Iskierki

Transkrypt

Iskierki
Strawa W i e d ź m a w ż y c i u
codziennym
pradzie−
Wiedźma z zielarką mie− gle młodej wiedźmy, której
jowa
szkają w jednej chacie. Two− wszędzie pełno. Z powagą
Dzień 1
Chodzę i chodzę, a stra−
wy jak nie było tak nie ma.
Stanowisko nr 22 puste. Lu−
dzie! Nie róbcie mi tego,
przecież człowiek żeby żyć,
musi jeść. Już nie wystar−
czają stoiska z hamburge−
rami, hot−dogami, zapieka−
nkami, pizzami, frytkami i
innymi dziadostwami. Ja
chcę strawy pradziejowej,
strawy, która przyniesie
świeżość, rześkość i wital−
ność. Strawy, która wybije
ze mnie wszelkie choróbs−
ka, zarazki i robactwo. Stra−
wy, na którą wszyscy czeka−
ją a której nie ma. Czyżby
pradawni kucharze zgubili
drogocenny przepis? A mo−
że ich rydwan uległ awarii i
nie mogli dojechać? Ja chcę
strawy!
Dzień 2
Jest, jest strawa! Nare−
szcie będę mógł się najeść
specjałów angielskich kuch−
arzy Imogen Wood i jej
towarzyszy. Najpierw mięso
pieczone na cieście chle−
bowym w tradycyjnym pa−
lenisku oraz mięso go−
towane w garze z wodą
owinięte w trawę. Następnie
ryba pieczona w glinie,
placki z fasoli, a na deser
ciasteczka z paleniska. Palce
lizać (mam nadzieję)...
rzą raczej zgodne stadło.
Nikt nie dowie się jednak czy
do stworzenia sielankowej at−
mosfery użyły czarów czy
też jest to norma. Jest wielce
prawdopodobne, że działała
tu magia, bo przecież każde
dziecko wie, że dwie kobiety
pod jednym dachem to o 50
procent za dużo. A tu prze−
cież mamy do czynienia z
wiedźmami a to inny gatu−
nek kobiety. Wiedźmy co
prawda mydlą oczy, od zwy−
kłego ludu orzącego motyką
ziemię różnią jedynie się wie−
dzą, mądrością i doświad−
czeniem ale miotłę do lata−
nia w kącie trzymają. Na
Łysą Górę blisko, kawałek
podwiezie Diabeł Wenecki re−
sztę przeleci się na miotle i
można uczestniczyć w Saba−
cie Czarownic.
Jedna z wiedźm Monika
Marzęda, która udaje stude−
ntkę IV roku archeologi ma
nawet uczennicę, słodką Pa−
trycję Kicińską − II rok stu−
diów archeologi “wydział cza−
rownic”. Patrycja lubi bawić
się z Maksiem. Maksio to
po prostu czaszka jakiegoś
ich przodka (tak naprawdę
wykonana z modeliny) przy−
wiązana bukietem ziół do
kija. Druga zabawka uczen−
nicy to suche kurze łapki (a
może tylko tak się wydaje,
że kurze bo to różnie o
takich łapkach mówią).
GŁODNY
Zielarka, która mieszka z
REDAKTOR
wiedźmami, nie zważa na fi−
segreguje zioła. Ma tego nie−
zliczoną ilość. Pozawieszane
w suchych pączkach i lnia−
nych woreczkach. Zielarka
Izabela Starukiewicz jest sza−
nowana, przychodzą do niej
po lekarstwo na ból brzu−
cha, głowy itp. Doradzi każ−
demu.
Dawno temu, kiedy w tym
miejscu gdzie dziś chodzimy
szumiała puszcza (woda,
drzewa, gwiazdy) cały świat,
był dla człowieka niepojęty.
Zielarka ze względu na swą
wiedzę o ziołach budziła res−
pekt i strach. Nazywano ją
też wiedźmą. Stąd często
gęsto wiedźma i zielarka to
była ta sama osoba. Nie wia−
domo tak naprawdę na ile
budziła szacunek a na ile
strach.
Gdyby zastosować logi−
kę zwiedzających rezerwat
młodych ludzi, lepiej dla wie−
dźmy było by gdyby budziła
przerażenie. Okazuje się, że
strach jest potrzebny. Ina−
czej słyszy:”a co to za wied−
źma, która swoim wyglądem
nie przeraża”. Wtedy tłuma−
czy, iż jej elegancki wygląd
to właśnie zasługa mocy cza−
rów bo:”co to za czarowni−
ca, która nie ma mocy i nie
może rzucić sobie iluzji na
twarz”.
Za chwilę aby udowodnić
zdolność jasnowidzenia mó−
wi,”o dym idzie do góry bę−
dzie pogoda”.
MARIA WARDA
Festyn trwa 9 dni, 9 osób w kolejnych
numerach Gazety Biskupińskiej próbuje od−
powiedzieć na pytanie:
Kim dla Biskupina był Walenty Szwajcer ?
Wykształcił
trzy pokolenia
Kazimierz Janus: − Wiele
rzeczy zrobił dla Biskupina.
Nie tylko dla wykopalisk,
które odkrył; także dla sa−
mej wsi. Był działaczem spo−
łecznym, budował spółdzie−
lnię produkcyjną, był na
pierwszym zjeździe, może
to teraz nieistotne, ale wte−
Iskierki
*W pierwszy dzień Fe−
stynu Archeologicznego ka−
sa wydała 3600 biletów.
(km)
* W niedzielę w rezer−
wacie pojawili się faceci w
spódnicach czyli krakowski
zespół Tottoo
(km)
* W sobotę na dworcu
PKS w Żninie wasza roz−
targniona reporterka Gazety
Biskupińskiej zostawiła kur−
tkę i parasol. Jeżeli ktoś
przypadkiem znalazł w po−
czekalni autobusowej wy−
szczególnione rzeczy będę
dozgonnie wdzięczna. (km)
*Niestety stanowisko Ar−
cheologii żywej okazało się
martwym stanowiskiem, a...
a właściwie wcale nie pow−
stało.
(ad)
dy coś znaczyło. Szwajcer
organizował plenery bisku−
pińskie. Wtedy zjeżdżali się
artyści z całego kraju i przez
miesiąc rzeźbili, później ich
rzeźby uświetniały teren, np.
parking w Biskupinie. Po−
magał gdy były jakieko−
lwiek wycieczki.
Gdy byłem wójtem w
Gąsawie, podpowiadał, co na−
leży zrobić, żeby upiększyć
Biskupin. Był wielkim ini−
cjatorem pobudowania tam
schroniska. Zabiegał o to w
kuratorium oświaty, ale nie−
stety nie było środków fi−
nansowych. Jedynie udało
mu się wygospodarować ta−
kie mini schronisko w kla−
sie, kiedy zlikwidowano na
pewien czas szkołę.
Uczył w biskupińskiej
szkole do 67 lat. Mówił, że
wykształcił 3 pokolenia Po−
laków. Właściwie Walek był
wielkim humorystą, a życie
traktował tak sobie, wesoło.
Mówił, że nie ma się czym
przejmować, nie ma się czym
smucić tylko zawsze iść do
przodu. Różnie to bywało,
ale zawsze sobie radził.
długoletniego naczelnika
i wójta Gąsawy wysłuchała
ALICJA DUŻYK