TISCHNER! [podpis] MAGDALENA ŚRODA Gazeta Wyborcza nr
Transkrypt
TISCHNER! [podpis] MAGDALENA ŚRODA Gazeta Wyborcza nr
TISCHNER! [podpis] MAGDALENA ŚRODA Gazeta Wyborcza nr 150, wydanie z dnia 30/06/2010 W ŚRODĘ ŚRODA Nie ma go wśród nas juŜ od dziesięciu lat. Gdy myślę: "solidarność", często myślę: "Tischner", gdy myślę: "praca", dorzucam: "polska" i Ŝe: "jest chora", gdy myślę: "prawda", słyszę niby echo: "tyŜ prawda" i "gówno prawda". Bo przecieŜ prawdy są trzy. Ks. Tischnera nie ma, a to brak więcej niŜ osobowy. To tak, jakby osunął się gmach filozofii lub skruszało skrzydło Kościoła. Bo Kościół bez niego to juŜ nie ten sam Kościół. To warowna twierdza, której zacięły się zwodzone mosty. Na moje pytanie, dlaczego tak mało w Kościele dialogu, Tischner odpowiedział, Ŝe wola rozmowy jest odwrotnie proporcjonalna do posiadanej władzy, więc o ile za komunizmu Kościół chętnie gadał z innymi, to teraz, gdy jest beneficjentem przemian, nie ma ani woli, ani potrzeby dialogu. "Chrześcijaństwu w Polsce nie grozi ani laicyzm, ani ateizm, ale parodia religii. Co Polska robi z religii? Czyni ją narzędziem do nienawiści bliźniego". Tischner pisał: "W moim Ŝyciu filozoficzno-kapłańskim nie spotkałem kogoś, kto stracił wiarę po przeczytaniu Marksa, Lenina czy Nietzschego, natomiast na kopy moŜna zliczyć tych, którzy ją stracili po spotkaniu z własnym proboszczem". Był krytyczny wobec Kościoła, ale - co zawsze wydawało mi się niewiarygodne - Kościołowi wierny i głęboko wierzący. Bardzo dziwny był to rodzaj wiary. Niewzruszonej i nieortodoksyjnej, ciągle przepracowywanej i przeŜywanej od nowa. O Panu Bogu mówił jak o powietrzu i świetle, bez którego nie sposób Ŝyć i którego nie sposób kochać. I dziwił się tym, którzy tego nie rozumieją. Bo, co prawda, bardziej logiczne jest być ateistą, tak jak czymś logicznym jest stronić od zakochiwania się, ale ludzie nie są logiczni! Wobec miłości i wobec Boga nie moŜna być logicznym. Swobodnie i z oświeceniową swadą rozprawiał o wrogach chrześcijaństwa takich jak Nietzsche. Natchnienie czerpał od śydów: Levinasa czy Husserla. Świat widział z perspektywy filozoficznej, niezbędnej do zobaczenia wszystkiego na nowo. "Najpierw jestem człowiekiem potem filozofem, potem długo, długo nic, a dopiero potem księdzem". Nigdy go nie widziałam w szatach liturgicznych czy w koloratce, zawsze w swetrze lub koszuli. Zawsze otoczonego ludźmi, zawsze rozprawiającego, nauczającego. Nigdy pouczającego. Mówi się o nim filozof dialogu, filozof wolności, filozof solidarności, filozof dramatu i górali. Był kaŜdym z tych filozofów. I to nie po trochu, ale całym sercem. Jego etykę solidarności powinno się czytać co roku, by przywrócić tej idei jej zasadniczy, sprawczy sens. Jego etyka pracy stała się tematem zapomnianym, dialog wyszedł z mody. Wolność odnosi się niemal wyłącznie do konsumpcji lub ograniczeń, jakie nakłada na nią Kościół, chrześcijańskie pryncypia zawęziły się do sprawy in vitro i aborcji. Język religii stał się językiem, który mówi o czymś, a nie - jak chciał tego Tischner - z kimś. Sumienie, które rozumiał jako "gadającą wolność", zostało zastąpione imperatywem posłuszeństwa. 1 Dlaczego nie zostawił uczniów? Dlaczego w Kościele nie ma Tischnerów? Dlaczego nie ma ich w Ŝyciu publicznym? Strasznie są potrzebni. Nie dla krzewienia wiary, bo tych, co to robią, jest aŜ nadto, ale dla krzewienia rozumu, dialogu, miłości i? poczucia humoru. Bo Tischner był i mądry, i zabawny. Choć z powagą mówił o zobowiązaniach absolutnych. śe są jak "Westerplatte, którego nie moŜna opuścić". On nie opuszczał. MAGDALENA ŚRODA FILOZOF, ETYK 2