Którêdy 9 .druk A4doc
Transkrypt
Którêdy 9 .druk A4doc
Pyt. Jak ustosunkować się do współsióstr o charakterze trudnym? Każdy z nas, jeżeli obiektywnie zastanowi się nad sobą, dojdzie do przeświadczenia, że sam nie ma charakteru najlepszego i dla innych też może być kimś trudnym. Ale jako Przełożeni wiemy, że z tego niełatwo wybrnąć i że nie ma tu jednakiej recepty postępowania. Niemniej im ktoś jest trudniejszy – tym bardziej trzeba go otoczyć miłością i afirmować, aby dany człowiek nie zacinał się w sobie w poczuciu degradacji i postponowania. Pyt. Czy wskazane jest upominanie wobec innych osób? To są sprawy bardzo indywidualne, w większości wypadków trzeba stosować zasadę ewangeliczną: napominania w cztery oczy. Ważne to tym bardziej, że przecież zawsze chodzi o to, aby z danym człowiekiem się dogadać. Co bowiem pomoże upomnienie, jeżeli on zatnie się w sobie i to nieraz w głębokim przeświadczeniu, że jest krzywdzonym. Natomiast z doświadczenia wiem, że czasem pomaga przeniesienie danej osoby do pracy, w której ona może się wykazać i którą lubi. To jest bardzo dobre, ponieważ łatwiej tam odnajdzie siebie i wtedy zawsze to, co w niej najlepsze bierze górę. Dziś niejednokrotnie powodem trudności staje się niepełne zaangażowanie człowieka w pracę. Jeżeli otrzyma taką odpowiadającą, choćby wewnątrz samego Domu – potrafi się zaangażować i stać się inną. W zaangażowaniu zazwyczaj człowiek równoważy swój temperament i charakter – stąd wyszukanie pracy w Domu dla danej jednostki jest bardzo ważne. Poszedłbym nawet dalej jeszcze: momentem równoważącym jest też czasami to, gdy jednostka może pracować trochę na własny rachunek, na rachunek własnej odpowiedzialności. W tym mieści się i okazanie zaufania i możność rozładowania napięć wewnętrznych przez skoncentrowani uwagi. Wtedy mija to skłócenie jednostki z sobą i z otoczeniem – co zwykle idzie w parze. Pyt: Skąd się biorą ludzie trudni? Znowu, o ile każdy z nas zastanowi się nad sobą, to zobaczy, że łatwo mógłby się właśnie takim stać, gdyby był w życiu nieco inaczej potraktowany, gdyby, jak się to mówi, „znarowiono” go. Często jest to sprawa nieświadoma, czasem w pewnym momencie człowiek został zahamowany w rozwoju, potraktowano go za bardzo infantylnie. W jakimś momencie on już powinien był posiadać poczucie odpowiedzialności, a zrobiono z niego pionka. Czym innym jest bowiem powierzenie zadania do wykonania, a czym innym tylko komenderowanie co chwilę do czegoś innego. To utwierdza w jednostkach niedojrzałość, która potem sprzyja powstawaniu trudności charakteru i usposobienia. Dalej idzie sprawa ogromnie ważna: czy my dość zdajemy sobie sprawę z zagadnienia konieczności stworzenia w Domu atmosfery spokoju i zdrowia psychicznego ? O równowagę psychiczną należy zadbać podobnie jak o higienę fizyczną. Trzeba w Siostrach ciągle utwierdzać przekonanie, świadomość ciągłego wyboru, dobrego wyboru, oraz tego, że warto wybierać. Muszą jaśniej i częściej zdawać sobie sprawę z tego, że wszystko, co robią – że tego naprawdę chcą, a nie robią automatycznie. Muszą ustawicznie wiedzieć, że wybierają to, co warte jest wyboru i dzięki temu cieszą się tym co wybierają, chociaż muszą płacić cenę. W tym także leży ogromna waga podawania Siostrom motywacji obowiązków, zwiększonego trudu – wtedy inaczej pracują, często dając maksimum z siebie. Ale na to, aby człowiek mógł się łatwiej odszukać, potrzeba także w planie dnia, tygodnia – chwili spokoju, bo człowiek nie wytrzymuje ciągłego napięcia wewnętrznego. Jeżeli tego zabraknie – to najpierw przestaje sypiać i potem ma nerwy na wierzchu i w końcu może całkiem wysiąść. Dlatego o te sprawy trzeba zadbać. Jak wprowadza się odprężenie psychiczne? Ano bardzo różnie, czasem przez dobrą rekreację, jakąś rozrywkę, gry, trochę wesołości, żartów. Trzeba to dawać specjalnie młodym Siostrom, często są naprawdę bardzo młode – niechże mogą przez chwilę być beztrosko wesołe zgodnie ze swym wiekiem. Wbrew temu, co się wydaje, w 90% to czy wysiadamy nerwowo, czy nie, zależy od nas samych. Ale do tego trzeba wychować, trzeba to przez siebie przeprowadzić. Nerwy nigdy nie są usprawiedliwieniem dla człowieka – ale czymś, co trzeba opanować. I trzeba Siostrom pokazać, co to znaczy, że [to opanowanie] nie polega na napięciu – tylko na rozładowaniu, trzeba też pokazać jak w sobie napięcia rozładowywać, a to się da zrobić. Dla nas najlepszym sposobem rozładowania jest stosunek do Chrystusa, im bardziej jest szczery, ufny, prosty, osobowy – to wtedy wiele spraw na modlitwie się rozładuje i to takich płynących z trudności z otoczeniem czy z własnych wewnętrznych. Na modlitwie Chrystus pokaże, co w tym jest krzyżem do dźwigania, co przesadnym osądem, a co drobiazgiem, o którym wkrótce sami zapomnimy. Pyt. Jak postępować z ludźmi, którzy zacinają się w milczeniu? Zaznacza się w tym na pewno jakiś brak wychowawczy i postępowanie należy uzależnić od tego, w jakim stopniu zacinanie się w milczeniu jest wadą nieuświadomioną przez daną jednostkę. Częstą przyczyną w tym jest źle ustawione poczucie własnej godności. Dany człowiek uważa, że nie może pozwolić sobie na tolerowanie czegoś i wymaga, aby inni weszli w siebie i zrozumieli to. Ale równocześnie jest to dowodem braku zrozumienia elementarnej prawdy katechizmowej, że godność osoby ludzkiej zależy nie od tego, co nam czy o nas powiedzą, ale od tego jakimi jesteśmy (przykład Chrystus — ecce Homo – znieważany, poniżany). Bo nikt nigdy nie potrafi nam odjąć niczego z naszej godności, tylko my sami, gdy źle postępujemy. To trzeba ciągle przypominać, tą drogą usuwa się takie napięcia. Należy też naświetlać, że postawy kamiennego milczenia są ogromną krzywdą wyrządzaną wspólnocie, bo milczenie ciąży nie na jednej osobie, ale mrozi ogólną atmosferę. Trudno podciągać sprawę pod kategorie moralne, ponieważ najczęściej dany człowiek nie zdaje sobie sprawy z błędu. Ważne jednak jest i to trzeba wykazywać, że z takiego stanu rzeczy wypływa zgorszenie. Większość ludzi uważa, że w tym jest ukrywanie nienawiści i zastanawia się, jak można z taką nienawiścią przystępować do Komunii św. Na to zgorszenie należy otwierać oczy. W tych wypadkach łatwiej działać metodą zapobiegawczą – bywa czasem w Domu taka atmosfera, która automatycznie wyklucza milczenie. Jeżeli jest pogodną, życzliwą – to usiłujący milczeć nie wytrzyma w tym na dłuższą metę i stopniowo dostosuje się do ogólnej pogodnej atmosfery. MY TRUDNI... tekst P. Descouvemont „Kiedy to on nie kończy swojej pracy, mówię, że jest leniwy. Kiedy ja nie kończę swojej, to dlatego, że jestem zbyt zajęty, zbyt przepracowany. Kiedy on o kimś mówi, to plotki i pomówienia. Kiedy ja to robię, jest to zawsze konstruktywna krytyka. Kiedy on broni swojego punktu widzenia, to jedynie głupi upór. Kiedy ja trzymam się własnego zdania, to nieugiętość. Kiedy coś zajmuje mu dużo czasu, to dlatego, że jest powolny. Kiedy ja robię coś długo, to dlatego, że jestem dokładny. Kiedy jest miły, coś zawsze musi się za tym kryć. Kiedy ja jestem miły, przemawia przeze mnie dobroć. Kiedy coś idzie mu szybko, to dlatego, że swoją pracę wykonuje byle jak. Kiedy ja działam sprawnie, to znaczy, że jestem zdolny. Kiedy coś robi, gdy nikt mu tego nie zlecił, zajmuje się tym, co nie powinno go obchodzić. Kiedy ja robię coś, o co nikt mnie nie prosił, biorę inicjatywę w swoje ręce. Kiedy dochodzi swoich praw, pokazuje jakim jest egoistą. Kiedy ja dochodzę swoich, udowadniam w ten sposób, że nie dam sobie w kaszę dmuchać.” a lbertynskie r c Tym, którzy już nie pamiętają liturgii przedsoborowej, może przyda h i się pewien przykład negatywny – zapis kronikarski, który uświadomił w mi, jak wielką łaską jest uczestnictwo we Mszy św. odprawianej w jęu zyku, który dobrze rozumiem s. A.K m 3 IV 1955 Niedziela Palmowa („Czernichowianka”) „Ze mszą św. przyjechał o[jciec] X. Spieszył się tak bardzo, że przeczytał Mękę Pańską o wiele prędzej niż pan Czerwiński, który czytał głośno [po polsku], i odprawiał dalej Mszę św. Na Podniesienie trzeba było czyta- nie przerwać, a potem czytać dalej. Skończyło się prawie przed Komunią św.” PORADA DLA CUKRZYKÓW Jedna z naszych Mieszkanek, zazwyczaj bardzo flegmatyczna i w ruchach i w mowie, chora na cukrzycę, zabierała się do właśnie za kolejne ciasteczko. „Uważaj! – ostrzegła ją Siostra – cukier ci podskoczy!” „– A to nie można go udeptać?” – odpaliła z miejsca nasza Pani. Odpowies. Agnieszka Koteja, [email protected] [0-18/20-125-49] dzialni br. Marek Bartoś, [email protected] [0-12/42-95-664] Któredy ? 9 2006 SKĄD SIĘ BIORĄ LUDZIE TRUDNI? Śp. Ks. Bp Smoleński głosił w roku 1978 rekolekcje dla naszych sióstr przełożonych. Była to jedna z wielu KS. BISKUP form służenia zgromadzeniom Brata Alberta. Przejęty STANISŁAW głęboko charyzmatem albertyńskim, Ksiądz Biskup sta- SMOLEŃSKI rał się pomóc „przekładać go na dzisiejsze czasy” także Odpowiedzi w niełatwym okresie wprowadzania soborowej odnowy. dawane Siostry darzyły go wielkim zaufaniem, o czym świad- na pytania czy m.in. fakt, że właśnie jemu Siostra Starsza Teresa Sióstr po rekolekdała do przejrzenia rękopisy Matki Bernardyny. cjach Na koniec głoszonych przez Niego rekolekcji siostry z prostotą i szczerością stawiały pytania, dotykające naszych codziennych spraw. Spisane z taśmy magnetofonowej przez Siostrę Ambrozję Stelmach, trafiły także do Pustelni Braci, którzy zaproponowali udostępnienie ich w naszym pisemku. Wybrano do druku pytania dotyczące międzyludzkich relacji, które są zawsze aktualne, a odpowiedzi Księdza Biskupa może pomogą nam praktykować życie wspólne z prawdziwie chrześcijańską miłością i mądrością. Pyt. Cecha charakterystyczna we wzajemnym odnoszeniu się Sióstr do siebie i do podopiecznych. Odp. Cechą charakterystyczną dla duchowości albertyńskiej musi być to w odnoszeniu się do ludzi, co akcentuje tak mocno św. Jakub w swoim liście. Chodzi o to, aby nigdy ludzi nie ocenić według ich zamożności, czy wartości czysto materialnych. Dziś ludzie są na to szczególnie uwrażliwieni, a także właśnie w tej dziedzinie dzisiaj jest więcej o wiele nadużyć. Każdy z nas do każdego człowieka ma się odnosić z pełnym szacunkiem i grzecznością. Jeżeli chcemy, aby nas szanowano – musimy sami szanować innych. Sprawa ta nabiera specjalnie silnego znaczenia gdy chodzi o ludzi, których gdzie indziej nie uszanują. Szacunek jest sprawą bardzo pouczającą dla innych i bardzo często sprawą istotną dla danego człowieka, który w naszym odniesieniu pełnym szacunku odnajduje siebie i swą godność.