARANKA 13 je zabrał. „Pan dał, Pan zabrał, niech będzie błogosławione Imię Pańskie!”2. Chciała wiedzieć dlaczego. 45 A potem, jak to ona podeszła i upadła do nóg Eliasza, a Gehazi szarpnął nią; to nie było stosowne wobec jego pana. I ona objawiła, co było nie tak. I Eliasz poszedł dół i wzbudził tego chłopczyka, leżąc swoim ciałem na tym małym jegomościu. 46 I pragnę, abyście zwrócili uwagę na wiarę tej matki, także. Ona położyła to dziecko na łóżku, na którym kładł się Eliasz. Pragnę, abyście… 47 Chciałbym wyjaśnić w tym miejscu pomysł Pawła, jak sądzę. Wiecie, Paweł kładł chusteczki na chorych i udręczonych, i fartuszki. Nie wierzę, aby Paweł nie opierał się na Piśmie. Sądzę, że tu to jest, skąd on to wziął. Pamiętacie, co najpierw powiedział Eliasz do – do Gehaziego? „Weź moją laskę i pójdź i połóż ją na tym dziecku”. Wiedział, że wszystko, czego dotknie będzie błogosławione. A więc, pamiętacie, Paweł nie modlił się nad tymi chusteczkami. Oni po prostu zdejmowali [je – tł.] z jego ciała. To była ludzka wiara. 48 Tak więc, widzicie, on powiedział: „Weź moją laskę i (jeśli ktoś pozdrowi cię, nie pozdrawiaj go) połóż ją na to dziecko”. 49 Lecz wiara tej kobiety nie była wiarą w laskę; była [wiarą – tł.] w tego proroka. I ona powiedziała: „Nie opuszczę cię, dopóki… Tak pewne jak to, że twoja dusza żyje, nie zamierzam cię opuścić”. 50 Tak więc Eliasz, aby się od niej uwolnić, musiał z nią pojechać. Tak więc wszedł tam i położył się swoim ciałem na to małe, nieżywe dziecko, i ono kichnęło siedem razy i wróciło do życia. 51 Coś takiego! Co to – co to była za wielka lekcja historii dla tego małego Barty-… Bartymeusza, wtedy gdy był małym chłopcem. Jakże on kiedyś lubił tę krótką opowieść, gdyż była o wskrzeszeniu małego chłopca. To była jedna z jego ulubionych. 52 „Ale to było w dniach, które przeminęły” – powiedział mu obecnie kapłan. „Niestety, to były dni, kiedy Izrael miał wielkiego, potężnego męża; wielcy, potężni prorocy chodzili po ziemi”. Ale ci kapłani mówili: „Wiesz, Jahwe już więcej nie potrzebuje proroków”. Nie tylko kapłani tak uważają. Ale – ale dalej mówią: „Jahwe nie potrzebuje już więcej proroków. Dał nam prawo i zbudowaliśmy kościół, świątynię, i to wszystko, czego potrzebujemy”. I to jest tak samo, jak dzisiaj wierzą, ale wciąż Jahwe pozostaje 2 Hioba 1, 21 – tł. 14 WILLIAM BRANHAM Jahwe i nie może zmienić Swojego sposobu postępowania; On jest Bogiem i nie zmienia się. Otóż, oni wierzyli, że to było – że to było wszystko, czego potrzebowali. 53 A więc kiedy oddawał się tym marzeniom, o tym, jak to było… Myślał o tym, a swoje ślepe oczy kierował ku ciepłu słonecznemu; nagle usłyszał nasilający się tupot małych mulich nóg, dochodzący z tej skalistej drogi wyłożonej otoczakami, dochodzący od strony Jeruzalem. I kiedy dokładnie się wsłuchał, stwierdził, że ktoś biegł przed tym mułem obuty w sandały. I on wiedział, że musi to być jakiś bogaty człowiek, bo podróżował na mule i miał sługę, który prowadził tego muła. 54 Tak więc on wstał, wiedział bowiem, że musi zdobyć trochę pieniędzy, by mieć z czego żyć. Tak więc wstał i założył swój płaszcz na siebie, trochę obszarpany płaszcz, i pobiegł w kierunku ulicy, mówiąc: „Pragnę jałmużny. Spóźniłem się dzisiaj rano. Czy mógłbym prosić cię, abyś dał mi jałmużnę? Jestem ślepy”. 55 I słyszymy, jak dobywa się naprawdę surowy głos: „Zejdź mi z drogi, żebraku! Jestem sługą Jahwe. Jestem kapłanem. Przybywam z Jeruzalem, posłany przez stowarzyszenie, aby powstrzymać to zgromadzenie uzdrowieniowe, które ma się odbyć tu rano w – w Jerychu. Muszę spotkać się z tutejszymi braćmi i zobaczyć, czy nie ma tu miejsca czasem ta sprawa, dotrzeć do tych ludzi. Na tej ziemi jest jakiś fałszywy prorok, rozumiesz. My… słyszeliśmy, że On jest w Jerychu dzisiaj rano i jestem w drodze. Więc zejdź mi z drogi!”. Kapłan. „No, dobrze, sługo, w drogę!”. I ten muł potruchtał dalej. 56 Wówczas ten żebrak zaczął cofać się po omacku, aż znalazł ten kamień i usiadł. Kontynuował swoje marzenia, pomyślał sobie: „Tam, na tej dróżce, gdzie stałem, nie tak znów dawno temu przechadzał się ten wielki i potężny prorok, Eliasz i Elizeusz, ramię w ramię, zmierzając nad Jordan. A Jordan znów miał się otworzyć. A po drugiej stronie dla tego zmęczonego, starego Eliasza stał ognisty rydwan i ogniste konie – które kopały w jakiś konar – by zabrać go do domu. I on musiał widzieć to, ten młody Eliasz. Elizeusz musiał obejrzeć się i spojrzeć na tę usługę przed nim, jaka przed nim stała. Musiał trzymać oczy skierowane na tego proroka”. 57 I wyobrażam sobie, jak Bartymeusz powiedział: „Gdybym tylko mógł żyć w tamtym dniu – i siedząc tu – podbiegłbym do tych proroków, upadł na twarz i powiedział: ‘Och, proroku Boży! Pomódl się za mnie, a Jahwe da mi z powrotem mój wzrok’. Ale ci kapłani mówią: ‘Nie ma już więcej czegoś takiego. Nie ma tego. Jahwe nie uzdrawia Swoją mocą, już nie. Mamy BÓG MA PRZEWIDZIANEGO BARANKA 15 lekarzy i wszystko inne, co temu służy. I w ogóle już tego nie potrzebujemy, więc Jahwe nie uzdrawia. To było w dniu, który przeminął. Po prostu trzymamy się zakonu. I my chorujemy i umieramy, i idziemy do Nieba – i to wszystko. To wszystko, czego nam potrzeba’”. 58 I kiedy tak sobie rozmyślał, przypomniał coś sobie. Nie dalej jak jakieś 500 jardów3 od miejsca, gdzie siedział, wtedy gdy Izrael przeprawił się i rozbił obóz, a wszyscy ustawieni byli w określonym porządku, wszystkie namioty na swoim miejscu – oczekiwano na rozkazy do wymarszu do Jerycha. I najprawdopodobniej ten sam kamień, na którym siedział, był tym, który Jahwe strącił, rozsadzając te mury. 59 I powiedział: „Pomyśleć! Nie tak znowu dawno potężny wojownik Jozue, wielki, potężny sługa Boży, przekroczył tę rzekę, w porze wiosennej, rozstawił namioty, dokładnie naprzeciwko wroga. Któregoś dnia, rozważając strategię ataku na Jerycho, któregoś wieczora, podczas przechadzki, albo któregoś ranka, oglądając wszystkie te bramy, i w ogóle, jakie to wszystko jest wielkie. Można było rozgrywać na nich [tych murach – tł.] gonitwy rydwanów, (mogło być parę koni obok siebie) od bramy do bramy. I Jozue się przyglądał. Patrzył, stojąc przed murem, i dostrzegł stojącego tam Mężczyznę z wyciągniętym mieczem. Jozue wyciągnął swój miecz i poszedł na spotkanie z nim. Jozue, krzycząc, powiedział: ‘Czy Ty jesteś z nami, czy jesteś jednym z naszych wrogów?’. On powiedział: ‘Nie, jestem Dowódcą zastępu Pańskiego’. Potężny Jozue rzucił miecz na ziemię i zdjął hełm i upadł do Jego stóp”. 60 Ślepy Bartymeusz pomyślał: „To nie było dalej niż 500 jardów ode mnie, tu, gdzie teraz siedzę. Gdzie był ten potężny zastęp Pański, ten Dowódca zastępu, i Jozue – skłoniony u Jego nóg. Och, gdybym tylko mógł być tam wtedy w ich namiotach, jako ten ślepiec, mógłbym prosić tego potężnego Dowódcę zastępu Pańskiego, żeby dał mi mój wzrok – On by to zrobił”. A w ogóle nie wiedział, że ten sam Dowódca był bliżej niż 100 jardów od niego. 61 W tym właśnie doznajemy porażki, dziś wieczór. Próbujemy umieścić całą chwałę i Chrystusa z powrotem w innym wieku. W Biblii jest powiedziane: „Jezus Chrystus wczoraj i dziś, ten sam i na wieki”4. On jest po prostu tak samo tu w tym budynku tego wieczora, jak wtedy, kiedy chodził po Galilei albo Jeruzalem. 3 4 Ok. 460 m (1 jard = 0,9144 m) – tł. Hebr. 13, 8 – tł. 16 WILLIAM BRANHAM Ten wielki Dowódca wyszedł z domu Zacheusza, a ludzie oczekiwali na Niego na zewnątrz. 63 Po kilku minutach usłyszał zgiełk, i na ten zgiełk składały się mieszane głosy. 64 Ktoś mówił: „Hosanna Prorokowi, który przychodzi w Imieniu Pańskim! Błogosławiony niech będzie Prorok Galilejski, Sługa Jahwe!”. 65 Inni mówili: „Precz z taką Osobą! Nic dobrego nie przyjdzie nam z tego w tym mieście”. I tak oni pojawili się – niektórzy rzucali w Niego zgniłymi owocami, w czasie, gdy przechodził przez bramę. 66 A on – on nigdy nie słyszał czegoś takiego, więc rzekł: „Co się dzieje? O co cały ten hałas? Co tu się wokół dzieje?”. A ludzie się cisnęli. 67 Po chwili usłyszał głos tego samego kapłana, który udawał się do tutejszego stowarzyszenia, aby zabroniło tego zgromadzenia. Usłyszał go, jak mówi: „Powiadają, że Ty wzbudzasz z martwych. Więc mamy tu na wzgórzu pełno ich, cały cmentarz, zobaczmy, jak podchodzisz i wzbudzasz z martwych któregoś z nich przed nami”. 68 Ale, wiecie, On zdążał do Jeruzalem, idąc na ukrzyżowanie. Wszystkie grzechy świata były na Nim i On zmierzał do Jeruzalem, by być złożonym w ofierze. I oni kpili i naśmiewali się z Niego; i niektórzy – błogosławili Go, niektórzy – przeklinali. Właśnie tak jak praktycznie na każdym zgromadzeniu, na którym On jest; niektórzy są za Nim, niektórzy – przeciwko Niemu. Ale nie było widać, że Go to martwi. Miał Swą twarz skierowaną na koniec Swego biegu. I podążał dalej, niezłomnie, szedł naprzód, spoglądając w stronę Jeruzalem. A dwunastu niepozornych mężczyzn miało Go ochraniać, starając się trzymać te tłumy z tyłu. A niektórzy starali się dotknąć Go. A niektórzy – krzyczeli i kpili z Niego, i – i tak dalej. 69 I ten tłum jakby przeleciał przez tego starego, ślepego człowieka, będącego dzisiaj naszą główną postacią, i on – popchnięty – upadł. I powiedzmy, że była tam jakaś miła, młoda pani, która akurat przechodziła, być może była to siostra Rebeki z tej naszej porannej opowieści, albo była to jakaś – jakaś wierząca w Chrystusa. I ona zobaczyła, jak popchnięto tego staruszka, a widziała, że był… Tamci byli niedobrzy dla niego. Ale ona wierzyła w Jezusa i to sprawiło, że była dobrą [osobą – tł.] Tak jest zawsze. To sprawiło, że ona zatroszczyła się o tego starca – i innych potrzebujących też. I gdy ten starszy człowiek został popchnięty, ona zatrzymała się, by go podnieść. Ona… 62 BÓG MA PRZEWIDZIANEGO BARANKA 17 On mógł powiedzieć do niej, coś w tym rodzaju: „Młoda damo, po głosie poznaję, że jesteś młodą damą”. 71 „Tak, jestem. Chciałabym cię podnieść, starcze. Przypuszczam, że mogli ci zrobić krzywdę”. 72 Powiedział: „O co ta cała awantura? Co to za zamieszanie, zamieszanie tu na zewnątrz? O co w tym wszystkim chodzi?”. 73 „Przecież” – powiedziała – „Jezus z Nazaretu, Syn Dawidowy, jest w mieście, nie rozumiesz tego? To z Jego powodu, tego Proroka z Galilei. Czyżbyś nie wiedział o tym?”. „Nie, nigdy o Nim nie słyszałem”. 74 „No to pozwól, że ci powiem, co się stało dziś rano w mieście. Czy znasz Zacheusza, właściciela restauracji?”. „Tak”. 75 „On zawsze był trochę krytyczny. Jego żona jest wierząca. I dziś rano Zacheusz wszedł wysoko na drzewo, aby obserwować przechodzącego Jezusa. A my wszyscy wiemy, że On jest Prorokiem. I kiedy On przechodził, zatrzymał się i spojrzał w górę i zawołał Zacheusza po imieniu; nigdy wcześniej nie był w Jerychu”. 76 Ten stary żebrak się rozpromienił. Powiedział: „Zatem jest to wypełnienie 5 Mojżeszowej 18, 15: ‘Pan nasz Bóg wzbudzi proroka podobnego do Mojżesza’. To musi być On. Skoro to On, to gdzie On jest teraz?”. „On jest właśnie tu, jakieś 100 jardów stąd, na tej drodze”. 77 „Rzeczywiście, przechodził obok mnie” – pomyślał. Więc zaczął krzyczeć: „Jezusie, Synu Dawida, zmiłuj się nade mną. Zmiłuj się nade mną, o Synu Dawida. Przed chwilą minąłeś mnie, zmiłuj się”. 78 Otóż, fizycznie, On mógł w ogóle nie usłyszeć jego głosu z powodu całego tego zamieszania. Niektórzy Go wychwalali, i niektórzy – błogosławili, a niektórzy – przeklinali. I w tym zamieszaniu On mógł w ogóle go nie słyszeć. 79 Ale On był Słowem. A kiedy dusza woła, tak jak ta kobieta z krwotokiem, która dotknęła się Jego szaty5. W Biblii jest powiedziane: „Mimo wszystko zatrzymał się”. To Go zatrzymało. Pomyślcie o tym, po prostu pomyślcie o tym; wołanie tego niewidomego, jakiegoś starego, nic nie znaczącego żebraka – i z grzechami tego świata i tym ciężarem na Sobie, zmie70 5 Mat. 9, 20-22 – tł. 18 WILLIAM BRANHAM rzał do Jeruzalem, by stać się ofiarą za grzech – mimo to wołanie jednej ludzkiej duszy sprawiło, że zatrzymał się i stał w miejscu. 80 On jest ten sam wczoraj, dziś i na zawsze. Jedno wołanie dziś wieczór sprowadzi Go na scenę, tak samo jak wtedy. Jakiż On jest wciąż taki sam! 81 Pamiętam, którejś nocy wracałem z Dallas w Teksasie. Było to parę lat temu. Nauczałem podstaw w – w Memphis. I linie lotnicze ulokowały mnie we wspaniałym hotelu, Peabody Hotel. Powiedziano mi, że rano zadzwonią do mnie, abym zdążył na czas na hotelowy mikrobus dowożący na lotnisko. 82 I spałem dobrze tej nocy; wstałem rano, napisałem kilka listów i miałem zamiar iść na pocztę, aby je wysłać. Wyszedłem na zewnątrz i szedłem ulicą. I nagle poczułem, jak Coś powiedziało: „Zatrzymaj się i idź z powrotem”. 83 Cóż, wiadomo, ludzie miewają pewne odczucia. Pomyślałem: „No, to było pewnie coś takiego”. 84 Poszedłem jeszcze kawałek, a To po prostu znów powiedziało: „Zatrzymaj się i idź z powrotem”. 85 Cóż, stanąłem na rogu ulicy, stał tam wielki irlandzki gliniarz i nie wiedziałem… Patrzyłem na kołowrotki i takie tam inne rzeczy w oknie. I może stałem za długo i on zaczął podejrzewać, że zamierzam ukraść któryś z tych kołowrotków; więc odwróciłem się i zacząłem iść w przeciwnym kierunku. I kiedy zacząłem iść z powrotem, szedłem coraz szybciej, szybciej, i minąłem hotel i poszedłem drogą w kierunku rzeki. Nie wiem, sądzę, ,że mógłbym odnaleźć to miejsce dziś wieczór. I pomyślałem: „Zrobiło się późno, ale Coś…”. 86 Wierzycie w Boże prowadzenie? [Zgromadzenie mówi: „Amen” – wyd.] I kiedy szedłem w dół ja – ja… Zrobiło się już późno i wiedziałem, że muszę się pospieszyć, ale Coś po prostu mówiło mi: „Idź dalej, idź dalej”. 87 I kiedy było już prawie za późno, aby wracać i zdążyć na samolot, pomyślałem: „Cóż, muszę iść za tym prowadzeniem”. I zacząłem śpiewać tę krótką pieśń, którą spotkałem u was, zielonoświątkowców: Zeszli się w górnym pokoju wzywając Imię Jego. A Duch Święty ochrzcił ich i dał im do usługi moc6. 88 Czy kiedykolwiek słyszeliście tę pieśń? „Cieszę się, bo mówić śmiem, żem jeden z nich”. Próbowałem powtórzyć to, mówiąc: 6 Fragment pieśni One Of Them, polska wersja Oto ludzie – tł. BÓG MA PRZEWIDZIANEGO BARANKA 19 Bracie, szukaj Daru Boga, co obmyje serca grzech. I kiedy tak szedłem w dół tą ulicą, spojrzałem, a tam stała stara, wypisz wymaluj – ciocia Jemima7, oparta o płot; mały, kolorowy dom, taka mała pobielana chata; [ona – tł.] oparta o płot. Miała męską koszulę zawiązaną wokół głowy. 90 I przestałem śpiewać, tylko szedłem dalej. Nie wiedziałem, gdzie idę; On mówił tylko: „Idź dalej, idź dalej”. A więc kiedy znalazłem się bardzo blisko niej, zobaczyłem, że ona jakby się uśmiechnęła. I spojrzałem na nią i odwróciłem głowę, i szedłem dalej, 91 Ona powiedziała: „Dzień dobry, parson8”. Otóż, na Południu parson znaczy duchowny. A ja – ja powiedziałem: „Dzień dobry, ciociu”. 92 Odwróciłem się i pomyślałem: „Skąd ona wiedziała, że jestem duchownym?”. Nie miałem z sobą Biblii, ani niczego takiego. Odwróciłem się. Powiedziałem: „Skąd wiedziałaś, że jestem duchownym?”. Powiedziała: „Wiedziałam, że przyjdziesz”. A ja powiedziałem: „Trochę to dziwne dla mnie”. 93 I powiedziała: „Czy czytałeś kiedyś w Biblii o tej Szunamitce?”. Powiedziałem: „O tak, proszę pani”. 94 Powiedziała: „Wiesz, że ona nie; była niepłodna, nie mogła mieć dzieci”. Powiedziałem: „Tak, proszę pani, pamiętam tę historię. 95 Powiedziała: „I ona obiecała Panu i ona wychowała to dziecko dla Pana, oczywiście”. I powiedziała: „Wiesz, jestem tego rodzaju kobietą. Powiedziała: „Nie mogłam mieć dzieci, mąż i ja”. I powiedziała: „Obiecałam Panu, że jeśli On da mi dziecko, to wychowam je dla Niego”. Powiedziała: „On dał mi dziecko”. I powiedziała: „Wychowywałam tego chłopca najlepiej jak umiałam, aby służył Panu”. Ona powiedziała: „Ale, wiesz” – powiedziała – „on popadł w złe towarzystwo i ma teraz chorobę w swym ciele”. I powiedziała: „Lekarz dał mu wszystkie możliwe zastrzyki. Ale to nic nie pomogło” – powiedziała – „jego krew ma wskaźnik dodatni, choroba 89 7 „Aunt Jemima” – amer. firma z branży spożywczej (istniejąca od 1890 roku), która w znaku firmowym na swych produktach przedstawia wizerunek typowej Murzynki amerykańskiej (do zdjęcia pozowała Nancy Green) – tł. 8 Ang. parson – pastor, duchowny, proboszcz, pleban – tł. 20 WILLIAM BRANHAM społeczna”, syfilis. A więc powiedziała: „Część jego krwi wylewa się przez serce. W jego sercu są dziury”. I powiedziała: „On leży tam wewnątrz, nieprzytomny”. I powiedziała: „Lekarz był tu dwa dni temu i powiedział: ‘On już się z tego nie obudzi. On odchodzi’”. 96 I powiedziała: „Ja po prostu nie mogę stać i patrzeć, jak moje dziecko umiera”. I powiedziała: „Dlatego modliłam się całą noc: ‘Panie, skoro zamierzasz go zabrać… Dałeś mi go; ale chciałabym usłyszeć, jak on mówi, że jest zbawiony, bym wiedziała, że znów go spotkam’”. I powiedziała: „Modliłam się i modliłam, tą modlitwą jak wspominana Szunamitka”. 97 I powiedziała: „Poszłam spać i śnił mi się sen”. Powiedziała: „I ja mówiłam do Pana, powiedziałam: ‘Ty dałeś mi dziecko’. I powiedziałam: ‘Byłam jak ta Szunamitka, ale gdzie jest Twój prorok?’. I powiedział, On powiedział: ‘Spójrz, przybliż się’. I ja zobaczyłam mężczyznę w małym kapeluszu przechylonym na bok głowy, ubranego w szary garnitur, idącego ulicą”. 98 I powiedziała: „Było to około czwartej nad ranem”. Powiedziała: „Od tej pory tu stoję”. On wciąż jest Bogiem. Koniec końców On odpowiada. 99 Powiedziałem: „Nazywam się Branham. Modlę się o chorych. Słyszałaś w ogóle o mojej usłudze?”. 100 Powiedziała: „Nie, pastorze Branhamie, nigdy nie słyszałam o tobie”. I powiedziała: „Zechcesz wejść?”. 101 A kiedy poszedłem otworzyć bramę, był to stary płot, a na bramie wisiała kopaczka9, tak jak w Arkansas. To było po drugiej stronie rzeki, bądź co bądź, więc wiecie o co chodzi. Tak więc pociągnąłem bramę i wszedłem. 102 A kiedy wszedłem do domu… Byłem w pałacach królewskich, u trzech czy czterech różnych królów: króla Anglii, króla Gustawa ze Szwecji, w wielu miejscach, wstępując tam i modląc się za nich. I byłem w niektórych wspaniałych domach, sądzę, w Hollywood. Ale nigdy nie byłem bardziej mile widziany niż w tym domu. Zwykły, mały, stary pokój, dwa pokoje, mała kuchnia z tyłu, mała sypialnia i stary plakat nad łóżkiem. Nie było żadnych podobizn sław na ścianach. Ale był tam napis: „Boże, błogosław nasz dom”. 9 Prorok używa tu słowa a plowpoint. Jest ręczne narzędzie rolnicze; na końcu drewnianego kija osadzony jest trójkątny, ostro zakończony, płaski kawałek metalu (przypomina on duży grot strzały); do rozdrabniania i spulchniania ziemi – tł. BÓG MA PRZEWIDZIANEGO BARANKA 21 Zobaczyłem leżącego wielkiego murzyńskiego chłopaka, wyglądającego na jakieś 18 lat, wielkiego, silnego, zdrowo wyglądającego chłopaka. I on miał w ręku koc i stękał: „Y-y! Y-y!”. I powiedziałem: „Co z nim?”. 104 Ona powiedziała: „On myśli, że jest na zewnątrz, na ciemnym morzu, zgubiony. I mówi, wciąż mówi, że jest ‘zgubiony’, na tym morzu, i nie potrafi znaleźć drogi. Myśli, że wiosłuje w łodzi”. Powiedziała: „Robi to już od dwóch czy też trzech dni”. I powiedziała: „Ja – ja nie mogę pozwolić mu umrzeć w ten sposób”. Powiedziała: „Pomodlisz się za nim?”. Powiedziałem: „Tak, proszę pani”. 105 Musiałem powiedzieć o uzdrowieniu. Ona nie była tym zainteresowana. Chciała jedynie usłyszeć, jak mówi, że jest zbawiony. To wszystko, co ją interesowało – że jest zbawiony. I powiedziałem, że on jest… 106 Ona podeszła, wzięła go za głowę i podciągnęła, pocałowała w policzek i powiedziała: „Boże, błogosław mamusine dziecko”. 107 Stojąc i patrząc na to, pomyślałem: „Tak, tak, to jest to”. Bez względu na to jak dużo wstydu przyniósł rodzinie, jak bardzo się oddalił, bez względu na to, jakie są z nim problemy, wciąż jest „mamusinym dzieckiem”. 108 I pomyślałem: „W Biblii jest powiedziane: ‘Matka może zapomnieć o swoim osesku, ale Ja nie zapomnę o was. Jesteście…’”. Jak duża jest to miłość! „Wasze imiona są wyryte na dłoniach Moich rąk”10. 109 Ona pocałowała go. Uklękliśmy. Ja byłem z tyłu łóżka. Położyłem swoje ręce na jego stopy, były gorące, lepkie. 110 I powiedziałem: „Ciociu, chcesz pierwsza się pomodlić?”. I mój przyjacielu, wiedziałem, że ona wcześniej mówiła do Niego. Och, co za modlitwa do Boga to była! Potem ona powiedziała: „Pomodlisz się?”. A ja powiedziałem: „Tak, proszę pani”. 111 Powiedziałem: „Niebieski Ojcze, jestem już co najmniej godzinę spóźniony na samolot. Powiedziałeś mi, abym tu zaszedł i ja właśnie tu jestem. I wobec tego nie wiem, czy to jest tu, gdzie Ty chciałeś, abym przyszedł, czy też nie, lecz jest to tu, gdzie się zatrzymałem. Jeśli Ty posłałeś mnie, abym modlił się za tym chłopcem…”. 112 I w tym czasie on powiedział: „Ach, mamo!”. 103 10 Izaj. 49, 15-16 – tł. 22 WILLIAM BRANHAM Ona powiedziała: „Co mamusine dziecko chce?”. Powiedział: „Tu w pokoju świeci światło”. Po pięciu minutach siedział w łóżku. 114 Wypadłem stamtąd i poszedłem z powrotem. Pomyślałem: „No, jedyne co mogę zrobić, to złapać taksówkę i czekać cały dzień, albo zabrać się innym samolotem”. 115 Kiedy byłem już przy bramce, dwie godziny z czymś spóźniony, usłyszałem: „Ostatnie wywołanie dla lotu numer 67 do Louisville w Kentucky”. 116 Co? Co? Suwerenność Boga! Widzicie? Modlitwa i wiara tej biednej, niepozornej, nic nie znaczącej, Murzynki uziemiła ten samolot i go zatrzymała. On jest tym samym Bogiem, który mógł zatrzymać się i odwrócić do tego ślepego żebraka pod murami Jerycha. On jest tym samym Bogiem wczoraj, dzisiaj i na zawsze. To jest wiara, która to sprawia. On pragnie, byście wierzyli. 117 Skoro już o tym mowa, jakieś dwa lata później przejeżdżałem tamtędy pociągiem, wracając do Phoenix. I wiecie, tyle chcą [w pociągu – tł.] za te swoje sandwicze, że zwykle staram się dostać na jakąś stację i kupić sobie kilka hamburgerów, pełną torbę dla siebie, aby wytrwać do końca; chcą od was 75 centów za małego sandwicza, pokrojonego tak cienko, że widać tylko jedną stronę. I – i to, otóż, to jest straszne. I ja wyskoczyłem w Memphis. I jeśli ktoś był kiedykolwiek w Memphis, to wie, na jak krótko zatrzymuje się tam pociąg. Wyskoczyłem i pobiegłem do stoiska z hamburgerami. Usłyszałem, jak ktoś powiedział: „Cześć, pastorze Branham”. 118 Rozejrzałem się dookoła, to był ktoś w czerwonej czapce na głowie. Powiedziałem: „Cześć, synu”, i zacząłem zmierzać z powrotem. Powiedział: „Nie znasz mnie, prawda?”. Powiedziałem: „Nie, nie sądzę, abym cię znał”. 119 Powiedział: „Wiesz, któregoś dnia przyszedłeś do mojego domu”. I powiedział: „Moja mama stała na zewnątrz i ty poklepałeś ją po ramieniu, cały zgrzany”. Powiedziałem: „Czy to ty jesteś tamtym chłopcem?”. 120 Powiedział: „Tak, to ja”. Powiedział: „Tak, jestem tym chłopakiem”. Powiedział: „Zostałem nie tylko uzdrowiony” – ale powiedział – „od tamtego czasu jestem także zbawiony”. Tak więc, to, to było to. 113 BÓG MA PRZEWIDZIANEGO BARANKA 23 Och, zdumiewająca łaska! Ten sam Bóg, ten niewidomy żebrak mógł Go zatrzymać, nic nie znacząca, niepozorna Murzynka mogła uziemić samolot. Jej modlitwy i wiara w Boga! Ona w to wierzyła. 122 Jezus stanął w miejscu. Oblicze tego niewidomego żebraka zatrzymało Go wprost na drodze; chciałbym mieć kilka wieczorów, aby móc głosić na ten temat: „A wtedy Jezus stanął w miejscu”. Ale On przystanął, powiedział: „Przyprowadźcie go tu”. Amen. 123 Czytałem historię o Bartymeuszu, jakiś czas temu, kiedy wziąłem tę biblijną historię. Jest to prawdopodobnie legenda, ale mówi ona o tym, że on zawsze wierzył w uzdrowienie. Bez względu na to, co mówili kapłani, on wciąż w nie wierzył. [W tej historii – tł.] powiedziane było, że on był żonaty, miał żonę i małą dziewczynkę, której nigdy nie widział. Miała wtedy jakieś 16 lat. On jej nigdy nie widział. Powiedziane było, co on zrobił dla… 124 Wiecie, żebrząc, trzeba mieć coś odmiennego od innych, inaczej ludzie nie zwrócą na ciebie uwagi. W Indiach, pozwala się, aby kobra uśmierciła którąś z tych małych mangust i coś w tym rodzaju, aby tylko zwrócić na siebie uwagę. Widziałem, jak małpa wzięła patyk i uderzała nim w piłkę, na ulicy; musi być to coś innego, by zwrócić uwagę i by dano wam pieniądze. 125 I powiedziane było, że Bartymeusz miał dwie turkawki, które potrafiły bardzo wiele, robiły fikołki, tak jak małe… jedna przez drugą, i to bawiło ludzi, turystów, i oni dawali mu pieniądze. 126 I było powiedziane, że pewnego wieczora jego – jego żona poważnie zachorowała. I posłano po lekarza, a lekarz powiedział: „Bartymeuszu, nic nie mogę zrobić. Nie potrafię powstrzymać tej gorączki”. 127 I było powiedziane, że on oparł się plecami o ścianę i wyszedł na zewnątrz domu i powiedział: „Jahwe, miłuję Cię. Wierzę w Ciebie. Nie mam nic, co mógłbym Ci ofiarować. Mam tylko te dwie małe turkawki, które zarabiają na moje życie. Ale jeśli Ty pozwolisz mojej drogiej żonie pozostać ze mną, aby pomogła mi wychować moje dziecko – a jestem ślepy i nie potrafię widzieć – jeśli Ty pozwolisz mojej żonie wyzdrowieć, by mogła mi pomagać, to obiecuję Ci, że jutro złożę wielką ofiarę. Wezmę moje turkaweczki i ofiaruję je jako swoją ofiarę”. 128 Cóż, powiedziane było [w tej historii – tł.], że jego żona wyzdrowiała. On wziął te turkawki i je ofiarował. 129 Jakiś czas potem zachorowała jego mała dziewczynka. Ona również znalazła się na granicy życia i śmierci, więc on ponownie wyszedł się mo121 24 WILLIAM BRANHAM dlić. Powiedział: „Jahwe, nic mi już nie pozostało, ale mam jeszcze swojego baranka”. A w owych dniach baranek prowadzał niewidomego, tak jak teraz robi to pies – przewodnik, ćwiczony do prowadzania niewidomego. I on miał baranka, który prowadzał go na jego miejsce żebrania. Powiedział: „Jedyne, co mi zostało, Jahwe, to ten baranek”. I powiedział: „Jeśli Ty pozwolisz mojej dziewczynce żyć, mimo że nigdy jej nie widziałem, ale ona tak się cieszy, kiedy głaszczę ją swoją ręką po włosach”. I powiedział: „Ona mnie kocha i ja ją też”. I powiedział: „Jahwe, jeśli Ty pozwolisz jej żyć, ja – ja dam Ci swojego baranka w ofierze”. 130 I jego dziewczynka poczuła się dobrze. I oto on zmierza w stronę świątyni z tym barankiem. A kapłan wyszedł i stanął na balkonie i powiedział: „Ślepy Bartymeuszu, gdzie to tak zmierzasz z rana?”. 131 Powiedział: „Idę do świątyni złożyć tego baranka w ofierze”. 132 „Och” – powiedział – „ślepy Bartymeuszu, nie możesz tego zrobić”. Powiedział: „Dam ci trochę pieniędzy i idź na bazar, kup sobie jakiegoś baranka i go ofiaruj”. 133 Powiedział: „Ja nie obiecywałem Bogu jakiegoś baranka. Obiecałem Bogu tego baranka”. 134 Powiedział: „Ale, ślepy Bartymeuszu, ty nie możesz dać tego baranka, bo ten baranek to twoje oczy”. 135 Powiedział: „Jeśli ja będę posłuszny swojej obietnicy wobec Jahwe, to On przewidzi jakiegoś baranka dla moich oczu”. 136 On miał – w ten zimny, październikowy ranek – przewidzianego Baranka dla oczu ślepego Bartymeusza. Powiedział: „Przyprowadźcie go tu”. On położył Swoje ręce na jego oczach i ten przewidziany Baranek Boży otworzył jego oczy. 137 Przyjaciele, wiecie, można by o wiele więcej powiedzieć w tej opowieści o Nim, idącym na ukrzyżowanie, ale weźmiemy się za to w późniejszym czasie. Czy wiecie, że ten sam Baranek jest również przewidziany na ten dzisiejszy wieczór. Bóg Go przewidział. On nie ma żadnego innego [Baranka – tł.], nigdy to nie będzie nic innego. To jest Boży przewidziany Baranek. Czy w to wierzycie? [Zgromadzenie mówi: „Amen” – wyd.] 138 Spojrzałem właśnie na zegarek; jest już za dwadzieścia dziesiąta, a planowałem skończyć o dziewiątej, abyście wyszli o dziewiątej trzydzieści, jak to jest tu przyjęte. BÓG MA PRZEWIDZIANEGO BARANKA 25 Ale skłońmy nasze głowy na chwilę. Chciałbym, abyście wszyscy mieli zamknięte oczy, i pochylone głowy. Bądźcie naprawdę pełni czci przez chwilę. 140 „O, Jezusie, Synu Dawida” – wołał ten żebrak – „zmiłuj się nade mną”. On nie chciał stać w miejscu. On – on musiał… on musiał zwrócić Jego uwagę na siebie. A czy wy wierzycie, dziś wieczór, że to samo nasze wołanie ponownie sprowadzi Go na scenę? On uczynił to wtedy, dlaczego nie miałby zrobić tego znów? 141 Otóż, kiedy skłaniacie swoje głowy i swoje serca, chciałbym, abyście krzyknęli do Niego: „Jezusie!”. Nie nazywajcie Go Synem Dawida, bo nie jest dla was Synem Dawida. Jest Panem. „Jezusie, Panie, zmiłuj się nade mną. Otwórz moje ślepe oczy. Słyszałem Twojego usługującego, który jest tu z nami dziś wieczór, który powiedział, że Ty obiecałeś zamanifestować się dla nasienia Abrahamowego, w tych ostatnich dniach, w ten sposób jak to uczyniłeś wobec Abrahama i jego nasienia w owym dniu. Obiecałeś to, że Ty jesteś Słowem”. 142 „W ciągu kilku ostatnich wieczorów zauważyłem dziwne sprawy. On powiedział, w Świętego Jana, znam to, 14, 12: ‘Ten, który wierzy we Mnie, sprawy, które Ja czynię i on również czynić będzie’. A ta kobieta dotknęła się Jego szaty i On wiedział, jaki miała kłopot, bo ona posłużyła się tą dużą wiarą. Dlatego że wierzyła, że to był On, za zaufanie, jakim Go obdarzyła, On oświadczył jej, że jest zdrowa, mówiąc: ‘Twoja wiara cię zbawiła’. A niewidomy u bram Jerycha – to samo. Człowiekowi na drzewie, z dzisiejszego ranka, grzechy zostały wybaczone”. 143 „Otwórz moje zaślepione oczy, Baranku, abym mógł rozpoznać, że jestem w Jego Obecności, że On tu jest. Powiedziałeś: ‘Gdziekolwiek dwóch lub trzech zgromadzi się w Moim Imieniu, Ja jestem pośrodku nich’. Otwórz moje ślepe oczy i zmiłuj się nade mną, o Baranku Boży”. 144 I w czasie, gdy się modlicie, jeśli jest jakaś wątpliwość w waszym umyśle, gdziekolwiek jest wasza wątpliwość… Jesteśmy właśnie w przededniu wielkiej usługi uzdrowieniowej. Gdybyście mieli jakąkolwiek wątpliwość zatem, to czy nie zechcecie poprosić Go, aby usunął wszystkie te łuski z waszych oczu, abyście mogli wyraźnie widzieć? 145 Te kilka wieczorów, podczas których próbowałem z całego serca dać wam możliwość zobaczenia tego, iż On daje Swój ostatni znak dla kościoła, zanim zwróci się do Żydów. Musi być wywołana oblubienica z pogan. 139 26 WILLIAM BRANHAM [Ktoś mówi w innym języku, a potem daje tłumaczenie – wyd.] Amen. Otóż, jeśli dobrze zrozumiałem, teraz, kiedy się modlicie, Duch Święty mówi i daje tłumaczenie, że Bóg daje wam zaproszenie. 147 Ilu z was tu wewnątrz [zgromadzonych – tł.] chciałoby, aby Boży przewidziany Baranek otworzył wam oczy, byście mogli zobaczyć Go tu teraz obecnego? Podnieście swoją rękę, mówiąc: „Boże, otwórz moje ślepe oczy. Pozwól mi zdjąć zasłonę z serca, Panie, abym mógł zrozumieć”. 148 A więc jak będziemy mogli Go poznać? Jak Go poznamy? Poprzez Jego naturę, co On czyni, przez Jego dzieła. On powiedział: „Jestem krzewem, winnym, a wy – gałązkami”. Otóż, gałąź rodzi owoce, nie krzew. Krzew winny pobudza gałąź. A jeśli gałąź wyda kiedykolwiek, czy też raczej – krzew winny wyda kiedykolwiek gałąź, to ona w nim zaowocuje; pojawi się następny krzew, czy też raczej gałąź na tym krzewie, wtedy i ona zaowocuje. Gdyby ten pierwszy kościół, który odpadł z tego krzewu winnego, był kościołem zielonoświątkowym, ze wszystkimi darami, gdyby on wypuścił kiedykolwiek kolejną autentyczną gałąź, to oni napisaliby kolejne Dzieje Apostolskie. I to jest właśnie to, co miało miejsce w dniach apostołów i apostolski wiek nigdy się nie skończył. 149 Piotr powiedział w Dniu Pięćdziesiątym: „Pokutujcie, każdy z was, a dajcie się ochrzcić w Imieniu Jezusa Chrystusa na odpuszczenie grzechów, a przyjmiecie dar Ducha Świętego. Albowiem ta obietnica jest dla was i dla waszych dzieci, i dla tych, którzy są daleko, mianowicie dla tylu, ilu Pan, nasz Bóg, powoła”. I dotąd, dopóki Bóg będzie powoływał, także ten wiek apostolski będzie trwał. „Albowiem ta obietnica”, tego rodzaju obietnica, „jest dla was i dla waszych dzieci , i dla tych, którzy są daleko, mianowicie dla tylu, ilu Pan, nasz Bóg, powoła”. 150 Panie, otwórz nasze oczy i pozwól nam ujrzeć tego przewidzianego Baranka. Obiecałeś, że… że Ty będziesz objawiał się w tych ostatecznych dniach, tak jak uczyniłeś to w Sodomie, kiedy Syn Człowieczy został objawiony. Modlimy się, Boże, abyś to teraz sprawił. Jesteśmy Twoimi poddanymi, Panie. Jesteśmy Twoimi krzewami winnymi. 151 Nie jesteśmy godni, nie jesteśmy godni prosić Cię o cokolwiek, ale jeśli będziemy myśleć o tym, wtedy będziemy zbyt mali, wtedy będziemy całkiem do niczego. Ale, Panie, kiedy spoglądam w górę i widzę, że jest przewidziany dla mnie Baranek, jest przewidziany Baranek, wtedy Bóg mnie nie widzi, On widzi mojego Baranka. I wiem, że nie ma nic złego w tym Baranku. On został już przyjęty. 146 BÓG MA PRZEWIDZIANEGO BARANKA 27 Otóż, Panie, pozwól, aby Słowo Boże zamanifestowało się pomiędzy nami tego wieczora, w wierze, którą miał Bartymeusza, [w wierze – tł.] którą każdy z nich miał, i ta kobieta z krwotokiem, i kto by to nie był, i Szymon Piotr i pozostali, którzy tam byli, którzy byli w potrzebie, ten Zacheusz na drzewie. Zamanifestuj się, Panie, poprzez ludzkie ciało. Niech Twoje Słowo stanie się żywe pomiędzy nami tego wieczora, abyśmy poznali i zobaczyli, że Ty jesteś Bogiem. I oby każde zaślepione oko zostało otwarte dla zrozumienia, Panie, że kiedy ta wielka usługa uzdrowieniowa zacznie się, to każdy z nich może być uzdrowiony. Wszystkie te małe dzieci, i – i ludzie o kulach, i – i cokolwiek im dolega, ci z białymi laskami, oby oni byli w stanie wyjść stąd, tak jak Bartymeusz. On odzyskał wzrok. Spraw to, Ojcze. Prosimy o to w Imieniu Jezusa Chrystusa. Amen. 153 Otóż, skończyliśmy teraz się modlić. A więc – więc teraz poważnie, w milczeniu, wierzcie. Otóż, jak ja… Ten krótki dramat, czy to była, czy to była prawda, czy nie. A Chrystus jest ten sam wczoraj, dzisiaj i na zawsze. Więc jak można Go poznać? 154 Co by było, gdyby jakiś człowiek wyszedł teraz w szacie i z brodą i takimi włosami jak Go malują artyści, z bliznami po gwoździach na rękach i krwią spływającą z Jego oblicza? To nie byłby Jezus. Nie. On siedzi po prawicy Majestatu; kiedy On przyjdzie, to każde kolano się ugnie [przed Nim – tł.] i każdy język [Go – tł.] wyzna. Ale – ale jak Go można poznać? Po prostu jakiś obłudnik mógłby Go w ten sposób namalować i tym się posługiwać. Oczywiście. 155 Ale jak Go można poznać? On jest wówczas, kiedy widać Jego naturę – Jego Słowo się manifestuje i robi dokładnie to, co zawsze robiło – wtedy wiadomo, że to jest On. Prawda? „Sprawy, które czynię”. 156 Otóż, zobaczcie, pozwólcie samym sobie teraz wierzyć w Niego. Przybliżcie się. Nie pozwólcie, aby wasz umysł zapadł w letarg, jak to ludzie mówią. Nie róbcie tego. Nie idźcie do Boga z przypadku. Przyjdźcie do Boga mądrze, z Jego Słowem. Weźcie Słowo przed siebie i powiedzcie: „Panie, dałeś obietnicę. Prosiłem Ciebie, abyś otworzył me oczy. Niech by moja wiara zatrzymała Pana Jezusa dziś wieczór. Oby On obrócił się w moją stronę i powiedział mi tak jak… owa niewiasta uczyniła wiele lat temu”. I wierzę w to z całego serca. 157 Otóż, na ile jestem w stanie to dostrzec w tym audytorium nie ma takiej osoby, którą bym znał. Wszyscy jesteście mi nieznani. 158 A czasami ludzie uważają, że ci, którzy są naprzeciwko mnie są tymi, którzy to otrzymują. Nie, nie. Sposób… nie ma to dla mnie znaczenia, 152 28 WILLIAM BRANHAM gdzie jesteście, po prostu wierzcie. Nie ma znaczenia, po prostu gdziekolwiek w tym pomieszczeniu. On wie, kim jesteście i gdzie jesteście. 159 Otóż, widzicie, że On jest ten sam wczoraj, dzisiaj i na zawsze, że nasza wiara może Go zatrzymać, tak jak to uczyniła wiara Bartymeusza. Nie musicie być żebrakami. Nie musicie krzyczeć, jak on. Nie wołanie Go zatrzymało. On jego nie słyszał. To wiara Go zatrzymała. „Twoja wiara!”. On nie powiedział: „Twój krzyk zbawił cię”. „Twoja wiara cię zbawiła”. Zobaczcie, „twoja wiara cię zbawiła”. W porządku. Niech Pan będzie błogosławiony! 160 Zastanawiam się, czy tamten usługujący, który siedzi ta, ten starszy brat, który głosił przez 65 lat, zechce uczynić mi przysługę? Czy uczyni pan to, proszę pana? Niech pan położy swoją rękę na tej kobiecie, siedzącej w pobliżu pana, a kłopoty sercowe opuszczą ją. W porządku, o to właśnie chodziło. Czy wierzysz w to, siostro? W porządku, to wszystko. 161 Czego ona dotknęła? Nigdy jej nie widziałem, ale to się stało. „Jeśli możesz wierzyć!”. Czy teraz wierzycie? [Zgromadzenie mówi: „Amen” – wyd.] 162 Czy rozpoznajecie Go tu? Czy wasze oczy się otworzyły? Zatem popatrzcie na Niego, On jest cudownym, potężnym zwycięzcą! Nie ma niczego, żadnego wyznania, żadnej denominacji, żadnego naukowca, niczego, co mogłoby Go powstrzymać. On jest Bogiem. Amen. Wzywam każdą osobę tu wewnątrz, aby uwierzyła w to, że On jest teraz tu obecny. 163 Ilu z was w ogóle widziało to zdjęcie Anioła Pańskiego w gazecie, które jest tam w Waszyngtonie? On stoi tu wprost na tym podium właśnie teraz. Właśnie teraz! Wiem, że On tu jest. Wiem o tym. Nie jestem fanatykiem. Daleko mi do tego. Mówię wam biblijną Prawdę. Wierzycie w to, widzicie, co się dzieje. 164 Tu, tu On jest znów. Ta miła Murzynka, która siedzi tam na końcu i rozgląda się. Faktycznie ona oczekuje na łaskę od Boga. Jest usługującą i modli się do Boga, aby pomógł jej w tej usłudze. Czy to prawda, proszę pani? Podnieś swoją rękę, jeśli to prawda. Nigdy jej nie widziałem, ona jest mi tak samo nieznana jak ta miła Murzynka z Tennessee w owym czasie. 165 Tam jest mężczyzna, Murzyn, który patrzy na ciebie, jakby cieszył się z tego. Czy wierzy mi pan, że jestem Bożym sługą, proszę pana? Czy pan wierzy? Ta kobieta dotknęła pana właśnie tak, jak to się czyni, kiedy się mówi: „Bądź dobrej myśli”. Nie ja wołam do pana, ale On to robi. Jeśli będzie pan wierzył w to z całego serca, to ta cukrzyca pana opuści. Czy BÓG MA PRZEWIDZIANEGO BARANKA 29 wierzy pan w to? Amen. Dobrze, zatem może pan to mieć. Amen. Niech pan chwali Pana! O to właśnie chodzi. Kogo się on dotknął? On nie dotknął się mnie. On dotknął się Jego. 166 Tu, tu siedzi młody chłopak, siedzi tu i patrzy na mnie. Ma głębokie pragnienie w swoim sercu, ja w ogóle cię nie znam, ale ty szukasz chrztu Duchem Świętym. Tak, ty. Czy wierzysz w to? Wierz, ty Go otrzymasz. Czy wierzysz w to, młody człowieku? Dobrze, możesz Go otrzymać, jeśli tylko będziesz w to wierzył. 167 Tu z tyłu jest kobieta. Ona cierpi. Jest to na jej lewym ramieniu. Miała je złamane. To jest jakaś narośl na nim, na tym lewym ramieniu. W prawym ramieniu ma zapalenie nerwu i reumatyzm. Może ją stracić. Pani Concil, czy wierzy pani z całego serca? Wierzy pani, że Bóg uczyni… Jesteś uzdrowiona. Jezus Chrystus panią uzdrowił. 168 Nigdy nie widziałem tej kobiety, ani też o niej nie słyszałem, jak dotąd w swym życiu. Jahwe wie o tym, że to prawda. Amen. 169 Tu jest Murzynka. Cierpi z powodu komplikacji spowodowanych wieloma rzeczami. Po pierwsze, ma pani kłopot z oczami. Nie dlatego, że nosi pani okulary, ale pani oczy są chore mimo wszystko. Ma pani artretyzm. Jeśli to prawda, proszę pomachać ręką. Ma pani kłopoty z żołądkiem. Jeśli tak, proszę pomachać ręką. Ma pani bóle w piersi. Tak? Proszę pomachać ręką. Czy wierzy pani, że On może panią uzdrowić? Czy wierzy pani, że Bóg może powiedzieć mi, kim jesteś? Edna Gerald. Jeśli będzie pani wierzyć w to z całego serca, wierzyć w to, a będzie pani miała swoje uzdrowienie. Amen. 170 Czy wierzycie, że On jest ten sam wczoraj, dzisiaj i na zawsze? [Zgromadzenie mówi: „Amen” – wyd.] 171 Co można powiedzieć o tej kobiecie siedzącej tu na końcu, tu w drugim rzędzie, która patrzy prosto na mnie? Ma kłopot z nogą. Czy wierzysz, że Bóg może uzdrowić twoją nogę? Jeśli wierzysz, podnieś rękę. Nie znam jej. Nigdy jej nie widziałem. 172 Co można powiedzieć o tej pani siedzącej w pobliżu niej? Czy pani… Spójrz tu, siostro, Czy wierzysz mi, że jestem sługą Bożym, z całego serca? Masz zapalenie nerwu, które cię dręczy. Jeśli to prawda, pomachaj ręką. Teraz możesz być zdrowa. 173 Pani siedząca w pobliżu niej, czy wierzy pani w to z całego serca? Pani także cierpi. Czy pani wierzy, że Bóg może powiedzieć mi, jaki pani ma kłopot? Jest to kłopot z nerkami. Jeśli to prawda, pomachaj do mnie ręką. 30 WILLIAM BRANHAM Pani siedząca po sąsiedzku z nią, czy pani wierzy? Cierpi pani na kłopoty z nerwami i na oczy. Jeśli tak, niech pomacha pani do mnie ręką. 175 Pani, która siedzi po sąsiedzku z nią, czy ty, siostro, wierzysz? Jesteś zacieniona. Masz kłopot z żołądkiem, to jest rak żołądka. Czy wierzysz, że Bóg cię uzdrowił? Amen. 176 Czy wierzycie? Możecie otworzyć oczy i wierzyć, że On jest Synem Bożym? Zatem, jeśli wierzycie, powstańcie na nogi i przyjmijcie Go, i wierzcie w to z całego serca, że On jest ten sam wczoraj, dzisiaj i na zawsze. „O Jezusie, Synu Dawida, zmiłuj się nade mną!”. Nie omijaj mię, o Zbawco. Z serca proszę Cię! Łaską wieluś już obdarzył, nie omijaj mię! Zbawco, Zbawco! Z serca proszę Cię. Łaską wieluś już obdarzył ,nie omijaj mię! Ty, krynico mej pociechy, ponad życie me, Ciebie tylko pragnę zawsze, Ciebie posiąść chcę. Zbawco, Zbawco! Z serca proszę Cię. Ciebie tylko pragnę zawsze, Ciebie posiąść chcę.11 177 Co się stało? Wasza wiara, właśnie tak jak tego niewidomego żebraka, wywołała Go na scenę. Amen. Czy wierzycie w to? [Zgromadzenie mówi: „Amen” – wyd.] Och, nie ma potrzeby ustawiania kolejki modlitewnej. Ilu z was wierzy, że zostało uzdrowionych mimo wszystko? Podnieście rękę, chwalcie Go! Amen. Jesteście uzdrowieni. 178 Jezus Chrystus jest pomiędzy nami, ten sam Jezus, który szedł przez Jerycho, który nazwał Zacheusza po imieniu, który znał Bartymeusza. Ten sam Pan Jezus, w postaci Ducha Świętego, jest tu dziś wieczór, czyniąc te same rzeczy, które On czynił, niezbicie dowodząc, że On jest ten sam wczoraj, dzisiaj i na zawsze. Nie pozwólcie wyznaniom i teologiom, i oziębieniu, aby was zdławiły. Jesteście w obecności Jezusa Chrystusa, który został zamanifestowany pomiędzy nami. Amen. Wierzę w to z całego serca. Amen. 179 Przyjmijcie swoje uzdrowienie, mówiąc: „Chwała Panu! Przyjmuję je”. 180 Zaśpiewajmy zatem pieśń pochwalną dla Niego: „Miłuję Go, miłuję Go”. Czy miłujecie Go? [Zgromadzenie mówi: „Amen” – wyd.] „Bo On wpierw umiłował mnie”. Czy miłujecie Go? Miłuję Go, 174 11 Pieśń Pass Me Not, polska wersja Nie omijaj mnie – tł. BÓG MA PRZEWIDZIANEGO BARANKA 31 Uwielbiajcie Go teraz w Jego Obecności. Wiecie, że On tu jest. … miłuję Go, Bo On wpierw umiłował mnie, I wykupił zbawienie me…12. 182 To jest także uzdrowienie. To jest część waszego zbawienia. Gdzie On to uczynił? Na Golgocie, na drzewie Golgoty. Z całych naszych serc! Miłuję Go, miłuję Go, Rzeczywiście tak jest. Uwielbiajcie Go! Bo On wpierw umiłował mnie, I wykupił zbawienie me na Golgocie. 183 Och, miłujecie Go? [Zgromadzenie mówi: „Amen” – wyd.] Uściśnijcie ręce z kimś, mówiąc: „Chwała Panu!”. Miłujcie się wzajemnie, miłujcie Go. Po prostu odwróćcie się i uściśnijcie z kimś ręce, mówiąc: „Chwała Panu! Chwała Panu! Cieszę się, że tu jestem, bracie, cieszę się, że jestem w Obecności Pana Jezusa”. Amen. Amen. Wspaniale! Och! 184 Paweł powiedział: „Jeśli śpiewam, śpiewam w Duchu”. Uwielbiajmy w Duchu, ponownie. Zaśpiewajmy w Duchu. Miłuję Go, miłuję Go, (alleluja) Bo On wpierw umiłował mnie, I wykupił zbawienie me na Golgocie. 185 Och, czy miłujecie Go? Czyż On nie jest cudowny? Śpiewajmy! Wspaniały, wspaniały jest mi Jezus mój, Bóg rady i mocy, Książę Pokoju. Zbawia mnie, chroni mnie od hańby grzechu, Wspaniały jest mój Zbawiciel, chwała Mu! Wspaniały, wspaniały jest mi Jezus mój, Bóg rady i mocy, Książę Pokoju. Zbawia mnie, chroni mnie od hańby grzechu, Wspaniały jest mój Zbawiciel, chwała Mu!13 186 Co mogłoby się własnie teraz wydarzyć w Obecności Bożej, coś takiego? W niewoli byłem ja, On zdjął potępienie, Wolnością darzy mnie i pełnym zbawieniem. 181 12 13 Pieśń I Love Him, polska wersja Miłuję Go – tł. Pieśń Wonderful, polska wersja Serce me śpiewa dziś – tł. 32 WILLIAM BRANHAM Zbawia mnie, chroni mnie od hańby grzechu, Wspaniały jest mój Zbawiciel, chwała Mu! Och, zaśpiewajmy to tak, jak o tym myślimy! Wspaniały, wspaniały jest mi Jezus mój, Bóg rady i mocy, Książę Pokoju. Zbawia mnie, chroni mnie od hańby grzechu, Wspaniały jest mój Zbawiciel, chwała Mu! 187 Och, czy to coś w was nie powoduje, nie oczyszcza was tam wewnątrz? [Zgromadzenie wyraża radość – tł.] Społeczność, och, co za uczucie! Nie chciałbym go zamienić za żadne pieniądze, które są w obiegu, za cokolwiek innego. Precz z tym, dajcie mi Jezusa! Och, coś takiego! Tak, panowie. Społeczność.! 188 Och, jak słodko jest chodzić po tej drodze pielgrzyma, opierając się na Wiecznym Ramieniu, wiedząc, że On tu jest! Och, miłość od pierwszego wejrzenia, coś wewnątrz nas, co woła! Och, coś jak… pokrywa studni artezyjskiej została otwarta i wytryskuje z niej woda; wytryskuje jej więcej, ten, co chłodzi i ten, co odświeża daje ją. Amen. Och, On jest wspaniały! Prawda? [„Amen”] Och, coś takiego! Miłuję Go. A wy? [„Amen”] Och, coś takiego! 189 Czy miłujecie się wzajemnie? [Zgromadzenie mówi: „Amen” – wyd.] Otóż, niech wszyscy ci, co są metodystami uścisną ręce z zielonoświątkowcami, i ci, co są baptystami, i bądźcie naprawdę przyjaźni. Jeśli nie potraficie tacy być, to nie miłujecie Go. To jest fakt. Bo oni Go miłują, wy Go miłujecie; On zebrał was ze wszystkich indywidualnych dróg, uczynił inną drogę, tak więc zgódźmy się właśnie teraz. Och, czy On nie jest cudowny? [„Amen”] Wierzymy w to z całego serca. 190 Och, zaśpiewajmy ponownie to, ten cudowny, stary kościelny hymn: „Miłuję Go, miłuję Go”. 191 Nie potrafię tego odpowiednio wyrazić, bo On najpierw umiłował mnie. Umiłował mnie, biednego, celowo ślepego, miłującego grzech, marnego syna pijaka, w rynsztoku, i On zatrzymał się dzięki Swej łasce. Nie miałem z tym nic do czynienia. On mnie wybrał. Tak. Jak to może być? Jak może jakiś chwast zostać zmieniony w pszenicę? Tym zajmuje się moc Boża. Amen. Miłuję Go. Och, czuję się trochę jakby religijnie teraz, ja sam osobiście. Czuję się dobrze. 192 Wiem, że On tu jest. To jest On. On to obiecał. On, On jest wśród nas. Jakże Go miłuję! On jest wspaniały. To powoduje dobre samopoczucie, gdy BÓG MA PRZEWIDZIANEGO BARANKA 33 się wie, że nie trzeba się tego domyślać. On jest tu, identyfikując się wprost w Słowie, tak jak On stale to robi, czyniąc Je Nim; nie jakieś wyznanie, nie coś mistycznego; ale Sam żywy Bóg. Jak On dał się poznać? Nie tam wtedy w Sodomie, ale – Abrahamowi, a teraz – Nasieniu Abrahama po Nim, pokazując, że jesteśmy Nasieniem Abrahama. Amen. Och, coś takiego! Czuję się naprawdę dobrze, właśnie teraz. Miłuję Go (Och, co za deszcz błogosławieństw!), miłuję Go, Bo On… Pomyślcie; zanim wy Go umiłowaliście, On was umiłował! 193 Panie Jezu, spraw, aby wyzdrowieli ci ludzie, Ojcze, aby mogli być zdrowi, każdy z nich. W Imieniu Jezusa Chrystusa modlę się, Panie, dla Twojej chwały. Amen. …Golgocie. 194 Och, skłońmy nasze głowy teraz, słodko, łagodnie. Wiecie, jesteśmy dziećmi, mimo wszystko. Jesteśmy dziećmi Bożymi. Widzieliście w ogóle jak swobodne jest dziecko przy swoim rodzicu? Jego rodzic patrzy na nie, widzicie. Zanućmy to. [Brat Branham zaczyna nucić „Miłuję Go” – wyd.] 195 Ujrzeć Go, jak tu stoi – ten wielki Słup Ognia! On powiedział: „Przychodzę od Boga”. On był tym Logos, które było z Mojżeszem na pustyni – Słupem Ognia. On zmarł na Golgocie, powstał ponownie. A kiedy Saul był w drodze do Damaszku, ten sam Słup Ognia powalił go na ziemię; on powiedział: „Kim jesteś, Panie?”. Powiedział: „Jestem Jezusem”. 196 On przyszedł od Boga; poszedł do Boga. Zidentyfikowany z nami przez dowód naukowy, przez dowód kościelny, przez wszystko. „Ja…”. Działając tak samo – ogłaszając Jego Słowo. On jest tym tłumaczem. [Brat Branham nuci „Miłuję Go” – wyd.] 197 Czy nie byłby to cudowny czas dla Niego, gdyby przyszedł właśnie teraz, kiedy będziemy się rozchodzić, rozejrzał się i zobaczył każdą istotę przemienioną? Kiedyś tak będzie. [Brat Branham nuci „Miłuję Go” – wyd.] 198 Teraz, mając pochylone głowy, naprawdę słodko. [Brat Branham nuci „Miłuję Go” – wyd.]