Untitled - Makrosfera
Transkrypt
Untitled - Makrosfera
Jako, że w tym tygodniu mieliśmy wysyp negatywnych sygnałów i zebraliśmy już takie 4 to formalnie przyjmujemy postawę pro-spadkową. Jest tylko jedno ale. Aby je wyjaśnić podzielmy wskaźniki, z których korzystamy na 3 grupy: • • wskaźniki giełdowe, czyli takie, które zależą od od kondycji giełdy np: o NH NL o dynamika WIG250 wskaźniki gospodarcze krajowe, czyli takie, które oddają kondycję realnej gospodarki Polski np: • o CLI AA Poland (IWW) o PKB wskaźniki gospodarcze zagraniczne, czyli takie które oddają kondycję realnej gospodarki innych krajów np: o % Growing Countries W obecnym momencie zarówno wskaźniki giełdowe jak i wskaźniki gospodarcze zagraniczne wskazują na nadchodzącą bessę. Do tego momentu nie mamy problemu z przyznaniem, że nadchodzi bessa. Cały dysonans jaki w nas powstaje wynika z faktu, iż wskaźniki gospodarcze krajowe w obecnym momencie sugerują dalsze trwanie hossy. Bardzo dobrze tą rozbieżność zilustrują dwa poniższe wykresy: Pierwszy pokazuje produkcję przemysłową, a więc wskaźnik należący do grupy gospodarczych krajowych, a drugi to NH NL czyli wskaźnik giełdowy. Obydwa wskaźniki mają tak samo długą i wiarygodną historię wskazań i dobrze oddają poglądy swoich grup wskaźników. Po każdym poprzednim sygnale na produkcji przemysłowej (pierwszy wykres) hossa trwała jeszcze co najmniej rok. Po każdym poprzednim sygnale na NH NL (drugi wykres) po niedługim czasie zaczynała się bessa. Obecnie zarówno produkcja przemysłowa jak i NH NL mają wygenerowane sygnały. Którym powinniśmy wierzyć bardziej? Aby rozwiązać tą zagadkę postanowiłem sprawdzić jak w historii zachowywała się giełda w momencie, gdy wskaźniki giełdowe i gospodarcze zagraniczne wskazywały jedno, a wskaźniki gospodarcze krajowe coś innego. Niestety okazuje się, że to pierwszy taki przypadek w historii naszej giełdy. Nigdy wcześniej taka rozbieżność nie występowała. Spróbowałem znaleźć podobne sytuacje do obecnej na innych rynkach o dłuższej historii (USA i Niemcy), aby sprawdzić czy przy tak dobrych danych jak obecnie u nas (wysokie PKB i dołek na inflacji) możliwe jest pojawienie się spadków. Znalazłem 6 momentów, które idealnie pasowały do zadanych kryteriów: • lip-59 (USA) • sty-77 (USA) • lip-83 (USA) • mar-98 (USA) • paź-78 (Niemcy) • gru-87(Niemcy) A oto jak potoczyły się dalsze losy giełd po tych momentach: 170 160 150 140 130 120 110 100 90 80 1 2 3 4 lip-59 5 6 7 8 sty-77 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 lip-83 mar-98 paź-78 gru-87 Pozioma oś jest w miesiącach. Pionowa to zmiana kapitału od początkowych 100%. Wyniki można podzielić na dwie grupy: • W 2 przypadkach (mar-98 i gru-87) spadki trwały dość krótko (2 i 6 miesięcy), a następnie zaczęły się dynamiczne wzrosty wynoszące indeksy na +30% i +60% w ciągu ok. półtora roku. • W 4 pozostałych przypadkach ścieżki zgodnie podążają w dół w niezbyt szybkim tempie przez najbliższe kilkanaście miesięcy, a więc tyle ile zwykle trwa bessa. Ciekawe jest to, że żadna z tych bess nie jest zbyt dynamiczna. Najsłabsza ścieżka daje radę spaść nie więcej niż 20%. Wnioski: Wygląda na to, że w obecnej sytuacji najbardziej prawdopodobny jest jeden z dwóch scenariuszy: • Silna hossa – prawdopodobieństwo 33% - Potwierdzeniem tej wersji byłoby zawrócenie wskaźników giełdowych i zagranicznych w bardziej przyjazne rejony. • Słaba bessa – prawdopodobieństwo 66% - Potwierdzeniem tej wersji byłoby pogarszanie się wskaźników gospodarczych krajowych. Co powinienem zrobić w takiej sytuacji jeśli inwestuję w spółki? Jako, że prawdopodobieństwo bessy jest obecnie większe niż hossy, to nasuwają się dwie porady: • Zmniejszyć zaangażowanie w akcje. (Ja zmniejszam z 40% do 25%). • Odpuścić podążanie za indeksem (ETFy) i skupić się na dobrej selekcji spółek. (Ja zostawiam w portfelu tylko te najsilniejsze fundamentalnie). Dlaczego skoro prawdopodobnie przyjdzie bessa, nie redukujemy akcji do 0% już teraz? Zwykle spadkowe wskazania makrosfery były jednoznaczne i dawały bardzo duże prawdopodobieństwo nadejścia bessy. Obecnie w wyniku rozbieżności wciąż mamy 33% szansy na dynamiczną hossę co przy dobrej selekcji spółek może przełożyć się zyski nawet przy zaangażowaniu tylko 25% kapitału. Co powinienem zrobić w takiej sytuacji jeśli inwestuję w kontrakty? Niestety obecnie inwestujący w kontrakty są w gorszej sytuacji niż inwestorzy akcyjni, gdyż obstawienie spadków daje większe prawdopodobieństwo zysku, ale mniejszy ich poziom. Obstawienie wzrostów może skutkować wysokim poziomem zysków, ale szansa na realizację tego scenariusza to 33%, więc niezbyt dużo. (Ja obecnie nie mam żadnych kontraktów). Jaki jest maksymalny zasięg spadków jeśli bessa miałaby nadejść? Jeśli spojrzymy na wykres EV/EBIT dla całego rynku (wskaźnik bardzo podobny do C/Z), to zobaczymy, że obecna wartość to ok. 23. Patrząc na historię, wskaźnik EV/EBIT na poziomie ok. 16 oznaczał ekstremalnie tanie akcje. W niedawnych wynikach za 1 kwartał 2014r. Spółki zbiorczo, ani znacząco nie zwiększyły przychodów, ani ich nie zmniejszyły. Gdyby taka tendencja się utrzymała, to giełda musiałaby spaść ok. 30%, aby EV/EBIT wyniósł 16. Mówiąc prościej: Hossa trwająca przez ostatnie 2 lata wyniosła indeksy w górę na tyle nisko, że w przypadku bessy nie mamy za bardzo z czego spadać. Podobny wniosek płynie z pokazywanego wcześniej wykresu dla ścieżek z USA i Niemiec, które w najgorszej wersji traciły ok. 20%, a w średniej nawet mniej.