GWT "k!RAJpl" - „Piąta Strona Świata”
Transkrypt
GWT "k!RAJpl" - „Piąta Strona Świata”
GWT "k!RAJpl" - „Piąta Strona Świata” Tweetnij Grudziądzka Wiosna Teatralna 2014 "k!RAJpl" Śląsk, a właściwie jego mały zakątek, leżące nad niegdyś graniczną rzeką Brynicą Szopienice. Tam właśnie umieścił akcję swojej debiutanckiej powieści Kazimierz Kutz. Wybitny reżyser filmowy i teatralny (współpracował m. in. z Teatrem Śląskim) zawarł w niej bogaty i barwny obraz życia mieszkańców, pełen zdarzeń codziennych i o dziejowym znaczeniu, rejestrujący miejscowe anegdoty i portrety zwykłych ludzi, z których każdy ma swoją niepowtarzalną historię wartą upamiętnienia. Powstała w ten sposób fascynująca i gęsta od wydarzeń opowieść o miejscu bliskim sercu głównego bohatera, jego „Piątej stronie świata”. Śląsk, piąta strona świata, to miejsce, gdzie zacierają się granice, a historia bawi się ludźmi i narodami. Nie sposób zamknąć go w sztywne ramy ani opowiedzieć od początku do końca. Można tylko próbować odsłaniać po kawałku, zestawić z tysiąca zabawnych, tajemniczych i fascynujących ludzkich historii. Kazimierz Kutz pisał swoją debiutancką powieść przez piętnaście lat. Wsłuchując się w lokalne anegdoty i małe rodzinne epopeje, stworzył wielopokoleniową barwną panoramę Śląska. Przedstawia ją we wspomnieniach człowieka próbującego rozwiązać rodzinną tajemnicę z przeszłości. Tak autor, jak jego bohater bezustannie poszukują właściwego języka do zrozumienia zmieniających się czasów - lawirują między polszczyzną i śląską gwarą. Kutz, który Śląsk ma we krwi, to niezrównany opowiadacz. W serii śmiesznych i strasznych historii portretuje ludzi borykających się z losem, którzy walczą i emigrują, filozofują i biorą życie lekko. Słowem, szukają swojego miejsca na ziemi. Obsada: Dariusz Chojnacki - Bohater Artur Święs - Lucjan Bartłomiej Błaszczyński - Alojz, Alter ego Dziadka Wawrzka Andrzej Dopierała - Ojciec Barbara Lubos - Matka Ewa Leśniak - Marianna Grażyna Bułka (gościnnnie) - Chrobokowa Bernard Krawczyk - Dziadek Wawrzek Alina Chechelska - Babka Halźbieta Marcin Szaforz - Heniek Basista, Karlik Agnieszka Radzikowska - Adela Katarzyna Kowalczuk - Izabela Czornynoga, Ema, Śpiewająca kobieta Ewa Kutynia - Rebeka, Babka Jorga, Śpiewająca kobieta, Matka na dworcu, Alicja Anna Kadulska - Matka Buli, Matka Jorga, Śpiewająca kobieta, Matka na dworcu, Matka Alicji, Truda - żona Karlika, Sąsiadka na Weselu Andrzej Warcaba - Albin Lompa, Suchanek, Bauer Grundman, Żyd w pociągu. dr Hawranek Adam Kopciuszewski (gościnnnie) - Żyd na targu, Ksiądz Dziędziela, Ojciec Buli, Bauer, dyrygent Oficer, Chrobok Wiesław Kupczak - Powstaniec, Wallotek, Frydek Orendorz, Bauer, Sąsiad na weselu, Pacjent Zbigniew Wróbel - Powstaniec, Tildeman, Ojciec Jorga, Bauer, Majster, Ksiądz na ślubie Lucjana Jerzy Kuczera - Żyd na targu, Lebel, Dziadek Jorga, Organista Koperniok Michał Piotrowski (Studium Aktorskie) - Niemiecki chłopiec, Alter-ego Tildemana, Jorg, Chłopak zesłany na roboty, Pacjent Grzegorz Lamik (Studium Aktorskie) - Rufus, Bula, Zawiadowca, Hubert, Chłopak zesłany na roboty, Pacjent Marek Rachoń - Żyd z Sosnowca, Ksiądz przyjaciel Alojza Marek Andrysek (gościnnnie) - Zygmunt Pniok - Akordeonista oraz Sebastian Krysiak, Sylwester Pozłótko, Jerzy Śpiewakowski (statyści z zespołu technicznego) adaptacja i reżyseria - Robert Talarczyk muzyka - Przemysław Sokół animacje - Zuzanna Szyszak autor tekstu - Kazimierz Kutz www.teatrslaski.art.pl RECENZJE Wydawało się, że ta powieść jest nieprzekładalna na język teatru. Tym przyjemniej było przekonać się, że ten eksperyment jednak się udał. Ale trzeba było do tego jeszcze dobrej adaptacji, pomysłu na tę inscenizację i świetnych aktorów, i te wszystkie elementy tu zagrały. W sumie nie ma tu inscenizacyjnych fajerwerków (za to są świetne pomysły choreograficzne i muzyczne), prym wiedzie opowieść o ludziach. Jej duszą jest narrator (alter ego Kutza), grany przez Dariusza Chojnackiego, który snuje opowieść o ludziach zamieszkujących kiedyś Szopienice i Roździeń - zarówno członków jego rodziny Basistów, jak i przyjaciół, sąsiadów, bliższych i dalszych znajomych. Historie, które opowiada, rozgrywają się za nim. Opowiada więc o filozofie z hałdy Albinie Lompie, o biednym ojcu kilkunastu dzieci, który hodował na strychu małpę, bo takie miał marzenie, o dwójce przyjaciół z dzieciństwa, którzy popełnili samobójstwo, o znajomych z "placu", z którymi uczył się w czasie wojny, wreszcie o rodzinie - ojcu powstańcu i matce, dziadku Wawrzku, który zamordował dwóch ludzi i babce Halżbycie, która to ukrywała przez 30 lat. Przez te historie narrator opowiada również, a może przede wszystkim, o trudnej historii Ślązaków i pokazuje, jak walec historii przetaczał się po nich. "PIĄTA STRONA ŚWIATA" KUTZA W TEATRZE ŚLĄSKIM Ten spektakl jest jak karuzela, sceny wybitnie humorystyczne (jak te, w których dwie matki sąsiadki - Chrobokowa i Marianna - spiskują, jak pożenić ze sobą swoje dzieci) przeplatają się z dramatycznymi (gdy dwaj koledzy głównego bohatera dowiadują się, że dostali powołanie do Wehrmachtu). Czasami tragedia i zabawa idą ręka w rękę, jak podczas sceny wesela, gdy w czasie piosenki "Ana, Ana" ("jo Cie sowieso dostana!, tu świetnie wykorzystanej), pojawiają się duchy kilku bohaterów, m.in. pary, z której mąż zginął na wojnie na ostfroncie niemieckim, a żona - w obozie pracy w Świętochłowicach po wojnie (bo mąż i syn byli niemieckimi żołnierzami). To wszystko przy oszczędnej scenografii, uzupełnianej przez odważnie wykorzystywane zapadnie i komputerowe wizualizacje (czasami zbyt "odlotowe"). Świetnie jest zaangażowany ruch sceniczny (np. w scenach z nauką alfabetu Morse'a). Przedstawienie w Teatrze Śląskim jest wyjątkowo uporządkowane – zespół świetnie grających ponad 20 aktorów dyscyplinuje muzyka, świetnie poprowadzony przez Katarzynę Kostrzewę ruch, a całości dopełniają graficzne i typograficzne puenty Ewy Sataleckiej odpowiedzialnej za minimalistyczną scenografię oraz animacje w duchu realizmu magicznego. [...] „Piątą stronę świata” cechuje z jednej strony najdojrzalsza forma literacka (powieść i jej adaptacja to po prostu dobry kawałek literatury), z drugiej bardzo przemyślana i celna inscenizacja, z teatralnym spojrzeniem, jakiego nie miały poprzednie spektakle dotyczące historii tego regionu. To wreszcie Teatr Śląski bez kompleksów, świetnie grający zespół aktorski i reżyser, który nie tyle wie co, ale wie jak powiedzieć to, co ma do powiedzenia. "Piąta strona świata istnieje. Zobaczysz ją w Teatrze Śląskim" Aleksandra Czapla-Oslislo Gazeta Wyborcza Katowice nr 41 18-02-2013 „Piąta strona świata” to magiczna kraina, zaludniona Ślązakami, Niemcami, Żydami i Polakami, dla których problemem nie są różnice narodowościowe, ale porządki narzucane przez siły zewnętrzne, nie rozumiejące śląskiej logiki. Składają się na nią górnicy-szaleńcy boży, którzy dociekają istoty stworzenia. Czarujące żydowskie prostytutki z Sosnowca. Wyrozumiałe żony, które wiedzą, że faceci muszą mieć dwie kobiety. Dziadkowie, którzy potajemnie zabijają żandarmów, odpowiedzialnych za śmierć strajkujących górników. Śląskie matki, aranżujące małżeństwa dzieci. Ojcowie powstańcy (śląscy!) i znawcy alfabetu Morse'a. Argentyńczycy, czarnoskóre Trudy z RPA i małpy, hodowane na strychach dla hecy. "Piąta strona świata" Kutza i Talarczyka to śląski "Skrzypek na dachu", mitologizująca opowieść o utraconym raju. Porównanie można ciągnąć, bo pieśń kobiet o wyborze między volkslistą a ostfrontem, trzyma za gardło nie mniej niż arie Tewjego Mleczarza. A może pójść jeszcze dalej i przywołać inne wielkie dzieło teatru, w którym na wesele ściągają strzygi i duchy z okolicy? Taka scena jest również w "Piątej stronie świata". Aż strach wypowiadać tytuł owego dzieła. Śląskie fizymatenta Maciej Nowak Przekrój nr 8/25.02 26-02-2013 Z tych starych fotografii, z których ożywają bohaterowie, przenosi się na scenę przede wszystkim gest i ruch. W przedstawieniu Talarczyka, za sprawą Katarzyny Kostrzewy, autorki ruchu scenicznego, każda postać ma „swój” ruch, charakterystyczny, objaśniający postać. To dość niewiarygodne, a na pewno rzadko spotykane osiągnięcie w naszym teatrze, aby tak starannie zróżnicować przez gest i ruch postacie, a jednocześnie osiągnąć miedzy nimi harmonię. Wydaje się, że ów charakterystyczny gest i ruch, jako swoiste „metryki” postaci wywodzą się od Kutza, który swój świat najpierw opisuje „z widzenia”. Talarczyk z Kostrzewą dostrzegli to bezbłędnie. I wreszcie ten „dmuch na dwóch”. Kutz w ramach „pierwszego zdania”, które obejmuje zresztą znacznie więcej niż jedno zdanie, pisze: „Każdy muzykant od instrumentu dętego wiy, że wszystko zależy łod tego, jak pójdzie ci pierwszy dmuch. Teraz mie czeko take zadanie: skąd go wziąć? Ten dmuch!” Chciało by się dopisać przekornie, że każdy słuchacz orkiestr nie tylko dętych dobrze wie, że czasem się zdarza, że po pierwszym udanym dmuchu, następne dmuchy niekoniecznie muszą być tak samo udane. I z czasem nikt nie pamięta, że coś się dobrze zaczynało. Ale na śląskiej scenie w Katowicach ten szczególny dmuch na dwóch udał się zadziwiająco pięknie! „Dmuch na dwóch” Andrzej Lis 13.03.2013 www.e-teatr.pl Data 04/04/2014