Tworzył niepowtarzalną atmosferę Co myśli koń?
Transkrypt
Tworzył niepowtarzalną atmosferę Co myśli koń?
Festyn będzie trwał 9 dni, 9 osób w kolejnym numerach Gazety Biskupińskiej próbuje odpowiedzieć na pytanie: Kim dla Biskupina był Walenty Szwajcer ? Tworzył niepowtarzalną atmosferę Alicja Dużyk: Czy ten stół, przy którym siedzimy, to ten sam, który często wspomina− ny jest na kartach pana książ− ki: “Biskupin i jego odkryw− ca”? Wiesław Zajączkowski: Tak, gdyby ten stół potrafił mówić, wiele by wskazał. − Był pan długoletnim przy− jacielem pana Walentego? − Tak, przyjechałem tutaj w 72 roku. Jednak do Szwajcera nie miałem łatwego dostępu, bo on był zaprzyjaźniony z prof. Rajewskim, ja byłem asysten− tem profesora, a on nie lubił siadać przy jednym stole ze swoi− mi podwładnymi. Więc dopiero po śmierci profesora tak naprawdę zaprzyjaźniłem się ze Szwajcerem. − Czy jako jego przyjaciel mógłby pan odpowiedzieć na pytanie, kim Walenty Szwaj− cer był dla Biskupina? − Było trzech ludzi, którzy przyczynili się do rozwoju Bis− kupina. Międzynarodową sławę stworzył Kostrzewski. Wprowa− dził Biskupin do literatury. Dru− gie szczęście miał Biskupin, że całą energię organizacyjną po− święcił mu mgr, później prof. Rajewski. Myślę, że trzecią oso− bą był Szwajcer, który tworzył niepowtarzalną atmosferę wokół Biskupina. Co tu ukrywać, u Szwajcera dużo się jadło, dużo się piło, a było tak przyjemnie, że naukowcy chcieli tu praco− wać i coś robić dla nauki. − Była to sympatyczna baza? − Tak, oczywiście. Gdy pod− kreślano zasługi Walentego to on nawet mówił, że odkrycie nie ma większego znaczenia, on − powiadamiając archeologów − po prostu spełnił obowiązek “wiejs− kiego srakotłuka”. Nie umnie− jszał też zasługi Jerchy, który pługiem wyorał przypadkowo fragmenty wykopalisk. Ale Jer− cha odkrył tylko Biskupin w sensie fizycznym, Myślę, że w tym pierwszym okresie zasługi Walentego są trudno wymierne. − Jednak słyszałam o wielu. − Już w pierwszym roku pisał kronikę. Później, tuż po wy− zwoleniu zajął mienie poniemie− ckie na cele ekspedycji. Do po− czątku lat 60−tych zaangażowa− ny był w przygotowaniu obiek− tu do obchodów millenijnych. − Kim więc dla Biskupina był pan Walenty? − Trudno jest o tym powie− dzieć w kilku słowach. Na pew− no był dla Biskupina kimś nie− zwykle ważnym, Był jakby kla− mrą, która wszystko spinała. Kiedyś wspominał mi, że ma− rzył o dalekich podróżach, chciał poznać wielki świat, a tymcza− sem to wielki świat przyszedł do niego. Żartował sobie, że pod− obnie jak papież nie musi nig− dzie jeździć, lecz wszyscy przy− jeżdżają do niego. z dyrektorem Rezerwatu Archeologicznego w Biskupi− nie Wiesławem Zajączkowskim rozmawiała Alicja Dużyk jako ilustracja − fragment rysunku J. Łupiny pisanie na kolanie Co myśli koń? Jak przystało na solidny gród tak i w Biskupinie nie mogło zabraknąć konia. Nie jest to Pegaz − natchnienie poetów, lecz niezbyt duży ko− nik polski. Mówi się, że dusza czło− wieka zaklęta jest w oczach. Oczy smutne, złe, wesołe, ju− daszowe − mówią nieraz wię− cej, niż ogromne poematy. Ludzkie oczy tak wiele zna− czą. A oczy tego konia? Ogro− mne, jakby zamglone.To chyba właśnie przez nie tak wielu ludzi kocha konie i chce z nimi prze− bywać. Nie wiadomo jednak czy te uczucia są odwzajemnione. Myślę, że tak naprawdę koń nie ma powodu, aby żywić szczególną sympatię dla ludzi. Powiedzmy sobie szczerze − człowiek tylko dlatego marzy o posiadaniu ko− nia, aby go osiodłać. To przyjemnie, kiedy panuje się nad tak dużym cia− łem. Pojechać wierzchem do lasu, zabrać ostrogi... Niechby koń stanął dę− ba! O − marny jego los. Raz−dwa zostanie prze− robiony na kiełbasy, tak jak jego mniejszy brat osioł na salami. Ludzie dokoła krzą− fot. Maria Warda tają się, wariują, Panie Biskupiński koń. z obsługi technicznej dorośli wieszają reklamy, a muzeum (chyba sprzątaczki) ów konik spokojnie patrzy. Już kłócą się gwarą pałucką, jutro (czyli w momencie, gdy wypominając jedna drugiej, czytacie te słowa) − tłum ludzi która której wzięła to i owo i na niego. której co z tego powodu PAŁUCZANKA ubędzie, dzieci jeszcze nie ma, zielarka radzi Nie zielsko, a zioło Zioła to niezwykle użyte− czne rośliny. Warto zwrócić uwagę, że mogą być wyko− rzystywane, nie tylko jako środek leczniczy. Mogą być używane również w kuchni jako przyprawy bądż suro− wiec do potraw. Otrzymuje się z nich także naturalne bar− wniki. Stosować je można ró− wnież do innych celów i o tym chciałabym tutaj wspo− mnieć. Myszy na przykład nie będą przebywać w pomie− szczeniu, w którym rozłoży się gałęzie jałowca. Mrówki natomiast można wypłoszyć, rozkładając na ścieżkach, któ− rymi chodzą − miętę. Z liści czarnego bzu można zrobić wywar i spryskać nimi drze− wa zaatakowane przez szkod− niki. Jego gałązki ustawione w naczyniu z wodą między krzewami agrestu i porzeczki chronią je przed kleszczami. Z kolei pchły nie znoszą za− pachu mięty i piołunu. Moż− na do ich wypłoszenia stoso− wać sproszkowaną miętę lub świeże liście piołunu. Jutro zapraszam do kuch− ni. Zaproponuję Państwu naj− różniejsze potrawy i przypra− wy, które można spróbować, wykonać i wykorzystać. Nie będę wspominać o egzotycz− nych przyprawach, jedynie o tych, które można znależć na naszych polach, łąkach i ogro− dach. ZIELARKA