pobierz plik - ISP Modzelewski

Transkrypt

pobierz plik - ISP Modzelewski
42. Legislacja podatkowa w Polsce – co
i dlaczego powinno się zmienić
Wynik wyborów prezydenckich w 2015 roku może być (oby
był) przełomowym momentem w najnowszej historii prawa
podatkowego w naszym kraju. Dzień ten, nie przesadzając, ma
szansę stać się symbolicznym początkiem zasadniczej zmiany
filozofii oraz praktyki tworzenia tego prawa i to zmiany na lepsze.
Dlaczego?
Bo w ciągu ostatnich ponad pięciu lat większość istotnych
przepisów podatkowych powstało zgodnie z następującym
scenariuszem:
– akt pierwszy (preludium): w prasie pojawiają się – zupełnie
spontanicznie – krytyczne artykuły oraz wypowiadają się
„eksperci z międzynarodowych firm doradczych” na temat
jakiegoś przepisu lub nawet całego podatku, który – jak
twierdzi „opinia publiczna” – koniecznie trzeba zmienić lub
napisać od nowa,
– akt drugi (podjęcie decyzji): w resorcie finansów pojawia
się projekt, który jest „pozytywną reakcją” na „głosy opinii
publicznej”, a przede wszystkim „podatników” domagających
się tych zmian,
– akt trzeci (przyklepanie): rząd, Sejm, Senat jest tylko formalnym etapem realizacji tych postulatów, podobnie jak
późniejszy podpis Głowy Państwa.
Wszystkie istotne decyzje merytoryczne zapadają na etapie
przedlegislacyjnym (akt pierwszy i drugi), nikt nie wie, kto jest
faktycznym twórcą tych przepisów. Co najważniejsze głośno
chwali je w mediach „międzynarodowy” a przede wszystkim
„renomowany” biznes podatkowy oraz pojawiające się znikąd
jakieś „Izby” i „Związki”, które tylko przypadkiem zrzeszają firmy
będące beneficjentem tych przepisów. I wszyscy powinni być
zadowoleni, bo stworzono „podatki korzystne dla podatników”,
a rząd i liberalni politycy mają „sukces”, bo przecież po raz kolejny
„obniżono podatki”. Oczywiście jest to gra do jednej bramki, bo
traci na tym budżet państwa i pozostali, nieważni podatnicy.
Przykładów praktycznego zastosowania powyższej procedury tworzenia prawa było aż nadto: tak powstały przepisy o
tzw. odwróconym obciążeniu w podatku od towarów i usług,
kaucji gwarancyjnej w tym podatku, które nakierowały popyt
producentów paliw silnikowych również na tych, którzy nie lubią
płacić swoich zobowiązań (przyznali to nawet w chwili szczerości
urzędnicy resortu finansów), wiele przepisów o akcyzie i podatku
dochodowym od osób prawnych, zwłaszcza dotyczących tzw.
instytucji finansowych.
Beneficjentami tych rozwiązań był (i jest) przede wszystkim
biznes międzynarodowy, który z przyczyn oczywistych nie lubi
płacić podatków w prowincjonalnych krajach oraz powiązane z
nimi firmy doradcze, odgrywające tu podwójną rolę: ekspertów,
znających się ponoć na rzeczy, oraz późniejszych uczestników w
podziale uzyskanego tą droga tortu. Dobre, wręcz „wyśmienite”
relacje tych firm z liberalnymi politykami oraz władzą wykonawczą ułatwiały (ułatwiają?) ten nowy „cywilizowany” sposób tworzenia prawa. Straty budżetu państwa z tego tytułu liczy się już
w dziesiątkach miliardów złotych rocznie, ale to przecież nikogo
zbytnio nie obchodziło.
Ważnym elementem tego procesu jest swoista celebracja. Co
pewien czas odbywały się „narady” z udziałem głównych aktorów
tej sceny w najwyższych „Kancelariach”. Twórcy tych przepisów
przyjmowani byli z największą atencją.
Prawdą jest również, że nieliczni starali się przekonać organy
uczestniczące w tym procesie legislacyjnym, że w ten sposób tworzy się złe prawo, sprzeczne z interesem publicznym. Ja również co
najmniej kilkadziesiąt razy zwracałem się pisemnie opowiadając
się przeciw psuciu prawa do tych, którzy mieli tu coś formalnie do
powiedzenia. Nikt, poza jednym wyjątkiem, nie odpowiedział na
moje listy, a nawet nie podjął polemiki. Dlaczego?
Bo szkodliwość tych przepisów dla interesu publicznego, a
zwłaszcza interesu budżetu państwa, była i jest oczywista. Nie
dziwmy się więc, że efektem tak tworzonego prawa był spadek
dochodów budżetowych a oficjalne, oczywiście optymistyczne
prognozy zawsze trafiały kulą w płot.
Mam nadzieję, że po ostatnich wyborach zmieni się tu wiele
i prawo podatkowe będzie tworzone w interesie publicznym, co
wcale nie stoi w sprzeczności z interesem określonych grup obywateli, ale ewentualni beneficjenci proponowanych rozwiązań
prawnych muszą być jawni a ich interesariusze nie mogą udawać
„ekspertów”. Przede wszystkim musi się toczyć rzetelna debata
na ten temat, a nie gra znaczonymi kartami. Politycy i urzędnicy
muszą stać na straży dobra publicznego a nie świadomie (czy też
nieświadomie) uczestniczyć w procesie „prywatyzacji” tworzenia
prawa podatkowego.
Tu muszą nastąpić zmiany, chyba że w zaproponowanym
referendum Naród opowie się przeciwko finansowaniu partii
politycznych z budżetu państwa: wtedy szybko powstanie i zdobędzie władzę „Partia Optymalizacji Podatkowej”, bo na uchylaniu
się od podatków zarobiono i zarabia się największe pieniądze, za
które można stworzyć nowy system partyjny.

Podobne dokumenty